Gerion pisze:To tylko kwestia niedouczoności księdza.
Z dominikanami z poznanskiego duszpasterstwa akademickiego można sobie spokojnie o erpegach porozmawiać, bez zbędnych emocji. To zabawa jak każda inna... Nie bądźmy śmieszni i nie popadajmy w skrajności.
zgoda.. bodaj w IV klasie liceum miałem religię z księdzem, który miał bardzo zdrowe podejście do wielu spraw (do tego stopnia, że na religię chętnie przychodzili z nim pogadać także ateiści z naszej klasy), nie zabrakło tematów erpegowych, wspomniany duchowny miał nawet ochotę zagrać.
Wspomniana przeze mnie historia związana jest jednak z filmem, który afaik ciągle puszczany jest w wielu szkołach. Tam satańską, antyerpegową argumentacją jest "zabijanie w wyobraźni i wyznawanie mrocznych bóstw"
Gerion pisze:Nie określiłbym żadną miarą Edka słowem "dark". Często wielu myli low fantasy (bohaterowie to przeciętni mieszkańcy świata, nie mający widoków na bycie herosami, królami i pięknymi księżniczkami) z dark fantasy (bajanie, w którym zawsze zwycięża zło, a herosi bohatersko giną na jego ołtarzach). Taki Warhammer to piękna mieszanka low & dark fantasy....
Czujecie różnicę z ED?
widzisz Gerion.. to akurat nie jest takie proste. Nie zabraknie (również na tym forum) ludzi, dla których warhammer jest heroikiem pełną gębą. Wszystko zależy od tego, co przyjmujesz za wyróżniki gatunkowe (bo te doprecyzowane nie są). Argumenty o heroiczności WFRP spokojnie da się znaleźć, bo np w kampanii Wewnętrzny Wróg bohaterowie wpływają na losy świata, rozwijają się do granic możliwości, zgarniają rozmaite magiczne gadżety etc.. Nie jest to moja opinia, powtarzam tylko (całkiem rozsądne niekiedy) argumenty innych.
Heroiczność EDka to faktycznie sprawa bezdyskusyjna. Co do 'dark fantasy' dyskusja do niczego nas nie zaprowadzi, dopóki nie ustalimy co stanowi dla dark'a elementy charakterystyczne. Absolutny brak "hepi endów" mnie nie przekonuje, podobnie jak zawsze szczęśliwe zakończenia w heroiku. Toż to nudy i bezsens! Niezależnie od konwencji proponowałbym zarówno zwycięstwa jak i porażki.. . ewentualnie przy 'dark' składniałbym się ku serwowaniu graczom zwycięstw pyrrusowych. Niech sobie gracze osiągają czasami swoje cele, wystarczy by były moralne rozterki, trudne wybory "mniejszego zła" - i brak przekonania co do słuszności podjętej decyzji.
Cały problem w tego typu dyskusjach, to brak punktu odniesienia. Jedni uważają, że w dark'u bohater musi być zgnojony i walczyć co najwyżej ze swoimi dolegliwościami. Kwintesencją takiej konwencji byłaby chyba przygoda, w której gra się konającymi wrakami w hospicjum, dla których wyzwaniem jest wstać z łóżka.. czy na pewno o to chodzi?
Inni natomiast gotowi są uznać, że ja robię z EDka dark fantasy, bo jak ulice Kratas śmierdzą, to mówię że śmierdzą, albo mówię o tym że w Zniszczonej Dzielnicy Vivane dzieciaki umierają z głodu i chorób (czyż nie jest tak?).