Zainspirował mnie temat "zniszczenie chaosu" ktory został zamknięty. O ile pomysł ze zniszczeniem chaous wydaje się być (biorąc pod uwagę warhammerowskie realia) dosyć śmieszny to jest jeszcze inna kwestia.
Warhammer był jedynym systemem do jakiego kupowałem jakiekolwiek dodatki (Galeria Bohaterów, Liczmistrz, Potępieniec), inne pozyczałem od znajomego (WW). W nich wszystkich irytowała mnie jedna rzecz - mianowicie chaos. Jasne, że w WFRp to ważny element świata, ale ileż można wydawać scenariuszy o tym samym? Kultyści, skaveni, mutanci, zwierzoludzie, wojownicy i demony chaosu wylewali mi się uszami kiedy czytałem, a potem prowadziłem przyugody z tych dodatków, tak że po kilku latach prowadzenia warhammera miałem już dość tego chaosu typu HARD (za SOFT chaos uważam takie twory jak choćby gobliny czy ogry, które niby są z chaosem bardziej czy mniej związane, ale nie są z nim kojarzone w tak bezpośredni sposób). Świat Warhammera naśladuje Europę, a chaos jest tu chyba najważniejszą przyprawą, ale przecież nie jedyną. Osobiście wolę taki light-chaos o jakim mowa u Sapkowskiego - czyli potwory powstały na skutek koniunkcji sfer, nie mają swojego miejsca w tym świecie itd.
Pytanie brzmi jak często u prowadzących WFRP pojawiają się elementy chaosu-hard, czy bywa tak, ze przez parę sesji o takim chaosie nawet nie słychać, czy wręcz przeciwnie - co chwilę bohaterowie muszą stawiać czoła wszelkiego rodzaju kultystom, mutantom i demonom - wyznawcom Tzeentcha, Nurgla czy Slaanesha.
I co sądzicie o takim graniu w Warhammera w którym hard-chaos jest zagrożeniem bardzo odległym, wręcz nierealnym, niemal mitem i jego bezpośrednie objawy pojawiają się niezbyt często.