ndz mar 20, 2005 10:44 pm
Rufus Azurak wygodnie rozsiadł się na taborecie, wyjął notatnik i starannie zastrugany ołówek.
-Zapewne Szanowni Państwo domyślają się, że jestem w trakcie gromadzenia materiału do artykułu w Sharn Inqusitive. Konkretnie interesuje mnie osoba Juliana Coriolisa, którą jak mniemam zajmuje się również Zrzeszenie Zrzeszonych.
-Nawet jeśli wiemy coś na temat tej postaci, to dlaczego mielibyśmy dzielić się informacjami?
-Ujmując to inaczej, co my będziemy z tego mieli? – rzeczowo zapytała Keira.
-Nie mogę zaoferować zbyt wiele, ale sądzę że perspektywa wymiany zdobytych danych będzie wystarczająco kusząca.
Detektywi potwierdzająco kiwnęli głowami, choć wcale nie mieli zamiaru zdradzać wszystkiego.
-Pierwsze i jednocześnie najistotniejsze pytanie brzmi; jakie są związki Juliana Coriolisa z Race of Eight Winds.
Do odpowiedzi wyrwał się Duren - Według naszych informacji, Julian pracuje dla dwóch drużyn; Sowy i Jastrzębia. Jest też związany z zarządcom jednej ze stajni oraz planuje włamanie do siedziby Pegaza. – Duren ugryzł się w język, gdy dostrzegł, że niefrasobliwie wyjawia fakty, nad których zdobyciem Zrzeszenie Zrzeszonych musiało ciężko pracować. Shaim strofował spojrzeniem d’Tharashk’a, zaś reporter natychmiast skorzystał z okazji i zacząć drążyć temat:
- Włamanie? To doprawdy interesujące. Czy istnieją jakieś poszlaki mogące potwierdzić tę śmiałą tezę?
Changeling w duchu pomyślała - Rozbrajająca ludzka szczerość. Ciekawe jak teraz się teraz z tego wygrzebiemy? Podobnym komentarzem podzielił się telepatycznie Kalashar z Shaimem - <span style='color:darkred'>Jak na detektywa za dużo zdradza od razu.</span> – odpowiedział kapłan.
-[i]Użyliśmy pewnych źródeł w mieście, które wysunęły takie przypuszczenie.
Reporter głośno się zastanawiał – To dziwne. Dlaczego włamanie miałoby dotyczyć właśnie stajni Pegaza? Zdecydowanie ta drużyna nie jest faworytem tegorocznego wyścigu.
-Nie mam pojęcia. W poprzednich latach wygrywali stosunkowo często. Prawdopodobnie chodzi o konflikt między drużynami na innym tle. – natychmiast replikował Duren, mając nadzieję na odwiedzenie reportera od niewygodnego dla Zrzeszenia Zrzeszonych tematu. I rzeczywiście gnom podchwycił inny wątek:
-Tymczasem pewna młoda arystokratka, której nazwiska tu nie wymienię, wymienia nazwisko Juliana Coriolisa w kontekście zwycięstwa stajni Jastrzębia.
Hanatash nie uznał tej informacji za wartościową i głośno domagał się wyjawienia czegoś bardziej interesującego. Wiedząc, że same argumenty słowne mogą okazać się niewystarczające wstał od stołu i oddalił się od gnoma na odległość większą niż 15 stóp. Ten dystans był wystarczający, by Rufus nie mógł wyczuć charakterystycznego mentalnego sygnału towarzyszącego manifestacji Psionic Charm. Umysł reportera okazał się podatny na manipulację. Głos gnoma stał się nieco cieplejszy i telepata był pewien, że chytry reporter za chwilę z własnej woli pozbawi się wszystkich asów ukrytych w rękawie.
-Bardzo chciałbym Państwu pomóc. Jednak obowiązuje mnie tajemnica dziennikarska. Jednego można być pewnym, jeśli Julian Coriolis coś planuje, dokona tego w ciągu najbliższych trzech dni. – Na potwierdzenie swych słów Rufus pokazał detektywom notatkę, która rzekomo znalazł przypiętą do drzwi wejściowych. Na pierwszy rzut oka nie dało się potwierdzić autentyczności tej wiadomości, jej treść była zaś co najmniej zaskakująca. Geist głośno odczytał:
"Mili przyjaciele! Wasze zainteresowanie moją skromną osobą utrudnia mi wypełnienie pewne bardzo ważnego zadania. Upewniam Was, że niczyje życie, mienie, honor ani zdrowie nie jest narażone na szwank. Proszę Was o trzy dni czasu, później z radością wyjawię wszystko o co raczycie zapytać. Błagam Was również, nie zdradźcie się przed Mirandą! Możecie z czystym sumieniem poświadczyć moje bezgraniczne do niej przywiązanie.
Julian Coriolis"
Wydawało się wyjątkowo mało prawdopodobne, że między przybyciem kalashara a niespodziewaną wizytą reportera, ktoś mógł przyczepić kartkę z wiadomością do drzwi. W końcu wydarzeń tych dzieliło nie więcej niż dwadzieścia minut. Jak później potwierdził d’Tharashk, na drzwiach wejściowych rzeczywiście znajdował się świeży ślad po jakiejś pinezce. Keira podejrzewała, że autorem tej notatki jest sam Rufus Azurak, który miałby ją wykorzystać do wydobycia dodatkowych informacji od Zrzeszenia Zrzeszonych. Rufus oczywiście zaprzeczył wszelkim oskarżeniom o podłożenie listu, ale jednocześnie nie pozwolił telepacie zajrzeć w swój notatnik. Wyłożył też swoją teorię na temat poczynań Juliana Coriolisa.
-Wydaje mi się, że można zaryzykować stwierdzenie, że Julian Coriolis działa pod wpływem swojej kochanki. Nie udało mi się potwierdzić jej tożsamości, ale znamiennym zdaje się być fakt, że Juliana Coriolisa wiele razy widywano w Middle Menthis. Panienek do towarzystwa tam nie brakuje. Co więcej sądzę, że owa kochanka może być opłacana przez rodzinę Li’fua. A wszystko to by móc sabotować drużynę Jastrzębia.
-Li’fua? A co oni by z tego mieli?
-Oczywiście pieniądze. Z moich źródeł wynika, że patriarcha rodziny pragnie postawić duże pieniądze na zwycięstwo Jastrzębia w Race of Eight Winds. Już teraz szanse tej drużyny na zwycięstwo są oceniane marnie. Jeśli nasz treser jeszcze trochę popracuje w ten sposób to nikt nie zechce postawić swoich pieniędzy na Jastrzębia. W ten sposób może udać się podbić stawkę w zakładach bukmacherskich z 1:3 do nawet 1:15. Jeśli okaże się, że Jastrząb będzie jednak odpowiednio przygotowany i wygra wyścig, a nasz treser już się o to postara, to rodzina Li’fua może zbić fortunę.
-Brzmi logicznie. – skomentował Duren bez większego przekonania.
-Na czym się Pan opiera? – pytała Keira.
-Na dedukcji i wieloletnim reporterskim doświadczeniu, moje dziecko. Zwróć uwagę, że Julian Coriolis podjął się pracy w stajni Sowy właśnie po to, by sprowokować plotki o rzekomym lepszym przygotowaniu tej drużyny. I nie przeczę, udało mu się to zupełnie nieźle. – Rufus odwołał się w tym miejscu do swojego artykułu z poprzedniego numeru Sharn Inquisitive – Myślę, że moja teoria jest wielce prawdopodobna. Na dodatek – to mówił już do siebie – powinna przypaść czytelnikom do gustu. Mimo to, zupełnie nie wiem, jak się do tego mają odkryte przez Was plany włamania do siedziby Pegaza.
Durenowi i Keirze dłuższą chwilę zajęło wyperswadowanie reporterowi, że żadne takie plany nie istnieją, a są tylko przypuszczenia jakiegoś niekompetentnego informatora. Gnom dał się przekonać chyba tylko dzięki wpływowi psionicznej mocy kalashara.
-Teraz trzeba zastanowić się, jak wydobyć resztę historyjki z Juliana. Może warto sprawdzić jego mieszkanie? – reporter mrugnął porozumiewawczo w kierunku detektywów.
-Proszę Pana, czy my wyglądamy na płatnych włamywaczy? - obruszył się jeden z członków Zrzeszenia Zrzeszonych.
-To chyba nielegalne...
-To zależy kto i do jakiej pracy państwa wynajął.– wtrącił gnom.
-...choć, może Shaim pokusiłby się o wynajęcie kilku włamywaczy. To dla niego nie pierwszyzna. – sarkastycznie ucięła Keira. Od tego momentu rozmowa zaczynała się rwać i przyjęła niepożądany obrót:
- Tak właściwie dla kogo pracujecie? I kto, na miłość Suwerenów, jeszcze interesuje się Coriolisem? Inna stajnia? Zazdrosna żona? Vadalisowie?– Reporter wprost zasypał Zrzeszenie Zrzeszonych gradem pytań. Na większość nie otrzymał odpowiedzi. Gdy odwołanie się do umowy o wymianie informacji nie przyniosło skutków, zaczął nawet grozić:
-Nie chciałbym szkodzić moim nowym przyjaciołom. Muszę jednak nalegać byście mi udzielili informacji na temat wyników przeszukania domu Juliana Coriolisa.
-Jak na razie to tylko my udzielamy informacji, a Pan dzieli się z nami tylko swoimi przypuszczeniami i teoriami. Co pan wie o powiązaniach Juliana z innymi, obojętnie jakimi stajniami?
-Julian został wyrzucony ze stajni Pegaza, pracuje teraz dla Sowy i Jastrzębia. Ale to oczywiście tylko przykrywka, gdyż naprawdę działa tylko na korzyść Jastrzębia. Teraz słucham.
-Został wyrzucony ze stajni Pegaza? Interesujące... Dobrze teraz nasza kolei. Byliśmy w mieszkaniu Coriolisa, przekupiliśmy sprzątaczkę, przeszukaliśmy cały budynek. Oprócz gabinetu Juliana, który był zamknięty na klucz.
-Sądzę, że nie mówią Państwo całej prawdy.
-Doprawdy? Nie oszukalibyśmy przyjaciela. - powiedział telepata licząc na manifestowane na początku „wywiadu” Charm Psionic.
-Gnom przed długie lata uczy się rozpoznawać kłamców. Jak i tych, którzy karmią go półprawdą. Co naprawdę zdarzyło się w mieszkaniu Coriolisa?
-Widzę, że bystry z Pana Gnom. Mówię prawdę, przeszukaliśmy mieszkanie Coriolisa.
-Całe? – nie dawał za wygraną reporter.
-Teoretycznie. Wszystkie szafki i biurko w gabinecie były zamknięte, więc praktycznie gabinet pozostaje dla nas tajemnicą.
-Nie udało się dojść do niczego konkretnego, tak mam to rozumieć?
Kendrell przez cala rozmowę siedział na uboczu. W końcu puściły mu nerwy i wypalił - Słuchaj gryzipiórku. Po pierwsze wpadasz do nas bez sprawy dla nas. Po drugie, zaczynasz w bezczelny sposób wyciągać od nas informacje o toku śledztwa. Po trzecie, insynuujesz ze kłamiemy. Po czwarte, sam zapytany o ujawnienie swojego źródła zasłaniasz się tajemnica dziennikarska. – Rufus wyraźnie obruszył się na te słowa, ale detektyw kontynuował - Widać, ze zależy ci na tym artykule, więc umówmy się tak. Wyjawisz nam swoje źródło, w zamian, po skończeniu czynności śledczych przekażemy ci informacje. Będziesz miął wyłączność od nas na ta sprawę. A jeśli masz zamiar odpowiedzieć "nie" to tam! – i wskazał na drzwi.
-Perspektywa jest bardzo kusząca a i mnie osobiście zależy na pozytywnym zakończeniu tej sprawy. Istnieją jednak pewne komplikacje.
- Typu? – Kendrell w duchu pytał się jak długo będzie jeszcze musiał znosić wykrętne odpowiedzi gnoma.
-Nie mam pojedynczego źródła informacji. Najczęściej, jestem zmuszony dedukować na postawie strzępów zeznań i relacji. Np. ta arystokratka, o której wspomniałem wcześniej, sama do mnie przyszła. Później węszyłem trochę po mieście. W Nigthshade dowiedziałem się, że sprawą jest już zainteresowany ktoś poza mną. Po nitce do kłębka dotarłem do Zrzeszenia Zrzeszonych.
- Nie istotne jest czy przyszła do redakcji czy redakcja przyszła do niej. Zależy nam na nazwisku. Udzieliliśmy już wystarczająco dużo informacji, wraz z źródłami. Teraz pora na pańskie źródła.
-Dobrze więc. W geście dobrej woli wyjawię jej nazwisko. Nazywa się Avre Li'fua. Nie udało mi się z nią skontaktować ponownie. Nie wpuszczono mnie również do rodowej posiadłości Li'fua. Czy to rozwiewa Państwa wątpliwości?
-Tak, zdecydowanie. – detektyw domyślał się już, że Rufus Azurak trafił do Zrzeszenia Zrzeszonych po „odpadkach” pozostawionych przez samych detektywów. Dalszą rozmowę podjął Duren:
-Pozostaje jeszcze pytanie, jak udało się Panu zdjąć tę wiadomość z naszych drzwi. W końcu była przypięta na wysokości niemal półtora metra.
W odpowiedzi gnom wykonał prosty gest dłonią, która pokryła się fontanną różnobarwnych iskier – Od najmłodszych lat uczono mnie pewnych przydatnych sztuczek. Op de voorgrond tredend. – powiedział reporter z pewną dozą próżności w głosie. Shaim natychmiast rozpoznał Prestidigitation, tak trywialny czar nie mógł zaimponować detektywom. Duren skwitował to następującymi słowami:
-To miło z Pana strony, że zużył Pan własną magiczną energię na... – detektyw zawiesił na chwilę głos, po czym uśmiechnął się krzywo -... zdjęcie kartki z drzwi.
-Zawsze to wygodniejsze niż skakanie. – komentarz wzbudził niejaką wesołość wśród Zrzeszenia Zrzeszonych. Nie obyło się bez jednego, czy dwóch, cynicznych komentarzy, jednak zaraz potem Rufus Azurak skierował rozmowę na jej dawny tor:
-Wspominaliście na początku rozmowy o kontaktach Juliana Coriolisa z kierownictwem jednej ze stajni. Czy mogę wiedzieć, jaką konkretnie osobę mieliście na myśli?
-Rzeczywiście, słyszeliśmy o powiązaniach Coriolisa. Nie udało się jednak ustalić, o którą drużynę dokładnie chodzi.
-Znów nie mają państwo konkretnych informacji? – reporter mówił to w taki sposób, że niewprawnemu słuchaczowi mogłoby się wydawać, że naprawdę jest zawiedziony. Gnom przepuścił między koniuszkami palców wskazujących mały ładunek elektryczny, na co Kendrell ziewnął ostentacyjnie. D'Tharashk rozłożył ramiona w geście bezradności i oświadczył:
-Niestety. Ale możliwe, że chodzi o Jastrzębia. To by się zgadzało z pańską teorią.
-Całkiem prawdopodobne. Praktycznie można to uznać za pewnik. Gdyby nie jeden drobny szczegół. Dlaczego Julian pisze „nie ucierpi niczyje mienie”, kiedy ma zamiar sabotować wyścig i zgarnąć na tym niezłą kasę? Czyżby uznał Zrzeszenie Zrzeszonych za detektywów-gentlemanów? A może proponował Wam coś więcej niż tylko odpowiedzi na pytania?
-Sugeruje Pan, że łatwo nas przekupić?
-Nie miałem nic takiego na myśli. – w domyśle znaczyło to tyle co „Podajcie swoją cenę”.
-Proszę Pana, to nie my tu jesteśmy łatwi do skorumpowania.
-To prawda. Agencje detektywistyczne się przecież wynajmuje. A kto wynajął AA?
-Nie ujawniamy nazwisk naszych klientów.
-Nawet za dodatkową opłatą? – mimo powołania się na hojność redakcji Sharn Inqusitive i groźbę opisania Zrzeszenia Zrzeszonych w niekorzystnym świetle w następnym artykule gnom nie uzyskał nic oprócz kategorycznej odmowy. Inicjatywa znów przeszła w ręce detektywów:
-Czy mogę zajrzeć do pańskiego notatnika? – zapytał Ginest.
-To moje prywatne narzędzie pracy. – replikował gnom, po czym burknął coś niezrozumiałego pod nosem.
-Oczywiście. Tak samo ten lokal jest naszym prywatnym miejscem pracy. Widzi Pan podobieństwo?
-Zawsze możemy umówić się w Nightshade. – Rufus Azurak przyjął do wiadomości, że jest niemile widziany. – Jeśli starczy wam odwagi.
-Zanim Pan wyjdzie miałbym jeszcze drobną prośbę. Gwarantuję, że nic się Panu nie stanie. Proszę wygodnie usiąść i odprężyć się. – Rufus z początku był sceptyczny, ale dzięki zręcznej perswazji i szczypcie mocy psionicznej Hanatash’a reporter dał się przekonać. Duren położył swoją dłoń na barku reportera mając nadzieję, że w ten sposób będzie mógł podwędzić jedno z zaklęć przechowywanych w umyśle Rufusa Azuraka. Ku zaskoczeniu d'Tharashk’a gnom nie miał zapamiętanego żadnego czaru, nawet najprostszych sztuczek. Duren był zawiedziony, ale w ten sposób przynajmniej upewnił się, że reporter nie tylko nie jest doświadczonym magiem, ale w ogóle nie dysponuje magiczną mocą.
–Jak mówiłem, nic się Panu nie stało. Teraz odprowadzę Pana do wyjścia. Żegnam.
Rufus Azurak wymienił uścisk dłoni z wszystkimi obecnymi i wyszedł z siedziby Zrzeszenia Zrzeszonych.