Axell siedzial w kuchni i zajadl sie najlepsza golonka, jaka jadl z zyciu.
"Warto bylo przyjsc do zamku. Tutaj jest lepsze jedzenie niz w karczmie. Dziwne..."
Axell kontynuowal jedzenie tych rarytasow. Przy nim siedzieli inny magowie.
Mlody zaklinacz, zawsze chetny do rozmowy zaczal:
"A wiec, co my tutaj robimy? Czy cos specjalnego sie zapowiada w tym magicznym zamku?"
Axell znal wiekszosc magow. Wszyscy byli tacy sami. Cisi, ponurzy, i zadumani. Axell byl chyba jedynym w swoim rodzaju. On zawsze lubil rozmawiac i smiac sie z przyjaciolmi.
Bardzo lubil konwersacje z krasnoludami.
"Czy LASKAWIE odczepicie sie od tego miecha, i odpowiecie na moje skromne pytanie?" powiedzial juz troszke glosniej.
Co on tutaj robil??!!
(ponownie, sorry za pisownie... szkoda ze amerykanie nie pisza po polsku
)