Hekatonpsychos pisze:<br /><br />Kiedy sesja mnie nie wci±ga, wtedy siê bawiê. Kiedy opowie¶æ jest ciekawa i pozosta³e postacie dobrze odegrane i wymy¶lone, wtedy... jeszcze lepiej siê bawiê i gram. <br />Najwiêksz± frajdê mi sprawia gra z konkretnymi lud¼mi, przyjació³mi od nastu lat, bo wtedy siê najlepiej bawiê. <br /><br />To bezpieczna kombinacja. Bo pozwala zawsze mieæ jak±¶ satysfakcjê. Jak nie z gry, to ze spotkania przynajmniej. <br />Pisz±c za¶, ¿e gracze nie s± homogeniczni jak s³ynny serek (choæ nazwa brzmia³a homogenizowany<!--coloro:#006600--><span style="color:#006600"><!--/coloro-->*<!--colorc--></span><!--/colorc-->) mia³e¶ podwójnie racjê. Nikt nie jest wcieleniem ¿adnego typu idealnego. To znaczy, je¶li podzielisz graczy na zabawowców i graczy, to rzecz jasna, nikt nie bêdzie stuprocentowym zabawowcem, bez ani jednego procenta gracza, czy odwrotnie. Ka¿dy z nas ma jedno i drugie w sobie, choæ w innej proporcji.<br />Ale to chyba jasne, tylko felieton narzuca skrajnie subiektywn± formê wypowiedzi i lekk± prowokacjê.<br /><br /><!--coloro:#006600--><span style="color:#006600"><!--/coloro-->* istot± serka homogenizowanego jest jego homogeniczno¶æ St±d nawi±zanie.<br />Hekatonpsychos<!--colorc--></span><!--/colorc--><!--quotec-->Jak to jest z Wami? Przyznajcie siê, wolicie graæ, czy bawiæ siê?<br />
<br /><br />Ależ będzie!<br />Jak wspomniałem w tekście ten jest zabawowcem, kto na pierwszym miejscu stawia tak a tak pojętą zabawę. Ten Graczem - kto na najwyżej stawia taką a taką grę. Jedynym wyjściem dla trzeciej grupy widzę, gdyby jakaś osoba czerpała identyczną pod względem siły satysfakcję z "gry" jak i "zabawy". Tym m. in. różni się moja propozycja od GNS-owej, w której model Gracza tworzy się z uwzględnieniem "stężęnia" poszczególnych typów.<br /><br />Adn. Oczywiście, można być Zabawowcem w jednej grupie i Graczem w innej. Kryterium sprawdza się z dokładnością do grupy i czasu (preferencje ulegają zmianie - czego przykładem miał być osobisty fragment felietonu).jeśli podzielisz graczy na zabawowców i graczy, to rzecz jasna, nikt nie będzie stuprocentowym zabawowcem, bez ani jednego procenta gracza, czy odwrotnie. Każdy z nas ma jedno i drugie w sobie, choć w innej proporcji
<br /><br />Z tego co napisałeś wynika, że Ty bardziej chciałeś się bawić. Steenan - grać. I nie ma w tym nic złego. Mieliście prawo się nie dogadać. Prawdopodobnie ja wraz ze swoją drużyną na Twoim tle będziemy chcieć więcej "bawić się" - mimo iż mamy w składzie niemal czystego "Gracza" <br />Ja grając u Eri miałem podobne rozterki. Z jednej strony zasady i "gra", z drugiej stosunkowo luźne (jakby moje) podejście do reguł. Niestety, jedna rzecz wykluczała na dłuższą metę drugą. Może nawet vice versa <br />Pozdrawiam.Kryterium podejścia do gry - "poważne" czy "zabawowe" nie sprawdza się w przypadku inaczej rozumiejących "grę" (nieco wg podziału GNS). Na przykład, jakiś czas temu grałem sesję u steenana. Obaj podchodzimy dość "poważnie" do gry, a jednak sesja okazała się niezbyt udana. Złożyło się na to z pewnością wiele powodów, ale myślę, że głównym było nasze podejście do "gry" właśnie. Ja jestem narratywistą z domieszką gamisty, a steenan (przynajmniej wtedy tak go odebrałem) bardziej klasycznym symulacjonistą/gamistą. Ja chciałem opowieści, w którą mógłbym się zaangażować, a on prowadził rozgrywkę, gdzie gracze mieli stawić czoła niebezpieczeństwu na w pełni obiektywnych zasadach (wynikających z mechaniki). To i to były "poważne" podejścia, a jednak utrudniające wspólną grę.
Hekatonpsychos pisze:<br /><br />Hm... Chyba nie. Mam wrażenie, że obaj właśnie chcieliśmy grać. Jak to wcześniej ująłeś, nie wystarczało nam wspólne spotkanie i satysfakcja zeń płynąca, ale potrzebowaliśmy dodatkowego stymulatora w postaci udenego questu, świetnie odegranej postaci, realizacji zamierzonego celu, czy efektywnego (i efektownego) powerbuilda. Obaj łapaliśmy się do kategorii "poważnego" podejścia. To, że być może faktycznie u mnie aspekt "zabawowy" był nieco silniejszy, nie ma wg mnie aż takiego znaczenia, gdyż i tak pozostawał on u mnie w dysproporcji do głównego nastawienia. Jak rozumiem, chciałeś, by twój podział mógł służyć za "papierek lakmusowy", aby można było określić z kim nam się będzie lepiej grało, a z kim gorzej. I wydaje mi się, że właśnie tej funkcji on nie spełnia. Jeśli tak drobna (w mojej perspektywie) różnica w natężeniu "graczowitości" podejścia już przeszkadza, to samo określenie "poważny"-"zabawowy" nie jest wystarczające. Potrzebna byłaby conajmniej jakaś skala (np. dziesięciopunktowa). <br /><br />A co do grania z osobami bardziej zabawowymi - jak najbardziej gram z takimi ludźmi i zupełnie mi to nie przeszkadza na krótszą metę. Więc myślę, że spokojnie mógłbym z wami zagrać. <br /><br />Przypominam o linku, który podałem w mojej poprzedniej notce. Naprawdę warto tam zajrzeć, zwłaszcza, że jak mówiłem, artykuł nie jest długi (w porównaniu z artykułem Edwardsa duuużo krótszy).<br /><br />też pozdrawiam<br /><!--quotec--><br />Z tego co napisałeś wynika, że Ty bardziej chciałeś się bawić. Steenan - grać. I nie ma w tym nic złego. Mieliście prawo się nie dogadać.
Hekatonpsychos pisze:<br />Eee? Tzn. jaki sposób masz na myśli? [img]style_emoticons/<#EMO_DIR#>/huh.gif[/img] Przykłady jakie podałem, miały służyć jedynie pewnej ilustracji moich poglądów. Nie opieram mojego zdania wyłącznie na tych dwóch przypadkach.<br /><br /><!--quotec--><br />W ten sposób da się obalić każdą teoryjkę
<br />Mnie się właśnie wydaje, że jest gorsza. Oczywiście GNS też nie jest idealna. Ale w zadziwiająco wielu przypadkach się sprawdza. Ma ten upragniony aspekt utylitarny. Prawdopodobieństwo, że gracze dobrani wg zaproponowanego przez nią podziału łatwiej się dogadają i będzie im się lepiej wspólnie grało jest dużo większe niż w przypadku innych znanych mi klasyfikacji (włączając w to, bez urazy, Twoją).<br /><br />Czy jest w tym gorsza od GNSu, czy podobnych rozróżnień (jak np. podane przez Ciebie w linku)? Chyba nie. Ona po prostu grupuje Graczy według innej, ale mam nadzieję jasnej "linii demarkacyjnej".
<br />Jak najbardziej! Podpisuję się pod tym wszystkimi rękami, nogami i mackami. <br /><br />.I dobrze. Cieszmy się swoją indywidualnością. Bawmy się tak jak czujemy najlepiej. A że od czasu do czasu ktoś skrobnie i pogrupuje Nas według kolejnego wzoru to tym lepiej dla niego. Niech sobie myśli jak chce, niech dzieli i rządzi wedle uznania. Byleby nie zabronił Nam eRPeGować
<br /><br />Żadnej urazy oczywiście nie ma.<br />Moje doświadczenia są zupełnie inne. Jak dla mnie ustalenia GNSowe zupełnie się nie sprawdziły. Gram z takimi ludźmi, którzy, jeśliby brać pod uwagę ten podział, powinni sobie do gardeł skoczyć. A tymczasem bawią się wcale nieźle <br /><br />Mnie się właśnie wydaje, że jest gorsza. Oczywiście GNS też nie jest idealna. Ale w zadziwiająco wielu przypadkach się sprawdza. Ma ten upragniony aspekt utylitarny. Prawdopodobieństwo, że gracze dobrani wg zaproponowanego przez nią podziału łatwiej się dogadają i będzie im się lepiej wspólnie grało jest dużo większe niż w przypadku innych znanych mi klasyfikacji (włączając w to, bez urazy, Twoją).
<br /><br />Wyjątek obalający regułę. Przy tego typu podziałach nie trudno o wyjątek. Gdybym na temat GNSu miał podobne zdanie, jak Ty (czyli: podział dobry choć niedoskonały) tobym najprawdopodobniej nie napisał tego felietonu <br />Pozdrawiam.Tzn. jaki sposób masz na myśli?
Hekatonpsychos pisze:<br />I byłaby wielka szkoda. <br /><br />Ale wobec tego, co piszesz powyżej w pełni rozumiem już twoje zdanie. I chyba na tym zakończymy naszą małą dyskusję, no, chyba że dołączy się ktoś nowy albo postanowisz jakoś się odnieść do artykułów ze stronki, którą Ci polecałem. <br /><br />(jak najbardziej cały czas również pozdrawiam )<!--quotec--><br />Moje doświadczenia są zupełnie inne. Jak dla mnie ustalenia GNSowe zupełnie się nie sprawdziły.<br />Gdybym na temat GNSu miał podobne zdanie, jak Ty (czyli: podział dobry choć niedoskonały) tobym najprawdopodobniej nie napisał tego felietonu
<br /><br />I żeby nie było, to ja też pozdrawiam <br />I dobrze. Cieszmy się swoją indywidualnością. Bawmy się tak jak czujemy najlepiej. A że od czasu do czasu ktoś skrobnie i pogrupuje Nas według kolejnego wzoru to tym lepiej dla niego. Niech sobie myśli jak chce, niech dzieli i rządzi wedle uznania. Byleby nie zabronił Nam eRPeGować
malahaj pisze:<br />Upadek mojej sesji forumowej z GNS tudzież z grą/zabawą chyba nie miał wiele wspólnego. Na Krakonie duże znaczenie miało to, że byłem chory i niewyspany. A nie skończoną przygodę trudno mi uznać za udaną (co już pewnie wynika z mojego podejścia narratywistycznego). [img]style_emoticons/<#EMO_DIR#>/mad.gif[/img] Ale jeśli się nie zniechęciliście, to mam nadzieję, że następnym razem będzie lepiej. <br /><br />Konkretnego stylu czy postaci nie zakładałem. Scenariusz był wg mnie na tyle elastyczny, że każdy mógł się w nim jakoś odnaleźć. Jak prowadziłem go poprzednio to również drużyna była mocno szemrana, m.in. odnosili się do wieśniaków dużo gorzej niż wy. Ale astronomiczna nagroda za potwora i wspomniane tajemnice skryte na bagnach (ruiny, czarownica) skłoniły ich, aby ruszyć na poszukiwania. A w waszym wypadku miałem wrażenie, że zastanawiacie się jedynie jak wykręcić się z całej sytuacji.<!--quotec--><br />Ifrycie mam nadzieje, że nie jest tak, że to my tak na Ciebie działamy, ale wydaje mi się, że stanowczo za szybko się poddajesz. Sesje, której przykład tu podajesz, podobnie jak tą prowadzoną przez Ciebie na tym forum kwalifikujesz jako nieudane, chociaż ja z perspektywy gracza, oceniam je całkiem dobrze (nie licząc tego, że się nie skończyły ;P). Tak więc, więcej cierpliwości następnym razem, bo mam nadzieje, że jeszcze u Ciebie zdarzy mi się zagrać. <br />Jeśli zakładałeś jakiś konkretny styl grania lub założenia, co do postaci, to trzeba było nam o tym powiedzieć przed sesją. Jeśli takie będzie wymaganie z punktu widzenia scenariusza to mogę zagrać nawet (O zgrozo!) DeDekowym LG Paladynem.