Zrodzony z fantastyki

 
Awatar użytkownika
nas
Użytkownik zaawansowany
Użytkownik zaawansowany
Posty: 55
Rejestracja: pn maja 19, 2003 8:30 pm

Pan i władca na krańcach mórz Starego Świata...

sob sty 24, 2004 3:18 pm

czy kiedykolwiek prowadziliście przygody na morzu... tzn takie od a do z na morzu...
kiedy drużyna była grupą piratów lub innych żeglarzy...?
jeśli tak... słucham podzielcie się wrażeniami... bo ja bym chętnie zagrał tylko, że naszej drużynie i MG zapewne również brakuje wiedzy na temat morza, statków, itd itp...

Wiem, wiem... RTFM... zaraz zajrze ale chce też znać Wasze opinie... ;]
 
Awatar użytkownika
Yarghuzzz
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 1377
Rejestracja: sob sty 17, 2004 9:38 pm

ndz sty 25, 2004 8:01 pm

Nie zdarzyło się... a szkoda. Morze to wspaniała przygoda! Raz tylko jeden MG nasłał na nas jakąś pływającą machinę orków, budowaną na zasadzie - coś nie działa? Więcej gwoździ!!!

Pomysł sam w sobie miodzio, ale wydaje mi się, że nie na jedną przygodę... co najmniej trzy, cztery, jak nie jakaś dłuższa kampania.
 
Awatar użytkownika
Linka
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 581
Rejestracja: czw wrz 04, 2003 4:42 pm

ndz sty 25, 2004 8:24 pm

Hmm... Jedyny scenariusz jaki miał związek z woda miał miejsce na Reiku. Ale reik w żaden sposób morzem nie jest, a jedynie rzeką. Nie wydaje mi się, żebym kiedyś natknęła się na jakiejś informacje o morzach Starego Świata.
 
Awatar użytkownika
Gerard Heime
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 3299
Rejestracja: czw mar 20, 2003 9:02 am

ndz sty 25, 2004 8:36 pm

W MiMach był artykuł na temat floty ojennej Imprium, no i drugiej storny barykady - okretów Chaosu. Ale IMHO były to pomysły zbyt przegięte (typu gigantycznej armaty na statku) by móc je stosować.

Z kolei radził bym zapoznac się mniej z żeglarską terminologią (jak sie anzywaja dane częsci statku, maszty, olinowanie, etc), a bardziej ze zwyczajami panujacymi na morzu - np. nie sikaj do wody, nie odpalaj fajki od swieckziw tawernie, nie zabijaj albatrosów - i inne tego typu bzdury. Ale za to wiele pomagają tworzyć klimat. No i łatwo wmówić graczom, zę są szczurami ladowymi, gdy jakiś stary wilk morski zacznie ich rugać za jakiś karygodny błąd, wynikajacy z przesądu...

A sam nigdy nie prowaziłem na morzu, i nie grałem, bo to mnie nigdy nie poicągało i nigdy morza za bardzo nie lubiłem. Ach ta moja krasnoludzka natura :)
 
Awatar użytkownika
nas
Użytkownik zaawansowany
Użytkownik zaawansowany
Posty: 55
Rejestracja: pn maja 19, 2003 8:30 pm

pn sty 26, 2004 11:21 am

hmm.. Gerard racja...
ale wyobraz sobie ... grasz w druzynie pirackiej.. i przygotowujecie się do abordażu... :D na jakas Estalijska fregatę... :D
i kapitan wydaje rozkazy na bom maszt lewa burte ku**a dawac bo jak nie to ku**a szybko laduj armaty ku**a bo jak nie to pod kilem przeciagne ...!!!
no... klimatyczni sa żeglarze i tyle!
 
cthulhu23
Nowy użytkownik
Nowy użytkownik
Posty: 9
Rejestracja: wt sty 20, 2004 6:28 pm

śr sty 28, 2004 8:36 pm

Na szerokiej wodzie kiedys z kamratami plywalismi ale przez chwile ( z kilka dni na statku nam sie zeszlo... ), nie wspominam tego za dobrze - gralem wtedy uczniem czarodzieja, ktory przez cala podroz mial problemy zoladkowe i nawet jak przyszla potrzeba uzycia magi to przez powyzsza dolegliwosc na niczym skupic sie nie mogl :-), ale sesja swoj urok miala i dla szczurow ladowych co to od ziemi nog nie odrywaja czyms
nowym i ciekawym sie byla.
Obecnie prowadze smierc na rzece ( ...piraci na mala skale tez trafic sie moga :), i tyle co z woda ostatnio do czynienia mialem.
 
Awatar użytkownika
Gerard Heime
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 3299
Rejestracja: czw mar 20, 2003 9:02 am

śr sty 28, 2004 8:55 pm

Nas, klimat w tym stylu to ja mam, prowadząc/grając w Imperialnej Armii :) BPP - Biedna, pier... piechota :)
 
Awatar użytkownika
eXo
Użytkownik zaawansowany
Użytkownik zaawansowany
Posty: 58
Rejestracja: pt lis 14, 2003 7:16 pm

śr sty 28, 2004 9:58 pm

Nieee... jak morze to głebiny, a jak głębiny to Cthulhu :mrgreen: .

A na poważnie, to kiedyś MissGry zrobił przygodę morską z Marienburga do Norski, w poszukiwaniu 'Czegoś Ważnego', ale nie chciało mu się bitwy morskiej prowadzić. Rzekł, że mu się nie chce przeliczać obrażeń od 24 dział i po prostu wygraliśmy :) .
 
Awatar użytkownika
nas
Użytkownik zaawansowany
Użytkownik zaawansowany
Posty: 55
Rejestracja: pn maja 19, 2003 8:30 pm

śr sty 28, 2004 11:38 pm

heh tez mozna...
ale czy ktos/któraś z Was myslał/ła zeby cala druzyne marynarzy zrobic...?
 
Awatar użytkownika
Dhaerow
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 495
Rejestracja: wt maja 20, 2003 1:51 pm

czw sty 29, 2004 10:09 am

Prowadziłem kiedyś całą morską kampanię. Wśród postaci był żeglarz, żołnierz okrętowy, pokładowy czarodziej i asystent kucharza :D. Grało się fajnie. Intrygi na pokładzie, morskie bitwy, nieznane wyspy, piraci, dalekie lądy itp. Sporo roboty jest na początku, bo dokładnie trzeba opracować statek i jego załogę. W sytuacji gdy płyniemy kilka tygodni nie napotykając żadnej łajby, wyjątkowo ważne stają się interakcje między członkami załogi ;)
Fachowa terminologia nie jest konieczna, aczkolwiek bywa przydatna. W Portalu był niezły artykuł o prowadzeniu morskich scenariuszy autorstwa Marcina Mortki.
 
Awatar użytkownika
Gerard Heime
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 3299
Rejestracja: czw mar 20, 2003 9:02 am

czw sty 29, 2004 10:09 am

Co do bitew - to muszę przyznać, że chyba najlepiej opisaną przeze mnie bitwą była bitwa morska. Elficki statek, którym płyneła drużyna (byli to najemnicy wynajęci przez jakiegoś elifckiego arystokratę) został zaatakowany przez powietrzny okręt mrocznych elfów, gdzieś u wybrzeży Lustrii. Z tym, ze była to bitwa magiczna - morze rozstąpiło się, statek udeżył o dno (ale elficcy magowie zdołali zamortyzować upadek) - dookoła roztaczała się ściana wody (było to przy przegu, ale nadal kilkadziesiąt metrów :)) z której wyłaniały się wodniste macki, strącajace marynarzy z pokładu... Część wody wlewała się na pokład, i tworzyła małe żywiołaki wody... po prostu - masakra! Oczywiście nasi magowie nie byli dłużni i rozpętali straszliwą burzę - pioruny waliły w okręt mrocznych elfów, silne podmuchy strącały wojowników z pokładu (kórzy, mimo tego, próbowali się spuścić po linach na nasz statek).

W końcu statek elfów pochłonęły głebiny, a mroczni odlecieli na mocno zniszczonym okręcie powietrznym do swojej bazy. Na szczęście gracze byly na tyle przewidujacy, że zamiast walczyć zrobili sobie tratwę :D
 
Awatar użytkownika
Zefirrus
Użytkownik
Użytkownik
Posty: 16
Rejestracja: pn lut 16, 2004 5:07 pm

pt lut 20, 2004 2:42 am

Ja poprowadziłem przygodę na morzu - korzystałem z artykuliku ze starego Mim'a "Frutti di Mare"(czy coś w tym stylu). Zabawa była przednia, śmiertelność wysoka ( utonięcia ).
Polecam książeczkę "Kapitan Blood" - klasyka przygodowa i marynistyczna (autora nie zapodam bo coś mnie pamięć dzisiaj zawodzi).
Ahoj! :popijawa:
 
Awatar użytkownika
Władysław Tandej
Użytkownik zaawansowany
Użytkownik zaawansowany
Posty: 86
Rejestracja: pn lut 09, 2004 10:56 pm

pt lut 20, 2004 8:27 pm

Grałem tylko w przygodę "Śmierć na rzece Reik".
Ale uważam, że klimat związany z morzem, czyli statki, porty(przede wszystkim), marynarze jest świetny. Niestety nie miałem okazji skosztować tych przyjemności.
Ach, już czuję słony, przyjemnie ożeźwiający wiatr, łopotanie żagli, pokrzyki kapitana... i przybycie do portu- gwar, radość z udanej podróży, rozrywka, opowieści z innych portów, legendy...
 
Awatar użytkownika
oxyde
Użytkownik zaawansowany
Użytkownik zaawansowany
Posty: 51
Rejestracja: wt mar 09, 2004 5:39 pm

wt lis 23, 2004 5:57 pm

Heh. Długo mnie nie było... No ja grałem przygode na morzu. raczej prowadziłem. (nie pamietam kiedy ostatnio grałem). Jako ze wczesniej pare razy ksiazka o okretach spadla mi na glowe, a nawet raz uzylem jej jako podkladki na rzuty kotskami w wołhamerze to conieco wiedzialem o okretach. gralo sie swietnie. znaczy mi sie swietnie prwadzilo ale gracze nie narzekali. no i gramy dalej nasza morską kampanię... jest fajnie. ale postac kapitana odgrywana jest przez zywego goscia ktory ma duuuze pojecie o statkach. i sytuacje (bojowe) wygladaja czesto tak że kapitan wrzeszczy coś w stylu: "Ruszać się P*** nieroby! Od sterburty działa ładuj! Wsporniki omasztowań k*** zdjąć! po***** was żeby je k**** zostawiać?!" A załoga (ja i reszta graczy) biega jak opętana i zastanawia sie co znaczyly rozkazy (dla utrzymania realizmu co 5 minut robimy przerwe i wszystko sie wyjasnia :razz: ). Ale zasada jedna i najwazniejsza... zeeeero kostek. nie tym razem panowie. w czasie morskich sesji zamet panuje jak na prawdziwym okrecie. np akurat zostalo ostatnie dzialo a przeciwnik wlasnie ustawil sie w dogodnej pozycji do zmiecenia okretu naszej dzielnej zalogi a tu nagle turlu turlu i UraaAAAAaaa! trafiony zatopiony ma zero punków! hehe. nienie. tu giną ludzię, okręty ida na dno, armaty wybuchają, co chwila są bunty i kary (hehe przeciagniecie pod kilem nie jest najgorsze bo po nim sie chociaz umiera...)

Pozdrowionka od Oxyde'a szczury lądowe! Ahoj!
 
Awatar użytkownika
Drachu
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 1617
Rejestracja: sob cze 26, 2004 1:50 pm

sob lis 27, 2004 9:14 pm

Kiedyś była w MiMie taka fajna przygódka - "Opowiem wam nową, lepszą historię". Był to jubileuszowy MiM numer 100. I od niego zaczałem kampanię morską. Gracze bawili się dobrze, ja też... Żyć nie umierać. Lubię takie przygody, gdzie gracze nie są przypadkową zbieraniną, a łączy je coś. Na przykład własnie okręt i to, ze są ludźmi morza. Morze Szponów to paskudne miejsce, ale już wody Tilei to zabawa na całego. Wogóle marzy mi się coś na kształt "Śmierci na Rzece Reik" ale z morzami zamiast rzeki.
 
Crowley
Użytkownik zaawansowany
Użytkownik zaawansowany
Posty: 51
Rejestracja: ndz gru 12, 2004 1:15 pm

ndz gru 12, 2004 10:33 pm

Prowadząc róznym osobom młota i próbując wprowadzać elementy morskie nauczyłem się takich oto rzeczy.

1. Większość graczy cierpi na chroniczny wstręt do wody (nie chodzi o mycie.. przynamniej nie tylko). Większość MG wykożystuje każdą okazję gdy postaci staną na pokładzie jakiegoś statku na atak piratów, potworów morskich, orek (niepotrzebne skreślić). Wprowadzona w ten sposób w ciężką nericę drużyna za nic nie che wsiąść na statek, niezaleznie od konsekwencji. Drużyna jest też niesamowicie zdziwiona kiedy podczas rejsu nic specjalnego się nie wydarza.


2. Nie próbuj prowadzić kampani moskiej nie mając pojęcia o żeglowaniu jeśli jeden spośród graczy zna się na tym. Prowadziłem wspomnianą wcześniej "Opowiem wam nową, lepszą historię" mając mgliste pojęcie o żeglowaniu (głównie własne domysły i "wiedzę" z filmów), natomiast w jeden z graczy z patentem sternika. Gracz podjarany bawi się w wilka morskiego a ja czuje się jak ostatni idiota nie znając terminologii, tego jak zachowuje się statek w jakich warunkach co można zrobić jaką łodzią a co nie.
 
Albert
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 617
Rejestracja: pt lip 02, 2004 7:33 pm

pn gru 13, 2004 12:04 am

Jako MG nie prowadziłem jeszcze przygody rozgrywającej się na morzu. Jedyne "wodne" sesje to Śmierć na Rzece Reik.
Jako gracz doświadczenie mam podobne jak Crowley. Zawsze gdy gdzieś płynęliśmy to jako gracze mieliśmy chorobę morską, napadali nas piraci i ośmornice morskie, no i oczywiście sztormy. Niestety MG niewiele miał wspólnego z terminologią morską więc nie było typowych odzywek, ani zachowań. Szkoda.
 
Katani
Nowy użytkownik
Nowy użytkownik
Posty: 9
Rejestracja: ndz gru 12, 2004 1:04 pm

pn gru 13, 2004 1:16 pm

Witam
Kilka razy zdarzylo sie zagrac "morska" przygode. W warhamerze co prawda tylko "Smierc na rzece" ale ogolnie jest to fajna zabawa.
Osobom chcaym poglebic wiedze na temat morskich podrozy polecam rewelacyjna ksiazke "Znaczy kapitan" Karola Olgierda Borchardta. Co prawda akcja toczy sie w okresie miedzywojennym ale warta jest przyczytania. Mimo wszystko oddaje klimat zeglowania na duzych zaglowcach. Jezeli chodzi o zapoznanie sie z terminologia to "Zeglarz i sternik jachtowy". Zeby poczuc klimat sredniwiecznych rejsow to filmy poczynajac od bedacego obecnie na tapecie "Pan i Wladca" po "Bunt na Bounty"
Dodatkowo milym dodatkiem do takiej sesji jest odpowiedni podklad muzyczny. I tu raczej polecalbym jakies rodzime zespoly shantowe (niekoniecznie musza to byc shanty tradycyjne)
I pamietajcie zeby nigdy nie gwizdac jak jest sie na pokladzie....
 
Crowley
Użytkownik zaawansowany
Użytkownik zaawansowany
Posty: 51
Rejestracja: ndz gru 12, 2004 1:15 pm

pn gru 13, 2004 2:11 pm

Tak sobie właśnie pomyślałem zeby przekonwertować "Moby Dicka" Melvilla na przygode do młota. Na pierwszy rzut oka oklepana hisotria ale jak by się zastanowić: obłąkany kapitan statku, konflikty w załodze, niemal nieosiągalny cel. Sporo motywów tworzących dobrą przygodę, dających sporo rozrywki graczom. A że wszscy znają tą historie to co, można zamiast białego wieloryba wstawić jakies inne ustrojstwo ;)
 
Katani
Nowy użytkownik
Nowy użytkownik
Posty: 9
Rejestracja: ndz gru 12, 2004 1:04 pm

pn gru 13, 2004 4:21 pm

Ja bym widzial "Moby Dick'a" jako jednorazowa przygode na koncu ktorej zaloga raczej ginie a nie jako czesc wiekszej kampanii, chyba zeby gracze wyladowali na jakims ladzie, bez niczego, nie wiedzac gdzie sa.
Juz predzej widzialbym jako cala kampanie wyprawe mająca na celu oplyniencie Lustrii. takie cos mogloby byc ciekawe. Wplesc w to bunt zalogi, ktorym w pewnym momencie zaczyna doskwierac ta szalona wyprawa. Tak to moglby byc ciekawy motyw na kampanie. Tylko ze jej wiekszosc rozgrywalaby sie na morzu, ale mozna by tez wplesc wstawki ladowe np. uzupelnienie slodkiej wody, zywnosci, jakies drobne naprawy (a przy okazji niewielkie starcie badz nie z tubylcami)
Po prostu zrobic wyprawe Magellana w ktorej gracze beda uczestniczyc. Ale wydaje mi sie, ze taka kampania wymaga zaarowno od MG jak i graczy pewnej wiedzy odnosnie zwyczajow morskich (w koncu byle kogo nie zabiera sie na wyprawe na krance swiata ;))
 
Awatar użytkownika
syscr
Użytkownik zaawansowany
Użytkownik zaawansowany
Posty: 51
Rejestracja: ndz lut 22, 2004 3:31 am

pn gru 13, 2004 5:29 pm

Zdarzało mi się prowadzić przygody na morzu. W jednej epopei multikampanijnej (ale patetycznie zabrzmiało ;)) wiele razy moi gracze lądowali na statkach. Zresztą wogóle zaczeli przygody na jednym. Oczywiście była to galera, a czterech na pięciu graczy musiało wiosłować. :) Wieloma okrętami zdarzyło im się pływać. A szczególnie chyba niemiły był rejs pewną kupiecką łajba. Spotkali po drodzę drugi okręt tego samego kupca, ale ze zdziesiątkowaną przez chorobę załogą. Oczywiście zostali jako "dodatkowa załoga" przeniesieni na pechową jednostkę. Gdyby nie wzajemna pomoc ze strony pewnego dopplera ukrywającego się na statku, to nie wiadomo czy atak piratów kierowany porzez nekromantę - truciciela nie zakończyłby się totalną klęską drużyny. Ale zdarzało im się też spokojnie popływać. Ech... wogóle dużo się działo. :)

Nawet jeśli nie dysponujemy czasem, żeby zgłębiać tajniki żeglugi, polecam ten rodzaj przygód jako odskocznię od zwykłego szwędania się po lądzie. Trzeba tylko pamiętać o kilku podstawach:
- z łajby nie da się wysiąść
- choroba na pokładzie, to w wiekszości przypadków śmierć całej załogi
- w pięć osób nie da się pływać dużą jednostką
- woda pitna i żywność są ważniejsze w długim rejsie od złota (uzupełnia się ją tak często jak się tylko da)
Pewnie jeszcze coś pominąłem... może mój kapitan się wypowie w tej materii... ;)

Katani pisze:
I pamietajcie zeby nigdy nie gwizdac jak jest sie na pokladzie....

Kapitanie... Dlatego gwizdam na pokładnie, że ciągle liczę na awans na bosmana... :P
 
Awatar użytkownika
kondiz
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 326
Rejestracja: pt gru 03, 2004 6:03 pm

pn gru 13, 2004 5:37 pm

Moje drużyna grała na morzu i to nie raz - uwielbiam tekie scenariusze!!! Jednak trzeba uważać bo niektórzy BG nie umieją pływać i jak tacy wpadną do wody to katasrofa. Dlatego ja dodaje im zawsze pomocnika, albo dwóch którzy znają się na pływaniu. I jeszcze jedno taka przygoda musi być powiązana, powinna być mini-kampanią, a nie jednym scenariuszem.
 
Katani
Nowy użytkownik
Nowy użytkownik
Posty: 9
Rejestracja: ndz gru 12, 2004 1:04 pm

pn gru 13, 2004 9:41 pm

ArcHiE pisze:
Trzeba tylko pamiętać o kilku podstawach:
- z łajby nie da się wysiąść
- choroba na pokładzie, to w wiekszości przypadków śmierć całej załogi
- w pięć osób nie da się pływać dużą jednostką
- woda pitna i żywność są ważniejsze w długim rejsie od złota (uzupełnia się ją tak często jak się tylko da)
Pewnie jeszcze coś pominąłem... może mój kapitan się wypowie w tej materii... ;)

Dodalbym jeszcze spory zapas cytryn lub kiszonej kapusty w razie dluzszych wypraw morskich.
No i oczywiscie nieodlaczny rum (pod postacia grogu)


ArcHiE pisze:
Kapitanie... Dlatego gwizdam na pokładnie, że ciągle liczę na awans na bosmana... :P

Tak... tylko zeby awansowac na bosmana to statki na ktorych plywasz musza lpywac dluzej niz miesiac a nie tonac w niewyjasnionych okolicznosciach ;)

kondiz pisze:
Jednak trzeba uważać bo niektórzy BG nie umieją pływać i jak tacy wpadną do wody to katasrofa.

wbrew pozorom tak naprawde nie wszyscy czlonkowie zalogi duzych zaglowcow potrafili plywac. Trzeba pamietac ze czesc zalogi to ludzie schwytani w portowych tawernach i sila wcieleni w szeregi zalogi.
Zreszta to jest jedna z najprostszych metod rozpoczecia morskiej przygody. Bohaterowie po ostrej bibie budza sie pod pokladem na pelnym morzu. O jakimkolwiek powrocie na lad moga zapomniec...

kondiz pisze:
I jeszcze jedno taka przygoda musi być powiązana, powinna być mini-kampanią, a nie jednym scenariuszem.

Tu pozwole sie nie zgodzic... taka morska przygoda moze byc jedynie przrywnikiem w ladowej kampanii... po prostu gracze musza dostac sie gdzies daleko a jednak droga morska czestokroc jest szybsza od ladowej...
Bo trzeba pamietac ze nie zawsze w czasie morskiej podrozy musi wydarzyc sie cos strasznego...

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości