Zrodzony z fantastyki

 
Awatar użytkownika
Urko
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 896
Rejestracja: śr sty 07, 2004 2:53 pm

wt mar 15, 2005 6:41 pm

Na twarzy Durena zagościł krzywy uśmiech i człowiek powiedział
-Oczywiście, z chęcią przyjmiemy pomoc pana Hanatash'a. Jak sądzę, jest pan psionem, tak? Nie powiem, kto jak kto, ale władca umysłów niewątpliwie przyda się w agencji detektywistycznej- detektyw zaśmiał się krótko.
-Ja wybiorę się do tego redaktora, Rufusa. Może w świetle nowych informacji o Julianie powie więcej? Wiecie, mały handel informacjami nie zaszkodzi. Oczywiście w granicach 'dobra śledztwa'- dodał szybko -Hanatash, wybrałbyś się ze mną? Twój talent może okazać się pomocny w przesłuchaniu.
 
Pedro Alvarez
Wyróżniony
Wyróżniony
Posty: 753
Rejestracja: pn gru 16, 2002 6:19 pm

wt mar 15, 2005 10:15 pm

Kendrell, który przez ca³y czas biernie przys³uchiwa³ siê dyskusji wreszcie uzna³ za stosownê zabraæ g³os:
- Hola, hola, hola. Nie w±tpie w dobre intencje obecnego tu go¶cia Shaima, ale powiedz nam pan, panie Hanatash, co pan tak w³a¶ciwie potrafi co mog³oby nam siê w toku ¶ledztwa przydaæ? - chwila przerwy - Ach i zanim pan powie "jestem psionem" to niech pan siê dobrze rozejrzy wokó³. Widzi pan tu innego psiona? Nie? No w³a¶nie, a dlaczego? Dlatego, ¿e argument "jestem psionem" jest z góry odrzucany.
 
DragonsLord
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 314
Rejestracja: pt cze 14, 2002 10:52 pm

wt mar 15, 2005 11:54 pm

U¶miech, który zago¶ci³ na twarzy po s³owach powiedzianych przez Kendrell zadziwi³ resztê s³uchaczy oczywi¶cie poza Shaimem zamkn±³em oczy i wys³a³em wiadomo¶æ do, Shaima - <span style='color:brown'>Co za niepohamowany tupet zdradzi mi jego imiê i nazwisko nikt jeszcze go tutaj nie nazwa³ i jak do tej pory siê nie przedstawi³, wiec powinno mu to troszkê daæ do my¶lenia </span>
 
Pedro Alvarez
Wyróżniony
Wyróżniony
Posty: 753
Rejestracja: pn gru 16, 2002 6:19 pm

śr mar 16, 2005 12:14 am

- Ach te pana talenty psioniczne. A co ja niby mam na my¶li? To, ¿e pan udowodni swoj± przydatno¶æ dla naszego biura - o nic wiêcej mi nie chodzi.
 
DragonsLord
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 314
Rejestracja: pt cze 14, 2002 10:52 pm

czw mar 17, 2005 1:41 pm

Oczywi¶cie Panie Ginset, abym móg³ udowodniæ swoj± przydatno¶æ. Proponujê wiec, aby siê udaæ na rozmowê z kim¶ istotnym, który móg³by udzieliæ nam jak¿e potrzebnych informacji. – Po czym popatrzy³em na Kendrell’a i poprawi³em siê na krze¶le – Mam nadzieje, ¿e siê rozumiemy, I pozwoli mi pan na wnie¶æ swój wk³ad w to ¶ledztwo. A je¶li uznacie, ¿e przyda³y siê w istotny sposób. Nawi±¿emy wspó³pracê na d³u¿ej. Pewnie spyta pan, czemu mi na tym tak zale¿y, aby do was do³±czyæ? Robiê to przede wszystkim dla swojego Przyjaciela -spojrza³em w stronê Shaima, po czym powtórnie na Kendrell’a – Wiêc jak bêdzie Panie Ginset?.
 
Awatar użytkownika
Antara
Wyróżniony
Wyróżniony
Posty: 1264
Rejestracja: ndz cze 29, 2003 7:01 pm

czw mar 17, 2005 5:39 pm

Rozległo się stukanie do drzwi.
-Kolejny twój znajomy, Shaim?
-Raczej nie, nikogo więcej się nie spodziewam. Zaraz sprawdzę kto to taki. – mówiąc to kapłan wstał, podszedł do drzwi i nacisnął klamkę. W progu stał wyjątkowo niski gnom, ubrany stosunkowo bogato, ale niezbyt schludnie. Gość nosił kamizelkę z cienkiej, zielonej wełny zapiętą na pojedynczy guzik.
-Witam. – oddech nieznajomego był szybki i płytki.
-Nowych spraw chwilowo nie przyjmujemy. – powiedział Duren nawet nie spoglądając na potencjalnego klienta.
-To nic nie szkodzi. Chciałbym tylko zadać kilka pytań. Nazywam się Rufus Azurak i reprezentuję Sharn Inqusitive. Czy mogę wejść?
Keira aż wzdrygnęła słysząc to imię. Na całe szczęście przed kilkudziesięcioma sekundami przyjęła postać rudowłosej ludzkiej kobiety, więc wścibski reporter jej nie rozpoznał.
-Oczywiście. – odpowiedział kapłan i wskazał gnomowi miejsce przy stole – Porozmawiajmy.
 
Awatar użytkownika
Antara
Wyróżniony
Wyróżniony
Posty: 1264
Rejestracja: ndz cze 29, 2003 7:01 pm

ndz mar 20, 2005 10:44 pm

Rufus Azurak wygodnie rozsiadł się na taborecie, wyjął notatnik i starannie zastrugany ołówek.
-Zapewne Szanowni Państwo domyślają się, że jestem w trakcie gromadzenia materiału do artykułu w Sharn Inqusitive. Konkretnie interesuje mnie osoba Juliana Coriolisa, którą jak mniemam zajmuje się również Zrzeszenie Zrzeszonych.
-Nawet jeśli wiemy coś na temat tej postaci, to dlaczego mielibyśmy dzielić się informacjami?
-Ujmując to inaczej, co my będziemy z tego mieli? – rzeczowo zapytała Keira.
-Nie mogę zaoferować zbyt wiele, ale sądzę że perspektywa wymiany zdobytych danych będzie wystarczająco kusząca.
Detektywi potwierdzająco kiwnęli głowami, choć wcale nie mieli zamiaru zdradzać wszystkiego.
-Pierwsze i jednocześnie najistotniejsze pytanie brzmi; jakie są związki Juliana Coriolisa z Race of Eight Winds.
Do odpowiedzi wyrwał się Duren - Według naszych informacji, Julian pracuje dla dwóch drużyn; Sowy i Jastrzębia. Jest też związany z zarządcom jednej ze stajni oraz planuje włamanie do siedziby Pegaza. – Duren ugryzł się w język, gdy dostrzegł, że niefrasobliwie wyjawia fakty, nad których zdobyciem Zrzeszenie Zrzeszonych musiało ciężko pracować. Shaim strofował spojrzeniem d’Tharashk’a, zaś reporter natychmiast skorzystał z okazji i zacząć drążyć temat:
- Włamanie? To doprawdy interesujące. Czy istnieją jakieś poszlaki mogące potwierdzić tę śmiałą tezę?
Changeling w duchu pomyślała - Rozbrajająca ludzka szczerość. Ciekawe jak teraz się teraz z tego wygrzebiemy? Podobnym komentarzem podzielił się telepatycznie Kalashar z Shaimem - <span style='color:darkred'>Jak na detektywa za dużo zdradza od razu.</span> – odpowiedział kapłan.
-[i]Użyliśmy pewnych źródeł w mieście, które wysunęły takie przypuszczenie.

Reporter głośno się zastanawiał – To dziwne. Dlaczego włamanie miałoby dotyczyć właśnie stajni Pegaza? Zdecydowanie ta drużyna nie jest faworytem tegorocznego wyścigu.
-Nie mam pojęcia. W poprzednich latach wygrywali stosunkowo często. Prawdopodobnie chodzi o konflikt między drużynami na innym tle. – natychmiast replikował Duren, mając nadzieję na odwiedzenie reportera od niewygodnego dla Zrzeszenia Zrzeszonych tematu. I rzeczywiście gnom podchwycił inny wątek:
-Tymczasem pewna młoda arystokratka, której nazwiska tu nie wymienię, wymienia nazwisko Juliana Coriolisa w kontekście zwycięstwa stajni Jastrzębia.
Hanatash nie uznał tej informacji za wartościową i głośno domagał się wyjawienia czegoś bardziej interesującego. Wiedząc, że same argumenty słowne mogą okazać się niewystarczające wstał od stołu i oddalił się od gnoma na odległość większą niż 15 stóp. Ten dystans był wystarczający, by Rufus nie mógł wyczuć charakterystycznego mentalnego sygnału towarzyszącego manifestacji Psionic Charm. Umysł reportera okazał się podatny na manipulację. Głos gnoma stał się nieco cieplejszy i telepata był pewien, że chytry reporter za chwilę z własnej woli pozbawi się wszystkich asów ukrytych w rękawie.
-Bardzo chciałbym Państwu pomóc. Jednak obowiązuje mnie tajemnica dziennikarska. Jednego można być pewnym, jeśli Julian Coriolis coś planuje, dokona tego w ciągu najbliższych trzech dni. – Na potwierdzenie swych słów Rufus pokazał detektywom notatkę, która rzekomo znalazł przypiętą do drzwi wejściowych. Na pierwszy rzut oka nie dało się potwierdzić autentyczności tej wiadomości, jej treść była zaś co najmniej zaskakująca. Geist głośno odczytał:
"Mili przyjaciele! Wasze zainteresowanie moją skromną osobą utrudnia mi wypełnienie pewne bardzo ważnego zadania. Upewniam Was, że niczyje życie, mienie, honor ani zdrowie nie jest narażone na szwank. Proszę Was o trzy dni czasu, później z radością wyjawię wszystko o co raczycie zapytać. Błagam Was również, nie zdradźcie się przed Mirandą! Możecie z czystym sumieniem poświadczyć moje bezgraniczne do niej przywiązanie.
Julian Coriolis"

Wydawało się wyjątkowo mało prawdopodobne, że między przybyciem kalashara a niespodziewaną wizytą reportera, ktoś mógł przyczepić kartkę z wiadomością do drzwi. W końcu wydarzeń tych dzieliło nie więcej niż dwadzieścia minut. Jak później potwierdził d’Tharashk, na drzwiach wejściowych rzeczywiście znajdował się świeży ślad po jakiejś pinezce. Keira podejrzewała, że autorem tej notatki jest sam Rufus Azurak, który miałby ją wykorzystać do wydobycia dodatkowych informacji od Zrzeszenia Zrzeszonych. Rufus oczywiście zaprzeczył wszelkim oskarżeniom o podłożenie listu, ale jednocześnie nie pozwolił telepacie zajrzeć w swój notatnik. Wyłożył też swoją teorię na temat poczynań Juliana Coriolisa.
-Wydaje mi się, że można zaryzykować stwierdzenie, że Julian Coriolis działa pod wpływem swojej kochanki. Nie udało mi się potwierdzić jej tożsamości, ale znamiennym zdaje się być fakt, że Juliana Coriolisa wiele razy widywano w Middle Menthis. Panienek do towarzystwa tam nie brakuje. Co więcej sądzę, że owa kochanka może być opłacana przez rodzinę Li’fua. A wszystko to by móc sabotować drużynę Jastrzębia.
-Li’fua? A co oni by z tego mieli?
-Oczywiście pieniądze. Z moich źródeł wynika, że patriarcha rodziny pragnie postawić duże pieniądze na zwycięstwo Jastrzębia w Race of Eight Winds. Już teraz szanse tej drużyny na zwycięstwo są oceniane marnie. Jeśli nasz treser jeszcze trochę popracuje w ten sposób to nikt nie zechce postawić swoich pieniędzy na Jastrzębia. W ten sposób może udać się podbić stawkę w zakładach bukmacherskich z 1:3 do nawet 1:15. Jeśli okaże się, że Jastrząb będzie jednak odpowiednio przygotowany i wygra wyścig, a nasz treser już się o to postara, to rodzina Li’fua może zbić fortunę.
-Brzmi logicznie. – skomentował Duren bez większego przekonania.
-Na czym się Pan opiera? – pytała Keira.
-Na dedukcji i wieloletnim reporterskim doświadczeniu, moje dziecko. Zwróć uwagę, że Julian Coriolis podjął się pracy w stajni Sowy właśnie po to, by sprowokować plotki o rzekomym lepszym przygotowaniu tej drużyny. I nie przeczę, udało mu się to zupełnie nieźle. – Rufus odwołał się w tym miejscu do swojego artykułu z poprzedniego numeru Sharn Inquisitive – Myślę, że moja teoria jest wielce prawdopodobna. Na dodatek – to mówił już do siebie – powinna przypaść czytelnikom do gustu. Mimo to, zupełnie nie wiem, jak się do tego mają odkryte przez Was plany włamania do siedziby Pegaza.
Durenowi i Keirze dłuższą chwilę zajęło wyperswadowanie reporterowi, że żadne takie plany nie istnieją, a są tylko przypuszczenia jakiegoś niekompetentnego informatora. Gnom dał się przekonać chyba tylko dzięki wpływowi psionicznej mocy kalashara.
-Teraz trzeba zastanowić się, jak wydobyć resztę historyjki z Juliana. Może warto sprawdzić jego mieszkanie? – reporter mrugnął porozumiewawczo w kierunku detektywów.
-Proszę Pana, czy my wyglądamy na płatnych włamywaczy? - obruszył się jeden z członków Zrzeszenia Zrzeszonych.
-To chyba nielegalne...
-To zależy kto i do jakiej pracy państwa wynajął.– wtrącił gnom.
-...choć, może Shaim pokusiłby się o wynajęcie kilku włamywaczy. To dla niego nie pierwszyzna. – sarkastycznie ucięła Keira. Od tego momentu rozmowa zaczynała się rwać i przyjęła niepożądany obrót:
- Tak właściwie dla kogo pracujecie? I kto, na miłość Suwerenów, jeszcze interesuje się Coriolisem? Inna stajnia? Zazdrosna żona? Vadalisowie?– Reporter wprost zasypał Zrzeszenie Zrzeszonych gradem pytań. Na większość nie otrzymał odpowiedzi. Gdy odwołanie się do umowy o wymianie informacji nie przyniosło skutków, zaczął nawet grozić:
-Nie chciałbym szkodzić moim nowym przyjaciołom. Muszę jednak nalegać byście mi udzielili informacji na temat wyników przeszukania domu Juliana Coriolisa.
-Jak na razie to tylko my udzielamy informacji, a Pan dzieli się z nami tylko swoimi przypuszczeniami i teoriami. Co pan wie o powiązaniach Juliana z innymi, obojętnie jakimi stajniami?
-Julian został wyrzucony ze stajni Pegaza, pracuje teraz dla Sowy i Jastrzębia. Ale to oczywiście tylko przykrywka, gdyż naprawdę działa tylko na korzyść Jastrzębia. Teraz słucham.
-Został wyrzucony ze stajni Pegaza? Interesujące... Dobrze teraz nasza kolei. Byliśmy w mieszkaniu Coriolisa, przekupiliśmy sprzątaczkę, przeszukaliśmy cały budynek. Oprócz gabinetu Juliana, który był zamknięty na klucz.
-Sądzę, że nie mówią Państwo całej prawdy.
-Doprawdy? Nie oszukalibyśmy przyjaciela. - powiedział telepata licząc na manifestowane na początku „wywiadu” Charm Psionic.
-Gnom przed długie lata uczy się rozpoznawać kłamców. Jak i tych, którzy karmią go półprawdą. Co naprawdę zdarzyło się w mieszkaniu Coriolisa?
-Widzę, że bystry z Pana Gnom. Mówię prawdę, przeszukaliśmy mieszkanie Coriolisa.
-Całe? – nie dawał za wygraną reporter.
-Teoretycznie. Wszystkie szafki i biurko w gabinecie były zamknięte, więc praktycznie gabinet pozostaje dla nas tajemnicą.
-Nie udało się dojść do niczego konkretnego, tak mam to rozumieć?
Kendrell przez cala rozmowę siedział na uboczu. W końcu puściły mu nerwy i wypalił - Słuchaj gryzipiórku. Po pierwsze wpadasz do nas bez sprawy dla nas. Po drugie, zaczynasz w bezczelny sposób wyciągać od nas informacje o toku śledztwa. Po trzecie, insynuujesz ze kłamiemy. Po czwarte, sam zapytany o ujawnienie swojego źródła zasłaniasz się tajemnica dziennikarska. – Rufus wyraźnie obruszył się na te słowa, ale detektyw kontynuował - Widać, ze zależy ci na tym artykule, więc umówmy się tak. Wyjawisz nam swoje źródło, w zamian, po skończeniu czynności śledczych przekażemy ci informacje. Będziesz miął wyłączność od nas na ta sprawę. A jeśli masz zamiar odpowiedzieć "nie" to tam! – i wskazał na drzwi.
-Perspektywa jest bardzo kusząca a i mnie osobiście zależy na pozytywnym zakończeniu tej sprawy. Istnieją jednak pewne komplikacje.
- Typu? – Kendrell w duchu pytał się jak długo będzie jeszcze musiał znosić wykrętne odpowiedzi gnoma.
-Nie mam pojedynczego źródła informacji. Najczęściej, jestem zmuszony dedukować na postawie strzępów zeznań i relacji. Np. ta arystokratka, o której wspomniałem wcześniej, sama do mnie przyszła. Później węszyłem trochę po mieście. W Nigthshade dowiedziałem się, że sprawą jest już zainteresowany ktoś poza mną. Po nitce do kłębka dotarłem do Zrzeszenia Zrzeszonych.
- Nie istotne jest czy przyszła do redakcji czy redakcja przyszła do niej. Zależy nam na nazwisku. Udzieliliśmy już wystarczająco dużo informacji, wraz z źródłami. Teraz pora na pańskie źródła.
-Dobrze więc. W geście dobrej woli wyjawię jej nazwisko. Nazywa się Avre Li'fua. Nie udało mi się z nią skontaktować ponownie. Nie wpuszczono mnie również do rodowej posiadłości Li'fua. Czy to rozwiewa Państwa wątpliwości?
-Tak, zdecydowanie. – detektyw domyślał się już, że Rufus Azurak trafił do Zrzeszenia Zrzeszonych po „odpadkach” pozostawionych przez samych detektywów. Dalszą rozmowę podjął Duren:
-Pozostaje jeszcze pytanie, jak udało się Panu zdjąć tę wiadomość z naszych drzwi. W końcu była przypięta na wysokości niemal półtora metra.
W odpowiedzi gnom wykonał prosty gest dłonią, która pokryła się fontanną różnobarwnych iskier – Od najmłodszych lat uczono mnie pewnych przydatnych sztuczek. Op de voorgrond tredend. – powiedział reporter z pewną dozą próżności w głosie. Shaim natychmiast rozpoznał Prestidigitation, tak trywialny czar nie mógł zaimponować detektywom. Duren skwitował to następującymi słowami:
-To miło z Pana strony, że zużył Pan własną magiczną energię na... – detektyw zawiesił na chwilę głos, po czym uśmiechnął się krzywo -... zdjęcie kartki z drzwi.
-Zawsze to wygodniejsze niż skakanie. – komentarz wzbudził niejaką wesołość wśród Zrzeszenia Zrzeszonych. Nie obyło się bez jednego, czy dwóch, cynicznych komentarzy, jednak zaraz potem Rufus Azurak skierował rozmowę na jej dawny tor:
-Wspominaliście na początku rozmowy o kontaktach Juliana Coriolisa z kierownictwem jednej ze stajni. Czy mogę wiedzieć, jaką konkretnie osobę mieliście na myśli?
-Rzeczywiście, słyszeliśmy o powiązaniach Coriolisa. Nie udało się jednak ustalić, o którą drużynę dokładnie chodzi.
-Znów nie mają państwo konkretnych informacji?
– reporter mówił to w taki sposób, że niewprawnemu słuchaczowi mogłoby się wydawać, że naprawdę jest zawiedziony. Gnom przepuścił między koniuszkami palców wskazujących mały ładunek elektryczny, na co Kendrell ziewnął ostentacyjnie. D'Tharashk rozłożył ramiona w geście bezradności i oświadczył:
-Niestety. Ale możliwe, że chodzi o Jastrzębia. To by się zgadzało z pańską teorią.
-Całkiem prawdopodobne. Praktycznie można to uznać za pewnik. Gdyby nie jeden drobny szczegół. Dlaczego Julian pisze „nie ucierpi niczyje mienie”, kiedy ma zamiar sabotować wyścig i zgarnąć na tym niezłą kasę? Czyżby uznał Zrzeszenie Zrzeszonych za detektywów-gentlemanów? A może proponował Wam coś więcej niż tylko odpowiedzi na pytania?
-Sugeruje Pan, że łatwo nas przekupić?
-Nie miałem nic takiego na myśli.
– w domyśle znaczyło to tyle co „Podajcie swoją cenę”.
-Proszę Pana, to nie my tu jesteśmy łatwi do skorumpowania.
-To prawda. Agencje detektywistyczne się przecież wynajmuje. A kto wynajął AA?
-Nie ujawniamy nazwisk naszych klientów.
-Nawet za dodatkową opłatą?
– mimo powołania się na hojność redakcji Sharn Inqusitive i groźbę opisania Zrzeszenia Zrzeszonych w niekorzystnym świetle w następnym artykule gnom nie uzyskał nic oprócz kategorycznej odmowy. Inicjatywa znów przeszła w ręce detektywów:
-Czy mogę zajrzeć do pańskiego notatnika? – zapytał Ginest.
-To moje prywatne narzędzie pracy. – replikował gnom, po czym burknął coś niezrozumiałego pod nosem.
-Oczywiście. Tak samo ten lokal jest naszym prywatnym miejscem pracy. Widzi Pan podobieństwo?
-Zawsze możemy umówić się w Nightshade.
– Rufus Azurak przyjął do wiadomości, że jest niemile widziany. – Jeśli starczy wam odwagi.
-Zanim Pan wyjdzie miałbym jeszcze drobną prośbę. Gwarantuję, że nic się Panu nie stanie. Proszę wygodnie usiąść i odprężyć się.
– Rufus z początku był sceptyczny, ale dzięki zręcznej perswazji i szczypcie mocy psionicznej Hanatash’a reporter dał się przekonać. Duren położył swoją dłoń na barku reportera mając nadzieję, że w ten sposób będzie mógł podwędzić jedno z zaklęć przechowywanych w umyśle Rufusa Azuraka. Ku zaskoczeniu d'Tharashk’a gnom nie miał zapamiętanego żadnego czaru, nawet najprostszych sztuczek. Duren był zawiedziony, ale w ten sposób przynajmniej upewnił się, że reporter nie tylko nie jest doświadczonym magiem, ale w ogóle nie dysponuje magiczną mocą.
–Jak mówiłem, nic się Panu nie stało. Teraz odprowadzę Pana do wyjścia. Żegnam.
Rufus Azurak wymienił uścisk dłoni z wszystkimi obecnymi i wyszedł z siedziby Zrzeszenia Zrzeszonych.
 
Pedro Alvarez
Wyróżniony
Wyróżniony
Posty: 753
Rejestracja: pn gru 16, 2002 6:19 pm

czw mar 24, 2005 11:14 pm

Gdy tylko reporter opu¶ci³ bundek Kendrell wzdechn±³ i pokrêci³ g³ow±.
- Przeklêty reporter, wiêcej namiesza³ ni¿ pomóg³. Oj Keira, musisz chyba mniej szafowaæ tym nazwiskiem swoim - dobrze, ¿e ten natrêta nie wpu¶cili do twoich "rodziców" bo by³aby niez³a afera. No to panowie, co teraz? - detektyw rozejrza³ siê po pokoju - Duren, s³ysza³em, ¿e masz siê popytaæ o Coriolisa w enklawie swojego domu. Ja udam siê do jednej z enklaw Vadalisów i powêszsze, potem jeszcze spotkam siê z znajomym bukmacherem w Tavick's Landing ¿eby zobaczyæ jak stoj± kursy na wy¶cig. A wy? Proponujê by kto¶ siê uda³ do domu Coriolisa i spyta³ Mirandê o powi±zania jej mê¿a z Greensingerami, a tak¿e by sprawdzi³ jak w³a¶ciwie Julian piszê i porówna³ to z notatk± z naszych drzwi. Co wy na to?
 
Darklord
Wyróżniony
Wyróżniony
Posty: 9630
Rejestracja: sob lis 15, 2003 2:03 pm

sob mar 26, 2005 12:46 am

-Ja zajmê siê badaniem wiedzy na temat Greensingerów. - odpowiedzia³ Shaim.[...]

Nastêpnego dnia [14 dnia miesi±ca Lharvion] Shaim skierowa³ siê po skromnym ¶niadaniu w stronê dzielnicy uniwersyteckiej. Z Morgrave wiele go wi±za³o (praktycznie od lat dzieciêcych by³ zwi±zany z tym obiektem kulu nauki), a i teraz wiê¼ ta nadal jest silna - szczególnie, ¿e na terenie Uniwersytetu znajduje siê Wielki Gmach Aureona. Jest to miejsce kultu nauki, gdzie mo¿na spotkaæ wielu uczonych po¶wiêcaj±cych siê medytacji, wertowaniu dzie³ naukowych, studiowaniu, modlitwie... Po przekroczeniu bramy tej wspaniej budowli Shaim skierowa³ wpierw swe kroki w stronê o³tarza, gdzie po¶wiêci³ siê d³u¿ej modlitwie.[...]
Shaim kilka minut spêdzi³ na poszukiwaniu osoby, która odwiedza³a Eldeen Reaches oraz zna³a siê na druidy¼mie - cz³owieka o niepewnym statusie szlacheckim, ale oddanym nauce i przez to szanowanym na Morgrave. Podchodz±c do niego m³ody kap³an us³ysza³:
-Och, Shaim, dawno siê nie widzieli¶my. Co Ciê do mnie sprowadza?
-Witaj drogi Johannesie ir'Adre, czy mogê zaj±æ ci kilka minut czasu swoj± osob± i kilkoma skromnymi pytaniami?
-Po co zaraz te formalno¶ci. Mów mi po prostu Johannie.
-Z przyjemno¶ci±.
-Wiêc do rzeczy. Co ciê interesuje?
-Je¶li to nie sprawi k³opotu, to chcia³bym poszerzyæ swoj± wiedzê o od³amie Greensingerów po¶ród druidów.
-Greensingerów powiadasz. To jedna z druidycznych sekt. Drobna, ale bardzo charakterystyczna. Wyró¿nia siê j± jako jedn± z piêci± g³ównych od³amów druidyzmu.
-Ostatnio s³ysza³em pog³oski, ¿e podobno s± obecni w Sharn. Czy jest tu co¶ co mo¿e ich interesowaæ?
-Hmm... Piewcy Zieleni w Sharn? Ma³o prawdopodobne. Ta grupa nie ma ¿adnego skodyfikowanego kodeksu, a jej dzia³ania s± pe³ne spotaniczno¶ci, wiêc nie jest to wykluczone. W przeciwieñstwie do na przyk³ad Gatekeeperów, Greensingerzy nie maj± w Sharn czego szukaæ. Nie ma tu ani lasów, ani tym bardziej ukochanych przez nich fey'i. Gdyby by³ tu jaki¶ przestawiciel tej sekty to najpewniej tylko przejazdem, w poszukiwaniu muzyki, tañca, ¶piewu i w ogóle dobrej zabawy. Na sto procent nie ma tu ¿adnej ich sta³ej siedziby. Je¶li chcesz trafiæ do pojedyñczych jednostek, to mo¿e warto spytaæ konkretnych druidów?
-Tak w³a¶nie siê zastanawia³em siê co te¿ druidzi mogli by tu robiæ na d³u¿szy okres czasu.... A czy s³ysza³e¶ kiedykolwiek o tym, by przybywali do miast w ramach jakich¶ "ackji wyzwolenia zwierz±t" - w sumie nie wiem co po kulcie natury mo¿na siê spodziewaæ... A czy znasz mo¿e jakich¶ druidów z Sharn, z którymi mo¿na porozmawiaæ spokojnie na temat tego od³amu?
-Drogi Shaimie, musia³e¶ siê pomyliæ. Takie akcje organizowane s± przez Ashbound, nie Greensingerów. Móg³bym Ciê umówiæ z jednym z nich. Albo nawet pój¶æ z tob±.
-Nie twierdzê, ¿e mam racjê. Jak mówi³em, nie spotyka³em siê wcze¶niej z druidami, a jedynie s³ysza³em ró¿ne podejrzane plotki. Dlatego przyby³em do Ciebie, aby sprawdziæ co jest prawd±, a co tylko wymys³em ludzi. Bêdzie mi bardzo mi³o udaæ siê wraz z Tob± do jednego z nich. Oczywi¶cie, je¶li nie przeszkadza to Tobie w pracy.
-Bo wiesz. Najlepiej by³oby pój¶æ od razu do Hruita. Ale znasz go. "Wy¿sza instancja", "polityka" i te sprawy. Pewnie nie bêdzie mia³ dla nas czasu.
-Rozumiem, ale mo¿e s± jacy¶ inni druidzi w mie¶cie? - Shaim rozumia³, ¿e udanie siê do Hruita mo¿e sprowadziæ kolejne k³opoty w tej sprawie.
-A pewnie, ¿e s±. Do Gatekeepers naj³atwiej trafiæ, ale równie¿ mog± nie zechcieæ dzieliæ siê informacjami o krañcowo odmiennej sekcie. Ale znam jednego druida niezwi±zanego, z ¿adn± konkretn± tradycj±. Mieszka w Sharn i zarabia na ¿ycie jako zielarz.
-O, mo¿e on nam pomo¿e. Kiedy mo¿emy siê do niego wybraæ? I jak siê nazywa?
-Mówi± na ni± Szorstkow³osa. Prawdziwe nazwisko to Duc Grell, shifter. - po tych s³owach Johannes zacz±³ zbieraæ siê do wyprawy w miasto. Kilka minut pó¼niej razem z Shaimem opu¶cili teren Uniwersytetu Morgrave i ruszyli w stronê sklepiku zielarki.

Jaki¶ czas potem w dzielnicy Deathsgate w drodze do sklepu "Bottled Silver" Shaim zauwa¿y³, ¿e obok niego stoi Mena¿eria Maynara, budynek niezwykle podobny do jednego z ukrytych planów Juliana (dok³adnie siódmego arkuszu). Co ciekawsze mia³ emblemat Vadalisów. Chwilê potem wszed³ wraz ir'Adre na zaplecze sklepu i po chwili wymieniania uprzejmo¶ci druidka (z postury przypominaj±ca ludzk± kobietê, ale z do¶æ wyra¼nymi zwierzêcymi rysami twarzy) rozpocze³a rozmowê:
-Czego konkretnie siê chcesz dowiedzieæ?
-Werifikuje informacje o Greensingerach. S³ysza³em pog³oski, ¿e mog± byæ w Sharn i zastanawiam siê, co te¿ mo¿e tu ich sprowadzaæ.
Rozleg³o siê g³êbokie mruczenie bêd±ce u shifterów wyrazem zastanowienia:
-Jak tu ¿yje parê dobrych lat, to ledwo trzech Greensingerów odwiedzi³o Sharn. Jeden siê tu osiedli³. Mia³ na imiê Juliusz.
-Juliusz? Znasz mo¿e jego nazwisko? I czy mo¿e wiesz czemu tu akurat siê osiedli³?
-Nazwiska nie kojarzê.
-Druidzi rzadko kiedy u¿ywaj± nazwisk. - dorzuci³ Johannes.
-Kojarzy mi siê z kor±... Coriolis. Tak. Nazywa siê Coriolis. A zosta³ w mie¶cie, bo tu znalaz³ prawdziw± mi³o¶æ. Przynajmniej tak mi siê obi³o o uszy... Aha. A imiê to Julian. Nie Juliusz.
-No tak, milo¶æ potrafi odmienieæ cz³owieka. A orientujesz siê mo¿e czy takie osiedlenie ³amie zwi±zanie z braæmi w wierze?
-Z tego co wiem Julian nie utrzymuje kontaktów z Greensingerami. Choæ gdyby chcia³ wróciæ do Twilight Demense pewnie nie robiliby mu problemów.
-Twilight Demense? To ich siedziba?
-Jedno z g³ównych miejsc spotkañ. Po³±czone z Dworem Faerie poprzez sferê manifestacji planarnej, czyli przenikania siê naszej p³aszczyzny z obcym wymiarem. Miejsce znane z czêstego wystêpowia fey. - powiedzia³ ir'Adre.
-Z ust mi to wyj±³e¶. - doda³a druidka.
-Interesuj±ce. Podejrzewam, ¿e feye nie czu³yby siê w naszym mie¶cie zbyt mi³o?
-To zale¿y od ich rodzaju. Niektóre nie by³yby tu w stanie nawet prze¿yæ. Godnym uwagi wyj±tkiem s± driady - mog± mieszkaæ w miejskich parkach, na przyk³ad na Skyway, albo nawet w konstrukcjach z livewood. Choæ oczywi¶cie ani one, ani ¿adne inne fey, nie by³yby tu bardzo szczê¶liwe.
-W konstrukcjach? Taka driada mog³aby na przyk³ad mieszkaæ w drzwiach, stojaku na kapeluszu albo szafie? - Shaim nagle przypomnia³ sobie o szafie w gabinecie Coriolisa, która by³a z tego rodzaju drewna.
-Teoretycznie tak. Choæ mo¿e nie w stojaku - za ma³a powierzchnia. - druidka doda³a pewnym g³osem znawcy.
-A czy taka driada lub inny fey mog³oby sobie co¶ za¿yczyæ dla z³agodzenia swego losu?
-Trudno oceniæ... Je¶li interesuje ciê livewood to w Upper Northedge... pewien elf z Aerenal'u prowadzi The Silver Bought. Pewnie o nim s³ysza³e¶. Uznaje siê ich za najlepszych stolarzy w mie¶cie.
-Podobnie The Winding Root. - dopowiedzia³ Johannes.
-Chêtnie go odwiedzê. To bardzo interesuj±ce zagadnienie od strony naukowej.
-Nie w±tpie. Choæ z Aerenalczykami czasami trudno siê dogadaæ. Zreszt±. Wiesz jak jest.
-S³ysza³em o nich, kult nieumar³ych doradców. Dziwna sprawa... Zak³adam teoretyczn± sytuacjê. Powiedzmy, ¿e udaje mi siê trafiæ na drzewo lub konstrukcjê z driad±. Warto jako¶ zachowaæ siê w takiej sytuacji w okre¶lony sposób. Wola³bym nie uraziæ przypadkiem ducha lasu.
-Najlepiej omin±æ je szerokim ³ukiem. Nie wiadomo jak taka driada zareaguje na kogo¶, kto nie jest obeznany z si³ami natury. Sz³ysza³e¶ pewnie wiele razy choæby o usypiaj±cym ¶piewie driad, czy dzieciach gin±cy w lasach. Najwa¿niejsze to nie niszczyæ natury by nie naraziæ siê na jej odwet.
-Dziêkuje za radê i zapamiêtam j± na wszelki wypadek. Dziêkuje te¿ za wszelkie udzielone informacjê. - Shaim dokona³ jeszcze ma³ych zakupów, po¿egna³ siê i wyszed³.
W drodze zacza³ zastanawiaæ sie nad znaczeniem odbytych do tej pory rozmów. Czy to mo¿liwe, ¿e w gabinecie Coriolisa ¿y³a driada, a je¶li tak czy widzia³a ich w czasie przeszukania. Je¶li to okaze siê prawd±, to szybko t³umaczy wiedzê Coriolisa o zainteresowaniu Zrzeszenia Zrzeszonych jego osob±. Czy t± nowo nabyt± wiedzê mo¿na obróciæ i wykorzystaæ dla dobra ¶ledztwa? I wreszcie, czy to driada stoi za tym zamieszaniem? A mo¿e zosta³a porwana i Coriolis robi wszystko by j± uwolniæ?
 
Awatar użytkownika
Urko
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 896
Rejestracja: śr sty 07, 2004 2:53 pm

sob mar 26, 2005 11:36 am

Duren skinął głową -Tak, jutro złożę wizytę w Enklawie mojego domu. Mam nadzieję, że dowiem się czegoś ciekawego.

***
14 Lharvion, 998 YK, Sar.

Duren wyruszył wcześnie rano, około godziny ósmej. Poprzedniej nocy Zrzeszeni długo dyskutowali nad sprawą Coriolisa, więc detektyw był trochę niewyspany. Ziewnął przeciągle i wyszedł z agencji. Powitały go słońce i zimna bryza, wiejąca od strony portu. Przeciągnął się i ruszył w kierunku Dragon Towers, do enklawy domu d'Tharashk.

Dzielnica Dragon Towers była siedzibą gildii i enklaw Dragonmarked Houses. Z większości budynków na bogato ubranych przechodniów spoglądały heraldyczne bestie ze znaków poszczególnych domów. Znajoma okolica - pomyślał Duren i ruszył w kierunku trzech masywnych wież, na których wisiały herby przedstawiające złote dragonne. Wieże były siedzibą enklawy domu d'Tharashk.

Wnętrze wież było zatłoczone i gwarne. Co chwila przewijali się przez pół-orkowie i ludzie, pracownicy domu. Duren do kilku z nich skinął głową, rozpoznając w nich starych znajomych z młodości i wojska. Na ścianach wisiały obrazy przedstawiające znanych d'Tharashków, w większości pół-orków. Detektyw w końcu dopchał się do recepcji, gdzie młoda kobieta przyjmowała petentów do oudera Torrna, zarządcy enklawy.
-Cześć Milly. Chciałbym widzieć się z ouderem - powiedział Duren, witając się ze starą znajomą.
-Cześć Duren. Poczekaj chwilę, pan Torrn ma obecnie gościa, zaraz będziesz mógł wejść.

Detektyw spędził jeszcze chwilę, gawędząc z recepcjonistką, aż w końcu po paru minutach drzwi gabinetu oudera otworzyły się i wyszedł z nich jakiś młody pół-ork. Duren pożegnał się z koleżanką i wszedł do gabinetu.
Biuro Yevgena Torrma było urządzone wręcz spartańsko. Po prawej stronie znajdowła się szklana gablota z różnymi pamiątkami oudera, a nad dębowym, mocnym biurkiem wisiała tarcza z identycznym dragonne, jaki wisiał na zewnątrz budynku. Natomiast, za biurkiem siedział wysoki, dobrze zbudowany pół-ork w średnim wieku, z zadbaną brodą i wypolerowanymi kłami. Duren skłonił głowę i powiedział cicho.
-Witaj, Ouderze.
-Duren d'Tharashk, poinformowano mnie o twoim przybyciu. Z czym przychodzisz?
- powiedział pół-ork chrapliwym głosem.
-Z prośbą, Ouderze. Jak zapewne ci wiadomo, pracuję w agencji detektywistycznej i chciałbym zwrócić się do ciebie z prośbą o pomoc w prowadzonym śledztwie. Liczę, że moje zasługi dla rodziny okażą się pomocne przy twojej decyzji w tej sprawie.
-Po twoim ostatnim wybryku z więzieniem, nie jestem do końca pewien, czy Dom powinien jeszcze inwestować w twoje szkolenie i działalność
- Yevgen zmrużył oczy. Detektyw skłonił pokornie głowę.
-Ouderze, to był nieprzewidziany wypadek. Jeszcze raz proszę o wybaczenie mojej nieuwagi podczas tamtej sprawy i gwarantuję, że inwestycja, o którą proszę, zwróci się w przyszłości z nawiązką.
-Mów więc.
-Prowadzimy śledztwo w sprawie Juliana Coriolisa i potrzebujemy kilku informacji o tym treserze. Informacji, których, niestety, nie możemy zdobyć samodzielnie. Chciałbym prosić o ujawnienie mi możliwie jak największej ilości informacji o Julianie Coriolisie oraz o wykorzystanie niewątpliwie szerokich kontaktów wśród wyższych sfer Sharn.
-O co podejrzewasz Coriolisa, Durenie?
- powiedział ouder, splatając dłonie na biurku i rozsiadając się wygodnie na krześle.
-Według mnie, planuje jakieś nielegalne działanie w związku z pracą dla stajni Sowy i Jastrzębia. Całkiem możliwe, że chodzi o włamanie do siedziby stajni Pegaza. Oprócz tego, bierzemy także pod uwagę zdradę małżeńską, a może nawet powiązanie obydwu tych wątków.

W tym momencie Duren zdał ouderowi pełną relację z prowadzonego śledztwa, nie zatajając żadnego szczegółu. Znał przenikliwość umysłu Yevgena i wiedział, że kłamstwo zostanie szybko wykryte. Poza tym, szczerość mogła mu tylko pomóc przy śledztwie.
Kiedy powiedział już wszystko ouder podrapał się po brodzie i powiedział z podziwem.
-Interesujące. Ten Julian wydaje się być arcyciekawą personą. Ponadto, twoje śledztwo może też wpłynąć na kontakty naszego Domu z Vadalisami. Sądzę, że będą bardzo wdzięczni, za ostrzeżenie o spodziewanym włamaniu. Wydaje się prawdopodobne, że przy takiej ilości tropów i wątków część z nich okaże się fałszywa. Ośmieliłbym się nawet zaryzykować twierdzenie, iż działania tego trenera w stajniach Race of Eight Winds są tylko przykrywką dla czegoś innego.
-Pytanie - dla czego?
- zapytał Duren.
-Nie wynajęto was do zbadania tej sprawy. - stwierdził kwaśno Yevgen - Jednak, widzę, że sprawa interesuje cię także osobiście, więc jestem dumny, że jako dziedzic Domu działasz z własnej inicjatywy. Dlatego, postaram się pomóc ci w tej sprawie. Oczywiście, w granicach opłacalności - dokończył ouder, obnażając kły w krzywym uśmiechu.
-Oczywiście, ouderze. Kiedy mam się zjawić? - zapytał Duren.
-Bądź tutaj za jakieś sześć godzin. W tym czasie powinno udać mi się dostać jakieś interesujące cię informacje.

Po sześciu godzinach, w trakcie których Duren odnawiał stare znajomości, rozmawiając ze znajomymi z dawnych lat, Milly krzyknęła na cały korytarz.
-Duren d'Tharashk, jesteś proszony do gabinetu Oudera!
-Nareszcie - westchnął głośno detektyw i, pożegnawszy się z kumplami, ruszył do biura Torrna.

-Można powiedzieć, że masz szczęście - powiedział pół-ork, kiedy tylko Duren przekroczył progi pokoju -Globe Information Agency pracuje obecnie nad sprawą związaną z The Tyrants. Okazuje się, że śledzeni przez nich dwaj agenci The Tyrants, pod postacia pięknych kobiet, byli widziani razem z Julianem Coriolisem w The Cracked Mirror. Dla tamtego śledztwa trop jest mało przydatny, ale sądzę, że dla Zrzeszenia Zrzeszonych może okazać się bezcenny.
-Jak najbardziej, ouderze
- nie kryjąc zaciekawienie odpowiedział Duren.
-Co więcej, wiemy, kiedy odbędzie się ich następne spotkanie - powiedział Yevgen, uśmiechając się szeroko - Jutro, trzydzieści minut po północy, w tym samym miejscu.
-Dziękuje za tę informację. Przyzna, że wyjaśnia mi to kilka niepewnych faktów. Czy udało się zdobyć jeszcze jakieś informacje o podobnej wartości?
-Nie w tak krótkim czasie
- odpowiedział krótko ouder -Ale możliwe, że Dom Vadalis podzieli się czymś równie interesującym w zamian za informację o włamaniu w najbliższym czasie.
-Rozumiem. A czy mogę liczyć w najbliższym czasie na więcej wieści w związku z tą sprawą? Oczywiście, jak tylko uda się je zdobyć.
Ouder spojrzał na niego rozbawionym wzrokiem i powiedział złośliwym tonem.
-Sądzę, że jako heir of house powinieneś umiec zdobywać informację na właśną rękę. Ale dobrze, kiedy uda nam się dowiedzieć na ten temat, przekażemy ci te informacje.
Duren pokiwał przepraszająco głową i powiedział, kończąć już rozmowę.
-Jeszcze jedno. Mogę prosić o dwóch pół-orków do pomocy przy ewentualnej akcji w The Cracked Mirror? Możliwe, że będziemy musieli użyć siły w stosunku do tych dwóch kobiet-szpiegów, aby wyciągnąć od nich informacje.
-Niestety. Ale sądzę, że Dom Deneith za drobną opłatą wynajmie wam paru swoich chłopców
- odpowiedział uprzejmie ouder.
-Dobrze więc. Dziękuję za audiencję oraz pomoc i obiecuję, że odwdzięczę się z nawiązką.
-Żegnam i życzę powodzenia.
-Dziękuję. Do widzenia
- powiedział Duren podnosząc się z wygodnego krzesła. Jeszcze raz lekko ukłonił się pół-orkowi i wyszedł z gabinetu. Pożegnał się ze wszystkimi znajomymi w enklawie. Kiedy wychodził, była już godzina 15, więc nie mając ani chwili do stracenia popędził do agencji. Do północy było coraz mniej czasu...
 
DragonsLord
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 314
Rejestracja: pt cze 14, 2002 10:52 pm

wt mar 29, 2005 8:20 pm

Hanatash jeszcze w nocy po wyj¶ciu redaktora spyta³ sie:
-Ma kto¶ szk³o powiekszaj±ce?
Wszyscy stwierdzili, ¿e nie maj± ¿adnego pod rêk±. Psion wtedy wyszed³ na zewn±trz i przyjrza³ siê dok³adnie drzwiom. Chwilê pó¼niej obejrza³ jeszcze raz dok³adnie wiadomo¶æ od Juliana. Po szczegó³owcyh oglêdzinach stwierdzi³, ¿e gnom rzeczywi¶cie musia³ u¿yc jakiej¶ magii, by j± ¶ci±gn±æ lub ewentualnie zawiesiæ. Po czym wróci³ do biura i powiedzia³ wszystkim zebranym:
-Zdaje mi siê ¿e Rufus nie by³ tu sam. S± moim zdaniem dwie mo¿liwo¶ci. Pierwsza to, ¿e Julian da³ t± kartkê temu gnomowi - gdy zjawi³ sie Rufus móg³ pomy¶leæ, ¿e jest jednym z Was i zrobiæ to przez pomy³kê. Ale to moim zdaniem ma³o prawdopodobne Rufus jest tu znany... Drug± mo¿liwo¶ci± jest to, ¿e Rufus nie by³ sam lub hmm.... mo¿e byæ psionem... Czy móg³bym poprosiæ którego¶ z Was o pokazanie mi drogi do tej redakcji? Chcia³bym sie przekonaæ czy moje podejrzenie jest s³uszne. Choæ nie jestem pewny czy ma to co¶ wspólnego ze spraw±.
Podano mu adres i wyja¶nino drogê. Kalashtar postanowi³ odpocz±æ i udaæ siê do redakcji nastêpnego dnia.

Rano, 14 dnia miesi±ca, przed siedzib± "Sharn Inqusitive" (widaæ, ¿e jest to burzliwy czas, bo 15 jest nastêpne wydanie tego czasopisma), Middle Menthis, w dzielnicy uniwersyteckiej, "Ksiêgi i Introligatornia Haftaka" - po³±czenie ksiêgarni i wydawnictwa.
Hanatash wszed³ do budynku, tam podchodzi do niego sekretarka i pyta:
-W czym mogê s³u¿yæ?
-Przepraszam za zajmowanie czasu ale szukam redaktora Rufusa.
-A w jakiej sprawie?
-Czy jest mo¿e w tej chwili w biurze? Mo¿liwe, ¿e mam dla niego do¶æ ciekawe informacje dotycz±ce zbieranego przez niego materia³u.
-W takim razie jest. Ale proszê uwa¿aæ, jest dzisiaj nie w humorze. Proszê wej¶æ do tego pokoiku.
-Bardzo pani dziêkuje.
Po dotarciu do wskazanego gabinetu psion zapuka³ do drzwi.
-Wej¶æ! - krzykna³ zza drzwi Rufus.
Hanatash wszed³ i powiedzia³:
-Witam panie Rufus. - a jego oczom ukaza³ siê ma³y pokoik zawalony papierami, w wiêkszo¶ci zmiêtymi i rzuconymi za siebie. Gnom siedzia³ na taborecie.
-Mam nadzieje, ¿e jeszcze mnie pan pamieta?
-To pan. O co chodzi? - powiedzia³ odwracaj±c siê na taborecie w stronê psiona.
-Mo¿liwe, ¿e mam dla Ciebie do¶æ ciekawe informacje - w tym samym czasie rozpocz±³ manifestowanie mocy pozwalaj±cej na wykrycie psioniki, przy okazji staraj±c siê, by nie zosta³o to zauwa¿one.
-Nie mam dzi¶ za du¿o czasu. Do rzeczy. - odezwa³ siê z widoczn± popraw± humoru.
Psion nie wykry³ by Rufus posiada³ zdolno¶ci psioniczne, zatem podszed³ do biurko i u¿y³ kolejnej mocy. Tak jak poprzedniego wieczoru chcia³ nak³oniæ Rufusa, by ponownie sta³ siê dla niego bliskim przyjacielem. Zrobi³ to równie¿ tak, by nie wzbudziæ zainteresowania. Niestety tym razem redaktor opar³ siê si³a swego umys³u - najwyra¼niej wypoczynek poprawi³ jego wewnêtrzn± odporno¶æ.
Rufus tymczasem skroba³ co¶ piórem i czeka³ na odpowied¼. Wreszcie odezwa³ siê:
-No, to jak bêdzie?
-Mo¿liwe, ¿e mam ciekawszy temat ni¿ dr±¿enie afery z tym ma³o znacz±cym Julianem. - zablefowa³ wspomagaj±c siê psionik±.
-Naprawdê? - odezwa³ siê cynicznym, niedowierzaj±cym g³osem.
-Skoro to pana nie interesuje nie bêdê zajmowa³ panu cennego czasu.
-Niech Pan nie kokietuje, tylko mówi co ma do powiedzenia.
-Wie pan zapewne, ¿e w wy¶cigu jest faworyt wygranej.
-Uhm.
-Oraz jest taki, który jest najs³abszy i nikt na niego nie stawia. O zdrowych zmys³ach oczywi¶cie. Jak pan zapewne wie stawka na Gryfa s± wyjatkowe wysokie, prawda?
-S±, i co z tego?
-Jak zrobi³by niespodziankê i wygra³ ten wy¶cig by³aby niez³a sensacja.
-Zgadza siê. Ale Gryf nie wygra.
-Sk±d ta pewno¶æ? - powiedzia³ psion z tajemniczym u¶miechem.
-Bo startuj± o wiele lepsze bestie. Choæby Orze³.
-Tak, ale w normalnych okoliczno¶ciach by³oby to ca³kiem pewne. No có¿, jak s±dzê pana to nie interesuje. Nie bedê zajmowa³ panu cennego czasu.
-Oczywi¶cie przypadki siê zdarzaj±, a hazardzi¶ci maj± w zwyczaju liczyæ na przypadki - ale ja tak nie ryzykujê. Zawsze lubiê byæ dobrze poinformowany.
-Racja. Informacje s± zawsze wa¿ne, ale nie jestem pewny czy w tym wypadku ma pan dobre. Jak s±dzê chce pan ju¿ w jutrzejszym wydaniu co¶ o tym napisaæ.
-Co pan insynuujesz? - zagadn±³ z udawanym poirytowaniem.
-Za pieniêdzmi zawsze przemawia w³adza.
-Nie strzelaj mi tu pan sentencjami, bo ka¿ê wyrzuciæ.
-Proszê sie tak nie denerwowaæ, mo¿e sie co¶ panu staæ.
Rufus wymrucza³ co¶ do siebie pod nosem, machn±³ g³ow±. Hanatash ruszy³ w kierunku drzwi i doda³:
-Chce tylko powiedzieæ, ¿e informacje, które pan posiada nie s± pewne. Byæ mo¿e kto¶ wyjatkowo siê postara³, aby pan zainteresowa³ sie Julianem.
-A id¼ pan i nie przeszkadzaj mi w pracy. Tak Wam w piêty pójd± te wizyty u mnie w redakcji, ¿e mnie do koñca ¿ycia popamiêtacie. - powiedzia³ podniesionym g³osem.
Wybacz przyjacielu nie chcê, aby ten ma³y gnojek zrobi³ nam nieprzyjemno¶ci. - pomy¶la³ psion i odwróci³ siê w strone gnoma i odpowiedzia³ na ten w³asnym atakiem, ale o wiele bardziej bolesnym dla umys³u [a ludzie w pobli¿u gabinetu mogli us³yszeæ jakie¶ tajemnicze szpety przez chwilê].
-Có¿ napewno...
-Aaaaiiiieee! - sykn±³ i wyda³ st³umiony krzyk gnom ³api±c siê za g³owê i zataczaj±c siê.
Kalashtar powtórzy³ jeszcze raz atak, chc±c og³uszyæ Rufusa, lecz niestety nie wpe³ni jeszcze kontrolowa³ swe zdolno¶ci i atak okaza³ siê zbyt silny. Gnom pad³ na ziemiê, jego oddech zacz±³ siê urywaæ. W tej samej chwili psikryszta³ wys³a³ do umys³u w³a¶ciciela odczucie wstrêtu i winy. Psion szybko podszed³ sprawdziæ czy gnom ¿yje jeszcze.
-Aaaaa! - kalashtar us³ysza³ kobiecy krzyk za sob±. - Co siê sta³o?! - sekretarka szybko dosz³a do siebie po pierwszym szoku.
-Redaktorowi co¶ siê sta³o. By³ strasznie poruszony. Siedzia³ na sto³ku, wsta³ i nagle upad³.
-To serce! Niech pan biegnie po pomoc! - kobieta uwierzy³a w s³owa psiona.
Hanatash wybieg³ w poszukiwaniu pomocy do Wielkiego Gmachu Aureona, gdzie ³atwo by³o znale¼æ medyka lub kap³ana. Tam poprosi³ o pomoc w redakcji. Na jego pro¶by do¶æ szybko odpowiedzia³ jeden z kap³anów i po¶pieszy³ za psionem do Rufusa.
Na miejscu pochyli³ siê nad Rufusem:
-Moje umiejêtno¶ci tu nie pomog±... Jest martwy.
Kobieta westchnê³a i krzyknê³a:
-Wezwijmy Jarasco!
-To ju¿ nic nie pomo¿e. - spokojnie i rzeczowo stwierdzi³ kap³an.
Morderca. - psion us³ysza³ oskar¿ycielski "g³os" swego psikryszta³u. Hanatash poczu³ ciê¿at na swych barkach, ale ukry³ swe odczucie przed ¶wiadkami. Szybko doda³:
-Trzeba wezwaæ stra¿. Ma pan pojêcie co mog³o spowodowaæ ¶mieræ?
Kap³an zacz±³ badac cia³o, a kobieta wybieg³a po Sharnañsk± Stra¿.
-To wygl±da na wylew wewnêtrzny. Co siê sta³o? Czy kto¶ tu by³ kiedy siê to zaczê³o? - powiedzia³ po oglêdzinach.
-Ja. Rozmawia³em z redaktorem, gdy nagle zacz±³ na mnie krzyczeæ, ¿e zajmuje mu cenny czas. Wsta³ ze sto³ka, zrobi³ siê czerwony i upad³ na pod³ogê. Sprawdzi³em czy oddycha. Wtedy wesz³a sektetarka. Potem pobieg³em do ¶wi±tyni i ¶ci±gn±³em pomoc. - odpowiedzia³ psion.
Kap³an zmówi³ krótk± modlitwê nad zmar³ym. Powoli okolica zaczê³a zape³niaæ siê gapiami.

Piêæ minut potem pojawi³a siê czwórka ludzi w czarno-zielonych skórzniach-mundurach stra¿y (Sharn Watch).
 
Darklord
Wyróżniony
Wyróżniony
Posty: 9630
Rejestracja: sob lis 15, 2003 2:03 pm

śr mar 30, 2005 12:15 am

W czasie drogi do pierwszego ze sklepów Johannes po¿egna³ siê i ruszy³ z powrotem do Wielkiego Gmachu Aerona. Natomiast Shaim w pojedynkê odwiedzi³ dwa sklepy prowadzone przez elfy. Pierwszym by³ "The Silver Bought". Tam dowiedzia³ siê od w³a¶ciciela, Tanara Mendyriana, ¿e g³ównie specjalizuje siê w broni i tak du¿ych ilo¶ci egzotycznego drewna nie zmarnuje na meble. Natomiast w drugim sklepie, "The Winding Root", Jhaia Thesaelia przyzna³a, ¿e nie dalej jak dwa miesi±ce temu sprzeda³a du¿± szafê z livewood. Uda³o siê ustaliæ, ¿e klient pochodzi³ z tej dzielnicy. Kap³an ba³e¶ siê dalej pytaæ by nie uraziæ rozmówczyni. To jednak wystarczy³o, by domniemywaæ, ¿e móg³ to byæ Coriolis. Co prawda Shaw Lias, to nie to samo co Oak Towers, ale ogólnie dystrykt zgadza siê.
Shaim wróci³ do siedziby agencji, by podzieliæ siê z reszt± towarzyszy informacjami, które uzna³ za do¶æ interesuj±ce.
 
Pedro Alvarez
Wyróżniony
Wyróżniony
Posty: 753
Rejestracja: pn gru 16, 2002 6:19 pm

śr mar 30, 2005 9:42 pm

Kiedy Kendrell postanowi³ dzia³aæ dwie osoby ju¿ opu¶ci³y siedzibê Zrzeszenia, w ¶rodku zosta³ tylko on, Hanatash i Keira. Mo¿e i lepiej je¶li oni zostan± tu, – pomy¶la³ – szczególnie Keira ma tendencje do utrudniania nam roboty. Po krótkiej chwili namys³u po¿egna³ siê z changelingiem i kalashtarem i wyszed³ na ulicê Sharn.
Zrzeszony swoje kroki skierowa³ do dystryktu Dragon Towers, miejsca, gdzie znajdowa³y siê placówki niemal wszystkich naznaczonych domów. Mijaj±c enklawê domu Tharask pomy¶la³ przez chwilê jak sobie radzi Duren. Wreszcie, trafiwszy pod placówkê Vadalisów, która wygl±da³a ubogo w porównaniu z enklawami domów Tharask czy Sivis, zebra³ siê w sobie i wszed³ do ¶rodka.
W holu zwróci³ siê do niego cz³owiek odziany w skórzany fartuch
- Dzieñ dobry. W czym mogê pomóc?
- Dzieñ dobry, chcia³bym siê spytaæ o jednego by³ego cz³onka waszego domu, czy dobrze trafi³em?
-To zale¿y co dok³adnie Pana interesuje i kogo Pan reprezentuje. Jak widzê nie nosi Pan munduru Stra¿y Sharn.
- Mo¿e po kolei, chodzi mi o Mirandê obecnie Coriolis.
– tu Kendrell postara³ siê o jak najszczerszy u¶miech - a dok³adniej o okoliczno¶ci, w których opu¶ci³a dom Vadalis.
- Usi±d¼my tutaj. Dzi¶ jest dzieñ wolny od pracy wiêc pewnie nie bêdzie du¿o klientów.
-rozmówca wskaza³ na stolik stoj±cy pod jedn± ze ¶cian. – Widzi pan, Miranda porzuci³a nazwisko d'Vadalis w ramach ma³¿eñstwa, bowiem jej m±¿ nie przyj±³ propozycji przyjêcia do naszego rodu, ale to dawne dzieje – ponad piêæ lat ju¿ minê³o.
- Tak, wiem, ¿e nale¿y on do sekty Greensingerów - widaæ tu konflikt interesów.
– odpar³ Kendrell, przy okazji sonduj±c rozmówce.
-Do jakiej sekty? Nigdy nie s³ysza³em o Greensingerach.
- Niemo¿liwe? –
udawane zdziwienie - Podczas planów ma³¿eñskich na pewno kto¶ musia³ o tym wiedzieæ.
- Ja na ten temat nic nie wiem. Czy to jaka¶ gro¼na sekta?
- To jedna z sekt druidycznych z Eldeen Reaches. Sam nie wiem za wiele na ich temat.
- Wiêc chyba nie ma siê o co martwiæ.
- Nie, raczej nie.
- trop druidów okaza³ siê ¶lepy, wiêc przysz³a pora na zmianê tematu. - Czy Miranda od czasu ma³¿eñstwa utrzymuje nadal kontakty z domem?
-Wiêkszo¶æ z nas ca³y czas utrzymuje ciep³e stosunki z rodzin± Mirandy. Choæby Lecian d'Vadalis przyj±³ zaproszenie Coriolisów na dzisiejszy obiad. Miranda nigdy nie skar¿y³a siê na swojego mê¿a.
- Lecian? Pan wybaczy moj± niewiedzê, ale któ¿ to taki?
- Och, to jeden z cz³onków domu Vadalis. Jest naznaczony Mniejszym Znamieniem Opieki.
- Czy to jaki¶ szczególnie bliski przyjaciel Mirandy?
- Mo¿na tak powiedzieæ. Lecian to dusza towarzystwa, ale ostatnio jego obowi±zki nie pozwala³y mu zbyt czêsto odwiedzaæ znajomych.
- Rozumiem. –
Kendrell uzna³ Leciana za nie istotnego i znów zmieni³ temat - A jak tam widoki na Wy¶cig O¶miu Wiatrów wewn±trz domu?
- Ja osobi¶cie jestem pewien, ¿e wygra Pegaz, tak jak tego dokona³ wiele razy wcze¶niej. Nie na darmo jest tresowany przez najlepszych specjalistów w ca³ym Khorvaire. Przepraszam na chwilê –
pracownik placówki podszed³ do innego klienta, skierowa³ go do odpowiedniego pokoju i zaraz potem wróci³ do rozmowy.
- S³ysza³em, ¿e specjali¶ci z domu Vadalis s± treserami w jednej ze stajni? –
Detektyw dr±¿y³ dalej.
- Zgadza siê, wynajmujemy treserów równie¿ dla innych stajni.
- Mo¿na wiedzieæ dla których?
- Niestety sam dok³adnie nie wiem.
- A wie pan kto mo¿e wiedzieæ?
- Ja nie wiem. Teoretycznie mo¿na to sprawdziæ w archiwach, ale bez powa¿nego powodu nikt tam nie bêdzie grzeba³. Proszê siê popytaæ.
- Dziêkuje, zrobiê tak. To by³oby wszystko.
- Proszê bardzo.

Po zakoñczeniu rozmowy Kendrell poczeka³ trochê a¿ kto¶ „zmieni” mê¿czyznê, z którym przed chwil± rozmawia³. Nie musia³ d³ugo czekaæ, wkrótce kto¶ z zaplecza zamieni³ z nim kilka s³ów i sam zaj±³ jego miejsce w holu. Kendrell postanowi³ wykorzystaæ sytuacjê i zasiêgn±æ jêzyka o treserach u zmiennika. Uda³o mu siê ustaliæ dwie z trzech stajni: Sowê i Pegaza, a tak¿e to, i¿ trzeci± na pewno nie jest Jastrz±b. Có¿ – pomy¶la³ – dobre i to.

Po opuszczeniu placówki Vadalisów jak i ca³ych Dragon Towers Kendrell uda³ siê do tak mu znajomych zak±tków Tavick’s Landing. Bêd±c w drodze do znajomego bukmachera – Revrenda P. Wetshovena. Id±c do jego klitki z zak³adami min±³ stragan z pysznie wygl±daj±cymi jab³kami, by³y tak apetyczne, ¿e od razu kupi³ piêæ i u¶miechn±³ siê do nie mniej apetycznej ekspedientki. Wreszcie trafi³ do zak³adu, w ¶rodku by³o kilku ludzi studiuj±cych tablicê z rozpisk± przyjmowanych zak³adów, Westhoven siedzia³, jak zwykle niechlujnie, za lad±. Kendrell pozwoli³ sobie na ma³± uszczypliwo¶æ przy powitaniu.
– Witaj wielebny - odezwa³ siê, u¿ywaj±c „tajnej” ksywki, zwi±zanej z przygod± Revrenda w seminarium.
- Kendrell, stara dupo. Przyszed³e¶ wreszcie co¶ postawiæ?
- Tyle jest zamieszania wokó³ Wy¶cigu ¿e boje siê stawiaæ nawet miedziaka, Przyszed³em z tob± porozmawiaæ chwilê, je¶li mo¿esz.
- No nie jest a¿ tak ¼le. Pamiêtasz co by³o dwa lata temu. Ca³y ten skandal ze skorumpowanymi sêdziami. O czym chcesz gadaæ? Kolejna niespe³niona mi³o¶æ, co? –
Revrend podle siê u¶miechn±³.
- Spadaj. –
powiedzia³ Kendrell przez ¶miech i zerkn±³ na tablicê ze stawkami. Najmocniej sta³ Pegaz, za nim Hippogryf, Orze³ i Sowa.. Jastrz±b by³ nabazgrany kred± na samym dole tablicy z jednym z najwy¿szych kursów. - Widzê ¿e i u Ciebie pegaz stoi najmocniej?
- To standardowy faworyt wy¶cigu. Jak siê dysponuje spor± kas± to mo¿na na nim w miarê bezpiecznie sporo zarobiæ.
- Tak, wszyscy w Sharn go faworyzuj±...
- Dziêki artyku³owi w Inquisitive, Orze³ stoi bardzo wysoko. Wed³ug mnie raczej nie wygra, ale dziêki temu du¿o frajerów na niego postawi a ja siê ob³owiê.
- W³a¶nie... czyta³e¶ wypociny tego gnoma w Inquisitive?
-Czyta³em. Ten go¶æ to bardziej kibic ni¿ specjalista.
- Tak, w ogóle nie uwa¿a pegaza za faworyta. Ale nie istotne, ¶ledzisz mo¿e ruchy treserów?
- Nie bardzo mam na to czas, Muszê pilnowaæ interesu. –
Tu wielebny nachyli³ siê i zni¿y³ g³os - Ale co nieco zawsze mi siê obi³o o uszy.
- S³ysza³em, ¿e jeden rzekomo dobry treser, niejaki Julian Coriolis, zosta³ wywalony ze stajni Pegaza niedawno i przeszed³ do Sowy i Jastrzêbia.
- E nie... To plotka. Nikogo nie wywalili ze stajni Pegaza. Ale rzeczywi¶cie, ten Coriolis pracuje na dwa fronty.
- W³a¶ciwie, skoro Coriolis pracuje dla Jastrzêbia to czemu on stoi tak nisko?
- Wiesz. Jastrz±b to rzadko kiedy walczy ¿eby wygraæ. Tym z Tumbletown i Underlook zale¿y po prostu na tym, ¿eby ich pupilek "rozerwa³ na strzêpy" jakiego¶ innego zawodnika.
- Zawodnika czy jego wierzchowca?
- Najlepiej jedno i drugie… prawie tak jak gryf.
- S³uchaj, a czy tej jastrz±b ma ulubione cele?
- Nie bardzo… na ogó³ to co razem z nim leci z ty³u stawki, trzy lata temu to by³a sowa. A przy okazji ostatnio nie¼le podskoczy³ Orze³, a Gildewing nieco opad³.
- Jaki¶ powód?
- Orze³ przez ten artyku³. A glidewing? nie ma specjalnego powodu, jako¶ nie ma zaufania do tego halfiñskiego nieopierzonego jaszczura. Ale kto wie, jak Klan Boromar we¼mie siê podbijanie kursu to on te¿ mo¿e sporo podskoczyæ.
- Dobra dziêki. Gdyby¶ co¶ us³ysza³, szczególnie o treserach, to daj mi znaæ, ok?
- Jasne. Mo¿e co¶ jednak postawisz? Zarobek gwarantowany.
- Ta… ty i twoje gwarancje. –
Kendrell siêgn±³ do sakiewki i da³ zarobiæ przyjacielowi - Trzymaj dwa srebrniki i zapisz na sowê.
- Wpadnij po 23, ¿eby odebraæ wygran±. Wiesz, kobiety lec± na pieni±dze…
- Po prostu nic ju¿ nie mów. –
odparowa³ detektyw - ¯egnam.
- Nawet jak przegrasz to tu wrócisz.


To by³o potrzebne, spokojna rozmowa z kim¶, gdzie nie trzeba uwa¿aæ na s³owa i nie padn± trudne pytania. Kendrell wyj±³ jedno ze swoich jab³ek i zacz±³ je je¶æ. Przegryzaj±c pyszny owoc rozmy¶la³ co tu zrobiæ dalej. Na Srebrny P³omieñ, znowu bêdê musia³ siê chandryczyæ z tym gnomem. Czemu on uwa¿a Pegaza za outsidera?. Kiedy wraca³ tak do biura nie wiedzia³ jeszcze, ¿e kto¶ ju¿ go „wybawi³” od tego spotkania.
 
DragonsLord
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 314
Rejestracja: pt cze 14, 2002 10:52 pm

czw mar 31, 2005 6:55 pm

Przedstawiciele Sharn Warch po przybyciu na miejsce zaczêli rozpêdzaæ gapiów i zabezpieczaæ miejsce na potrzebê ¶ledztwa. Wylegitymowali wszystkie obecne osoby i spisano ich dane. Hanatash poda³ do wiadomo¶ci stra¿y adres karczmy "Merry Marmaid" (Cliffside, Callestan) jako miejsce tymczasowgo pobytu. I tak siê w niej zatrzymywa³, a w ten sposób móg³ oszczêdziæ przynajmniej czê¶æ k³opotów Zrzeszonym. A nastêpnie zaczêto zbieraæ zeznania ¶wiadków. Kalashtar przedstawi³ t± sam± wersjê wydarzeñ, któr± wcze¶niej przedstawi³ kap³anowi. Tym razem tak¿e pos³u¿y³ siê swym psionicznym talentem i pewnym do¶wiadczeniem w naginaniu prawdy. Sekretarka i kap³an nie mieli podstaw b jej zaprzeczaæ. Sier¿ant stra¿y w zaistnia³ej sytuacji nakaza³ wszystkim "zamieszanym" osobom nie opuszczaæ miasta i zg³aszaæ siê na wezwania stra¿y. Nastêpnie kaza³ siê rozej¶æ i powróciæ do swoich obowi±zków. Psion wyszed³, wpierw ruszy³ w inn± stron± próbuj±c sprawdziæ czy kto¶ przypadkiem go nie ¶ledzi, a potem skierowa³ siê do biura Zrzeszonych.
 
Darklord
Wyróżniony
Wyróżniony
Posty: 9630
Rejestracja: sob lis 15, 2003 2:03 pm

czw kwie 07, 2005 9:46 pm

Shaim energicznym krokiem wpad³ do biura Zrzeszonych (bêd±c do¶æ zadowolnym z osi±gniêtych informacji i chc± siê nimi podzieliæ z reszt±). Na miejscu by³a tylko Keira:
-Witaj! Jak min±³ dzieñ? Czy by³ równie owocny jak mój? - powiedzia³ z u¶niechem na twarzy...
 
Awatar użytkownika
Urko
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 896
Rejestracja: śr sty 07, 2004 2:53 pm

pt kwie 08, 2005 10:29 pm

Duren wbiegł do siedziby Zrzeszenia Zrzeszonych dysząc ze zmęczenia. Padł na krzesło i wypił całą szklankę wody jednym haustem. Przywitał się z Keirą i Shaimem gestem dłoni, przez chwilę jeszcze łapiąc oddech.
-Witam. Bez zbędnego wstępu - ouder udzielił mi rewelacyjnych informacji - jeszcze raz zwilżył sobie gardło wodą - Czy wiedzieliście, że Julian był widywany w "The Cracked Mirror" u boku dwóch pięknych kobiet - szpiegów, pracujących dla The Tyrants? Powiem więcej - następne spotkanie jutro, gdzieś o godzinie 00.30. Myślę, że warto byłoby także uczestniczyć w tym rendez-vous, niekoniecznie za zgodą i wiedzą Coriolisa i jego koleżanek. - Duren uśmiechnął się krzywo -A wy, też dowiedzieliście się czegoś interesującego?
 
Pedro Alvarez
Wyróżniony
Wyróżniony
Posty: 753
Rejestracja: pn gru 16, 2002 6:19 pm

pt kwie 08, 2005 10:48 pm

-Dobra robota, Duren. - pogratulowa³ koledze Kendrell - Ja nie mam informacji o takiej wadze. Dowiedzia³em siê, ¿e Miranda nadal utrzymuje dobre kontakty z Vadalisami i raczej w±tpliwe by wiedzia³a o ewentualnej dzia³alno¶ci Juliana zwi±zanej z tym domem, ale to chyba ma³o istotne. Wa¿niejszej rzeczy dowiedzia³em siê u bukmachera i uwa¿am, ¿e trzeba siê z tym udaæ do naszego ulubionego redaktora... bo tak naprawdê Coriolisa z ¿adnego zespo³u nie wyrzucili, a Pegaz jest uwa¿any za faworyta wy¶cigu. Azurak krêci, chêtnie mu wpechnê te krêtactwa w gard³o.
Koñcz±c swoj± wypowied¼ Kendrell szyderczo siê u¶miechn±³ i wyj±³ jeszcze jedno z zakupionych wcze¶niej jab³ek.
 
EnTheEnd
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 671
Rejestracja: pn mar 08, 2004 3:19 pm

ndz kwie 10, 2005 11:43 am

-Jak ju¿ tylu was jest... mo¿e teraz ja co¶ opowiem. - rzuci³a, spogl±daj±c na kolegów.
-Hmh. - odpowiedzia³ Duren. Kendrell po raz kolejny wgryz³ siê w jab³ko. Changeling spokojnie wysun±³ krzes³o i usadowi³ siê przy biurku.
-Mam co¶ dla Ciebie, ciapciaku. - wsunê³a d³oñ do papierowej, stoj±cej ko³o niej torby, wyjmuj±c z niej ma³± buteleczkê z³ocistego trunku -Podobno dobre. Kendrell zrêcznie z³apa³ rzucon± butelczynê. Mhm, co mia³o chyba znaczyæ -dziêkujê-.
Duren schowa³ twarz w d³oniach. Tylko tyle? - zapyta³.
-Mhm. Wiecie, Miranda by³a troszkê zajêta. Nie mog³a mi po¶wiêciæ za du¿o czasu. Ale o tem potem. - Duren, z ci±gle schowan± twarz± w d³oniach, zapyta³ -Kartka, Avre, kartka. Porówna³a¶ charakter pisma?
-Tak. - wziê³a z sto³u jab³ko.
-I? - Duren, najwidoczniej, nie by³ dzisiaj cierpliwy.
-Mhm - prze³knê³a s³odki kês -Identyczne. Albo to naprawdê Coriolisa ruszy³o za serce i postanowi³ podzieliæ siê z nami swoimi prze¿yciami... albo fa³szerz wykona³ kawa³ ¶wietnej roboty. - opar³a siê wygodnie, po raz kolejny wgryzaj±c siê w jab³ko. Identyczne, powiadasz? - zapyta³ Kendrell. -Dok³adnie. Oczywi¶cie, nadal uwa¿am, ¿e ten pyskaty gnom po prostu mia³ dostêp do pisma Juliana i dokona³ perfekcyjnego fa³szerstwa. Ale to nie wszystko.
-S³uchamy.
-Dowiedzia³am siê, ¿e Julian wychowa³ siê w Eldeen Reaches. Wiêcej - próbowa³ namówiæ Mirandê, aby i ona zechcia³a przenie¶æ siê w te regiony - konkretnie, do miejscowo¶ci - spróbowa³a sobie przypomnieæ -Varna. Tak, Varna. Nikomu nie muszê chyba mówiæ, ¿e to siedziba Vadalisów.
-Mhm - zachrupa³ Kendrell -Co¶ jeszcze?
-Tak. Miranda powiedzia³a mi, ¿e Julian rzuca czasami w swojej pracy zaklêcia. "Pomagaj± mu dotrzeæ do zwierz±t", tak to okre¶li³a. O wiêcej, niestety, nie zd±¿y³am siê zapytaæ. Jak ju¿ mówi³am, Miranda by³a zajêta przygotowaniem obiadu. Obiadu dla... Leciana d'Vadalis. - zamilk³a.
 
Awatar użytkownika
Urko
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 896
Rejestracja: śr sty 07, 2004 2:53 pm

wt kwie 12, 2005 6:21 pm

Duren ze zniecierpliwieniem stukał palcami w blat stołu.
-Gdzie się podziewa Hanatash? Musimy z nim omówić, co dalej, no i potrzebujemy jego informacji o Rufusie. Cholerni kalashtarzy, nigdy ich nie ma, kiedy są potrzebni - mruknął ze złością - Cóż, póki co omówimy plan bez niego.

-Julian chce spotkać się ze szpiegami The Tyrants w ich własnej norze. Moim zdaniem powinniśmy podsłuchać jak najwięcej z tej rozmowy. W tym celu będziemy musieli urządzić małą maskaradę - Duren uśmiechnął się krzywo -Avre, pójdziesz do 'The Cracked Mirror' pod swoją prawdziwą postacią, wpuszczą cię bez problemu. Ty też w razie czego będzie rozmawiała, bo, jako changeling, będziesz mniej podejrzana o szpiegowanie swoich. Ja będę robił za twojego głupiego, małomównego kochanka, co, jak sądzę, będzie mi dobrze wychodziło -zachichotał cicho- Kendrell będzie udawał naszego ochroniarza, bo jest lepiej zbudowany i na pewno lepiej wypadnie w tej roli niż ja. Hanatash będzie w tawernie jako osobny, nie znający nas gość, tak naprawdę sprawując nad nami psioniczną pieczę i próbując usłyszeć i przeczytać w myślach śledzonych to, czego my nie możemy. Wszscy czekamy przed miejscem spotkania o godzinie 11.30 i wchodzimy zaraz po naszych ptaszkach, starając się zająć miejsca możliwie najbliżej nas. Dla Shaima też mam robotę - pójdziesz do domu Coriolisów ok. północy i wypyta dokładnie o obiad z tym Vadalisem.

Kendrell, ty i ja będziemy musieli myśleć o przysłowiowych czterech literach Maryni, żeby w razie czego nie wpaść. Będziemy tam na obcym gruncie i nie wiadomo, jakimi mocami dysponują szpiedzy The Tyrants. Kiedy będzie już po wszystkim, o ile będzie to możliwe, przesłuchamy te agentki, ale to tylko mało prawdopodobny wariant. Ktoś ma jakieś inne propozycje?
- zakończył, opierając się na oparciu i stukając palcami o stół.
 
Pedro Alvarez
Wyróżniony
Wyróżniony
Posty: 753
Rejestracja: pn gru 16, 2002 6:19 pm

wt kwie 12, 2005 10:03 pm

- O my¶li to siê nie matrw - odpar³ Kendrell - W przybytkach Tryants jest wystarczaj±co du¿o "przys³owiowych dup Maryni" ¿eby¶ mia³ o czym my¶leæ. Teraz, gdzie jest ten cholerny psionik... - Detektyw zacz±³ udawaæ zdenerwowanie i znów zagryza³ jab³ko.
 
DragonsLord
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 314
Rejestracja: pt cze 14, 2002 10:52 pm

pt kwie 22, 2005 10:58 am

Gdy tak wszyscy rozmawiali nagle poczuli wie¼ mentaln± pierwszym z nich by³ Shaim, który rozpozna³, ¿e to Hanatash. - Wybacz przyjacielu by³em u tego Rufus’a, zrobi³em co¶ strasznego - w tej chwili wszyscy zgromadzeni tak¿e us³yszeli jego my¶li w swoich umys³ach. – By³em u tego redaktora dowiedzia³em siê, ¿e nie jest Psionem, dziêki Duren’owi wiemy te¿, ¿e raczej nie by³ magiem pozosta³y wiec tylko zdolno¶ci rasowe. A z tego, co wiem o gnomach nie potrafi± lewitowaæ. Co do kartki z informacj± od Juliana, mamy tylko 2 mo¿liwo¶ci. 1 Julian da³ mu j±. Co osobi¶cie uwa¿am za ma³o prawdo podobne. 2 Mo¿liwo¶æ ta wiadomo¶æ to fa³szywka sprytnie zaaran¿owana przez Rufus’a. Próbowa³em zmydliæ mu oczy ¿eby poszed³ innym tropem i odczepi³ siê od was oraz waszego klienta niestety… tym razem moja moc mnie zawiod³a, zacz±³ drzeæ siê i groziæ – wszyscy w pomieszczeniu wyczuli, ¿e Kalashtar wysy³a my¶li ze smutkiem- nie wiem, co mnie podkusi³o nie chcia³em, aby tak siê sta³o … u¿y³em mocy, aby go powstrzymaæ niestety ataki okaza³y siê za potê¿ne … zabi³em go … - chwila ciszy, po czym Hanatash opowiada im wszystko z dok³adno¶ci±. – Zawiod³em was wszystkich, wybaczcie, nie wszed³em do budynku, poniewa¿ mogê byæ ¶ledzony, stra¿ dla pewno¶ci mog³a wys³aæ opiekuna. - Kalashtar sta³ niedaleko okna patrz±c na ulice i ludzi przechodz±cych obok choæ szczerze mówi±c nie widzia³ ich by³ g³eboko skoncetrowany.
 
Awatar użytkownika
Urko
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 896
Rejestracja: śr sty 07, 2004 2:53 pm

śr kwie 27, 2005 9:45 pm

Duren z niepokojem odebrał wiadomość od psiona. Wyraźnie zdenerwował go fakt śledzenia go przez Straż. Z drugiej strony, Straż mogła ich wspomóc w akcji o północy. Odpowiedział Hanatashowi mentalną wiadomością, wykorzystując więź stworzoną przez telepatę.

-Bądź dzisiaj o 11.30 w "The Cracked Mirror". Będziesz potrzebny jako bloker sondowania umysłu Avre. Będziemy udawać, że się nie znamy, więc nie ma niebezpieczeństwa. Przy okazji, twoi 'śledczy' mogą nam podświadomie pomóc. Pewnie też będą w przebraniu, a w razie niebezpieczeństwa możliwe, że nam pomogą.

Szybko wytłumaczył swój plan Hanatashowi, i dodał na końcu:

-Przy okazji, dobrze, że pozbyłeś się tego redaktorka. Strasznie mnie irytował.
 
EnTheEnd
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 671
Rejestracja: pn mar 08, 2004 3:19 pm

ndz maja 01, 2005 9:11 pm

Avre wyra¼nie ucieszy³a siê na wie¶æ o ¶mierci Rufusa. -Zarozumia³y, bezczelny gnom. Nale¿a³o mu siê.

-"The Cracked Mirror"? Uroczo. - zacmoka³a - Jak d³ugo otaczaæ mnie bêdzie ochron± Hanatash, tak d³ugo powinnam byæ bezpieczna. Wa¿ne, ¿eby to wam nie przysz³y do g³owy nieodpowiednie my¶li. Poza tym, jestem za. Mo¿e dojdziemy do czego¶ konkretnego. Kto¶ ma jakie¶ inne propozycje, czy dzisiaj wyruszamy na akcjê?

G³upiutki, ma³omówny kochanek. Za¶mia³a siê w my¶lach.
 
Darklord
Wyróżniony
Wyróżniony
Posty: 9630
Rejestracja: sob lis 15, 2003 2:03 pm

śr maja 04, 2005 5:08 pm

Shaim zblad³ po us³yszeniu tej wiadomo¶ci, lecz gdy us³ysza³ komentarze pozosta³ych zacz±³ dochodziæ do siebie i wreszcie wydoby³ z siebie g³os:
-Co siê sta³o, to siê sta³o... Musimy pomimo tego braæ siê do roboty, szczególnie, ¿e czas leci. A przy okazji mo¿e i uda siê w pe³ni wykaraskaæ Ciebie z tej ca³ej sytuacji.
 
Awatar użytkownika
Urko
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 896
Rejestracja: śr sty 07, 2004 2:53 pm

czw maja 05, 2005 6:22 pm

Duren odchrząknął, chcąc zwrócić na siebie uwagę. Wstał od stołu, zdejmując koszulę.

-Jeżeli mamy być dzisiaj o północy w The Cracked Mirror radziłbym już zacząć przygotowania. Wszystko musi być dopięte na ostatni guzik. Więc, jeżeli nikt już nie ma żadnych pytań ani wątpliwości co do planów... do roboty!
 
Awatar użytkownika
Antara
Wyróżniony
Wyróżniony
Posty: 1264
Rejestracja: ndz cze 29, 2003 7:01 pm

sob maja 14, 2005 9:48 pm

Kalashar telepatycznie zgodził się na plan proponowany przez pełnego inwencji Durena i obiecał stawić się w umówionym miejscu pół godziny przed północą. Chwilę po tym jak Hanatash posłał Shaim’owi ostatnie pożegnalne spojrzenie w siedzibie Zrzeszenia Zrzeszonych na nowo podniósł się gwar. Grupa detektywów ożywionymi głosami omawiała szczegóły nocnej akcji. W dystrykcie Callestan znajdowało się dostatecznie dużo potencjalnych kryjówek, więc układanie szczegółowego planu ewentualnej ucieczki było zupełnie zbędne. Postanowiono jedynie, że w razie poważniejszego zagrożenia rozdzielić się, a później na własną rękę wiać w kierunku wyższych dystryktów bądź zaszyć w jednej z setek tawern Callestanu.
Przebranie Kendrella za ochroniarza nie nastręczało wielkich trudności. Wystarczyło nałożyć na mithrylową koszulkę kolczą nieco podniszczony skórzany pancerz, przypasać do boku miecz zamiast doskonale wyważonego rapiera i zrezygnować z wieczornej toalety.
-Kochaneczko – Ginest zwrócił się do Keiry – ty zapewne myślisz, że mnie się podoba machanie takim topornym żelastwem. Powinienem zabrać mój znakomity rapier.
-Nie marudź. Ochroniarz z rapierem w Lower Dura zdecydowanie nie wygląda realistycznie. Poza tym nie możesz prezentować się lepiej od Durena. A właśnie, Duren, z tobą będzie większy problem. Po nocy trudno będzie dla Ciebie zdobyć jakieś przekonywujące przebranie.
-Ty tu jesteś ekspertką, poradź coś.
– w głosie Durena brzmiała lekko dostrzegalna nutka sarkazmu – Może po prostu wyjmę z szuflady jakąś wyjściową koszulę i narzucę na to płaszcz.
-Masz grać rolę głupiutkiego kochanka, mój drogi, a tacy mają tendencję do eleganckiego ubioru.
– po dłuższej chwili zastanowienia - Dobra wskakuj w tę swoją koszulinę, ja Ci tymczasem skombinuję mały dodatek. Gwarantuję, że Ci się spodoba. Changeling wyciągnęła ze swojego podręcznego zestawu do kamuflażu wąski, czarny pas materiału. Przymierzyła do szyi Durena, odcięła kawałek, po czym kilkoma zręcznymi ruchami związała materiał w coś na kształt muszki.
-Wcale mi się nie podoba.
-Ciesz się, że nie jest w groszki. – szeroki uśmiech ozdobił twarz Keiry. Kendrell i Duren posłali sobie znaczące spojrzenia i podsumowali przygotowania:
-Jakoś to przebolejemy.
Trójka detektywów opuściła siedzibę Zrzeszenia Zrzeszonych kilka minut przed jedenastą. Skorzystali z soarsled by dotrzeć do Middle Dura, resztę trasy trzeba było pokonać piechotą. D’Tharashk ujął swoją domniemaną kochankę pod ramię. Kendrell kroczył kilka metrów przed parą współpracowników. Wchodząc do Lower Dura wcale nie musiał udawać ochroniarza. Bacznie wypatrywał niebezpieczeństwa w krętych i ciemnych uliczkach jednej z najpodlejszych dzielnic Sharn. Nie chodziło nawet o pospolitych bandytów, czy rzezimieszków rozkradających magiczne lampy. Kendrell przede wszystkim chciał uniknąć spotkania z rozszalałym ogrem, podpitą grupą hobgoblinów, zabójczą meduzą czy dowolnym innym potworem kryjącym się w mrokach Miasta Wież. Na szczęście jedyną nieprzyjemnością okazał się kulawy gobliński żebrak, podający się za bohatera Ostatniej Wojny i para zagubionych dokerów, którym łaskawie wskazaliście drogę do dzielnicy portowej.
-Coś mi się widzi, że długo tu oni nie pożyją. Biedaczyska, prawie mi ich żal.
-Dotarliśmy.
– powiedział Duren wskazując na szyld tawerny, na którym namalowano stłuczone lustro. Rozejrzał się bacznie po ciemniej uliczce.
Ale nigdzie nie widzę Hanatasha.
 
DragonsLord
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 314
Rejestracja: pt cze 14, 2002 10:52 pm

ndz maja 15, 2005 1:51 am

Hanatash uda³ siê na spacer w stronê umówionego adresu nie mia³ w³a¶ciwie planów jak wykorzystaæ ten czas wiec postanowi³ zwiedziæ miasto w³ócz±c po mie¶cie oraz bij±c siê z my¶lami Kalashar zaszed³ w w±sk± uliczkê Lower Dura, us³ysza³ z oddali urywany ¶miech, znacznie bli¿ej krzyk szum wiatru tu¿ ko³o ucha. Nie by³o ju¿ widaæ gwiazd, ksiê¿yców ani Pasa Siberis, Hanatash wiedzia³ jak najszybciej doj¶æ do tawerny jego umys³ ³atwo radzi³ sobie z takim labiryntem– Muszê siê po¶pieszyæ- pomy¶la³, czê¶æ jego umys³u by³a zajêta rozpatrywania tego, co uczyni³ rano. I niestety zbyt pó¼no dostrzeg³ dwie postacie zagradzaj±ce mu drogê, odruchowo odwróci³ siê i dostrzeg³ jeszcze jedn± postaæ – Jasna cholera znów k³opoty- pomy¶la³ Kalashar i czeka³, co zrobi± bandyci, w rêku pierwszego zauwa¿a krótki ¿elazny ³añcuch, pozostali dwaj wyjêli sztylety. – Wyskakuj z kasy, eleganciku! – Powiedzia³ to ten najwiêkszy – Psi kryszta³ odezwa³ siê do Hanatasha – <span style='color:blue'>Skup siê na jednym z nich</span>- pomy¶la³ Hanatash, w umówione miejsce dotar³ z piêcio minutowym spó¼nieniem przechodz±c obok detektywów nieznacznie skina im g³ow± i wszed³ do ¶rodka.
 
Awatar użytkownika
Antara
Wyróżniony
Wyróżniony
Posty: 1264
Rejestracja: ndz cze 29, 2003 7:01 pm

pn maja 16, 2005 6:33 pm

Duren spojrzał na kalashtara, który nieznacznie skinął im głową i wszedł do środka.
-Jak pragnę zdrowia, ten Hanatash to mistrz podnoszenia adrenaliny. - szepnął z przekąsem. Pozostała dwójka również nie była zachwycona spóźnieniem psiona.
-Żeby się tylko nasz druid przyszedł na czas. Nie uśmiecha mi się wystawanie w Lower Dura po nocy. – skomentowała Keira. Detektywi bacznie pilnowali wejścia do The Cracked Mirror jednocześnie starając się nie rzucać zanadto w oczy. Przez dwadzieścia minut do gospody nie wszedł nikt choćby z grubsza przypominający Juliana Coriolisa. Duren, Keira i Kendrell wychwycili jedynie wejście pary niewysokich changelingów w naturalnej postaci oraz piątki barczystych shifterów o oczach połyskujących w ciemności.
Tymczasem Hanatash przekroczył próg The Cracked Mirror. Jak na warunki dystryktu Callestan karczma prezentowała się zupełnie przyzwoicie. Dla gości przeznaczono dwie półokrągłe sale i kilka mniejszych pokoików. Kilka długonogich kelnerek zręcznie lawirowało między stolikami roznosząc zamówione jadło i napitki na szerokich cynowych tacach. Za barem stał brzuchaty krasnolud z kolczykiem w lewym uchu. Na czymś w rodzaju drewnianego podestu siedział elfi minstrel, umilając klientom pobyt w The Cracked Mirror grą na cymbałach. Niecodzienny instrument zwrócił uwagę Hanatasha. By wydobyć z niego dźwięk elf uderzał drewnianą pałeczką w strunę rozciągniętą nad pudłem rezonansowym albo w jedną z licznych metalowych płytek. Bard operował pałeczkami z niezwykłą szybkością i gracja, jednocześnie unikając dźwięków zbyt głośnych lub nieprzyjemnych dla ucha słuchaczy. W zamierzeniu kompozytora tak powstała melodia miała przywodzić na myśl krople deszczu rozbijające się o metalowe hełmy żołnierzy. Elfi muzyk nie przejmował się faktem, że większość klientów The Cracked Mirror nie zrozumie przesłania jego utworu. Elfi? Personel tej karczmy stanowili agenci The Tyrants, którzy bez najmniejszego problemu mogli przybrać wygląd dowolnej rasy. Na przykład kelnerka niosąca w tym momencie trzy kufle gorzkiego piwa do stolika pod ścianą wyglądała jak siedemnastoletnia ludzka dziewczyna, z lekko zadartym noskiem i piegowatą twarzą. Hanatash doskonale zdawał sobie sprawę, że w najlepszym wypadku jest to changeling płci męskiej, a w najgorszym doppelganger. Psion uspokoił myśli, utrudniając tym samym ich ewentualne odczytanie i poprosił piegowatą kelnerkę o możliwość opatrzenia zranionej nogi i może jeszcze igłę z nitką, jeśli nie stanowi to problemu. Kelnerka uśmiechnęła się i zaprowadziła kalashara na zaplecze. Chwilę później przyniosła miednicę z ciepłą wodą wraz z kawałkiem czystego bandaża. Dziewczyna przyjęła od Hanatasha srebrną monetę i nie zapytała się o przyczynę zranienia. Gdy telepata doprowadził już swoją nogę i spodnie do porządku, wszedł na główną salę i zajął miejsce przy stoliku, z którego mógł obserwować możliwie największą część The Cracked Mirror. Hanatash czuł się nieco nieswojo w otoczeniu tylu zmiennokształtnych istot. Natomiast klienci changelingi czuli się tu wyjątkowo swobodnie i większość z nich pozostawała w swojej prawdziwej postaci. Psion przez dłuższy czas przyglądał się błękitnym, niemal amorficznym twarzom changelingów.
Minęła północ. Kendrell dyskretnie wskazał Durenowi trzy postacie wyłaniające się z ciemnej uliczki.
-A oto i nasi podejrzani.
-Ten Coriolis nie ma najmniejszego pojęcia o konspiracji.
– skomentowała Keira – Kto widział, żeby przychodzić na sekretne spotkanie tą samą trasą co reszta uczestników.
-Widocznie The Tyrants są przereklamowani. Przy okazji, Keira, czemu ty nigdy nie wyglądasz tak jak te dwie miłe panie? Nie sądzisz, że nieco krągłości tu i ówdzie by nie zaszkodziło?
-Mężczyźni. Czy wam zawsze tylko jedno w głowie?
-Nie miej do mnie pretensji. Duren powiedział, żeby myśleć o czterech literach, to myślę o czterech literach.
 
Awatar użytkownika
Urko
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 896
Rejestracja: śr sty 07, 2004 2:53 pm

pn maja 16, 2005 10:39 pm

D'Tharashk poprawił znienawidzoną muche, zawiązaną mu na szyi przez udawaną kochankę. Prześledził wzorkiem Juliana, rozmowę Keiry i Kendrella kwitując krzywym uśmieszkiem.
-Kendrell ma rację. Mogłabyś czasami wyglądać przyjemniej dla oka. Milej by nam się pracowało- - rzekł, poprawiając koszulę. Przez moment pomyślał o Kruku. Dawno się nie widzieli i Durenowi zaczynało brakować jej słodkich ust. -Ale teraz trzeba się zająć robotą - pomyślał, przenosząc rękę na pośladki Kairy. Przybrał głupi uśmiech na twarzy i pewnym krokiem wszedli do środka 'The Cracked Mirror'.

Julian Coriolis i dwie zabójczo piękne kobiety usiadł zaraz obok okna. W mgnieniu oka zajwiła się przy nich kelnerka, a druid głośno zamówił trzy kieliszki valenarskiego wina oraz przystawki. Cała trójka rozsiadła się wygodnie, oczekując na realizację zamówienia. Zrzeszeni zajęli miejsca obok nich, tak, że Duren i Keira siedzieli plecami do Coriolisa, a Kendrell widział cel bez najmniejszego problemu.
-Hmm... Tukt, przynieś coś do picia. Zaschło mi w gardle - mruknął jakby od niechcenia, patrząc na ochroniarza i machając lekceważąco ręką. Kendrell skłonił się pośpiesznie i ruszył do baru złożyć zamówienie.
D'Tharashk udając, że zajmuje się towarzyszką zaczął dyskretnie podsłuchiwać Juliana. Ukradkiem spojrzał na Hanatasha, nie ryzykując więcej niż ułamek sekundy kontaktu wzrokowego. Wszystko szło zgodnie z planem. Po chwili Kendrell wrócił, niosąc na tacy trzy wysokie kieliszki białego, musującego wina. Akcja w 'Cracked Mirror' rozpoczęła się na dobre.
 
Darklord
Wyróżniony
Wyróżniony
Posty: 9630
Rejestracja: sob lis 15, 2003 2:03 pm

śr maja 18, 2005 6:07 pm

Shaim po wspólnej naradzie pogr±¿y³ siê przez chwilê w zadumie: Nie wypada mi siê udawaæ o pó¼nej porze do domu szanowanej szlachcianki. Móg³bym tylko jej i naszemu stowarzyszeniu tylko zaszkodziæ - jeszcze by mnie wziêto za w³amywacza lub co gorsza za jakiego¶ kochanka... Lepiej wys³aæ list za pomoc± umy¶lnego pos³añca. Nie zastanawiaj±c siê d³u¿ej, chwyci³ za przybory do pisania i przysiad³ do sporz±dzenia wiadomo¶ci:

Szanowana pani Coriolis,

Dosz³y nas informacje, ¿e pani m±¿ jad³ obiad z Lecianem d'Vadalisem. Chcia³bym siê dowiedzieæ czego¶ wiêcej o tym spotkaniu, gdy¿ s±dzimy, ¿e mo¿e to mieæ zwi±zek ze zlecon± nam spraw±. Je¶li nie bedzie to stanowiæ problemu to proszê o osobiste spotkanie w dogodnym dla pani terminie lub opisanie wspomnianego obiadu w li¶cie.

Pozdrawiam,
Shaim Dugmoor, s³uga Aureona, cz³onek Zrzeszenia Zrzeszonych


M³ody kap³an nastêpnie zapieczêtowa³ list, odszuka³ najbli¿szego pos³añca, a nastêpnie rozpocz±³ oczekiwania na odpowied¼.

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości