Od "ostatniego razu" tutaj przeczytałem:
-
Historię piękna, której współautorem jest Umberto Eco. Odczucia raczej negatywne, jakieś to takie chaotyczne -- ilustracje ciekawsze od treści.
-
Znak czterech, drugi tom(ik) cyklu o Sherlocku Holmesie. Niestety, proza Conan Doyle'a średnio wytrzymuje próbę czasu.
- dwa pierwsze tomy smoczogórskiej trylogii Szostaka,
Wichry Smoczogór i
Poszarpane granie. Sympatyczne lektury, ale w zachwyt bynajmniej nie popadłem. Magiczno-góralska atmosfera niby jest, ale czegoś mimo wszystko mi brakowało. Poza tym przy
Poszarpanych graniach miałem wrażenie, że autor wzoruje się poniekąd na
Stu latach samotności -- zdecydowanie wolę jednak Marqueza.
-
Geometrical Methods in Mathematical Physics i
Elementary Differential Geometry, wiadomo chyba, w ramach czego
- biografię Einsteina, więcej na moim
blogu
-
25. godzinę Benioffa, na podstawie której Spike Lee nakręcił film o tym samym tytule, z Edwardem Nortonem w roli głównej. Notabene, obejrzałem go tego samego dnia, w którym zakończyłem lekturę pierwowzoru. Bardzo wierna ekranizacja, mocna aktorsko i muzycznie. I książka niezła, i film niezły, ale film mimo wszystko ciut lepszy.
A obecnie przerabiam
Principles of Equilibrium Statistical Mechanics i zamierzam rychło wybrać się do księgarni po
Komórkę Kinga.