Zrodzony z fantastyki

 
Awatar użytkownika
Antara
Wyróżniony
Wyróżniony
Posty: 1264
Rejestracja: ndz cze 29, 2003 7:01 pm

Apokalipsa - zrób to sam (lista przebojów)

wt lip 29, 2003 1:01 pm

AZTS, to temat zainspirowany przez "topienie świata" przy użyciu niewyczerpalnego naczynia z wodą. Czy może macie podobne pomysły? Nie musi być cały świat, wystarczy miasto :evil: <br />-------------------- <br />[b]tu nekromancer: <!--coloro:red--><span style="color:red"><!--/coloro-->UWAGA! W tym wątku zbierajmy pomysły na oryginalne lub nieoryginalne lecz pięknie opisane motywy zagłady. Zagłada miasta, państwa, kraju lub zagłada rasy, gatunku, wyznawców danej religii. Czujcie się jakbyście pisali szkic pomysłu do książki.<!--colorc--></span><!--/colorc--> <br /> <br />PS <br />Poprzednie notki zostały skasowane.
 
Masteriusz
Użytkownik zaawansowany
Użytkownik zaawansowany
Posty: 42
Rejestracja: czw sty 02, 2003 12:29 pm

wt lip 29, 2003 8:56 pm

Oto jedna z moich wizji: <br /> <br />Jest kolejny zwyk³y bezwarto¶ciowy dzieñ. Dziwna, ¿ó³ta i gor±ca gwiazda zwana przez niektórych S³oñcem po raz kolejny wychyla siê zza horyzontu i nieub³aganie gna w kierunku nieba. Nikt nie spodziewa³ siê, ¿e ten dzieñ bêdzie czym¶ niezwyk³ym. Rzek³by¶ nawet- taki jak wszystkie- gor±cy, suchy, zabijaj±cy i wysysaj±cy wszelkie ¿ycie. Od wielu lat magowie konkuruj± ze sob± czyni±c magi± szkody coraz wiêksze i wiêksze, nie zwa¿aj±c na dobro ludzi. Liczy siê tylko wiedza, wiedza która ma wype³niæ pustkê, która siedzi i ¿eruje w ka¿dym z nas. Co roku tak¿e temperatura powiêksza siê, robi siê jeszcze bardziej gor±co i ciemno ( tak to prawda, s³oñce choæ grzeje mocno, nie rozja¶nia ziemi, daje tylko troche ¶wiat³a, które ma wystarczyæ wszystkim istotom). Ja jak codzieñ gna³em do pracy, by wy¿ywiæ moj± rodzinê. Przez upa³y ro¶linno¶æ wymar³a, tylko niektóre ro¶liny przystosowa³y siê do ¿ycia w skrajnych warunkach. Dlatego wiêkszo¶æ ludzi przesz³a w koczowniczy tryb ¿ycia, jak stado antylop wêdruje w poszukiwaniu kar³owatych traw i suchych drzewek, aby wyzyskaæ przyrodê z ostatniej wody i po¿ywienia. Wczoraj uda³o mi siê zdobyæ 20 pêdów Nabusha!. Starczy to przy skromnym gospodarowaniu na 3 dni ¿ycia! To du¿o, bardzo du¿o. Wielu potrafi³oby zabiæ by to zdobyæ, bardzo wielu. Schowa³em wiêc to po¶piesznie, tak by nikt nie widzia³. Teraz wyczekujê dnia nastêpnego. Jak wielu innych. Bogaci ( gdy sta³o siê gor±co) przestali byæ konsekwentni. Teraz nikt nie chroni NAS. Biednych. Ka¿dy my¶li tylko o sobie. O tym jak prze¿yæ nastêpny dzieñ, z k±d zdobyæ po¿ywienie. Panuje totalna anarchia, w³adcy zostali zabici. Teraz (w teorii) rz±dz± samozwañczy rabusie, renegaci. Ludzie bez wy¿szych ambicji i celów. S±dzê, ¿e zbli¿a siê nasz dzieñ zag³ady. Nasza cywilizacja zginie. Byæ mo¿e przyjdzie inna. Przystosowana do tych warunków. Dla mnie ¶mieræ to tylko kwestia czasu. Ka¿dy musi umrzeæ, ka¿dy...-s³owa Henreta Shreega- biednego ch³opa
 
Awatar użytkownika
Antara
Wyróżniony
Wyróżniony
Posty: 1264
Rejestracja: ndz cze 29, 2003 7:01 pm

wt lip 29, 2003 9:59 pm

Ruistel wyszedł spod pokładu statku i spojrzał w niebo. Nadchodziła jego wachta i nie był specjalnie zadowoly z obowiązku wypatrywania odleglego płomyczka morskiej w latarnii w Shorefang. Lecz to co ujrzal przeszło jego najśmielsze oczekiwania. Slyszał o tym zjawisku od innych żeglarzy, pływających po północnych morzach. Niebo wygładalo jakby je kto przyozdobił najzacniejszymi jedwabiami i poprzetykał gęsto klejnotami. Ruilstel wiedział, że owo wspaniałe zjawisko zwane jest zorzą polarną. Był jednaj zdziwiony, że pojawiły się aż tutaj, tak blisko równika i Pasa Pustyń. Jeszcze tej nocy miał cas by delektować się barwną iluminacją. <br /> Statek Rusteil'a wszedł to portu tego samego dnia tuż przed świtem. W całym Shorefang (a trzeba Ci wiedzieć drogi czytelniku, że miasto to nigdy nie śpi w nocy) nie rozmawiano o niczym innym jak o nocnej zorzy, której ostatnie płomyki dopalały się właśnie. Zapowiadał się wspaniały, upalny dzień... <br /> Trzy godziny później rybacy wrócili z połowów: "Wszystkie ryby śnięte!" Podobie hodowcy kur obserwali dziwne zachowanie swych niosek. Tratowały się nawzajem i dziobały na oślep. Około południa mewy zaczęły rozbijać się o maszty statków i ściany domów. Strach w mieście narastał powoli. Zrazu był to tylko lekki niepokój. Panika wybuchła dopiero wtedy, gdy ludzie widzieli swoją zaczerwienioną skórę i czuli jak piecze przy najlżejszym dotknięciu. Rusteil jako jeden z niewielu zachował przytomność umysłu i szybko zszedł do kanałów. Słyszał nad sobą tłumy biegające bezradnie po ulicach miasta i nawoływania strzaży desperacko próbującej zachować porządek... <br /> Cztery dni później kanały były już pełne mieszkańców miasta. Było tłoczno, brudno i wszędzie wciskały się owady. Kapłani boga słońca zapewniali, że jego gniew nie potrwa już długo. Ludzie wierzyli w to gdyż chcieli wierzyć... Nie mogą tu przecież zostać! Co będą jedli? Jak się tu pomieszczą? CZemu magowie nic nie robią? Nie mogą tu zostać! <br /> "Nie mogę tu zostać! NIEE!" - ostatnie słowa Rusteila, zginął topiąc się w ścieku. "Cóż może innym będzie łatwiej przeżyć" <br /> <br />---------- <br /> <br />Odpowiednio duża (zasięg globalny) zorza jest zdolna do spalenia warstwy ozonowej na planecie. Od wschodu słońca jest ona wystawiona na dzialanie morderczego promieniowania UV (skutkami którego są predze wszystkim poparzenia, uczkodzenia tkanek nerwowych i bardzo częst ślepota). <br /> <br />No cóż może magowie rzucą permamentną strefę ciemności na miasta?
 
Molobo
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 5011
Rejestracja: pt cze 28, 2002 11:29 pm

wt lip 29, 2003 10:35 pm

Apokalipsa ? Na miliardy planet wielo¶wiata niewiele jest takich w których ¿ycie przetrwa³o.Tylko tam gdzie bogowie ¿ycia s± silni, albo z³o rozumne ¿ywe istoty maj± szanse przetrwaæ pewien punkt w rozwoju cywilizacji. <br />TO zaczyna siê prêdzej czy pó¿niej po zabiciu pierwszego potwora magicznym pociskiem.Magia-najpotê¿niejsze narzêdzie rozumu.Niezwyciê¿ona si³a mog±ca daæ raj.Do czasu.Do czasu gdy który¶ mag tworzy pierwszy szkielet.Do czasu gdy kolejny mag po¶wiêca swe ¿ycie nekromancji, gdy postanawia podbiæ lokalne królestwo.Szybko zostaje pokonany, jego uczniowie zabici, pisma spalone.Ale infekcja ju¿ siê zaczê³a.Prêdzej czy pó¿niej kolejni nekromanci tworz± armie szkieletów,mumii.Wszyscy zostaj± pokonani. <br />Do czasu. <br />Do czasu gdy który¶ nekromanta odkrywa, ¿e jeniec zabity przez prosty przywo³any z Negatywnego Planu Cieñ po kilku sekundach powraca jako cieñ pod jego kontrol±.Potem nastêpny, jeszcze nastêpny.Nastêpnie setka, druga. <br />W nocy przy kilkutysiêcznym miasteczku teleportuje siê grupa oko³o 20 Cieni.Po kilku minutach w mie¶cie rozlegaj± siê krzyki przera¿enia.O ¶wicie nad miastem jest tylko cisza.I pó³cielesne istoty, które unosz± siê nad ziemi±. <br />Tysi±ce.Dziesi±tki tysiêcy.Kolejne wioski, miasteczka,miasta.Narody.Hordy nikt nie mo¿e powstrzymaæ.Tysiace Cieni gin± gdy kap³ani u¿ywaj± mocy swych bóstw.Ale na ka¿dy zabitego Cien przychodz± dwa nastêpne.Inni Nekromanci robi± to samo.Kilku ¶mia³ków,epickich bohaterów w samobójczej misji zabija nekromantê. <br />B³±d.G³upota. <br />Hordy teraz nikt nie kontroluje.Miliony Cieni. <br />?mieræ, puste ulice,ciche lasy, gdzieniegdzie samotny wampir,nekromanta. <br />Tego przeznaczenia trudno unikn±æ. <br />W jednym ¶wiecie dumni magowie buduj± portal, aby zbadaæ inne ¶wiaty...
 
takisobieMG
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 1169
Rejestracja: sob sie 17, 2002 8:01 pm

śr lip 30, 2003 7:11 am

Mam jedna watpliwosc co do Apokalipsy: <br /> <br />Mianowicie w wiekszosci swiatow sa Bogowie... Jedni chca, by zyjace w nich istoty stworzyly sobie Raj i zyly w dobrobycie, inni chca je zniewolic, kolejni nie maja takich zapedow, lecz utrzymuja pewne kontakty z nimi. Wszyscy maja jednak na tym swiecie swoich wyznawcow i jakies co do niego plany. <br /> <br />Az tu nagle nadlatuje meteoryt, rusza horda demonow albo cieni lub lokalni magowie postanawiaja sobie urzadzic wojne atomowom. <br /> <br />Czy bogowie zgodnym hurem nie zakrzykna: Przeciez oni niszcza NASZ swiat? Kogo my zbawimy? Kto bedzie nam skladal ofiary z ludzi? Tam jest pietnastu moich swietych! Twoi swieci? A moje trzy setki Blackguardow? I rusza wytlumaczyc Demonom / Cieniom / Magom, ze tak nie wolno? <br /> <br />Rozumiem, ze w wiekszosci settingow bogowie interweniuja jedynie w nadzwyczajnych przypadkach, lecz apokalipsa raczej jest przypadkiem wyjatkowym, co wiecej niweczacym plany wszystkich dobrych i neutralnych bostw oraz pewnie z polowy zlych... Dlatego moim zdaniem interwencja jest w takich przypadkach nieunikniona. <br /> <br />Moim zdaniem Apokalipsa moze sie zdarzyc tylko za wolom lub przyzwoleniem bostw, jak np. Kataklizm na Krynie.
 
nekromancer
Wyróżniony
Wyróżniony
Posty: 2114
Rejestracja: wt maja 16, 2006 9:12 pm

śr lip 30, 2003 8:12 am

<!--QuoteBegin-takisobieMG+-->
takisobieMG pisze:
<!--QuoteEBegin--> (...) apokalipsa raczej jest przypadkiem wyjatkowym (...) Dlatego moim zdaniem interwencja jest w takich przypadkach nieunikniona.(...) Moim zdaniem Apokalipsa moze sie zdarzyc tylko za wol± lub przyzwoleniem bostw, jak np. Kataklizm na Krynie.
<br />Nie tylko. Mo¿e siê jeszcze przydarzyæ na przyk³ad, je¶li bogowie uwik³ani w mordercz± walkê miêdzy sob±, nie bêd± mogli zwróciæ swej uwagi na ¶miertelnych, którzy zgotowali sami sobie apokalipsê. <br />Mo¿e siê te¿ zdarzyæ, ¿e który¶ ze ¶miertelnych uzyska potêgê, której bogowie nie docenili i on skolei zgotuje pobratymcom tragiczny los. <br />MG mo¿e te¿ za³o¿yæ, ¿e nawet bogowie musz± stosowaæ siê do pewnych praw starszych ni¿ oni sami i rz±dz±cych moc±. Z nich za¶ w okre¶lonych sytuacjach mo¿e wynikn±æ tragedia, apokalipsa. <br />Podsumowuj±c: nie ma wcale logicznej sprzeczno¶ci miêdzy brakiem przyzwolenia bóstw na apokalipsê a jej zaistnieniem. I mo¿e na tym zakoñczmy w±tek dyskusji czy i kiedy apokalipsa mo¿liwa? Tu rozmawiajmy o tym je¶li mo¿liwa, to jak mog³aby wygl±daæ.
 
Masteriusz
Użytkownik zaawansowany
Użytkownik zaawansowany
Posty: 42
Rejestracja: czw sty 02, 2003 12:29 pm

śr lip 30, 2003 9:59 am

Moja kolejna wizja: <br /> <br />Ludzie nie interesowali siê niczym. Ka¿dy dba³ tylko o siebie i o potêgê, któr± mo¿e zdobyæ. Ka¿dy chcia³ tylko wiêcej potêgi, wiêcej czarów, byæ mocniejszym, byæ kim¶... Nikt nie my¶la³ o tym co siê stanie gdy rzuci siê fireballa w wioskê ch³opów. Wa¿ne, ¿e pomo¿e mi to w zdobyciu mocy. A wie¶niacy zgin± od tego? Pech. Wiêkszo¶æ ludzi my¶la³a podobnie do mnie. Nawet biedni ch³opi uczyli siê magii, a co za tym idzie mordowali siê nawzajem. Bogowie próbowali interweniowaæ. Ostrzegali. Nic to nie da³o. Rozlew krwii stawa³ siê coraz wiêkszy. Ludzie oszaleli. <br /> <br />2 miesi±ce pó¼niej wszyscy siê utopili. Bogowie zatopili Ziemiê. <br /> <br />Kto¶ jeszcze ma jakie¶ pomys³y?
 
takisobieMG
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 1169
Rejestracja: sob sie 17, 2002 8:01 pm

śr lip 30, 2003 12:24 pm

Wariacja na temat poprzedniego <br /> <br />Ludzie rosli w moc, ich magowie stawali sie coraz potezniejsi. Jak to zwykle bywa niektorzy byli zli, tworzyli armie potworow, orzywiencow i demonow, toczyli rujnujace wojny, inni natomiast obracali swa moc dla porzytku ogulowi, zwielokratniali po tysiackroc plony, zapobiegali kataklizmom i sprowadzali dobrobyt. Niestety zazdrosni bogowie uznali, ze ludzie posiedli zbyt wielka potege i zagrazaja IM. Pewnej nocy zstapili z niebiosow i utopili swiat we krwii. <br /> <br />Albo: <br /> <br />Swiatlo i ciemnosc od tysiecy lat zmagaly sie w nieprzerwanej walce. Dzis jednak nastapil przelom, wodzowie obu obozow zdecydowali, ze pora zakonczyc ta wojne jedna, rozstrzygajaca bitwa. Armie bogow Zla i Dobra zeszly z niebios i rozpetaly bitwe w krainie smiertelnikow. Bitwe, przy ktorej wojna atomowa, to klótnia przedszkolakow w piaskownicy.
 
Xarn
Częsty bywalec
Częsty bywalec
Posty: 150
Rejestracja: sob mar 08, 2003 7:48 pm

śr lip 30, 2003 3:47 pm

W sferach nigdy nie panowa³ totalny spokój. Teraz nasta³a ciê¿ka pora. Wojna krwi zakoñczy³a siê. Mimo i¿ to wydawalo siê niemo¿liwe, Tanar'ri i Baatezu po³±czyli swe si³y. Zostali zjednoczeni przez Upad³ych Anio³ów, wygnanych z niebios. Nieboisa rozpaczliwie przygotowuj± siê do wojny. Ka¿dy wie , ¿ê ta wojna bêdzie trwa³a niemal ca³a wieczno¶æ i nikt nigdy nie wygra.... bêd± tylko przegrani. <br /> <br />Wsta³o s³oñce. Wraz ze wschodem s³oñca nadci±ga³ pocz±tek koñca. Armia niebios cierpliwie oczekiwa³a na Legiony P³on±cych piekie³ na rozleg³ych równinach nie do wytrzymania. By³o straszliwie gor±c±. ?ar by³ niemal¿e nie do wytrzymania. Nikt siê tym nie przejmowa³. Ka¿dy czeka³... <br /> <br />Wkrótce niebo zas³oni³y czrne chmury, zapanowa³ cieñ i strach. S³ychaæ by³o pierwsze bêbny. Po chwili ujrzano pierwsze szeregi wroga. Niebiañski róg da³ sygna³. Zaczê³o siê. Obie armie zwar³y siê w niekoñcz±cym ¶miertelnym pojedynku. Koniec przychodzi³ powoli, latami. Kolejno niszczone miasta, lasy, równiny przestawa³y istnieæ. Ziemia sta³a siê ja³owym pustkowiem, wrogim dla ka¿dego. Wyniszczona przez wojnê by³a szar± pustyni± rzezczywisto¶ci. <br /> <br />Wojna poch³ania³a kolejne ¶wiaty... wyniszcza³a je powoli, zamienia³a w rozleg³e martwe pola bez ¿ycia. <br /> <br />Z czasem ziemia sta³a siê wiêzieniem. Zsy³ano na ni± najgorszych zbirów, przestêpców. Z pustkowia przerodzi³a siê w piek³o wygnañców.
 
Abaddon__
Częsty bywalec
Częsty bywalec
Posty: 216
Rejestracja: śr cze 18, 2003 3:30 pm

śr lip 30, 2003 5:33 pm

Mój pomys³: <br /> <br />Bogowie maj± do¶c postêpowania ludzi.Ludzie nie modla siê do nich....kpi± z nich...."olewaj±".....¶wiatynie ¶wiec± pustkami, brudne i ¶mierdz±cê.. <br />Co w takim wypadku robi± Bogowie? <br />Wybieraj± miasto, w którym ich "wp³ywy" systematycznie zmiejszaj± swój zasiêg! <br />Sorki...ale teraz bêdzie o z³ym Magu... :evil: .Najlepiej gdyby w tym w³a¶nie mie¶cie znajdowali siê aktualnie nasi gracze.Przechadzaj± siê po mie¶cie i nagle zauwa¿aj± na dachu najwy¿szego budynku dziwn± postaæ...Mag..mo¿e byæ tak¿e Avatar 8) ... <br />Ten¿e go¶æ mówi co¶ w stylu : "Your punishment is death!" <br />Unosi rêce i z pobliskiego morza powsatje wielka fala..oczywi¶cie kieruje siê w stronê bohaterów i innych mieszkañców miasta...Je¿eli gracz± uda siê unkn±æ klêski..to mog± na przyk³ad wêdrowaæ po wielkich miastach i nawracaæ ludzi.Mog± te¿ byæ ¶cigani przez apokalipsê....za ka¿dym razem gdy wejd± do wiêkszego miasta ono równie¿ zostanie zniszczone..Tkie ma³e zbiegi okoliczno¶ci <br /> <br />.A je¿eli zgin±..to có¿..nikt nie ¿yje wiecznie...Oprócz mnie :evil:
 
Adi Cherryson
Wyróżniony
Wyróżniony
Posty: 567
Rejestracja: ndz paź 20, 2002 1:47 am

Apokalipsa now

pt sie 01, 2003 12:26 am

Kiedym Go ujrza³, do stóp Jego upad³em jak martwy, a On po³o¿y³ na mnie praw± rêkê, mówi±c: Przestañ siê lêkaæ! Jam jest Pierwszy i Ostatni i ¿yj±cy. By³em umar³y, a oto jestem ¿yj±cy na wieki wieków i mam klucze ¶mierci i Otch³ani. <br /> <br />(Apokalipsa ?w. Jana, 1.17,18 ) <br /> <br />*** <br /> <br />Doskonale uzbrojeni i wyposa¿eni paladyni pêdz± na swoich wierzchowcach, siej±c strach w¶ród niewiernych, pal± wioski i zabijaj± ka¿dego, kto stanie na drodze... <br /> <br />Takie obrazy drêczy³y wojownika o imieniu Willard. By³ strzêpem cz³owieka, gdy le¿±c nago na pryczy w obskurnej chacie chorowa³ na malariê. W chwilach przytomno¶ci siêga³ po buk³aki taniego wina i znowu popada³ w amok rozpaczy i agresji. Przed kilkoma dniami wróci³ z misji w krainie zwanej Sei-Goon. Wykona³ zadanie zlecone przez Radê Zakonu Conrada – mêdrców i paladynów, które zmieni³o mu ¿ycie w koszmar. Jego deliryczne s³owa s± pocz±tkiem opowie¶ci. <br /> <br />“Sei-Goon, shit. I'm still only in Sei-Goon. Every time I think I'm going to wake up back in the jungle. When I was home after my first tour, it was worse. I'd wake up and there'd be nothing...When I was here I wanted to be there. When I was there, all I could think of was getting back into the jungle...” <br /> <br />*** <br /> <br />Rada Zakonu Conrada by³a poruszona propozycj± Mistrza, ale wszyscy mieli ¶wiadomo¶æ, ¿e tak byæ musi: w imiê dobra, obowi±zku, honoru i wierno¶ci. Oto stoj±cy przed nimi w sali zgromadzeñ doskonale wyszkolony, ale pozbawiony wiary i przekonañ wojownik bêdzie narzêdziem przywracaj±cym ich duszom spokój, a dobro tej znêkanej krainie.... <br /> <br />*** <br /> <br />Kilka miesiêcy temu, przed obecn± por± deszczow± zaczê³y nap³ywaæ pierwsze sygna³y o okrucieñstwach i gwa³tach na granicy Sei-Goon. Ludzie opowiadali przedziwne historie o tajemniczym kulcie po¶rodku d¿ungli. Wysy³ane tam wojsko przepada³o bez echa. Nieliczni, którzy wracali stawali siê na po³y ob³±kani i chorowali na malariê, umieraj±c po kolei. Jednak w koñcu nieznani poszukiwacze przygód wynajêci przez Radê Zakonu odkryli, co siê dzieje. <br /> <br />Paladyn Kurtz, m±dry, charyzmatyczny dowódca i taktyk oddany sprawie Zakonu, jak ma³o który z bojowych paladynów, zagin±³ w d¿ungli przed por± deszczow± zesz³ego roku, podczas jednej z licznych wypraw przeciw niewiernym. Wszyscy my¶leli, ¿e nie ¿yje i z biegiem czasu pochowano go w my¶lach. <br /> <br />Jednak prawda by³a o wiele gorsza – Kurtz oszala³ i wyrzek³ siê swoich mocy, staj±c siê Rycerzem Ciemno¶ci. Zgromadzi³ wokó³ siebie grupê wyznawców i og³osi³ siê bogiem. Przemoc, odrzucenie dobra i warto¶ci z nim zwi±zanych, brak zahamowañ i upadek obyczajów by³o obelg± dla idea³ów, które kiedy¶ wyznawa³ i pogard± okazan± swoim towarzyszom z Zakonu, a zw³aszcza Mistrzowi. <br /> <br />Zatem Willard, zimny, pozbawiony uczuæ, doskona³y w swoim fachu wojownik, by³ jedyn± nadziej± Zakonu. Rada, za namow± samego Mistrza, powierzy³a mu misjê dotarcia do Kurtza i zlikwidowania go, oczywi¶cie w ca³kowitej tajemnicy. <br /> <br />Willard ruszy³ wiêc w drogê z towarzyszem - ³otrzykiem imieniem Lance. Poruszali siê g³ównie rzek±, wynajêt± przez Zakon ³ódk±. Przemierzaj±c pogranicze odkrywali stopniowo, ¿e idea³y Zakonu nie s± tutaj respektowane. Im dalej docierali w coraz mroczniejsz± d¿unglê, tym gorszych typów spotykali, a z³o czynione by³o dla sportu, rozrywki. Mimowolnie lub ¶wiadomie tak¿e sami ulegali atmosferze mroku i ciemno¶ci. Ostrze magicznej maczety – broni Willarda ¶wieci³o noc± niebieskim blaskiem. <br /> <br />A¿ w koñcu dop³ynêli do j±dra ciemno¶ci i odnale¼li mroczne królestwo Kurtza. Willard by³ pod wra¿eniem jego potêgi. To co widzia³ po drodze, sprawi³o, ¿e ob³±kane okrucieñstwo nie przera¿a³o go. Spotkanie z Kurtzem sprawi³o, ¿e uleg³ fascynacji jego hipnotyczn± osobowo¶ci± i podda³ siê mrocznej stronie swego umys³u. Willard zaczyna³ podziwiaæ si³ê i potêgê Rycerza Ciemno¶ci, stopniowo zapominaj±c o celu misji. Rada Zakonu Conrada z jej idea³ami, wyda³a mu siê zak³amana i obca, wobec tego, co prze¿y³ i co opowiada³ mu Kurtz. <br /> <br />Czas przesta³ p³yn±æ. Willard utkn±³ w pustej przestrzeni j±dra ciemno¶ci, niezdolny do dzia³ania. <br /> <br />Jednak Kurtz wiedzia³, ¿e musi umrzeæ. Paladyni Zakonu Conrada nie ustan± w krzewieniu swych idea³ów i prêdzej czy pó¼niej dotr± do niego. Byæ mo¿e ostatni przeb³ysk dobra w jego duszy, któremu s³u¿y³, zanim pozna³ i zasmakowa³ w mrokach z³a sprawi³, ¿e podczas kolejnego krwawego rytua³u swoich wyznawców, sprowokowa³ Willarda do walki. Na moment ¶wiadomie porzuci³ swe moce, by ten zada³ mu ¶mieræ uderzeniem maczety. Ostatnie s³owa Kurtza: „The horror. The horror..” wry³y siê w pamiêæ Willarda. <br /> <br />Gdy wojownik wyszed³ zwyciêski z siedziby Rycerza Ciemno¶ci, t³um wyznawców uzna³ go za swego nowego, bardziej okrutnego boga i pad³ przed nim na kolana, aby pozosta³ i prowadzi³ ich w dalsze otch³anie. Nawet Lance, który tak¿e oszala³ i zosta³ opanowany przez atmosferê j±dra ciemno¶ci, sk³ada³ mu ho³d. <br /> <br />Zw±tpienie z jeszcze wiêksz± natarczywo¶ci± opanowa³o jego pusty umys³. Niemal fizycznie czu³ zimn±, lodowat± moc, która bezwiednie unosi³a jego lew± d³oñ w ge¶cie powitania i uspokojenia dzikiego, fanatycznego t³umu. „Gdy to zrobiê bêdê bogiem” pomy¶la³. <br /> <br />Wtem poczu³ na prawym ramieniu niezwyk³y, niewidzialny u¶cisk. Zabola³o tak bardzo, ¿e ujrza³ gwiazdy, a ca³e ¿ycie mignê³o mu obrazkami. Ale uchwyt przyniós³ te¿ spokój, przywróci³ w³a¶ciwe kr±¿enie krwi i spokojny oddech. Postanowi³ dzia³aæ. <br /> <br />U¿ywaj±c prostego testu Si³y wyszarpa³ Lance’a z t³umu. Wykorzystuj±c swoje umiejêtno¶ci dotarli do ³odzi i odp³ynêli w strugach deszczu, który nagle o¿ywcz± moc± zacz±³ padaæ na królestwo z³a. <br /> <br />*** <br /> <br />...This is the end <br />Beautiful friend <br />This is the end <br />My only friend, the end... <br /> <br />*** <br /> <br />Adi. :wink: <br /> <br />PS. Twarz upad³ego paladyna Kurtza i jego zabójcy wojownika Willarda: <br /> <br />http://images-eu.amazon.com/images/P/B0000...02.LZZZZZZZ.jpg
 
Thomas Percy
Wyróżniony
Wyróżniony
Posty: 2969
Rejestracja: śr lip 03, 2002 11:50 am

Re: Apokalipsa now

pt sie 01, 2003 12:40 am

<!--QuoteBegin-Adi Cherryson+-->
Adi Cherryson pisze:
<!--QuoteEBegin--> podczas kolejnego krwawego rytuału swoich wyznawców, sprowokował Willarda do walki. Na moment świadomie porzucił swe moce, by ten zadał mu śmierć uderzeniem maczety.
<br />Do rewelacyjnej przygody Węgra, Gabora Luxa, dostępnej za darmo z: <br />http://www.angelfire.com/d20/necropolis/resources.htm <br />dorobiłem podczas prowadzenia zakończenie a la Kurtz, czyli zamiast finałowej walki z kolejnym manczkinem - wroga, który popełnia rękami PC samobójstwo.
 
Molobo
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 5011
Rejestracja: pt cze 28, 2002 11:29 pm

pt sie 01, 2003 1:21 am

Widzê, ¿e nie tylko ja my¶la³em nad przerobieniem Czasu Apokalipsy na scenariusz RPG. <br />Ca³y czas mam wizjê zast±pienia Amerykanów Elfami a Wietnamczyków Goblinami.Wyobra¿acie sobie to ?
 
Bobofon
Użytkownik zaawansowany
Użytkownik zaawansowany
Posty: 57
Rejestracja: śr lip 30, 2003 6:14 pm

pt sie 01, 2003 1:45 am

1. To mo¿e jaka¶ wojna bogów, Ragnarok, Gotterdammerung, Apokalipsa, której "skutkiem ubocznym" by³oby ca³kowite zniszczenie danego ¶wiata :) <br />2. Wielkie powstanie zombiaków, w czasie którego miliardy niegdy¶ ¿ywych ludzi powstaje... "s± g³odni... i nie lubi± warzyw"
 
Dazzir
Użytkownik zaawansowany
Użytkownik zaawansowany
Posty: 86
Rejestracja: pn paź 14, 2002 9:29 pm

pt sie 01, 2003 1:51 am

To sa me ostatnie chwile. Wszystko skonczone. Pisze choc wiem, ze nikt nie odczyta tej ksiegi. Nie ma nikogo kto moglby to zrobic. Jestem ostatnim z zyjacych...nie, ostatnim z umierajacych. Jestem Adalbert 'Zabojca Zycia, Zabojca Bogow' <br />.... <br />W naszym swiecie zawsze panowala chwiejna rownowaga...byly krainy wiecznego szczescia, jak i takie ktore przez wieki cierpialy pod okuta w krwawa stal piescia tyranow. <br />Rzadzili nami bogowie...bogowie doradzali nam...bogowie nas chronili...potem bogowie zostali zniszczeni... <br />.... <br />W 879 KMR Goraz, Zabojca, Tyran, Ognisty Bicz zstapil na ziemie i objal wladze w miescie Lancuchow. Inni bogowie nie zareagowali. Rozpoczeli ta gre, a my piony ja skonczylismy za nich. <br />Wkrotce po tym Czarni Paladyni Pana Ciemnosci spadli na Zachodnie Krainy zabijajac, niszczac, palac. Zadne krolestwo, zaden mag ani kaplan nie mogli przeciwstawic sie mocy boga. <br />Az wreszcie w 900 KMR, armie Goraza dotarly do Swietego Przyladka, ktorego od wiekow strzegla Swiatynia Plomienia. Kad ar Zingros. <br />Pod murami tej monumentalnej twierdzy stanely polaczone armie ludzi, elfow, krasnoludow a nawet orkow i minotaurow, ktorzy zrozumieli, ze w nowym swiecie nie bedzie dla nich miejsca. Zjednoczyli swe sily by bronic Wiecznego Plomienia. <br />Tam pod murami Kad ar Zingros Goraz ostatecznie zniszczyl Swiatlo. Plomien zgasl i swiat pograzyl sie w ciemnosciach... <br />.... <br />Po naszej porazce smoczy bog Miallaurthos zeslal nam, Rycerzom Zakonu Lzy (a wlasciwie temu co z zakonu zostalo) wizje. Wizje broni tak poteznej, ze nawet bogowie obawiali sie jej mocy. Zeslal nam wizje, w ktorej ujrzelismy smierc Goraza zadana reka smiertelnego... <br />Wydawalo sie, ze zeslal nam ostatni promien nadziei. <br />.... <br />Nie opisze tu drogi do uzyskania Klejnotu Nocy, bowiem nie ma juz na to czasu. Wystraczy rzec ze wielu oddalo swe zycie za sprawe, inni oddali nawet wiecej. <br />Az wreszcie po latach poszukiwan Ja, Adalbert de Lionroar, Swiety Rycerz Zakonu Lzy, gleboko w jaskiniach drowow unioslem Klejnot Nocy w gescie zwyciestwa. Myslalem, ze jego moc przyniesie nowa Ere Swiatla...Jak straszliwie sie mylilem. <br />Swiat sie konczy. Me winy sa zbyt wielkie by mogly zostac wybaczone... <br />.... <br />W swej pysze, w swei wierze nazwijcie to jak chcecie stanalem samotnie przed Gorazem. Wyzwalem go do walki. <br />Do tej chwili slysze jego szyderczy smiech. Smiech, ktory zabil ma dusze. <br />A jednak zwyciezylem...nie...nie ja...zwyciezyla noc.... <br />Tak jak nakazal mi moj pan, wezwalem moce Klejnotu, i z miejsca w ktorym wykuto bogow przybyl poslaniec, Zniwiarz...Wcielona Ciemnosc...Morderca Bogow. <br />Goraz padl pod ciosem jego srebrzystej kosty, a swiat zadrzal w posadach...i uslyszalem glos Ciemnosci "Oto poczatek...pojawie sie ponownie dnia ostatniego..." <br />.... <br />Swiatlo nie powrocilo. <br />Pierwszego dnia kaplani stracili moc. Ich blagania, modlitwy napotykaly tylko zimna pustke... Wielu z nich nie wytrzymalo, wydarto z nich dusze... Najpotezniejsi z nich poznali prawde, i pozostalo im tylko czekac na smierc. Bogowie zostali uwolnieni z okowow swiata. <br />Drugiego dnia magowie odkryli, ze ich moc slabnie. Wpadli w panike. Zaczeli zabijac siebie na wzajem by przejac moc pokonanych, inni chwycili za magiczne artefakty, tylko po to by odkryc, ze ich potega rowniez zanika... Ci ktorzy przy pomocy magii probowali oposcic nasz swiat natrafili tylko na ciemnosc i cisze. Stary Astiosur powiedzial mi w tym dniu, iz zostalismy wyrwani z gobelinu rzeczywistosci... <br />Trzeciego dnia elementy, dotychczas spetane moca bogow wyrwaly sie na wolnosc. Pory roku oszalaly. Wielkie miasto Antarar zalala fala ognia, ktora uniosla sie znad Zlotego Morza. Deszcz kamieni zniszczyl lasy elfow. Miasto Lancuchow zniknelo w odmetach morza ziemi. <br />Ludzie nie mogli uciec przed szalejacymi zywiolami. Bo jak tu uciekac, skoro w kazdej chwili woda ktora pijesz moze zmienic sie w plynny ogien, a powietrze ktorym oddychasz moze przybrac postac skaly.... <br />Czwartego dnia gwiazdy i ksiezyce spadly z nocnego nieba i uderzyly w ziemie. Srebrny deszcz zabil wszystkich mieszkancow Pustyni Bialych Piaskow, wysuszyl rzeki i strumienie, przyniosl plagi niszczace cialo i dusze.... <br />Piatego dnia na tych nielicznych ktorzy przetrwali spadlo szalenstwo. Okradzeni z dusz, uczuc, pasji zmienili sie w zwierzeta mordujace sie na wzajem...Pozostalem tylko ja i moi towarzysze, nadal strzerzeni przez moc Klejnotu. <br />Szostego dnia zapanowala cisz i spokoj. Nic nie zaklocalo bezruchu istnienia...wyczekiwania. Ja i moi udalismy sie do Siedziby Bogow. Tak zniszczylismy jednego z nich, ale chcielismy przeblagac ich, namowic do powrotu, prosic o pomoc, a prynajmniej znalesc jakies remedium na smierc swiata... zastalismy pustke. <br />Palac bogow byl martwy. Zamkniety w chwili istnienia. Nieruchomy niczym glaz. <br /> <br />... I dopiero tutaj, w komnacie Shiz'Zaroga, Pana Czasu natrafilismy na jakis ruch. To ziarna w klepsydrze czasu nadal poryszly sie odmierzajac ludzkie zycia. Shiz'Zarog oczekiwal nas pograzony w boskim smutku. Ostatni z bogow podziekowal nam za uwolnienie jego braci i siostr spetanych osnowa rzeczywistosci i poprosil nas o wybaczenie. Chwile potem odszedl. <br /> <br />...Stoje tu, w ciemnosciach oststni z zywych. Klepsydry mych towarzysz juz sie rozpadly, zatonely w ciemnosciach. <br />Pozostaly tylko dwie...moja i swiata...Na przeciw mnie stoi Ciemnosc. ...Unosi wysoko swa srebrzysta kose... <br />"WSZYSTKO ZOSTANIE ZAPOMNIANE"
 
nekromancer
Wyróżniony
Wyróżniony
Posty: 2114
Rejestracja: wt maja 16, 2006 9:12 pm

pt sie 08, 2003 9:29 am

Notowanie pierwsze Subiektywnej Listy Przebojów Apokalipsy, czyli SLIPA. Pierwsze trzy miejsca. <br /> <br />1. Dazzir i jego przeklêty rycerz, który siêgn±³ zbyt wysoko i jak¿e straszliwie upad³. Poezja opisu, patos klêski wspania³e. <br />2. Antara - czytam i widzê apokalipsê. Na niebosk³onie nabrzmiewaj±ce s³oñce. Ludzie biegn±, ocean paruje i wysycha, setki cia³ wszêdzie. A potem wielka cisza ¶mierci i tylko karaluchy zosta³y. <br />3. ex equo Molobo oraz Masteriusz. Pierwszy zapronowa³ inteligentn± wizjê ¶wiata, gdzie umys³ ludzki zamiast przynie¶æ potêgê przyniós³ zag³adê. Drugi natomiast pokaza³ ¶wiat po apokalipsie. K³ania siê Kantyczka dla Leibowitza lub inne wizje postapokaliptyczne. <br /> <br />Pozosta³ym autorom bardzo dziêkujê za propozycje. Bobofon, takisobieMG i Abaddon dali ciekawe podstawy do rozwiniêcia projektu apokalipsy. Xarn mocny i klasyczny obraz apokalipsy ¶wiata fantasy. Notki Adiego Cherrysona nie ocenia³em, gdy¿ nie mie¶ci³o mi siê w g³owie na podium postawiæ Francisa Forda Coppolê :wink: <br /> <br />Notowanie drugie SLIPA gdy kolejne propozycje zbierzemy! Pozdrawiam!!!! I czekam na wspania³e, porywaj±ce wizje zag³ady! <br /> <br />przera¿ony i zachwycony nekromancer
 
Xarn
Częsty bywalec
Częsty bywalec
Posty: 150
Rejestracja: sob mar 08, 2003 7:48 pm

sob paź 11, 2003 2:26 pm

Apokalipsa na trochê mniejsz± skale, mam nadzieje ,¿e sie spodoba: <br /> <br />Kto dzisiaj móg³by pomy¶leæ, ¿e zaczê³o siê od zestawu sztuæców skradzionych z królewskiego dworu... ale niestety tak by³o <br /> <br />M³ody i niezwykle zdolny z³odziejaszek otrzyma³ ofertê od pewnego kupca, który przyby³ zza oceanu. Obieca³ mu tyle pieniêdzy, ¿e by³by gotów w ogieñ siê rzuciæ aby je zdobyæ. By³ m³ody, bardzo m³ody nie wiedzia³ nic o faktycznej warto¶ci pieni±dza. Jednak mimo to by³o to dla niego bardzo wiele. <br /> <br />Wyruszy³ w ¶rodku nocy, podbudowany wiar± w siebie i mo¿liwo¶ci± zostania obrzydliwie bogatym. Wiedzia³ równie¿, ¿e jak zawiedzie to przepadnie i kasa i ¿ycie. To siê dla niego nie liczy³o. Nie móg³ zawie¶æ. I nie zawiód³. Co prawda robota nie posz³a tak g³adko jak mia³a poj¶æ, ale siê uda³o. Kiedy opuszcza³ pa³ac kto¶ zacz±³ go goniæ. Nieszczêsnik nawet nie zd±¿y³ zdaæ sobie sprawy, ¿e poder¿niêto mu gard³o. <br /> <br />Nazajutrz odda³ sztuæce, otrzyma³ zap³atê i kupi³ statek w b³ogiej nie¶wiadomo¶ci nadchodz±cej katastrofy. Odp³yn±³ w sin± dal... <br /> <br />W kraju mimo wzglêdnego dostatku nie by³o dobrze. Otoczony ze wszystkich stron morzem nie musia³ siê obawiaæ agresorów. Jesyne zagro¿enie by³o w kraju. Spo³eczeñstwo nie by³o zadowolone z w³adz i w³asnego po³o¿enia finansowego. W Górach Pó³nocnych hordy dzikich stworów tylko czeka³y na moment, w którym mog³yby wróciæ na odebrane im dawno temu ziemie. Szerzy³a siê nêdza i korupcja, nie by³o sprawiedliwo¶ci dla nikogo. Nikogo prócz bogatych. Gildie handlowe zjednoczy³y sie i wprowadzi³y monopol na niemal¿e wszystko podwy¿szaj±c kilkakrotnie ceny. Gildie zabójców szerzy³y terror w ca³ym kraju. W koñcu dosz³o do rewolukcji, z tak dawna ju¿ oczekiwanej przez wielu. <br /> <br />Osoba zabita przez z³odzieja by³a królewskim synem. Zdesperowany król og³osi³ otwart± wojne ze wszelkimi z³odziejami, zabójcami i z³oczyñcami. Rozpocz±³ walkê ze wszelkim wystêpkiem, wszelkim z³em. Chcia³ zniszczyæ tak¿e znienawidzone przez niego gildie z³odziejów. <br /> <br />Przywódcy gildii smiali siê z króla, ¿e porwa³ siê z motyk± na s³oñce, ale d³ugo nie by³o im do ¶miechu. Wywiad królewski szybko i skutecznie eliminowa³ wrogów. Zwyciêstwo by³o blisko. Zdesperowani przywódcy gildii postanowili zjednoczyæ siê z gildiami kupieckimi, które te¿ nie by³y zadowolone z sytuacji pañstwa i by³y gotowe do zbrojnego wyst±pienia przeciw królowi. Zabójcy zyskali potê¿nego sprzymierzeñca, gdy¿ kupcy dysponowali niemal¿e regularn± armi± i posiadali takie ¶rodki finansowe, ¿e spokojnie mogli zrobiæ co tylko zechc±. <br /> <br />Wielkie zwyciêstwa przerodzi³y siê w pasmo pora¿ek, gdy¿ armia królewska nie by³a a¿ taka silna. Wielu oficerów i jeszcze wiêcej ¿o³nierzy stanêli po stronie zjednoczonych gildii. Za takie sumy mogliby nawet walczyæ w szeregach Legionów Piekielnych. Armia królewska potrzebowa³a ¶wie¿ej krwi. Nie by³o ochotników, dlatego zaczêto si³± wcielaæ do wojska. Pierwsze bunty krwawo t³umiono, ale by³o ich tak wiele, ¿e os³abione wojska nie by³y w stanie nad tym zapanowaæ. Rozpoczê³a siê fala dezercji zarówno z wojsk króla jak i gildii. Zginê³o ju¿ wielu, inni nie chcieli pój¶æ w ich ¶lady. <br /> <br />W kraju zapanowa³ chaos. Król zosta³ zamordowany, a jego zmasakrowane cia³o wystawione na widok publiczny. Gildiom panuj±cy chaos i masowe bunty ludno¶ci sprzyja³y. Jednak nie na d³ugo. Buntownicy nie chcieli ¿adnego Pana. Ani króla, ani gildii. Buntownicy zaczêli masowo mordowaæ urzêdników i oficerów królewskich, jak i równie¿ kupców i zabójców. Ludzie chcieli byæ panami samych siebie. I tak sta³o siê. Na placu w samym centrum stolicy, w miejsu w którym stracono tysi±ce osób og³oszono nowe pañstwo, Woln± Republiê Antiarchu. <br /> <br />Ludziom posowa³ obecny ustrój. Ka¿dy straci³ niemal¿e wszystko, ale nadzieja na now±, lepsz± przysz³o¶æ dodawa³a otuchy. Nie na d³ugo... <br /> <br />Z Gór Pó³nocnych hordy potworów w zatrwa¿aj±cych ilo¶ciach rozla³y siê po kraju niczym wielka fala krwi i koszmaru. Niszczyli wszystko na swej drodze co by³o zrobione ludzkimi rêkoma. Zabijali ka¿dego napotkanego cz³owieka. Tym, którzy prze¿yli, los zgotowa³ wiele niespodzianek. Nieliczna czê¶æ ludno¶ci uciek³a w góry. Ci którzy pozostali cierpieli w ¿elaznych szponach potworów- ca³ymi dniami torturowani modlili siê do bogów o ¶mieræ. Taka by³a zemsta. Zemsta za zniszczenie ich domów, zabicie ich dzieci, za odebranie im ziem, za siedemset lat ¿ycia w cieniu. Mimo up³ywu tylu lat ¿aden ork, ¿aden goblin a nawet ¿aden elf czy krasnolud nie zapomnia³ jak kiedy¶ ¿y³. Ka¿dy poamiêta³ jak przybyli ludzcy osadnicy, jak budowali miasta jak rozwijali siê. Jak pó¼niej podbijali ich tereny, niszczyli ich miasta, spychali ich w stronê gór. Jak skazywali na zapomnienie. Teraz nadesz³a jednak godzina zemsty. Godzina upadku cz³owieka i triumfu ka¿dej rasy przegnanej z tych ziem przed siedmioma wiekami. <br /> <br />A ci. którzy uciekli w góry czekali. Czekali na lepsze czasy, czekali a¿ tam na dole zapanuje CHAOS...
 
Abaddon__
Częsty bywalec
Częsty bywalec
Posty: 216
Rejestracja: śr cze 18, 2003 3:30 pm

pn paź 13, 2003 10:13 am

?wiat D&D. <br />Demony maj± do¶æ przebywania w swym ¶wiecie i zajmowania drógo¿êdnej roli w ¶wiecie. Postanawiaj± podbiæ Królestwo Bogów. W "niebie" dochodzi do ogromnej bitwy. Gin± Bogowie, gin± demony. Mnisi na Ziemi twierdz±cy, ¿e przyczyn± gwa³townych zmian klimatu i klêsk ¿ywio³owych jest ¶mieræ Bogów paleni s± na stosach jako heretycy. I tu MG staje przed wyborem. Albo Bogowie szukaj± ziemskich bohaterów, aby ci im pomogli, albo kontynuuje Apokalipsê. Kontynuje j± np. poprzez podjêcie decyzji o tym, ¿e Bogowie ostatecznie zostaj± rozbici w py³ i w malutkich ilo¶ciach (3 lub 4 ocala³ych Bogów) opuszczaj± (uciekaj±) swe Królestwo i zajmuj± by³a siedzibê demonów, które rozpoczê³y w³adzê nad ¶wiatem. W³adza demonów charakteryzuje siê oczywi¶cie brutalno¶ci± i chaotyczno¶ci±. Ludzie zaczynaj± siê buntowaæ ale nic nie mog± na to poradziæ. Nasat³y "Mroczne Lata". Bogowie w "Podzeziemiu" li¿± rany i szykuj± siê do odzyskania w³adzy. Zale¿y im oczywi¶cie na w³adzy a nie na dobru ludzko¶ci. Aby unikn±æ strat w swoich "pañstwach" wojna pomiêdzy Bogami a Demonami ma odbyæ siê na Ziemi :evil: . Je¿eli kto¶ chce aby Apokalipsa ziemian by³a bardziej efektowna to mo¿e do³±czyæ Smoki, które stoj± po stronie Bogów. Nasi bohaterowie wcale nie musz± staæ po której¶ ze stron. Mog± próbowaæ ocaliæ swój ¶wiat. Z³udne nadzieje. Na Ziemi spotykaj± siê armie Bogów, Demonów oraz ludzi maj±cych nadziejê pokonaæ obie armie. <br />I co siê dzieje? To zale¿y od MG. Zwyciêstwo [img]style_emoticons/<#EMO_DIR#>/sad.gif[/img] lub klêska :mrgreen: . <br />Ja wybieram to drugie :evil: .
 
samuraii__
Użytkownik zaawansowany
Użytkownik zaawansowany
Posty: 57
Rejestracja: wt lis 18, 2003 5:26 pm

pt gru 26, 2003 4:38 pm

A oto mój pomys³ na apokalipsê. Pierwotnie mia³ to byæ system autorski, ale jako¶ nie by³o czasu... <br /> <br /> Mamy wczesne, mroczne ¶redniowiecze, w którym liczy siê tylko w³adza, s³awa, pieni±dze. Ludze zapomnieli o religii, o wierze i nadzieii. Ci nieliczni, ktorym dobrze siê powodzi wykorzystuj± setki s³abszych skazanych na mordercz± pracê, pozbawionych wiary ludzi, a zw³aszcza przedstawicieli innych ras. Oczywi¶cie znalaz³a siê garstka idealistów, próbuj±ca zmieniæ ¶wiat, jednak wszelkie ich próby przejêcia w³adzy i zaprowadzenia porz±dku koñcz± siê fiaskiem. Nikt nikomu nie moze ufaæ i ka¿dy dba tylko o siebie... Ludzie i nieludzie grzesz± na ka¿dym kroku, a bogowie nie mog± patrzeæ na to beznamiêtnie. Zsy³aj± na ca³± populacjê kl±twê. Niebo sta³o siê czarne, a s³oñce ju¿ nie rozswietla bajkowych polan i lasow. Pozostaje tylko straszliwy pó³mrok spowijaj±cy bezkresne pustkowia. Lecz nie to jest najgorsze. Najgorsze jest to co rodzi siê z ka¿dego grzechu jaki zostaje pope³niony. Demony, przera¼liwe pokraczne czarty materializuj± siê za ka¿dym razem gdy kto¶ pope³ni z³y uczynek. Bogowie daj± jednak szanse ¶miertelnikom i ograniczaj± ¿er demonow do okresu nocy, która ró¿ni siê od dnia jedynie odcieniem czerni. <br />Ludzie jednak nie potrafi± tego wykorzystac. Nie potrafi± oprzec siê pokusie. Ka¿dej nocy ludzie, elfy, krasnoludy, nizio³ki i gnomy s± porywane ze swoich domow. Po¶ród nocnych szeptów i szelestów s³ychaæ przera¼liwe jêki i wrzaski. Nikt jednak nie odwa¿y siê wyj¶æ i pomóc, nawet je¿eli wiedz±, ¿e w³a¶nie mordowany jest cz³onek rodziny, a to te¿ jest grzech. Demonów nie widaæ. S± jedynie ich cienie, a ostre szpony bezszelestnie rozrywaj± cia³a nieszczê¶cików, których nikt po¼niej nie znajduje. Strach parali¿uje ca³e miasta i wsie. Nikt po nocy nie wy¶ciubi nosa poza drzwi swego domostwa. Biada temu kto go nie ma, bo demony zaczynaj± od nich. Najodwa¿niejsi próbuj± oprzeæ siê nadchodz±cej zag³adzie. Nieliczni ³owcy z trudem radz± sobie z wychwytywaniem demonów, jednak i ci powoli gin± bez wie¶ci. Ludzi ogarnia bezgraniczne poczucie zblizaj±cej siê zag³ady. Nie potrafi± sobie poradzic z w³asnym grzechem, co pomna¿a zastêpy demonów. W nied³ugim czasie nastêpuje koniec.
 
Gambit__
Użytkownik zaawansowany
Użytkownik zaawansowany
Posty: 61
Rejestracja: wt lip 09, 2002 8:09 am

pt gru 26, 2003 11:12 pm

To mój pierwszy pomys³ na gor±co, wiêc nie bêdzie najwy¿szych lotów... <br /> <br />Drapie¿ca spa³. Trwa³o to juz kilka lat. Spa³ i czeka³ na swój czas. Czas kiedy po przebudzeniu ruszy na ³owy, by zaspokoic g³ód. Wiedzia³, ¿e bêd± próbowali go zatrzymaæ, pamiêta³ te ma³e ¶mieszne istotki, z metalem w koñczynach i w³adaj±ce magi±...pamiêta³ i nie ba³ siê. Wiedzia³, ¿e nic mu nie zrobi±...s± bezsilni...Od zawsze byli i zawsze bêd±... <br /> <br />*** <br /> <br />W ciszy swojej wie¿y Eldirth prowadzi³ badania. Zu¿y³ juz iwle ¿ywego materia³u, ale jak dot±d bezskutecznie. Czas up³ywa³. Drapie¿ca mia³ wkrótce wyruszyæ na ³owy, a on nie widzia³ koñca badañ. Magiczne powielenie istoty ¿ywej by³o w zasiêgu rêki, ale zawsze cos sz³o nie tak. Kopie by³y albo zniekszta³cone, albo nietrwa³e. Ale nie poddawa³ siê...mia³ jeszcze tydzieñ...wierzy³, ze odniesie sukces... <br /> <br />*** <br /> <br />Drapie¿ca poruszy³ siê przez sen...to ju¿...ten dzieñ jest coraz bli¿ej...czu³ ju¿ smak krwi i strachu. <br /> <br />*** <br /> <br />Eldirth u¶miecha³ siê. Badania zakoñczy³y siê sukcesem. Teraz bêdzie móg³ pomno¿yæ Jedynego Drapie¿cê w nieskoñczono¶æ i ¶wiat zostanie zdeptany. Ju¿ czas ruszaæ, aby zd±¿yæ przed Przebudzeniem. <br /> <br />*** <br /> <br />Drapie¿ca obudzi³ siê. Wyszed³ ze swego gniazda...Z jego przepastnej gardzieli wydoby³ siê okrutny ryk. Nagle co¶ zaprz±tnê³o jego uwagê...Tu¿ obok sta³...on sam...i kolejny i jeszcze jeden i jeszcze...Dziesi±tki Drapie¿ców, chocia¿ jeszcze parê dni temu Drapie¿ca wiedzia³, ¿e jest jedyny. Teraz jest ich wiele...wszyscy g³odni...ale ¶wiat jest du¿y...jedzenia wystarczy dla ka¿dego... <br /> <br />*** <br /> <br />Miasto spa³o, stra¿nicy smêtnie snuli siê po murach. Nagle do ich uszu dobieg³ odleg³y grzmot. Nie koñczy³ siê jednak, a zdawa³ siê narastaæ...zbli¿aæ...Przestraszeni stra¿nicy zaczêli wypatrywaæ ¼ród³a d¼wiêku...Nagle jeden dojrza³ w oddali potê¿n± sylwetkê. Rozpozna³ monstrum i poblad³. Wiedzia³, ¿e nic nie poradz±, ¿e miasto jest skazane, jednak po chwili dojrza³ kolejne potwory. Nie móg³ w to uwierzyæ. Przecie¿ legendy mówi³y, ¿e jest tylko jeden...to nie mo¿e dziaæ siê naprawdê...Ca³y kontynent jest zgubiony...Krzyk, który wydar³ siê z jego gard³a by³ pierwszym w tym mie¶cie, ale nie ostatnim...Miasto krzycza³o jeszcze d³ugo zanim ca³kowicie zamilk³o...A potem kolejne miasto...i kolejne... <br /> <br />*** <br /> <br />Eldirth siedzia³ w swojej wie¿y i patrzy³ w kulê. U¶miecha³ siê z³owieszczo. Tej plagi nie pozbêd± siê nigdy. Ten ¶wiat jest ju¿ zgubiony. Tego nikt nie prze¿yje...Jeden Drapie¿ca pustoszy olbrzymie po³acie terenu, ale dziesi±tki tych stworzeñ... <br />Nagle wie¿a zatrzês³a siê od uderzenia. Eldirth poblad³...czy¿by co¶ przegapi³. Zerkn±³ w kulê i zachwia³ siê...by³y pod jego sanktuarium. Panika odebra³a mu zmys³y...zemdla³...Po chwili wie¿a pad³a pod naporem olbrzymich cia³... <br />Kilkana¶cie Tarrasque pogna³o szukaæ po¿ywienia...
 
Dazzir
Użytkownik zaawansowany
Użytkownik zaawansowany
Posty: 86
Rejestracja: pn paź 14, 2002 9:29 pm

ndz gru 28, 2003 11:16 am

Samuraii... twoja wizja troszkê przypomina ¶wiat z trylogii Zimnego Ognia C.S.Friedman. Swoj± drog± polecam gor±co. <br />Friedman C.S., 1999, ?wit Czarnego S³oñca, Warszawa, MAG <br />Friedman C.S., 1999, Nadej¶cie Nocy, Warszawa, MAG <br />Friedman C.S., 2000, Korona Cierni, Warszawa, MAG <br /> <br />Przepraszam za off topic... :oops:
 
nekromancer
Wyróżniony
Wyróżniony
Posty: 2114
Rejestracja: wt maja 16, 2006 9:12 pm

ndz gru 28, 2003 9:22 pm

Cieszê siê, ¿e temat o¿y³. Zbieramy wiêc kolejne pomys³y na motywy zag³ady, apokalipsy. Poczekamy jeszcze trochê. Mo¿e kto¶ do³±czy i w ten sposób zrobimy notowanie drugie naszej nietypowej listy przebojów. Poniewa¿ jest to klasyczny temat kreacyjny - czyli pomys³y - wiêc u¶wiadomiê Pañstwu, ¿e pisanie notek pe³nych pomys³ów, na naszym forum w pewnym momencie i w niektórych przypadkach bywa nagradzane rang± specjaln±. :mrgreen: <br />n.
 
Rashelph
Użytkownik
Użytkownik
Posty: 12
Rejestracja: ndz gru 28, 2003 1:55 pm

ndz gru 28, 2003 11:21 pm

Zobaczylem ten temat i postanwilem sprobowac sil a zeby zniszczyc swiat posluzylem sie nieumarlymi... :) <br /> <br />Kazdego dnia wielcy wladcy swiata wysylali swych poddanych na smierc. Bezsensowne bitwy o kolejny skrawek ziemi, daly sens nowemu istnieniu. Umarli powrocili do swiata zywych bezmyslnie wypelniajac wole swego pana. Wiesci rozeszly sie szybko lecz wladcy byli zbyt zajeci soba i wycinaniem sie na wzajem, ignorujac wiesci o szybko rozrastajacej sie nekropilii na przekletych ziemiach. Chciwosc i zadza wladzy pochlanialy zbyt duzo czasu zeby przejmowac sie watpliwym w tym czasie zagrozeniem. Niewykozystujac szansy na zniszczenie zla w zalazku wybrali sobie kata ktory mial zakonczyc ich spory o wladze nad swiatem... . Nowy przeciwnik byl perfekcyjny... nie kierowala nim zadza wladzy, pieniedzy... on chcial miec wszystko i dazyl do tego. W niedlugim czasie dym spalonej siarki i drewna zasnul niebo nad siedliskiem zla wraz z najblizszymi okolicami. Nieumarli dajac o sobie znac wyszli z mrokow swojej nekropolii by szerzyc zamet i strach. Kazdy pokonany przeciwnik stawal sie ich sprzymierzencem, przemierzali dloiny, gory, miasta i wsie... niszczac wszysctko co stanelo im na drodze zamieniajac w swoje slugi ktore dolaczaly do armii tworac ja jeszcze bardziej potezna. Po ich przejsciu ziemia twardniala i czerniala, drzewa usychaly tracac liscie kurczyly sie i zwijaly podobnie jak wszystkie inne rozliny twardniejac przytym niczym kamien. Stare ksiegi najstarszych bibliotek magow wspominaly o marszu nieumarlych lecz nikt nigdy nie bral tego powaznie jak rowniez nikt nie spodziewal sie ze ten czas nadejdzie tak szybko. Nie minelo wiele czasu gdy niebo zostalo calkowicie zasloniete przez chmury opalow a w mistach zaczeto masowo zabijac nekromantow i tych ktorzy mieli cokolwiek wspolnego z magia nieumarlych, zabijajac przy tym wiele niewinnych istot. Zapanowal totalny chaos wladcy wysylali wojska do walki lecz ci wkrotce powracaly jako ozywiency... sytuacja z kazdym dniem i z kazda godzina stawala sie coraz bardziej beznadziejna... magowie ktorzy podjeli sie walki z przeciwnikiem powracali jako mroczni magowie, palladyni jako upadli. Gdy wszyscy wladcy postanowili zjednoczyc sily bylo juz za pozno... gildie pelne najemnikow i poszukiwaczy przygod opustoszaly... zasilajac tylko szergi wroga. Glos bogow ucichl a swiat zapelnily hordy nieumarlych... kazdy kto ocalal ukryl sie poniewaz pozostanie w twierdzach prowadzilo do niechybnej zguby. Mozna bylo poruszac sie wylacznie noca lecz kazdy najdrobniejszy blad prowadzil do nieuniknionej smierci i dolaczenia do armii nieumarlych. Ostatnia nadzieja istot zywych stal sie kamien Haaluna. Jego tworca nie zlekcewazyl przepowiedni i odpowiednio sie przygotowal tworzac i umieszczajac kamien w lochach klasztoru. Grupie smialkow udalo sie przebyc daleka droge w poszukiwaniu kamienia, docierajac pod mury klasztoru zostali zdradzeni przez jednego z towarzyszy pospieszyli sie zbytnio zabijajac nekromante a nie podejrzewajac zupelnie druida ktory chcial wykupic swoje zycie zdradzajac towazyszy. Wszyscy zostali zabici pod murami klasztoru a ich porazka stala sie porazka wszystkich zyjacych istot przemieniajac swiat w szary i bezduszny wprowadzajac przy tym mroczny lad.
 
Rince__
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 373
Rejestracja: wt paź 08, 2002 7:15 pm

czw sty 01, 2004 3:44 pm

"Mors certa, hora incerta''-¶mieræ pewna, ale jej godzina nieznana <br /> <br />*** <br /> <br />Za d³ugo tu jestem.Stanowczo za d³ugo.Mia³em to zrobiæ dawno temu.Ale da³em im drug± szansê.Jaki g³upi wtedy by³em.My¶la³em, ¿e siê zmieni±.Zmienili siê, to prawda, ale na gorsze... <br /> <br />*** <br /> <br />Burza trwa³a od dobrych kilku godzin.Co jaki¶ czas piorun uderza³ w jedn± z wie¿ starego zamczyska.Na najwy¿szej i najbardziej masywnej sta³a wysoka postaæ.Odziana w czarny p³aszcz podszyty materia³em o krwisto-czerwonym kolorze.D³ugie, czarne w³osy mia³a spiête czerwon± kokard± w koñski ogon.Postura tego cz³owieka wskazywa³a, i¿ jest on mê¿czyzn±, a jego odzienie za¶, ¿e nale¿y do szlacheckiego rodu.Z jego twarzy mo¿na by³o wyczytaæ, ¿e ma nie wiêcej jak 30 lat. <br /> <br />*** <br /> <br />Ile to ju¿ lat miê³o?Sto?Dwie¶cie?A mo¿e nawet trzysta.Mieli tyle czasu.A na co go wykorzystali?Na rozwój techniki s³u¿±cej zadawaniu masowej ¶mierci!Na postêp jak to mówi±.Postêp przez który straci³o ¿ycie tyle istnieñ!Przez te wszystki lata tylko odwleka³em to co nieuniknione, ale czas wreszcie nadszed³. <br /> <br />*** <br /> <br />Me¿czyzna zacz±³ powoli schodziæ z wie¿y.Gdy doszed³ do hollu skrêci³ na prawo, w kierunku wielkiego pomieszczenia.Pomieszczenia które okaza³o siê wielki± bibliotek±.Mê¿czyzna zdj±³ pochodniê ze ¶ciany i ruszy³ w g³±b biblioteki.Szed³ powoli, ale dok³adnie wiedzia³ gdzie ma isæ.Mija³ wiele rega³ów w ca³o¶ci pokrytych pajêczynami.Ka¿dy jego krok zostawia³a wyra¼ne ¶lady ba warstwie kurzu która osadzi³a siê na pod³odze przez te wszystkie lata.Po kilku minutach mê¿czyzna doszed³ do metalowych drzwi z wyrytym nañ srebrnym krzy¿em.Po obu stronach tych¿e drzwi znajdowa³y siê pos±gi przedstawiaj±ce dwa identyczne gragulce. <br />-Witaj o Panie- odezwa³y siê oba naraz. <br />Mê¿czyzna skin±³ im g³ow±, otworzy³ drzwi i wszed³ do ¶rodka. <br /> <br />*** <br /> <br />I pomy¶leæ, ¿e zostali mi tylko oni.Moje dwa wierne pos±gi.Mia³em tylu lojalnych s³u¿±cych.?y³o im siê dostatnie, mieli wszystko czego dusza zapragnie.Ale byli na tyle g³upi ¿eby pos³uchaæ tego starego wariata.Mówi³ im, ¿e jestem krwio¿ercz± besti±.Bezmy¶lnym zabójc±!Wilkiem w owczej skórze!Moi s³u¿±cy wiedzieli, ¿e moja inno¶æ jest w wiêkszym stopniu przekleñstwem ani¿eli b³ogos³awieñstwem.Nie chcia³em tego "daru", nie okupionego takim kosztem... <br /> <br />*** <br /> <br />Pokój za owymi drzwiami by³ bardzo ma³y.Na ¶cianch wisia³y dwie pochodnie, które dawa³y bardzo nik³e ¶wiat³o.Naprzeciwko wej¶cia, przy ¶cianie, znajdowa³ siê pedestia³ a na nim le¿a³a gruba ksiêga zakuta ³añcuchami.Mê¿czyzna zdj±³ z szyji z³oty ³añcuszek, na którym znajdowa³ siê ma³y klucz.Przy pomocy owego klucza otworzy³ k³ódkê i zdj±³ ³añcuch z ksiêgi.W powietrzu natychmiast nas±pi³a zmiana.Da³o siê wyczuæ potê¿n± moc, a w ustach pojawia³ siê metaliczny posmak.Na mê¿czy¼nie nie zrobi³o to ¿adnego wra¿enia, wzi±³ ksiêgê i wyszed³.Tym razem z hollu skierowa³ siê schodami w dól.Do lochu. <br /> <br />*** <br /> <br />Ty¶ powiedzia³: "Jam jest Alf± i Omeg±".Po czê¶ci mia³e¶ racjê.Ty¶ by³ Alf±, ale to "ja" bêdê Omeg±... <br /> <br />*** <br /> <br />Pomieszczenie by³o ¶rednich rozmiarów.Na ka¿dej ze ¶cian wisia³a jedna pochodnia.W centrum pokoju znajdowa³a siê drewniana trumna z otwartym wiekiem.Po bokach, u do³u, by³y ma³e otwory.Trumna le¿a³a dok³adnie w centrum wyrytego na kamiennej pod³odze, du¿ego oktogramu.Mê¿czyzna wyj± z trumny drewniany ko³ek ze z³ot± r±czk±, sam natomiast u³o¿y³ siê wygodnie w jej wnêtrzu.Odpi±³ od pasa ma³y sztylet i podci±³ nim sobie ¿y³y.Pozwoli³ by krew swobonie wylewa³a siê przez otwory na oktogram.Otworzy³ ksiêgê, przewertowa³ kilkana¶cie stron i znalaz³ to czego szuka³.Przeczyta³ na g³os s³owa zaklêcia, a okotgram pod trumn± zacz±³ ¶wieciæ w kolorze krwi.Mê¿czyzna zamkn±³ ksi±¿kê, po³o¿y³ j± obok siebie.Wzi±³ ko³ek w obie rêce, i uniós³ nad w³asne serce. <br />-Ju¿ do Ciebie idê, Van Hellsing, ju¿ do Ciebie idê- powiedzia³ z u¶miechem.U¶miechem który ukaza³ w jego uzêbieniu dwa du¿e k³y. <br />Uderzy³ ko³kiem we w³asne serce, po czym zamieni³ siê w proch.Wieko trumny opad³o.Srebrnymi literami wypisano na nim: <br />Tu spoczywa Hrabia Drakula <br /> <br />*** <br /> <br />Przed zamkiem sta³o czterech je¼dców. <br />Mo¿emy ruszaæ?- zapyta³ jeden z nich, a jego g³os by³ s³aby i ochryp³y <br />Tak- odpar³ mu najwy¿szy, za¶ g³os jego by³ pusty i ciê¿ki <br />Ruszyli, ka¿dy w inn± stronê ¶wiata.Przez sze¶æ nastêpnych dni na pólnocy szala³a ¶mierc i zniszczenie.Wschód rozpocz±³ wojnê.Zachód, zacze³y nêkaæ choroby.A po³udnie popad³o w biedê i g³ód.Przez sze¶æ dni, nie tylko ludzko¶æ ale te¿ ¿ycie na planecie powoli wymiera³o.Wieczorem szóstego dnia czterech je¼d¼ców spotka³o siê ponownie przed zamkiem.Najwy¿szy z nich wyrysowa³ na ziemi oktogram który chwilê potem zal¶ni³ czerwieni±.Po kolei ka¿dy je¼dziec wchodzi³ do oktogramu i znika³. <br />Siódmego za¶ dnia, na zniszczonej ziemi wyros³a piêkna ró¿a...
 
Abaddon__
Częsty bywalec
Częsty bywalec
Posty: 216
Rejestracja: śr cze 18, 2003 3:30 pm

sob sty 03, 2004 3:14 pm

No to ju¿ mój trzeci pomys³ na Apokalpsê. Sam siê dziwiê sk±d u mnie a¿ tyle my¶li dotycz±cych destrukcji i niszczenia. Narazie jednak nie bêdê siê tym przejmowa³. <br />Gniew Bo¿y ju¿ by³, najazd istot pozaplenarnych te¿ ale uwa¿am, ¿e wartym rozwiniêcia jest inny aspekt. Czy ta Apokalipsa ma nast±piæ czy mo¿e nale¿y daæ naszym graczom mo¿liwo¶æ uchronienia ¶wiata przed zag³ad±??
 
nekromancer
Wyróżniony
Wyróżniony
Posty: 2114
Rejestracja: wt maja 16, 2006 9:12 pm

sob sty 03, 2004 7:45 pm

<!--QuoteBegin-Abaddon+-->
Abaddon pisze:
<!--QuoteEBegin-->Czy ta Apokalipsa ma nast±piæ czy mo¿e nale¿y daæ naszym graczom mo¿liwo¶æ uchronienia ¶wiata przed zag³ad±??
<br /> <br />Obojêtne. Wa¿ne, ¿eby by³ to motyw zag³ady. Motyw zag³ady odsuniêtej ale mo¿e te¿ byæ motyw zag³ady spe³nionej.
 
Abaddon__
Częsty bywalec
Częsty bywalec
Posty: 216
Rejestracja: śr cze 18, 2003 3:30 pm

wt sty 06, 2004 7:15 pm

Moja wizja Apokalipsy (kolejna). <br />Ju¿ dawne podania i legendy przedstawiaj± okrutn± i ma³o pozytywn± wersjê zg³adzenia wszelkich istot na planecie. Historia ta nie zosta³a nigdy zapisana ale przekazywana jest jako ustna tradycja z pokolenia na pokolenie i wiêkszo¶æ ludzi traktuje j± mniej wiêcej tak jak my dzi¶ traktujemy Apokalipsê ¶w. Jana. Wizja ta narodzi³a siê w mojej g³owie podczas ogl±dania meczu i wykorzystuje pewien motyw z mitologii nordyckiej i greckiej. <br />Otó¿, w zamierzch³ych czasach (kiedy S³oñce by³o Bogiem :mrgreen: ) w¶ród Bogów dosz³o do wielkiej rozpaczy w chwili gdy jeden z Bogów (wybór pozostawiam MG) zabi³ w dziecinnej zabawie innego. Po dzi¶ dzieñ nie wiadomo jak do tego dosz³o ale faktem jest, ¿e pozornie nie¶miertelny Bóg pad³ martwy. Za karê dla Boga mordercy inni „Przedwieczni” zrobili z wnêtrzno¶ci zabitego ³añcuchy, którymi przywi±zali nieszczê¶nika do gór. <br />Wieki po tych wydarzeniach, syn Boga mordercy dowiedzia³ siê, ¿e mo¿e rozkuæ ³añcuchy ojca przy pomocy potê¿nego m³ota jednego z Bogów. Bez wahania udaje siê po ten¿e m³ot. Postanawia ukra¶æ go podczas niedyspozycji jego w³a¶ciciela. Boga mo¿na by³o upiæ jedynie Smoczym Winem, które syn zdoby³ podczas wyprawy do kraju Bogów. Upija tym¿e winem Boga i wykrada potê¿ny M³ot Zag³ady. Przy jego pomocy rozkuwa ojca. <br />Ojciec poprzysiêga zemstê na swych by³ych przyjacio³ach – Bogach i rozpoczyna budowê Legionów Chaosu. Korzysta z pomocy Smoków, którymi opiekowa³ siê bêd±c pe³noprawnym Bogiem oraz Demonów, z którymi potajemnie spiskowa³ przeciw ró¿nym jego wrogom (bo do dobrych Bogów to on nie nale¿a³). Po wielu latach (lub wiekach) budowania potê¿nych Legionów rusza z dzie³em zag³ady. Wa¿ne jest to, ¿e zaczyna tê zag³adê od wypuszczenia z Lochów Ziemi potê¿nego Demona. Otworzenie bramy do lochów by³o mo¿liwe jedynie dziêki wywa¿eniu jej przy pomocy M³ota Zag³ady (z którego korzysta³ razem ze swym synem). To te¿ czyni±. Ojciec nie chce jednak korzystaæ z pomocy swego syna i postanawia zabiæ go i skra¶æ M³ot. Syn dowiaduje siê jednak o tym i ucieka na drugi (dos³ownie!) koniec ¶wiata. <br />Ojciec pogodzony z ucieczk± syna nie zaprzestaje planów zniszczenia ¶wiata. Razem z uwolnionym demonem rozpoczynaj± Zag³adê. Rozpoczynaj± ja dok³adnie w miejscu gdzie znajduj± siê ruiny bramy, przez któr± wyszed³ Demon. Posuwaj±c siê ze swymi Legionami wci±¿ na zachód niszcz± wszystko co spotkaj± po drodze. <br />Syn natomiast rozpoczyna Zag³adê na w³asn± rêkê, czuj±c, ¿e M³ot Zag³ady zadecyduje o jego zwyciêstwie nad ludzko¶ci± a w ostatecznej walce tak¿e nad swym Ojcem. On natomiast rozpoczyna Zag³adê mniej wiêcej z tego samego miejsca lecz w przeciwnym kierunku – na wschód – tak aby spotkaæ siê w po³owie zniszczonej ziemi oko w oko z w³asnym ojcem. <br />Zag³ada zbli¿a siê ogromnymi krokami i wydaje siê nie do zatrzymania. Jedyn± szans± jest wykra¶æ M³ot Zag³ady, zabiæ jego w³a¶ciciela i dogoniæ Legiony Chaosu nim zniszcz± ca³± ziemiê i uporaæ siê tak¿e z nimi. Sprawa prawie niewykonalna ale je¿eli nikt nie spróbuje to wersety z przepowiedni : ”Zag³ada nadejdzie z obu stron ¶wiata i wszyscy poczuj± gniew bo¿y. A kto raz poczuje gniew Boga ten na zawsze zamkniêty zostanie w Podziemiach a ciemno¶æ ogarnie wszystkie umys³y.”. <br />Warte przypomnienia jest jednak stwierdzenie tak¿e przekazywane z pokolenia na pokolenie : ”Tylko umys³y nigdy nie ogarniête ciemno¶ci± i serca zawsze gotowe do boju unios± M³ot i zg³adz± to co zg³adziæ mia³o miliony.” <br />To tyle ze statku Niszczyciela pod dowództwem Abaddona – Ahoj marynarze zag³ady – nadci±ga sztorm.
 
Nilhir
Użytkownik zaawansowany
Użytkownik zaawansowany
Posty: 71
Rejestracja: sob gru 13, 2003 7:36 pm

wt sty 06, 2004 7:46 pm

Czterej bogowie za³o¿yli siê kto z nich jest lepszy. W walce bior± udzia³ oni sami i ich wyznawcy (rozkazy wydaj± telepatycznie, co¶ w stylu hipnozy). <br />Miejscem bitwy ma byæ ziemia (to przyk³ad, nazwe ¶wiata dajcie jaki wam odpowiada). Jeden z bogów przyzywa s³oñce, które transmutuje siê w ognistego feniksa, drugi ksiê¿yc w pancernego smoka, trzeci z ca³ej si³y wiatru tworzy potê¿nego ¿ywio³aka powietrza, a czwarty z wody potê¿nego ¿ywio³aka wody. Walka poch³ania ich tak, ¿e niszcz± w koñcu ziemie, i przenosz± siê na inn± planete.
 
Bjorn Westlander
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 686
Rejestracja: sob lis 29, 2003 2:11 pm

wt sty 06, 2004 8:36 pm

Przed przeczytaniem przeczytaæ!!! <br />(mojego posta o Substancji) <br /> <br />To by³ kolejny wieczór w ¿yciu Bjorna Westlandera. Wraz ze swoj± ukochan± Sydoni± wraca³ z romantycznego spaceru, gdy nagle u jego stóp wyl±dowa³ mag z Królewskiego Kolegium Magii. Martwy mag. <br />Wojownik, nie wiedz±c czego siê spodziewaæ, doby³ korda i wpad³ do domu czarodzieja. Morderca nadal czeka³ w pracowni, jakby nie wiedz±c, co robiæ. Podczas starcia alchemiczne odczynniki i magiczne zwoje zajê³y siê ogniem. Bjorn ledwie zdo³a³ uratowaæ siê przed wybuchem setek litrów ³atwopalnych chemikaliów. Wydawa³o mu siê, ¿e zabójca zgin±³ w p³omieniach, jednak cia³a nie znaleziono. <br />Zabity mag by³ Rektorem Kolegium Magii. Szybko wybrano jego nastêpcê, za¶ Bjorn zosta³ skazany na ¶mieræ. Choæ by³ niewinny, ?wieca Prawdy zgas³a, gdy zeznawa³ w obecno¶ci nowego Rektora. <br />Nie pomog³y dzia³ania przyjació³ Bjorna. Wojownik zosta³ stracony, za¶ nowy Rektor ukaza³ swe prawdziwe oblicze. Korzystaj±c z od³amka Latarni Askaronu, staro¿ytnego artefaktu ukrytego g³êboko w podziemiach Kolegium, Substancja uros³a do niewyobra¿alnej si³y i rozmiarów. <br />Nawet Remus Bremervoort, widz±c zagro¿enie, nie móg³ nic zrobiæ. Skrzykn±³ dziesi±tki orków i goblinów, uzbroi³ je w Ogieñ Alchemików, jednak nie móg³ dostaæ siê bezpo¶rednio na teren Kolegium. Samobójczy rajd kana³ami zakoñczy³ siê fiaskiem, a sam Bremervoort walkê z Substancj± przyp³aci³ ¿yciem. <br />Ca³y ¶wiat, miasto po mie¶cie, kraj po kraju, by³ powoli po¿erany. Substancja zala³a podziemne królestwa krasnoludów, strawi³a Haern, Dalarnê, Ashendar, Czarne Wyspy i Wyspy Pier¶cienia. Rozrasta³a siê, póki ca³y ¶wiat nie znikn±³ pod wrz±c±, czarn± mazi±. Nie pomog³o palenie miast - gigantyczne fale Substancji t³umi³y ogieñ, a w miejsce ka¿dej zniszczonej bry³y magia Latarni tworzy³a kilka kolejnych. <br /> <br /><!--sizeo:8--><span style="font-size:12pt;line-height:100%"><!--/sizeo-->EDIT: Teraz lepiej siê czyta - post o Substancji zostaje wy¶wietlony na pierwszym miejscu<!--sizec--></span><!--/sizec-->

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości