śr maja 31, 2006 7:39 pm
- Owszem, zawsze. A dzięki tym fajkom wytrzymuję takie towarzystwo. Pożyteczne, nie? Natomiast z kolejnej twojej prośby muszę zrezygnować, bo, jak już wspomniałem, wystarczą mi panienki. Nie potrzeba mi atrakcji w postaci wachlarza w rzyci. To zdaje się, jest twoja broszka.- cały ten monolog wygłaszam głosem nabrzmiałym od złośliwości.
Zatrzymuję na chwilę wzrok na karczmarzu i wzruszam ramionami.
Po chwili milczenia poświęconej zaciągnięciu się, odzywam się ponownie:
- Dobra, do cholery, skoro mamy już jakiś trop zajmijmy się nim wreszcie, bo dłużej tu nie zdzierżę.
Ostatnio zmieniony śr maja 31, 2006 7:43 pm przez
Cohen, łącznie zmieniany 2 razy.