Odrobinka stylizacji, czy fabularyzacji na pewno by nie zaszkodziła.
Miałem do wyboru: napisać tekst literacki, albo użytkowy. Albo mamy fakty, albo stylizację i monowy brak konkretów. "Odrobina stylizacji" rozdmuchałaby tekst do ponad 25 str i rozwodniła informację. Jeden podręcznik wystarczy.
Virchy to taka laga wędrowna. Prosta, zgrzebna, użyteczna i niezniszczalna. Nie każdemu musi się podobać, ale będzie spełniała swoje zadanie. Nie czerpiesz natchnienia z kija, bo od tego masz pejzaż (podręcznik) i wrażenia (wyobraźnia).
Specjalnie dla miłośników IT wrzuciłem "Prowadzenie w Virchy", 1,5 strony o niczym. Podobno najlepsza część pracy
.
BTW Czytaliście podtytuł? Stylizacja na suchy raport naukowy była celowa.
Nikt nie zauważył, że w scence nr 1 kłócę się z własną pracą
Niestety czyta się go w bólach
Co konkretnie sprawiło problem?
Nadmiar szczegółów (rozmiar buta wodza hanzy),
momentami egzotyczne słownictwo (hanza, watra, połonina),
skąpe stosowanie przymiotników
niejasna składnia
Z moim Virchy jest tak, że nie czyta się go z ekstazą,ale za to jest w nim sporo scenografii do przygód. Celem nie była inspiracja, ale użytkowość. Jeżeli również macie takie odczucia to tekst spełnił założenia.