A w dzisiejszym odcinku drogie dzieci, mała lekcja historii.
Święta Magdalena od krwawej róży i
Zakon Krwawej Róży
Magdalena de Roza. Bohaterka wojen na północnych kresach prawie 300 lat temu. Wsławiła się bezwzględnością, okrucieństwem i zabójczą skutecznością wobec swoich wrogów. Czyli wszystkich, którzy weszli w drogę jej lub założonemu przez nią zakonowi. Znienawidzony przez wszystkie strony konfliktu (a było ich bez liku) zakon pośrednio przyczynił się do ostatecznego zakończenia blisko 30 letnich krwawych i pustoszących kraj walk. Magdalena była uczestniczka konfliktu po jednej ze stron przez kilka lat, zdążyła się przekonać o jego okrucieństwie i bezsensowność. Po tym czasie założyła zakon skupiający w swych szeregach weteranów walk ze wszystkich stron konfliktu. Magdalena szybko dostrzegała, że na wojnie bogacą się najbogatsi, a cierpią najbiedniejszy i ci, którzy nie maja siły się obronić. I w większości przymusowi żołnierze, wszystkich walczących stron. „Wojna to gadanie starych i śmierć młodych” ja zwykła była mówić. Zakon Krwawej Róży (z początku nazywany po prostu Zakonem Róży, zdobył swój przydomek, późnej „oficjalnie” wpisany do nazwy, po pierwszych latach swojej działalności, kiedy to jasne stało się, jakimi metodami osiąga swoje cele), miał za cel zmianę tej sytuacji. Zakon bezwzględnie tępił wszelkie objawy okrucieństwa, niesprawiedliwości i „braku szacunku dla danego przez Pana życia”, jak również miała w zwyczaju mówić jego założycielka. Złośliwi natomiast zwykli dodawać do tego „za wyjątkiem jego własnych”. Bez względu na te głosy Zakon, w którym służyli niemal sami doświadczeni i sprawdzeni w innych armiach żołnierze, wkrótce stał się licząca się siłą militarną i mimo, że nie mieszał się do „politycznego aspektu konfliktu”, to korzystając z wspomnianej siły potrafił wymusić na innych stosowanie się do podobnych zasad, co on sam. Sama Magdalena szybko stała się bohaterką prostego ludu, po wszytych stronach, co rusz to zmieniających się granic i linii frontu. Kościół nie miał wielkiego wyboru, w takich okolicznościach musiał udzielić jej poparcia mimo, że przedłużający się konflikt był mu jak najbardziej na rękę.
W końcu Zakon stał się na tyle potężny, że prowadzenie wojny w jego obecności stało się nieopłacalnie i po blisko 30 latach konfliktu podpisano pokój. Pokój, którego postanowienia praktycznie nie różniły się od stanu, jaki był 30 lat temu, przed rozpoczęciem pierwszych walk. Sygnatariusze paktu liczyli, że po zaprzestaniu działań wojennych Zakon sam się rozwiąże i po jakimś czasie będą mogli wrócić do ich ulubionej i jakże opłacalnej rozrywki. Jednak nic takiego się nie stało. Magdalena dalej rozwijała dzieło swojego życia, czyniąc z niego największa organizacje wspomagająca najbiedniejszych i najbardziej potrzebujących, jaką kiedykolwiek znano na tych ziemiach. Przytułki, szkoły, kościoły, szpitale i kolejne klasztory Zakonu powstawały jak grzyby po deszczu a nad wszystkimi powiewała biała flaga z czerwoną różą po środku. Jednak to wszystko było mało i Magdalena to wiedziała. Potrzeba było czegoś więcej, aby radykalnie zmienić sytuację. Tym czymś było, według niej, zapomniane i wyklęte dziedzictwo przodków. Magdalena otwarcie zażądała od władz kościelnych zgody na wykorzystanie i udostępnienie jej zdobyczy starożytnej techniki do jej celów. Tym samy dała wreszcie całej rzeszy możnych tego świata możliwości pozbycia się jej osoby, wraz tym, co stworzyła.
Następne lata nazwano później „mrocznymi dniami”. Magdalena została wyklęta wraz z całym Zakonem, a przeciw niej wysłano największą armie, jaką kościół kiedykolwiek zorganizował przeciw niewiernym. W czasie tego konfliktu ukuło się określenie „wojna totalna” i „taktyka spalanej ziemi”. Powiedzenie, że był okrutną, bestialską, nieustającą masakrą byłoby poważnym niedopowiedzeniem. Ostatecznie Zakon, wspierany przez niemal wszystkich mieszkańców ziem, na których działał przegrał a sama Magdalena zginęła w ostatniej, decydującej bitwie, wraz ze swoimi żołnierzami walcząc na pierwszej linii. Chociaż i to nie jest pewne, bo nigdy nie odnaleziono jej ciała. A przynajmniej dzisiaj kościół tak utrzymuje, bo niektórzy mówią szeptem, że woli się nie przyznawać, co z nim robiono „w imię Pana”, kiedy bitwa się zakończyła. Tak, czy siak jedyna krucjata, która kiedykolwiek wyprawiła się na ziemie należące do królestwa Ganglonu okazała się zwycięska. Tyle, że nie było świętowania zwycięstwa, bo zwyczajnie nie było, komu świętować. Ledwo dziesiąta część jej uczestników przetrwała walki, a z tego niewielu zdołało wrócić przez jałową pustynie, jaką stał się spustoszony wojną kraj do swoich domów. Od tamtego czasu minęło 300 lat, a po dziś dzień rubieże nie wróciły do stanu, w jakim były przed „mrocznymi dniami”.
Mimo, że ona sama nie żyła, a Zakon oficjalnie nie istniał, to pamięć o Magdalenie przetrwała, podobnie jak przetrwał w szczątkowej formie stworzony prze nią zakon. Wybuchające w regularnych odstępach powstania i bunty chłopskie, miały zawsze na swoich sztandarach czerwoną róże na białym tle. Blisko 200 lata zajęło kościołowi zrozumienie, że przez represje i działania świętej inkwizycji nie uda mu się zabić w sercach prostego ludu pamięci o legendarnej już teraz bohaterce. Kiedy to się w końcu stało, zmieniono taktykę. Odpowiednio „sprostowując” historie Magdaleny, obwieszono ją Świętą Magdaleną, obrończynią uciśnionych. Sam zakon natomiast stał się w „oficjalnej” wersji szatańską organizacją, która doprowadziła boską służebnice do zguby, na dodatek założoną i wspieraną przez niewiernych. W rzeczywistości Zakon Krwawej Róży stał się nielegalną organizacją, zrzeszającą najróżniejszych ludzi, nadal wypełniająca zadania z myślą, o których założyła go 300 lat temu Magdalena. I wypełnia je według zasady, że cel uświęca środki. Wśród ludu pojawiają się, co jakiś czas opowieści o dziwnych i tajemniczych zdarzeniach, w których giną okrutni możni, nękający okolice złoczyńcy lub zbyt gorliwi w swej pracy przedstawiciele świętej inkwizycji. Podobno zawsze na miejscu można zanależć kwiat czerwonej róży. Podobno, bo to może być zwyczajnie ludzkie gadanie...
A teraz mały konkurs dla was. Zgadnijcie do jakiej nielegalnej organizacji należy wasz kumpel Quino?