Seji pisze:Szczerze mowiac, nic takiego nie mialem na mysli, ani nie uskutecnzialem.
Acha, spox, nieporozumienie wyjaśnione.
Deckard pisze:Czytając pierwsze zdania postów Pudłacza i Duce`a zaczynam dostrzegać spory rozdźwięk między ich stylami gry
Mylisz się. Nasze style gry niemalże pokrywają się.
Jeden pisze o rozlazłym początku, drugi o sprawności - jest się na czym oprzeć. :/
Raz: to co napisał Pudłacz.
Dwa: spójrz jeszcze raz na to co ja napisałem. Warsztatowo było ok. To chwalę. Treściowo IMHO nie było sycąco - to ganię. Pudłacz odnosił się tylko do drugiej kwestii. Seji pisze potem o złym podziale czasu - nie odnosi się jednak do tego fragmentu sesji.
Ciekawe - bo żywo pamiętam scenę na poprzedniej sesji (sala z Jedi), w której to rozgorzała dyskusja na 3 głosy o tym, co powinno się z nim zrobić i perspektywa wydania go w ręce była aż/dopiero drugą.
No to szkoda tylko, że gracze tego nie pamiętali :-P
Nie zaszkodziłoby lepiej podkreślić tego w tamtym AP. Albo i nawet przed sesją przypomnieć sugestywniej.
Jeżeli dobrze z Pudałczem ustaliliśmy mówisz tu o propozycji oddania kel dora Inda Radzie Jedi. To się nijak ma do tego o czym ja pisałem. Tak jak powyżej zaznaczył Xelos - nasze postacie mają nie do końca jasne cele działania. Tak było też z autochtonami z dżungli. Przylecieliśmy do nich, żeby uniknąć rozpętania konfrontacji dzicy - koloniści, ale co u diabła mogliśmy im powiedzieć? Że bylismy w obcym układzie i że to składowanie odpadów więcej się nie powtórzy? Mało przekonujące :->
Wygląda na to, ze mogliśmy oddać kel dora w jakis osobliwy sposób przekonując miejscowych albo go zachować - i przegrać. Jeżeli tak to było w istocie, to ciesze się, że przegraliśmy - bo zachowanie życia kel dora było moi priorytetem na tej sesji. Szkoda tylko, ze i tak uciekł :-P
Odnoszę wrażenie, iż tamtej sesji lepiej, jakby wcale nie było, skoro nic a nic gracze nie pamiętają z dyskusji, jaką stoczyły ich postaci :/
Pomysł z oddaniem Rady Jedi pamiętam. Ale to nie jest pomysł na rozmowę z autochtonami.
Wpierw wypomina mi się iluzjonizm, a teraz, gdy o mało nie zmarł Wam na rękach nagle zaczyna Was irytować niebezpieczeństwo? Zachowanie kel dora było jak najbardziej ok - przecież to Wy nakręcaliscie wydarzenia. :/
Ja miałem inną wizję kel dora, ale ok.
Iluzjonizm - Deckard naucz się wreszcie pisać konkretnie, bo nie bardzo wiem o które zarzucanie iluzjonizmu Ci chodzi. Zresztą to tu nie ma nic do rzeczy. Postanolwiliśmy troche przyskrzynić skubańca i mielismy pełną kontrolę. W tej scenie czułem się jak w WFRP - tak jakby po kolei nie wychodziły nam wszystkie testy, bo cechy mamy na 30%. Wyglądało to tak że gdybyśmy mocniej nacisnęli palcem kel dora facet by ekslodował. Nie przypominam sobie deklaracji, która mogłaby skutkować zabiciem tego łajdaka - a przecież scena zmieniła sie w pół sekundy w reanimację umierającego. Myślę, że nie doceniasz wytrzymałości keldorskiego ciała :-P
Aż tak nie nakręcaliśmy wydarzeń, mon.
Nie zależy mi za bardzo na forsowaniu mojego zdania w tej kwestii, więc poprzestanę na jego wyrażeniu. Obiektywnie scena była ciekawa, wnosiła akcję do fabuy, Koth mogł popanikować itepe. Z mojej strony EoT.
kadu pisze: nasze wysiłki są skazane na niepowodzenie
Tia -
ale z narzędziami na kadłub w nocy po ataku już się nie chciało wyjść. Z pilotażem na +10 i technikiem przy boku :/
O podobnej kwestii rozmawialiśmy dziś z Fenranem i myślę, ze jest to znak odmiennych stylów gry. Moja postać zdawała sobie sprawę z tego, ze łączność szlag trafił z powodu anteny na wahadłowcu, right? Koth wiedziałby, że da się to stamtąd naprawić, tak? No widzisz, a ja jakoś uznałem, ze łączność jest zepsuta na amen. Kto jest w stanie naprawić urwaną antenę satelitarną? [czy co to tam było] To znaczy że co, że jestem złym graczem bo się nie domyślilem?
Poza tym nie wiem o czym piszesz - jak wyjść na kadłub w nocy po ataku - przecież włąśnie wylazłem na kadłub i tam po poł sekundy zaatakowały mnie 3 autochtońskie bestie od czego zemdlałem.
Z mojego punktu widzenia jako gracza [:-P] sytuacja powinna raczej wyglądać tak: MG oznajma mi, ze wiem że mogę naprawić nadajnik jeżeli tylko wyjdę na zewnątrz do dżungli i stawia pytanie - czy zaryzykuję życie wiedząc, że na zewnątrz czychać mogą niebezpieczne bestie lub autochtni, na myśl o których robi mi się słabo czy siedzę w bezpiecznym statku i czekam na powrót towarzyszy nie podejmując działań. Każąc mi się domyśleć decydujesz za mnie i ja mogę tę decyzję zmienić jedynie przejmując kontrolę. Mój własny wybór i jego konsekwencje - o to mi chodzi w takich sytuacjach.
Od razu piszę, że jeżeli odpowiesz: "Koth moglby się nie domyślić" to mnie osłabisz. Zanran na pewno by się domyślił :-P
kaduceusz pisze:Jedyne co mi pozostało to śledzić bitwę na dole i podlecieć po naszych kiedy już będzie ona dobiegać do finalu.
Ciekawe - a kto czekał kwadrans, aby wystartować? Bo koledzy z drużyny wołali: „jeszcze ja, jeszcze on”.
W moim rozumieniu niepisanej umowy między graczami stoi - kto opuści drużynę i ucieknie ten jest głupi kutas. Kropka.
To mi daje małe pole do manewru ;-)
Inicjatywa? Pytałem, tylko akurat tych, którzy toczyli walkę w polu, nie za sterami.
Z mojego punktu widzenia wygladało to tak, że inicjatywę mieli Ci, którzy akurat najgłośniej krzyczeli. Ale to tylko obserwacja z boku.
Czy muszę dzwonić dzwoneczkiem, abyście wiedzieli, że mechanika jest w akcji?
Nie o to mi chodzi. Mechanika jest w moim odczuciu narzedziem dla graczy. Dzięki niej mogą próbować realizować zamierzenia swojej postaci. Prześlizgując się nad nią lub interpretując na swoją modłę wyniki rzutów odbierasz graczom tę małą ilość kontroli nad fabuą jaka im pozostaje.
To jest moje ortodoksyjne podejście, z którym nie musisz się zgadzać. Z tego co widzę masz je w głębokim poważaniu, bo z mechanikę ostro dryfujesz zgodnie z potrzebami. :-)
Wiesz co Ci powiem? Zdarzylo mi się na ostatniej sesji raz czy dwa orzukiwać na kościach. Bo wnerwia mnie, ze testy jakie wykonuję nie mają znaczenia, bo i tak podlegają Twojej interpretacji. A tak przynajmniej są udane ;->
He he he, grunt to bunt :-P
Ja bym tego nie bral zbyt do siebie Deckard. Ty jesteś niezłym MG, a ja jestem czepliwy, pamiętaj ;-) Nie musisz też ulegać ich opiniom - to Ty prowadzisz, nie oni. Ale AP jest po to, zebym wyrażał swoją opinię.
A najlepsze w tym wszystkim jest to, iż ponieśliscie porażkę. I tyle.
Widzisz. Dotykasz tu sedna sprawy. Wcale nie czuję jakbyśmy odnieśli porażkę. Mieliśmy jakieś mgliste cele przed sobą i historia jakoś się potoczyła. I tyle.
Ta kwestia nurtowała mnie też na moich sesjach. Zdarzyło się, że gracze nie rozpalili ognia w obozowisku, więc nie doszło do wcześniejszego spotkania z Płaczką. To nie był świadomy wybór - rezygnacja ze spotkania, ale przecież brak spotkania _był_ konsekwencją wyboru graczy. Teraz było podobnie.
Niektórzy gracze fajnie się bawią po prostu. Innym potrzeba widziec jakie potencjalne wyniki wiążą się z ich wyborami. Ja należę do tych drugich. Jeżeli gracz nie widzi potencjalnych efektow jakiegoś swojego wyboru to efekt jest taki, że może śmiało twierdzić, że cała władza nad fabuą jest w rękach MG i zarzucać mu sterowanie fabuą - patrz mój poprzedni post :-P Gdy zaś swiadom jest konsekwencji - patrz przykłąd z niebezpiecznym wychodzeniem na kadłkub by naprawić antenę wcześniej w tej notce - to potem moze winić tylko siebie.
Przygoda zakładała co innego - jednak wybór:
1.nie zabrania ze sobą kel dora,
2.powrotu na statek po niego,
3.nie naprawienia nadajnika,
4.Encowy mousedroid z detonatorem (to był pierwszy atak podczas spotkania) przesądził o takim splocie sytuacji.
OK, rozumiem jak to działa bo widziałem to od drugiej strony. Czuj się częściwo rozgrzeszony :oP
Ale znowuż:
a] 1, 2 i 3 podpadają pod nieświadomy wybór, taki jak wyżej
[swoja droga fajny termin do mojego pryweatnego słowniczka: Nieświadomy Wybór :-]
b] 4 miało miejsce już po tym jak wszystko szlag trafił i było Encową reakcją na rozwój wydarzeń zmierzających ku smutnemu końcowi w wyniku naszych Nieświadomych Wyborów.
I konsekwencjach. Gorycz? A czy każda akcja musi kończyć się sukcesem?
Własnie o to chodzi, ze ja nie uważałem tego za jakąś wielką porażkę, bo nie byłem związany emocjonalnie z celem naszej wyprawy. Jak zwrócielm uwagę nawet nie wiedziałem do końca co to za cel. Coś z godzeniem autochtonów z kolonistami, ale jak i dlaczego my - kij wie.
Powiedzmy, ze nagle zajmę sie poszukiwaniem faceta, przez którego poszukuje mnie Federacja Handlowa i w wyniku swojej decyzji dam mu uciec. To byłoby super - nastrój przytłączającej dżumy jaką sam wywołalem - już, juz coś mialem, ale mi uciekło w wyniku mojego posunięcia. Patrz mój gracz Przemek i porażka w konflikcie na osi lina-pancerzShahala-Płaczka.
Tu jednak biegamy jak barany za motywacjami z którymi się nie identyfikujemy. Stąd tylko irytacja i znudzenie.
Zeby nie było - byłbym fanem scen z zerwaną komunikacj ą i naszych biorących nas za wrogów - gdyby to wynbikało z mojego wyboru. Świadomego.
Finał jak najbardziej pasował do tła, jakie wprowadzi za parę lat storylinia E II
Prawda. Dobre. Mogłeś to na sesji powiedzieć jako niezobowiązujący komentarz - podniosłoby to moja ocenę o jeden ;o]
Generalnie ten argument w/w przez Ciebie jest jak dla mnie conajmniej dziwny.
No to Ci wyjaśnilem ;-)
[nie bardzo czaję o co Ci chodzi :-P] MG Traci wątki, które gracze sami sobie opracowali, bo każde inne sa już be? A czy nie za dużo już macie tych innych wątków - własnych?
Genralnie stoję na pozycji, ze wątek, ktory gracz sam sprowokował/obmyślił jest lepszy niż taki, ktory do fabuy wtłoczył MG, jeżeli to to Ci chodzi.
Odnośnie "przegrywania" wątków zdanie wyraziłem wyżej.
Antarzentiss`eer miał być tylko zaczątkiem/prologiem do E II i niepokoi w Galaktyce. Został przyjęty jako krach całej kampanii. :(
Nie dramatyzuj. Powiedziałem tylko, ze w moi odczuciu pchnałeś fabuę dalej a my znowu nie wiemy po co i dlaczego tam jesteśmy.
Gracze nie lubia być u nikogo na posyłki. Chcą grać własną grę. Gdy przybywa mostrz Sylvn i mowi - waszą kolejną misją będzie to i to, to moga to chwycić, ale daleko na takiej przynęcie nie pociągniesz, Mistrzu Gry.
Np. moja postać chciała zakończyć wreszcie wątek AZ by udać się na poszukiwania Fortuny. I tak nie wiedziałem co na AZ robię - motywację - spłacanie długu Sylvnowi domyśliłem sobie sam. Dzięki dobremu flołowi Mocy włąśnie zdobylismy statek i teraz prozbijamy się po galaktyce w swoich celach.
Taaak, chyba sie przekonam do tego grania imrowizowanego na które tak narzekalem w poprzednim poście. Xelos, Enc, proszę mnie, i Deckarda, żeby niue był zaskoczony, wprowadzić w szczegóły planu na najbliższy czas :-]
WTH? Uwagi o Savripach były skierowane do Xelossa i Sejiego, [...] Niewielu powierza ochronę Savripom – to chciałem podkreślić.
Drugie zdanie powinno było paść na sesji zamiast zdania: "Tak, oni już wiedzą co oznacza spotkanie z savripem, bo gdy wtedy sklepał ich na Kothlis...." "Niewielu powierza ochronę savripom" ma moc tworzenia klimatu, to drugie zaś nie. ;o]
Czy ja zapomniałem powiedzieć o mentorze Zanrana? Twoim wątku z Rashk Tri`darem? Mapie z zaznaczonym miejscem kontaktu z „Fortuną”? Czy zapomniałem wskazać, iż ciągła improwizacja to przeszłość? Czy coś tu nie jest jasne?
Słuchaj, następnym razem zapytaj nas co chcemy robić na następnej sesji. Ja Ci np. powiem, że chcę odnaleźć Fortunę.
Wątek, który obmyślił gracz jest lepszy niż taki, który do gry wprowadza MG, right? Gracze mają w nosie to czego chcą od nich jacyś tam BeeNi. chyba, ze to gracze zaznaczyli wcześniej, ze ci BNi ich obchodzą.
Nie wystarczy, że wątek dotyczy postaci. Postać musi być weń aktywnie zaangażowana.
Jestem przekonany, ze odczucia Zanrana względem jego mistrza są rownie ciepłe jak odczucia mojego łajadaka odnośnie mojej rodziny i Raszktridara. A w związku ze zbliżającą się porą roku są one prawie letnie. :-P
W ramach faktu, ze ostatnio stworzyąl się sytaucja, w której my, jako gracze, mamy pole do działania, postuluje raz jeszcxze by wszyscy wypisali jakie są ich zgrubne plany odnośnie działania na najbliższej sesji.
Wiesz, ile dostałeś za scenę z transportowcem? 250 PD. Wiesz, za co? Za negocjacje z handlarzem i odwagę przy Gammoreanach. Myślisz, ze po GRAMY! przyznaję PDki za hasła?
Fajnie. Na przyszłość pisz to a AP. AP jest po to by gracze, tak samo jak MG mogli zobaczyć co wg kogo było na sesjach fajne a co nie. Łatwiej się gra postacią, gdy wie się co się podobalo MG a co nie.
A hasła? Korona by Ci z głowy nie spadła, gdybyś przyznawał pedeki za hasła. W końcu to z hasłami jest związana kupa frajdy na sesji.
To właśnie dlatego zapytałem pół-serio Was o taką opcję.
Myślę, że ta pula powinna zostać jako stały element :oP
Koth nabrał nagle 10 lat, marskości wątroby i szram na twarzy.
To porażka na AZ tak go postarzyla :oP
[o Dedckarda opisywaniu odczuć bothanina] Nie raczyłeś zauważyć, iż całe to zdanie jest pisane z przymrużeniem oka?
Nie raczyłem. Może ktoś jeszcze nie raczył? Widzę las rąk? :->
Seji pisze:Deckard wciaz ma problemy z kontrolowaniem graczy i podzialem czasu.
kaduceusz pisze:Podczas gdy ja kombinuje jak tu rozszezyć możliwość wpływania graczy na fabuę Deckard skłania się ku większej kontroli MG
I znowu... Co mam na to odpowiedzieć? Że obaj macie rację? Czy że każdy myli się w pewnej mierze? :/
a] Seji nie był na fragmencie sesji o którym piszę w cytowanym zdaniu
b] Seji utyskuje IMHO na to, ze jego postać nie miała żadnej sceny w trakcie przygody, prócz tej, którą wywalczył sobie u Kotha podczas rozmowy z przewodnikami.
c] Deckard dobrze dzielił czas między graczy, tyle tylko, ze nie każdy miał coś do roboty - następnym razem bądż precyzyjny, seji :-P
Teraz rzecz o ELEMENCIE: W toku dzisiejszej sesji ważyły się losy postaci Enca.
Nie wiedziałem o tym i sądze, ze to w duzej mierze przyczyniło się do mojej negatywnej oceny sesji - to dlatego miałem wrażenie, ze droid Enca jest potraktowany bardzo po macoszemu. Ha! :-P
Z każdą kolejną jednak WASZĄ decyzją utwierdzałem się w przekonaniu, iż koloniści przybędą. Nie naprawiliście radia, nie polecieliście do bazy, nic. I jeszcze ta jatka…
Wracać do bazy? Oszalałeś? :-)
A jatka była spoko, procz Dramy i chaosu z inicjatywą :-P
Duża prośba do osób biorących w sesji: (dziś Duce) - przestańcie K...WA przychodzic na sesję niewyspani.
Myslisz, ze to takie proste :oP
I wiem, że radocha z gorszych sesji u osób wyspanych jest większa.
Prawda. |To też się skąlda na moją ocenę sesji. Zawsze jestem po kawie rozdrażniony :-P
1. System subiektywnych OCEN jest do dupy. Każdy z dotychczas się wypowiadających ma INNE priorytety – i po dzisiejszych postach widać to nawet u Pudłacza i Kaduceusza.
Bzdura. [zieeew]
A] Jasne motywacje [co mozna osiągnąć przez b]
B] Wybór wątkow rozwijanych w nastepnej sesji pozostawić graczom
C] nie dramatyzować ;-)
Chciałbym wiedzieć, CO i JAK Was bawiło, abym miał punkt odniesienia przy projektowaniu wątków
Kel dor Ind był słodziutki. Mógłby się na nas teraz mścić, nie? ;-)
Jak dotąd widzę tyle, że niektórzy chcieliby wszystko dla siebie – do piekła z taką grą!
D] Dla każdego jakiś fragment sesji, choćby malutki, jedna scenka.
...
E] Punkty FATE'a! :oP
F] Koth ma niełamliwe ręce :oP
2. Sugerowałbym zostawiać swoje MGwe doświadczenia za drzwiami.
Tak? To ja Ci pięknym za nadobne. Sugerowałbym więcej grać, żeby nie tracić z oczu perspektywy gracza, który nie rzuca się na każdą podsuwaną mu przez MG fabuę jak na świeże poranne bułeczki tylko patrzy sceptycznym okiem.
Ale jak zaczyna się każdy etap oceniać z pw prowadzącego, to najlepiej w ogóle MG usunąć, albo grać u siebie.
Przecież gram u siebie :oP
G] Punkty FATE'a! :oP Więcej kontroli w ręce graczy! :oPPP
3. Uważać na własne deklaracje poprzednich sesjach. [planowanie sesji i 180 stopni]
Masz jeszcze coś na myśli prócz tego ostatniego z kel dorem? Przecież sam drugi raz rozegrałeś scenę decyzji a mogłeś nas ustawić tak jak pod koniec ostatniej sesji ;-)
Co by było, gdybym nie wprowadził Sylvna? Jakie noty byście dali?
Bez Sylvna ja i Zanran bylibyśmy juz daleko od reszty drużyny. Tylko jego osoba sprawiłą,z ę znów jesteśmy razem - choć nadal nie jest to zbyt zgrany team. Noty bym, nie zmienił, choć sesja by stracila.
5. Zapomniałem dodać – wątek z frachtowcem jest zgodny z twoja postacią – masz atut? Masz. Pilotaż? Masz. Kradłeś statki? Potrzebowaliście środka transportu? Co więc jest w tym złego? Nie wiem. :/
No, skoro nic złego to nic złego :-] Ale z mojej perspektywy jako gracz to było agresywne przejęcie kontroli - mogłeś mieć inne plany odnośnie anszych postaci - a tu my się zbieramy i siup! już nas na AZ nie ma.
Dobra, tyle :oP
EDIT:
Pudłacz pisze:Hehe. Może i tak ale scena kiedy decydujemy się oddać Keldorańczyka a okazuje się że jeńcy bardziej ufają jemu niż nam była niezła.
Kurde, racja :-D