Nie wiem, czy aby znakiem rozpoznawczym nowej serii felietonów nie stanie się ilość inspiracji. Piszę już drugi tekst zaopatrzony w dwa punkty odniesienia. Mam przynajmniej taką nadzieję. Co się stanie – czas i pióro pokaże.
Mój ostatni felieton skomentowali najznamienitsi Użytkownicy Naszego Forum. Ich notki były długie, treściwe, a dyskusja interesująca. Ja – choć z pewnością nie należę do tak szacownego grona – też pozostawiłem tam swój ślad. Felieton właśnie. Jak się jednak okazuje, Forumowiczom (przynajmniej niektórym) brak odpowiedzi felietonisty, który to zakaz został usankcjonowany tuż po powołaniu tej funkcji.
Nie mnie wnikać w pobudki osób odpowiedzialnych za taki a nie inny, kształt „regulaminu” RedFora. W pełni jednak go popieram i póki co stosuję się doń bezwzględnie. Wspomniani wyżej Forumowicze dziwili się, iż RedFor nie ma prawa opatrywać swoich tekstów komentarzami. Niektórzy tego nie rozumieli i dziwili się. Tymczasem, jak się okazuje, jest to po prostu analogia do postępowania moderatorskiego we wszelkich innych wątkach. Jeśli moderator uczestniczy w dyskusji z pozycji Użytkownika, to nie powinien moderować danego wątku, tylko „przekazać” (uprzedzić) o przejściu obowiązku na innego moda. Kto zaś moderuje Podforum „felietony”? RedForzy.
Rzecz jasna, ja osobiście nie zawahałbym się ani chwili przed udzieleniem odpowiedzi, gdyby dyskusja poszła w kierunku zupełnie odmiennym niż zamierzony i zainteresowała mnie na tyle, by się wypowiedzieć. Żaden zakaz (poza banem) by mnie przed tym nie powstrzymał. Nowy temat – nowa dyskusja – nowe podejście. Tak będzie… jeśli tylko zdarzy się opisana sytuacja. Jeśli to zrobię – Wy, którzy czytacie felietony – dowiecie się o tym najprędzej.
Tymczasem jednak zasadę, ze wszech miar słuszną zresztą, wprowadzili „więksi ode mnie” (he, he) i tej zasadzie – w jej dotychczasowym kształcie – pozostanę wierny. No chyba, że mnie (a zwłaszcza moich przełożonych) przekonacie, na co znajdzie się tutaj miejsce.
Czekam z niecierpliwością i powoli przechodzę do następnej inspiracji.
Naprawdę rzadko się zdarza, by był nią inny felieton. A jednak takie zdarzenie miało miejsce. Trzeci „Nieregularnik” ShadEnca spowodował, że zacząłem się zastanawiać nad problemem wyrażalności swojego zdania na Forum. Najpłodniejszy z nieoficjalnych felietonistów wyraził w swoim tekście bardzo ostre stanowisko odnośnie gustów. O nich nie powinniśmy dyskutować a szacunek dla racji rozmówcy może tylko przynieść korzyści.
Ładne, przejrzyste zasady są niewątpliwą zaletą tego podejścia. Ale czy ono samo jest takie dobre, nie byłbym pewien. Więcej nawet, śmiem twierdzić, że to postawa odwrotna stanowi koło zamachowe każdego Forum. Grupa dyskusyjna bowiem nie istnieje bez swoistego konfliktu stanowisk. Bez walki na argumenty, bez przedstawiania „swojego, najlepszego ze znanych” stanowiska. Bądźmy szczerzy, wiele rzeczy robimy tak a tak, bo uważamy je za najodpowiedniejsze. W tematyce dotyczącej zabawy lub hobby, widać to najwyraźniej. Zapewne mało z Nas podczas samych scenariuszy roztrząsa kwestie typu: „och, jak ja chciałbym ładnie opowiadać w pierwszej/trzeciej osobie”, albo: „muszę się nauczyć szybciej liczyć w myślach”. Te postanowienia pojawiają się najwyżej przed lub po samej sesji. W czasie trwania scenariusza po prostu opowiadamy albo liczymy. Nie ma czasu na rozważania nad eRPeGowym rzemiosłem, bo jest na to już za późno. Na sesji kończy się teoria, kończy się rachunek wad i zalet, a zaczyna gra. Poza grą wciąż jednak znajdują się miejsca na myślenie o swoim własnym, indywidualnym stylu gry i pracą nad nim. Forum jest jednym z nich.
Rzecz jasna, nie namawiam tutaj nikogo do walki na słowne noże. Argumenty ad rem, są jedynymi sensownymi argumentami w tej dyskusji. Choćby dlatego, że w miażdżącej większości wypadków naprawdę nie wiemy „kto jest po drugiej stronie”. Wracając jednak do tematu.
ShadEnca jako moderatora (a więc również sprzątacza spamu) irytują tematy „thebeściarskie” – mnie znacznie mniej. Pewnie dlatego, że nie mam obowiązku ich przeglądać. Np. w ogóle nie interesuje mnie wątki poświęcone mechanice, więc ich nie czytam. ShadEnc nie ma takiego luksusu. Z drugiej strony uwielbiam tematy z iskierką. Z tym czymś, co każe uczestnikom rozmowy dyskutować ostro (ale kulturalnie) i nie pozwala rozmowie umrzeć śmiercią naturalną. W historii mojej bytności na Forum było kilka takich wątków. Niektóre z nich wciąż są aktywne.
I chwała Wam – rozmówcom – za to!
Teraz zbierzmy to wszystko do kupy. Mamy dwie sprawy. Po pierwsze ograniczenie aktywności RedFora w założonym przezeń wątku-felietonie. Po drugie apel o dobitniejsze wyrażanie swojego zdania. Z dyskusją (ale nie negacją) na temat gustów włącznie. Co z tego wynika? Sprzeczność należałoby powiedzieć. Sprzeczność, która doprowadziła mnie do wniosku, iż być może wina leży w sposobie zarządzania tą stroną. Skoro bowiem moderatorzy mają taką a nie inną wizję grupy dyskusyjnej, to może wywierają na innych presję, której reszta nie chce? Zauważmy, że Nasze Forum może być podawane za przykład jeśli chodzi o przejrzystość i merytoryczność. Tymczasem znajduje się na samym końcu, jeśli chodzi o „komunikatywność”. Między Użytkownikami a Grupą Trzymającą Władzę jest niewidzialna, ale namacalna bariera. Bariera, która na pewno nie służy „dobrej zabawie” (przytaczam naczelną przyczynę powstania Forum za nekromancerem). Przeformułuję więc raz jeszcze pytanie, czy Forum jest do „gadania”, czy do „uzyskiwania informacji o…”?
Zawieszę jednak głos i pozwolę się Wam wypowiedzieć, tymczasem przechodząc do ostatniej części tekstu.
Kończy się rok. Minęły już święta. Czas zrobić małe podsumowanie. Wiele rzeczy się zmieniło w związku z Forum. Wiele osób odeszło. Wiele pomysłów opisano. Niejednego flame wara stoczono. Ale życie biegnie dalej. A czas wraz z nim. I w związku z tym, w związku z upływającym czasem chciałbym Wam życzyć, drodzy Forumowicze kolejnych rozmów, dyskusji i kłótni, byśmy nieraz jeszcze mogli się spotkać w wirtualnej przestrzeni www.dnd.pl.
I to by było na tyle.
Pozdrawiam i do siego roku!