wt gru 07, 2004 9:44 am
Ja te¿ nie bêdê ryzykowa³. Wed³ug mojego czaru, ta kula jest tam- machn±³ g³ow± w prawo.- To jest co innego. Wolê nie ryzykowaæ, to ju¿ pewnie nie bêdzie ¿aden Stra¿nik Kul- za¶mia³ siê przera¼liwie.- Czekaj, sprawdzê to.
Thietmar zacz±³ mamrotaæ dziwne zdania, po czym odwróci³ siê do Odnama, a ten pierwszy raz zobaczy³ ¿al w oczach Demilicha.
-Idziemy. Do tej prawdziwej. To jest... NIE! Nie... pó¼niej ci powiem...
Poszli wiêc. Daleko zobaczyli obóz. Obóz diab³ów.
-Dobrze, Odnamie, chod¼. Z diab³ami mam przymierze.
No i rzeczywi¶cie mia³. Gdy podeszli do diab³ów, oni na widok Thietmara ucieszyli siê,
-Thietmarze! Jak mi³o ciê widzieæ. Co tam u ciebie?
Odnam pierwszy raz widzia³ takie nastawienie diab³ów do kogo innego ni¿ oni sami.
-Niewa¿ne jak siê czujê.
-Ooo, widzê, ¿e siê zmieni³e¶ od naszego ostatniego spotkania- powiedzia³ niezbyt wyra¼nie jeden z diab³ów.
-Wiem. Co z Veiniousem?
Po tych s³owach diab³y zmieni³y swoje nastawienie. Teraz ju¿ zaczê³y byæ normalne i tak jak Thietmar, oziêb³e.
-Sprawia³ k³opoty.
-Mówi³em, ¿eby¶cie go zostawili.
-No tak, ale...
-Oczekujê czego¶ w zamian. Kula Sfer, albo inaczej pogadamy.
-Nie! Co to, to nie. Twój Veinious- diabe³ skrzywi³ siê trochê po wymówieniu tego imienia.- nie by³ taki mi³y, gdy wkracza³ na nasz teren. On te¿ nie chcia³ oddaæ kuli. Wiêc kuli ci nie dam.
-Chyba nie chcesz siê ze mn± zmierzyæ, Abdagasviku?- powiedzia³ demilich z bardzo z³o¶liwym wyrazem twarzy.
-Nie, ja nie- odpar³ Abdagasvik.- ale jak wyst±pimy razem, to nie masz szans.
-Zobaczymy.- po tych s³owach Thietmar znik³, a w miejscu, gdzie przed chwil± sta³, spad³ wielki deszcz meteorów. Odnam dosta³ bardzo ma³ym kawa³kiem. Mimo swej niewra¿liwo¶ci, poczu³ zimno. Potem zosta³ porwany przez jakiego¶ cz³owieka do góry.
A w dole rozpêta³o siê piek³o. Thietmar dalej by³ niewidoczny, ale ci±gle ciska³ czarami zmienionymi w czary zimna. Trwa³o to jakie¶ 2 minuty, po czym nie by³o ju¿ ¿adnego ¿ywego diab³a. Thietmar pojawi³ siê, nie zraniony z Kul± Sfer.
W tym samym czasie Siomilar poczu³ znajome mrowienie w krêgos³upie, po czym g³os Thietmara w umy¶le:
-Mam j±. Mo¿emy wracaæ.
Gdy pojawili siê ju¿ w twierdzy, demilich oznajmi³:
-Teraz nie bêdziemy ju¿ tak mile widziani w Dziewiêciu Piek³ach. A znaj±c nasze psie szczê¶cie, to pewnie zaraz siê tam znajdziemy. Ale trudno... Ruszaj, Siomilarze!