sob mar 31, 2007 12:17 am
"Jeden z fanów Greyhawka" miał rację - z kilku powodów. By nie szukać daleko: bogowie, choć bardziej "cieleśni" (by wspomnieć tylko Iuza czy Vecnę), jak sam wspomniałeś, większą uwagę przywiązują do tego, co ma miejsce na Planach. Od czasu do czasu zdarzają się objawienia, ale prawdziwe interwencje nie są, jak w FR, na porządku dziennym. Nie doszło do żadnego "Kryzysu Awatarów", a kapłani zmieniający wiarę są karani przez dawnych współwyznawców, nie przez samo bóstwo (Umberlee).
W Greyhawk wszystko - mimo wszystko - zależy bardziej od ludzi niż od bogów. Oni sami nie mają tak wielkiego znaczenia dla wielu ludzi, oddanych raczej abstrakcyjnym ideom niż rygorystycznym religiom. Podróże po Planach są dosyć rzadkie, ograniczone do potężnych magów (których nie ma aż tylu, co w FR) - a co więcej, wydają się raczej kolejnym kontrargumentem. W końcu w Planescape nie brakuje ateistów, jawnych lub pozornych, czy nawet "wojujących" - jak członkowie Atharu. Magowie sami są zazwyczaj przekonani o własnej potędze i to na niej - a nie na odległych bogach - opierają swoją wiarę. Gdy zaś poznają Sfery, szybko mogą odkryć, że Moce mają swoje interesy i intrygi, które mają dla nich znacznie większe znaczenie niż wierni - po co więc oddawać im cześć?
To oczywiście tylko "odrzucenie" - ale też jest to najbliższy odpowiednik ateizmu w fantasy w ogóle. Choć i to się zdarza. W końcu, jak sam piszesz, większość ludzi nie widziała bogów na oczy. Mogą kultywować te czy inne tradycje, wierzenia - ale niekoniecznie wierzyć w samych bogów. A anioły, diabły, demony? Oni wcale nie muszą wiązać się z bogami. Wprost przeciwnie. O ile w FR niemal wszyscy niebianie służą tym czy innym Mocom, to w GH znacznie łatwiej wyobrazić sobie sługi potężnych planarnych istot, choć trafiają się i wysłannicy bogów.
Za znacznie częstszym (choć przecież nie zupełnie pospolitym) ateizmem przemawiają jeszcze dwa argumenty, których znaczenia nie sposób umniejszyć. Bogowie Oerth nie są zależni (a przynajmniej: nie aż tak ściśle) od wyznawców - inaczej niż ich "koledzy po fachu" z Abeir-Torilu, od Czasów Kłopotów związani ze swoimi czcicielami, zmuszeni do opieki nad nimi i starań o zwiększenie lub przynajmniej utrzymanie ich liczby - chcą tego czy nie.
At last but not least - eschatologia. W Krainach niemal wszyscy wiedzą, co czeka ich po śmierci. Liczni i bardzo aktywni klerycy mają w tym swój udział. Wszyscy wiedzą też o tym, co czeka ateistów. W Greyhawk nad ateistami nie wisi żaden miecz Damoklesa. Mają pełną swobodę w decydowaniu o swojej wierze lub jej braku (o ile nie żyją w kraju, w którym karane jest odwracanie sie od jakiegoś konkretnego bóstwa czy bogów w ogóle [choć to akurat rzadsza, o ile w ogóle obecna, praktyka]). W FR wiara jest koniecznością, choćby bez przekonania. Na Oerth - jedynie możliwością.