Ach te miliony...
Proces wykuwania katany został opisany wcześniej - nie chce mi się go powtarzać. Prawda jest taka, że kilka milionów warstw nie jest trudne do uzyskania, skoro miecz przekuwa się kilkadziesiąt razy...
Drugie pytanie - wystarczy trochę pomyśleć. Miecz "seryjny" nie musiał być tak dobrej jakości jak katana jakiegoś shoguna, która warta była kilku wiosek. Podczas II Wojny Światowej katany, które były na seryjnym wyposażeniu wojska (miecze Gunto) po prostu się odlewało. Były one tak popularne, że teraz w USA przeciętne gunto dostępne jest niemal w każdym sklepie z militariami. Wiem, bo byłem.
Osobna odpowiedź. Zostałem źle zrozumiany. Nie kupiłem PRAWDZIWEJ katany z okresu dowolnego. Kupiłem dwa porządne Iaido. Jeden za 3000, drugi za 1500 zł. Jeżeli zaś chodzi o prawdziwe shinken'y, to samo ostrze przeciętnej jakości (bez oprawy) można kupić już od 100 USD. Co do walki dwoma mieczami, to chyba pomyliłeś adresata, albo ja pisałem wcześniej coś, o czym teraz nie pamiętam.
BTW - zanim zacznie się zadawać pytania o miliony warstw, polecam trochę lektury specjalistycznej. Oto adres, na którym można sobie co nieco poczytać o warstwach:
http://www.mt.com.pl/num/07_01/katany.htm oraz dokłądny cytat: "Aby sporządzić takie ostrze, należało pręt kataha złożyć na pół i przekuć, powtarzając tę operację piętnastokrotnie. Uzyskuje się w ten sposób sztabę złożoną z ułożonych na przemian 32 768 warstw twardej i miękkiej stali. Na tym jednak nie koniec. Cztery tak sporządzone sztabki zwane masame składano razem i jeszcze pięciokrotnie powtarzano zabieg składania na pół i przekuwania, co w efekcie dawało klingę złożoną z olbrzymiej liczby: 4 194 304 warstw, a więc praktycznie z jednorodnego, bardzo drobnoziarnistego materiału o włóknistej strukturze". To gwoli wyjaśnienia.