Zrodzony z fantastyki

 
Awatar użytkownika
Seji
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 7523
Rejestracja: czw mar 20, 2003 1:43 am

ndz paź 30, 2005 7:01 pm

Hmm, znasz ludzi z forum. Tutaj juz pare osob tak jechalo, majac za znajomych jedynie nicki z sieci. Wiec jednak kogos znasz :).
 
Awatar użytkownika
Joseppe
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 2393
Rejestracja: śr maja 21, 2003 5:47 pm

ndz paź 30, 2005 7:39 pm

Wizzard - posłuchaj Seji'ego. Znasz ludzi z forum. Popytaj w tematach w których się udzielasz, czy ktoś jedzie. W ten sposób nie będziesz całkiem sam.
 
Awatar użytkownika
Fungus
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 871
Rejestracja: śr paź 08, 2003 3:54 pm

ndz paź 30, 2005 7:44 pm

Joseppe pisze:
Wizzard - posłuchaj Seji'ego. Znasz ludzi z forum. Popytaj w tematach w których się udzielasz, czy ktoś jedzie. W ten sposób nie będziesz całkiem sam.


Nie, popytac nalezy w tematach o konkretnych konwentach. Do tego w koncu sluza :>
 
Awatar użytkownika
Repek
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 8702
Rejestracja: śr mar 24, 2004 4:41 pm

ndz paź 30, 2005 8:10 pm

Jo,

To, co napisałeś, trafia w sedno. Jesteś jakąś częścią fandomu [rozumianego jako ludzie, którzy jeżdża na konwenty poza swoje miasto, a nie tylko udzielają się lokalnie], ale ponieważ - jak sam napisałeś - nie angażujesz się już [z uczciwych pobudek, które jak najbardziej można zrozumieć] w organizację, to i nie stanowi to problemu.

Ja również uważam, że konwenty to przede wszystkim społeczna sytuacja, spotkanie z ludźmi, z którymi normalnie się w żaden sposób nie zobaczę, bo zwyczajnie nie mam na to czasu [i oni też]. To dla nich idę na konwent. To taki mikroświat, w którym czas przyspiesza, a część praw ulega zawieszeniu.

[Z drugiej strony, Seji, święte słowa z tym poczuciem, że się nikogo nie poznało nowego... Ale to już zależy od konwentu i tego ile i co się na nim robi. Jak organizujesz kon, to siłą rzeczy trafiasz na wielu nowych ludzi, którzy jakoś w Twoim życiu pozostają. Dla mnie to największy zysk tych trzech CQ - poznałem taką masę wspaniałych ludzi, że ciężko byłoby mi ich wszystkich zliczyć. Ale jak się jest na innym konie, szczególnie dużym, na którym jest przy okazji do zrobienia kilka punktów, to czas się kurczy i przeznacza się te wolne chwile dla starych znajomych.
Tutaj też fajną sprawą są konwenty małe, kameralne, gdzie wszyscy są razem, na kupie...]

Wracając do tematu [poemat dygresyjny: off],

Jo,
Ale ponieważ odcinasz się od firmowania swoją osobą i prelekcjami konwentu, to nie stanowi problemu, że nie przyjmujesz z otwartymi rękami tych, którzy szukają towarzystwa. Problem stanowią ci, którzy mają swoją osobą tworzyć atmosferę imprezy, ale samotnego 15-latka traktują per noga. A potem się dziwią, że kasie brakuje tysiączka...

lucek,
Nie chodzi o to, by bratać się z ludźmi, z którymi ci nie po drodze. Nie wiem, ile musieliby mi zapłacić, bym spał w sali z częścią ludzi, których na kony wpuszczać się nie powinno. Myślę, że tu chodzi bardziej o organizatorów i tych, którzy są odpowiedzialni za to, jak nowi [młodzi] się czują na imprezie. Jeśli jesteś tylko szeregowym uczestnikiem - rób, co chcesz, Twoja sprawa. Gdy jesteś orgiem albo nawet twórcą programu - ciąży na Tobie pewna odpowiedzialność.

Pozdrówka
 
Awatar użytkownika
Joseppe
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 2393
Rejestracja: śr maja 21, 2003 5:47 pm

ndz paź 30, 2005 8:37 pm

repek

Problem jest taki, że (mam wrażenie) ludzie odpowiedzialni przestają być odpowiedzialni. Ja akurat nie mam przekonania, że noszenie identa z napisem 'organizator' jest jakoś szczególnie nobilitujące, ale są ludzie, którzy bardzo sobie to chwalą, wcale nie chcąc jednocześnie przyjmować odpowiedzialności.

Dlaczego ostatino coraz częściej spotykam się z określeniem 'normalny konwent'? Prawie zawsze ludzie mówiąc to mają namyśli mały i koniecznie niekrakowski konwent. Ponieważ w naszej dawnej stolicy wszystkie imprezy są organizowane prawie zawsze przez tych samych ludzi (z różnym zaangażowaniem) i ja sam, nierzadko znając tych ludzi, dostrzegam, jak lekceważąco podchodzą do sprawy, jednocześnie nie chcąc zrzec się przywilejów, bo wiadomo, przywileje fajna rzecz.
I z dużą ilością takich ludzi, którzy formalnie są organizatorami, ale tak naprawdę oni są na konwencie 'żeby dobrze się bawić, a nie biegać i sprzątać', ciężko jest liczyć na łatwe załawianie swoich spraw.
Wszyscy tutaj mówią: jeżeli ktoś cię wyrzuci z sali, zgłoś to orgowi, komuś z obsługi.
Jak to zrobić, skoro wyrzucający na 99% jest z obsługi, organizatorki, lub jest bliskim znajomym któregoś z powyższych??

Przy takim nagromadzeniu 'krewnych i znajomych krolika' upada scisla organizacja konwentu. Upada struktura, a w tworze bez struktury nowi nie moga sie odnalezc. Bo te konwenty nie sa robione już dla nowych, są robione przez te same osoby dla tych samych osób. A te 200 piętnastolatków, które się po drodze przewiną mają tylko zwrócić koszta.

Nie mówię tutaj o przeginaniu w drugą stronę, kiedy to pewien organizator nie chciał mnie wpuścić na sekundę do jednej z sal, dwadzieścia minut przed zamknięciem konwentu, żebym mógł zawołać kumpla, bo nie miałem plakietki. Ale muszą chyba być te konwenty organizowane przez ludzi, którzy nie są ubabrani w cały ten fandom i dopiero wtedy każdy będzie tam na równych warunkach. A jedna grupki towarzyskie nie będą się czuły wyróżnione bardziej od innych.

Oczywiście oni też poznają w końcu znajomych i przekształci się to w to samo, co mamy obecnie, ale na dzień dzisiejszy nie widzę innego rozwiązania. To jest taki paradoks jak z polityką. Żeby politycy byli uczciwi i nie zaangażowani w pozaprofesjonalne rozgrywki trzeba by wziąć całkiem nowych ludzi. Tylko tym nowym nikt nic nie powierzy, bo nie mają odpowiedniego doświadczenia. I tak się zapętlamy.

Każdy lubi wejść za darmo na konwent, mieć 'lepszy' kolor plakietki. Tylko ostatnimi czasy coraz więcej ludzi uważa, że pewne znajomości znoszą z nich obowiązki, jakie ciążą na osobach posiadających te plakietki.

Pozdrawiam,
J.
 
Awatar użytkownika
Umbra
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 1158
Rejestracja: wt paź 07, 2003 10:59 am

ndz paź 30, 2005 9:07 pm

Muszę się niestety zgodzić z Joseppem, przynajmniej z niektórymi rzeczami jakie tu wypisał. Co do organizatorów to na pewno nie wszyscy ale jak się ma przywileje tak jak zauważył J łatwo nic nie robić. Muszę tu napisać, że repek którego choć słabo znam, z tego co widziałem i słyszałem nie zalicza się akurat do tych organizatorów, choć jak J też słusznie zauważył, konwenty w naszym mieście często robią ci sami ludzie z różną pomocą innych którzy jednak rzadko się pokazują, a każdy zasługuje na docenienie. Obsługa, akredytacja robi często więcej niż niejeden z orgów. Choć nie chce krytykować wszystkich tak jak pisałem, zdarzało mi się spotykać takie typy orgów jak i inne. CQ niestety już nie ma, więc mam nadzieję, że na Krakonie zobaczę poprawę, choć i tak zawsze będę kochać ten zlot :wink:
 
Awatar użytkownika
Seji
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 7523
Rejestracja: czw mar 20, 2003 1:43 am

ndz paź 30, 2005 9:28 pm

Joseppe pisze:
Wszyscy tutaj mówią: jeżeli ktoś cię wyrzuci z sali, zgłoś to orgowi, komuś z obsługi.
Jak to zrobić, skoro wyrzucający na 99% jest z obsługi, organizatorki, lub jest bliskim znajomym któregoś z powyższych??

Normalnie, mowisz i zglaszasz. A wtedy taka osoba moze wyleciec z obslugi. Myslisz, ze wszyscy sobie nawzajem drapia plecy? Mylisz sie.

Joseppe pisze:
Bo te konwenty nie sa robione już dla nowych, są robione przez te same osoby dla tych samych osób.

Tegoroczny Imladris. Pytalismy: kto pomoze? Odpowiedzialo nam milczenie. Alternatywa do Twojego "robia ci sami" byloby wiec dla Imladrisu 2005 "nie robic konwentu". Mielismy niedobor w obsludze chociazby - 50% planowanego stanu osobowego. I co Ty na to?

Joseppe pisze:
Nie mówię tutaj o przeginaniu w drugą stronę, kiedy to pewien organizator nie chciał mnie wpuścić na sekundę do jednej z sal, dwadzieścia minut przed zamknięciem konwentu, żebym mógł zawołać kumpla, bo nie miałem plakietki.

Ja bym Cie wpuscil (co zle swiadczy o mnie w swietle ponizszego przykladu, ale akurat uwazam, ze konwent to nie impreza z dozorem policyjnym, troche elastycznosci sie przyda - a Ciebie znam i moge za Ciebie poreczyc). Ale Krakonman ma bardziej scisle podejscie do przepisow i Cie nie wpuscil - do czego mial prawo, bo regulamin jest dla wszystkich i obowiazuje od otwarcia do zamkniecia konwentu. Bo skoro Ciebie wpusci, to czemu nie 150 innych osob, ktore w 20 minut np. okradna sale sypialne?

Poza tym to, ze Krakon Cie nie wpuscil oznacza, ze znajomosci nie dzialaja.

Joseppe pisze:
Każdy lubi wejść za darmo na konwent, mieć 'lepszy' kolor plakietki.

Szczerze? Nie kazdy. Owszem, jest to mile, koszt wyjazdu spada (ja juz nie mam znizki na pociagi na przyklad i mnie trzepie po kieszeni). Na Falkon - jesli nic sie nie wysypie - wejde co prawda jako prasa, ale ze nie mam zadnych pomyslow na prelekcje nie bede odwalal chaly i zwyczajnie bylem gotowy zaplacic wejsciowke. 25zl mnie nie zabije. Trafil sie wjazd z Poltera jako patrona - fajnie, bede mial na zarcie. Ale niezaleznie od tego na Falkon i tak bym pojechal. Wiec nie uogolniaj, bo nie kazdego kreca kolory plakietki. Mnie kreci dobra zabawa - zaczynalem konwentowanie jako uczestnik, potem bylem na obsludze. Bez problemu do tego wroce - lawki zdarza sie zreszta nosic mi i tak, nie zawsze na swoich konwentach.

Co do grupek i znajomych: zasady sa jasne. Jak GGFF robil burdel dwa lata temu na Imladrisie, to dostali becki od Krakonmana i ode mnie - a to byli kumple z klubu, od piwa, grania i imprez. Jakbysmy ich nie znali, tez by zebrali za balagan.

Poza tym zwroc uwage, ze na konwenty jezdzi pewna w miare stala grupa osob - byles na paru imprezach, znasz wieksza czesc. Tego sie nie uniknie, bo zmiana/naplyw kadry jest dosc powolna (i o tym tu gadamy) pomijajac Falkony ;). Wiec chcac nie chcac znasz ludzi. A co z tymi znajomosciami zrobisz, juz zalezy od Ciebie.

Zreszta, fandom tworza znajomi. Ja wiem, ze dla niektorych fandom to bagno, syf i malaria. Dla mnie to wciaz cos fajnego, ze swoimi narowami i klikami, ktore mnie wpieniaja, ale nadal mnie to bawi, cieszy, i tak dalej.
 
Awatar użytkownika
Krakonman
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 653
Rejestracja: pt gru 12, 2003 9:14 am

ndz paź 30, 2005 9:48 pm

Joseppe pisze:
Wszyscy tutaj mówią: jeżeli ktoś cię wyrzuci z sali, zgłoś to orgowi, komuś z obsługi.
Jak to zrobić, skoro wyrzucający na 99% jest z obsługi, organizatorki, lub jest bliskim znajomym któregoś z powyższych??
Przyjsc do mnie. Masz pewnosc, ze wyrzucajacy zostanie wyrzucony :)

Przy takim nagromadzeniu 'krewnych i znajomych krolika' upada scisla organizacja konwentu. Upada struktura, a w tworze bez struktury nowi nie moga sie odnalezc.
Akurat od krewnych i znajomych oczekuje, ze skoro nimi sa, to tym bardziej dostosuja sie do panujacych zasad. Jak maja mnie w d... to przykro mi, ale nie zamierzam sie z nimi bawic.

Nie mówię tutaj o przeginaniu w drugą stronę, kiedy to pewien organizator nie chciał mnie wpuścić na sekundę do jednej z sal, dwadzieścia minut przed zamknięciem konwentu, żebym mógł zawołać kumpla, bo nie miałem plakietki.
To bylem ja. Zasada jest prosta - nie masz plakietki, nie wchodzisz na teren konwentu. Kolege mozesz wywolac telefonicznie badz tez poslac kogos po niego.
 
Awatar użytkownika
Joseppe
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 2393
Rejestracja: śr maja 21, 2003 5:47 pm

ndz paź 30, 2005 10:03 pm

Seji - odpowiadasz, jakbym najeżdzał. A ja nie najeżdzam, piszę tylko jak czuję. I oczywiście możesz uważać inaczej, może Ty masz rację. I oczywiście na pewno jak się do Ciebie albo Krakonmana zwrócić, to będzie załatwione. Tylko że ja o tym wiem dokładnie dlatego, że nie jestem nowy na konwentach.

Co do wejścia - macie rację z jednym wyjątkiem. Poczułem się bardzo przykro, że kazano mi "załatwić to sobie inaczej", zamiast zaproponować, że się zawoła, skoro to 20 metrów dalej. Ale to nie temat na tę dyskusję.
 
Awatar użytkownika
Seji
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 7523
Rejestracja: czw mar 20, 2003 1:43 am

ndz paź 30, 2005 10:05 pm

Joseppe pisze:
Seji - odpowiadasz, jakbym najeżdzał.

Tak, tak to odbieram. Z anonimowymi przeginajacymi orgami i cala reszta.

Joseppe pisze:
Tylko że ja o tym wiem dokładnie dlatego, że nie jestem nowy na konwentach.

Widac nadszedl czas, zeby wywieszac wielkie kartki "masz problem, wolaj organizatora". Dla mnie zawsze bylo to oczywiste - nie wiem, pytam kogos, kto wie, wiec pewnie robi ta impreze.
Ostatnio zmieniony ndz paź 30, 2005 10:08 pm przez Seji, łącznie zmieniany 1 raz.
 
Awatar użytkownika
Joseppe
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 2393
Rejestracja: śr maja 21, 2003 5:47 pm

ndz paź 30, 2005 10:07 pm

Seji pisze:
Widac nadszedl czas, zeby wywiedzac wielkie kartki "masz problem, wolaj organizatora"

Całkiem serio - to jest dobry pomysł.

Seji pisze:
Z anonimowymi przeginajacymi orgami i cala reszta.

Nie podawałem ani konwentu, ani nazwiska, właśnie po to, żeby uniknąć najeżdzania i nie robić z incydentu problemu.
 
Awatar użytkownika
Umbra
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 1158
Rejestracja: wt paź 07, 2003 10:59 am

ndz paź 30, 2005 10:16 pm

Seji napisał:
Widac nadszedl czas, zeby wywiedzac wielkie kartki "masz problem, wolaj organizatora"

Całkiem serio - to jest dobry pomysł.

Popieram :)
 
Awatar użytkownika
Seji
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 7523
Rejestracja: czw mar 20, 2003 1:43 am

ndz paź 30, 2005 11:19 pm

Joseppe pisze:
Nie podawałem ani konwentu, ani nazwiska, właśnie po to, żeby uniknąć najeżdzania i nie robić z incydentu problemu.

Ale wiesz, problem wspomniales. A wymieniony org czyta to forum - i sie odezwal. Jesli miales o to pretensje, bylo mowic od razu - wprost albo komus z nas na priv.

Do mlodych - tak, czasem zgrzyta. To czesc zycia i robienia konwentow ;P.
 
Awatar użytkownika
lucek
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 348
Rejestracja: pn mar 01, 2004 6:55 pm

ndz paź 30, 2005 11:24 pm

Misie, nie mówicie, że Wasz fejm Was nie kręci troszeczkę. Że nie jest Wam przyjemnie, jak mówią: "O, to ten Joseppe od kalamburów. Łaaa.. to 1/4 trzyosobowego składu Twój Stary.. Wiesz jacy oni są fajni?!" Albo: "Oooo... prawdziwy Seji.. Myślałem, że jesteś botem, który adminuje polterem i napisał te pół miliona tekstów do Gasnących Słońc i Ktulu!".

Mnie osobiście robi się miło, jak podchodzi do mnie ktoś (albo i nawet ktosiówa) i mówi: "ten wasz Wolsung to kiedy wyjdzie? bo czekamy na niego z kumplami i nie możemy się doczekać". I nieważne, czy mówi to Marcin Mortka, czy Jan Nowak z Pułtuska ;]

Ale. Off-topuję ;]

Co trzeba zrobić, żeby przyciągnąć młodych na konwenty? Dotrzeć do nich. Zbudować w ich świadomości potrzebę jeżdżenia na konwenty.
Po co się na konwenty jeździ?
1. Żeby się czegoś dowiedzieć.
2. Żeby się spotkać ze znajomymi.
W erze rozbuchanego internetu pierwsza funcja się mocno zatraca. To pewnie też jest powód, dla którego padają pisma papierowe o rpg- w internecie tysiąc razy więcej materiałów jest za darmo. I tak tego nie przeczytam, po co mi jeszcze papier?
Ale internet jest obusieczny :P - żeby spotkać się z kumplami z forum można pojechać właśnie na konwent. I tu by się przydało macki zapuścić, trafić do małych nisz, grupek w rodzaju TIRa (mam nadzieję, że nikogo nie obrażam określeniem 'mały' i 'niszowy') i ich przyciągnąć.
Znaczy, to też jest sposób.


l.
 
Awatar użytkownika
Seji
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 7523
Rejestracja: czw mar 20, 2003 1:43 am

ndz paź 30, 2005 11:47 pm

lucek pisze:
Misie, nie mówicie, że Wasz fejm Was nie kręci troszeczkę

Nie, nie kreci. Wyroslem z tego. Ciezko uwierzyc?
Za to wpieniaja mnie ludzie, ktprym wydaje sie, ze jak zrobia pare prelekcji albo pomoga przy konwencie, to wszyscy powinni ich po stopach calowac.

lucek pisze:
prawdziwy Seji.. Myślałem, że jesteś botem,

Cahir szukal mi zlacza sieci na szyi... Cos w tym jest ;).
 
Awatar użytkownika
Repek
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 8702
Rejestracja: śr mar 24, 2004 4:41 pm

pn paź 31, 2005 3:33 am

lucek,
O przyciąganiu młodych: to, co napisałeś, to wszyscy wiemy. Napisz - jak. O tym, między innymi, ta dyskusja.

Sława [sorry: 'sława', bo to ze Sława wiele wspólnego nie ma] jest przyjemna, oczywiście. Każdy lubi mieć wielu przyjaciół, znajomych, być podziwianym. Truizmy. Chodzi o to, czy się za tym goni i czy się to wykorzystuje, by postawić się wyżej od innych.

---

Jo,
Co do rygoryzmu w takich przypadkach to sprawa indywidualna. Na pewno nie było to dla Ciebie miłe, ale chyba można zrozumieć Krakona. Zresztą - sam w tym momencie podpadłbyś pod kategorię 'tych lepszych', którym więcej wolno, bo znają ich ludzie w akredytacji.

Ja osobiście sam nie wiem, co bym zrobił - może bym puścił, ale byłoby mi jeszcze milej, gdyby dana osoba, szczególnie znajoma, zrozumiała, że w ogóle nie powinna mnie prosić. Tutaj sprawa wydaje się dość błaha, ale zawsze.

Co do samej organizacji konwentów krakowskich, to jest tak, że dwa z nich są organizowane przez spore grupy ludzi: Imladris przez GGFF, Krakon od czasu zaniknięcia KKMF przez pospolite ruszenie [coraz bardziej przejmowane przez GGFF - i chyba dobrze, jeśli będzie siła, by ciągnąć dwie imprezy]. CQ był od zawsze organizowany przez 5, ostatnio 6 osób. Oczywiście, sporo ludzi nam pomagało, ale odpowiedzialność za imprezę spoczywała na kilku osobach. Każdy z nas ryzykował własną kasą, a imprezę robiło się 3-4 miesiące i jeszcze ze dwa później. W takich okolicznościach naprawdę wali Cię, jaką masz plakietkę. I jestem przekonany, że ludzi, którzy współpracowali z nami najbliżej [czyli szefów obsługi - a było ich w tych latach czterech - oraz parę osób pomagających przy programie] również.

Nie wiem, jak to wygląda na Krakonie i Imladrisie, ale również nie odniosłem wrażenia, by ktoś z organizatorów robił konwent dla fajnej wejściówki [chyba trochę szkoda na to czasu, bo inne też są zazwyczaj fajne, a finansowo lepiej zapłącić za kon niż go robić :P]. Być może kwestia w tym, że ja nie zaliczam do organizatorów obu tych konwentów wszystkich ludzi wypisanych na pierwszej stronie informatora, bo jasne jest, że w 100 procentach zaangażowanych w produkcję jest znacznie mniej osób. I to właśnie te osoby najmocniej się przejmują, je najbardziej widać, im należą się największe gratulacje. Reszta pomaga, ale nie ma na sobie faktycznego ciężaru organizacji imprezy poza swoim wycinkiem...

Na pewno małe konwenty mają tą zaletę, ze są małe - ludzie są blisko siebie, a więc i częściej widują orgów, czują, że uczestniczą w imprezie na równi z nimi, że 'Tamci' nie odsuwają się od nich i nie traktują jak zła koniecznego. Tego nie da się ukryć, oczywista sprawa.

Pozdrawiam
 
Awatar użytkownika
Funio
Użytkownik
Użytkownik
Posty: 12
Rejestracja: czw paź 27, 2005 7:25 pm

pn paź 31, 2005 5:27 am

Czytam i czytam i mam małe deja vu. Ładne parę lat temu na którymś Polconie byłem na duskusji "Fandom stary kontra nowy". Było o konflikcie pomiędzy "weteranami" a młodymi, gniewnymi spod znaku RPG. Ucichło. Kilka lat później w Lublinie był szeroko komentowany artykuł Jeremiasza Grzędowicza o VIP-ach w fandomie (polecam, wstępniak do jednego z Fenix-ów) - ucichło. Teraz znowu mamy konflikt starzy-młodzi? Na jakim podłożu - D&D kontra "inne, szacowne RPG-i"? Nie moi drodzy - cała przyczyna leży głębiej, znacznie głębiej.
Konwenty od lat robią Ci sami ludzie - a nowych nie ma? Nie mogą się dopchac? Ci, którzy organizację konwentow maja za sobą, wiedzą, że miodów nie ma - sama odpowiedzialność finansowa może przyprawić o siwiznę bądź zgoła utratę owłosienia. Kluby padają, bo ludzie się wykruszają a nowych nie ma. I nie da się tego załatwiić naborem jak na studia - dobre chęci muszą być po obu stronach.
Dlatego mam mały apel - do naszych Młodych Nadziei Fandomu - piszcie czego od nas oczekujecie, wychodźcie z incjatywą - "zróbmy to i to, a ja chętnie pomogę". Zaręczam Wam, że będzie odzew z naszej strony, nie jesteśmy aż tak zgrzybiali, żebyśmy się nie mogli dogadać. :)
Np. rozważamy zrobienie specjalnego bloku o d20 na Krakonie - są chętni do współpracy nad tym tematem?
My "stare dziadki konwentowe" możemy nad tym dyskutować, ale to będzie chyba dreptanie w miejscu. Bez świeżej krwi daleko nie zajedziemy. :)

I jak mawiały Shadoki: I to by było na tyle...
Pozdrawiam
 
Awatar użytkownika
Kiender
Częsty bywalec
Częsty bywalec
Posty: 182
Rejestracja: wt paź 12, 2004 4:15 pm

pn paź 31, 2005 8:29 am

Funio pisze:
Bez świeżej krwi daleko nie zajedziemy. :)


Zgadzam się w 100%. Przyklad - tegoroczny Imladris który początkowo rodził się w bólach bo "studia, praca, żona, teściowa itd.". Konwent organizowany w 95% przez Starych bo praktyczie żaden Młody nie zgłosił się do pomocy...To jest właśnie okazja do zabłysnięcia , pokazania się a przede wszystkim zdobycia doświadczenia " z czym to się je" Przecież to własnie Młodzi będą za pare lat organizować kolejne konwenty. I skąd ają czerpać wiedzę jak to zrobić skoro teraz w mojej opini leją równo na organizację czegokolwiek ???
Jak system organizacji się nie zmieni to juz za chwilę bedziemy jeździc na "Knajkony" gdzie jedynym punktem proramu będzie spotkanie ze starymi znajomymi gdzieś na imprezie. A tradycyjne konwenty zdechną śmiercią naturalną
 
Awatar użytkownika
Seji
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 7523
Rejestracja: czw mar 20, 2003 1:43 am

pn paź 31, 2005 8:38 am

Kiender pisze:
Przecież to własnie Młodzi będą za pare lat organizować kolejne konwenty.

A moze oni nie chca? Nie chce im sie? Nudzi ich to? Ja chcialem cos zorbic, pomoc, chocby noszac lawki ;). Byc moze robienie konwentow nie miesci sie w grafiku 'mlodych'.

Ech, no i sami sobie krecimy sznur robiac podzial na mlodych i starych :P.
 
Awatar użytkownika
Urko
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 896
Rejestracja: śr sty 07, 2004 2:53 pm

pn paź 31, 2005 8:44 am

Funio pisze:
Np. rozważamy zrobienie specjalnego bloku o d20 na Krakonie - są chętni do współpracy nad tym tematem?


Powiedzmy, że wstępnie chętny do współpracy jestem ja :]. O ile będę w stanie podołać of kors :D.

Wracając do tematu:
Aby zbudować w młodych świadomość jeżdżenia na konwenty trzeba im pokazać, że mają tam szansę stać się żywą częścią fandomu. Chociaż w ten sposób, że mogą spotkać i porozmawiać z kimś, kto jest w fandomie znany (jak powiedział lucek, czyli np. porozmawiać z kimś ze składu Twój Stary :P). I nie powinno to wyglądać to na zasadzie: [przykład] 'dobra, pomachałem ci ręką, a teraz spadaj', ale i nie można przecież zmuszać nikogo do gadania z młodszymi na siłę - chodzi po prostu o wyzbycie się elitaryzmu i nastawienia, że 'młodszy = nieznający się na niczym ćwierćinteligent' (ktoś wcześniej wspominał, że umie takich rozpoznawać ;)).
 
Awatar użytkownika
Joseppe
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 2393
Rejestracja: śr maja 21, 2003 5:47 pm

pn paź 31, 2005 11:13 am

Urko pisze:
Chociaż w ten sposób, że mogą spotkać i porozmawiać z kimś, kto jest w fandomie znany

No to na to jest prosta metoda. Ponieważ wśród osób, które są w fandomie znane, są tak i palanty jak i mili ludzie, więc metodą uniwersalną jest podejść i zagadać w temacie, z którego dany człowiek czuje się sławny. Takie pogłaskanie ego działa prawie zawsze.

Co do wejścia wtedy na konwent - nie prosiłem jako znajomy, bo nadużyciem byłoby pisanie, że jestem znajomym Krakonmana, którego znam co najwyżej na 'cześć'. Ale jak już pisałem, EOT, bo, jak słusznie pisze Seji, jeżeli czuję sie obrażony to nie jest to miejsce na załatwianie tego.

PS
lucek pisze:
Że nie jest Wam przyjemnie, jak mówią: "O, to ten Joseppe od kalamburów. Łaaa.. to 1/4 trzyosobowego składu Twój Stary.. Wiesz jacy oni są fajni?!"

Byłoby mi bardzo przyjemnie, niestety, nikt prócz ludzi których widziałem w bieliźnie tak nie mówi ;)
 
Awatar użytkownika
ghoulas
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 313
Rejestracja: wt paź 28, 2003 12:42 pm

pn paź 31, 2005 11:44 am

Joseppe pisze:
Seji napisał:
Widac nadszedl czas, zeby wywiedzac wielkie kartki "masz problem, wolaj organizatora"

Całkiem serio - to jest dobry pomysł.


Najlepiej jakby te kartki były przyklejone na plecach Orgów/Obsługi/itp.

A co do konwentów, to może nie mam aż takiego doświadczenia jak reszta (4 kony odwiedzone) ale postaram się przywołać trochę mych wrażeń z tych imprez.

Po pierwsze wspomniana 'elyta' istnieje i była zauważalna ( w szczególności na Goblikonie - choć miałem to szczęście że znałem cześć z niej)
Po drugi - samotna jazda na konwent i wyalienowanie - zdarzyło mi się odczuć - mimo iż umówiłem się z paroma osobami z netu, a ... oni mnie olali i musiałem sam sobie szukać miejsca (vide coolkon). W takim momencie pozostaje albo szukać nowych znajomych (niektórzy to umieją i nie maja z tym problemu innym jest nieco ciężej) albo powłóczyć się po konie i liczyć na jakieś fajne punkty programu ( jeżeli są).

Żygi, pijacy, chołota i inne takie - widziałem raz, na imladrisie gdy gość puścił pawia na schody ale został wyprowadzony poza teren konwentu na mrozek żeby ochłonął.

Co do braci konwentowej i ściągania młodych... osobiście widziałem na jednym z konwentów taką grupkę młodych, weszli z nami do sali usiedli przy stole wyciągnęli podręczniki i zaczęli grać. Z tego co widziałem przez cały konwent nie ruszyli się ze swego miejsca i tylko grali. Brakło w tym momencie orga który by wszedł na sale i powiedział "w sali xxxx odbywa się fajny konkurs/prelekcja/spotkanie o tym i o tym zapraszam" widziałem coś takiego na jednym z konów i okazało się dobre (niestety do zrobienia tylko na małych konach).
Poza tym brakuje mi jeszcze jednej rzeczy a mianowicie dobrego pisma o RPG i w nim informacji o konwentach (pierwsze info o konwencie widziałem w MiMie). Myślę że tam można by najszybciej dotrzeć do młodych. (Choć info ze strony rebel.pl lub innych sklepów tez było by super można planszowkowców ściągnąć na konwent lub ludzi grających w cRPG, cześć z nich na pewno słyszała o RPG).

WOW.. żem się rozpisał.
 
Awatar użytkownika
Deckard
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 2097
Rejestracja: wt wrz 20, 2005 9:50 pm

pn paź 31, 2005 3:04 pm

Joseppe jako kolejna osoba poczynił trafne spostrzezenie (a raczej ich cała serię). :)

Kwestia plakietek - była widoczna, choć niekoniecznie w każdym miejscu. Jedno dobija mnie doszczętnie, ale muszę to wyłożyć w bardziej literacki sposób. Nie ukrywam, że jestem mało ruchliwym człowiekiem, konu poza Krakowem jeszcze nie odwiedziłem. Tutaj jeżdzę na Krakony, CQ, Imladris niestety pomijam (z jednej kapitalnej przyczyny - jest za krótki - jak zapytacie, uszczegółowię). Tak jest od zaledwie 2001, jestem więc świadomy, że złote czasy konwentów zaledwie mignęły mi przed oczami (K`01). Miałem przyjemność być raz na obsłudze (zresztą zbiegiem okoliczności). Nosiłem ławy, krzesła, czyściłem sale i korytarze, pilnowałem plakietek, normalna rzecz. Pomimo faktu dobrze wykonanej pracy (K`01) więcej razy nie sposób było ponownie znaleźć tam miejsce. Nie było problemu - wydatek kilkudziesięciu złotych jeszcze mnie nie zruinuje. Problem jest innej natury - na obsłudze/akredytacji widywałem osoby, które kompletnie nie miały pojęcia co robić. 5 osób kręcacych sie w kółko, kolejka ponad stuosobowa, pracowała jedna osoba. Spacerujące osoby po korytarzach obwieszone plakietkami "obsługa" zamiast rzeczywiście rozwiazywać problemy, próbowały zrobić wrażenie osób ze świecznika. (Przykładowy patrol olał uczestnika, który prosił ich o coś, natomiast zaczął sie dowalać w iście kretyński sposób do poszczególnych osób, w tym do mojego kumpla, manifestując swoje plakietki. Kilka chwil dłużej w tym towarzystwie, a lebiody tak puszące sie dostały by po śmiertelnym liściu od towarzysza, na szczęście zadziałał mój talent negocjacyjny :neutral: ). Przy innych okazjach miałem nieprzyjemnosć obserwować nieznane mi dotad osóbki z plakietkami "orgów" (to nie był nikt z ważnych, ponoć plakietki były tylnym wejściem dla nich na konwent), kompletnie olewających świat wokół.
Kolejnym takim przykładem są osoby od akredytacji MG i rejestrowania sesji (przykładu szukajcie we wcześniejszym poście). :x

A teraz meritum - plakietki to świetny sposób na darmowe odwiedzenie konu. Robisz jeden punkt programu, (ostatnimi laty nawet sie nie przygotowujesz), odwalasz go i masz kon za free. Sławetne obniżki dla MG - NIGDY z takiej nie skorzystałem. Dlaczego? Bo jak mam prowadzic, to robię to, niekoniecznie za pieniądze, jak jakaś dziwka. Zadziwiają mnie osoby, które stać na knajpy, nowe podreczniki, częste udziały w konach w całym kraju, zaś pomstujace o ulgi i darmowe wejścia za punkt programu, czy sędziowanie turnieju :help: . Ja mogę robić prelekcje, pomagać w organizacji (np. sesji i MG - bo mam pomysły), mistrzować i płacić akredytację. Dlaczego? Bo nie chce mieć nic wspólnego z osobami walczącymi o darmowe wejscie jak psy o ochłap mięsa. Choć z kasą nie przelewki (zaliczam sie do socjalniaka na uczelni).

Brutalnie ale szczerze...

Aha - hermetyczne sale. Na Krakonach moja grupa miała własna szatnię, gdzie gnietlismy sie w 6-7 osób. Na K`05 gdy byłem tylko z kumplem, wpuscilismy jeszcze 4 osoby. Na CQ`04 to ja wbiłem sie do pełnej sali. Natomiast na CQ`05 wraz z dwójką znajomych z Wrocławia, oraz inną osobą z Krakowa jako pierwsi wkroczyliśmy do sali numer "ileśtam". Gdy po kilkunastu minutach rozległy sie pukania bez oporów wpuścilismy tak z 7 osób. Potem dobiły jeszcze 4 grupy 3-8 osobowe. A wiecie co my na to? "Wchodźcie, jest jeszcze miejsce". Bo tak sala, jak i szkoła konwentowa nie jest moją własnoscią. Nie ja tam jestem panem i władcą. Spać mogę na korytarzu, na krzesłach (tak robiłem), jeść mogę przy kawałku ławki. Wystarczy mi jedno krzesło, gdzie rzucę plecak. Nie muszę bawić sie w zarządcę. Nie mam kompleksów :razz: . Tak więc kol. Lucku - przygarnałem do sali wraz ze znajomymi tak z 25 osób. I nie było tam żadnej karteczki. Ani chłamu czy bałaganu, dupianych ludzi i ziomalstwa. Ale w ogóle CQ był od tego wolny i chwała orgom i obsłudze za to... :spoko:
 
Awatar użytkownika
Repek
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 8702
Rejestracja: śr mar 24, 2004 4:41 pm

pn paź 31, 2005 3:34 pm

Deckard,

Kwestia obsługi to kwestia osoby, którą tą obsługę prowadzi. To on/ona odpowiada za ludzi, którzy są faktyczną twarzą konwentu. Tak jest zresztą wszędzie - byłem teraz w obsłudze targów książki i to właśnie wolontariusze, którzy są wszędzie i są najbliżej uczestników, otrzymują klasyczne zjebki i pochwały - na nich spoczywa bezpośrednia odpowiedzialność za samopoczucie uczestników.

Większość osób prowadzących obsługę ma sprawdzone grupy osób lub miejsca, w których je znajduje [forum, jakaś grupa działająca w fandomie, np. Elizjum czy choćby krakowski GGFF]. Zawsze odnosiłem wrażenie, że są to ludzie, którzy mają swiadomość, że jak cos schrzanią to będzie na ich 'szefa', który jest przecież ich kumplem czy przyjacielem. Gdy zdarzały się czarne owce, które chciały tylko odwalić swoje i mieć spokój, już się zazwyczaj do nich nie zwracano o pomoc w kolejnych latach, na innych imprezach.

Oczywiście osobny problem stanowią osoby, które są średnio kumate i nie potrafią zrobić najprostszej rzeczy. Pozostaje albo przeszkolić albo podziękować na przyszłość za współpracę. Z drugiej strony fajne jest to, że są osoby, które wręcz wyspecjalizowały się w obsłudze, dzięki czemu można im ślepo powierzać pewne rzeczy z pewnością, że niczego nie skopią - a warto tu wspomnieć, że to właśnie te osoby są przez przeważający czas trwania imprezy odpowiedzialne za pieniądze.

Problem pojawia się chyba w chwili, w której ktoś wchodzi na imprezę jako członek obsługi po znajomości [w tym jeszcze nic złego nie ma - osobiście uważam, że to nawet lepiej, bo jest większa szansa, że będzie się przejmował tym, co robi dla znajomego, by go nie zawieść], ale już za nią odpowiedzialny się nie czuje. I, de facto, robi w wała swojego kumpla, który mu zaufał. Tępienie takich przypadków leży głównie w interesie organizatorów. Podobnie z ludźmi odwalającymi swoje spotkania na konach. Jedni i drudzy tworzą atmosferę konwentu i sprawiają, że ludzie czują, iż ktoś się dla nich wysilił.

EDIT: I może tu też jest miejsce dla młodych, pełnych zapału, by powierzyć im jakieś odpowiedzialne miejsce. Pytanie brzmi tylko: czy duży konwent zaryzykuje powierzenie np. całego bloku czy szerego prelekcji komuś, kto nie ma doświadczenia. A, nie oszukujmy się, zrobienie dobrego punktu programu to nie jest bułka z masłem dla kogoś, kto jest na konie pierwszy raz. Stąd, jak sądzę, dobrym sposobem na wciąganie poczatkujących jest właśnie praca w obsłudze, która pozwala się obyć z imprezą.

Pytanie kolejne brzmi oczywiście: czy młodym chce się pracować, gdy mogą zapłacić kilkadziesiąt złotych i mieć z głowy? Tym bardziej, że potem ktoś będzie od nich wymagał pracy w czasie, w którym chcieliby robić coś innego.

Pozdrawiam
 
Awatar użytkownika
Joseppe
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 2393
Rejestracja: śr maja 21, 2003 5:47 pm

pn paź 31, 2005 5:21 pm

repek pisze:
Oczywiście osobny problem stanowią osoby, które są średnio kumate i nie potrafią zrobić najprostszej rzeczy.


Problem pojawia się wtedy, kiedy taką osobę lubisz. Jest superfajna, ale nie najlepiej poradzi sobie z zadaniem. Ludzie wtedy najczęściej wybierają przyjaciół, a w drugiej kolejności specjalistów (vide nasz rząd).
 
Choorus
Użytkownik zaawansowany
Użytkownik zaawansowany
Posty: 98
Rejestracja: pt paź 17, 2003 4:03 pm

pn paź 31, 2005 5:22 pm

Nie róbcie z nas, młodych takich strasznych dziadów, ja na przykład dużo bardziej wolę być w obsłudze i się nazasuwać za darmochę sprzątając sale sypialne, nosząc wszystko co trza itd.(mimo, że do tej pory szansę maiłem tylko raz) niż być "tylko" uczestnikiem. Taką jakąś satysfakcję po prostu odczuwam, że coś zrobiłem/pomogłem i dzięki temu przez kilka dni pusta szkoła zamieniła się w świetne miejsce.

(Ale sobie autoreklamę zasunąłem :razz: )
 
Awatar użytkownika
Deckard
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 2097
Rejestracja: wt wrz 20, 2005 9:50 pm

pn paź 31, 2005 6:18 pm

Repku - bezdyskusyjnie masz rację. Jezeli zaś chodzi o nabór na akredytacje/obsługę w tym roku, to chciałbym, aby nie wygladało tao tak, jak w 2002, czy 2004 roku (o`05 już wolę nie pisać). Kto stał dłużej przy wejściu do hallu szkoły, ten miał okazję usłyszeć naprawdę interesujące rozmowy, które potem były wytłumaczeniem dla opr jakie zebrała obsługa konu. A co konkretnie? Dwa przykłady:

1. "Czesć" "O, czesć" "Słuchaj, jest z nami A i B, wiesz jak jest, wcisnij nas gdzieś" "OK chodźcie" (5 osób wlazło na obsługę, potem w ogóle nie widziałem ich w szkole, a lubię sobie pochodzić o różnych miłych porach; w ten sposób w 2002 za darmochę weszło tylko przy mnie kilkanaście osób).
2. Jeszcze bardziej żałosny przykład: "Hej, ty jesteś A?" "No" "Słuchaj, my jesteśmy od takiej tam B, wpuść nas" "???" "No wiesz, jest nas za dużo, ale cos znajdziesz" "Właźcie" (Potem radośnie kilka z tych osób widywałem w salach, przy piciu, ale nie na obsłudze, pozostałe przepadły).


Kwestia organizatorów Larpów - nie wiem, jakie Ty masz w tej sprawie stanowisko, ale np. w 2004 miałem okazję uświadczyć na własne uszy i oczy, jak 5 osób weszło 4 free of course i jeszce wykłócało się o kolejne 2 osoby z teamu jako twórcy Larpu. Opatrzności! Larp może przygotować i poprowadzic parę osób i będzie OK (2-3, bywałem, rozmawiałem) ale nie pluton. I to jest kolejny sposób na wpraszanie sie za darmo. Choc nie wiem jak ostatnio...
 
Awatar użytkownika
Repek
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 8702
Rejestracja: śr mar 24, 2004 4:41 pm

pn paź 31, 2005 6:43 pm

Choorus,
Przy jakich konach pracowałeś? Z czystej ciekawości pytam.

Jo,
Wiem, o czym mówisz. Sytuacja wymaga dwóch rzeczy:
1. Asertywnego przełożonego, który umie wymagać również od przyjaciół.
2. Uczciwych przyjaciół.
To się da zrobić.

Deckard,
Wpuszczanie za friko kumpli to sprawa organizatora konwentu. Jeśli chce, to może - to jego impreza, ma prawo dysponować plakietkami tak, jak mu się podoba. Szczególnie w przypadku imprez, na których się nie ryzykuje własną kasą może to być częste, ale myślę, że to kwestia indywidualna - myślę, że każdy organizator chce, by konwent się zwrócił, nawet jeśli stoi za nim kasa klubowa.

Inna sprawa, że dysponowanie plakietkami sprawia, że możesz poczuć się fajny, zaimponować kumplom czy jakimś panienkom [sorry, że maskulinizuję temat, ale jednak wciąz więcej facetów robi kony]. Sam, gdy złapano mnie w mniej asertywnej formie, pozwoliłem komuś wejść na kon na nocnego larpa czy pół godzinki. Cóż, słabość. Ale większość znajomych na szczęście zdawała sobie zawsze sprawę, że prosić mnie o to, bym fundował im wejście na konwent, jest po prostu nie fair.
A jeszcze przyjemniejsze sytuacje się zdarzały, gdy Twój dobry znajomy i przyjaciel jeszcze za konwent płacił, mimo że zdawał sobie sprawę, że może liczyć na darmowe wejście. Sympatyczne.

Co do larpów - to zawsze jest problem na konie. Moim zdaniem dobrego larpa można zrobić w dwie osoby bez najmniejszego problemu. Uwaga - dla mnie dobry larp to taki, który liczy nie więcej niż 15-20 osób [stąd nie wymaga takiej ilości ludzi do koordynacji]. A że masa ludzi się próbuje wepchnąć za friko, to norma - większość po prostu myśli, że impreza robi się sama i za darmo. Większość ludzi nie wie również, kto jest organizatorem konwentu, na którym się znajdują [i potem są kwiatki jak się ktoś chwali przed Tobą, że wniósł wódkę albo wszedł za darmo, bo skserował plakietkę - autentyk].

Pozostaje być twardym na żale typu 'daj mi wejściówkę, bo jak nie dostanę to nie przyjdę w ogóle' i tyle.

Pozdrawiam
 
Awatar użytkownika
Deckard
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 2097
Rejestracja: wt wrz 20, 2005 9:50 pm

pn paź 31, 2005 8:10 pm

Hehe - ja płacę, choć lubię przedwpłaty. Nie wpraszam się. Choć nie zawsze mam płynnosć gotówkową. W przeciwieństwie do wpraszajacych...

A oczywiście, to sprawa orga i ja na tym podwórku nie będę brudził. Ale warto pamiętać o dyskrecji i takcie (czego na 2002 wówczas nikt w kolejce nie uświadczył, bo słyszało/widziało to tak z 50 osób, reakcji wolę nie przytaczać. Jaki wzór do naśladowania to daje? Wiecej osób zaczyna kombinować, a jak nie wymyślą nic to albo szantaż rozkapryszonej 12 latki, albo nie przyjadą i dadzą reckę na sieci, że i tak było do ...). :neutral:

Jeszcze troszke i nowy topic trzeba bedzie zamieścić. :)

Nabór na obsługę? Może poza GGFF też dałoby się wici rozesłać? Nie każdy jest tam członkiem (ehh :oops: ) a mógłby pomóc.
 
Awatar użytkownika
Seji
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 7523
Rejestracja: czw mar 20, 2003 1:43 am

pn paź 31, 2005 8:52 pm

Joseppe pisze:
Problem pojawia się wtedy, kiedy taką osobę lubisz. Jest superfajna, ale nie najlepiej poradzi sobie z zadaniem.

Nie, problem jest zupelnie odwrotny (i stary, jak fandom). Powiesz komus, ze zawalil albo nie potrafi, to ten tos sie obrazi i pusci w ludzi, jaki ejstes zly i niedobry bo tlamsisz mlodego tworce/orga/gwiazde fanodmu/itd. To jest problemem. Ludzie nie potrafia rozdzielic prywaty i kwestii, ze tak nazwe na wyrost, zawodowych.

Deckard pisze:
Nabór na obsługę? Może poza GGFF też dałoby się wici rozesłać? Nie każdy jest tam członkiem (ehh ) a mógłby pomóc.

Informacje o naborze do obslugi sa rok w rok, co rok podawane publicznie wraz z namiarem na osobe odpowiedzialna. Kazdy chetny moze sie zglosic i nie musi nalezec do GGFF czy czegokolwiek.

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość