Zrodzony z fantastyki

 
Awatar użytkownika
sarakin
Użytkownik zaawansowany
Użytkownik zaawansowany
Posty: 28
Rejestracja: ndz kwie 16, 2006 1:08 pm

Nocne obozowisko

pt sie 18, 2006 5:17 pm

Nocne obozowisko

MG: Słońce chyli się ku zachodowi, cienie już się wydłużyły, pochłodniało. Po całodziennej, męczącej podróży gościńcem zaczyna wam doskwierać głód i zmęczenie.

Hagar (najemnik): Zaczynam się rozglądać za odpowiednim miejscem na nocny spoczynek, opisz mi, co dokładnie widzę.

MG: Przed tobą ciągnie się ten sam zaniedbany, porośnięty mchem i trawą gościniec, widać najlepsze czasy ma już za sobą. Wzdłuż niego z dwóch stron ciągnie się las, im dalej od drogi tym las jest gęstszy a drzewa starsze. Miejscami nawet nie sposób byłoby się przedostać przez tę gęstwinę leśną z twoim rosłym wierzchowcem.

Reinwald (fanatyk): Coś mi mówi, że śledzi nas pomiot chaosu, wyczuwam czyjąś obecność trzymającą się w pewnej odległości za nami, czuję ślepia na swoim karku.

Vlad (złodziej): Mam nadzieję, że tym razem twoje przeczucia się nie sprawdzą Reinwaldzie, jeszcze doskwiera mi ta rana odniesiona podczas ostatniego starcia z rozbójnikami.

Reinwald: Ha, to małe zadrapanie nazywasz raną, odkąd opuściliśmy Middenheim marny z ciebie pożytek.

Anzelm (włóczykij): Czyżbyś już zapomniał, kto zmylił pościg straży miejskiej. Kto rozbrajał pułapki w domu bogatego kupca, nie wspominając już o otwieraniu wszystkich drzwi w jego ogromnej posiadłości?

Vlad: Robi się coraz ciemniej, może zatrzymajmy się przy samym gościńcu, w razie ataku łatwiej będzie się wymknąć konno na prostej drodze. Na samą myśl o spotkaniu oko w oko ze zwierzoludźmi czuje ciarki na całym ciele.

Reinwald: Myślę, że śledzi nas coś o wiele gorszego. Mamy tylko dwa konie. Jak chcesz uciekać w dwie osoby na jednym zmęczonym rumaku i to w dodatku nocą? Upadek z pędzącego wierzchowca, który potknie się o wystający kamień lub korzeń na drodze to pewna śmierć, w najlepszym razie kalectwo. A jak zajdą nam drogę zwierzoludzie to i tak takimi końmi się nie przebijesz, ze strachu przysiądą na zadach albo zaczną tak wierzgać, że wszyscy z nich pospadamy. Wszyscy jesteśmy znużeni podróżą, radzę się gdzieś zatrzymać nabrać trochę sił, niech przyjdą.

MG: Widzicie przerażenie na twarzy Vlada, pobladł. Anzelmie tobie pierwszemu udało się w końcu znaleźć dogodne miejsce na nocny postój znajdujące się o jakieś pół strzelania z kuszy od gościńca.

Anzelm: Opisz nam to miejsce.

MG: Znalazłeś coś na kształt niewielkiej polanki, jeśli chodzi o jej powierzchnię mogłyby się na niej zmieścić 4 kupieckie wozy bez koni. Polanka zewsząd otoczona jest przez krzaki i krzaczki, za którymi wyrastają potężne drzewa. Co robicie?

Anzelm: Zostawiam swoje tobołki na polance, robię mały rekonesans. Decyduję się na obchód wokół polanki w odległości nie dalszej niż stu stóp od miejsca naszego postoju, idę powoli, ostrożnie rozglądając się wokoło. Szukam śladów, słowem wszystkiego, co mogłoby zdradzić czyjąś obecność wokół naszego obozowiska.

Hagar: Nie wykopuję płytkiego dołu na ognisko jak to czyniłem wcześniej, decyduję się rozpalić normalne ognisko tylko trochę mniejsze niż zazwyczaj, ścinam trochę pobliskich krzaków swoim toporem, szukam szyszek, odpadłych gałęzi z drzew.

Reinwald: Zaglądam do juk i wysypuję z nich trochę owsa dla wierzchowców, mojego i Hagara.

MG: a ty Vladzie?

Vlad: Dudnią mi jeszcze w uszach słowa Reinwalda, jestem trochę zdezorientowany. Siadam na polance i rozglądam się nerwowo wokoło.

MG: Anzelmie oprócz śladów kilku zwierząt nic niezwykłego nie jesteś w stanie dostrzec. Teren wokół polanki wydaje się być bezpieczny, zaczynasz nawet wątpić w to, co jeszcze nie tak dawno mówił Reinwald. Hagarze udało ci się rozpalić ognisko. Reinwaldzie widzisz jak zmęczone konie zabierają się do jedzenia owsa, są spokojne nie wyczuwają żadnego niebezpieczeństwa. Po dłuższej chwili upewniacie się, że nic wam ( przynajmniej na razie) nie grozi. Zabieracie się, więc do spożycia swojego ehmmm prowiantu, wcześniej przygotowanego na czas podróży. I tak upływa wam parę dłuższych chwil. Co robicie dalej?

Hagar: Zwracam się do wszystkich. Proponuję zabezpieczyć się przed ewentualną nieproszoną obecnością. Anzelmie powbijaj te małe kołki wokół polanki, na które nawijasz tę swoją cienką linkę. Przymocujesz jeden jej koniec do tej białej chusty na patyku wbitym pośrodku polanki, tak jak zawsze zresztą. Jeśli ktoś lub coś będzie się chciało do nas zbliżyć i zahaczy o linkę wtedy chusta spadnie i każdy z nas będzie wiedział, że nie jesteśmy sami w tym lesie. Proponowałbym dzisiejszej nocy stróżowanie po dwóch, najpierw ja i Reinwald, później wy dwaj. W razie ataku, przy ognisku przyszykowałem trochę drewna i szyszek. Vlad widzę, że ta lekka rana zniechęca cię do walki wręcz, więc gdy przyjdzie pora zajmiesz się wznieceniem ognia byśmy mogli lepiej widzieć swoich wrogów. Przy moim koniu jest łuk i kołczan, weź go. Zauważyłem, że lepiej idzie ci walka z dystansu. Będziesz stał przy ognisku i strzelał do wszystkiego, co się rusza, wierzga, pełza i skacze, rozumiesz?

Vlad: Skinam głową.

Anzelm: No to w takim razie biorę się za wbijanie kołków wokół obozowiska, nawijam wszystko jak trzeba, maskuję liśćmi, wbijam patyk przy ognisku i nawijam na niego tą dziurawą chustę za pomocą reszty linki. Jak już z tym skończę kładę się blisko ogniska, kładę przy sobie łuk, kołczan oraz kij. Patrzę jeszcze przez chwilę na chustę jak leżę, po czym próbuję zasnąć.

Vlad: W takim razie ja też kładę a przy sobie łuk i kołczan Hagara, odruchowo upewniam się czy sztylet leży gdzie trzeba.

MG: Anzelm powoli zasypia, w końcu jakiś czas po nim Vlad. Świadomość tego, że was dwóch trzyma straż sprawia, że zmęczenie bierze u niego górę nad strachem. Śpi jednak płytko i co jakiś czas się budzi. A wy, co robicie?

Hagar: Siedzę jakiś czas przy ognisku, kładę przy sobie naładowaną kuszę i topór wbity w ziemię. Tarczę kładę niedaleko topora, patrzę w ognisko, pilnuję żeby nie zgasło, zanurzam się w odmęt ponurych myśli.

Reinwald: Ja jakiś czas nasłuchuję, kładę mojego wiernego morgenszterna obok siebie. Drapię się po pustym oczodole, po czym poprawiam sobie przepaskę na oko. Do uprzęży swojego konia przywiązuję sznur, drugi jego koniec lekko zawiązuję wokół swojego lewego przegubu. Konie mają czulsze zmysły, jeśli coś go spłoszy a mi zdarzy się przysnąć, powinno mnie to obudzić.

MG: Godzina mija za godziną, nic się nie dzieje. Jesteście senni niedługo trzeba będzie budzić Anzelma i Vlada na ich wartę.

Reinwald: Hej Hagarze, odkąd Cię znam nie pytałem się jeszcze jak to się stało, że zostałeś najemnikiem.

Hagar: To dłuuuga historia, niedługo trzeba będzie budzić tych dwóch, nie starczy czasu.

Reinwald: Nie chcę żebyś się rozwodził nad swoją historią do czasu jak się spotkaliśmy, chce wiedzieć, co lub, kto pchnął cię do tego, że jesteś tym, kim jesteś.

Hagar: Ehhh, wszystko zaczęło się jakieś siedem lat temu, gdy…

* * *

Czy zdarza się waszym bohaterom nocować pod gołym niebem? Czy zabezpieczacie się w jakiś sposób przed nocną napaścią? Co jedzą i co piją wasi bohaterowie w podróży? Czy opowiadacie sobie jakieś historie przy ognisku, a może uradzacie się miedzy sobą co dalej i jaki jest plan działania na następne dni. Stosujecie jakieś patenty godne naśladowania przez innych graczy, gdy wybieracie się w niebezpieczną podróż?
 
Awatar użytkownika
Arex888
Użytkownik
Użytkownik
Posty: 19
Rejestracja: wt sie 08, 2006 11:40 am

pt sie 18, 2006 5:38 pm

Uuuoooohoo..! U mnie na sesji taka scena zajelaby 30 minut.. Na twojej zawsze takie rutynowe czynnosci jak rozbijanie obozowiska sa tak szczegolowo odgrywane? Czy tylko raz na jakis czas?

U mnie to - pamietam - pare lat temu ostatnio slyszalem taki szczegolowy opis obozowiska i towarzyszacych mu emocji graczy. A tak moze z rok temu to na statku zachcialo sie pogaduszek, i zeszla ta godzinka na pure rpg:)
Wcinamy suchary, wedzone mieso, pijemy wode z buklakow. Czasem jakies polowanie, jak zapasy sie skoncza.
 
Awatar użytkownika
sarakin
Użytkownik zaawansowany
Użytkownik zaawansowany
Posty: 28
Rejestracja: ndz kwie 16, 2006 1:08 pm

pt sie 18, 2006 5:47 pm

Nie zawsze ale jak MG zwraca się do nas z zapytaniem "i co robicie" wtedy już wiadomo że przyszedł czas na odgrywanie postaci i sesyjną zaradność. Jak mu się to odgrywanie postaci podoba po przyznaje jakiś skromny pedekowy bonus. To taka nie pisana, nie wspominana przez nikogo erpegowa zasada, przynajmniej u nas.
 
Awatar użytkownika
Dolwen
Użytkownik zaawansowany
Użytkownik zaawansowany
Posty: 87
Rejestracja: śr lis 30, 2005 11:22 am

pn sie 21, 2006 3:16 pm

Z rególy gra nas czworo, więc wartujemy po ok 3 h na noc jeden, przy czym najbardziej ranny/zmęczony śpi calą noc. Rozbijanie obozowizka zazwyczaj kończy się na nazbieraniu drewna do ogniska i zklecenia czegoś na wzór szałasu, chyba że mamy namiot. Żadko kiedy dyskutujemy przy wieczornym ognisku, predzej w podróży, czy też rankiem. W wiekszosci przypadków jesteśmy albo zmęczeni całodzienną podróża lub walką. Nie mówie o każdym dniu z życia, tylko o dniach poza miastem oczywiscie:P.


EDIT: Są polskie znaki.:wink:

Niemniej prosiłbym o poprawienie błędów ortograficznych. Mod Y.
Ostatnio zmieniony pt wrz 08, 2006 5:22 pm przez Dolwen, łącznie zmieniany 2 razy.
 
Awatar użytkownika
Yarghuzzz
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 1377
Rejestracja: sob sty 17, 2004 9:38 pm

pn sie 21, 2006 3:55 pm

Z nocowaniem pod gołym niebem w wfrp jest zawsze ten sam, nieodmienny problem - czy MG nam coś wymyśli, czy też nie. Znając podejście niektórych misiów do 'mroku' nocleg w lesie kończy się w 9 przypadkach na 10 walka ze zwierzoludźmi/mutantami/goblinami itp. Zależy więc wiele od Mistrza, czy gracze po prostu będą kwitować wszystko prostym 'rozbijamy obóz' czy też raczej będą szukali gospody.

Co się zaś tyczy samego rozbijania obozu, stosowania patentów itp.... wchodzimy nieco na teren zabawy w indian czy też w klimaty survivalowe :) Na moich sesjach czasem zdarza się, że gracze dokładniej opiszą sposób rozstawienia obozowiska, jednak zazwyczaj sprowadza się to po prostu do rozpalenia ogniska i rozstawienia wart.

Można się zastanowić, czy grupa pięciu podróżnych miałaby szansę obronić się przed atakiem bestii z lasów. O ile niedźwiedź przybłęda, który mimo, że silny, będzie w miarę prostym przeciwnikiem, o tyle sądzę, że w wypadku zmasowanego ataku np. zwierzoludzi bohaterowie nei mają większych szans. Wszelakie alarmy (poza magiczny, mającym bardzo duży zasięg (200-500 metrów) wiele nie dają - bohaterowie nie zostaną zabici we śnie, ale będą mocno rozkojarzeni - zaskoczeni w pierwszej rundzie walki, no może poza tymi, którzy akurat byli na warcie.

Jedyne co jest sens robić w lesie, to starać się nie zwracać uwagi... czyli wszelakie maskowanie ognia itp.
 
Awatar użytkownika
quidamcorvus
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 2144
Rejestracja: pn mar 27, 2006 12:52 am

wt sie 22, 2006 10:51 pm

W moich przygodach "bezpieczeństwo" nocowania pod gołym niebem zależy głównie od regionu, w którym BG obozują. I o ile nocowanie pod chmurką w Reiklandzie może okazac się w miarę bezpieczne, nie licząc zagrożenia ze strony banitów i zaspanych zwierzaków, to obozowanie w Lesie Cieni zakrawa na samobójstwo.
Co do samego opisu przygotowania obozowiska, w przypadku gdy obozują pod gołym niebem, to raz na dwie, trzy sesje proszę graczy by opisali mi działania swoich BG.
 
Awatar użytkownika
Don Kichot
Użytkownik zaawansowany
Użytkownik zaawansowany
Posty: 31
Rejestracja: ndz wrz 17, 2006 7:28 pm

wt paź 03, 2006 11:00 pm

U mnie rzadko gracze mogą spać pod gołym niebem (o ile nie chca) poniewaz karczmy tak ja w sredniowieczu były oddalone od siebie około dania drogi (to zwieksza liczbe klientów) czasami gdy trzeba sie przespac pod Morrsibelem, gracze opisują mi pokrótce co robia rozwijają jakąs linke zakładają pułapki gdzie, jedza , piją , gadają bez dłyźyzn bo na sesji sie troche nudno robi i po kilku postojach taki potworek jest naprawde denerwujący (za pierwszym razem owszem całkiem ciekawe) . Rpg to w końcu głównie zabawa więc po co nuda?
 
VipKretek
Nowy użytkownik
Nowy użytkownik
Posty: 6
Rejestracja: śr lis 08, 2006 9:38 pm

ndz lis 12, 2006 9:24 pm

Hehe.. gdybym zaczęła dokładnie opisywać graczom miejsce, gdzie się znajdują z taką precyzją, to BG dawno by mi pomogli się kością udławić. Ba..wszystkimi na raz :razz: U nas na sesji: krótko, zwięźle, na temat i... z jajcem :D
A jeśli chodzi o same obozowiska... Oni zawsze rozbijają bez problemu i bez strachu. A to czy ich coś zaatakuje to tylko i wyłącznie moja wola... więc zależy to od mego humoru w danym dniu :D
 
Awatar użytkownika
viróz
Użytkownik zaawansowany
Użytkownik zaawansowany
Posty: 87
Rejestracja: sob lis 26, 2005 6:58 pm

ndz lis 12, 2006 9:30 pm

VipKretek pisze:
z jajcem :D

Oświecisz mnie w jaki sposób mozna z jajcem rozbijac obozowisko?
 
VipKretek
Nowy użytkownik
Nowy użytkownik
Posty: 6
Rejestracja: śr lis 08, 2006 9:38 pm

ndz lis 12, 2006 9:36 pm

Ochh..chodziło mi tu konkretnie o wszystkie sesje i cały przebieg... Nie o samo rozbijanie obozowiska... No ale cóż... widać nie zrozumiałeś o co mi chodziło...

Kolejne posty nie na temat w jakimkolwiek temacie beda kasowane bez ostrzezenia. - Chav

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość