FastEddie pisze:transwestyta osoba mająca skłonność do noszenia ubiorów, przejmowania sposobu bycia (a. często i roli seksualnej) płci odmiennej
"Majaca sklonnosc" - co dowodzi braku zastosowania w naszym przypadku.
Na larpach z reguły faceci nie grają kobiet, bo są świadomi banalnej prawdy, którą próbuję tu przekazać - że wypadłoby to śmiesznie i psuło klimat.
Banalna prawda jest taka, ze wszystko zalezy od reakcji otoczenia. Aktorzy teatru Kabuki czy aktorki z Takarazuki potrafia zagrac role plci przeciwnej tak wiarygodnie, ze wydaje sie to nierzeczywiste. Zeby daleko nie siegac podobnie bywalo i w Europie gdy kobiety nie mialy wstepu na scene.
Twoja wizja LARPA jest bardzo prawdopodobna, ale jak sadze nie zalezy w ogole od tego co robilby nasz bohater z wypchanym stanikiem. Niezaleznie od tego jak dobrze by sie w role kobiety wcielil budzilby wesolosc. Smiesznosc i upadek klimatu nie bylaby jego zasluga.
Odgrywanie NPC a granie postaci, są to chyba dwie różne sprawy. Awatarek poruszający się po deterministycznym świecie wyobraźni MG, to taki sam element, instrument historii jak lokacje, czy przedmioty - martwy w swej istocie. Postacie graczy reagują żywo (bardziej lub mniej, w zależności od tego, na ile są oni w stanie się w nie wczuć), a nie wedle logiki scenariusza. NPC nie są prawdziwe, postacie graczy coś z prawdziwości mają, dlatego te pierwsze nie śmieszą, a drugie tak.
BN nie reaguja zywiolowo? Sa mechanicznymi manekinami do poruszania naprzod scenariusza? Wydaje mi sie, ze zbyt mocno zamknales sie w swoim stylu grania/prowadzenia. Zareczam Ci, ze ja traktuje NPCow zupelnie inaczej. Z oczywistych wzgledow (ilosc) nie odgrywam ich tak gleboko jak gracz pojedyncza postac, ale z pewnoscia daleko im do wyzierajacych z Twojej wypowiedzi marionetek.
I nie zgodze sie z "prawdziwoscia" - NPC i bohaterowie graczy to ta sama kategoria, rozni ich tylko to, ze ci drudzy sa dokladniej opisani (coz, w gre wchodza ludzkie mozliwosci, choc moge sobie wyobrazic sesje z jednym NPC - np. na bezludnej wyspie - na ktorej mozna go opracowac i odgrywac rownie dokladnie co postac gracza). Obydwa typy postaci sa z naszego (zywych ludzi) punktu widzenia _rownie nieprawdziwe_, z punktu widzenia ich samych _rownie prawdziwe_.
Wiem że strasznie uogólniam. Emotikonów nie lubię, bo są duże, żółte i widać je na kilometr - wstawić smilea do żartu, to jak roześmiać się w połowie dowcipu.
Bzdura. Tekst to bardzo uboga forma przekazu informacji - w zwyklej rozmowie twarza w twarz dochodzi do niego caly przekaz niewerbalny. Wstawic smileya do tekstu to wskazac jego "odcien" - czy np. wyglasasz dany sad kompletnie powaznie czy (i jak bardzo) zartujesz. Metoda prymitywna i nieudolna, ale nic lepszego do tej pory nie wymyslono. Nie stosujac ich narazasz sie na niezrozumienie. Ja do teraz nie mam pewnosci czy te glupoty o transwestycie pisales na powaznie czy zartem.
Gieferg pisze:MG z żadnym z BNów nie identyfikuje się przez całą sesję. Raz jestem krasnoludem, za chwilę grubym karczmarzem, potem czaroziejką, żeby za chwilę stać się żebrakiem.
A co to znaczy "identyfikowac sie z postacia"? Ja staram sie swoich BNow odegrac jak najlepiej. Jedyna roznica jest taka, ze NPC jest wiecej i sa przez to z koniecznosci "plytsi".
I co w przypadku NPCa plci przeciwnej (w stosunku do MG) obecnego przez cala sesje (np. ksiezniczki, ktora trzeba ochraniac)? Albo jedynego NPCa (jak juz pisalem np. na bezludnej wyspie)?
Poza tym to koniecznośc żeby MG odgrywał te wszystkie postacie - a gracz wybiera kim będzie nie na 10 minut, nie na godzinę, ale czasem na rok czy nawet więcej - nie odpowiada mi w żadnym razie żebym miał przez wszystkie sesje rozgrywane w tak długim czasie zwracać się do kumpla jak do kobiety albo do własnej dziewczyny jak do faceta.
Czyli sesja a'la "Seksmisja" z facetem MG odgrywajacym same kobiety jest ok, bo to "koniecznosc", ale zwracanie sie swoja _POSTACIA_ do _POSTACI_ dziewczyny jak do faceta juz nie? Coz, przyznam, ze mnie to dziwi bo identyfikowanie sie z postacia mnie przerasta. O ile postac ma cos ze mnie (to chyba naturalne i nie da sie przed tym uciec) o tyle ja mam swiadomosc kompetnej z nia odrebnosci (i odrebnosci innych graczy z ich postaciami)). I przenoszenie relacji miedzy graczami do swiata gry (na wzajemne stosunki postaci) jest jedna z rzeczy, ktore mi bardzo na sesjach przeszkadzaja (a mam to przecwiczone na przykladzie grajacej ze mna pary). Potrafie sobie nawet wyobrazic romans swojej postaci z postacia-kobieta odgrywana przez faceta-MG czy innego gracza. Wystarczy sobie po prostu obydwa swiaty oddzielic.