Seji pisze:Niemcy mieli program nuklearny, ale jako moderatora reakcji stosowali ciezka wode (grafit odrzucili jako nieprzydatny - bo zasabotowano im produkcje pretow grafitowych, a oni uznali, ze grafit sie nie nadaje :)), ktora byla droga w produkcji i w ogole ciezko im z nia szlo (przestawienie sie z planow z grafitem nastapilo zbyt pozno).
Uznali, że grafit się nie nadaje, bo tak wynikało z badań Wernera Bothe - który na szczęście używał zanieczyszczonego borem grafitu, bezużytecznego w roli modratora. W efekcie Niemcom pozostało tylko budowanie reaktora z ciężką wodą, czyli rozwiązanie znacznie trudniejsze.
Amerykanie z kolei mieli Fermiego i Szilarda, którzy przeprowadzili te same badania, ale z grafitem oczyszczonym. Ich pierwszy reaktor CP-1 ruszył już w grudniu 1942. A reaktory niemieckie nie zadziałały nigdy.
zorguht pisze:o i tak nic nie zmienia. Nawet gdyby taka bombe mial i zbudowal i nawet uzyl skonczyloby sie na starym pomysle rozwiazania sprawy Niemiec. Radioaktywny zuzel. W koncu bomby zrzucone na Japonie byly przeznaczone na Niemcy. Jedyne co by sie zmienilo to jak dla mnie wieksza ilosc zabitych zolnierzy armii czerwonej
Teoretycznie mogliby negocjować lepsze warunki pokojowe, to znaczy w ogóle je negocjować. Mogliby też blefować: "zakopaliśmy kilka bomb we Francji i w Polsce, zdetonujemy je jeśli się nie zatrzymacie". Tym niemniej, to historia baaardzo alternatywna - Niemcy przegrały wojnę atomową odstraszając większość zdolnych fizyków jeszcze przed wojną, potem zapędziły się w ślepą uliczkę z reaktorem na ciężką wodę, a w sytuacji gdy USA mogły produkować jednego Fat Boya miesięcznie, generalnie każdy po niewłaściwej stronie barykady miał przechlapane.