wt lip 17, 2018 10:35 am
Lord Xan całkiem nieźle to ujął, ale generalnie można powiedzieć, że najpotężniejsze osobistości Faerunu są trochę jak mocarstwa sprzed I Wojny Światowej albo z czasów zimnej wojny - ich potęga jest na tyle zrównoważona, że żadnemu nie opłaca się rozpętywać wojny na pełną skalę, bo jej koszty byłyby po prostu zbyt wysokie w stosunku do ewentualnych korzyści. Co nie znaczy oczywiście, że nie próbują vide agresja Pomroku na Cormyr, ciągłe konflikty Thay z Rashemenem/Aglarondem czy panoszenie się Zhentarimów w basenie Morza Księżycowego. Tak samo jest w przypadku pomniejszych władców - samo w sobie ich obalenie/zastąpienie nie byłoby pewnie specjalnie trudne dla maga w okolicach 20. poziomu, ale taki król/książę/wódz zwykle ma przyjaciół albo kogoś komu zależy, żeby jednak na swoim tronie pozostał w imię regionalnej równowagi sił. Dlatego na przykład Cormyrowi nigdy nie udało się zaanektować Dolin, choć przewaga militarna i gospodarcza Leśnego Królestwa jest kilkukrotnie większa.
Poza tym jest bardzo dużo potężnych postaci/grup, które polityką się zajmują - poza wymienionymi przez Lorda Xana, choćby Khelben, Laeral, Alustriel, Vandergahast (i ogólnie Wojenni Czarodzieje), Simbul, Manshoon, Fzoul, Elminster (wbrew pozorom), Tajemne Bractwo, Wiedźmy z Rashemenu, Szmaragdowa Enklawa, Pokrętna Runa, Północni Czarodzieje i wiele innych. Po prostu zazwyczaj robią to zakulisowo, za pomocą intryg, poprzez swoich agentów i stronników, bo tak jest po prostu taniej, a i ryzyko "wjazdu na chatę przez mocnego Harfiarza" mniejsze.