Zrodzony z fantastyki

 
Awatar użytkownika
Ellentir
Użytkownik zaawansowany
Użytkownik zaawansowany
Posty: 89
Rejestracja: ndz lis 02, 2003 11:57 pm

Ker Reaghan - LARP PC z R-Konu - opis i wrażena

sob mar 26, 2005 3:39 pm

"Ker Reaghan" miał być w założeniach dwu-trzygodzinnym LARPem raczej "gadanym" niż pełnym walki i wartkiej akcji przygotowanym na kilkanascie osób. Szczegóły wprowadzenia znajdziecie w załączniku tego posta, tutaj jednak pozwolę sobie je streścić:

W niewielkim górskim kerze przechowywany jest potężny artefakt, o którym naprawdę wiele wie jedynie opiekujący się nim druid. Nawet klan nauczycielek walki zamieszkujących osadę nie ma świadomości jego mocy. Jest wczesne przedwiośnie. Zimą na klan spadła zaraza i przeżyły jedynie dwie nauczycielki. W tej sytuacji starsza klanu wspólnie z druidem decydują się wysłać do sprzyemierzeńców kruki z wieścią o potężnym przedmiocie i wybrać nowego powiernika. Wieść trafia zarówno w ręce powołane jak i niepowołane, więc w efekcie do keru przyjeżdża dosyć barwna zgraja ludzi pragnących artefaktu dla siebie. W tym miejscu zaczyna się LARP.

Gracze dostają do poprowadzenia zarówno postać druida, starszej wioski (akurat ją ostatecznie zagrała Thilnen), szlachetnych Wybrańców, wyrafinowaną bestię Sluagh (udającą Wybrankę), przypadkowo trafiającego do wioski banitę i wszelkich innych gości. Celem znakomitej większości z nich jest zdobycie dla siebie artefaktu, niektórzy jednak nie są zainteresowani walką o ów przedmiot, a do keru przybyli z zupełnie innych przyczyn.

Byłbym zapomniał - żeby nieco skomplikować sytuację uznaliśmy, że cała narada toczyć się będzie na uświęconej ziemi, której nie wolno splamić krwią. To nieco ograniczyło, choć nie wykluczyło, możliwość prowadzenia pojedynków.

Z racji specyfiki fabuły, w LARPie poza druidem i starszą wioski właściwie nie ma "niezbędnych" postaci, jednak ważne jest by gracze dostali jednostki w jakiś sposób oryginalne i mające wzajemne zaszłości - w końcu istotą zabawy będzie interakcja między nimi, zaś sama chęć posiadania artefaktu to dla gracza za mało, by poczuć w grze emocje.

Poniżej kruciutki opis kilku postaci, które brały udział w LARPie:

Brina Mac Brionna- Starsza wioski
Moina Mac Brionna - jej jedyna podwładna

Druid Clem - opiekun artefaktu

Garth Ar Kadran - zbój, który do keru trafił prez przypadek (wraz z nim dotarło tam jeszcze kilku Ragharów)

Owen Aep Amra - caelski Wybraniec, prawdziwa ostoja moralności i rozsądku
Doreen Aep Amra - również wybranka, ukochana młodsza siostra Owena, której przez lata nie widział. Całkowite zaprzeczenie jego cech.

Lynn Til Ollen - taleiński książę, który chce zawieść artefakt swojemu ojcu (przybył ze świtą i morrańskim Wybrańcem jako ochroniarzem)

Aine O Loner - bestia sluagh, która pokonała kiedyś Wybrankę o tym imieniu, przybrała jej wygląd i ruszyła po artefakt dla swojego wypaczonego pana

Brenna Di Garren - przyjaciółka Aine, która nie widziała jej już kilka lat, ale po serii strasznych snów na temat sulenki rusza dawnej przyjaciółce na pomoc

Rowan Mac Merna - wielki lochiński Wybraniec, który w swoim czasie poprzysiągł ochroniarzowi Lynna śmierć, gdy tylko ujrzy go następnym razem

To oczywiście nie wszystkie postacie, które brały udział w grze, jednak myslę, że dobrze oddają naszą ideę - w jakiś sposób są ze sobą powiązane i pozwalają graczom na ciągnięcie różnych wątków pobocznych.

Na razie tyle na temat LARPA. Wieczorem napiszę więcej o przebiegu gry.

-----------
Tu kamera kieruje się na okrągłą tarczę zegara. Widzimy jak wskazówki pokonują w przyspieszonym tempie odległość od 16.04 do 19.33 by w końcu się zatrzymać.
-----------

Dobrze. Kilka słów o stronie techniczno-wykonawczej. Na LARPa nie zdążyliśmy z pełnymi opisami wszystkich postaci, ostatecznie więc wprowadzałem każdego osobiście. Niestety skutecznie opóźniło to rozpoczęcie zabawy.

Potrzebowaliśmy jeszcze tajemniczego artefaktu - do ostatniej chwili nie wiedzieliśmy, jakiego typu przedmiot uda nam się zdobyć na konwencie, więc historyjkę przedmiotu improwizowaliśmy w ostatniej chwili. Ostatecznie artefaktem został miecz (dzięki Levir ;-) ). Jako, że przedmiot ów miał być "dwuznaczny moralnie" opowiedziałem grającemu druida Adamowi (który jako jedyny miał wiedzieć coś o artefakcie), że miecz ten należał do jednego z dowódców Przeklętego Rogatego Boga - tego, który uciekł z rytuału i nigdy nie zginął. Oczywiście oferował posiadaczowi niesamowitą moc, itp. itd., ale oprócz tego był nieco pod wpływem osobowoscie poprzedniego właściciela, który zasłynął jako okrutnik, maniakalny morderca i w ogóle straszna paskuda.

Właściwa rozgrywka trwała nieco ponad dwie godziny. Na samym początku druid zaskoczył mnie całkowicie przedstawiając gościom artefakt - niewielki magiczny kamień (!) (w grze prezentowała go 12-sto ścienna kostka). Pomysł bardzo sprytny, przyznacie... W ten sposób druid zabezpieczył prawdziwy artefakt przed próbą kradzieży lub odebrania go siłą.

Poza tym wątek główny przebiegał dosyć spokojnie. Co prawda starsza wioski została wydalona z klanu za przelanie krwi (nawiasem mówiąc to również było zgodne z interesami druida) i doszło do próby kradzieży rzekomego artefaktu, ostatecznie jednak fałszywkę otrzymała podwładna Sluagh (nawiasem mówiąc grająca nią graczka była tak uradowana zwycięstwem, że postanowiła zignorować fakt, iż jako jedyna z zebranych poza samym druidem wiedziała, że jej Pan przysłał ją po _miecz_ a nie klejnot) i czym prędzej uciekła wykrzykując coś o władzy nad światem. Prawiwy artefakt trafił w ręce caelskiej Wybranki, pozwalając jej dokonywać czynów wielce szlachetnych i zupełnie nieszlachetnych w zalezności od kaprysu (brakował jej nieco moralnego kręgosłupa), jednak w świecie rządzonym przez Danu można to uznać za odbicie kapryśności Bogini.

Dużo radości dostarczyły wątki poboczne. Próby utemperowania nieco zbyt zadziornego księcia przez jego przyjaciela, zbliżający się pojedynek dwóch nienawidzących się Wybrańców, czy wreszcie historia dwóch Ragharów, z bandy Gartha, którzy w trakcie obrad uprowadzili miejscową niewolnicę i ulotnili się ze sporą ilością wszelakiej maści dóbr, należący tak do górskiego klanu jak i przybyłych.

Podsumowując, myślę, że LARP należy uznać za udany. Kilka osób miało okazję poznać świat Poza Czasem a większość (jak sądzę) dobrze się bawiła. Wątek główny był bardzo prosty i schematyczny, jednak było to zgodne z założeniem, że najwięcej zabawy mają dostarczeć interakcje między postaciami. Bogatsi o nowe doświadczenia usiedliśmy do pisania nowych LARPów.

Teraz czekam na opinię osób, które w zabawie brały udział i tych, którzy dowiedzieli się o niej jedynie z tego forum. :-)
Załączniki
Ker Reaghan.doc
Tekst, który każdy z graczy dostał przed LARPem
(33 KiB) Pobrany 189 razy
 
Awatar użytkownika
Levir
Częsty bywalec
Częsty bywalec
Posty: 128
Rejestracja: sob sty 03, 2004 4:46 pm

ndz mar 27, 2005 12:40 pm

Parę słów o Larpie napisałem co prawda w temacie poniżej ale skoro pojawił się właściwy wątek to i jeszcze raz skrobnę.

Dostała mi się rola Rowana, Lochińskiego Wybrańca (pewnie dlatego, że łaziłem w kilcie 8) ) i muszę przyznać, że bawiłem się bardzo dobrze. Jakkolwiek przez pierwsze 10-15 minut było nieco drętwo, ale to pewnie przez to, że jakoś nikt jeszcze nie podłapał ducha systemu ale potem z minuty na minutę coraz bardziej się rozkręcało, a kiedy doszlo już do pierwszych intryg i zakulisowych rozmów zaczęło sie na dobre :)

Dość powiedzieć, że od tamtej pory kiedy widzę się z Januszem, który grał ochroniarza księcia natychmiast wzrok nam tężeje, wykrzywiamy facjaty w udawanej nienawiści i przejeżdżamy palcem po gardle w znaczącym geście :mrgreen:

Jak to w Larpach akcja doszła do końca w sposób, którego mało kto by się spodziewał ale to czyni z larpów fajną zabawę. Mam nadzieję, że niedługo ponownie uda mi się wziąść udział w LARP-ie PC, oby tak dalej :D

Ps 1. Strona PC nie działa. Co jest?
Ps 2. Będziecie na Conqueście? Będzie LARP?

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości