Zrodzony z fantastyki

 
Szarlei
Nowy użytkownik
Nowy użytkownik
Posty: 1
Rejestracja: pt sty 15, 2021 12:01 pm

[Cyberpunk RED] Motor City Stories

pt sty 15, 2021 12:14 pm

W ostatnim czasie rozegraliśmy wprowadzającą do kampani sesję w cyberpunka w edycji RED.

Akcja dzieje się w 2055 roku w odbudowanym przez korporacje Detroit. W sesji wzięło udział dwóch graczy:

“Swiftly” - Fixer z rentgenem w oczach, będący drobnym cwaniakiem i marzący o wejściu do pierwszej ligi. Swiftly próbuje rozkręcić swój biznes - handel anabolikami i sterydami, które bierze od korposa z Biotechniki, sprzedającego na boku towar należący do firmy.

“Kneecap” - Solos. Partner biznesowy Swiftliego. Kneecap w odróżnieniu od kolegi nie ma wielkich oczekiwań od życia - jego pasją jest robienie formy na pakerni. Ostatnio wgrał sobie syntetyczne muskuły, żeby być największym koksem na dzielni. Pomimo że ma posturę olbrzyma, jest inteligentnym i sympatycznym gościem.

Bohaterowie żyją i prowadzą interesy w arkologu w północnym Detroit zwanym Peach Trees. North End to dzielnica należąca do booster gangów, gdzie stłoczeni w mega budynkach ludzie walczą o przetrwanie każdego kolejnego dnia. Ich poranna rutyna zaczyna się od sprawdzenia skrzynek pocztowych agenta. Klienci oczekują na towar.

Ich dostawca informuje ich, że ma dla nich nową paczkę. Bohaterowie mają spotkać się z nim o 12 na opuszczonym parkingu w South Side. To bardzo dobra nowina, bo ich zapasy supli są już na wyczerpaniu. Po szybkim ramenie na śniadanie ruszają odebrać paczkę.

Na miejscu czeka na nich Jeff - korpos z biotechniki. Ich mariaż biznesowy trwa już kilka miesięcy i na razie jeszcze nikt w firmie się nie połapał. Na spotkaniu bohaterowie zauważają jednak, że Jeff jest niespokojny i dziwnie się zachowuje. Próbują go wypytać, ale facet wykręca się od rozmowy (chociaż zawsze sam zagadywał). Sprzedaje im towar i ucieka na spotkanie. Swiftly nabiera podejrzeń co do korposa. Na razie jednak postanawia skupić się na biznesie, klienci w końcu nie będą czekać w nieskończoność.

Panowie udają się do dzielnicy biznesowej w Midtown, gdzie oczekuje na nich klient. Wjazd do dzielnicy korporacyjnej kończy się kontrolą ochrony. Ares Security początkowo był lokalną agencją ochrony, która z roku na rok zdobywała coraz lepsze kontrakty na rynku, w tym monopol na ochronę w Detroit. Kontrola chce przeskanować pojazd graczy przy pomocy drona i wypytuje o cel wizyty. Swiftly próbuje zagadać ochroniarza, ale ten nie jest skory do rozmowy. Sytuacja robi się nieciekawa - w bagażniku mają torbę korporacyjnego towaru, a przy sobie dwa gnaty bez papierów. W końcu do akcji wkracza Kneecap, który proponuje ochronie łapówkę. Pieniądze załatwiają sprawę i bohaterowie mogą jechać dalej. Docierają na przeszklone osiedle w centrum i wjeżdżają na 13 piętro luksusowego apartamentowca, do mieszkania Ricka.

Rick jest postawnym, wysokim mężczyzną, w którego łysinie można przejrzeć się jak w lustrze. Jego apartament urządzony jest minimalistycznie, tak aby podkreślić centralny punkt mieszkania, jakim jest zawieszone na ścianie trofeum. Ich klient bowiem robi w branży filmowej, a jego największym osiągnięciem jest zdobycie tytułu aktora roku nagrodzone, oprawionym w ramki Platynowym Kutasem.

Rick jest w szampańskim nastroju, zaprasza bohaterów, żeby usiedli na skórzanych sofach i częstuje ich synth-koką wyśmienitego sortu. Postaci graczy wypytują Ricka o powód dobrego nastroju:
-Nie uwierzycie, ale będzie o tym naprawdę głośno. Mój menago załatwił mi nie byle jaką rolę. Będziemy kręcić w Night City, a moją partnerką będzie sama Megan Suxxx.
-Ta Megan!? - widać, że Rick zrobił wrażenie na bohaterach.
-Ta sama! - odparł dumny Rick - Muszę przypakować trochę, żeby dobrze wyglądać na planie, a po tych waszym suplach wszystko rośnie jak należy.
Kneecap nachyla się nad stołem i zadaje dyskretnym głosem pytanie.
- Powiedz mi Rick, czy tam na dole masz cyberware?
Wszyscy wybuchają śmiechem i wciągają jeszcze trochę koksu. Porcja towaru zmienia właściciela, a pieniądze trafiają do graczy.

Bohaterowie wychodzą z apartamentu. Do Kneecapa dzwoni Colby - facet trzymający bramkę w jednym z modnych klubów. Jest zmiana do obsadzenia na dziś wieczór. Kneecap zgadza się być o 20 w klubie.

Jako że dzień jest dopiero w połowie, panowie postanawiają udać się na obiad i wrócić do arkologu, aby podzielić i schować towar. Głowę Swiftliego wciąż zaprząta sprawa z korposem z Biotechniki, podejmuje więc rozmowę na ten temat z Kneecapem, który sugeruje mu, żeby wyluzował, bo wpadnie w paranoję. Swiflty nie daje za wygraną i dzwoni do znajomego polityka zasięgnąć porady. Facet z ratusza sugeruje mu, żeby był ostrożny i jeśli chce sprawdzić kogoś to najlepiej zrobić to przy pomocy chińczyków.

Switly postanawia więc, że pojadą przed wieczorem do Chinatown, a potem podrzuci Kneecapa do roboty w klubie. Po powrocie do arkologu ukrywają towar w skrytce w samochodzie Swiftliego, odmierzając kilka porcji na parę następnych dni. Jako że mają jeszcze trochę czasu, to postanawiają sprzedać trochę odżywek Latynosom ze znajdującej się w bloku pakerni. Na siłowni zostają całą ekipę D.City Valentinos, której przewodzi lokalnie niejaki Pedro - wytatuowany olbrzym. Latynosi biorą towar i podpuszczają Kneecapa, żeby pobił na sztandze rekord Pedra. Skala trudności jest bardzo wysoka jednak bohater, wyrzuca 10 i przebija szefa latynosów, co Ci komentują stwierdzeniem, że Kneecap jest prawdziwym Loco. Oferują również pomoc w załatwieniu sprawy z kolesiem, który kiedyś oklepał i okradł Kneecapa (dawny wspólnik, który biegał razem z bohaterami, udało mu się tylko dlatego że Kneecap był jeszcze przed wzmocnieniem syntetycznym mięśni).

Po załatwieniu biznesu Kneecap przebiera się w swój podbity kevlarem garnitur i rusza ze Swiftlim do samochodu. Wybierają samochód Kneecapa (u Switliego jest ukryty towar) i udają się do dzielnicy zwanej Eastern Market. Znajduje się tam ogromny chiński bazar otoczony niskimi, przeszklonymi biurowcami. Chinatown rządzone jest przez Traidę, która słynie z wyborowych nettrunerów. Za odpowiednią cenę są gotowi zdobyć każdą informację. Bohaterowie przedzierają się przez zatłoczone targowisko, podziwiając chińskie lampiony i odganiając namolnych sprzedawców. Kneecapa łapie nagła potrzeba (supple + ramen) i znika w poszukiwaniu toalety. Swiftly dociera do czteropiętrowego biurowca ze szkła, przed którym stoi dwóch azjatów w roboczych kombinezonach. Jeden z nich ma na oczach zamontowane gogle, które w połączeniu z niebieskim kombinezonem sprawiają, że wygląda jak cyklop z xmenów. Switlfy przedstawia się i mówi, że chce porozmawiać z ich szefową Jade. Jeden z azjatów udaje się pod budynek i rozmawia chwilę przez intercom, a “cyklop” skanuje Switliego goglami. Możesz wejść, słyszy w końcu bohater. Swiftly udaje się na górę, gdzie mija kolejną ochronę. Wchodzi do niewielkiego biura, które wypełnione jest tropikalną roślinnością i paprociami. Przy oknie stoi młoda Azjatka o wyjątkowej urodzie, podkreślonej przez długi czarny warkocz i białą sukienkę. Kończy właśnie rozmowę przez telefon i prosi Switliego, aby usiadł.
-Wychowałaś się w dżungli? Próbuje zagadać żartobliwie Switfly, na co kobieta odpowiada lakonicznie, że wychowała się w Detroit. Bohater przedstawia swój problem z korposem z Biotechniki. Jade prosi, aby Switfly podłączył się przy pomocy swojego wejścia personalnego do jej komputera. Jako że bohater nie ma takiej modyfikacji, nie jest w stanie tego zrobić, co Jade kwituje komentarzem, że amerykanie są technologicznymi analfabetami. Stwierdza, że będą musieli sprawdzić Switliego i zdecydują czy są w stanie mu pomóc. Pyta także, czy Switfly będzie płacić pieniędzmi, czy woli zapłacić przysługą. Bohater wybiera pieniądze, a Jade kończy spotkanie. Nasi bohaterowie ponownie spotykają się na targowisku, a jako że została im jeszcze godzina, to chcą obgadać temat. Kneecap jest przeciwny płaceniu chińczykom, a o robieniu dla nich przysług nie chce nawet słyszeć. Ich rozmowę przerywa wiadomość na agencie Swiftliego.

Możemy wam pomóc. Będzie was to kosztować 2000 eurodolarów.

Switfly opanowany przez swoją paranoję namawia ostatecznie Kneecapa do skorzystania z usług Triady. Panowie wydają swoje ostatnie pieniądze na przelew, po którym otrzymują wiadomość.

Oczekuj na kontakt z naszej strony.

Po załatwieniu sprawy Switfly odwozi Kneecapa do klubu na nocną zmianę. Na bramce bohatera wita Colby - czarnoskóry szef ochrony, również miłośnik siłowni. Tego wieczora gra jakaś europejska DJka, z setem mocnej elektroniki. Impreza rozkręca się bardzo szybko i po północy dochodzi do awantury pomiędzy dwoma uczestnikami zabawy. Jakiś naćpany korpos, który wziął za dużo towaru myśli, że może robić rozpierduchę, bo wstawił sobie metalową łapę. Kneecap podchodzi do niego i próbuje go obezwładnić. Gość jest nieźle wygrzany i atakuje naszego bohatera. Wkurzony Kneecap oddaje mu prawym sierpowym i agresywny korpos trafia prosto w żelazny chwyt Colbiego. - Na zaplecze go dawaj - wydaje polecenie Colby.

W kanciapie panowie bawią się z korposem w grę pod tytułem “co to, toto ćpa”. Biją faceta, aż przyznaje się, że zażył syntetyczną kokę zmiksowaną z zamulaczem (czyli tak zwany slo-mo - narkotyk, który wydłuża doznania, również te związane z innymi narkotykami). Colby nalega, żeby przesłuchiwać pacjenta dalej, aż powie kto, sprzedaje towar w ich klubie. Niestety dla korposa wychodzą im wysokie rzuty i lekko ponosi ich w metodach, jakie zastosowali do wydobycia informacji. Zmasakrowany gość upada na podłogę i dostaje drgawek. Kneecap sprawdza na elektronicznym zegarku odczyt z biomonitora korposa, gdzie widzi, że jego stan jest krytyczny.
Nie znałem swojej siły - stwierdza Colby. Dobra przeszukaj go i zobacz czy ma ubezpieczenie Traumy. Kneecap przeszukuje faceta i wyciąga portfel. Po opróżnieniu jego zawartości z pieniędzy (dzielone fifty fifty z Colbym), znajduje kartę Trauma Team. Pyta Colbiego:
To, co wzywamy pomoc?
Nie ma takiej opcji. Przylecą AVką, usiądą na dachu i rozwalą elewację. No i impreza skończona.
To może wywalmy go do jakiegoś śmietnika? - sugeruje Kneecap.
Nie, jeszcze facet nam zejdzie i zlecą się gliniarze albo prasa i będzie smród. Zawieziesz go do szpitala i posadzisz na ławeczce. Weź mojego Thortona.
Kneecap odwozi korposa, który zakrwawiony leży na tylnym siedzeniu, pod dawny szpital Henriego Forda (obecnie własność Trauma Team International) i wchodzi z nim do recepcji. Pielęgniarka dyżurna podbiega do nich i wypytuje - co mu się stało!? - na co Kneecap odpowiada, wychodząc w pośpiechu - nie wiem, znalazłem go takiego na ulicy. Wsiada do Thortona i wraca do klubu. Po imprezie Colby podrzuca go o 4 nad ranem na chatę, a zmęczony Kneecap uderza od razu w kimono.

To była długa noc, także dla mieszkającego kilka pięter wyżej Switliego. Pogrążony w myślach nie może spać i oczekuje na informację od chińczyków. O 5 nad ranem przychodzi w końcu wiadomość:

Wasz kontakt jest spalony. Firma go odkryła. Możemy wam z tym pomóc....

Sesja wyszła bardzo fajnie, większość czasu zajęły interakcje pomiędzy graczami, a npcami. Miejscami klimat rozmów podczas jazdy samochodem był jak w Pulp Fiction. Bohaterowie mieli swobodę w działaniu i sami kreowali to jak potoczą się wydarzenia. W rzutach potrzebne były w zasadzie wszystkie skille, więc postaci mogły się wykazać. 

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość