Oto drowi paladyn. Przyznam szczerze, ¿e zainspirowa³a mnie do tego jedna notka forumowa, nie pamiêtam jednak kogo. Inna sprawa, ¿e najwiekszy nacisk po³o¿y³em na historiê, nieco mniej na sam opis postaci. Ale mam nadziejê ¿e siê to komu¶ przyda. Co prawda tekst jest trochê d³ugi (w wordzie wysz³y 3 strony
), ale mo¿e kto¶ przeczyta
<br />
<br />
Seresthon z Ched Nassad
<br />
<br />Pochodzi z Ched Nassad, urodzony jako trzeci syn jednego z bardziej wp³ywowych Domów, Ferseth’lisse. Niestety, przez tak± odleg³± pozycjê (niewiele by brakowa³o, a zosta³by ofiarowany Lolth zaraz po urodzeniu – uratowa³o go tylko po¶wiêcenie jego brata bli¼niaka, narodzonego w tym samym momencie) nie przyk³adano wagi do jego talentu, który zosta³ odkryty do¶æ wcze¶nie. Cechowa³a go bowiem niebywa³a zdolno¶æ koordynacji i oburêczno¶æ, niespotykana nawet u drowów. Przeznaczono mu rolê dowództwa nad stra¿± Domu – nic wielce zaszczytnego. Lecz mo¿e na jego szczê¶cie? Jako ¿e bowiem nie zwracano na niego niemal wcale uwagi, rós³ nieco oddalony od spo³eczeñstwa drowów, nie wros³o ono w niego tak znacznie. Zwyczajnie nie by³ on jego uczestnikiem, a jedynie biernym obserwatorem. Mo¿e to w³a¶nie ten drobny szczegó³ tak zbawiennie na niego wp³yn±³? Lecz nie uprzedzajmy faktów. Tak¿e w tym okresie wybra³ swoj± broñ, któr± w³ada od tamtego czasu. S± to dwie rêkawice, zakoñczone ka¿da dwoma ostrzami d³ugo¶ci sztyletu. Opanowa³ je do perfekcji, jak i sporo wszelakich manewrów z nimi zwi±zanych, g³ównie dziêki nauczycielowi, dowódcy Gwardii domowej, nie wiedz±cego wcale, ¿e z rozkazu Matki Prze³o¿onej szkoli swojego nastêpcê, który ma zaj±æ jego miejsce.
<br />Z uwagi na wyj±tkowo nisk± pozycjê w hierarchii Domu, nie by³ obiektem ni to intryg, ni to spisków. Po prostu nikomu nie zale¿a³o na jego eliminacji i zajêciu pozycji. Tak¿e wiêc i to pozwoli³o mu obserwowaæ z dystansu ca³e spo³eczeñstwo wspó³braci, ich wzajemne zmagania o coraz to wy¿sz± pozycjê i knowania przeciw sobie. Najwa¿niejsze jednak, ¿e dostrzega³ w tym co¶ nienaturalnego, sprzecznego z wszystkimi prawami logiki, choæ nie by³ jeszcze w stanie okre¶liæ tych uczuæ.
<br />Prze³om nast±pi³ dopiero pewnego dnia (o ile w czelu¶ciach Podmroku kiedykolwiek dniem mo¿na co¶ nazwaæ), kiedy to mia³ obj±æ funkcjê od dawna mu przeznaczon±. Zorganizowano du¿± uroczysto¶æ, na któr± przyby³ i obecny jej piastun, a jego by³y mentor, zupe³nie nie¶wiadom okazji. Na oczach wszystkich podesz³a do niego Matka, oraz wyg³osi³a przemówienie wychwalaj±ce jego d³ug± i owocn± s³u¿bê. Zdawa³o mu siê wtedy, ¿e czeka go jaka¶ nagroda, skoro otrzymuje tak± pochwa³ê. I owszem, nagroda by³a – sztylet wbity w brzuch. M³ody Seresthon by³ tego oczywi¶cie ¶wiadkiem. Zupe³nie jednak nie rozumia³, po co zabito wiernego i oddanego wojownika, z którym on siê nie móg³ pod ¿adnym pozorem równaæ. Chyba nie tylko po to, by nie stwarza³ problemów? Ju¿ wtedy zaczê³a siê jego przemiana.
<br />Wkrótce za¶ od tego zdarzenia wydarzy³o siê nastêpne, niemal równie istotne. Prawie na oczach Seresthona jego najstarszy brat zosta³ zamordowany, i to przez ¶rodkowego brata. Zdruzgotany m³odzieniec powiedzia³ o tym Matce, ta za¶ owszem, przywo³a³a bratobójcê, ale tylko po to, by go pochwaliæ (najwyra¼niej tak¿e ¼le odebra³a doniesienie Seresthona). Obydwa te zaj¶cia na d³ugo zajê³y jego wszystkie rozwa¿ania.
<br />W zwi±zku z nieoczekiwanym awansem w hierarchii postanowiono odes³aæ go zgodnie ze zwyczajem do akademii, teraz ju¿ bowiem zacz±³ spe³niaæ wszystkie kwalifikacje do tego, a ju¿ w tamtym okresie jego umiejêtno¶ci okazywa³y siê niebywa³e. Dowódc± Gwardii obwo³ano za¶ kogo¶ zupe³nie innego. I na có¿ zabito tak wiernego ¿o³nierza? – rozmy¶la³.
<br />W akademii sprawowa³ siê wzorowo, by³ jednym z lepszych w swojej grupie, je¶li nie najlepszym. Ale wtedy tak¿e otwar³a siê dla niego „polityka”, czyli wszystkie spiski i intrygi. Prawdê powiedziawszy, to w³a¶nie akademia odpowiada za kszta³towanie umys³ów m³odych drowów, przyswajanie ich do spo³eczeñstwa. Czysta propaganda kreuje nienawi¶æ do naziemców, oraz wspomaga d±¿enia do w³adzy i pozycji, niszcz±ce bardzo wielu. M³ode, nie¶wiadome zagro¿eñ osoby, s± bez cienia oporu ok³amywane i wychowywane. Lecz nie on, bowiem zdo³a³ zauwa¿yæ nienaturalno¶æ ca³ego ustroju spo³ecznego swej rasy, przez co zamkn±³ siê dla propagandy i k³amstwa, tam wszechobecnego. Jedynie to pozwoli³o mu zachowaæ w³asn± to¿samo¶æ. Jednak by prze¿yæ musia³ dostosowaæ siê do metod, niejednokrotnie zadawaæ zdradzieckie ciosy w plecy. Przyj±³ ¶rodki postêpowania, lecz odrzuci³ ideologiê, i tylko przez to móg³ staæ siê w przysz³o¶ci tym, kim jest obecnie.
<br />Po skoñczeniu akademii powróci³ do Domu. Jednak pewnego razu wyzna³ Matce swe wszystkie spostrze¿enia, my¶la³, ¿e ona go zrozumie. Pope³ni³ straszliwy b³±d. Ona, boj±c siê nie³aski Lolth, mog±cej zgubiæ ca³y Dom, a jednocze¶nie nie chc±ca zmarnowaæ tak wspania³ego wojownika (bo jeszcze zbrodni ¿adnej nie pope³ni³), postanowi³a przypisaæ go do oddzia³ów pacyfikuj±cych powierzchniê, w ten sposób odsuwaj±c go od centrum polityki, a jednocze¶nie na sta³e izoluj±c i pozbawiaj±c mo¿liwo¶ci awansu, który by³ jak¿e istotny dla niemal ka¿dego drowa.
<br />W ten sposób minê³o kilkana¶cie lat. Odrzuci³ wtedy niemal ca³kiem ¶rodowisko jego rasy (by³o mu o tyle ³atwiej, ¿e by³ na uboczu), za¶ by wykszta³ciæ zastêpcz± zasadê, któr± by³ honor. Bynajmniej jednak nie taki rycerski! Nie przeszkadza³o to wcale dokonywaæ okrutnych mordów, tylko zwyczajnie nigdy nie atakowa³ od ty³u, zdradziecko (ale zasadzki z zaskoczenia nadal ci±gle praktykowa³), co jednak wcale nie przeszkadza³o dzia³aæ w ten sposób jego podkomendnym. W g³êbi duszy jednak czu³, ¿e ta zasada jest tylko dora¼na, chwilowa, zbyt chwiejna i za s³abo zdefiniowana, by da³o siê na niej oprzeæ na sta³e. Tak wiêc wci±¿ szuka³ czego¶ g³êbszego. Mimo to dzia³a³ wedle niej, czuj±c siê nawet wy¿szy od wspó³braci, którymi pogardza³ za ich ignorancjê i d±¿enie do potêgi ponad wszystko.
<br />Przez ten d³ugo czas by³ bezpieczny od knowañ i intryg. W jego bowiem oddziale nie by³o ¿adnych innych drowów szlacheckiej krwi, dlatego nikt nie móg³ mu zagroziæ i przej±æ jego stanowisko. Do czasu.
<br />Pewnego razu oddelegowano pod jego komendê pewnego drowa, drugiego syna w miarê znacznego rodu. Mia³a byæ to kara za nadmiern± ambicjê i nieudan± próbê zamachu na swego by³ego dowódcê. Jakie to mog³o przynie¶æ efekty – ³atwo siê domy¶liæ. Od razu zacz±³ on podburzaæ ¿o³nierzy do obalenia Seresthona i przejêcia po nim w³adzy.
<br />Wszystko jednak rozstrzygnê³o siê podczas jednej z licznych wypraw na powierzchniê, z pozoru ca³kiem zwyczajnej. Oddzia³ ju¿ od d³u¿szego czasu grasowa³ w tych regionach, wiêc tym razem zastawiono nañ zasadzkê w niby zupe³nie zwyk³ej wiosce. Co prawda uda³o im siê wymkn±æ stamt±d, lecz po¶cig pod±¿a³ niedaleko. Podczas ucieczki musieli oddaliæ siê znacznie od zej¶cia do Podmroku, Seresthon zdecydowa³ przeczekaæ dzieñ w lesie, co przy okazji pomo¿e po¶cigowi zgubiæ ¶lad. Niestety na stra¿ników wyznaczy³ zwolenników jego przeciwnika. On za¶ zdradzi³ i pozostawi³ Seresthona wraz z garstk± wiernych mu drowów (albo tych, których tamci tak¿e chcieli siê pozbyæ) niemal bez sprzêtu, sami za¶ ruszyli z ³upami i niewolnikami do Podmroku. Co prawda po¶cig ich namierzy³, lecz nie zd±¿y³ pochwyciæ, ale za to wiedzia³ o drugiej grupie i postanowi³ szczelnie obstawiæ zej¶cie do podziemi, by nikt nie zdo³a³ siê tam przedostaæ. Sytuacja rysowa³a siê nieweso³o. Jedynym ratunkiem mog³a okazaæ siê próba przekradniêcia w³a¶nie w tamto miejsce. Niestety nie uda³o im siê to. Natrafili bowiem na oddzia³...paladynów! Mimo ¿e nie nale¿eli oni do po¶cigu (ten sk³ada³ siê z wojaków miejscowego w³adyki), to wcale nie mog³o wró¿yæ to nic dobrego. Choæ przeciwników nie by³o du¿o, to jednak znacznie przewy¿szali sw± liczb± drowy, a na dodatek mieli wierzchowce. Zdo³ali otoczyæ ich zwartym pier¶cieniem, wewn±trz którego skierowali lance i kusze. Przywódca, niem³ody mê¿czyzna postawnej budowy, odziany w pe³n± p³ytê, wyst±pi³ na ¶rodek i nakaza³ z³o¿yæ broñ, a nie stanie siê im ¿adna krzywda. Co za absurd! Przecie¿ byli drowami. Mimo to Seresthon nakaza³ im tak uczyniæ. Rzucili miecze, ale niemal wszyscy, licz±c na chwilê nieuwagi, spróbowali siêgn±æ po rêczne kusze i z nich wystrzeliæ. Nie zd±¿yli. Padli na ziemie naszpikowani be³tami. Taki sam los zreszt± czeka³by Seresthona, który wyst±pi³ naprzeciw paladyna, lecz to w³a¶nie tamten zablokowa³ tarcz± lec±ce pociski i powstrzyma³ podkomendnych.
<br />
- Rozumiem - rzek³ Seresthon –
chcesz mnie zabiæ w uczciwym pojedynku.
<br />
- Z³ó¿ broñ, a nic ci siê nie stanie, obiecujê – odpowiedzia³ tamten
<br />
- Na tortury nie uda wam siê mnie zaci±gn±æ. Niech wiêc tak bêdzie. Ja tak¿e z wielk± chêci± wypruje ci flaki w uczciwym pojedynku.
<br />
- Widzê ¿e nie ma wyboru. Masz jednak s³owo s³ugi Helma, ¿e zwyciêzca odejdzie st±d swobodnie.
<br />W taki oto sposób rozpoczêli starcie. Mê¿czyzna by³ o wiele silniejszy, a broni± w³ada³ równie dobrze, je¶li nie lepiej. Gdyby to trwa³o d³u¿ej, drow z pewno¶ci± by przegra³. On jednak zaryzykowa³ i uchwyci³ siê ostatniej nadziei – postanowi³ z³amaæ lub wytr±ciæ miecz przeciwnika. I choæ zosta³ przy tym trafiony bardzo mocno, to jednak miecz wyfrun±³ z rêki mê¿czyzny i wbi³ siê kawa³ek dalej w ziemiê. Seresthon ju¿ szykowa³ siê do zadania ostatecznego ciosu, gdy zza drzew pojawi³ siê ogromny oddzia³, najpewniej w³a¶nie ten, który tak d³ugo ¶ciga³ Drowy. Jego dowódca wykrzykn±³:
<br />
- Braæ go ¿ywcem! Dopiero pozna co to cierpienie!
<br />Nie zd±¿y³ jednak dokoñczyæ, gdy ju¿ kilka strza³ poszybowa³o w stronê Seresthona. Najpewniej zakoñczy³y by one jego ¿ywot, gdyby nie... zas³oni³ go ów paladyn, któremu przymierza³ siê jeszcze przed chwil± wypruæ flaki. Przyj±³ na siebie salwê nieprzyjaciela, ratuj±c mu ¿ycie.
<br />
- Dlaczego? – wyszepta³ mroczny elf
<br />
- Ty wygra³e¶, ja przegra³em. – u¶miechn±³ siê tamten
<br />
- Dlaczego, pytam!
<br />
- Zrozumiesz – paladyn spowa¿nia³ i poda³ mu nieoczekiwanie medalion, który nosi³ ca³y czas na piersi. Medalion Helma. Widaæ by³o, ¿e uratowaæ go nic nie zdo³a, przynajmniej co by³by w stanie zrobiæ Seresthon. Lecz co najwa¿niejsze, chyba znalaz³ to, czego zawsze szuka³. „Jedyny sposób na zawsze pozostawiæ w cieniu Podmrok i wszystkie jego niecne sprawy, ruszyæ now± drog± ku ¶wiat³u. Nawet mimo tego, ¿e konieczne bêdzie odpokutowanie swych dawnych zbrodni. Mo¿e nawet spodoba mi siê ta droga? Teraz ju¿ nie ma nic do stracenia.”
<br />Wyrwa³ tylko broñ paladyna, i korzystaj±c z zamieszania, jakie wybuch³o pomiêdzy po¶cigiem a towarzyszami zabitego, wymkn±³ siê lasem.
<br />Po d³ugim marszu le¶nymi ostêpami, ci±gle przykryty opoñcz±, by nikt przypadkiem nie rozpozna³ jego natury, dotar³ w koñcu do najbli¿szego zakonu Helma. Niestety nie uda³o mu siê dostaæ do wewn±trz pod przebraniem, podobnie jak kiedy ju¿ go zdemaskowano, wszelkie próby wyt³umaczenia siê by³y daremne. Musia³ wiêc przebiæ siê do wewn±trz, korzystaj±c z zaskoczenia. Lecz choæ przysz³o mu to z trudem, uda³o siê. Najbardziej wymagaj±ca by³a jednak taka walka, by nikogo nie zabiæ, ani nawet zraniæ. Zabarykadowa³ siê wiêc w pomniejszej kaplicy, gdzie uklêkn±³ przed o³tarzem, swego byæ mo¿e nowego, je¶li tylko zechce jego s³u¿bê przyj±æ, boga. Wyci±gn±³ miecz paladyna przed siebie, rêkoje¶ci± do przodu, za¶ sztychem skierowanym na swój brzuch, i wyrzek³:
<br />
- Ofiarujê ci panie tê broñ i ramiê, które ni± w³ada. Przyjmiesz je?
<br />Broñ rozb³ys³a ¶wiat³em, na znak aprobaty. Po chwili wdarli siê do ¶rodka wyznawcy i kap³ani Helma, jednak widz±c co siê sta³o, uznali to za b³ogos³awieñstwo Pana.
<br />
<br />Wiele jeszcze czeka³o perypetii Seresthona, który wyrzek³ siê swego rodowego miana, zanim móg³ staæ siê prawdziwym paladynem. Musia³ pokonaæ uprzedzenia innych i samemu zwalczyæ swoje. Lecz w koñcu siê uda³o. Ju¿ dawno te¿ „wyrówna³ rachunek” za dawne zbrodnie. Teraz za¶ mo¿na go napotkaæ niemal wszêdzie, broni±cego dobra, porz±dku, prawa oraz swojej w³asnej religii, a jednocze¶nie praw mniejszych spo³eczno¶ci do odrêbno¶ci i tolerancji. Nie cechuje go ani fanatyzm, ani pochopno¶æ w ocenach, znacz±ca tak wielu paladynów. A swoim przyk³adem i osobowo¶ci± przyci±gn±³ ju¿ na tê ¶cie¿kê niejednego m³odzieñca.
<br />
<br />
Powierzchowno¶æ: Seresthon jest niewysokim, szczup³ym i niezwykle przystojnym drowem. Nosi siê na srebrno i czarno, choæ gustuje tak¿e w innych kolorach. Jego d³ugie, krêcone srebrne w³osy sp³ywaj± na ramiona, je¶li tylko nie wi±¿e ich z ty³u, jak robi do¶æ czêsto. Mimo ¿e nie obnosi siê specjalnie ze swoim pochodzeniem, to tak¿e go nie ukrywa – przyzwyczai³ siê ju¿ do takiego a nie innego traktowania i nie robi ono na nim wra¿enia. Jedyne, co mo¿e ¶wiadczyæ o tym, kim jest naprawdê, to medalion Helma, widoczny czasami spod koszulki kolczej. Jest osob± niezmiernie zabawn± i weso³±, ma niezmierne poczucie humoru, a przy okazji nie stroni wcale od zabaw i rozrywek, co czasem mo¿e przeczyæ jego „paladyñstwu”. W g³êbi jest jednak wyj±tkowo oddany temu co robi, i choæ zawsze woli przemy¶leæ wszystkie mo¿liwe rozwi±zania, to nieraz odwa¿a siê na wyj±tkowo heroiczne czyny lub po¶wiêcenia. Dodatkowo w sprawach wiary zachowuje umiar i tolerancje i je¶li kto¶ nie obra¿a Helma, ani nie czyni z³a, to nie przeszkadza mu to wcale. Za¶ kiedy ocenia innych, to zwraca uwagê jedynie na czyny, a nie sam± naturê tej osoby.
<br />
<br />
Mechanika:
<br />Male drow Rgr1/Ftr(kensai)5/Pal of Helm6; CR 14; Str 23, Dex 14, Con 14, Int 12, Wis 14, Cha 22; HD 1d10+2 + 5d10+10 + 6d10+ 2 (hp 111)
<br />Init +2
<br />AC 20 (+2 dex, +7 chainshirt +3, +1 ring of protection +1)
<br />Atk 21/16/11 mele (+2 keen bladed gauntlet 1d6+12), 21/16 mele (+2 keen bladed gauntlet 1d6+12), or 19/14 (+1 holy longsword 1d8+7)
<br />Favored Enemy: human
<br />Feats: Ambidextality, Two weapons Fighting, Improved Two Weapons Fighting, Improved Critical, Weapon Focus, Weapon Specialization, Power Attack, Divine Might, Daylight Adaptation, Highborn Drow
<br />Saves: Frt +20, Ref +12, Will +12
<br />Skills: Diplomacy +15, Handle Animal +12, Ride +10, Knowledge (religion) +8, Heal +8, Concentration +8, Wildness Lore +8
<br />Possessions: Ring of protection +1 (+1 saves), Belt of Strength +2, Cloak of Charisma +2, Braclets of shield (5/day) i jakie¶ miksturki
<br />Spells: (DC 13) Divine Favor, Bless