pt gru 16, 2005 12:59 pm
Podwójne natarcie walcz±cych ramiê w ramiê Verela oraz Daire'a przyt³oczy³o nawet i wzmocnionego wampirz± si³± Luciana. Nieumar³y stra¿nik cofn±³ siê do ty³u, wci±¿ jednak zrêcznie paruj±c wyprowadzone przez jego by³ych kompanów ataki. Wtedy w³a¶nie bia³e ostrze Leshama prze¶lizgnê³o siê pod gard± krwiopijcy i wbi³o siê mu bole¶nie pod ¿ebra.
~~ A jednak... ból wci±¿ nie jest mi obcy... - stwierdzi³ smutno Lazarus, odskakuj±c do ty³u. W tym samym momencie znajduj±cy siê za nim p³on±cy dom zawali³ siê, wzniecaj±c do góry feeriê ogników.
Miotaj±cy siê ko³o walcz±cych, wymieniaj±cy uderzenia Cervantes oraz blondw³osy wampir zdawali siê nie zwracaæ nawet uwagi na to, co siê wokó³ nich dzia³o. "Bia³y Tygrys" oraz jego zamorski towarzysz broni nie do koñca wiedzieli, czy te¿ pojawiaj±ce siê na ich cia³ach rozciêcia zawdziêczali wiruj±cej we w¶ciek³ym tañcu wampirzej klindze, czy te¿ nierozwa¿nym, zamaszystym zamachom de Ville'a.
Wtedy w³a¶nie martwiacza fala ogarnê³a niemal zewsz±d Sarisa oraz stoj±c± za nim, krzycz±c± Bernadette... Widzieli¶cie, jak kap³an, z roszszerzonymi oczyma, ginie razem ze s³u¿k± w t³umie ciemnych, gnij±cych sylwetek, ostatnim wysi³kiem woli trzymaj±c w górze b³yskaj±cy symbol swego boga...
T³um ¿ywych trupów otoczy³ równie¿ i siedz±c± na koniu Elisê oraz Amadarosa. Bia³ow³osa kobieta nie zauwa¿y³a nawet, kiedy znalaz³a siê na ziemi, rozszarpywana przez zêby i pazury zombich! Rubin na mieczu wci±¿ siedz±cego na siodle ³owcy zab³ys³ w tym momencie intensywnym ¶wiat³em, obracaj±c w py³ trzech napieraj±cych w pobli¿u nieumar³ych. Niemartwych jednak by³o znacznie wiêcej ni¿ trzech... Nie minê³a sekunda, jak Amadaros, pod wp³ywem przewa¿aj±cych si³ przeciwnika, upad³ tu¿ pod drzwi pobliskiego budynku, z którego bucha³y raz po raz ¶mierciono¶ne p³omienie.
Jakby przeczuwaj±c zbli¿aj±cy siê koniec, Daire oraz Verel zaszar¿owali gniewnie na Luciana, zasypuj±c swego niedosz³ego kompana gradem potê¿nych ciosów, z których wiêkszo¶æ dosiêg³a swego celu. Brocz±cy krwi± z wielu ran na swej bladej skórze Lazarus widzia³ ju¿ przed swymi oczyma s±dne oblicze Kelemvora... Czy tak przyjedzie mu tu zgin±æ? Jako zdrajca, z r±k swego w³asnego, by³ego pana?