Swarog pisze:A cisza zmuszajaca Maga do "zapomnenia" czynienia Magyi to bzdura- przecierz uniemozliwilaby Magowi wysdostanie sie z niej.
Swarog, myslicielu Ty za trzy grosze. Zastanow sie co gledzisz. Cisza nie jest swiadomym bytem, a stanem umyslu. Nie posiada woli i cech odgornie narzuconych. Speszenie takiego samego efektu przez Maga o tej samej mocy, przy uzyciu tych samych sfer nie spowoduje takiej samej Ciszy. Nigdy. Slyszales kiedys o dwoch (lub wiecej) Maruderach, ktorzy maja taka sama jazde?
Dalej. Kto powiedzial, kto moze miec pewnosc, iz Cisza posiada ta wlasciwosc, ze istnieje z niej wyjscie? Zapewniam Cie, iz w przypadku Ciszy nie ma ZADNYCH regul. Dlaczego moge Cie o tym zapewnic? Dlatego, ze sa przyklady zadajace klam Twojemu stwierdzeniu, oraz argumentacji. Pierwszy to taki, ze czesto wyjsciem z Ciszy jest powstrzymanie sie od czynienia magyi wlasnie. Uzywanie jej w tym stanie jest po prostu glupie, a juz na pewno nieodpowiedzialne. Druga sprawa to przyklad Maruderow. Ci magowie wyladowali w takiej Ciszy, ktora spowodowala nieodwracalne zmiany w stanie umyslu. Marudera nie da sie wyleczyc, wyciagnac z Ciszy, bo dla niego Cisza jest jedynym prawdziwym swiatem. Dlaczego zatem nie moze pojawic sie Cisza, ktorej objawem jest to, iz Mag zaczyna zyc w swiecie, w ktorym magya nie istnieje? To przypadek czysto akademicki, ktory nie nadaje sie do uzycia jako bohater tragiczny poszukiwany przez Fingrina. Mag taki bowiem nie ma zadnego problemu z tym, ze kiedys potrafil czarowac, a teraz juz nie potrafi. Nie istnieje bowiem dla niego pojecie magyi, na poziomie absolutnie podstawowym, co za tym idzie nie jest on w stanie pojac, iz kiedys czynil magye. Jesli nawet zalozymy, iz pamieta swoje wyczyny sprzed popadniecia w Cisze, to znajdzie on kilka tysiecy mozliwych wytlumaczen dla zaistnialych fenomenow, a w zadnym z nich nie pojawi sie nawet koncepcja magyi.
Nie bede sie juz dalej pastwil, ale nastepnym razem pomysl zanim zarzucisz mi gadanie bzdur (nie to zebym ich czasami nie gadal, ale nieczesto zdarza mi sie to w przypadku Maga).
Swarog pisze:Jedno krociutkie wtracenie narazie: czy aby Gilgul nie usmierca Maga? Gdzies czytalem wlasnie ze Gilgul odrywa Avatara od Maga, niszczy go /Avatara/ nie pozwalajac na odroszenie Maga. IMO jest calkeim sensowne, ze po takim szoku/zmianie stanu i/lub swiadomosci Mag umiera...
To nie calkiem tak. Gilgul jest poteznym efektem, ktory "odrywa" i niszczy Avatara. Sam z siebie nie zabija, choc podobno jest bolesny (nigdzie nie znalazlem informacji na temat tego jaki to rodzaj bolu, zakladam, ze nie fizyczny
). Dowcip polega na tym, ze najczesciej skazuje sie delikwenta na Gilgul I smierc. Gilgul zarezerwowany jest dla najwiekszych przestepcow, co w zasadzie rowna sie wkroczeniu na sciezke Zstapienia. Aczkolwiek historia niejakiego Heylela Teomima Theobatha (mam nadziej, ze nie przekrecilem) pokazuje, iz istnieje jeszcze jedno przestepstwo, za ktore mozna na Gilgul zasluzyc. Jest to wystapienie przeciwko ustalonemu stanowisku Rady Dziewieciu, czyli otwarta rebelia. Oczywiscie wowczas Rada i tak oglosi, iz delikwent jest Theobathem (czyli Diabolista/Naphandi), ale to drobiazg. Smierc Maga, jest smiercia ciala, avatar wraca do cyklu i moze reinkarnowac. Jesli jednak przed usmierceniem Maga zrobi mu sie gili-gili to avatar do cyklu nie wroci, nie bedzie reinkarnowal. Co za tym idzie nie pojawi sie Mag z tym samym spaczonym avatarem (bo dla takich Gilgul jest zarezerwowany) i nie bedzie stwarzal problemow. Tutaj brawa dla roboty jaka wykonuja Eutanatoi. Trzymaja na oku kolezkow, ktorzy wykazuja tendencje do zbaczania w niebezpieczna strone i jesli nic innego nie pomaga kasuja takowego ZANIM wykona o jeden krok za duzo i spaczy swojeg Daemona (jak zwykli na avki mowic Kultysci Ekstazy). Zalatwienie takie pacjenta na czas, w ogolnym rozrachunku, jest wyjsciem wlasciwym, gdyz umiera cialo ciagnace w niewlasciwa strone, a zdrowy jeszcze avatar wraca do cyklu i ma szanse pojawic sie jako "duch opiekunczy" Maga, ktory ciagot w strone Ialdbaotha i spolki miec nie bedzie.
(caly wywod na temat gilgula, wedrowki avatarow itp. ktory przedstawilem jest stricte podstawkowy. Osobiscie uwazam, iz ten aspekt uniwersum Maga jest najmniej przemyslany. Dziury w logice sa takie, ze mozna wciskac w nie bale mostowe, bo szpilki trzeba by wrzucac tonami. No ale rozmawiamy o Magu podstawkowym, a nie o moich autorskich poprawkach
)
Wracajac do tematu, czyli skad wziac pacjenta, ktory byl Magiem, a juz nie jest.
Po pierwsze odpusc sobie wapierze. Z paru wzgledow. Przede wszystkim jesli Magowie o czyms takim sie dowiedza, zrobia wszystko zeby odeslac go do cyklu w trybie przyspieszonym, jest to bowiem jedno z wiekszych przestepstw w spolecznosci Magow. Jednoczesnie chcialbym odpowiedziec na pytanie o to dlaczego Mag swiadomie decyduje sie przeistoczenie, odpowiedzia jest niesmiertelnosc. Owszem, mozna ja osiagnac przy pomocy sfer jednakze nie jest to latwe, zostac wampirem jest zdecydowanie latwiej. A historyjka z Verbena jest jak najbardziej poprawna, wystarczy, ze opanowala Zycie w okolicach 3, no moze 4, mechanicznie ujmujac.
(dla zainteresowanych, istnieje taka rota jak "Lichedom", czyli jak zostac nieumarlym/niesmiertelnym, nie musiec pic krwi, zachowac Avatara, a co za tym idzie magye Sfer. Nie trzeba nawet dochrapac sie mistrzostwa w sferach, wystarcza czworki, tyle, ze szanse na przezycie rytualu sa niewielkie, avatar ulega spaczeniu itd. ogolnie nieciekawie kiedy sie Magowie polapia, ze cos takiego mialo miejsce. Jesli ktos chcialby czegos wiecej sie dowiedziec to odsylam do Dead Magic (nie pamietam czy 1 czy 2), rozdzial o Etruskach.)
Po drugie, odstaw szczegolne przypadki Ciszy, mysle, ze wczesniejsza argumentacja wyjasnia powody.
Co pozostaje?
1. Mag po Gilgulu. Szukam w glowie sytuacji, w ktorej za Gilgulem nie poszla smierc i jedyne co przychodzi mi do glowy to Mag, ktorego avatar zostal spaczony wbrew jego woli, a on sam zglosil sie do przelozonych z prosba o pomoc. Bylaby to ciekawa postac, ktos kto zlozyl najwieksza ofiare jaka Mag moze zlozyc, wieksza niz zycie tak naprawde. Jego dalszy rozwoj jest w zasadzie dowolny. Za okazana Idealom Tradycji lojalnosc zapewne do konca zycia moglby zyc w spokoju i dostatku piastujac wyogdna funkcje w jakiejs Fundacji. Moglby oczywiscie studiowac magie (juz nie magye), w koncu w Tradycjach sporo jest statycznych magow. Moglby odejsc zeby zamknac sie w samotni i do konca dni swoich rozpamietywac miniona chwale. Mogloby tez zdarzyc sie, iz sadzil go jakis jego zaciekly rywal, ktory wymusil na reszcie grupy wykonujacej Gilgul usuniecie go poza nawias Tradycji. Darowanie zycia, ale wykluczenie ze spoleczenstwa Przebudzonych. Wowczas taki delikwent moglby stac sie zacieklym wrogiem Rady, szukajacym mocy i mozliwosci, ktore pomoglby mu jej zaszkodzic. Bylby to bardzo niebezpieczny przeciwnik, nawet dla Przebudzonych, jesli dzialalby rozsadnie. Mialby bowiem olbrzymia przewage na starcie, a mianowicie wiedze na temat spoleczenstwa, Magow, sposobu myslenia, sztuczek, zasobow itd. Wedlug mnie najlepszy pomysl na poszukiwanego przez Ciebie NPC'a, o ile nie masz (a z wczesniejszych wypowiedzi wnioskuje, ze nie masz) zamiaru produkowac ich seryjnie.
2. Dziedziny Umbralne. Moznaby tutaj duzo i dlugo, ale po co. Po prostu sa takie dziedziny, w ktorych magya nie dziala, lub z ktorych Mag nie wydostanie sie jesli nie dotrze do niego, ze nie moze uzywac magyi. Ta druga kategoria to dziedziny paradoxu, albo zakazuja/uniemozliwaja czynienie magyi w ogole, albo poszczegolnych sfer. Tyczy sie to rowniez niektorych nie-paradoxalnych miejsc w Umbrze. W tych niektore sfery dzialaja latwiej, inne trudniej, jeszcze inne wcale, a smialo moge zalozyc, ze sa i takie gdzie w ogole magya jest zanegowana. Ciekawym studium moze byc tez przypadek kiedy w danej dziedzinie dziala tylko okreslony rodzaj magyi (bez wzgledu na sfery). Na przyklad tylko i wylacznie technomagya, jesli w takie miejsce wsadzimy jakiegos maksymalnie rustykalnego Mowce Marzen praktycznie nie bedzie on w stanie "czarowac". Inny przyklad, dziala tylko magya opierajaca sie na zjawiskach przyrody, czyli takich, ktore moga zajsc bez udzialu rozumu, wsadzmy tam Iteratora czy innego dowolnego Technokrate, skutek gwarantowany.
To chyba tyle ode mnie na ten temat i tak zapewne 4 na piec osob nie dotarlo do tego zdania
Pozdrowka
Dox
P.S. Nie ustosunkowalem sie do "ulomnosci paradoxu" zdolnej odciac od avatara po pierwsze dlatego, ze Weaver wytlumaczyl kwestie, a po drugie dlatego, ze Cisza to tez wyladowanie paradoxu, czego Fingrin nie chce przyjac do wiadomosci
P.S.1. Stagnacja jako powod utraty zdolnosci czynienia magyi wydaje mi sie naciagany, ale mimo wszystko sensowny. Doczepie sie tylko, ze proces uwsteczniania sie lezy juz w sferze entropii, a Duma nie jest ze stagnacja zwiazana, rzeklbym, ze bardzo czesto jest wrecz jej przeciwienstwem.