Zrodzony z fantastyki

 
Awatar użytkownika
smaller
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 1633
Rejestracja: śr lis 15, 2006 2:55 pm

[28/12/2005] O subiektywności zasad w D&D

śr gru 28, 2005 6:14 pm

[center:bcd771fc01]<span style='font-size:22pt;line-height:100%'>O subiektywności zasad w D&D.</span>[/center:bcd771fc01]


Zrzucam z mojego bądź co bądź niewielkiego biurka tony kartek papieru. Kręcę nosem na pierwszy szkic postaci, dopieszczony fabularnie, lecz mechanicznie wciąż nieokreślony. Moja wizja była wyraźna, postać miała być mocna, lecz niewiele ponad to. Zerkam na finalny koncept. Jakże się różnią! Na mojej twarzy wykwita gorzki uśmiech. Ileż człowiek jest zdolny poświęcić, byle tylko przypakować swoją postać! Z ilu rzeczy potrafi zrezygnować! Co kreuje postać? Czy pierwotne zasady, koncentrujące się na wyobraźni, czy wysiłek ścisłych umysłów, z łatwością przedzierających się przez tony liczbowych danych? Moja twarz znów przybiera niewzruszony wyraz. Nigdy nie potrafiłem medytować nad takimi rzeczami więcej niż pół minuty. Kilkoma niemalże mechanicznymi kliknięciami myszki wywołuję tlena i co widzę...? Brew podskakuje o milimetr w górę, to samo kąciki warg. LightFencer, zarzekający się, że zrobił godnego uwagi przepaka. Zerkam na papier skrywający rywala wykreowanej przez niego postaci. Tabele, wykresy obrażeń i HP'ków, rozplanowane awanse postaci z uwzględnieniem każdego branego atutu i każdej wykupywanej rangi. Można się pogubić. Mózg mi się lasuje od samego patrzenia na tę jedyną dobrą stronę szkolnej nauki przedmiotów ścisłych. Chcąc się nieco zrelaksować, uruchamiam dnd.pl - moja trzecia z rzędu walka na GCA poczeka.

W moim chorym umyśle wprowadziłem sklasyfikowanie subiektywizmu w D&D na 3 rodzaje, różniące się się od siebie głównie stopniem, w jakim wymagają rozsądku i zdrowego myślenia czy zahamowań co do wiary w nieomylność Wizardów. Chciałbym je tutaj przedstawić i zasięgnąć opinii braci forumowej.

1. Przygryzam wargę, ciskam monitorowi zirytowane spojrzenie, po czym z rozmachem wyłączam Operę. Mój MG się na to nie nabierze. Szkoda, że aż taką wagę przywiązuje do logiki w mechanice. Kolejny build poszedł się kochać. Wzdycham ciężko. Z resztą, on i tak patrzy na 3.5 wilkiem. Nagle coś mi wpada do głowy, na mojej twarzy nagle pojawia się złośliwy uśmieszek. Na GCA nikt nie patrzy na zasady logicznie. Jeśli mam 5% szans na zatrucie podczas nakładania trucizny, arbiter nie będzie się czepiał. Jeśli mam tylko 20% szans na udane przepisanie czaru, arbiter dopuści to. I tak w kółko (Macieju). Szybko chwytam jakiś świstek papieru, zapisując kolejną dziurę w mechanice pozwalającą na tworzenie karygodnych munchów...

1. Chyba każdy z nas kiedyś rozpaczał nad wszechstronnością interpretacji jakiejś zasady, czaru, czy przedmiotu magicznego. Świadczy o tym nieustająca popularność tematów poświęconych zasadom rodzaju wszelakiego, atutom, czarom, cenom kupna czy tworzenia magicznych przedmiotów... Przykłady można mnożyć... Pół biedy, gdy pytającemu zwyczajnie nie chce się zajrzeć do opisu zasady czy atutu, bądź jest na tyle ślepy by przegapić odpowiedź na swoją wątpliwość. Takiego można zrugać, nakopać do rzyci i odesłać z naręczem linków prowadzących do SRD. Nie ma większego problemu. Co najwyżej pojawi się kolejny felieton dot. nieumiejętności czytania ze zrozumieniem pośród graczy RPG, ale na dłuższą metę nikt przejmować się tym nie będzie. Kłopoty zaczynają się, gdy pomimo najszczerszych chęci nie można wątpliwości rozstrzygnąć obiektywnie, tzn. mechanicznie. Wtedy do słów dochodzi subiektywizm.
I wówczas zaczyna się piekło.
Wbrew pozorom, nie jest to taka straszliwa przeszkoda. Gdy całość nadzoruje MG, nie zaś arbiter nie przykładający do logiki niemal żadnego znaczenia, łatwo może wyłowić braki czy luki w mechanice, zastępując je logicznym house rule'em. W końcu od tego jest. Nawet nie biorąc pod uwagę zasady "MG ma zawsze rację" - w końcu ŻADNA, nawet najbardziej oficjalna zasada nie ma racji bytu bez akceptacji MG. Niemal każdy podręcznik zaczyna się od znanych niemal każdemu graczowi słów...

Wprowadź to, co ci odpowiada, a zmień, co się denerwuje, resztę zaś ignoruj.


Czyli wszystko ogranicza się do używania mózgownicy. To zaś nie powinno być aż tak straszliwie trudne, więc śmiem twierdzić, że problem ten jest do przeskoczenia przy minimum wysiłków. Pierwszy problem mamy za sobą. Niedopowiedzenia rozwiązujemy przy wykorzystaniu zdrowego rozsądku, nie dając graczom swobody w subiektywnej interpretacji zasad. Problem solved.

2. Wpatruję się zaczerwienionymi oczyma w monitor, w szybkim tempie przeczesując tekst. Z każdym słowem moja twarz przybiera kolor coraz bardziej zbliżony do czerwieni. Z ust wydobywa się nieartykułowane charknięcie, oddech przyspiesza, tętno szaleje i tylko jedno przychodzi mi do głowy: ten Sage to jakiś oszołom, a jeśli arbiter bierze jego słowa poważnie, to ja lecę skoczyć z mostu. Wypełniony irytacją, piszę posta, w którym ustami Taiteilijan będę mógł powiedzieć, co sądzę o tym udziwacznieniu, tak nielogicznym, jak to tylko możliwe.

2. W przeciwieństwie do w/w problemu, kolejny aspekt będzie dużo bardziej skomplikowany. O ile niedopowiedzenia można łatwo wykluczyć z gry posługując się zdrowym rozsądkiem, to tym razem nie wywiniemy się z tego tak małym kosztem. Co mam na myśli? Naturalnie - durne zasady, które zostały wprowadzone tylko dlatego, by kilka nowych osób mogło dostać wypłatę i wtrącić kilka groszy (no i, naturalnie, by ich nazwiska pyszniły się w zakładce "Autorzy") do i tak skomplikowanej mechaniki D&D. Konkrety? Służę.
Moja wciąż trwająca walka. Przez nią chyba zniecierpię grapple. Nie, nie dlatego że przez zwarcie mogę przegrać. Po prostu zasady, które nagle zostały wprowadzone po prostu zbijają z nóg. Od kiedy to, gdy wykonuję jakąś akcję w grapple (inną niż bezpośredni atak, więc próba założenia pina, wydostania się czy uaktywnienia magicznego przedmiotu) są wykonywane jakąś konkretną kończyną? Zawsze wydawało mi się, że gdy próbuję uwolnić się z chwytu założonego mi przez przeciwnika, to nie gryzę go w łapę, którą trzyma mnie za szyję, tylko zwijam się jak piskorz lub usiłuję się wyrwać siłą. Otóż nagle okazało się, iż byłem w błędzie :?. Bez względu na to, jaką akcję chciałem przedsięwziąć, musiałem wybrać kończynę, która będę podejmować ową akcję (i otrzymać wszystkie kary z tym związane). Wielcem ciekaw, jak wyobrażacie sobie wyciągnięcie mikstury z pasa wykorzystując atak bite? :lol: Arbiter w osobie Joshu najwyraźniej nie widział w tym nic dziwnego. To tylko jeden przykład. Ale całkiem nieźle oddaje durnotę jego autora, Sage. Że nie wspominam o jeszcze gorszej rzeczy. Albo mogę wspomnieć, bo jeśli zostanę chociaż zdanie dłużej przy tym temacie, to będę musiał kupować nową klawiaturę a monitor oddać do naprawy. A z kasą u mnie cienko.

3. Moja twarz ma już kolor dojrzałej czereśni, dłonie bezsilnie zaciskają się w pięści, oczy miotają błyskawice, wydaje się, że wystarczy się przyjrzeć by ujrzeć burzową chmurę nad moją głową. Z gardła wydobywa się obfita wiązanka zdecydowanie nienadająca się do druku. Z frustracją niespotykaną u mnie od czasów egzaminów na koniec gimnazjum (czyli od niecałego roku) siadam do klawiatury, i chcąc nie chcąc wylewam przelewające się we mnie uczucia na Bogu ducha winny plik Worda, tylko po to, by po dwóch godzinach cisnąć gotowy felieton na forum. Przeszło mi nieco. Jestem już w stanie odśnieżyć ten podjazd.

3. Obydwie kwestie poruszone przeze mnie bledną jednak w obliczu ostatniej. Bez zbędnego wodolejstwa - patrzcie sami. Szczególnie polecam ten wycinek znajdujący się w poście Pana IQ:

Can a monk fight with two weapons? Can she combine  
a two-weapon attack with a flurry of blows? What are her  
penalties on attack rolls?  
A monk can fight with two weapons just like any other  
character, but she must accept the normal penalties on her  
attack rolls to do so. She can use an unarmed strike as an offhand  
weapon. She can even combine two-weapon fighting with  
a flurry of blows to gain an extra attack with her off hand (but  
remember that she can use only unarmed strikes or special  
monk weapons as part of the flurry). The penalties for twoweapon  
fighting stack with the penalties for flurry of blows.  
For example, at 6th level, the monk Ember can normally  
make one attack per round at a +4 bonus. When using flurry of  
blows, she may make two attacks (using unarmed strikes or any  
special monk weapons she holds), each at a +3 bonus. If she  
wants to make an extra attack with her off hand, she has to  
accept a -4 penalty on her primary hand attacks and a -8  
penalty on her off-hand attacks (assuming she wields a light  
weapon in her off hand).  
If Ember has Two-Weapon Fighting, she has to accept only  
a -2 penalty on all attacks to make an extra attack with her off  
hand. Thus, when wielding a light weapon in her off hand  
during a flurry of blows, she can make a total of three attacks,  
each at a total bonus of +1. At least one of these attacks has to  
be with her off-hand weapon.  
A 20th-level monk with Greater Two-Weapon Fighting can  
make eight attacks per round during a flurry of blows.  
Assuming she wields a light weapon in her off hand, her three  
off-hand weapon attacks are at +13/+8/+3, and she has five  
attacks (at +13/+13/+13/+8/+3) with unarmed strikes or any  
weapons she carries in her primary hand. If the same monk also  
has Rapid Shot and throws at least one shuriken as part of her  
flurry of blows (since Rapid Shot can be used only with ranged  
attacks), she can throw one additional shuriken with her  
primary hand, but all of her attacks (even melee attacks) suffer  
a -2 penalty. Thus, her full attack array looks like this:  
+11/+11/+11/+11/+6/+1 primary hand (two must be with  
shuriken) and +11/+6/+1 off hand.


Musiałem spać wyjątkowo długo dzisiejszej nocy, gdyż nagle okazało się, że elementarne zasady D&D przestają mieć jakiekolwiek znaczenie, wyparte przez idiotyczne, pseudo-inteligentne wypowiedzi specjalistów-amatorów (oksymoron jak najbardziej na miejscu, tym bardziej, że obydwa tytuły są teoretycznie prawdziwe, choć wykluczające się). Czy dzisiaj na porządku dziennym jest wywracanie zasad do góry nogami tylko dlatego, żeby ukazać kolejny artykuł i ukazać Warhammerowcom swoją przewagę? Sztuka dla sztuki jest jedną z nielicznych rzeczy, jakich szczerze nienawidzę. Pytam się was, drodzy specjaliści:

<span style='font-size:27pt;line-height:100%'>KTO KAZAŁ WAM TWORZYć NOWY SYSTEM!?</span>

Co wygrywa w pojedynku podręczniki źródłowe vs. Wizardzi? Zależy. Najgorsza sytuacja następuje wtedy, gdy podręcznik mówi jedno, Monte Cook drugie, Sage trzecie, inny specjalista czwarte, artykuły wizardów piąte, FAQ szóste, zaś zdrowy rozsądek siódme. To nie jest przesada. Pozwolicie, drodzy czytelnicy, że powrócę do wspomnianego już wcześniej przykładu grapple'a. Było kilka możliwości, każde pochodzące z innych źródeł (z tego, co pamiętam, jedno pochodziło z PHB, kolejne od pana Sage, inne z artykułu Wizardów a ostatnie jedna cholera wie skąd). Oto one:
- Postać może wykonać tyle ataków bądź akcji, na ile pozwala jej BAB
- Postać może wykonać tyle ataków bądź akcji, na ile pozwala jej BAB. Dopuszczalne są dopałki w stylu przyspieszenia
- Postać może wykonać tyle ataków bądź akcji, na ile pozwala jej BAB z dopałkami i inne ataki, np. naturalne
- Postać może wykonać tyle ataków bądź akcji, na ile pozwala jej BAB z dopałkami i inne ataki, np. naturalne, jednak każda operacja jest obciążona karą adekwatną do zwykłego ataku
Każda zasada była prawdziwa. Którą wybrać?

Oto sytuacja, jaka zaistnieje za kilka lat:
Wywiązuje się dyskusja pomiędzy graczem a MG na temat słuszności jakiejś zasady. Wygrywa ten, kto poda więcej oficjalnych wypowiedzi potwierdzających jego punkt widzenia. Zazwyczaj różnica nie będzie przekraczać liczby cztery, zaś jeśli na swoją obronę gracz nie będzie miał co najmniej 10 artykułów, może nawet nie próbować.

Wszystko będzie subiektywne w jeszcze większym stopniu niż jest teraz, a to za sprawą kolosalnych ilości wykluczających się, OFICJALNYCH informacji dot. gry.

Ten felieton powstał w wyniku rozgoryczenia i frustracji, która musiała jakoś znaleźć ujście. Sądzę, że tak jak mi pomogła w rozładowaniu irytacji tak wam się spodoba. Bądź co bądź to mój debiut.

Pozdrawiam,
smaller.
 
Anonim_1

śr gru 28, 2005 6:31 pm

Bądź co bądź to mój debiut.

Debiut jak najbardziej udany!

To jeden z niewielu felietonów, które przeczytałem - szczerze pisząc - od A do Z. Napisany bez udziwnień, bez niepotrzebnych wstępów traktujących o niczym, przejrzystym i prostym językiem.

Temat bliski mojemu sercu - po mojej walce hydra vs earth elemental również straciłem wiarę w grapple (oraz GCA ogólnie, za sprawą biednego Antary, wolącego trzymać się nieco bardziej oficjalnych zasad zamiast korzystać ze zdrowego rozsądku).

Martwi mnie jednak...
Co najwyżej pojawi się kolejny felieton dot. nieumiejętności czytania ze zrozumieniem pośród graczy RPG, ale na dłuższą metę nikt przejmować się tym nie będzie.
...zapewne ze zrozumiałych powodów? ;)
 
Awatar użytkownika
Hekatonpsychos
Moderator
Moderator
Posty: 1695
Rejestracja: wt mar 07, 2006 10:05 pm

śr gru 28, 2005 8:49 pm

O temacie:
Kiedyś miałem zamiar napisac bardzo podobny tekst. Niestety, zabrakło mi chęci i co najważniejsze wiedzy, którą dysponuje smaller. Nie znam oficjalnych zasad DnD dotyczących co bardziej skomplikowanych akcji. Wiem jednak z czym mi się kojarzą dzisiejsze - a także "przyszłe" - dyskusje na temat zasad tego systemu. Mówię mianowicie o scholastycznych rozważaniach teologów i filozofów późnego średniowiecza. Kiedyś, dawno temu, gdy rozpoczynałem swoją karierę na Forum ;) posiadałem w podpisie zapytanie będące przy okazji tematem wykładu, które przełożone na polski brzmi: czy chimera zanurzona w próżni potrafi tworzyc intencje wtóre. Brzmi znajomo, nieprawdaż? Tymczasem taki wykład wygłosił anonimowy "uczony" w XV wieku. Podejrzewam, że gdyby nie brak "intencji wtórych" wśród DeDekowych atutów/przedmiotów/umiejętności, podejrzewam, że mógłby Nam o tym opowiedziec Antara.
Przerażające, moi drodzy dungeostycy :lol:

O tekście:
Tekst rzeczowy, surowy (jak na mój gust odrobinę za bardzo) i długi (też trochę za długi). Gratuluję doboru tematu i mimo wszystko sympatycznego stylu (biorąc poprawkę na formę wypowiedzi). Dobry debiut z plusem :)
Pozdrawiam.
 
Thomas Percy
Wyróżniony
Wyróżniony
Posty: 2969
Rejestracja: śr lip 03, 2002 11:50 am

Re: [28/12/2005] O subiektywności zasad w D&D

śr gru 28, 2005 9:28 pm

<!--QuoteBegin-smaller+-->
smaller pisze:
<!--QuoteEBegin-->
Wywiązuje się dyskusja pomiędzy graczem a MG na temat słuszności jakiejś zasady. Wygrywa ten, kto poda więcej oficjalnych wypowiedzi potwierdzających jego punkt widzenia.

Na naszych sesjach, gdy prowadzi Darius, a gra Darklord i ja (i inni), zdarza się, że DM błędnie używa zasad (np. na ostatniej sesji Speak with Dead) i ani Darki ani ja niepytani nie poprawiamy Go, bo:
1. Jakie to ma znaczenie
2. Szkoda czasu na sesji na takie dyskusje
3. I tak DM ma rację

ps. o felietonie: wszystkie fragmenty kursywą do kasacji - kogo obchodzą Twoje problemy z klawiaturą i przeglądarką?
temat - chyba o Arenie Antary, czyli mnie nie interesuje, nie zaglądam tam właśnie dlatego, że mam w dupie pojedynki scholastyków na kruczki
ogólnie ok

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość