źródło InteriaDo kin wszedł długo oczekiwany film "300". Teraz krytycy zaczną na różne sposoby interpretować ekranizację komiksu Franka Millera. Czy potraktowanie go jako sztandarowego przykładu kina gejowskiego to już nadużycie?
"Można by wmówić komuś, że 300 to sztandarowy przykład kina gejowskiego. Dlaczego? Bo, po pierwsze, mamy tu do czynienia z pochwałą męskiej tężyzny - aktorzy ostro trenowali w siłowni, tylko Kserkses wygląda jak hermafrodyta. Bohaterowie są umięśnieni, półnadzy, spoceni i podrażnieni zapachem krwi. Po drugie, służy im towarzystwo kompanów i nie szczędzą sobie czułości. Wiedzą, że tylko gdy okażą się drużyną, gdy jeden będzie ubezpieczał drugiego, są w stanie przetrwać. Ale ja wolę na 300 spojrzeć inaczej: jako na film o wytrzymującej ciężką próbę męskiej przyjaźni".
Jacek Szczerba, "Gazeta Wyborcza"
"300 Zacka Snydera to krwawa rzeź i rycerska celebracja w jednym. Efektowne filmowo-komiksowe widowisko z mitycznym patosem i współczesnymi kontekstami. (...) Widowisko tak proste, jak budowa cepa, ale zarazem pozostawiające w poczuciu uczestnictwa w micie wywiedzionym z historii. Co sprawdza się znacznie lepiej, niż realistycznie opowiedziany mit , jak w takiej na przykład Troi".
Wojtek Kałużyński, "Dziennik"
Co wy o tym sadzicie? Ja za duzo powiedziec nie moge bo nie widzialem tego filmu. U mnie w miescie bedzie pewnie za miesiac. Ale ja uwazam, ze przedstawieni tak wojownicy to odwzorowanie historyczne, przeciez spartanie glownie dbali o tezyzne fizyczna itd.