ndz maja 30, 2004 11:40 am
W celu zamieszczania informacji podobnych do Garreta utworzyłem temat "Komentarze" na co zwracam uwagę szanownemu graczowi. Bez odbioru.
<br />
<br />Garret: żołdacy usłyszali twe jęki. Chwilę śmiali się i wymieniali półszeptem jakieś uwagi, których nie słyszałeś, wreszcie jeden z nich podniósł się i podszedł do ciebie sięgając po drodze po solidny kij czy może raczej włócznie. Zbliżył się niespiesznie dając ci czas byś mógł spostrzec, że jest w zbroi i przy mieczu. Podszedł i zamierzył się drzewcem włóczni:
<br />
<br />- Ciszej psie!! Rozumiesz!! - po czym na poparcie swoich słów przyłożył ci drzewcem w bok, solidnie, z całego zamachu a dla ciebie było to takie uczucie jakby zwaliło się na ciebie drzewo. Trafił w przestrzelone wczesniej ramię. Jęknąłeś i opadłeś na poły przytomny w więzach. Wiedziałeś, że jeszcze z dwa takie ciosy i zemdlejesz.
<br />
<br />Reszta: słowa Grandira zburzyły ciszę leśnej głuszy. Czujnie rozglądaliście się w poszukiwaniu wspomnianego przezeń ognia, ale nic takiego nie dostrzegliście. Błyski, które jeszcze przed chwilą były widoczne po waszych obu stronach, również znikły. Szlak, którym jechaliście uciekając z wioski był dosyć dobrze widoczny, nawet w zapadającym zmroku. Przynajmniej dla Van Halena, który prowadził pewnie. Najpierw, idąc juz pieszo, minęliście bagienko, potem polanę z poprzewracanymi drzewami jakby jakiś olbrzym się nimi bawił, wreszcie przekroczyliście strumyk i morze paproci z wyraźnie wydeptaną przez was ścieżką. Teraz zbliżaliście się do wąwozu, bardziej może nawet jaru o wysokich, kilkumetrowych ścianach, przecinającego skarpę leśną niczym ślad po ciosie wielkiego topora. Wiedzieliście, że teraz musicie już być bardzo cicho, bo do wioski było naprawdę blisko.