paskud pisze:Zostawię to na inny temat, powiedzmy "Czy można nie lubić Jesiennej Gawędy, ale mimo tego nie jęczeć z powodu jej istnienia ?"
Tym razem to Ty żeś zaczął
paskud pisze:Nie czytałem Szarej Eminencji. W czterech częściach jest szansa zdobycia po jednym Punkcie za wyczyny w rodzaju: zniszczenie zamku Wittgenstein, zapobieżenie otwarcia bramy do domeny Chaosu, odnalezienie Młota Sigmara (i za to, żeby dobrze sie działo w Kislevie - nie pamiętam za co dokładnie). Mimo wszystko całkiem sporo PP, ale nie tak łatwo je zdobyć.
Może nie jest to ratowanie świata (przynajmniej nie bezpośrednio), ale na pewno nie chodzi o ubicie potwora, albo nawet oddziału potworów.
No tak, ale środkiem często jest to właśnie
Ale na poważnie - weźmy przykład zamku Wittgenstein. Meteoryt spaczenia zakosili Skaveni i wykorzystają go niecnie. Zresztą - to ci sami skaveni burzą zamek. Co zatem osiągnęli BG? Sklepali kilka potworów, którzy i tak zginęliby w murach walącego się zamku. Ale potwory były trudne, kolejne części kampanii czekają i w sumie jeszcze mogłoby się okazać, że zeszli.
Poza tym - poza Wewnętrznym Wrogiem też rozdano niejednego PP, czasami bez wielkich konsekwencji dla świata. W każdym niemal dodatku do WFRP, czy WFRP2 można PPka zarobić. A świata zwykle się nie ratuje.
paskud pisze:str 208:
Punkty Przeznaczenia dają niefortunnemu graczowi szansę naprawienia popełnionego błędu, a jego Bohaterowi nauczkę, z której może wyciągnąć wnioski.
Znów będzie, że atakuję polskie podejście.
Ale jakiś czas temu podobna dyskusja toczyła się na forum Copernicusa (Siriel może potwierdzić), zresztą i na Polterze temat był wałkowany.
Bardzo wielu Mg (zwykle z tych co nie dają PP) zabrania graczom wykorzystywać PP, gdy dochodzi do ich utraty w wyniku błędu gracza.
paskud pisze:Dlatego wydarzenia w tych przygodach uważam za wyjątkowe i niepowtarzalne. Jeśli ktoś poza twórcami będzie prowadził przygody o takim znaczeniu dla Starego Świata, to będzie odbiegał coraz bardzie od linii oficjalnej. Jeśli woli grać w tego Warhammera co reszta świata to musi uważać ze skalą ważności wydarzeń.
Ale czemu? Zauważ - w większości Wewnętrznego Wroga sukcesem jest zachowanie status quo - nie zmieniasz świata, nie pozwalasz chaosowi go zmienić. Gracze sprawiają, ze świat wraca do normy.
Nie widzę powodu, by twierdzić, że skoro działania graczy w Wewnętrznym Wrogu powstrzymują zmiany w Imperium, to tego rodzaju scenariusze doprowadzą do zmian
paskud pisze:Natomiast słaby jest argument, że skoro pod koniec każdej większej przygody autor daje PP to tak powinno wyglądać zakończenie każdej przygody. W Wewnętrznym nie dlatego dostajemy PP aby przeżyć do kolejnego PP, ale ponieważ ma to uzasadnienie w świecie gry.
Ależ nie - jedną z funkcji PP jest właśnie dociągnięcie do następnego PP. Pozwala to Mg regulować długość kampanii - by bohaterowie nie wyzdychali mu po pierwszym scenariuszu.
Natomiast to, o czym piszesz to otoczka fabularna tego mechanizmu. Ma na tylko za zadanie jakoś wytłumaczyć, czym są PP, ale nie realistycznie, tylko żeby nie gryźć czytelnika "bo tak".
Dla mechanizmu gry nie ma znaczenia, czy dają je bogowie, czy druid Panoramiks. Cel pozostaje ten sam.
Wiele reguł mechanicznych obudowanych jest tzw. "fluffem". Czyli takim klimatycznym tekstem, że samurajowi Mirumoto te dwa ataki nie biorą się znikąd. Taki tekst ma tylko odrobinę urealnić samą mechanikę, sprawić, by wydawało sie, że są za tym jakieś przesłanki i dana zasada ma swoje uzasadnienie. Ale ich celem nie jest wpływanie na realizację tej mechaniki w praktyce.
Po prostu mylisz kolejność. Moim zdaniem to nie jest tak, że istnieją przesłanki (bogowie dający PP), więc dzięki temu można przyznawać PP. Jest na odwrót - twórcy chcieli ogranicznik przypadkowego ubijania postaci, więc stworzyli PP, a potem dorobili do nich uzasadnienie, które ma za zadanie tylko ładnie wyglądać.
Nie lubię dyskutować z poziomu realiów gry, ja widzę opcję mechaniczną i cel, której służy, a realia gry są bardzo rozbudowane i każdy może je interpretować jak chce. Łatwo zatem o 25 stronicowego potworka pod tytułem "kobiety w WFRP", głównie dlatego unikam działu "Świat WFRP", bo tam każdy może mieć swoją opinię i nie da się poprzeć swojej niezbijalnymi argumentami. Mechanikę można.
Ale okej - pogadajmy z poziomu realiów gry.
Bogów jest od groma. Strasznie niejednorodna banda. Część z nich ma z sobą kosę (w sensie, że nie lubią się). Paru ma sprzeczne motywacje. Do tego dochodzą też różnice w charakterze i okropne chaosiaki. I co? Każdy nagradza za to samo? Co spodoba się Ulrykowi, może być złe dla Shallyi, a kopanie planów chaosu w końcu wkurzy Tzeentecha, czy wujka Nurgla. Czyli opieramy się o, moim zdaniem błędne, założenie - że wszystkim bogom podoba się to samo.
Okej - jest druga opcja - że nagradza tylko jeden bóg, ten któremu akurat się spodobało. Ale to też nie ma sensu - bo każdy nagradza za to samo.
Opcja trzecia - tylko jeden bóg może nagradzać, dlatego zawsze za to samo. Ale tez bez sensu, bo oznaczałoby prymat możliwości jednego z bogów nad innymi.
Opcja czwarta - raz w tygodniu Olimp Starego Świata ma sesję, na której rozpatrywane są wnioski o przyznanie PP poszczególnym bohaterom. Decyzje zapadają w drodze głosowania.
Teroia, że to bogowie nagradzają za ratowanie świata ma zbyt wiele dziur logicznych.
Teza, że PP mają za zadanie pomóc w dotrwaniu do następnego PP działa jednak doskonale.
Za każdym razem, gdy używasz "fluffu" by wpływac na reguły mechaniczne, gość z Samoobrony wchodzi do sejmu. Miej litośc dla kraju