Zrodzony z fantastyki

  • 1
  • 4
  • 5
  • 6
  • 7
  • 8
  • 15
 
Awatar użytkownika
Nemo__
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 1066
Rejestracja: ndz kwie 24, 2005 2:13 pm

sob mar 11, 2006 2:26 pm

Cirivar <br />Cirivar był zadowolony…udało mu się wymknąć z pola bitwy chyłkiem i tyłkiem, nie ucierpi. A młodzi będą mieli zabawę…w końcu, młodzi zawsze palą się do walki! To ją teraz mają. Niech się dzieci pobawią…byle szybko, bo Cirivar nie lubi czekać. Bitwy, potyczki…to nie dla niego. Nie, na pewno nie. <br />Kontem oka czarnoksiężnik dostrzegał eksplozje, dym, krew i inne takie…różne takie rzeczy, które dla wielu młodzików są spełnieniem marzeń, czymś podniecającym! <br />Dla Cirivara były tylko irytującym przerywnikiem w poszukiwaniu nieśmiertelności. Przerywnikiem, niestety, obowiązkowym.<br />I gdy mag, zerkając co chwilę na bitwę, sobie umykał, wpadł na coś…<br />Ponownie, zadziwiając samego siebie znajomością różnorakich klątw i przekleństw, zaklął w myślach…co do cholery zagrodziło mu drogę?!<br />Tym „czymś” okazała się tabliczka-zapisana w archaicznym wspólnym, mająca poinformować podróżnych, co gdzie i jak.<br />Hmm…czarownik uznał, że oddalił się już chyba na odpowiednią odległość-nic mu już raczej nie zagraża, a szaman dzięki swym zmysłom winien go wytropi. I dobrze…byle nie wystawiali jego cierpliwości na próbę.<br />Co stary czarodziej może porobić by się nie nudzić, w oczekiwaniu na zabawiających się z potworkami towarzyszy?<br />Może pomyśleć (czego młodzi pewnie często nie robili…). A o czym? Ano, może sobie przypomnieć co nieco o okolicy…<br /><br /><!--sizeo:1--><span style="font-size:8pt;line-height:100%"><!--/sizeo--> Cirivar wykonuje test umiejętności Wiedza:Geografia by dowiedzieć się czegoś o okolicy <!--sizec--></span><!--/sizec-->
 
Ryanik__
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 945
Rejestracja: sob sty 08, 2005 4:14 pm

sob mar 11, 2006 3:50 pm

Tarangatilan<br /><br />Drow wydawa³ siê oszo³omiony ca³± sytuacj± ju¿ od jakiego¶ czasu. I tak te¿ by³o w istocie, gdy¿ Tarangatilan jeszcze nie zd±¿y³ siê pogodziæ ze strat± oka, a ju¿ musia³ walczyæ... nie posiadajac go. Musia³ walczyæ na pó³¶lepo. Chocia¿... nie, przecie¿ zawsze móg³ siê wycofaæ i przeczekaæ, a¿ wszyscy, albo zgin±, albo zabij± behira. <br /><br />~~Tarangatilanie... masz niesamowit± okazjê na roz³adowanie z³ych emocji...- zdrowe oko drowa, b³ysnê³o z³owieszczo spod kaptura, gdy ten umieszcza³ w swych d³oniach krótki miecz i sztylet, które to ca³kowicie czarne ostrza, zdawa³y siê zlewaæ z czerni± jego p³aszcza, rêkawiczek oraz skóry. Zdawa³y siê byæ czê¶ci± samego Tarangatilana. I w walce istotnie tak by³o... by³o, bo Tarangatilan by³ teraz okaleczony, a przez to ograniczony. Jego ruchu musia³y byæ po czê¶ci intuicyjne. <br /><br />~~Bêdziesz pierwsz± ofiar± mojej zemsty...- drow rzuci³ siê w kierunku behira, staraj±c siê jak najbardziej unikaæ jego ewentualnych ciosów. Zamaszyste ciêcie, które wykona³ po dobiêgniêciu do niego, nie trafi³o jednak. Tarangatilan ¼le wyczu³ moment ciosu, co ca³kowicie go ods³oni³o na atak behira, który nie straci³ swojej okazji. Chwilê potem Tarangatilan le¿a³ na ziemi kilkana¶cie metrów dalej, krwawi±c obficie z ust i nosa i krztusz±c siê krwi±. Uderzenie jednak uratowa³o drowa, przed czym¶ innym. Przed oberwaniem z p³on±cej kuli pos³anej, przez Devina, która zdawa³a siê powa¿nie zraniæ stwora.<br /><br />~~Czasem mi siê zdaje, ¿e jednak mo¿esz siê przydaæ... ale to nie zmienia faktu, ¿e jeste¶ idiot±- drow podniós³ siê poma³u, zbieraj±c spowrotem swoje ostrza, aby po chwili schowaæ je z niesamowit± szybko¶ci± to ich pochw. Zdawalo siê, ¿e drow straci³ wogólê ochotê do walki. Czu³, ¿e pozbawiony oka jest jaki¶... nieprzydatny. To wszystko zaczê³o siê potwierdzaæ, gdy Tarangatilan, obracaj±c siê plecami do wszystkich i wyznaczaj±c przy u¿yciu swoich tropicielskich umiejêtno¶ci kierunek po³udniowy, ruszy³ poma³u kulej±c lekko przed siebiê, staraj±c siê jednak i¶æ mo¿liwie najszybciej. <br /><br />Po kilkunastu krokach wyj±³ niewielki flakonik i wychyli³ jego zawarto¶æ co przynios³o mu wyra¼n± ulgê, gdy¿ zacz±³ i¶æ normalnie, nie kulej±c. Drow nawet nie obróci³ siê, aby zobaczyæ jak idzie walka jego doniedawnym towarzyszom.<br /><br />- Teraz chyba rozumiem, co mia³ na my¶li szaman, mówi±c, ¿e zdobywanie ro¶liny nie¶miertelno¶ci, zwanej Werwen±, to droga samotna i pe³na po¶wiêceñ - na twarzy drowa pojawi³ siê wyj±tkowo ironiczny i paskudny u¶miech- przecie¿ nigdy nie powiedzia³em, ¿e ich nie opuszczê, nie powiedzia³em, ¿e mog± mi ufaæ... nigdy nie prosi³em ich, ¿eby ze mn± poszli. Skoro jednak to zrobili, to widocznie bardzo chciêli byæ moim pierwszym... po¶wiêceniem...- s³owa, które drow wypowiada³ pod nosem by³y tak przesi±kniête jadem, ¿e gdyby kto¶ móg³ ich s³uchaæ, pewnie potrafi³by tego jadu dotkn±æ rêk±.<br /><br />-¯egnajcie...- drow rusza³ w samotn± wêdrówkê po Werwenê, albo po swoj± ¶mieræ...
 
Awatar użytkownika
EverAfter
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 857
Rejestracja: śr cze 23, 2004 7:24 pm

sob mar 11, 2006 8:16 pm

Targantilan<br />Drow szybko odnalazł odpowiednią drogę. Gdy odgłosy walki ucichły w oddali, nieco rozluźnił się instynktownie, choć nie pozostawał w żaden sposób głuchy na otoczenie. Po dłuższym czasie udało mu się odnaleźć ścieżkę, prowadzącą na południe. Ruszył spokojnym krokiem. W dalszym ciągu trwała noc, ale słońce chyba miało niedługo wzejść. Krok po kroku, czuł jak zbliżał się do swego przeznaczenia... Jakiekolwiek by ono nie było. W pewnym momencie jednak *coś* stanęło mu na drodze. A był to... cóż, cmentarz.<br />Największy cmentarz jaki do tej pory widział, a widział ich wiele... Ale to nie cmentarz zwrócił jego uwagę, lecz coś w rodzaju... procesji, która niosła wielką, czarną trumnę. Każdy z członków procesji był wzrostu człowieka i był odziany w czarny niczym noc płaszcz. Poruszali się wręcz nienaturalnie wolno. Zmierzali w kierunku wznoszącej się w oddali budowli, wyglądającej jak wielkie mauzoleum. To była jednopiętrowa budowla z czarnego kamienia. Tuż obok niego widać było ścieżkę, prowadzącą dalej na południe.<br /><br />Drużyna<br />Strzała przemknęła ze świstem powietrze i ugodziła oko potwora, przez którego pysk przemknął ślad bólu. Przez chwilę behir rozluźnił sploty na ciele druida, spoglądając z nipokojem na nadbiegającego maga. Powietrze rozdarł kolejny ogłuszający ryk bólu, kiedy wnętrzności behira zaczęły trawić magicznie powołane do życia larwy. Jednocześnie widać było, że jest coraz bardziej osłabiony. W pewnym momencie puścił Xaemara i z potężnym trzaskiem wypuścił z paszczy strumień elektryczności w kierunku nadbiegającego Devina, który poczuł rozrywający ból. W następnej chwili bestia leżała na ziemii, nieprzytomna. Larwy ciągle wyłaziły i wchodziły z powrotem do paszczy potwora, w którym życie jeszcze się kołatało. Lecz razem z ostatnim rykiem, z oddali obozu doszły podróżników dźwięki łamanego drewna, a Xaemar poczuł woń kolejnego behira, która jednakże nieco się różniła od tego pierwszego... Bestia była coraz bliżej. Lecz kogoś wśród nich brakowało.<br />Targantilan gdzieś zniknął.<br />Tymczasem Cirivar przypomniał sobie, że w pobliżu znajduje się rozległa, nieużywana od dawna nekropolia, przy której ścieżka skróciłaby czas podrózy o mniej więcej 2 dni.<br /><br /><!--sizeo:1--><span style="font-size:8pt;line-height:100%"><!--/sizeo-->Devin, udany rzut obronny na refleks. 15 punktów obrażeń. Cirivar, udany test Wiedzy (geografia). Xaemar, udany test Koncentracji. Lassiel, udany test ataku - zadajesz 7 punktów obrażeń.<!--sizec--></span><!--/sizec-->
 
Awatar użytkownika
Henshin
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 497
Rejestracja: czw paź 14, 2004 1:03 pm

sob mar 11, 2006 10:43 pm

Xaemar<br /><br />Druid patrzył z mściwą satysfakcją, jak larwy wyżerały wnętrzności behira... Gdy tylko ten poluzował uścisk, druid wyrwał się z jego śmiertelnego uścisku. Nie, behir go poprostu puścił. Xaemr przeturlał się po ziemi i stanął przodem do behira z sejmitarem w ręce. Ale behir już dogorywał. jednak w powietrzu pojawiła się kolejna niepokojąca woń... Kolejny behir nadchodził w ich kierunku. <br />Druid odwrócił się w stronę towarzyszy, a właściwie ich połowie. -Do lasu szybko, zaraz będzie tu druga bestia!- krzyknął do nich, po tym jak skinął im z wdzięcznością za pomoc. W końcu mogli go zostawić na pastwę bestii i uciec. Następnie pobiegł w kierunku lasu, mniejwięcej tam gdzie zniknął drow, obracając się co chwilę przez ramię, czy nadążają za nim. W końcu on, jako druid, umiał biegać po lesie tak, że nie spowalniały jego kroku drzewa, krzaki, ani gęste poszycie.<br />Gdy oddalili się na bezpieczną odległość, uży ł magii, aby uleczyć ranne ramię, a następnie Devina, którego bestia potraktowała z błyskawicy.<br />-Dziękuje wam za pomoc... przyjaciele.- powiedział do Lassiel i maga gdy przystanęli. -Mogliście ratować własne życie, a mimo to pomogliście mi. Jestem waszym dłużnikiem.- uśmiechnął się lekko chyłkiem do elfki. Coś mu mówiło, że przychylność któregokolwiek z członków ich "drużyny" był jej na ręke...<br />Wyprostował się z ukłonu skierowanego w ich stronę i zaczął szukac w powietrzu woni Cirivara i Tarangatilana.<br /><br /><br /><!--sizeo:1--><span style="font-size:8pt;line-height:100%"><!--/sizeo-->Xaemar rzuca na siebie i na Devina leczenie lekkich ran.<!--sizec--></span><!--/sizec-->
 
Awatar użytkownika
Azrail
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 480
Rejestracja: pt sty 14, 2005 9:09 am

ndz mar 12, 2006 11:01 am

Devin<br /><br />Devin odetchnął z ulgą i poczuł dużą satysfakcję, gdy ciało behira padło bezwładne na ziemię. Nie zdążył się jednak nacieszyć zwycięstwem, a już następna bestia zbliżała się do nich. Zaklinacz dobrze wiedział, że kolejna walka mogłaby się dla nich źle skończyć, byli ranni, zużyli część czarów, tak więc nie zastanawiając się długo pobiegł w las z druidem i elfką. Mimo, że był mocno poparzony od błyskawicy behira, dzięki swojej magii biegł z nadzwyczajną prędkością. Gdy odbiegli wystarczająco daleko, zatrzymali się by odpocząć.<br />Devin podziękował Xaemarowi za leczenie, po czym odpowiedział na jego słowa:<br />- Nie masz mi za co dziękować, Xaemarze. Prawdziwy poszukiwacz przygód nie zostawia towarzyszy w potrzebie! – ostatnie zdanie było skierowane tak naprawdę do Tarangatilana i Cirivara, choć Devin dobrze wiedział że raczej ich nie usłyszą.<br />Młody mag był bardzo zawiedziony ich postawą. Wiedział, że stary czarodziej nie lubił walki, jednak w obliczu zagrożenia życia jednego z towarzyszy mógłby ich chociaż z daleka wspomóc jakimś czarem. A drow…, Devin nie lubił go i miał mu zawsze wiele do zarzucania, jednak nigdy tchórzostwa. <br />Gdy kilka chwil później szedł z druidem i elfką przez las w poszukiwaniu „zaginionych” towarzyszy, na jego twarzy pojawił się uśmiech. Cieszył się, że te dwie osoby dołączyły do ich drużyny.
 
Ryanik__
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 945
Rejestracja: sob sty 08, 2005 4:14 pm

ndz mar 12, 2006 12:00 pm

Tarangatilan<br /><br />Drowowi szybko uda³o siê odnale¼æ drogê, która mia³a go zaprowadziæ do Po³udniowych Osiedli, a nastêpnie do Werweny. Tarangatilan z nieskrywan± satysfakcj±, ws³uchiwa³ siê w cichn±ce coraz bardziej, z powodu odleg³o¶ci, odg³osy walki. W zasadzie by³o mu wszystko jedno kto wygra. To nie zmieni³o by jego zachowania i jego postawy. To nie zmieni³o by tego, ¿e odszed³... i nie mia³ zamiaru wróciæ do tej bandy pata³achów, jak okre¶la³ ka¿dego z nich.<br /><br />~~Devin. Ten idiota, bêd±cy ludzkim zaklinaczem, nie maj±cy za grosz rozumu, rzucaj±cy siê w ka¿d± przygodê, bez zastanowienia. Wystarczy go o co¶ poprosiæ, aby to odrazu zrobi³, nie zastanawiajac siê nawet czy to nie jest jaka¶ pó³apka...- drow u¶miechn±³ siê ironicznie, staraj±c siê odtworzyæ w umy¶le wygl±d ludzkiego czarownika, osoby, która zawsze go irytowa³a. Irytowa³a go swoj± g³upot± i tym, jak nierozs±dnie wykorzystuje swoje talenty. <br /><br />~~Cirivar. Mo¿e i posiada³ wielk± wiedzê i zna³ trochê przydatnych czarów. Jednak by³ tylko zasuszonym staruchem, który raczej nie pomóg³ by mi w walce...-Tarangatilan odtworzy³ w umy¶le wygl±d starca i przypomnia³ sobie, ¿e w³a¶ciwie to on te¿ gdzie¶ znikn±³, zamiast walczyæ z behirem.<br />~~Dziwne, a my¶la³em, ¿e nigdzie siê nie ruszy bez swojego bezmózgiego pacho³ka... Devina- drow pewnie stawia³ kolejne kroki przed siebie, wpatruj±c siê gdzie¶ w horyzont. Wiedzia³, ¿e gdzie¶ tam czeka jego przeznaczenie, ¿e gdzie¶ tam czeka droga do... odkupienia.<br /><br />~~Xaemar. By³ chyba jedyn± osob±, która zyska³a choæ cieñ uznania w moich oczach. A to wielkie wyró¿nienie...- drow u¶miechn±³ siê na wspomnienie o s³udze lasu, z którym mimo wszystko czu³ jak±¶ wie¼. Wszak Tarangatilan tak¿e by³ niegdy¶ pomniejszym s³ug± lasu, ucz±c siê w w¶ród jego drzew sztuki przetrwania. Druid by³ jedyn± osob±, która mog³a by mu pomóc...<br /><br />W koñcu my¶li drowa dotar³y do ostatniego cz³onka jego, doniedawnej dru¿yny. Dziwna elfka, która do³±czy³a do nich w obozowisku orków. Tarangatilan ci±gle wpada³ w z³o¶æ, gdy przypomina³ sobie, ¿e w tym obozowisku zosta³ pozbawiony oka. Ze z³o¶ci podniósl kamieñ, którym cisn±³ jak najdalej przed siebie, by ¶ledz±c jego lot zobaczyæ dziwny widok.<br />Cmentarz rozpo¶cieraj±cy siê a¿ po horyzont. Drow widzia³ wcze¶niej cmentarze, czêsto wrêcz na nich przebywa³, lubi³ towarzystko zmar³ych... ten jednak by³ jaki¶ dziwny. Napawa³ go lêkiem. Chocia¿ nie, lêk to nieodpowiednie okre¶lenie. Wzbudza³ w nim niepokój. Niepokój, który jeszcze wzrós³, gdy drow dojrza³ na cmentarzu, czarny pochód, zmierzaj±cy w kierunku mauzoleum, równie¿ czarnego, zdaj±cego siê stanowiæ ¶rodek cmentarza.<br /><br />-Co to jest, do cholery?- drow powiedzia³ sam do siebie, naciskaj±c kaptur g³êbiej na g³owê, tak by jak najbardziej upodobniæ siê do owych postaci. Czu³ ju¿, ¿e ciekawo¶æ znowu wziê³a w nim górê. <br /><br />Po chwili z mieczem schowanym w rêce pod p³aszczem, skrada³ siê miêdzy grobami, za milcz±c± porcesj±, aby zobaczyæ, po co ta zmierza do dziwnego mauzoleum. Drow by³ jednak gotowy na ka¿d± ewentualno¶æ...
 
Awatar użytkownika
Uriel
Grafik
Grafik
Posty: 403
Rejestracja: sob mar 24, 2007 6:03 pm

ndz mar 12, 2006 1:05 pm

Lassiel<br /><br />- Nie będę się sprzeciwiała.- mruknęła elfka wycofując się tyłem w stronę lasu, a kiedy jej stopy dotknęły już miękkiego podłoża z mchu schowała łuk, a zamiast niego chwyciła lekkie ostrze z którym czuła się zdecydowanie pewniej. Zapewne gdyby nie to, ze obaj mężczyźni nie zostali ranni walczyliby dalej co wielce by elfka ucieszyło, ale z uwagi na to, ze i tak została przegłosowana w sprawie taktycznego odwrotu wolała nie wygłaszać swojej opinii. <br /><br />Tak szybko dopadło śmiałków zmęczenie? Zadziwiające jak mało ludzkie ciało jest odporne na szybsze tępo chodu… Gdyby nie oni Lassiel już dawno byłby daleko stąd. Czekała w milczeniu przyglądając się tylko jak druid leczy młodego maga, czekała nasłu######ąc jak daleko są już od bestii.<br /><br />- Tak samo jak przeciętnie inteligentna istota nie zostawi innej na pastwę śmierci wiedząc, że kiedyś może się ona jeszcze przydać. Wierzę więc, że nie raz jeszcze się przydasz Xaemarze, a teraz panowie radze przyśpieszyć tępa i znaleźć resztę. W pojedynkę mało kto ma tutaj szanse, a coś mi się widzi, że ten starszy mag znajdzie się szybciej niż myślimy.- powiedziała idąc szybkim krokiem za druidem.<br />
 
Awatar użytkownika
Nemo__
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 1066
Rejestracja: ndz kwie 24, 2005 2:13 pm

ndz mar 12, 2006 8:59 pm

Cirivar <br />Jednak po raz kolejny Cirivar stwierdził, że jego umysł jednak pracuje sprawnie. Z otchłani swej pamięci, pełnej aktualnie nieprzydatnych bzdur (które jednak kiedyś jednak się przydadzą, bo wiedza to do potęgi klucz, przynajmniej według starego czarownika) przywołał potrzebną mu teraz informację. <br />Nekropolia…miejsce lubiane przez adeptów nekromancji.<br />Rozległa, nieużywana od dawna nekropolia-raj dla władających umarłymi! <br />Cirivar domyślał się, że choć podróż tamtędy będzie krótsza, to zapewne też ździebko bardziej niebezpieczna i urozmaicona-był pewny, że jakiś kapłan bądź mag odwiedził już kiedyś to miejsce i powołał do nieżycia legiony trupów. Zapowiadało się niezwykle „interesująco”…ale nekropolia miała też zalety. Może uda mu się tam, rękoma towarzyszy oczywiście, odnaleźć jakieś przydatne zapiski, hę? Nie odrzucał z góry tej drogi, szczególnie, że była krótsza.<br />Rozmyślając tak sobie, czarnoksiężnik zaczynał się niecierpliwić-fajerwerki się już chyba skończyły, bo żadnych wybuchów nie dostrzegał…oczywiście, mogli się przerzucić już na jakieś mniej widowiskowe uzbrojenie…ale i tak nie usprawiedliwiało ich to w oczach maga, który już był poważnie zirytowany oczekiwaniem.<br />Oczywiście, zapewne Drow lub ta elfka (starzec czuł, iż „większe siły”, które sprowadziły ich na trop Werweny, spleciły jej przeznaczenie z jego nieśmiertelnością…znaczy się, z ich nieśmiertelnością) będą coś tam marudzić, iż zamiast walczyć on się wycofał, bla bla bla…ale Cirivar ich narzekania i tak zapewne będzie miał jak zwykle tam, gdzie światło niedochodzi.<br />
 
Awatar użytkownika
EverAfter
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 857
Rejestracja: śr cze 23, 2004 7:24 pm

ndz mar 12, 2006 9:57 pm

Targantilan<br />Powoli, bardzo powoli, drowowi udało się przybliżyć do tajemniczej procesji. Udało mu sie dostrzec parę interesujących szczegółów - między innymi to, że każdy miał na twarzy maskę... I żaden z nich nie oddychał. Wyszkolony zabójca potrafił szybko określić, czy ofiara oddycha... Ci nie byli ofiarami, lecz nie oddychali - drow nie mógł się mylić. Niesamowity chłód bił od nich... Ale w ogóle nie zwracali na Targantilana uwagi. Po chwili drow dostrzegł, jak w oddali drzwi sanktuarium otwierają się. Stała w nich wysoka postać, ubrana na czarno, z maską identyczną (choć może nieco bardziej ozdobioną) jak procesja.<br />- Nareszcie...<br />Ten ktoś przemówił głosem dochodzącym jakby z oddali, ze studni. Całkiem możliwe, że postać wzięła drowa za część porcesji... Albo nie okazywała żadnego zdziwienia.<br /><br />Drużyna<br />Zaklęcia leczące nieco przywróciły zdrowie dwóch podróżników.<br />Za pomocą węchu Xaemara udało się całej trojce szybko odnaleźć starego maga, którego wprawdzie nie było widać bezpośrednio, ale jego chrząknięcie wyrażające już standardowe zirytowanie wskazało im jego położenie. Z oddali dobiegł ryk pełen rozpaczy, prawdopodobnie drugi behir już dojrzał truchło swego pobratymca.<br />Po chwili mag wyłożył swym towarzyszom, że w pobliżu znajdują się dwie drogi: jedna, dłuższa i dość nużąca, i druga, krótsza, prowadząca przez prawdopodobnie od dawna opuszczoną i nieodwiedzaną nekropolię.<br />Nastał czas decyzji...<br /><br /><!--sizeo:1--><span style="font-size:8pt;line-height:100%"><!--/sizeo-->Xaemar - przywrócone 8 punktów wytrzymałości. Devin - przywrócone 6 punktów wytrzymałości.<!--sizec--></span><!--/sizec-->
 
Ryanik__
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 945
Rejestracja: sob sty 08, 2005 4:14 pm

wt mar 14, 2006 7:19 pm

Tarangatilan<br /><br />Drow pomalutku, zbli¿a³ siê do dziwnej procesji. Bezszelestnie, niczym cieñ podkrad³ siê do ubranych w czerñ postaci, aby zauwazyæ wtedy kilka, niebywale wa¿nych szczegó³ów. <br />Pierwszym z nich by³ fakt, ¿e wszyscy cz³onkowie procesji zmierzaj±cej do mauzoleum miêli na twarzach maski, co wskazywa³o jednoznacznie na jak±¶ sektê lub co¶ podobnego. Tarangatilan stara³ sobie przypomnieæ cokolwiek na temat takowych i mimo, i¿ prawdopodobnie jego wiedza nie by³a tak rozleg³a jak wiedza Cirivara, drow mia³ nad magiem jedn± przewagê... chodzi³ ju¿ po tej ziemi dwa razy d³u¿ej ni¿ mag, a przynajmniej tak przypuszcza³.<br /><br />Kolejnym szczegó³em, który przyku³ jego uwagê by³ fakt, ¿e cz³onkowie procesji, nie oddychali. Przeciêtny cz³owiek pewnie by tego nie zauwazy³, ale ³otrzykowi, mimo ¿e okaleczonemu, ten szczegó³ nie móg³ uj¶æ uwagi. Brak normalnego u istot oddychaj±cych, ruchu klatki piersiowej, drow zauwa¿y³ pomimo szat przykrywaj±cych cia³a istot. To, ¿e istoty nie oddycha³y nasunê³o drowowi, prawie oczywist± hipotezê.<br /><br />~~Nieumarli...- Tarangatilan, znów przesun±³ siê o kilka grobów do przodu, aby jak najbardziej zbli¿yæ siê do procesji. Wiedzia³, ¿e je¶li to byli nieumarli, to tylko by³o na jego korzy¶æ, gdy¿ stwory owe praktycznie nie s³ysza³y. Tarangatilan jednak nie ogranicza³ swojej czujno¶ci... to mogli nie byæ zwykli nieumarli, albo... wogóle nie byæ nieumarli. <br /><br />Tarangatilan by³ ju¿ zaledwie kilka kroków za procesj± i ju¿ mia³ zamiar wstaæ i przy³±czyæ siê do niej, licz±c na to, ¿e ¿aden ze stworów nie spostrze¿e, ¿e przyby³o im jednego cz³onka, gdy nagle drzwi mauzoleum otworzy³y siê, a w nich stanê³a istota niemal, ¿e identyczna jak te nale¿±ce do procesji. Rêka, która trzyma³a miecz schowany pod p³aszczem zdr¿a³a nerwowo, gdy z ust przybysza wyrwa³o siê "nareszcie", które brzmia³o jak wiadomo¶æ z tamtego ¶wiata.<br />Tarangatilan spó¶ci³ nieznacznie g³owê i stara³ siê poruszaæ identycznie jak istoty id±ce przed nim, aby wtopiæ siê w t³um i nie daæ siê zauwa¿yæ istocie stoj±cej w drzwiach mauzowleum i... chyba mu siê uda³o, gdy¿ stwór albo tak dobrze nie okazywa³ ¿adnego wzruszenia, albo naprawdê siê nabra³, ¿e Tarangatilan jest jednym ze cz³onków zamykaj±cych pochód.<br /><br />~~Je¶li to bêdzie potrzebne do zyskania nie¶miertelnio¶ci, to wytnê wszystkie te cholerne pomioty i tego wys³annika za¶wiatów w drzwiach...- na twarzy drowa pojawi³ siê niezauwa¿alny u¶miech, jak zwykle nie przejmowa³ siê powag± chwili, a jednak tak ¶wietnie udawa³ nie skupiaj±c siê nawet na tym. Widocznie by³ mistrzem w swoim fachu... by³, gdy¿ nie zdawa³ sobie sprawy jak bardzo bêdzie móg³ go ograniczaæ brak oka. Mia³ nadzieje, ¿e kiedy¶ albo do tego przywyknie, albo zdobêdzie jaki¶ artefatk, który pozwoli mu odzyskaæ to co utraci³.<br /><br />~~- A kiedy ju¿ bêde nie¶miertelny... to moim pierwszym celem, po odzyskaniu oka naturalnie, bêdzie Devin- drow po chwili zgani³ siê w my¶lach i zacz±³ zwracaæ uwagê na to co siê ko³o niego dzieje, bêd±c jednak w ka¿dej chwili gotowym do walki i ucieczki.
 
Awatar użytkownika
EverAfter
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 857
Rejestracja: śr cze 23, 2004 7:24 pm

pt mar 17, 2006 9:48 pm

Targantilan<br />Tajemnicza postać w drzwiach odwróciła się i znikła w ciemnościach krypty czy też mauzoleum. Dziwna procesja powoli weszła na schody prowadzące do pomieszczenia... Dla drowa to był moment decyzji... Jakieś poczucie pociągnęło go za procesją. Wszedł za nimi, całkowicie niezauważony do mauzoleum i... Serce zabiło szybciej na wspomnienie niedawnego okaleczenia.<br />Był w mazoleum poświęconym Vecnie!<br />Jeśli wierzyć mitom, bóstwo pozostawiło na ziemskim padole dwie relikwie - słynne Oko i Dłoń.<br />Procesja postawiła trumnę na środku okrągłej komnaty, zdobionej złotem i czarnym aksamitem. Drowa ciągle nikt nie dostrzegał... A przynajmniej tak się przez chwilę zdawało, bo nagle komnatą wstrząsnął huk zatrzaskiwanych drzwi. Jak na komendę wszystkie zamaskowane istoty obróciły się w stronę Targantilana i zdjęły swoje maski. Mrożące krew w żyłach oczy czarne niczym otchłań samego piekła spoglądały na drowa. Nagle odezwał się ponownie oddalony głos:<br />- Witaj, drowie. Niezbadane są wyroki pana Vecny, władcy wszystkiego, co tajemne i ukryte, nieprawdaż? To dziwne... Widziałem, jak zbliżasz się ze swoją... Drużyną do miejsca zasadzki orków. Zdumiewające, jakie szczęście wam się przytrafiło... Zbiegnięcie się ataku behirów z zainteresowaniem małego magmowca, prawda?<br />Zimny śmiech odbił się echem od ścian sali. Dwanaście par oczu (jeśli liczyć przemawiającego - trzynaście) wpatrywało się w drowa. Ten, który wydawał się być ich przewodnikiem, wodzem... Wskazał pewien fragment pomieszczenia. Teraz Targantilan dostrzegł dwie wielkie klatki... I pomarańczową skórę przybitą nad nimi.<br />- Niezwykłe prawda? Przywiodłem cię tu... Wiedziałem, że podążysz za tą trumną... Bo mój mistrz tak kazał. Tak, on jest wśród nas... Nawet bardzo blisko...<br />Lodowaty śmiech. Drow, wbrew swej woli, wynurzył się z cienia, przeszedł pomiędzy tymi czarnymi oczami i dotknął trumny ręką. Kątem oka dostrzegł, jak ręka, blada niczym trupa, wynurza się spod czarnej szaty i zdejmuje maskę. W tak samo bladej twarzy przewodniczącego Targantilan dostrzegł parę oczu... W tym jedno, które wyglądało na nieco... martwe. Salą wstrząsnął okrzyk tego... Tej istoty:<br />- Słuchaj, co do ciebie mówi Pan Sekretów, ścierwo!<br />Drow ponownie, wbrew swej woli, wbił wzrok w trumnę. W jego głowie odezwał się głos.<br />- Tak... Słuchaj tego głupca, słuchaj mnie... On jest niegodny... Śmiertelny... Ty dążysz do czegoś więcej... Zabij... On żyje... Jeszcze... Czarnookimi się nie przejmuj, zginą... Zabij... Zabij... ZABIJ!<br />Drow poczuł, jak krępująca go siła ustała. Spojrzał na przywódcę tego... Kultu... Który ciągle miał niezdrowy szał w oczach... W tym jednym, które tak pociągało wzrok Targantilana...<br />W uszach ciągle słyszał głos Vecny...<br />Zabij...<br />Zabij...<br />ZABIJ...
 
Awatar użytkownika
Azrail
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 480
Rejestracja: pt sty 14, 2005 9:09 am

ndz mar 19, 2006 9:54 am

Devin<br /><br />Devin nie był bynajmniej zdziwiony, gdy idąc przez las usłyszał chrząknięcia starego maga. Wraz z towarzyszami zatrzymali się i wysłuchali co Cirivar ma do powiedzenia.<br />Zaklinacz zastanowił się chwilę, nim rzekł:<br />- Według mnie powinniśmy iść krótszą drogą. Nie mamy czasu do stracenia. Wiem, że perspektywa drogi przez nekropolię być może nie wydaje się zachęcająca, jednak sądzę, że nie ma sensu nadkładać drogi. Wszak trakty także są niebezpieczne. Czy pójdziemy przez nekropolię, czy traktem, prawdopodobnie narazimy się na jakieś niebezpieczeństwa. – zrobił krótką przerwę, uśmiechnął się i dodał: - Ale cóż, takie już życie poszukiwacza przygód. A wy co o tym myślicie? – zwrócił się do druida i elfki.<br />Choć młody mag był uśmiechnięty i wesoły, tak naprawdę wciąż odczuwał ogromne zmęczenie po walce i ból spowodowany błyskawicą behira, który został tylko lekko uśmierzony przez magię Xaemara. Podróż przez nekropolię napełniała go zarówno strachem, jak i ogromną ciekawością.<br />- „To będzie ciekawa podróż” – pomyślał. Choć drużyna nie podjęła jeszcze decyzji to był niemal pewien, że myślą podobnie jak on.<br />
 
Awatar użytkownika
Uriel
Grafik
Grafik
Posty: 403
Rejestracja: sob mar 24, 2007 6:03 pm

ndz mar 19, 2006 12:43 pm

Lassiel<br /><br />- A nie mówiłam…?- mruknęła widząc, a raczej słysząc, że stary mag już się znalazł. Zaskakujące jak rzadko jej kobieca intuicja się myli, może nawet winna zostać jakimś jasnowidzem, a nie szlajać się po świecie w poszukiwaniu ‘przygód’ i narażać się na niebezpieczeństwo przy każdej nadarzającej się okazji, ale niestety- jasnowidzem nie została, a narażać się nawet lubiła… To było swoiste zboczenie w jej psychice, ciągła pogoń za emocjami, nawet ból w jakimś stopniu zachęcał ją do dalszej walki i dalszego brnięcia przed siebie. <br /><br />Opierając się o konar jednego z licznych drzew wokół nich wysłuchała sprawozdania pana Starszego, ocierając brudnym rękawem ubrania spływający po czole pot. <br />- Nekropolia…- powiedziała z dziwnym, twardym akcentem.- Niezbyt to bezpieczna trasa, ale skoro krótsza, to jestem za… Znaczy, co takiego może się tam stać…? To tylko skrawek ziemi z wielkimi, brudnymi grobami z których w każdej chwili może wstać upiór i mgłą przyprawiającą człowieka o dreszcze. Dla mnie to brzmi jak dobra zabawa.- odparła uśmiechając się dziwnie.
 
Awatar użytkownika
Henshin
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 497
Rejestracja: czw paź 14, 2004 1:03 pm

ndz mar 19, 2006 4:06 pm

Xaemar<br /><br /> Druid szybko wywęszył starego maga, który chował się za jakimś drzewem. Szedł właśnie w jego stronę, gdy usłyszał, że ten odchrząknął.<br />-I jak? Pozwiedzałeś troche okolice Cirivarze, gdy my walczyliśmy o życie?- powiedział lekko opryskliwym tonem Xaemar, gdy starzec pojawił się przed nimi. Gdy po chwili usłyszał relację, na temat pobliskiej nekropolii, wiedział że rzeczywiście czarodziej zdążył zwiedzić okolice.<br />-No to chyba ustalone: idziemy na skróty, przez ogromny cmentarz pełen zapewne niedokońca umarłych.-<br /> JEdnak mimo wszystko, skoro zaoszczędzimy dwa dni drogi, to możemy troche odsapnąć. Jesteśmy zmęczeni, ranni, i magia nam się prawie wyczerpała. Poszukajmy jakiegoś schronienia lepiej...
 
Awatar użytkownika
Nemo__
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 1066
Rejestracja: ndz kwie 24, 2005 2:13 pm

wt mar 21, 2006 4:56 pm

Cirivar <br /><br />Stary człowiek czekał. <br />Czekał, aż ta młodzież w końcu raczy ruszyć swoje zadki i przybyć tutaj, gdzie on czekał.<br /><br />Stary człowiek czekał i marzł. <br />Marzł i czekał, w myślach przeklinając flegmatyczność młodzieży.<br /><br />Stary człowiek czekał, marzł i się irytował.<br />Przeklinał, gdyż z każdą chwilą jego życie nieubłaganie się skracało…a być może ten czas, który on teraz marnował czekając, marznąc i irytując się, jest czasem, który sprawi, iż nigdy nie zasmakuje nieśmiertelności?<br /><br />Stary człowiek czekał, marzł, irytował się i rozważał problemy egzystencjalne.<br />Ta droga…którą postanowił obrać, była krótsza, to prawda-i choć nekropolie odrzucały normalnych, zdrowych umysłowo ludzi (młodzieży, która owe nekropolie dla zysku plądruje do zdrowych umysłowo, Ciri nie zaliczał), to jednak nie odrzucały one adeptów nekromancji-ba! Nekropolie były dla nich istnym rajem!<br /><br />Stary człowiek czekał, marzł, irytował się, rozważał problemy egzystencjalne i planował…i doczekał się.<br />Gdy patrzałki Cirivara, ukryte za jego ulubionymi okularami wypatrzyły młodzież (nielicząc jednej owieczki, która odeszła od stada…magiczny pocisk jej w oko), właściciel patrzałek wyraził swoje niezadowolenie i irytacje w prosty sposób, a mianowicie, chrząknięcie.<br />I choć ślina przyniosła staremu człowiekowi na jego stary język kilka drwin i słów, które zapewne pozwoliłyby zirytowanemu jeszcze lepiej wyrazić swoją irytację, to jednak zirytowany powstrzymał się, widząc, że młodzież płci męskiej wygląda na ranną…i nieco przysmażoną, przynajmniej jeden przedstawiciel gatunku ludzkiego.<br />Domyślał się, że stoczyli walkę, w której nieco dostali po gębach, a także domyślał się, że szaman zawezwał nieco swoich druidycznych mocy, by uleczyć skutek dostania po gębach.<br /><br />Dlatego też stary człowiek powstrzymał się od złośliwych komentarzy…tym razem.<br />Choć miał straszną ochotę jednak wypowiedzieć się, gdy druid coś tam bąknął o poznawaniu atrakcji turystycznych tej jakże ciekawej okolicy przez czarnoksiężnika, a Cirivar nie widział potrzeby nie wypowiadania się...ale postanowił nie być się tego dnia złośliwy, nie. Dzisiaj będzie dzień dobroci dla zwierząt…znaczy się, młodzieży.<br />Dlatego burknął tylko coś pod nosem o tym, że najlepszy wojak to taki wojak, którzy potrafi wygrać walkę nie walcząc.<br /><br />Stary człowiek postanowił pokazać na mapie swym towarzyszom, co, gdzie i jak, oby się przypadkiem nie zgubili.<br />I gdy już im wyjaśnił, co, gdzie i jak, bacząc by taki natłok nagłej wiedzy nie przyćmił ich malutkich rozumków, postanowił wysłuchać, co ich malutkie rozumki wyprodukowały.<br /><br />Tak więc stary człowiek słuchał młodzieży.<br />Stare serce starego człowieka bardzo pokrzepił fakt, że młodzież jednak nie jest zdrowa na umyśle-mimo wszystko, nekropolia działa na nich jak lep na muchy, dzięki czemu nie będzie musiał zatruwać powietrza przekonując ich do tego, by poszli tamtędy.<br /><br />No dobrze, zaklinacz natury miał jakieś tam obiekcje, bez zatruwania powietrza jednak się nie obędzie…<br /><br />Stary człowiek mówił, poprawiając przed tym swoje okulary<br />-Być może, odsapnięcie to dobre wyjście…ale być może, wcale nie najlepsze. Racze wam przypomnieć, moja droga kompanijo, śmierć przychodzi przez trzy dni-a już nieco poleniuchowaliśmy w okolicy, niesądzicie? Lepiej chyba oddalić się nieco dalej, nim złożymy się do snu…choć niekoniecznie musimy dojść do nekropoli, na której nie znajdziemy niedokońca martwych, chyba, że ktoś żywy, bądź też niedokońca żywy, nie postanowił im w tym nieco pomóc…a chyba te większe siły, które nas naprowadziły na kwiatek wiecznego życia chyba chcą, byśmy się tam dostali, czyż nie…?
 
Awatar użytkownika
Henshin
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 497
Rejestracja: czw paź 14, 2004 1:03 pm

wt mar 21, 2006 11:03 pm

Xaemar<br /><br />Druid przyglądał się zmarszczonemu czołu Cirivara, które wskazywało wyraźnie, iż staruszek intensywnie myśli. Zdziwiło go, że nic nie odpowiedział na jego poprzedni docinek... No cóż, mózg pokryty pajęczynami, troche wolniej już pracuje najwidoczniej, albo nie reaguje już na takie głupoty.<br />-Już sam nie wiem co powinniśmy zrobić. Idziemy na skróty, to ustalone. Ale co do postoju chyba powinniśmy sie jeszcze raz wszyscy zastanowić. Cirivar mówi, aby iść od razu. Teoretycznie on tu jest najmądrzejszy... A przynajmniej powinien być, zwłaszcza, że już wszyscy wiemy że nie jest najodważniejszy.- spojrzał na maga i uśmiechnął się przyjacielsko.-Weź pod uwagę, że ja i Devin, zużyliśmy większośc naszych czarów, a do tego jesteśmy ranni. I nie sądze, aby te siły wyższe o których mówisz, ochroniły nas przed kłopotami, które niechybnie nas spotkają w drodzę przez Nekropolie, skoro nawet na zwykłym trakcie nam się coś przydaża...- Xsaemar zamyślił się na chwilę, po czym dodał:-Może owe wsiły chcą, żebyśmy poszli na skróty, ale napewno nie oznacza to, że nic nam się nie stanie. Diolon mówił przecież, że jak zawiedziemy, to po nas, gorzej, jak będziemy za długo siedzieć w jednym miejscu to koniec... Ale mimo to, byłbym za tym, aby rozbić obóz i odpocząć... No, znacie moje zdanie, decydujcie, ja się dostosuje do waszej decyzji, ale zakładam że Devin też chce odsapnąć, te poparznia nie wyglądają za dobrze... dodał, patrząc z troską na poparzoną skórę towarzysza.<br /><br />A swoją drogą, ciekawe gdzie polazł drow?...
 
Awatar użytkownika
Nemo__
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 1066
Rejestracja: ndz kwie 24, 2005 2:13 pm

śr mar 22, 2006 7:36 am

Cirivar <br /><br />Czarownik skrzywił się nieco, patrząc na szamana. Że niby nienajodważniejszy...? Poprostu rozsądny! Gdyby nie był odważny, to siedziałby teraz w domu i czekał na śmierć, która przyszłaby z wiekiem, a nie słuchał jakiegoś druida, który stara się być złośliwy.<br />- Odwaga nie oznacza głupoty, Xaemarze. Lepiej unikać walki tak długo, jak to jest możliwe. Czy gdybyście zamiast atakować tamte stwory wycofali się od razu, doszłoby do tych ran? Chyba raczej nie. <br />I pamiętaj, że najlepszy wojownik to taki, który potrafi wygrać walkę bez walki bądź uniknąć jej tak długo, jak jest to możliwe-co wam jak na razie nie wychodzi...<br />Cirivar poprawił okulary na nosie, a potem niedbale machnął ręką. Co on się będzie produkował!<br />- A z resztą, to młodzież winna walczyć, a nie marudzić. Jesteście młodzi? Jesteście. Wasze ciała są silne? Przynajmniej w teorii. Ciągnie was do walki? Ciągnie! To niezmuszajcie tych, którzy są starzy, tych, których ciała są słabe i tych, którzy z walką chcą mieć jak najmniej wspólnego do tego, by narażali się. Chyba, że uważacie, że jesteście aż tak bezradni, że sobie rady niedajecie, cóż...<br />Niedokończył zdania. Nie, nie chce mu się tego dzisiaj robić...zmęczony jest, o tak.<br />- I na przyszłość lepiej słuchaj mych słów, sługo natury. Powiedziałem, że lepiej by było oddalić się jeszcze nieco, nim rozbijemy obóz, ale niekoniecznie musimy też od razu dochodzić do owej nekropolii. Do niej dojdziemy tak czy siak, chyba że orki czy inne ścierwo na nas się natknie. I nie mówie, że te siły ochronią nasze zadki przed niebezpieczeństwem-poprostu sugeruje, że być może tam znajdziemy kolejny element układanki. A co do oparzeń...<br />Mag obejrzał Devina. No, niby nie było za dobrze, ale...to jego wina, pewnie pchał się gdzie nie powinien.<br />-...jesteś chyba druidem, hę? Dysponujesz leczniczymi mocami, nie widzę przeszkód, byś je wykorzystał do uleczenia tych ran, które zapewne powstały z nieprzemyślanego działania, gdy tylko ponownie będziesz w stanie rzucać czary.<br />Nagle sobie przypomniał o tej elficy...ano, czasem się zapomina o takich rzeczach, ech. Skierował więc swoje srebrne patrzałki na ową elfą dziewkę.<br />- A tak już przy okazji, to witam panienkę w klubie poszukiwaczy nieśmiertelności, od czasu do czasu z wręcz mistrzowską biegłością pakującego się w kłopoty. Bo coś się mię zadję, że panienka jednak będzie nam dłużej towarzyszyć, hę? Bo inaczej, dawno by się panienka urwała, dla przykładu wtedy, gdyśmy już ekwipunek zabrali...
 
Ryanik__
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 945
Rejestracja: sob sty 08, 2005 4:14 pm

śr mar 22, 2006 2:50 pm

Tarangatilan<br /><br />Drow ju¿ by³ na schodach, gdy nagle zatrzyma³ siê na chwilê, pozwalaj±c pielgrzymce oddaliæ sie trochê od niego. Rozejrza³ sie niespokojnie dooko³a. Drow wyczuwa³ wyra¼nie obecno¶æ czego¶, czego wcze¶niej nie zauwa¿y³... lub czego nie móg³ zauwazyæ. Ponownie spojrza³ na drzwi w której zaczê³a znikaæ procejsja.<br /><br />~~Co ty robisz idioto? Przecie¿ je¶li te drzwi siê za tob± zatrzasn±... to przepadniesz...- drow po raz kolejny rozejrza³ siê nerwowo, bêd±c niemal¿e pewnym, ¿e kto¶ go obserwuje.<br />~~Ale je¶li tam nie wejdê, to zabije mnie ciekawo¶æ...- zdrowe oko b³ys³o z³owieszczo, gdy skulony przechodzi³ przez drzwi, przytulaj±c siê do ¶ciany.<br /><br />Chwilkê pó¼niej drzwi zatrzasne³y siê z trzeskiem, a wszystkie istoty nagle obróci³y siê w stronê Tarangatilana, który zrobi³ kilka kroków do ty³u, aby wtopiæ siê w cieñ. Istoty zdjê³y maski... i to co ujrza³ drow, sprawi³o ¿e przeszed³ go nieznaczny dreszcz. Czarne dziury w miejscu oczu wygl±da³y przera¿aj±co, jednak drowowi uda³o siê opanowaæ, gdy¿ wiedzia³, ¿e nie one s± najwa¿niejsze... wiedzia³, ¿e jest tu jeszcze kto¶... przywódca... i jeszze kto¶... osoba, której po³o¿enia, ani intencji ku w³asnemu niezadowoleniu Tarangatilan nie potrafi³ okre¶liæ.<br /><br />Rozmy¶lania drowa zosta³y przerwane, gdy nagle kto¶ znowu przemówi³ tym dziwnym, za¶wiatowym g³osem. Drow odszuka³ wzorkiem przywódcê, gdy¿ by³ niemal¿e pewny, ¿e to on przemawia. Przemawia i to w sposób niezwykle w³adczy i z wywy¿szeniem.<br /><br />~~Pff... byle ¶mieæ nie bêdzie tak poprostu do mnie mówi³... i to jeszcze takim tonem- drow ju¿ chcia³ przerwaæ wypowied¼ tamtego, gdy nagle zauwa¿y³ szczegó³, który sprawi³, ¿e zastyg³ w bezruchu...<br />Oko...<br />By³o jakby martwe... jednak drow widzia³, ¿e by³o jakie¶ niezwyk³e, a kiedy przywódca powiedzia³ o Vecnie... drow niezwykle szybko skojarzy³ wszystkie fakty...<br /><br />~~A wiêc Oko Vecny... tak blisko mnie... taka okazja...- zdrowe oko drowa, zab³ys³o z³owieszczo kiedy ten nadal s³ucha³ co mówi w³a¶ciciel tego, jak¿e cennego artefaktu. Nagle istota wskaza³a mu dwie dziwne klatki, oraz ######ê miêdzy nimi. Drow zdawa³ siê byæ zachipnotyzowany... podszed³ do trumny, przechodz±c miêdzy dziwnymi stworami, zdaj±c siê nie zwracaæ na nie uwagi, po czym dotkn±³ sarkofagu rek±.<br />W umy¶le drowa zaczê³a siê rysowaæ ca³a droga jak± przebyli... zacz±³ rozmy¶laæ o ataku behirów i wszystkiim o czym powiedzia³ przywódca. On sam ca³y czas zastanawia³ siê, czy to mo¿liwe, aby to by³ zbieg okoliczno¶ci... teraz ju¿ wiedzia³, ze nie by³.<br /><br />- S³uchaj, co do ciebie mówi Pan Sekretów, ¶cierwo!- nag³y krzyk istoty sprawi³, ¿e Tarangatilan obróci³ siê, sciskaj±c mocnej miecz, który trzyma³ w rêce. Przygl±da³ siê uwa¿nie wszystkim w pomieszczeniu, aby nagle znowu zdêbieæ. Tym razem jednak z powodu g³osu w swojej g³owie... g³os mówi³ du¿o, jednak Tarangatilan poruszy³ siê dobpiero na ostatnie...<br /><br />~~Zabij- Tarangatilan ruszy³ w kierunku przywódcy obna¿aj±c po drodze swój miecz, a tak¿e wyci±gaj±c zza pasa sztylet. Szed³ w kierunku poczwarty tylko z jednym zamiarem... aby zabiæ pacho³ka i zdobyæ oko...
 
Awatar użytkownika
Azrail
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 480
Rejestracja: pt sty 14, 2005 9:09 am

śr mar 22, 2006 7:36 pm

Devin<br /><br />Devin z uśmiechem przysłuchiwał się małej sprzeczce między Cirivarem i Xaemarem. Od razu przypomniały mu się czasy, kiedy jeszcze nie jako poszukiwacze Werweny, lecz zwykli poszukiwacze przygód, wraz z Cirivarem wędrowali po Lome, przeżywali przygody, przeszukiwali starożytne lochy, szukając antycznych ksiąg czy magicznych przedmiotów i … sprzeczali się przy każdej możliwej okazji. Stary czarodziej miał zwyczaju wciąż pouczać Devina i łajać go za jego nieprzemyślany i impulsywne działanie, natomiast zaklinacz często zarzucał Cirvarowi jego bierność w walce i ciągłe wysługiwanie się nim. Jednak po jakimś czasie młody mag przyzwyczaił się do sposobu bycia i zrzędzenia Cirivara. Słuchając argumentów młodego druida, Devin jakby słuchał sam siebie. Te czasy wydawały się takie odległe, choć w gruncie rzeczy nie minęło bardzo wiele czasu odkąd spotkał starego maga.<br />Na szczęście wydawało się, że Xaemar zauważył, że w czym jak w czym, ale w kłótni z czarodziejem nie wygra, choćby używał argumentów nie do podważenia, i poszedł na kompromis.<br />Devin oczywiście nie byłby sobą, gdyby nie dorzucił czegoś od siebie:<br />- Myślę, że Xaemar ma rację, że należy odpocząć. I nie chodzi tu o moje rany, nie przeszkadzają mi one w wędrówce, a poza tym i tak się nie zagoją się w jedną noc. Jednak rzeczywiście dobrze by było odnowić nasz zapas czarów, gdyż coś czuje, że przydadzą się one w nekropoli. A większość z naszej drużyny polega na magii. – zrobił krótką przerwę, po czym kontynuował – A tak odnośnie przepowiedni, to zastanawiam się jak ją interpretować. Co to znaczy w jednym miejscu? To bardzo ogólne pojęcie, może oznaczać budynek, miasto, prowincję… A na otwartym terenie to już ogóle trudno się zorientować o co chodzi. Więc myślę, że nie ma różnicy czy rozbijemy obóz tu, czy kilkaset metrów dalej. – spojrzał na Cirivara i powiedział do niego – Ale jeśli uważasz, że będzie rozsądniej obozować z dala od tego miejsca, to ruszajmy w drogę. W końcu to ty jesteś tu najrozsądniejszy. – ostatnie słowa były trochę ironiczne, ale Devin starał się, żeby tak nie zabrzmiały.<br />Zaklinacz otworzył swój plecak i zaczął porządkować swoje rzeczy, gdyż gdy uciekali z obozu orków wkładał je tam bardzo szybko i miał tam bardzo spory bałagan. Zajęło mu to kilka chwil, po czym nałożył swoją torbę na plecy i rzekł:<br />- Możemy ruszać, do zmierzchu pozostało jeszcze trochę czasu, rozłożymy obóz gdy słońce zajdzie za horyzont, no chyba że wcześniej dojdziemy do nekropoli, wtedy będziemy obozować przed wejściem do niej. <br />Devin nagle uświadomił sobie, że chyba trochę za bardzo się rządzi, więc po chwili dodał: <br /> - Zgadzacie się ze mną? – po czym spojrzał pytająco na towarzyszy. I wtedy coś sobie uświadomił. Zwrócił się do Cirivara:<br />- Wiesz może gdzie jest Tarangatilan? Zdawało się, że ucie… wycofał się razem z tobą?
 
Awatar użytkownika
Henshin
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 497
Rejestracja: czw paź 14, 2004 1:03 pm

śr mar 22, 2006 8:52 pm

Xaemar<br /><br /> Druid spokojnie wysłuchał argumentów starego człowieka... Uśmiechnął się promiennie. Kłutnie z zasuszonymi prykami były takie śmieszne. Zawsze stawiali na swoim, przedstawiając swoje argumenty, nawet te najgorsze, w takim świetle, że wydawały się słuszne... Dla wioskowych głupków, którymi zazwyczaj manipulowali, w jakiejś zapomnianej przez bogów wiosce... Xaemar zdecydowanie lubił Cirivara, na swój mądry sposób był zabawny.<br />-Wybacz Cirivarze, chyba źle mnie zrozumiałeś. Nigdy bym nie nazwał Cię głupcem ani tchórzem, co to to nie.- rzekł uprzejmie, poczym głęboko się ukonił, nie przestając się przyjacielsko uśmiechać.-Nie poznałeś mnie jeszcze dobrze przyjacielu, więc powiem Ci, iż ja też nie jestem zwolennikiem walki i wolę jej unikać. Ale gdybyś poczekał trochę, zanim wybrałeś się badać okolicę, co, zaznaczam, nie było aktem tchórzostwa a rozwagi, zauważyłbyś, że walka była nieunikniona i to behir jej szukał a nie my. Znam się na bestiach, behir szykował się do ataku, jednak, dzięki Silvanusowi, zareagowaliśmy szybciej od bestii. A zwłaszcza Ty popisałeś się znakomitym refleksem. Ale nie ma co się rozdrabniać nad szczegółami.- sługa natury, spojrzał na pozostałych towarzyszy który przysłuchiali się ich kłó... rozmowie. Devin chyba chce coś powiedzieć... -Mimo wszystko, gdyby zaatakowała nas jakaś bestia która wybierze ciebie na pierwsze danie....- Xaemar dramatycznie zawiesił głos, wpatrując się wnikliwie w maga przez chwilę. -Możesz liczyć na moją pomoc- dodał z uśmiechem. <br />Xaemar wolał nie komentować standardowej gadki Civi'ego o tym że: on jest stary słaby bezradny, a oni młodzi silni waleczni. To, zdaje się, był jeden z przymiotów Cirivara, jako starego człowieka, z której nie zrezygnuje, choćby go koniami rwali.<br />-Zaiste Devinie, poszukajmy jakiegoś miejsca na nocleg. Pozwolicie że ja poprowadze, znam się na lesie, więc postaram się znaleźć jakieś miejsce, w którym nasz drużynowy mędrzec nie przeziębi korzonków. W końcu jestem druidem, znam się na korzonkach...- powiedział uśmiechając się do Cirivara i mrugając do Devina. Ten biedak musiał znacznie dłużej znosić mędrce, pewnie zna smak kłótni z nim...<br /> Ciekawe czy wyczuje jeszcze gdzieś zapach tego drowa...
 
Awatar użytkownika
Uriel
Grafik
Grafik
Posty: 403
Rejestracja: sob mar 24, 2007 6:03 pm

sob mar 25, 2006 11:56 am

Lassiel<br /><br />Elfka przysłuchiwała się wymianie zdań między współtowarzyszami z umiarkowanym zaciekawieniem. Słowo skauta, już pączkowanie liści na drzewach było bardziej interesujące niż to nieustanne gadanie co i tak wcale, a wcale nie doprowadziło ich do jakiejś konkretnej decyzji. <br />- Koniec. Wy sobie tu stójcie i gadajcie czekając jak te kołki na przyjście Bogowie- Wiedzą- Czego, ja w tym czasie idę przez Nekropolię, kto chce iść ze mną niech idzie, kto nie jego sprawa. Zresztą, jak sami stwierdziliście, nie możecie tutaj odpocząć, więc nie rozumiem o co cała ta rozmowa skoro jeżeli zostaniecie to i tak zgniecie.- powiedziała stając pomiędzy druidem, a starym magiem, po czym odwracając się na pięcie ruszyła lekkim truchtem w stronę, którą wcześniej stary mag pokazał im jako drogę do miasta zmarłych. <br />
 
Awatar użytkownika
EverAfter
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 857
Rejestracja: śr cze 23, 2004 7:24 pm

sob mar 25, 2006 12:14 pm

Targantilan<br />Przywódca kultu najwyraźniej był całkowicie zaskoczony, gdy dwa ostrza wbijały mu się w ciało. Z miłym dla ucha odgłosem drow zagłębił broń w czułych punktach (czułych przynajmniej dla żywej istoty - a przywódca najwyraźniej był żywy) i zgodnie z rzemiosłem skrytobójców przekręcił ostrza wyjmując je z jego ciała.<br />Mężczyzna upadł na ziemię, a po chwili drow usłyszał także inne ciała upadające za nim. Targantilan obrócił ciało, po czym szybkim ruchem wyłupił martwe oko kultyście. Zdjął opaskę...<br />Włożył oko do pustego oczodołu...<br />I w tym momencie jego głowa niemal eksplodowała - przynajmniej takie drow miał na początku wrażenie.<br />W jego myślach odezwał się głos...<br />- Nareszcie! Wyzwoliłeś część mojej mocy od tego ignoranta... Nużył mnie on... Był... Tchórzem... A teraz... Słuchaj mnie...<br />Na północy... Znajduje się... Druga część mojego dziedzictwa... Jeżeli je odnajdziesz... Dam ci siłę... Która pozwoli ci pokonać tcyh głupców... Którzy z tobą podróżowali... Odnajdź mą Dłoń... Spójrz...<br />Targantilan doznał wizji. Widział rozmawiających, byłych towarzyszy... Później ujrzał dziwną armię ruszającą na Ostatnie Osiedla... Dzieliło ją od nich siedem dni drogi... Aż wreszcie ujrzał postać odzianą w czarną zbroję, z tak samo czarnym mieczem w dłoni. Postać siedziała na żelaznym tronie, a przed nią, na obsydianowym podeście, spoczywała zmumifikowana broń... W następnej chwili drow już wiedział, że aby dotrzeć do tamtego miejsca, musi nieco nadłożyć drogi... Wszystkie wizje znikły.<br />- Co... Odpowiesz? Jeśli odmówisz... Zgniesz. Wyruszysz po moją... Dłoń?<br /><br /><!--sizeo:1--><span style="font-size:8pt;line-height:100%"><!--/sizeo-->Targantilan, zadajesz 25 punktów obrażeń. Stała utrata Charyzmy: 2. Widzenie w ciemnościach, Prawdziwe widzenie. Trzy razy na dzień: Kąśliwy wzrok, Dominacja. Raz dziennie: Zniszczenie, Przeklęcie. 20 poziom czarującego mocy. ST: 20.<!--sizec--></span><!--/sizec-->
 
Awatar użytkownika
Nemo__
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 1066
Rejestracja: ndz kwie 24, 2005 2:13 pm

sob mar 25, 2006 12:29 pm

Cirivar <br /><br />Stary człowiek był wyraźnie udob######ny słowami szamana. No, taka postawa mu się podoba...ciekawe, czy druid potrafi zrobić jakąś dobrą herbatkę ziołową. Wtedy Cirivar byłby jeszcze bardziej zadowolony! Bo nie ma nic lepszego niż dobra herbatka na rozgrzanie, o tak.<br />Ale czarnoksiężnik nie byłby po prostu sobą, gdyby nie odpowiedział druidowi…<br />Dlatego miał już otworzyć usta by znów coś powiedzieć, ale nie zdążył. Elficy już znudziło się czekanie, jak widoć.<br />Co za…co za…po dzieciach Correlona Cirivar spodziewał się większego rozsądku! A nie…nie dość, że brzydkie, to jeszcze takie bezczelne! Choć była starsza od Cirivara, to i tak była jeszcze dzieciuchem, według standardów swojej rasy! I śmie im przerywać…durne, bezczelne i niemądre elfie dziecko.<br />Dlatego też mag poprawił okulary na nosie i z dezaprobatą, a także zażenowaniem, pokręcił głową.<br />Toż to biedne dziecko nie ma szans na przeżycie w nekropolii! Szczególnie, jeśli, jak domyślał się Cirivar, z szaleńczą radością siedzi tam jakiś nekromanta i z zapałem godnym maniaka tworzy sobie mała armię nieumarłych.<br />Ale pewnie za jakiś czas przyjdzie jakiś heros i ich rozgromi, jak zwykle. To znaczy, heros pewnie rozwali nieumarłych, biedny nekromanta popłacze się, że mu jego zabawki rozwalili, a wtedy durny heros mu łeb utnie.<br />Bo gdyby nekromanta stanął z nim do uczciwej walki, to skończyłoby się na jednemy z wieeelu zaklęć śmierci natychmiastowej.<br />Bo najlepszy przeciwnik dla maga to inny mag.<br />I dlatego Cirivar musi zadbać o te mobilne przedszkole w nekropoli…ech…Devin jest zbyt mało rozgarnięty, bo swoją mocą pokonać wrogiego czarownika, który pokona go choćby taktyką, szaman pewnie szybko by zdechł pokonany nieumarłymi, a elfica pewnie myśli, że głupotą zawojuje cały świat. Może by tak było, gdyby miała chociaż ładne ciałko, ech…<br /><br />Cirivar postanowił, że dzisiaj jest dzień dobroci dla zwierząt, dlatego nie pozwoli elficy zdechnąć. <br />- No to więc towarzysze, chyba podjeliśmy decyzyje, nie? Jak tak, to lewa prawa, lewa prawa, szybciej w drogę! Raz dwa, raz dwa, raz dwa…w końcu macie chyba jeszcze zdrowe nogi, prawda? Czy może się mylę?! Raz dwa raz dwa raz dwa…<br />Jak to miał zwyczaju, popędzał ich nie tylko słowami, ale także gestami. Po chwili jeszcze zwrócił się do druida<br />- A co do ciebie, mam nadzieje że się wywiążesz z obowiązku dbania o moje zdrowie! W końcu raz dwa, raz dwa, musisz jakoś sensownie spożytkować swoje moce, raz dw… Urwał. Podrapał się po głowie.<br />- A tak właściwie, to po kiego czarta ty szukasz Werweny? Zawsze się mię zdawało, że nieśmiertelność jest dla was czymś najgorszym, czymś ten tego, nienaturalnym…przecież wszystko według was zdycha, następnie przeobraża się w coś innego, potem coś w innego i tak w kółka, nie? Nic się nie marnuje…a nieśmiertelność to zaprzeczenie tego wszystkiego, abominacja, wynaturzenie…ty prędzej chyba szukasz tego po to, by to zniszczyć, niż użyć, przynajmniej tak mi się zdaje. A teraz ruszyć zady, raz dwa raz dwa raz dwa…<br />I tak Cirivar ruszył w stronę Nekropolii, zamęczając towarzyszy „Raz dwa raz dwa raz dwa raz dwa raz dwa…”<br />I czekając na odpowiedź druida.<br />
 
Awatar użytkownika
Henshin
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 497
Rejestracja: czw paź 14, 2004 1:03 pm

sob mar 25, 2006 7:01 pm

Xaemar<br /><br /> Gdy tylko skończył przemawiać do Cirivara, i skierował kroki w stronę Nekropolii, przeleciała między nimi wzburzona elfka, której stanie najwyraźniej nie leżało w tej chwili. Teraz wiedział co jego mistrz miał na myśli mówiąc, że mężczyzna bez kobiety jest bezradny jak dziecko w środku ciemnego lasu. No chyba że jest druidem.<br />Xaemar zrównał krok z elfką. -Wybacz pani, właśnie mieliśmy zamiar wyruszać. Przynajmniej ja, nie mam zamiaru zostawić cię samej, nigdy nie wiadomo co można spotkać w nekropolii. Nie to żebyś była bezbronna, jestem pewien że nie jesteś, ale sama rozumiesz, nawet najlepsi wojownicy mogą nie poradzić sobie w pojedynkę z hordą umarłych. A tak, przynajmniej nikt z nas nie zginie samotnie jakby miało do tego dojść.- Ostatnie zdanie powiedział wesołym lekko żartobliwym tonem, po czym posłał elfce promienny, zaraźliwie wesoły uśmiech.<br />-Póki nie dojdziemy do cmentarza, albo chociaż nie oddalimy się bardziej od orków i behira, ja zajme się zwiadem- dodał po chwili, po czym nagle, jego ekwipunek zaczął wtapiać się w skórę, z której zaczęło wyrastać gęste futro. Jego postawa, przeszła w bardziej wilczą, a pochwili, obok elfki szedł duży, czarny wilk, z kolczykiem z paciorków, piórek i koralików w lewym uchu. Zwierzę otarło się lekko o kobietę, i pobiegło przodem, tak, żeby mieć towarzyszy w zasięgu jak nie wzrosku ani słuchu, to chociaż węchu.<br />Druid specjalnie puścił pytanie Cirivara mimo uszu. Nie chciał mu odpowiadać, nie w tej chwili. Ten temat był... Nieodpowiedni żeby nad nim dyskutować w tej chwili.<br /> Wilk szedł przodem i węszył. Spodziewał się wyłapać w powietrzu wkrótce zapach śmierci...
 
Ryanik__
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 945
Rejestracja: sob sty 08, 2005 4:14 pm

czw mar 30, 2006 2:51 pm

Tarangatilan<br /><br />Drow szed³ w kierunku swojego celu z niezwyk³± pewno¶ci±. Czu³, ¿e kto¶ go wspiera... albo przynajmniej mia³ takie wra¿enie, a to wystarczy³o, by Tarangatilan bez zbêdnych przeszkód dotar³ do przywódcy i z niezwyk³± szybko¶ci± wbi³ w jego, jak siê zdawa³o ¿ywe cia³o, dwa czarne ostrza.<br /><br />Chwilê potem umieszcza³ ju¿ oko Vecny w w³asny pustym oczodole. Przera¿aj±cy ból przeszed³ drowa, gdy poczu³ jak energia artefaktu rozchodzi siê po jego ciele. Drow zamruga³ kilkukrotnie, a oko zdawa³o siê nieco o¿yæ, aby po chwili niemal¿e staæ siê identyczne jak drugie oko drowa. Ciê¿ko by³o wypatrzyæ ró¿nicê... drow nie mia³ pojêcia jak to siê sta³o... ale jednak tak...<br /><br />~~Dziwne... my¶la³em, ¿e oko zawsze wygl±da tak samo...- drow przygl±da³ siê swojemu odbiciu w fragmencie st³uczonego lustra.<br />~~Dla Ciebie zrobi³em wyj±tek...- drow us³ysza³ w swojej g³owie mêtaln± odpowied¼... potem us³ysza³ kolejne zdania wypowiadane przez Vecne prosto do jego umys³u. Gdy bóg skoñczy³, twarz drowa przybra³a zacienty wyraz... nie mia³ zamiaru wyruszaæ na pó³noc po rêkê... nie potrzebowa³ jej.<br /><br />- Nie potrzeba mi Twej d³oni panie... nie taki jest cel mojej podró¼y... nie takie pobudki mn± kieruj±... nie takiej potêgi poszukujê. - drow mówi³ trochê tak, jakby rozmawia³ ze ¶miertelnikiem.<br />- Mo¿esz mnie zabiæ... to prawda, ale jak± masz pewno¶æ, ¿e wtedy Twoje artefatky nie stocz± siê gdzie¶ w nico¶æ... a twoja moc zagubiona gdzie¶ tutaj...- drow u¶miechna³ siê podle...<br />- Nie kierujesz losem wszystkiego... nie wtr±cisz siê w dziedzinê innych bóstw... zw³aszcza teraz w tym okresie... czy warto ryzykowaæ zapomnienie twojej potêgi na ziemi, z powodu tego, ¿eby rêka i oko, by³a w posiadaniu jednej istoty... co wzmocni j± do tego stopnia, ¿e...- drow nie dokoñczy³, tylko u¶miechn±³ siê jeszcze podlej...<br /><br />-No ale je¶li karzesz... wyruszê...- w g³owie drowa ukaza³ siê pewien plan... który móg³ mu daæ nieopisan± potêgê... nieopisan±.
 
Awatar użytkownika
EverAfter
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 857
Rejestracja: śr cze 23, 2004 7:24 pm

sob kwie 01, 2006 8:27 pm

Drużyna<br />Powoli poszukiwacze ruszyli w kierunku nekropolii. Xaemarowi udało się odczuć w powietrzu ledwie wyczuwalną woń drowa. Ale, co dziwne, wyczuł też inne wonie, których nigdy wcześniej nie czuł...<br />Szybko dotarli do nekropolii. W oddali dojrzeli sporą budowlę, mogącą być mauzoleum. Xaemar wyczuł zapach krwi. Podróżnicy odnaleźli wkrótce wspólnymi siłami źródło zapachu - dziwne trupy znajdujące się w mauzoleum - w tym paru z czarnymi niczym noc oczami i jeden - nienaturalnie blady, bez oka.<br />W mauzoleum nie było nic ciekawego - poza pomarańczową skórą przybitą nad dwoma dużymi klatkami...<br />Wkrótce podróżnicy opuścili ponurą budowlę i ruszyli w kierunku Ostatnich Osiedli. Jak okiem sięgnąć - rozciągała się szara ziemia pełna grobów i grobowców - oczywiście oprócz lasu, z którego wyszła drużyna. Postanowili się udać dalej, przynajmniej na trochę oddalając się od miejsca rzezi (ponownie Xaemar wyczuł tam woń Targantilana). Wkrótce znaleźli dobre miejsce na obóz - tuż pod starą fontanną, która najwyraźniej nawet dawniej nie miała w sobie żadnej wody, gdyż trudno byłoby tu znaleźć źródło wody. Wkrótce wszyscy położyli się spać. Noc minęła spokojnie, podróżnicy w krótkim czasie wyruszyli dalej.<br />Kierunek - Ostanie Osiedla...<br /><br />Targantilan<br />- Wspaniale... Jesteś teraz moim czempionem... Ruszaj! Ja wskażę ci drogę...<br />Wizja na chwilę przesłoniła drowowi świat. Czuł, jak nowa energia w niego wstępuje... był gotów. Ruszył. Najpierw - na Wzgórza Krwi.<br /><br /><!--sizeo:1--><span style="font-size:8pt;line-height:100%"><!--/sizeo-->Devin - +20500xp.<br />Cirivar - +20500xp.<br />Targantilan - +20500xp.<br />Xaemar - +20500xp.<br />Lassiel - +20500xp.<!--sizec--></span><!--/sizec--><br /><br /><div align="center">KONIEC AKTU II.</div>
 
Awatar użytkownika
Azrail
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 480
Rejestracja: pt sty 14, 2005 9:09 am

wt kwie 04, 2006 4:14 pm

Devin<br /><br />Przez całą drogę przez nekropolię Devin był bardzo niespokojny. Wciąż wydawało mu się, że ktoś lub coś czai się w cieniach w pobliżu, czekając tylko na moment jego nieuwagi. Gadatliwy zaklinacz tego dnia wyjątkowo milczał, odzywał się tylko gdy musiał. Wciąż czujnie wypatrywał i nasłuchiwał możliwych zagrożeń, a w pamięci wciąż powtarzał inkantacje czarów, by w razie potrzeby móc ich natychmiast użyć.<br />Jego serce przepełniał jakiś dziwny niepokój. Nie był to zwykły strach, choć ten także był obecny sercu maga. Było to raczej jakieś dziwne przeczucie, jakby jakiś szósty zmysł ostrzegał Devina by nie iść dalej. Jednak dobrze wiedział, że nie mają innego wyboru, że nie mogą już zawrócić.<br />Kiedy wchodzili do mauzoleum Devin zaciskał nerwowo palce na swoim sztylecie, był niemal przekonany że natrafią tam na jakiś wrogów. Jednak nie, budynek był całkowicie pusty, nie licząc oczywiście martwych kultystów leżących na posadzce. Ciała wyglądały na świeże, co mogło oznaczać tylko jedno – ktoś tu był przed nimi, ktoś kto może się okazać ich wrogiem. Przypuszczenia zaklinacza, że opustoszał nekropolia wcale nie będzie opustoszała okazały się jak najbardziej słuszne.<br />Kolejne godziny maszerowali przez ponurą okolicę, a Devin był teraz jeszcze bardziej niespokojny niż przedtem. Monotonia szarego pustkowia rozciągała się we wszystkie strony, wydawała się być nieskończona, co bynajmniej nie poprawiało i tak już kiepskiego humoru maga. <br />Ku jego niezadowoleniu, zapadał zmrok a oni byli już zmęczeni podróżą. Nie był innego wyjścia, musieli rozłożyć obóz i spędzić noc w tym mrocznym miejscu.<br />Początkowo zaklinacz nie mógł zmrużyć oka i przypuszczał że tak będzie przez całą noc, nie potrafił się uspokoić na tyle by móc zapaść w sen. Jednak po kilku godzinach zmęczenie okazało się silniejsze od jego niepokoju i młodzieniec w końcu zasnął.<br />Niestety, Devin mógł tylko pomarzyć spokojnym śnie. Przez cały czas nawiedzały go koszmary. Dziwny, mroczne stwory, jakby nie z tego świata zabijały i pożerały jego rodzinę, towarzyszy, a na końcu jego samego.<br />Zaklinacz obudził się nagle z wyrazem przerażenia na twarzy. Szybko zdał sobie sprawę, że to był tyko sen, koszmar spowodowany przebywaniem w tym ponurym miejscu. Jednak tej nocy nie był już w stanie zasnąć, obrazy z jego koszmaru, choć groteskowe i nierzeczywiste wciąż nawiedzały jego myśli, nie pozwalając się mu skupić na niczym innym. <br />Tak było też przez cały kolejny dzień, kiedy wyruszyli już w dalszą podróż. Devin znów prawie w ogóle się nie odzywał, teraz jednak nie był to spowodowane jego nadmierną wręcz czujnością i uwagą. Wręcz przeciwnie, zaklinacz szedł samotnie z tyłu, patrząc pod nogi lub w horyzont, zostawiony sam ze swoimi myślami i mrocznymi obrazami, których nie mógł się pozbyć.<br />I choć nie napotkali na razie, czego wszyscy z nich się obawiali, żadnych nieumarłych, Devin wiedział że ta krótka podróż zostanie długo w jego pamięci. I bynajmniej nie będą to pozytywne wspomnienia.<br />
 
Awatar użytkownika
Henshin
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 497
Rejestracja: czw paź 14, 2004 1:03 pm

wt kwie 11, 2006 11:32 pm

Xaemar<br /><br /> Druid kroczył pewnie przez rozległe ziemie cmentarza. Kroczył pewnie, ale wcale się tak nie czuł... Wiedział, że śmierć jest naturalną koleją rzeczy, więc jak ktoś umierał, on i inni druidzi nie przejmowali się tym zbytnio. Ale Tutaj, w tej nekropolii, czuł się nie swojo. Wydawała mu się taka... nienaturalna. Nagle, jego uwagę przykuła pewna woń. Wciągnął mocniej powietrze, zaczął węszyć. ~~ A jednak tu byłeś...~~ pomyślał, co go jakby trochę pokrzepiło, nie wiedział dlaczego. <br />Gdy zbliżali się do mauzoleum poczuł woń krwi... Bardzo świeżej krwi. Nie zdziwił się, gdy w mauzoleum ujżeli za posadzce kilka trupów. ~~Hmm... jeden nie ma oka... Czyżby te same orki wpadły tutaj przed nami? Coś mi się nie wydaję...~~ Woń Tarangatilana była tutaj trochę wyraźniejsza. Jednak i tym razem zachował to spostrzeżenie dla siebie.<br /> Zapadł zmrok... Musieli obozować w nekropolii. Nikomu się to nie usmiechalo, ale chyba lepiej było zostać w mauzoleum, niż podróżować po tym dziwnym cmentarzu w nocy. Sen wyjątkowo szybko dopadł druida. Spodziewał się żo to bedzie jedna z tych nocy, w których nie zmróży oka.<br />Miał dziwny sen. Była noc. Widział oczami jakiegoś zwierzęcia. Wiedział, że to jakieś zwierze, czuł to. Zwierz przedzierał się przez las, posapując cicho. Nasgle, wyszedł z lasu, na jakieś wzgórze. Na wzgórzu, na tle księżyca zobaczył jakąś postać. Nie potrafił zapanować nad tym zwierzęciem...<br /> Przystanął, spojrzał na człowieka i ruszył na niego biegiem. Był coraz bliżej. Gdy był już bardzo blisko, postać odwróciła się. To był... on! Widział przez ułamek sekundy własnymi oczami. Szarżował na niego wielki, czarny niedźwiedź, ze znajomymy mu kolczykiem w lewym uchu. <br />Znowu widział oczami niedźwiedzia. Skoczył na niego, właściwie na siebie. Zobaczył przed soba wielkie czarne łapy uzbrojone w potężne pazury, które zaczęły rozszarpywać jego brzuch. Mimo że był w ciele bestii, poczuł ból. Po chwili, gdy cały tors był rozorany, niedźwiedź pochylił łeb.<br />Znowu widział swoimi oczami. Czyżby chciał pożywić się jeszcze żyjącą ofiarą?<br /> Nie... niedźwiedź włożył łeb, następnie łapy. Po chwili zniknął w torsie Xaemara.<br />Druid nagle obudził się, zlany potem, i z potwornym bólem w klatce piersiowej i brzuchu. Zobaczył że Devin także wstał i ma równie nie tęgą minę. -Czy ty....?- zaczął druid, ale nagle urwał. Przez chwilę wpatrywał się w ziemie, poczym wstał, bąknął coś do Devina o zmianie warty i wyszedł przed mauzoleum. Po chwili ból minął. Właściwie to... czuł się świetnie, czuł jakby bardziej dostroił się do tętna Natury, poczuł przypływ mocy, ale był zaniepokojony tym snem.<br />-Muszę spróbować- powiedział do siebie druid, po czym się skoncentrował. Poczuł znajowy ból przemiany. Ale teraz było inaczej... Jego ciało zamiast się kurczyć i stawać się bardziej gibkie, zdawało się puchnął i nabierać masy. Padł na kolana. Twarz wydłuzyła mu się w tępo zakończony pysk, mięśnie zaczęły się rozrastać, a skóra porosła futrem. Paznokcie wydłużyły się w potężne pazury, które przed chwilą zdawały się rozrdzierać jego ciało jak papier. <br />Poczuł to wszystko, ale przemiana trwała zaledwie kilka sekund. Był niedźwiedziem. Wyrwał mu się z gardła potężny ryk, którego z takim zachwytem słuchał w wykonaniu jego braci w Złudnym Lesie. Nagle powstrzymał się, zapomniał, że inni śpią, na szczęście nikt się nie obudził.<br /><br />Następnego dnia, maszerował na przedzie grupy z uśmiechem na ustqach, ale jego myśli zaprzątała dziwna wizja z poprzedniej nocy. Widział jak Devin włóczy się na końcu pochodu zamyślony i jakby strapiony.<br />-Hej, Devin, tylko żebyś nam się nie zgubił, nie przeżyjemy bez Ceibie!- zawołał do niego trochę żartobliwie, aby chociaż na chwilę zapomniał o problemach które go trapią.<br /> ~~Gdzi cię niesie elfie...~~ zastanawiał się w myślach druid, gdy znowu poczuł zapach drowa. Kierowany jakimś przeczuciem, zmienił trochę kurs, w stronę z której poczuł zapach, ale tak, żeby nie opóźnić za bardzo dotarcia do Ostatnich Osiedli... <br />Ostatnie Osiedla... to już niedaleko pomyślał i znów skupił się na ich celu.
 
Awatar użytkownika
EverAfter
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 857
Rejestracja: śr cze 23, 2004 7:24 pm

wt kwie 25, 2006 2:23 pm

Drużyna<br />Po sześciu dniach podróżnikom ukazał się nareszcie widok, na który tak czekali - Ostatnie Osiedla!<br />Widać było, że to miasto jest przygotowane na wszelkie niespodzianki, jakie niesie bliskość Bezdroży. Otoczone podobną barierą jak Vaot, jednak bez murów i wież. Tylko mieszkańcy.. Uzbrojeni, obojętnie spoglądający na niebezpieczeństwa. Tacy ludzie byli z pewnością lepszą ochroną niż rzecozne mury i wieże - gdyż w tym mieście mieszkali ludzie, którzy oddali by za siebie życie - w przeciwieństwie do zdeprawowanych i przerażonych ludzi z Vaotu. Wkrótce też podróżnicy przekonali się, że mieszkańcy mają więcej oleju w głowie niż "milicja" ze stolicy.<br />Przed drużyną stanął oddział uzbrojonych ludzi. Każdy z nich miał miecz, stalową tarczę i skórnię. Najwyższy z nich, odziany w kolczugę, ogarnął wszystkich spojrzeniem, po czym uznawszy, że najstarszy Cirivar musi być przywódcą, skłonił się i powiedział:<br />- Witam szlachetnych, mam nadzieję, podróżnych. Choć miło nam widzieć w naszym odizolowanym mieście przybyszów, jesteśmy zobowiązani zapytać o waszą tożsamość. Obecne czasy pełne są kłopotów... A to najczęściej obcy te kłopoty przynoszą. Tak więc, sir - wyglądzasz na najstarszego w tej grupie, więc mniemam, że jest przywódcą - kim jesteście i dokąd zmierzacie? W jakim celu przybyliście w te mroczne czasy do miejsca, gdzie nawet słońce zdaje się wschodzić za późno?<br /><br />Targantilan<br />Minęło sześć dni. Sześć dni w służbie Pana Sekretów, który bezbłędnie kierował krokami drowa. Droga obrana przez niego była zdecydowanie trudniejsza niż ta uczęszczana przez innych podróżnych. Jednak teraz nie mogło go nic powstrzymać. Elf nawet przez chwilę się obwiał, że ostrze jego broni może przerdzewieć od krwi orków, bandytów, goblinów oraz wielu bestii z dziczy. W końcu jednak ujrzał swój cel - Krwawe Wzgórza, Wzgórza Krwi!<br />Nazwa ta została im nadana, gdyż wieki temu w tym miejscu Hextor dokonał rzezi mnóstwa ludzi - razem z kobietami i niemowlętami. Ziemia, chcąc upamiętnić tą zbrodnię, sprawiła, że woda wypływająca z tych wzgórz miała kolor krwi, zapach siarki... I smak wina. Tak, mówią, że słodycz nie może się obejść bez goryczy - tu było odwrotnie. Gorycz bez słodyczy? Na taką drwinę Hextor nie mógł pozwolić. Tylko przeklęci nie uszanowali ofiary i pili tą wodę.<br />Targantilan czeprał ją bez oporów.<br />I oto Vecna pokazał pierwszy etap podróży po swą Dłoń - tunel we Wzgórzach. Tunel Przeklętej Pieśni.<br />Legenda głosiła, że miejsce to miało wielu strażników... I to tutaj Sainane od Świętej Pieśni, paladynka Heironeousa, uległa Hextorowi i stała się jednym z najpotężniejszych rycerzy ciemności. Ot, kolejna zabawka w rękach bóstwa - zabawka, która szybko się znudziła. Sainane Przeklęta Pieśń została zgładzona, a jej poplecznicy, którzy z rozpaczy przybrali imię "istot bez bogów", pochowali ją w tym miejscu, zabezpieczając ten grób magią światła i ciemności.<br />Tunel mógł doprowadzić drowa do Doliny Upadłych, gdzie znajdowała się Twierdza Prochu, miejsce przetrzymywania Dłoni Vecny.<br />Jednak magia nadal trwała, Tunel nadal miał strażników... Oto, jakiś jeden kilometr drogi od podstawy wzgórza, drow odnalazł wejście do tunelu. A przed wejściem, na kamieniu, spoczywał posąg istoty odzianej w płaszcz z kapturem naciągniętym na twarz. Istota w dłoniach trzymała potężną włócznię o masywnym ostrzu, które wyglądało tak, jakby było przeznaczone do cięć, nie pchnięć. Właściwie wyglądało to jak tasak na drzewcu.<br />Targantilan zauważył, że wejście do Tunelu było wyrzeźbione bezpośrednio w kamieniu. Nie mógł odczytać run na krawędzi portalu.<br />- Te runy to dziwna magia... Zabroniona dla bogów... Magowie... Istot bez bogów... Musieli odkryć dziwny rytuał... Nie potrafię... Ich odczytać... Nic nie wykrywam... W tym... Posągu...<br />Problem w tym, że posąg się podniósł na odgłos kroków drowa. Okazał się żywą istotą, która wstając, zrzuciła z siebie kurz upadabniający ją do statuy. Jednak twarzy nadal nie było widać. Istota zwróciła ostrze włóczni w stronę drowa. Dobiegł go głęboki głos, pochodzący niczym z głębokiej studni.<br />- Ten Tunel to miejsce spoczynku naszej Pani. Nie przejdziesz, podnóżku bogów! Odejdź stąd! Choćby krok do przodu, a twa przeklęta krew zasili strumienie tego wzgórza. Odstąp!
 
Awatar użytkownika
Nemo__
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 1066
Rejestracja: ndz kwie 24, 2005 2:13 pm

wt kwie 25, 2006 10:53 pm

Cirivar <br /><br />Stary mag od chwili, w której na chwilę zatrzymał się w Nekropolii, by obejrzeć zwłoki i rzucić jakieś tam niepozorne zakłęcie, niezwykle ucichł. Całe dnie mruczał coś pod nosem, drapał się albo po głowie albo bo zaroście na twarzy i promieniował aurą mówiącą mniej więcej „Odczepta się do cholery, jakbyście młodzianie nie mieli cholera nic lepszego do roboty, tylko starca dręczyć, echhh”. I to skutkowało, z czego owy starzec był rad.<br />I był bardzo rad, że nikt nie pytał go o to, czego się dowiedział w Miejscu Umarłych. <br />Nie chciał, by o tym wiedzieli. To była zbyt niebezpieczna wiedza…dla nich.<br />Domyślał się co prawda, że mnie-więcej jedną trzecią „tajemnicy” zna Szaman-ale i on nie wiedział raczej tego, co wiedział Cirivar. A czarnoksiężnik wiedział, że niebezpieczeństwo jest wielkie.<br />Oni są młodzi. Elfka też…na standardy swojej rasy. Młodzi i gniewni. <br />I zbyt pochopni.<br />Dlatego mag starał się nie tracić czasu na gadanie po próżnicy, narzekając tylko do czasu do czasu (bowiem jednym z przymiotów starego czarownika było narzekanie na wszystko, o czym zdążyli przekonać się już towarzysze Civiego <kilka innych cech nad którymi pracował Cirivar to „wycofywanie się na z góry ustalone pozycje”, klnięcie w wielu językach na raz, zadziwiając towarzyszy swoją biegłością językową, wymądrzanie się, poprawianie okularów na nosie…i pewnie kilka innych irytujących cech, które starannie pielęgnował, by coraz bardziej irytować kompanów>). Postoje zaś…postoje zaś spędzał w samotności, kształcąc się.<br />Ciekawe, że w podróży jego moc podwoiła się prawie. A może nawet bardziej. Przynajmniej ciepło mu było, bo druid dbał o niego. I to się Ciriavarowi podobało, o!<br />Podróże kształcą, he he he.<br />Szkoda tylko że do jego nowych mocy potrzeba pewnej…rzeczy, ech.<br />Z nią wszystko byłoby znacznie prostsze.<br />Z rzeczą, oczywiście.<br /><br />Tak więc stary człowiek się uczył. Na naukę nigdy za późno, powiadają…a może jednak już za późno, by z tej wiedzy skorzystać?<br /><br />Z każdym dniem, zbliżali się do Ostatnich Osiedli. Byli coraz bliżej kolejnej wskazówki-która będą prędko musieli odnaleźć, bo krucho z nimi będzie. A Cirivar nie lubił gdy było z nim krucho.<br />Wtedy zazwyczaj rzucało się Niewidzialność , he he. Młodzi mają silne ramiona, niech nimi pomachają…<br /><br />W końcu stare oczy, równie stare co właściciel, ujrzały Ostatnie Osiedla, zabezpieczone w ten sam sposób co „stolica”. Ale to miejsce różniło się od stolicy…na plus w mniemaniu Cirivara. Choć pewnie nie znajdzie tutaj Mistycznego Bractwa (psia ich mać), ale oni go dużo ochodzili.<br />Ba, dobrze że tych Wtykających-Brody-W-Nie-Swoje-Sprawy-Magików (Cirivar myślał o nich w skrócie zazwyczaj jako o WBWNSSM) tutaj nie było. Mogliby jeszcze spróbować im przeszkodzić…<br />I Civiego czekało też znacznie milsze powitanie niż w Vaocie. Znacznie milsze. Miło jest być nazwanym przywódcą, nie? Nawet jeśli wiąże się to z wiekiem, ech…chociaż, po chwilowym zastanowieniu, czarodziej uznał, że to objaw szacunku do tego, co przeżył. Jak miło.<br /><br />Tak więc gdy oddział zakutych łbów…znaczy się, strażników, przywitał się przyjacielsko z Godnym Szacunku Starym Przywódcą, ten odkłonił się im i odpowiedział (poprawiając oczywiście uprzednio okulary na nosie!)<br />- Przywódcą? Zależy jak na to patrzeć, szlachetni, jak mniemam, panowie. O naszą tożsamość pytacie? Tak więc odpowiedzi wam udzielimy, bowiem ukrywać czego nie mamy. Jam jest Cirivar, ten tutaj młokos…znaczy się młodzik wskazał na Devin Devin się zwie, tamten to Xaemar, a tamta elfowa panienka to Lassiel. Przybliśmy tutaj, uciekając przed…ech…naszym przeznaczeniem. ?le się dzieje, oj źle. Orkowie są…Rzeźnicy są…zło się rozpleniło, a w stolicy też jest-tyle że preżera ją od środka. Dlatego biedniśmy uciekamy tutaj, mając nadzieje, że od ludzi dobrych otrzymamy dobro…wiemy oczywiście, że nie musicie nam ufać. Wiemy oczywiście, że możecie nas teraz zabić bez mrugnięcia okiem. Ale ufamy, że wciąż jest na tych ziemiach prawość, dobroć i miłość w ludzkich sercach…i dlatego ufamy wam. <br />Macie jeszcze jakieś pytania?<br />Cirivar prawie się wzruszył własną przemową, chlip…<br />Prawie robi wielką różnice.<br />
  • 1
  • 4
  • 5
  • 6
  • 7
  • 8
  • 15

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 6 gości