Grając z ojcem i starszymi braćmi, a właściwie kulając kostkę i zbierając 'kojojowe zietony', uczyłem się za maleńkości czytać. Kto przebije?
Do dziś mam w szafce całość, podstawkę nawet w trzech różnych wersjach (puzzlowata plansza <3 tylko karty postaci do tego wydania są trochę niehalo), z dodatkiem 'Magia' włącznie. Chyba niczego nie zgubiłem nawet - kart zdarzeń wychodzi grubo ponad dwie setki lub więcej, trzeba trzy spore kupki z nich układać. Ożywają wspomnienia jak na to patrzę
Do dzisiaj czaaasem ze znajomymi rozkładamy, ale z reguły gra kończy się po godzinie-dwóch kulania kostkami, po czym składamy całość i przerzucamy się na mniej wymagającą grę w kości :p
Ulubione postacie? Astrolog i Pustelnik, oczywiście. Ale odkąd ograłem wszystkich Astrologiem, panuje u nas zwyczaj losowania pięciu kart z całej kupy (~80, ledwo się w rękach mieszczą, urobione w wachlarz), po czym wybierania sobie jednej z tej piątki.