Pewien mag, a dokładnie Mistrz Żywiołu Ognia, oprócz tego, że miłował swój żywioł to szczególnie ukochał jeszcze jedno z swoich zaklęć.
Słynął on z tego, że ilekroć dochodziło do walki, najpierw używał zaklęć ofensywnych, ofensywnych. Gdy to nie pomagało… transformował się w straszliwą maszynę do zabijania. Jednakże zawsze do szczęścia brakowało mu jednej rzeczy – oręża, którym mógłby się posługiwać podczas owej przemiany.
Po pewnym czasie los jednak uśmiechną się do niego. Przemierzając któregoś dnia podziemia, z swoją drużyną, w pewnym miesicie natkną się na miecz – niczego sobie zresztą. Miecz ten, jak się potem okazało, był magiczny… i od dawana uznawany za zaginiony. Gdy Welury, (bo tak miał na imię owy mag), bliżej przyjrzał się znalezisku oniemiał ze szczęścia – „nareszcie!!” – Pomyślał, chwycił miecz oburęcznie… i natychmiast upuścił. Miecz niestety okazał się za ciężki.
- Hej! Pokaż mi Welury… może mi się przyda – krzykną jego stary przyjaciel Paladyn z rodu Sil-Gan.
Tak, faktycznie Miecz ten perfekcyjnie leżał w dłoni Paladyna. Ale mag nie był tym pocieszony. Wtedy szlachetny paladyn w zamian za nowy miecz, podarował mu swój stary – Mithralową Daj-Katane*. Ta broń znakomicie nadawała się do umagicznienia, jak i do słabego maga.
Po paru latach, gdy przyjaciele na nowo się spotkali – nie było już tak ciekawie. Welury stał się potężnym magiem. Stał się Liczem a co za tym idzie – nieśmiertelną i na wskroś złą istotą.
Paladyn nawet nie poznał starego przyjaciela i unicestwił stwora…a przynajmniej tak mu się zdawało. Miecz oczywiście zabrał z sobą – jego również nie poznał… to nie była już zwykła Mithralowa Daj-Katana – był to … Uryziel. **
* - Daj-Katana, to wielki mistrzowski miecz – tyle, że różni się krytykiem, który wynosi 19-20/ x3 ( wiem, że ten miecz jako „zwykła” broń jest trochę przegięta, ale mój MP się na nią zgodził, a po za tym wymaga specjalnego atutu i jest bardzo rzadka w jego świecie.)
** - Historia ta prawie w całości wydarzyła się naprawdę – tyle, że nie zostałem JESZCZE Liczem, a i nie dałbym się tak łatwo zabić ^^. Może nie opisałem tego tak finezyjnie jak chciałem, ale myślę, że dla wszystkich jest ten opis zrozumiały.
Ostra, mithralowa, płomięna, wyładowania, Daj-Katana lodu – Uryzjel (nazwa wyryta na rękojeści)
Dmg: 2k6 + k6 od ognia + k6 od mrozu + k6 od błyskawic.
Krytyk: 17-20/x3, Przy krytyku zadaje dodatkowe 2k10 obrażeń od ognia, wyładowania, mrozu, ( czyli razem 6k10).
Aby użyć wyżej wymienionych właściwości(oprócz ostrości, która działa pernamętnie), trzeba użyć słowa rozkazu; „Uryzjel” ( jest to akcja standardowa), wtedy ostrze spowijają naraz trzy żywioły (nie znoszą się nawzajem).
Przedmiot ten ma również jedną wadę, o czy miał się przekonać Paladyn - stary przyjaciel Welkurego. W rękojeści jest ukryty relikt - palec Licza, który ma mu gwarantować "powracanie" z martwych. Jak wiadomo, Licze nie lubią się rozstawać z swoimi reliktami i Welkury nie spocznie póki go nieodzyska...chodzby to miało trwać kilka pokoleń (Welury ma 14 mag/9 MŻ ognia.)
Broń stworzona tylko i wyłącznie w oparciu o „Podręcznik Mistrza Podziemi”.
PS. Sorry za to, że nie umieściłem kosztów. Ale gdy tylko dorwę w swoje łapki PMP to na pewno to zrobię. A tak pyzatym bardzo łatwo można to zrobić samemu ( koszt umagicznienia broni +7)
PSS. Wiem, że historyjka jest nieco naciągana...ale nie jestem w tym dobry
(a po za tym jest prawdziwa ^^)
Czekam na opinie, i ew krytykę.
Do postu poniżej:
Nie będę pisał nowego postu, bo to niema sensu.. Pogadamy na gg, lub na kolejnej sesji.
Co do twojego ostatniego pytania: w podręczniku MP wyczytałem że nawet do +10.
Na polemikę nie licz...Ten dział dawno wymarł i zostaliśmy sami:P, ale może ktoś bardziej doświadczony niż ja wytknie mi jakieś błędy lub rozwieje wątpliwości na temat broni epickich i wartości ich umagicznienia?
Pozdro
[/b]