Zrodzony z fantastyki

 
Awatar użytkownika
zegarmistrz
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 1002
Rejestracja: śr paź 20, 2004 4:05 pm

śr sty 05, 2005 9:25 am

Nie da się ukryć, że to system fantasy - mamy czarodziejów, magiczne przedmioty, potwory, przodków atywnie ingerujących w rzycie ludzi oraz szereg innych zjawisk nadprzyrodzonych. To nieodłączna część systemu i można ją eksploatować. Ja bardzo chętnie rozwijam zwłaszcza te wątki, barziej bowiem korci mnie haroic fantasy niż kultura wschodu, której specjalnie nie lubie.

Nie mniej jednak w Polsce - częściowo z powodu przywiązania naszego fadomu do haseł artystyczno - elitarnych, częściowo za sprawą wydania dodatków eksploatjących taką linię gry najczęściej prowadzi się Legendę ukierunkowując sesje na intrygi i kulturę orientalną, wątki magiczne pozostawiając nieco w tyle.

Inną sprawą natomiast są nadprzyrodzone moce kilku szkół: np. skrytobójców Shosuro czy artystów Kakita. Jak na mnie (posługując się slangiem pewnej grupy DeDekowców) są to klasyczne ,,jeżożabki". Po prostu autorom brakło pomysłu jakie jeszcze umiejętności wepchnąć danej klasie, a coś musiała otrzymać. Wepchnęli więc moc nadprzyrodzoną bez uzasadniania skąd u takiej postaci się to wzięło.
 
Awatar użytkownika
fairhaven
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 1486
Rejestracja: śr cze 02, 2004 8:14 am

śr sty 05, 2005 1:20 pm

Oj, akurat zdolności Shosuro są jak najbardziej uzasadnione :) . A Artyści Kakita (bardzo przykro mi to mówic) to moim zdaniem jedna wielka pomyłka.

Moim zdaniem wątki magiczne jak najbardziej pasują do orientalnych - w sumie wprowadznie postaci i zajawisk rodem ze wschodnich legend tylko podkreśla ich egzotyczny klimat. Rokugan nie jest dla mnie światem w 100% przewidywalnym - o czym mówi wiele mitów, opowieści itp. Jak mówiła laza, nie nalezy z magicznymi watkami przesadzać - jednak w tej formie, w jakij są (której wcale nie nazwałabym dedekową) doskonale współgrają z orientalnym klimatem. Z intrygami zresztą również :)
 
Awatar użytkownika
Johny
Częsty bywalec
Częsty bywalec
Posty: 102
Rejestracja: sob kwie 30, 2005 7:46 pm

May the force be with you?

ndz cze 12, 2005 1:46 pm

Niniejszy temat ma byc ogolnie o magii. Na poczatek troche o ciemnej stronie czyli Skaza i Maho.

Napisane jest, ze kazdy dotkniety skaza cienia moze wykorzystac moc zywiolu zepsucia dodajac poziom skazy do kazdego testu fizycznego. Rozumiem ze sa to kostki nie zatrzymywane? Czy ktos z was sprawdzil jak to dziala w praktyce? Czy taka nagroda jest wystarczajaca pokusa by isc dalej w ramiona Fu Lenga?

Bohater przechodzi pod kontrole mrocznego boga gdy poziom skazy przewyzsza jego najwyzszy krag. Co sie stanie, gdy ktos rozwinie sobie jeden z kregow na 6 poziom (skaza cienia ma tylko 5 poziomow)?
Najprostrza odpowiedzia na to pytanie jest: jesli dojdziesz do konca skali skazenia to chocbys mial jakis krag na poziomie 10 nalezysz do Fu Lenga.
Ale rozwiazania moga byc inne, mozna np. uznac, ze postac ginie wyniszczona przez te straszna zaraze. Mozna tez dodac, ze dzieki osiagnietej potedze udaje jej sie ocalic wlasna dusze.
A moze jest to sposob na oszukanie przeznaczenia -mozliwosc dalszego korzystania z mocy przy zachowaniu, szczatkowej ale zawsze, kontroli nad soba?
Albo mozna wszystko zostawic w rekach kosci. Tylko na co rzucic?
Jakie rozwiazanie wam sie najbardziej podoba?

Zagadnienia zwiazane ze skaza wazne sa gdy mowimy o czarnej magii. Nie wiem czy zauwazyliscie, ale Maho jest calkowicie niegrywalna i nadaje sie wlasciwie tylko dla NPCow. Ilosc punktow skazy (zastanawiam sie czy chroni przed nia Jadeit ale watpie) ktore dostaje sie za przecietne zaklecie jest tak wyniszczajaca, ze gracz, ktory probowalby sie w to bawic bardzo szybko stracilby postac.
Czy w ten sposob nie tracimy watku kuszenia (Join the dark side)? Kto bedzie chcial skosztowac zakazanego owocu jesli z gory wiadomo, ze jest on smiertelnie trujacy? Mahotsukai mowiacy "oszczedz mnie a naucze cie wszystkiego co wiem" nie ma szans.
Jasne ze mozna by oklamac postacie - ale znajac dzialanie skazy nie jestem pewien czy byloby to fair w stosunku do graczy. W koncu nie da sie od niej uwolnic.
Jakie sa wasze zapatrywania na te sprawe?

I jeszcze jedno, czy nie macie czasem wrazenia, ze magia i Shugenja zostali dodani do Rokuganu troche na sile? Zeby ci co nie lubia wojownikow nie plakali? Gdy w przygodzie pojawia sie wiecej niz jeden czarownik to klimat zaczyna lekko podupadac. A i system magii ma pare takich miejsc, ktore wskazuja, ze chyba byl robiony na kolanie. Np. genialny czar "Madrosc Shorishotsu" ktory sie rzuca w ciagu pieciu akcji na trudnosc 30 by sie dowiedziec, ze ta blyskawica ktora trafila twojego kumpla to czar ognia.... Albo te przeinaczenia z koncentracja. Niby pisze jak byk, ze mowi ona jak trudno jest Shugenja utrzymac czar w dzialaniu, tymczasem czesto jest stosowana w znaczeniu jak czarownik musi sie koncentrowac przy rzuceniu zaklecia np. dlonie Jurojina -bo wyjasnienie, ze gdy Shugenja przestanie sie absolutnie koncentrowac choroba wroci, raczej do mnie nie przemawia. Czasem to moze powodowac nieporozumienia np. Plaszcz nocy wymaga koncentrancji, ale jego dzialanie moze trwac kilka dni... Podczas snu raczej ciezko sie koncentrowac wiec ktos moze pomyslec, ze to czar dla cierpiacych na bezsennosc.
Wiem, ze to sa tylko drobne niedopatrzenia, ale poglebiaja one moja niechec do Shugenja. Moze macie jakies fajne pomysly by uatrakcyjnic magow?

Pozdrawiam
Borsuk
 
Awatar użytkownika
Mathius Gabriel
Częsty bywalec
Częsty bywalec
Posty: 185
Rejestracja: wt cze 29, 2004 2:36 pm

ndz cze 12, 2005 3:11 pm

Pragnąłbym zauważyć, że temat poświęcony magii znalzał się już na tym forum, co więcej jego tytuł (Magia) nie zostawia żadnych wątpliwości co do intencji autora :razz:

Odnośnie tego co piszesz o skazie, w mojej wersji podręcznika (Way of the Shadowlands, s. 67) stoi wyraźnie, że postać zostaje NPCkiem kiedy poziom skazy przekroczy poziom najniższego ( a nie najwyższego jak piszesz) kręgu postaci. Istnienie postaci z wszystkimi kregami na 5+ wydaje mi się mało prawdopodobne, więc dyskusja byłaby czysto akademicka.

Nie będę się wypowiadał odnośnie czarnej magii, gdyż nigdy mnie ten temat nie interesował.

Jeśli zaś chodzi o stwierdzenie, że magia została wepchnięta do Legendy na siłę, to ja grając nie odniosłem takiego wrażenia. W drużynie w której gram często pojawiają się czarownicy, ale nigdy ich wejście nie burzyło klimatu sesji. Co więcej, zazwyczaj subtelne wykorzystanie postaci shugenja podkreśla nastrojowość lub mistycyzm sceny. Wydaje mi się że jest to kwestia prowadzącego.
 
Awatar użytkownika
fairhaven
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 1486
Rejestracja: śr cze 02, 2004 8:14 am

ndz cze 12, 2005 5:28 pm

Post Borsuka został wciągnięty do adekwatnego tematu

Mathiusie, mylisz się - postać jest Zgubiona gdy Skaza przekroczy jej najwyższy krąg (Way of the Shadowlands str 68)

Przypadek z postacią o cesze równiej 6 jest baaardzo rzadki - w takim wypadku gdy skaza osiągnie 7 (również może przekroczyć, maksimum, czemu by nie?) jest Zgubiona.

Maho, podobnie jak korzystanie z mocy skazy by podnieść cechy fizyczne, czy z jakichkolwiek innych darów Fu-Lenga jest szalenie wyniszczające. I tak miało być. By zniechęcić graczy. By upadek był błyskawiczny. To bardzo spójna koncepcja - łącznie z tym, że Skazy nie da się wyleczyć.

Jednakże same czary są atrakcyjne, nie wspominając już o darach Fu-Lenga. Prowadziłam kiedys sesję dla postaci po drugiej stronie - przy ich potędze żadne podnoszenie cech przy pomocy Skazy nie było juz konieczne.

Nie rozumiem twoich watpliwości - postać nie wie przecież, jak szybko postępuje degradacja pod wpływem Skazy. nawet jeśli gracz wie, nie powinno się to przekładać na działania jego bohatera. Skaza jest tematem na wspaniała tragiczną opowieść - ale musimy liczyć się z tym, że będzie to histroia bardzo krótka. No chyba że gracz postanowi walczyć z wpływem Fu-Lenga...

Również nie widzę w magii nic "na siłę" - pojawienie się jej (o ile jest dobrze opisane) nie psuje klimatu. Magowie mają wiele fantastycznych motywów fabularnych. Kazda ze szkół może stać się osią w przygodzie (np tworzenie fetyszy z Asahina czy zbieranie ziół dla Agashy) - tu jaskrawym przykładem są Kuni: zrobieni tak, że aż chce się umieszczać zimnokrwistego łowcę w każdej przygodzie.

Wiele z czarów shugenja potrafi zasadniczo zmienić przygodę - jak choćby wypytywanie żywiołów czy dusz w wypadku Kitsu. Dają one magom naprawdę spore możliwości - i to jedyny zarzut jaki mogłabym postawić systemowi magii w L5K.

Niedokładnie wyjasniłeś, co jest złego w tej koncentracji...
 
Awatar użytkownika
Mathius Gabriel
Częsty bywalec
Częsty bywalec
Posty: 185
Rejestracja: wt cze 29, 2004 2:36 pm

pn cze 13, 2005 9:24 am

Racja, punkt dla was. Przyznaje się do błędu.
 
Awatar użytkownika
Johny
Częsty bywalec
Częsty bywalec
Posty: 102
Rejestracja: sob kwie 30, 2005 7:46 pm

pn cze 13, 2005 11:48 am

Przepraszam za balagan zwiazany z zalozeniem nowego tematu mimo istnienia juz takiego watku na forum.

Napisalem o maho i skazie zainspirowany trzecim epizodem gwiezdnych wojen. A konkretnie przejsciem Anakina na ciemna strone mocy. Zastanawialem sie, czy moznaby ten motyw przeniesc do L5K. Postawic przed ktoryms z graczy jakiegos Kuni, ktory obieca mu, ze stanie sie najsilniejszym Bushi po dotknieciu skaza...
Mam jednak watpliwosci nazwijmy to natury etycznej. Dzialanie skazy jest nieuchronne, nie da sie jej pokonac -zbajerowanie jakiejs postaci by sie nia zarazila przypomina scene:
NPC: Przyjdz do tej herbaciarni, tam otrzymasz nagrode.
(po przyjsciu do herbaciarni)
NPC: HAHA wpadles w zasadzke!
MG: Zanim zdolales cos zrobic wbil ci tanto w plecy -nie zyjesz.
W jednej z druzyn ktora prowadze nazywa sie to... brzydko sie nazywa a tu klnac sie nie powinno :). W kazdym razie pojecie to oznacza zalatwienie postaci takim sposobem, ze gracz nie ma szansy jej uratowac -bo musi np. ja dobrze odgrywac. Dodam, ze w L5k strasznie o to latwo.
W kazdym razie, by tamto slowo nie padlo gracz musi miec pewna swobode dzialania i wybor, musi miec pojecie na co sie decyduje a jak napisalas:

Maho, podobnie jak korzystanie z mocy skazy by podnieść cechy fizyczne, czy z jakichkolwiek innych darów Fu-Lenga jest szalenie wyniszczające. I tak miało być. By zniechęcić graczy.

Calkowicie sie z tym zgadzam. Wiekszosc moich graczy bardzo dba o zycie swoich postaci i ich to z pewnoscia zniecheci do grania po ciemnej stronie. O maho moge zapomniec, a jesli chodzi o skaze... niech no tylko popelnia jakis blad w krainach cienia 8).

Nie znam darow Fu Lenga, a co do sily czarow. Czytalem te z MiMa sa bardzo klimatyczne. Ale biorac pod uwage bilans efekt-koszt to poteznych jest mniej niz polowa. Tylko przywolanie Oni (a jakze), klatwa, ozywienie zmarlych i ewentualnie przywolanie championa zza grobu. Dzieje sie tak dla tego, ze praktycznie kazde rzucenie czaru podniesie Mahotsukai poziom skazy (dostaje sie 8pkt wzwyz). Oznacza to, ze taki czarnoksieznik moze posluzyc sie moca Fu Lenga 4-5 razy zanim stanie sie wstretnym, smierdzacym potworem. Czary wymienione wczesniej maja w miare dlugofalowe dzialanie i rzucanie ich jest w miare oplacalne. Co do calej reszty -to mozna je spokojnie zastapic konwencjonalnymi metodami nie tracac czlowieczenstwa -lepiej kilka razy fireballem niz raz Dotykiem Smierci.
Inna sprawa sa BN ktorzy jako, ze sa juz sliniacymi sie potworami moga sobie rzucac te czary ile im sie zywnie podoba. I wlasnie dlatego twierdze, ze dla nich Maho jest przeznaczona, a malo grywalna dla graczy.

Zastanawiam sie, czy czarna magia by nie zyskala na tym, gdyby byla jakas bardzo mala szansa ale zawsze na pokananie skazy cienia.

Co do dodania magii na sile, to byc moze jest to tylko bardzo subiektywne wrazenie.
Zgadzam sie z toba, ze niektore szkoly Shugenja maja swietne motywy fabularne. Odkad przeczytalem artykul na gildii o alchemii hinskiej bardzo polubilem rodzine Agasha.

Ale faktem jest, ze wiekszosc graczy nie przepada za gra czarownikiem -wola bushi i to nie dla tego, ze chca byc jacys elitarni. Zupelnie inaczej sie gra, gdy magia jest gdzies na marginesie a inaczej gdy podczas walki ktos uniesie cie na kilka metrow w zwyz potega wiatru, ktos inny wystartuje w gore na skrzydlach ognia itp. gdy uciekajac przed scigajacym cie zlym charakterem musisz uwzglednic ze Shugenja pytaja sie o rozne rzeczy duchow, maja magie pozwalajaca im obserwowac odlegle miejsca, szukac innych ludzi i przedmiotow. No i ci biedni ninja truciciele w swiecie gdy co drugi poczatkujacy kaplan zna czar odtrutke.

Przy tym wszystkim system magii jest... hmm powiedzmy niedopracowany. Sa tu takie czary jak potega wiatru, ktore mozna uzyc na setki roznych sposobow jak i bezuzyteczne fajerwerki -piesc Osano Wo. Gdy probuje stworzyc jakiegos NPC shugenja to musze sie troche napocic przy zestawie czarow by byl jako tako sensowny.

Jesli chodzi o koncentracje to jest sprawa mechaniki. Zaraz biegne na pociag wiec bedzie krotko -nalezy zobaczyc w podreczniku co w opisie czaru oznacza koncentracja. A potem przyjrzec sie takim czarom jak "Dlonie jurojina", "Plaszcz nocy", "oczyszczenie" i paru innym. Ogolnie chodzi o to, ze "Efekt natychmiastowy" i wymagany poziom koncentracji powinny sie wykluczac a tak nie jest.

Propo mechaniki, za dwukrotnie dluzszy okres rzucania czaru otrzymuje sie dodatkowe podbicie. Czy mozna rzucac czar czterokrotnie, pieciokrotnie itd. dluzej by jeszcze bardziej zwiekszyc jego moc? Wydaje mi sie to troche niejasne.

A od strony fabularnej by shugenja rzucil czar zawsze musi wypowiedziec jakas magiczna formule, zrobic jakies gesty itd. czy to nie zmniejsza skutecznosci takich czarow jak falszywy jezyk (klan skorpiona) czy szept wiatru (ogolnie dworskich). Przeciez rozmowca widzi jak czarownik nagle podczas rozmowy zaczyna machac rekami/robic inne rzeczy.

Chetnie bede kontynuowal dyskusje jak tylko znow pojawie sie na necie.
Pozdrawiam
Borsuk
 
Awatar użytkownika
Mayhnavea
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 447
Rejestracja: pt kwie 09, 2004 3:36 pm

pn cze 13, 2005 2:20 pm

Borsuk pisze:
Calkowicie sie z tym zgadzam. Wiekszosc moich graczy bardzo dba o zycie swoich postaci i ich to z pewnoscia zniecheci do grania po ciemnej stronie.


No tak, to jest zjawisko typowe dla ludzi, grający w tasiemcowe kampanie.

Ale spójrz na to z innej strony. Prowadzisz jednostrzał. Jedna z postaci jest pożaerana przez maho. Raz zaczęła się tym bawić - i jak z narkotykami, nie dało się już przestać. Teraz gracz wie, że grając w jednostrzał ma ten jeden wieczór na wygranie postaci. I okazuje sie, że to świetna zabawa - bo gra postacią tragiczna, która musi albo umrzeć, albo pogrążyć sie w degeneracji. Świetny motyw do odgrywania, materiał na ciekawą przygodę i wzruszające zakończenie.

Wszystko zalezy od podejścia. Jeżeli zas ktos traktuje swojego bohatera jak ulepionego z cukru to nie ejst w stanie zaangażowac się w żaden tragiczny wątek (miłość, poświęcenie w boju, poświęcenie dla obrony honoru). A jak na mój gust W L5k aż prosi sie o jakąś Tragedię.

Borsuk pisze:
Ogolnie chodzi o to, ze "Efekt natychmiastowy" i wymagany poziom koncentracji powinny sie wykluczac a tak nie jest.


Chyba nie kapuję. Jeśli dobrze zrozumiałem, to chodzi tu o to, że shugenja koncentruje się podczas rzucania zaklęcia - a kiedy ono zadziała, wypełnia się samoczynnie i nie potrzebuje już dalszego skupienia ze strony kapłana. Z kolei inne zaklęcia róznią się tym, że wymagają koncentracji także w momencie samego działania - od tego zależy, czy kapłan utrzyma kontrolę nad duchami, które beda chciały dalej działać.

Borsuk pisze:
A od strony fabularnej by shugenja rzucil czar zawsze musi wypowiedziec jakas magiczna formule, zrobic jakies gesty itd. czy to nie zmniejsza skutecznosci takich czarow jak falszywy jezyk (klan skorpiona) czy szept wiatru (ogolnie dworskich). Przeciez rozmowca widzi jak czarownik nagle podczas rozmowy zaczyna machac rekami/robic inne rzeczy.


A dlaczego zakładasz, że każde zaklęcie wymaga od shugenja akrobacji jak w chińskim cyrku? Domyślam sie, że Skorpiony opracowały sztukę dyskrecji do maksimum. Spisywanie zaklęcia na wachlarzu zamiast na zwoju (wachlarze przeciez często są ozdabiane poezją), wplatanie tajnego jezyka w haft na długich rękawach shigenja-dwórki - są dość dyskretne, by umknąć niewprawnym oczom. Tak samo wplecenie inkantacji w pieśń, lub wyszeptanie jej za wachlarzem lub do rekawa (przy pozorowanym kaszlu) załatwia sprawę. Chyba że uznamy, że kami niedosłysze i że trzeba się wydzierać z pałacowego balkonu.
 
Fingal
Częsty bywalec
Częsty bywalec
Posty: 182
Rejestracja: pt maja 27, 2005 1:24 pm

pn cze 13, 2005 9:04 pm

A z tą ciemną stroną też ciekawa sprawa...
Kiedyś, po bardzo długiej grze mojego bushi wreszcie zabiło coś brzydkiego. Obgadałem sprawę z MG i po jakimś czasie moja postać powróciła jako BN, coś trochę bardziej ponurego od zwykłego martwiaka. Reakcje na najbardziej szlachetnego samuraja z drużyny w postaci mrocznego tworu (wyjątkowo perfidnego, kompletne przeciwieństwo oryginału) były widowiskowe.
Zatem przejście na stronę Fu-Lenga jest sprawą ciekawą, ale najlepiej wykorzystać ją w powyższy sposób. Jak dla mnie zabawa w Maho jest takim samym hardcorem jak kolekcjonowanie punktów obłędu w Warhammerze, czy też zbieranie chorób w Neuroshimie :razz:
 
Awatar użytkownika
Johny
Częsty bywalec
Częsty bywalec
Posty: 102
Rejestracja: sob kwie 30, 2005 7:46 pm

czw cze 16, 2005 12:28 pm

Do Mayhnavea (nie wiem jak to odmieniac).

Tak jednostrzalowki bylyby rozwiazaniem. Choc ciesza sie mniejsza popularnoscia niz ciagi przygod.

Co do rzucania zaklec -ja sobie to wyobrazalem, ze taki Shugenja musi rozwinac zwoj, odczytac w odpowiedni sposob swiete slowa na nim zapisane by przekonac duchy by mu pomogly. Ogolnie wykonac wszystko zgodnie z rytualem, ceremonialnie zamiast "Pssst, ej, Kami! Czy moj rozmowca klamie?".
Ale twoja propozycja jest dobra, bo zmusza gracza do kreatywnego myslenia -jak rzucic zaklecie by nikt sie nie zorientowal.

Co do tej koncentracji, to jest maly nieznaczacy szczegol, do ktorego sie przyczepilem. W podreczniku jest napisane, ze koncentracja oznacza _tylko_ podtrzymywanie rzuconego czaru. Tymczasem w praktyce ten parametr jest umieszczany przy czarach, ktore dzialaja natychmiast. MG zazwyczaj latwo sie domysli, ze autorom chodzilo o rzucanie, ale np. w przypadku czaru plaszczu nocy nie jest to takie oczywiste. Podaje za Morfem:

PŁASZCZ NOCY
Poziom trudności: 10
Czas rzucania: 2 akcje
Czas trwania:_1 dzień_
Mistrzostwo: 3
Koncentracja:_zwykła_
Podbicia: czas rzucania, _czas trwania_
Efekt: jeden z przedmiotów niesionych przez postać staje się całkowicie niezauważalny aż do chwili, w której zostanie użyty. Aby czar zadziałał, shugenja musi podczas wypowiadania zaklęcia dotykać tak osoby, jak i przedmiotu. Ukryta rzecz należy nieść bez użycia rąk (na plecach, przy pasie itp.). Przedmioty szczególnie trudne do ukrycia mogą wymagać dodatkowych podbić.

Z opisu wynika, ze jesli mag sie bardzo zdekoncentruje np. sprobuje rzucic inne zaklecie to czar zostanie rozproszony. Wiecej nie oplaca mu sie podwyzszac za bardzo czasu trwania do kilku dni, bo podczas snu nie moze sie koncentrowac (chyba, ze ma zamiar non stop byc na chodzie). Ja bym to powiedzial, ze tu koncentracja zostala umieszczona w znaczeniu "musi sie koncentrowac przy rzucaniu zaklecia" ale nie wiadomo, moze autorom chodzilo o wariant opisany wczesniej? W koncu madrosc shorishotsu tez nie jest czarem przyjemnym dla uzytkownika :>.

To jest drobnostka. Ale przez kilka takich drobnostek mam niejasne przeczucie, ze ktos zrobil ten system magii na szybko, jedzac jednoczesnie sniadanie.
Jak dla mnie Shugenja sa swietnymi postaciami jako eksperci od swiata nadnaturalnego, jako kaplani i medrcy cieszacy sie duzym szacunkiem w rokuganie, jako ktos kogo nalezy sie obawiac ze wzgledu na jego moc. Wszystko zaczyna sie psuc, gdy zaczynaja tej mocy uzywac i gdy uznamy ja za w miare staly i pwszechny element swiata (kazdy powazniejszy Daymio powinien miec conajmniej jednego shugenja na dworze).
Dajmy na to fakt, ze w miare dobry czarownik moze przysluchiwac sie jakiejs rozmowie toczacej sie w miejscu ktore zna, lub to miejsce obserwowac (bedac w duzej odleglosci od niego) i to, ze nie ma zadnego sposobu by temu przeciwdzialac ba, jesli nie jestes bushi Miromoto z zaleta wrazliwosc na magie, to nie masz nawet sposobu dowiedziec sie, ze ktos cie szpieguje to wszystko razem (o istnieniu klanu skorpiona nie wspomne) wprawia mnie w lekkie zdziwienie.
Tak samo zastanawiaja mnie Shugenja podczas bitwy. Kazdy z nich moze przecietnie rzucac czary z danego zywiolu tyle razy dziennie ile wynosi wartosc ich odpowiedniego kregu.
I teraz rusza te kilka tysiecy wojownikow do ataku a nasz czarownik podczas calej bitwy moze piec razy rzucic fireballa.... No dobra troche wiecej z podbiciami. Widac po tym, ze magowie nie beda raczej sila ofensywna w czasie starcia (trzeba jakos inaczej kombinowac).

Pozdrawiam:rzucajacy sie w wir sesji (niestety nie rpg)
Borsuk
 
Awatar użytkownika
Mayhnavea
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 447
Rejestracja: pt kwie 09, 2004 3:36 pm

pt cze 17, 2005 8:05 pm

Borsuk pisze:
Tak jednostrzalowki bylyby rozwiazaniem. Choc ciesza sie mniejsza popularnoscia niz ciagi przygod.


A szkoda. Bo ciągi przygód stereotypowo cechuje brak... fabuły i sensu. Bohaterowie troszkę odbijają się od jednej przygody do drugiej i tak w kółko.

Z kolei jednostrzał jesto tyle trudniejszy, że trzeba przygotować go w całości, od A do Z. Początek - rozwinięcie - zakończenie. Każda niedoróbka, która rozmyłaby sie w kampanii wychodiz na wierzch.

No i jednostzały dają nowe możliwości - można grać tymi "złymi", jak maho-tsukai, rodziną cesarza, kami, ninja - co niekoniecznie by sie sprawdziło w dłuższym cyklu.

Borsuk pisze:
Co do rzucania zaklec -ja sobie to wyobrazalem, ze taki Shugenja musi rozwinac zwoj, odczytac w odpowiedni sposob swiete slowa na nim zapisane by przekonac duchy by mu pomogly. Ogolnie wykonac wszystko zgodnie z rytualem, ceremonialnie zamiast "Pssst, ej, Kami! Czy moj rozmowca klamie?".


No to wyobraź to sobie inaczej i po sprawie :razz:

A na serio: pomyśl, że każda szkoła ma swoje własne metody, które musiała wypracować ze względu na swoją specyfikę.

Feniksy będa mistrzami w inkantacjach, ich "magia" będzie sztuka. Piekne zwoje na drewnie godnym cesarskich pałeczek do ryżu , gesty i głos trenowane jak w teatrze noh, inwokacje mówione językiem godnym najdelikatniejszego i najwrazliwszego poety Kakita.

Kraby są zwięzłe. Liczy sie efektywność, nie efektowność. Modlitwy krótkie, węzłowate. Determinacja zamiast elegancji.

Lwy postawią na szacunek, bedą się poniżały przed bóstwami, udowadniały, że nie są godne tej łaski, o która sa jednak zmuszone prosić - w imię honoru swojej rodziny. Powołaja sie np. na przodków, którzy byliby godniejsi składać takie prośby.

Skorpiony będą stawiały na dyskrecję. Część ich czarów nie powinna byc znana innym ludziom, a moment ich rzucania powinien być niedostrzegalny. Z jednej strony Soshi mogą być dzikimi babciami-zielarkami, szkolącymi się w rodzinnej, górzystej prowincji w klasztorach na szczytach. Ich magia będzie oparta o medytację i rozmowę z dzikimi bóstwami natury, które bedą pomagac im wazyć bielidła do twarzy aktorów Shosuro czy trucizny, z którymi wyślą potem swoich ninja. Z kolei inni Soshi będa wysyłani na dwory, by oprócz sztuki modlitwy szkolic etykietę i trudna sztuke pozostawania w cieniu i wspierania stamtąd emisariuszy Bayushi.
 
Awatar użytkownika
fairhaven
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 1486
Rejestracja: śr cze 02, 2004 8:14 am

sob cze 18, 2005 2:01 pm

Akurat mi się wydawało, że kampanie są ciągiem przygód własnie po to, by odpowiednio i stopniowo zaprezentować jakiś wątek, po czym efektownie doprowadzić go do końca. Zresztą - co znaczy doprowadzić do końca, skoro gracze na równi z MG kreują przygodę? Mam nadzieje ze masz tu na mysli po prostu punkt kulminacyjny, nie jakies konkretne zakończenie :P

Ale co do mozliwosci grania "innymi" w jednostrzalach absolutnie sie zgadzam :]

Borsuk - pamietajmy, ze shugenja maja swoje ograniczenia. Wszystko zależy od woli kami - a te mozna przeciez przekonac, by nie pomagaly obcemu czarownikowi.
 
Awatar użytkownika
Mayhnavea
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 447
Rejestracja: pt kwie 09, 2004 3:36 pm

ndz cze 19, 2005 11:54 pm

fairhaven pisze:
Akurat mi się wydawało, że kampanie są ciągiem przygód własnie po to, by odpowiednio i stopniowo zaprezentować jakiś wątek, po czym efektownie doprowadzić go do końca.


Oczywiście, tak. :) W teorii. :)

Powiedz, ile kampanii w życiu zakończyłaś - jako MG i jako gracz? Ja te, o których słyszałem, że zostały naprawde spointowane, moge policzyć na palcach jednej ręki.

Zazwyczaj jest tak, że ktoś z duzyny sie nie pojawi, wykryuszy, któryś z bohaterów umrze, MG wpadnie na nowy, lepszy pomysł, albo kupi na Allegro nowy system - i wszystkie poprzednie plany idą w odstawkę :razz:

Do tego dopchodzi przepotężna tendencja ludzi, żeby tasiemcem maskować brak pomysłu. Czyli MG wie, że wszystko zacznie się w karczmie, a potem... no, w kazdym bądź razie w środku będzie smok :razz:

Jednostrzał zas to takie niewygodne zwierzę, że tam takie numery nie przejdą a i żadne przyszłe pomysły graczy i MG niczego nie zburzą.

Poza tym nie wiem, jak to udaje się róznym MG, ale chyba trudno jest utrzymać w kampanii na jednym poziomie emocje związane z głownym wątkiem. Chyba trzeba wszystko bardzo powolutku sączyc, dobierać... Ale to wymaga niezwykłego kunsztu, planowania, dobrych graczy, oraz... zapału i wytrwałości. Przy moich 20 pomyslach na godzine taki system, niestety, leży :razz: :razz: :razz:

Pozdrawiam!
 
Awatar użytkownika
Seji
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 7523
Rejestracja: czw mar 20, 2003 1:43 am

pn cze 20, 2005 2:38 pm

Mayhnavea pisze:
Powiedz, ile kampanii w życiu zakończyłaś - jako MG i jako gracz? Ja te, o których słyszałem, że zostały naprawde spointowane, moge policzyć na palcach jednej ręki.

Do tego dopchodzi przepotężna tendencja ludzi, żeby tasiemcem maskować brak pomysłu. Czyli MG wie, że wszystko zacznie się w karczmie, a potem... no, w kazdym bądź razie w środku będzie smok

Julek, wyglada na to, ze zetknales sie z samymi patologiami. Ja kampanii do konca doprowadzilem co najmniej kilka (nie liczylem) - tak powiazanych tematycznie jak i postaciami graczy. Gralem takoz w kilkanascie - autorskich i firmowych. Ani nie maskowaly braku pomyslow, ani nie byly mialkie fabularnie.

Mayhnavea pisze:
Zazwyczaj jest tak, że ktoś z duzyny sie nie pojawi, wykryuszy, któryś z bohaterów umrze, MG wpadnie na nowy, lepszy pomysł, albo kupi na Allegro nowy system - i wszystkie poprzednie plany idą w odstawkę

Przy zle skonstruowanej kampanii, gdzie caly ciezar fabuly spoczywa na jednym graczu, moze tak byc. Ale to juz problem MG, ktory mimo wszystko nie powinien zwalac wszystkiego na jedna osobe, a takze problem gracza, ktory wiedzac, ze nie bedzie mogl grac do konca jednak do gry sie wlaczyl.

Mayhnavea pisze:
Jednostrzał zas to takie niewygodne zwierzę, że tam takie numery nie przejdą a i żadne przyszłe pomysły graczy i MG niczego nie zburzą.

Zburza jak najbardziej. Jesli gracze nie beda zamknieci w okreslonej rpzestrzeni, moga "wyjsc" ze scenariusza. Co mi sie dwa razy zdarzylo zreszta - raz druzyna stwierdzila, ze wpakowala sie w klopoty, wiec zwyczajnie wyemigruje, od klopotow sie uwalniajac. Za drugim razem za mocno druzyne przycisnalem natlokiem spraw i szybkoscia wydarzen i zwyczajnie wymiekla - wycofala sie na bezpiecxna odleglosc i spalila wszystkie mosty.

Jednostrzalowki sa fajne, mile i przyjemne - zgoda. Ale polec mozna na nich tak samo, jak na kampanii. Sprawdzaja sie, kiedy sie nie ma stalej druzyny, albo gdy chce sie sprawdzic pewien konkretny pomysl do kampanii niezbyt pasujacy lub zwyczajnie za krotki. jedna i druga forma jest tak samo dobra, ale ma inne zastosowania.
 
Awatar użytkownika
zgreg
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 869
Rejestracja: sob cze 07, 2003 12:53 pm

pn cze 20, 2005 4:49 pm

Borsuk pisze:
Z opisu wynika, ze jesli mag sie bardzo zdekoncentruje np. sprobuje rzucic inne zaklecie to czar zostanie rozproszony.


To ograniczenie ma moim zdaniem sens.Jak wszystkie, ktore zmniejszaja moc magii.

Wiecej nie oplaca mu sie podwyzszac za bardzo czasu trwania do kilku dni, bo podczas snu nie moze sie koncentrowac


Nie jest to napisane wprost - moim zdaniem sen nie przeszkadza w zwyklej koncentracji, to nie jest czynnosc wymagajaca skupienia czy wysilku ;)

To jest drobnostka. Ale przez kilka takich drobnostek mam niejasne przeczucie, ze ktos zrobil ten system magii na szybko, jedzac jednoczesnie sniadanie.


Zawsze znajda sie bledy, szczegolnie w zasadach magii, ktoych nie mozna zweryfikowac przez odniesienie do naszego swiata.

Jak dla mnie Shugenja sa swietnymi postaciami jako eksperci od swiata nadnaturalnego, jako kaplani i medrcy cieszacy sie duzym szacunkiem w rokuganie, jako ktos kogo nalezy sie obawiac ze wzgledu na jego moc. Wszystko zaczyna sie psuc, gdy zaczynaja tej mocy uzywac i gdy uznamy ja za w miare staly i pwszechny element swiata (kazdy powazniejszy Daymio powinien miec conajmniej jednego shugenja na dworze).


To jest nieodlaczny problem kazdego swiata high-magic. Jesli magia jest zbyt potezna/latwa/powszechna to typowe przedstawienie swiata w stylu "nasze sredniowiecze plus magia" nie ma sensu. Swiaty D&D sa tego najlepszym przykladem, jaki jest sens murow obronnych skoro byle magik potrafi rzucic hurtowo czar "latanie"? Dlaczego w sadzie nie uzywa sie czarow wykrywajacych klamstwo? Dlaczego kupcy przy zalatwianiu interesow nie korzystaja z pomocy czarow "ustal charakter"? Przyklady poteznych idiotyzmow i niespojnosci moznaby dlugo wymieniac (jest chocby kombo czarow, ktore pozwala zabic _kazdego_).

Dajmy na to fakt, ze w miare dobry czarownik moze przysluchiwac sie jakiejs rozmowie toczacej sie w miejscu ktore zna, lub to miejsce obserwowac (bedac w duzej odleglosci od niego) i to, ze nie ma zadnego sposobu by temu przeciwdzialac ba, jesli nie jestes bushi Miromoto z zaleta wrazliwosc na magie, to nie masz nawet sposobu dowiedziec sie, ze ktos cie szpieguje to wszystko razem (o istnieniu klanu skorpiona nie wspomne) wprawia mnie w lekkie zdziwienie.


Zgoda. A ninja uzywaja trucizn chyba tylko z zamilowania do tradycji. :)

Wedlug mnie jedynym sposobem na unikniecie wszystkich tego typu paradoksow jest arbitralne ustalenie, ze shugenja potrafiacy porozumiec sie z kami (potrafiacy czarowac) to rzadkosc. I tego sie trzymam.

Tak samo zastanawiaja mnie Shugenja podczas bitwy.


I chwalic kami za ich "slabosc". Pulki miotajacych firebale shugenja to ostatnia rzecz, jaka chcialbym zobaczyc na rokuganskim polu bitwy ;)

Mayhnavea pisze:
Powiedz, ile kampanii w życiu zakończyłaś - jako MG i jako gracz? Ja te, o których słyszałem, że zostały naprawde spointowane, moge policzyć na palcach jednej ręki.


Ojej, nie chodzi o to by zlapac kroliczka, ale by gonic go ;) W mojej druzynie w ogole nie gramy jednostrzalowek. Kwestia gustu.
 
Awatar użytkownika
Mayhnavea
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 447
Rejestracja: pt kwie 09, 2004 3:36 pm

pn cze 20, 2005 5:28 pm

Robi się mały OT, sumimasen :wink:

Seji pisze:
Julek, wyglada na to, ze zetknales sie z samymi patologiami. Ja kampanii do konca doprowadzilem co najmniej kilka (nie liczylem) - tak powiazanych tematycznie jak i postaciami graczy. Gralem takoz w kilkanascie - autorskich i firmowych. Ani nie maskowaly braku pomyslow, ani nie byly mialkie fabularnie.


Oj, przeciez pisałem o mozliwej tendencji. Znam ludzi, którzy grają tylko w kampanie - i np. to jednostrzały nie mieszczą im się w głowach. Słyszałem np. o rewelacyjnej kampanii do 7th prowadzonej przez Majkosza, która własnie umarła na wymieniona przeze mnie chorobę: starość, zmiany graczy i nowe pomysły. Choc na 100% były tam pomysły, które miały się rzpoczynać z pierwszą sesja i kończyc na ostatniej.

Jednostrzał tez jest tylko konstrukcją - więc w praktyce można go jeszcze piękniej skitwasić (a nawet mocniej niż w kampanii - w jednostrzale niedoróbka fabularna wychodzi od razu, nei da się jej wytłumaczyć "w kolejnym odcinku"). Tyle tylko, że w jedn. gracze nie wykruszą się w połowie (chyba że ktoś się zatrzaśnie w ubikacji lub tragicznie zakrztusi chrupką, ani tez MG nie przerwie w połowie, bo nagle go olsniło i ma kolejny pomysł do DeadLands :razz:


zgreg pisze:
Wedlug mnie jedynym sposobem na unikniecie wszystkich tego typu paradoksow jest arbitralne ustalenie, ze shugenja potrafiacy porozumiec sie z kami (potrafiacy czarowac) to rzadkosc. I tego sie trzymam.


No, zgadzam się. Mam np. taką wizję Feniksów, że u nich jest naprawde niewielu shugenja, ale za to Ci, którzy juz się wykształcili u Isawa są naprawdę odznaczający się. W ten sposób nad prowincjami ciąży dość ciężka i chimeryczna ręka władzy teokratycznej, sprawowanej przez kolejne klasztory shugenja, gdzie zamki sa zazwyczaj siedzibami namiestników bądź rodzin kapłanów.

W takiej sytuacji obserwatorowie z zewnątrz moga mówić, że Feniksy są nastawione pokojowo - a to tylko dlatego, że kipiące konflikty rozgrywają się na zupełnie innym poziomie :)

A to tak żeby nie było zupełnego OTa :D
 
Awatar użytkownika
Seji
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 7523
Rejestracja: czw mar 20, 2003 1:43 am

pn cze 20, 2005 5:36 pm

Mayhnavea pisze:
w jednostrzale niedoróbka fabularna wychodzi od razu, nei da się jej wytłumaczyć "w kolejnym odcinku")

W kampanii tez, Julku drogi, bo tam wydarzenia musza sie laczyc w spojna, logiczna calosc, jest wiele watkow i jesli nie jest to dograne, takoz wyjdzie na jaw. Moze nie na pierwszej sesji, ale bedzie to widoczne. I biedny wtedy MG jest ;).

Gomenasai za OT.
 
Awatar użytkownika
fairhaven
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 1486
Rejestracja: śr cze 02, 2004 8:14 am

wt cze 21, 2005 1:49 pm

Ech, administrator i doświadczony użytkownik a robią bałagan :P

Kończąc wątek poboczny - zarówno jednostrzałówka jak i kampania wymagają dużo konsekwencji, jeśli mają być udane. Rzeczywiście, nie zdaża się by podczas pojedynczej sesji gracz nagle zniknął - ale reguły zamykania watków i spójności jak najbardziej obowiązują w obu formach. Ponieważ Mayhnavea wymieniał wiele plusów jednostrzałówek warto by dla równowagi wymienić minusy - jak choćby dużo mniejsze zżycie się graczy z postaciami i otaczającą scenerią. Co by tu dużo nie mówić - zaplanowany starannie wątek wpłynie na gracza mocniej jesli będzie dotyczył właśnie tej hołubionej od dawna postaci, z którą wiązał tyle planów.

Uwaga zgrega o świecie high magic jest bardzo trafna - w sumie zdaje mi się, ze niewielu MG konstruuje przygody opierając się na pełni możliwości magów. No, chyba że prowadzona kampania dotyczy właśnie shugenja. Kombinacja wielu najprostszych czarów potrafi skutecznie rozłożyć na łopatki każde śledztwo - po co się męczyć, skoro można zapytac kami? Mimo wszystko można znaleźć w systemie parę reguł zmniejszających potęgę magii, które należy skrzetnie wykorzystywać :P

W mojej wizji Rokuganu potężny shugenja równiez jest rzadkością i z pewnością nie afiszuje się swoją mocą miotając kulami ognistymi na prawo i lewo. Wraz z dogłębnym zrozumieniem żywiołów przychodzi zwykle wyciszenie - to raczej młodzi kapłani nie mogliby opanowac swej chęci imponowania postronnym :)
 
Awatar użytkownika
Crokus
Użytkownik zaawansowany
Użytkownik zaawansowany
Posty: 80
Rejestracja: pt wrz 17, 2004 10:09 am

wt cze 21, 2005 1:58 pm

W mojej wizji Rokuganu Shugenja zdarzają się bardzo rzadko, a nawet jeśli, to jezcze rzadziej afiszują sie z tym co potrafią. Nie wiem czemu, ale wolę prowadzić grę bez nadmiernego użycia magii. Tak jest zazwyczaj trudniej.

fairhaven pisze:
Kombinacja wielu najprostszych czarów potrafi skutecznie rozłożyć na łopatki każde śledztwo - po co się męczyć, skoro można zapytac kami?


Tu jednak się nie zgadzam. Wszystko zależy od przemyślności MG. W końcu kto powiedział, że komunikując się z kami mamy wszystko na tacy? Gdyby tak było w rzeczywistości, to jaki byłby sens prowadzenia dochodzeń? IMHO zawsze można wykorzystać nawet najmniejszą niedokładność w zadaniu pytania, aby zamiast "rozwiązującej cały problem podpowiedzi" dać tak naprawdę tylko małą wskazówkę, która pchnie całość tylko odrobinę do przodu. To powoduje, że shugenja, choć przydatny nie rozwiązuje wszystkich problemów :>

Jeszcze w kwestii jednostrzałówek i kampanii - zdarzało mi sie grać zarówno w fenomenalnych jednostrzałówkach jak i kampaniach i z własnego doświadczenia powiem tyle - to że sesja jest jednostrzałówką, nie znaczy wcale, że gracze nie zżyją siez postaciami. Przy dobrze prowadzonej sesji można zżyć się ze swoją postacią momentalnie, a przy źle prowadzonej kampanii można tego nie osiągnąć nawet po 20 sesjach. Wszystko w gestii MG, odrobiny szczęścia, odpowiedniego klimatu wytworzonego przez samych graczy i wielu innych, często niezależnych od nas czynników.
 
Awatar użytkownika
Mayhnavea
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 447
Rejestracja: pt kwie 09, 2004 3:36 pm

wt cze 21, 2005 2:34 pm

Seji pisze:
W kampanii tez, Julku drogi, bo tam wydarzenia musza sie laczyc w spojna, logiczna calosc, jest wiele watkow i jesli nie jest to dograne, takoz wyjdzie na jaw. Moze nie na pierwszej sesji, ale bedzie to widoczne.


Ależ, panie Segicie szanowny, nie wyłapałes jednej rzeczy, iż największe babole konstrukcyjne zauważa się po skończonej sesji. Zatem jeżeli babol nadarzył się przy jednostrzale, odkręcać już nie lza. I tu łatwiej jest z kampanija, gdzie czas między sesjami goi rany i daje wystarczające szanse, żeby umyślić sposób na babola, a nawet ukręcić z niego dziadowski bicz jakowyś.

Kombinowanie przez dwa tygodnie to nie to samo, co uporanie się w ciągu trzech sekund z tym, że pani Matsu na oczach bohaterów dziwnym trafem stała się panem Akodo - zwłaszcza, że zdziwione spojrzenia graczy znad czarek z herbaty mogą być mocno deprymującymi :wink: Właśnie to miałem na myśli, wypisując poprzednia epistołę :)

fairhaven pisze:
Ponieważ Mayhnavea wymieniał wiele plusów jednostrzałówek warto by dla równowagi wymienić minusy - jak choćby dużo mniejsze zżycie się graczy z postaciami i otaczającą scenerią.


Z tym się nie zgodzę. Wprawny MG zżyje gracza z bohaterem, czy BNem w ciągu kilku minut - wystarczy np. sprawnie wprowadzona scena retrospektywna.

Zaś zżycie ze scenerią... rzecz wątpliwa. Sceneria zmienia się z minuty na minutę - zreztą chyba częściej w kampanii niż jednostrzale, który jednak raczej dąży do jedności czasu i miejsca (zapewne z garścią retrospekcji).

Poza tym samo pojęcie "zżycia się z postacią"... Posługujemy się tym pojęciem, ale jest ono śliskie, bo sugeruje, że postać istnieje poza graczem, co nie jest prawdą. Poza może być tylko karta postaci, ale zżywanie się z nią zakrawa o papierofilię :razz:

Zatem chodzi tu bardziej o to, czy gracz się wczuje w postać i będzie ją dobrze odgrywał, a nie czy się do niej przywiąże i będzie chuchał i dmuchał. Przeciez nawet z bardzo dobrze odgrywaną postacią można się rozstac w miłych okolicznościach - i nie brać tego za porazke a sukces.

A zatem - "zżycie", czyli wczucie w postać następuje w okolicy pierwszej sceny sesji - niezalenie czy jednostrzału czy kampanii. To magia pierwszych 20 minut, kiedy gracz musi "poczuć" swojego bohatera, zinterpretować ją i zrozumieć jej motywacje.

fairhaven pisze:
Uwaga zgrega o świecie high magic jest bardzo trafna - w sumie zdaje mi się, ze niewielu MG konstruuje przygody opierając się na pełni możliwości magów. No, chyba że prowadzona kampania dotyczy właśnie shugenja. Kombinacja wielu najprostszych czarów potrafi skutecznie rozłożyć na łopatki każde śledztwo - po co się męczyć, skoro można zapytac kami? Mimo wszystko można znaleźć w systemie parę reguł zmniejszających potęgę magii, które należy skrzetnie wykorzystywać


Są osoby, które traktują mechanike jak Prawa Człowieka i uwielbiają się na nią powoływać przy każdej sposobności. Ja zaś sugeruję rozwiązywanie takich rzeczy fabularnie.

Gadanie z duchem to nie jest rzut i poziom trudności - to znajdywanie "wspólnego języka" z czymś, co istnieje na innym poziomie organizacji materii duchowej :razz: Z czyms starym, kapryśnym, widzącym coś innego oraz inaczej.

Poza tym: "nieważne ile masz pustki i ile podbić deklarujesz: boli cię głowa i koniec. Lecisz do łazienki :razz: "

W końcu "Vox domini ludi, vox kami" :D
 
Awatar użytkownika
zgreg
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 869
Rejestracja: sob cze 07, 2003 12:53 pm

wt cze 21, 2005 4:27 pm

Mayhnavea pisze:
Są osoby, które traktują mechanike jak Prawa Człowieka i uwielbiają się na nią powoływać przy każdej sposobności. Ja zaś sugeruję rozwiązywanie takich rzeczy fabularnie.


Ludzie rozna role przypisuja mechanice. Ja jestem zdania, ze jesli mowie "z taka to a taka sila mozesz podniesc taki to i taki ciezar" to jestem po prostu nie fair wobec gracza jesli chcial grac silaczem, wzial postaci odpowiednia sile, a ja mu wyskakuje z tekstem "nie mozesz tego podniesc, bo... bo Cie akurat plecy bola"... Albo mechanike stosujemy albo nie - stosowanie jej tylko czasami mija sie z celem (i jest IMHO nieuczciwe).

Gadanie z duchem to nie jest rzut i poziom trudności - to znajdywanie "wspólnego języka" z czymś, co istnieje na innym poziomie organizacji materii duchowej :razz: Z czyms starym, kapryśnym, widzącym coś innego oraz inaczej.


I shugenja to wlasnie osoba, ktora potrafi znalezc wspolny jezyk z duchem. A to, jak w konkretnej sytuacji sobie poradzi pokazuje wlasnie rzut. Trudno oczekiwac zeby _gracz_ staral sie znalezc ow wspolny jezyk ;) Oczywiscie, niech odgrywa i niech jego odgrywanie ma wplyw na poziom trudnosci testu. Ale nie naduzywajmy Nadzwyczajnych Wylaczen Mechaniki bo sie moze okazac, ze naduzyjemy cierpliwosci graczy ;)

Ale tu schodzimy na stary jak swiat :), wielokrotnie przerabiany problem roli mechaniki na sesji.
 
Awatar użytkownika
Seji
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 7523
Rejestracja: czw mar 20, 2003 1:43 am

wt cze 21, 2005 8:48 pm

Mayhnavea pisze:
I tu łatwiej jest z kampanija, gdzie czas między sesjami goi rany i daje wystarczające szanse, żeby umyślić sposób na babola, a nawet ukręcić z niego dziadowski bicz jakowyś.

Jesli jest to kampania z dlugimi przerwami w czasie. Jelsi MG wysypie sie na samych zalozeniach, to i odkrecanie nie pomoze - babol bedzie. owszem, kampania moze byc ciut bardziej wybaczajaca, bo omskniecie sie mysli czy jezyka mozna zmienic w dodatkowy watek po zastanowieniu - w jednostrzalowce trzebaby szybciutko zaimprowizowac. Ale w niczym to kampanii nie ujmuje - zle skonstruowana posypie sie tak samo, przede wszytskim znuzy graczy.

Ale chodzmy z tym gdzies indziej, bo nas Fair na rei powiesi ;).
 
Awatar użytkownika
Johny
Częsty bywalec
Częsty bywalec
Posty: 102
Rejestracja: sob kwie 30, 2005 7:46 pm

pn cze 27, 2005 1:26 pm

No coz, wyglada na to, ze albo Shugenja trzeba ograniczyc do minimum (co w praktyce sie u mnie dzieje). Choc zwazywszy na to, ze kazdy gracz moze zostac kaplanem (cale szczescie, ze jest ich raczej malo) to wydaje sie, ze nalezy przyjac, ze magia w tym swiecie jest, ale (mrugniecie) bezalkoholowa -znaczy sie nie ma takiego wplywu (zaciskamy zeby by nie widziec niespojnosci).

Podoba mi sie za to jak zrobiono magiczne przedmioty. Nemuranai obadrzone wlasna osobowoscia miodzik.

Co do jednostrzalowek i kampanii to u wiekszosci ludzi ktorym prowadzilem panuje przekonanie tak jak o tym powiedzial Zgreg, ze chodzi o to by gonic kroliczka :). Slowo kampania moze oznaczac po prostu ciag roznych potencjalnych jednostrzalowek ktore laczy tylko to, ze sa w nich ci sami bohaterowie. Fabula nie musi zmierzac ku jakiemus punktowi kulminacyjnemu.
Oczywiscie dodaje sie jakis watek wiodacy i poboczne ktore rozwija sie w ciagu kilku sesji ale odnosze wrazenie ze mozna by sie obyc bez tego.
Jest wlasnie tendencja do dopieszczania postaci i wielu graczy sie bardzo do nich przywiazuje. I mysle, ze to cholubienie swoich bohaterow w kampaniach i rpg-nowelach ;) moze sprawic MG wyzwanie.
Czy zdarzylo sie wam, ze jakis gracz sie obrazil za to, ze zginela mu postac? U mnie raz jeden strasznie sie zdenerwowal na skorpiona z pewnej druzyny i stwierdzil, ze nie bedzie z nia gral (ich samuraje mieli pojedynek, ktory przegrala jego postac). Slyszalem o ludziach, ktorzy grajac w rpg przez net plakali po utracie swojej postaci a takze o przypadku w ktorym cala druzyna bardzo znielubila MG gdy ich Marines w systemie Alien zgineli (wczesniej bardzo dlugo im sie zylo).
Jasne, to wszystko jest tylko gra, pelny profesjonalizm, jak postac zginie to trudno. Ale w rpg mieszaja sie jeszcze emocje -a jak one sie pojawia to bywa roznie.
Jesli przez twoj blad zginie postac w trakcie jednostrzalowki to nic, ale biada ci, jesli gracz _uzna_ (nie wazne czy to prawda) ze jego bohater zginal na skutek twojego widzimisie podczas kampanii. Prowadzenie ludziom, ktorzy snuja plany co do swej postaci, z jej powodu kupuja ksiege klanu bys mogl ja przeczytac, i ogolnie bardzo sie do niej przywiazuja to igranie z ogniem. Przez jeden twoj blad mozesz ich albo bardzo zawiesc albo rozzloscic. Dodajmy do tego, ze nie mamy zamiaru trzymac naszych herosow pod kloszem. Dlatego nie powiedzialbym, ze kampanie albo rpg-nowele (tasiemce czy jak je chcecie nazywac) sa prostrze do prowadzenia od jednostrzalowek.

Pozdrawiam
Borsuk
 
Awatar użytkownika
fairhaven
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 1486
Rejestracja: śr cze 02, 2004 8:14 am

pt lip 01, 2005 1:38 pm

Prosze o zdecydowane zakonczenie watku kampania vs jednostrzalowki - lub (najlepiej) zalozenie nowego tematu, gdzie moglby byc kontynuowany.

Nemuranai, jak juz bylo to poruszane w innym temacie, sa zrobione fantastycznie. Rowniez ilosc shugenja przy pewnym ograniczeniu wychodzi rozsadnie - przeciez nigdzie w podreczniku nie napisali, ze ludzi rozmawiajacych z kami spotyka sie za kazdym rogiem
W historii magii widac pare spektakularnych jej przejawow - wymienic można choćby Mur Kaiu czy historię z Iuchibanem. Kazda niemalże rokugańska opowieść zawiera elementy, które możnaby uznac za magiczne - nie oznacza to jednak, ze te historie nie posiadaja wlasnej logiki - jest to jedynie logika nieco różna od naszej. Nie widze powodu dla którego nie możnaby od czasu do czasu poprowadzić Legendy w takiej właśnie nieco baśniowej konwencji...

------------------------------

Tak by ożywić temat...

Z ciekawostek wypisanych w 3ed wynika, że każda armia ma swoje "oddziały" shugenja. Nie precyzuje się jednak ich zdolnosci bojowej poza stwierdzeniem, że są tak cenni, że mają nakaz poddawania się, by później klan ich odkupił z rąk wroga.

Wydaje mi się, że siła shugenja nie polega na rzuceniu paru kul ognistych - lecz raczej obszarowych czarów typu Trzęsienie Ziemi, które mogą w jednej chwili zmienić strategiczny obraz bitwy. Widziałabym też jednego czy dwóch shugenja przy generale - dzięki ich zdolnościom mógłby w niezwykle dokładny sposób obserwować pole walki. Kitsu mogą być nieocenieni gdy naszemu dowódcy brakuje talentu - wspomóc go może jakiś sławny przodek. Agasha i ich misktury są napewno sporym atutem Smoków - zwykły proch nie umywa się do cudów Alchemików. Najistotniejszymi dla przebiegu bitwy są jednak, według mnie, Kuni - ich rola polega tu raczej na blokowaniu ataków Oni i maho-tsukai niż na jakiejś destrukcyjnej potędze.
Choć to smutne dla mnie stwierdzenie :wink: , najmniej przydatni w bitwie byliby Asahina. Skorpiony przydają się do działań dywersyjnych, zaś shugenja Feniksów są klasą samą w sobie - najbardziej wszechstronnymi i potężnymi oddziałami, na szczęście pozbawionymi zwykle wsparcia równie potężnej armii.
Ostatnio zmieniony pt lip 01, 2005 6:14 pm przez fairhaven, łącznie zmieniany 1 raz.
 
Awatar użytkownika
Teukros
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 475
Rejestracja: pt maja 16, 2003 11:39 am

pt lip 01, 2005 2:32 pm

Zastanwaia mnie jedna kwestia... jakim cudem potężni maho-tsukai pozostają nie wykryci często przez wiele lat ? Zgodnie z zasadami maho, używanie magii krwi powoduje naprawdę szybki przyrost skazy (wystarczy 3 - 4 czary, aby efekty były widoczne). Owszem, jest technika wykrwawiania elementów, ale nawet ona tylko opóźnia problem (i zamiast 3-4 możemy rzucić 8-10 zaklęć). A tu nagle mamy maho - tsukai na dworach dostojnikow... jakim cudem ?
 
Awatar użytkownika
fairhaven
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 1486
Rejestracja: śr cze 02, 2004 8:14 am

pt lip 01, 2005 6:13 pm

Z tego co wiem, nie mozna się ukrywać i aktywnie korzystać z maho, zatem tacy dostojnicy musieliby po prostu długo się kamuflować czekając na odpowiedni moment.

Zaś sama kwestia ukrywania skazy jest technicznie bardzo prosta. Do tej pory zetknęłam się z trzema rozwiązaniami (pomijając herbatkę z Jadeitowych Płatków Lotosu) które pozwolą funkcjonować maho-tsukai bezpiecznie w społeczeństwie. Pierwszym jest czar maho, który ukrywa oznaki skazy (to chyba można wyczuć przy pomocy odpowiedniego rytuału Kuni), drugim noszenie ze sobą kawałka obsydianu/skażonego Jadeitu (co z tego co wiem karane jest śmiercią a ułamek skały trzeba nosić cały czas przy sobie) trzeci zaś to jeden z darów Fu-Lenga, jakim obdażać może on skażone istoty (tu cofają się wszystkie oznaki skazy i AFAIK jest nie do wykrycia nawet przy pomocy rytuału).

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości