Zrodzony z fantastyki

 
Awatar użytkownika
Eri
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 1607
Rejestracja: śr maja 02, 2007 11:12 pm

pn lip 10, 2006 3:33 pm

MG zapomniał mi podać tytułu sesji, więc pozwoliłam sobie na złośliwość. Jak ktoś mi poda tytuł, zmienię nazwę wątku.<br />Komentarze tu.<br /><br />Lista graczy:<br />orix<br />Uriel<br />Coen<br />Lord Nemezis<br />Famir<br /><br />Kwestia konwencji:<br />-Space Opera [dokładniej realia SW]<br /><br />Kwestia zgodności z settingiem:<br />-Obowiązują wszystkie materiały do 12ABY<br /><br />Kwestia zastosowania mechaniki:<br />-Sesja opierać się będzie na logice, wspieranej k20.<br /><br />Kwestia kontroli MG nad poczynaniami graczy:<br />-Gracze omawiają swoje działania z MG na GG i na tej podstawie piszą notkę<br /><br />Kwestia relacji wewnątrzdrużynowych:<br />-Ze względu na rozbieżność charakterów postaci konflikty w drużynie są akceptowane<br /><br />Kwestia częstotliwości postowania:<br />-Gracz jest zobowiązany do postowania co najmniej raz razy w tygodniu, w przeciwnym razie jego postać ginie w niewyjaśnionych okolicznościach. <br /><br />Kwestia preferowanej długości postów:<br />-Nie liczy się długość, ważniejsza jest jakość<br /><br />Kwestia poprawności i schludności notek:<br />-Żadnych emotek, psują nastrój. Proszę zachować słownictwo i terminologię ze SW<br /><br />Kwestia zapisu dialogów:<br />-Dialogi piszemy kursywą oraz poprzedzamy myślnikiem. Dla wyróżnienia ich dodajemy pustą linijke przed i po.<br /><br />Kwestia zapisu myśli postaci:<br />-Myśli postaci zapisujemy z podkreśleniem.
 
baca007
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 352
Rejestracja: pn gru 22, 2003 1:22 pm

pn lip 10, 2006 6:24 pm

<br /><!--sizeo:3--><span style="font-size:12pt;line-height:100%"><!--/sizeo-->Po pierwsze: usprawiedliwienie, dlaczego nie ma tytu³u: doszed³em do wniosku, ze tytu³ zostanie nadany w trakcie sesji, wraz z rozwojem wydarzeñ. Niejako sami wp³yniecie na jego tre¶æ.<br /> <br />Po drugie: ostateczna wersja waszej notki zapoznawczej proszê by pojawi³a siê w temacie komentarzy. Mile widziana równie¿ ilustracja, przedstawiaj±ca postaæ [spróbujcie ub³agaæ Uriel]<br /> <br />Po trzecie i ostatnie: przed postem proszê o imiê postaci boldem.<br /><br /> Wiêc zaczynamy:<br /> <br /> Ciep³e promienie s³oñca systemu Yavin o¶wietla³o ma³± polankê le¿±c± na ksiê¿ycu czwartej planety tego systemu. O¶wietla³o równie¿ piêæ sylwetek siedz±cych na niej w krêgu. Rycerz Jedi Tionna siedzia³a w krêgu utworzonym przez swoich czterech studentów Pethrosa, Zara, Eraurei, oraz Groma. W te leniwe popo³udnie, tylko oni pozostali w akademii Luka Skywalkera, co wiêkszo¶æ uznawa³a za karê gdy¿ oznacza³o to kolejny wyk³ad o polityce galaktycznej. Ci±gle my¶leli, jakim szczê¶ciem zostali obdarzeni pozostali studenci, którzy polecieli badaæ odkryte niedawno domostwo, w którym ukryte by³y dzieci jedi. Do uszu tych, którzy jeszcze mieli energie s³uchaæ dociera³ melodyjny g³os nauczycielki:<br /> <br /> -Jedn± z najbardziej zasta³ych form sprawowania w³adzy w galaktyce jest monarchia. Dobrym przyk³adem mog± byæ rz±dy na planetach takich jak Naboo, Alderaan, na których w³adza sprawowana jest przez stare rody jednak poparta jest zasadami demokracji, b±d¼ planety, które od pokoleñ nale¿± do starych rodów, które prowadz± rz±dy twardej rêki, lub wrêcz rz±dy terroru, jaki. Przyk³adem tego zjawiska mo¿e byæ sektor Senex. To bêdzie w³a¶nie temat dzisiejszego wyk³adu. Jedi powinien przeciwdzia³aæ wszelkim ucisk±, którym poddawana jest ludno¶æ, dlatego powinni¶my poznaæ miejsca, w których byæ mo¿e potrzebna bêdzie nasza pomoc. Jako pierwszy przeanalizujmy Karffedion, planeta ta od lat rz±dzona jest przez ród Vandronów. Bogac± siê oni na uprawie gigantycznych plantacji, na których pracuj± niewolnicy wielu inteligentnych ras hodowani jak zwierzêta dla uzyskania najbardziej po¿±danych cech genetycznych. Podobnie bogaty i pró¿ny jest rodzina Conscioris, rz±dz±ca na planecie o tej samej nazwie. Wys³awili siê oni, podobnie jak ród Eleginów wyj±tkowo okrutnym traktowaniem niewolników pracuj±cych na górniczych asteroidach. Nie mo¿na równie¿ nie wspomnieæ o tym, i¿ Vilmarh I rz±dz±cy obecnie planet± jest niezwykle zagorza³ym zwolennikiem imperium podobnie jak wiêkszo¶æ innych tamtejszych lordów. Republika niejednokrotnie próbowa³a na³o¿yæ sankcje na sektor, Senex<br /> jednak wyj±tkowa zatwardzia³o¶æ tamtejszych rz±dów...<br /> <br /> W tym momencie Tionna przerwa³a, po chwili sta³o siê jasne, dlaczego. W waszych g³owach rozleg³ siê krzyk mocy, wyczuli¶cie w nim bezradno¶æ, przera¿enie i b³aganie o pomoc. Pod¶wiadomie spojrzeli¶cie w górê zobaczyli¶cie statek a raczej nale¿a³oby powiedzieæ ju¿ wrak gdy¿ widzieli¶cie ci±gn±cy siê za nim ogon ognia i dymu. Wasza nauczycielka zerwa³a siê na nogi, po czym, nieco zd³awionym g³osem zawo³a³a:<br /> <br /> -Szybko biegnijcie do hangaru i leæcie im na pomoc. Ja w tym czasie przygotuje centrum medyczne akademii i wezwê pomoc, nasz sprzêt mo¿e nie wystarczyæ.<br /> <br /> To mówi±c wasza mistrzyni rzuci³a siê biegiem w stronê akademii.<!--sizec--></span><!--/sizec--><br />
 
Coen__
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 531
Rejestracja: sob lut 01, 2003 10:34 pm

pn lip 10, 2006 7:04 pm

Grom<br /><br />Mê¿czyzna siedzia³ spokojnie ws³uc[beeep]±c siê w melodyjny g³os srebrnow³osej. Nie my¶la³ o tym, ¿e nie pozwolono mu wyjechaæ, zamiast tego stara³ siê znie¶æ panuj±cy tu upa³. Mimo, ¿e by³ nagi od pasa w górê jego zbr±zowia³e od s³oñca cia³o perli³o siê od potu. Bez trudu by³o widaæ, ¿e na Yavin IV jest dla niego za gor±co. W tym celu skupia³ siê na tym, co mówi³a Tionna. Olbrzym przeczesa³ d³oni± swoje d³ugie, ju¿ morkê w³osy poczym opar³ ³okieæ na udzie a brodê na piê¶ci zamy¶laj±c siê nad wyk³adem swojej nauczycielki. Sam pochodzi³ z monarchistycznej planety i bardzo to sobie ceni³, ta forma rz±dów bardziej pasowa³a do jego ludu ni¿ rozlaz³a, leniwa demokracja. Kusi³o go, aby co¶ powiedzieæ, podaæ równie¿ dobre przyk³ady monarchii i kiepskie przyk³ady demokracji, w której niewolnictwo równie¿ by³o na porz±dku dziennym, jak na przyk³ad Korporacja Pozaplanetarna. Wiedzia³, jednak, ¿e teraz jest czas s³uchania a nie rozmawiania. Zamiast wiêc siê wywnêtrzniaæ rozejrza³ siê do ko³a, po pozosta³ych studentach. Mimo, ¿e szkoli³ siê z nimi od dawna wiedzia³ o nich niewiele. By³o to spowodowane przez dziwn± tajemniczo¶æ wiêkszo¶ci pozosta³ych studentów. Zarówno ciemnow³osy, zdawa³oby siê w³adczy Pethros jak i piêkna, ale delikatnie mówi±c ch³odna Eruare byli typami milczków-samotników. Sprawia³o to wra¿enie jakby skrywali jaki¶ mroczny sekret, mieli z³e do¶wiadczenia...albo uwa¿ali siê za lepszych od wszystkich w ko³o. Grom nie wiedzia³, która z tych mo¿liwo¶ci - je¶li w ogóle która¶ - jest prawdziwa. Mê¿czyznê ciekawi³o te¿, czy kobieta przejawia jakie¶ inne cechy sithów i innych tchórzliwych s³abeuszy spod znaku ciemnej strony mocy ni¿ zami³owanie do ich mieczy. Ostatnia osoba w grupie uczniów by³ Zar. Wysoki i dobrze zbudowany, choæ w porównaniu z Aezirem wydaj±cy siê bardzo szczup³y zdawa³ siê najbardziej otwarty z ca³ej trójki, jednak inne 'zmiany' poza zajêciami sprawia³y, ¿e znali siê niewiele. Poza tym czarnow³osy przejawia³ zainteresowanie raczej w majsterkowiczostwie ni¿ w studiowaniu historii, a wiêc...<br />Nag³e zamilkniêcie Tionny zwróci³o na ni± uwagê Groma<br />- Co jes... - przebieg³o mu przez umys³ kiedy nagle g³o¶ne wycie mocy na sekundê przys³oni³o wszystko inne. Olbrzym zacisn±³ szczêki odsuwaj±c si³a woli od siebie te wra¿enia, aby móc zrobiæ cokolwiek. Instynkt nakaza³ mu spojrzeæ w górê akurat, aby zobaczyæ opadaj±cy i ci±gn±cy za sob± warkocz dymu kszta³t. Rozpoznanie w nim statku nie sprawi³o Aezirowi zbytniego problemu. Kiedy rycerka wyda³a im polecenie dowodz±c zdolno¶ci do zachowania przytomno¶ci my¶li w czasie niezwyk³ych sytuacji, mê¿czyzna by³ ju¿ na nogach. Kiwn±³ tylko g³ow± poczym, co si³ w nogach skoczy³ w stronê zabudowañ starej ¶wi±tyni i l±dowiska, na którym sta³ P³omieñ. Rozpêdzaj±c siê tak bardzo jak tylko mo¿na i przeskakuj±c bez trudu wiêkszo¶æ przeszkód do¶æ szybko zacz±³ zmniejszaæ dziel±c± go od celu odleg³o¶æ...
 
Famir__
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 954
Rejestracja: wt lis 01, 2005 3:22 pm

pn lip 10, 2006 8:54 pm

Pethros<br /><br />Pethros siedzia³ s³uchaj±c wyk³ady, od czasu do czasu jego umys³ wy³apywa³ pojedyñcze zdania i je analizowa³... jego umys³ analiowa³ w³asnie stwierdzenie ¿e: "...na których pracuj± niewolnicy wielu inteligentnych ras hodowani jak zwierzêta dla uzyskania najbardziej po¿±danych cech genetycznych"...<br />Niewa¿ne kim siê rodzisz, ale kim siê stajesz... je¶li los postanowi³ ¿e masz byæ niewolnikiem zawsze mo¿na siê mu postawiæ. Jednak wiêkszo¶æ istnieñ jest s³aba... ich umys³y s± s³abe i sprawiaj± ¿e sami siê przekonuj± ¿e nie ma czego¶ takiego jak "lepsze jutro", ¿e losu nie da siê odwróciæ... jednak odpowiednia determinacja i silna wola mo¿e oszukaæ los. Wiara, nieugiêto¶æ i nadzieja s± dla mnie determinacj±, potrafiê zmieniaæ i manipulowaæ swoim losem... dlatego nigdy nie bêdê niewolnikiem.<br />Podnius³ le¿±c± u jego stóp ma³± grudkê ziemi i zacz±æ ni± obracaæ palcami prawej d³oni<br />Nieowlnictwo...<br />Jego my¶li zaczê³y w jego g³owie pfrzeobra¿aæ w jego g³owie tê gródkê ziemi w przyk³adowego "w³adcy niewolników". Wyobra¼nia zaczê³a mu dostarczaæ do g³owy dziwne my¶li... Co by opn zrobi³ jak by on by³ niewolnikiem? Zanim zd±rzy³ o tym pomysleæ jego d³oñ zacisne³a siê mocno na grudce ziemi z pomoc± której wyobra¿a³ sobie "pana niewolników. Otworzy³ d³oñ a wiatr, który powia³ str±ciæ piasek z jego d³oni jakby by³ to jaki¶ proch... Tym samym otrzyna³ odpowied¼ na pytanie, mimo ¿e by³o to bardziej "instynktowa" odpowied¼... co¶ jakby reakcja wrodzona... Wzrokiem mimochodem zmierzy³ powoli innych uczniów kiedy nagle us³ysza³ krzyk wo³ania pomocy w g³owie. Koncentruj±c ca³± wolê na tym krzyku wypar³ go z umys³u by nie za¶miecaæ nim my¶li tylko zbadaæcpo to by³o... po innych dostrzeg³ ¿e tesz s³yszeli ten krzyk... Ich nauczycielka wyda³a im polecenie ale Phetrosa ju¿ tam nie by³o... bieg³ w kierunku statku który siê rozbi³... nie by³o czasu na czekanie...
 
Awatar użytkownika
Uriel
Grafik
Grafik
Posty: 403
Rejestracja: sob mar 24, 2007 6:03 pm

pn lip 10, 2006 9:50 pm

ERAURE (żeby MG dobrze zapamiętał)<br /><br /><br />Kobieta siedziała z na wpół skrzyżowanymi nogami opierając dłonie o gorącą ziemię księżyca Yavin 4. W zębach trzymała długie, zielone źdźbło, jej głowa odchylona była delikatnie do tyłu i gdyby nie lekko przybrudzona chusta w kolorze jasnego khaki przysłaniająca jej oczy większość istot mogłaby uznać iż wcale, a wcale nie słuchała tego co mówi jej mentorka.<br /><br />Cóż i taka była prawda. Eraure zdecydowanie NIE słuchała tego co biała Jedi ma do powiedzenia, a nawet jeżeli strzępki jakiejś jej wypowiedzi wpadały do głowy kobiety to szybko zostawały potraktowane unicestwiającym promieniem rodem ze wspaniałej, acz krótko ‘żyjącej’ chluby Imperialnych inżynierów przez ignorantów nazywaną Gwiazdą Śmierci. Może i początkująca ‘jedi’ powinna była słuchać jednak jej myśli błądziły, wychodząc daleko poza atmosferę lesistego księżyca, tak naprawdę zastanawiała się co stało się z małą rodzinką Tach’ów, które hodowała kiedy była małym dzieckiem, niezbyt teraz był na to czas, ale według systemu wartości Eraure Vatee zdecydowanie lepiej było myśleć o futrzanych stworzeniach niż słuchać bredni młodej Dopiero-Co-Strałam-Się-Jedi-I-Ja-Tu-Rządzę, która już od pierwszych chwil gdy stopa niewidomej kobiety dotknęła zimnej podłogi hangaru działała jej na nerwy.<br /><br />- Vare gut’a…- prychnęła pod nosem w dialekcie swojej nacji, co w skrócie, delikatnym i bardzo, bardzo wolnym tłumaczeniu znaczyło ‘Nieprawda’. Była raz w systemie Senex i nie uznała tamtejszego traktowania niewolników za strasznie i okrutnie bestialskie. Może władze akurat tego jednego, szczególnego dnia kiedy tam była po prostu się obijały? Cóż, to wielce prawdopodobne biorąc pod uwagę mentalność niektórych tamtejszych strażników i polityków. <br /><br />Jeszcze zanim Tionne wydała z siebie ten okrutny pisk, który uderzył wyczulony zmysł słuchu Eraure kobieta spojrzała w niebo. Pozostali natychmiast poderwali się niczym samce ogarów katha na widok samicy w czasie godów, ale nie Vatee. O nie, kobieta wyjęła źdźbło trawy z ust, splunęła na ziemie i dopiero potem wstała, dając sobie jeszcze moment na rozprostowanie kości. Powolnym, spokojnym krokiem przypominającym raczej tempo wycieczki krajoznawczej niż szybkiego biegu ruszyła w stronę hangaru. Jeden z paru stojących pod ścianą śmigaczy, a konkretniej starej klasy Zephyr-G przykuł jej uwagę i nie minęła nawet chwila, a kobieta mknęła po lesie, zaskakująco sprawnie omijając każdą przeszkodę. <br /><br />Nie żeby oczywiście zależało jej na ratowaniu rozbitków, ale wolała to, niż parogodzinną tyradę Tionne na temat swojego zachowania.<br />
 
orix
Użytkownik zaawansowany
Użytkownik zaawansowany
Posty: 39
Rejestracja: wt lip 04, 2006 1:19 pm

śr lip 12, 2006 11:50 am

Zar<br /><br />Zar w miarê uwa¿nie s³ucha³ wyk³adu, chod¼ sam ju¿ to przerabia³ wielokrotnie ze swoim motorem z czasów dzieciñstwa. Niestety on ju¿ nie wróci, tak jak moja przesz³o¶æ nie wróci my¶la³ o nim. W akademii zaczyna³ nowe ¿ycie, ¿ycie rycerza Jedi. Zacz±³ siê rozgl±daæ po okolicy i podziwia³, By³o mu do¶æ ciep³o ale nie zrezygnowa³ dzi¶ ze standardowego czarnego ubioru, pozwoli³ sobie jedynie na nie zabranie p³aszcza z kapturem, co musia³o sprawiaæ wra¿enie, ¿e powoli zaczyna ufaæ innym studentom a w³a¶ciwie tej 3 studentów, która teraz siedzi i s³ucha wyk³adu. No mo¿e nie wszyscy s³uchaj± spogl±daj±c na Eraure odniós³ wra¿enie, ¿e kompletnie j± ten wyk³ad nie interesuje. Przeniós³ wzrok na Groma, który wydawa³ mu siê najbli¿szy spo¶ród wszystkich. Nie umia³ okre¶liæ dlaczego. Mo¿e to ich podobieñstwo, zainteresowania i zdolno¶ci szczególnie te techniczne, a mo¿e jaka¶ inna wiê¼. Nagle us³ysza³ wycie mocy. Wzdrygn±³ siê lekko. Odruchowo wsta³ i spojrza³ w niebo. Rozpozna³ od razu, ¿e jest to statek. Wypowiedzia³ kilka nieocenzurowanych s³ów w jêzyku rodzinnej planety i pobieg³ w stronê hangaru. Z ³atwo¶ci± doganiaj±c i wyrównuj±c prêdko¶æ z najszybciej biegn±cym Gromem, spyta³ siê:<br /><br />- Grom lecisz statkiem? Jak tak to lecê z tob±<br /><br />Czeka³ na odpowied¼ lub gest<br />
 
baca007
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 352
Rejestracja: pn gru 22, 2003 1:22 pm

śr lip 12, 2006 7:55 pm

Dotarli¶cie do hangaru, mê¿czy¼ni wsiedli razem z Gromem, do jego frachtowca. Ju¿ startowali¶cie kiedy dotar³a do budynku Eraure, która wsiad³a do ¶migacza i ruszy³a za wami. Skanery wskazywa³y i¿ zaobserwowany przez was statek uderzy³ w ziemiê jakie¶ 50 kilometrów na zachód od ¶wi±tyni.<br /><br /><br /><br /><br />Postarajcie siê choæ krótko opisaæ, czy podejmujecie jakie¶ czynno¶ci na statkach, jutro rano bêdê mia³ czas a d³u¿sz± odpowiedz. Przepraszam ale nie mog³em przewidizeæ tych drobnych problemów technicznych.<br />
 
baca007
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 352
Rejestracja: pn gru 22, 2003 1:22 pm

pt lip 21, 2006 7:14 pm

<!--fonto:Times New Roman--><span style="font-family:Times New Roman"><!--/fonto-->Kiedy pierwsi z was dotarli na miejsce katastrofy okaza³o siê, i¿ to, co spotka³o spadaj±cy statek tylko cudem mo¿na by³o nazwaæ bardzo twardym l±dowaniem a nie katastrof±. Rzut oka na teren pozwoli³ wam stwierdziæ, i¿ sta³o siê tak dziêki bagnistemu pod³o¿u i wyj±tkowo grubej warstwie poszycia, które zamortyzowa³o upadek. Statek jednak p³on±³ i nie by³o czasu na rozmy¶lanie, szybko z³apali¶cie zestawy ga¶nicze, aby zdusiæ p³omienie. Po krótkiej acz zaciêtej walce p³omienie zaczê³y ustêpowaæ na, tyle i¿ Grom zdo³a³ wej¶æ na pok³ad. Chroni±c twarz przed dymem, urywaj±c mocy uda³o mu siê odnale¼æ 3 osoby, które szybko wyniós³ na zewn±trz. Tam pozostali studenci pomogli mu przenie¶ je na statek. Tam mieli¶cie czas przyjrzeæ siê znalezionym ofiarom katastrofy. Zobaczyli¶cie Mê¿czyznê w wieku oko³o 30 lat, rasy najprawdopodobniej ludzkiej, a tak¿e dziewczynkê maj±c± najprawdopodobniej oko³o 10 lat równie¿ rasy ludzkiej. 3 Osob± by³ mê¿czyzna a raczej nale¿a³oby powiedzieæ ch³opak maj±cy mniej wiêcej 17 lat, bêd±cy przedstawicielem rasy Twi’lek. Szybki rzut oka na ich obra¿enia jasno uzmys³owi³ wam, i¿ dla tego ostatniego najprawdopodobniej jest ju¿ za pó¼no. Przy l±dowaniu jaki¶ od³amek przebi³ mu brzuch, który teraz obficie krwawi³, równie¿ jego g³owa by³a g³êboko rozciêta najprawdopodobniej na skutek uderzenia o co¶ w czasie katastrofy. Pozostali pasa¿erowie mieli najprawdopodobniej tylko po³amane koñczyny jednak, nie mo¿na by³o wykluczyæ obra¿eñ wewnêtrznych. Starali¶cie siê opatrzyæ ich rany i z³amania, kiedy Grom pilotowa³ statek z powrotem do ¶wi±tyni, przed któr± czeka³a na was Tionna z 3 repulsorowymi noszami. Wszyscy spieszyli siê, aby ratowaæ ocala³ych, nikt nie mówi³ wiele. Po kilku minutach wszystkie ofiary znajdowa³y siê ju¿ w zbiornikach p³ynu bacta. Wtedy przyszed³ czas na zastanowienie. Tionna kaza³a wam sprowadziæ wrak rozbitego statku do akademii, aby poddaæ go analizie. Zanim jednak skorzystano z czujników Pethros zaproponowa³, i¿ najpierw spróbuje dowiedzieæ siê czego¶ korzystaj±c ze swego daru. Mistrzyni przysta³a na to a kiffar wzi±³ siê do dzie³a. Jakie by³o jednak jego zdziwienie, kiedy okaza³o siê, i¿ mo¿e odczytaæ tylko drobne fragmenty zdarzeñ. Wyczuwa³ tylko pojedyncze doznania, s³owa, emocje:Uciekaæ!... Schronienie jedi... Rodziny jedi... Tatooine... Musimy go odnale¼æ... Akademia... Akademia Jedi... ¦cigaj± nas... <!--fontc--></span><!--/fontc--><br /><br /> <!--fonto:Times New Roman--><span style="font-family:Times New Roman"><!--/fonto-->Zobaczy³ tak¿e wizjê, 3 postaci, które znale¼li siedzia³y w czym¶, co wygl±da³o na kabinê pasa¿ersk± statku. Mê¿czyzna t³umaczy³ co¶ zawziêcie m³odszej dwójce, lecz d¼wiêk wydawa³ siê niewyra¼ny, da³o siê zrozumieæ tylko parê s³ów: -Musi siê nam udaæ. Aby zamaskowaæ nasz± obecno¶æ zapadniecie w trans ja w tym czasie postaram siê blokowaæ moc wokó³ statku. Nie z³api±... <!--fontc--></span><!--/fontc--><br /><br /> <!--fonto:Times New Roman--><span style="font-family:Times New Roman"><!--/fonto-->W tym momencie wizja i po³±czenie mentalne przerwa³o siê, pozosta³o tylko przejmuj±ce uczucie strachu. Po podzieleniu siê t± informacj± z pozosta³ymi, Tionna natychmiast postanowi³a porozumieæ siê z mistrzem Skywalkerem, ten zadecydowa³, i¿ na razie zadaniem grupy pozosta³ej w akademii jest ochranianie ¿ycia rozbitków i troska o nich. On sam za¶ uda siê na Tatooine, aby sprawdziæ, co te¿ robili tam przybysze. Po dwóch dniach na Yavin przylecieli studenci Luka przekazuj±c polecenie od mistrza, aby czwórka studentów obecnych przy katastrofie ma spotkaæ siê z nim na Mon Calamari.<!--fontc--></span><!--/fontc--><br /><br /> <!--fonto:Times New Roman--><span style="font-family:Times New Roman"><!--/fonto--> <!--fontc--></span><!--/fontc--><br /><br /> <!--fonto:Times New Roman--><span style="font-family:Times New Roman"><!--/fonto-->Z polecenia mistrza wszyscy wyruszyli¶cie w niezbyt d³ug±, trwaj±c± oko³o standardowego dnia podró¿ na Lodowym P³omieniu. Jakie¿ by³o wasze zdziwienie, kiedy po wyj¶ciu z nadprzestrzeni zobaczyli¶cie, i¿ w systemie znajduje siê o wiele wiêcej okrêtów ni¿ zazwyczaj. Na obrze¿ach uk³adu mianowicie sformowana by³o do¶æ silna grupa bojowa, widzieli¶cie 5 kr±¿owników gwiezdnych a tak¿e 6 fregat eskortowych oraz rój jednostek pomocniczych. Po chwili kontrola lotów poinformowa³a was, i¿ mistrz Skywalker oczekuje was na flagowym okrêcie admira³a Ackbara. ”Defiance”, stacjonuj±cym na obrze¿ach systemu. Grom sprawnie poprowadzi³ statek w kierunku kr±¿ownika i zgodnie z wytycznymi kontroli lotów posadzi³ go w g³ównym hangarze. Po wyj¶ciu na pok³ad zjawi³ siê pod statkiem z³ocisty robot protokolarny, w którym rozpoznali¶cie znanego ze swojej gadatliwo¶ci w ca³ej akademii C-3PO. Robot przekaza³ wam, i¿ mistrz jedi spotka siê z wami, gdy tylko skoñczy omawiaæ szczegó³y dotycz±ce waszej przygody z admira³em Ackbarem. Tymczasem macie zaczekaæ w sali odpraw, do której robot was doprowadzi³. Wchodz±c do ¶rodka zobaczyli¶cie, i¿ nie jeste¶cie jedynymi, którzy w niej czekaj±. Na jednej z ³awek siedzia³ m³odzieniec, na pierwszy rzut oka cz³owiek. Jednak nie to was najbardziej zdziwi³o a to, i¿ ¿adne z was nie wyczu³o wcze¶niej jego obecno¶ci. Po chwili dostrzegli¶cie równie¿ inne szczegó³y, które dziwi³y was w jego postaci jak dla przyk³adu niezwyk³a zbroja, która nosi³ na sobie b±d¼ kunsztownie wykonany miecz ¶wietlny wisz±cy przy pasie.<!--fontc--></span><!--/fontc--><br /><br /><br /><br /><br /><!--fonto:Times New Roman--><span style="font-family:Times New Roman"><!--/fonto-->Spotkana postaæ to ostatni jak na razie gracz. W razie jakichs niejasno¶ci, odpowiem na wszystkie pytania po powrocie. Ogólnie nie czepiajcie siê szczegó³ów co do tego co robi³y wasze postaci bo i tak nie ma to zbytniego wp³ywu na rozgrywkê.<br /><!--fontc--></span><!--/fontc--><br /><br />
 
Awatar użytkownika
Nemo__
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 1066
Rejestracja: ndz kwie 24, 2005 2:13 pm

czw sie 03, 2006 11:30 pm

Czekał. Skywalker-jego aktualny sprzymierzeniec-miał się z nim spotkać tutaj...niebawem. Gdy tylko skończy omawiać jakieś tam szczegóły z Ackbarem. Nieco to już trwało...ale był cierpliwy. <br />Ktoś taki jak on musi być cierpliwy. <br />Oczekiwanie aż jaśniepan Skywalker, arcywróg znienawidzony imperium, za którego imperialni wyznaczyli pokaźne nagrody-to właśnie z powodu tej nienawiści popleczników Nowego Ładu do Jedi współpraca z Luke'em była taka...przyjemna-przyjdzie tutaj, by wyłożyć im wszystkim, jak powinni działać, miało zostać przerwane przez przybycie reszty Jedi. <br />Wolał poznać ich teraz, a nie podczas misji. <br /><br />Aż w końcu przybyli.<br /><br />Gdy pacholęta Skywalker'a dotarły do pomieszczenia, ujrzały-przynajmniej w większości, jak zauważył obiekt którego obecności tutaj się nie spodziewali-średniego wzrostu człowieka o blond włosach swobodnie opadających na kark. Ów młodzieniec o szlachetnych, arystokratycznych rzymskich rysach twarzy-kojarzących się nieco z postaciami uwieńczonymi na posągach chwały imperialnych, którzy w swej pysze za grube kredyty stawiali ogromne pomniki przedstawiające ich samych, z *nieco* wypiększoną twarzą-zakuty prawie że od stóp do głów w zbroję, w której dżentelistoty, znające się na rzeczy, mogłyby się dopatrzeć elementów kojarzonych z pancerzem noszonym przez legendarnych mandalorian. Mimo wszystko, był od nich różny-było w nim coś...egzotycznego. Pancerz ów, utrzymany w ciemnych barwach, nie odbijał światła-wydawało się, że wręcz przeciwnie, pochłaniał je. Obok wyglądającego na 26 lat osobnika znajdował się hełm, zapewne z tego samego zestawu co reszta rynsztunku.<br />Przy pasie miał kunsztowny, lekko zakrzywiony, wykonany z najdroższych dostępnych aktualnie materiałów miecz. <br /><br />- W końcu sie pojawiliście. Nieco się to...dłużyło, jeśli mogę tak powiedzieć.<br />Powiódł po obecnych na sali spojrzeniem zimnym, lodowobłękitnych oczu, z twarzą wykrzywionym lekkim uśmiechem. Zapewne zaraz zapytacie się o moje miano-choć niekoniecznie musicie je znać. Wystarczy wam więc wiedzieć, że możecie mi mówić...Villie. Miło mi was poznać.<br />Wtedy stało się z nim coś...dziwnego.<br />Poruszył się.<br />Było to dziwne, gdyż do tej pory był w całkowitym bezruchu...w dodatku co wrażliwszy węch mógł zauważyć, że ów tajemniczy "Villie"...nie wydaje zapachu.
 
Awatar użytkownika
Uriel
Grafik
Grafik
Posty: 403
Rejestracja: sob mar 24, 2007 6:03 pm

ndz sie 06, 2006 6:08 pm

Eraure<br /><br />Dopiero gdy mężczyzna się odezwał Eraure była w stenie dokładnie określić gdzie ów osobnik siedzi, chyba po raz pierwszy w życiu czuła się zagubiona. Nie podobał jej się fakt, że człowiek ten nie emanuje z siebie żadnej mocy, zaskoczyło ją to i pod lekko zdenerwowało, jaka to musiała być istota żeby móc w tak sprawny sposób maskować swoją obecność?<br /><br />Kiedy się poruszył kobieta skrzywiła się nieco, wyobraziła sobie jakby jej Zycie wyglądało gdyby każdy był taki… Cóż, jej praca byłyby wówczas dużo, dużo cięższa. <br /><br />Gdy się poruszył Eraure usłyszała także znajomy dźwięk, zdawało się, że osobnik ten ma na sobie coś co ona dobrze zna. Dodatkowy powód aby znielubić, nie należał do jej klanu, jakby było inaczej pamiętała by tą… osobliwość. <br /><br />„Villie”… W niektórych językach słowo to oznaczało wroga. Czy jest to jego imię czy tylko samozwańczy przydomek? Nie wiedziała, nie obchodziło jej to, nie polubiła tego mężczyzny od chwili gdy usłyszała jego głos. <br />- „Villie”… To dość... Unikalne.- mruknęła już mając zamiar napomknąć coś o zbroi jednak w ostatniej chwili ugryzła się w język. <br />
 
orix
Użytkownik zaawansowany
Użytkownik zaawansowany
Posty: 39
Rejestracja: wt lip 04, 2006 1:19 pm

ndz sie 06, 2006 9:15 pm

Zar<br /><br />Gdy wszed³ do pomieszczenia by³ mocno zdziwiony, ze kto¶ w nim jest. Tajemniczy cz³owiek wygl±da³ na wprawnego wojownika. Znakomicie siê maskowa³. A¿ trudno by³o mu w to uwierzyæ ale po prostu najzwyczajniej nie móg³ go wyczuæ. Nie wyczuwa³ mocy nie wyczuwa³ zapachu. – nie podoba mi siê to. I jeszcze ta zbroja... – przypomina³a mu ona zbroje najlepszych ³owców. Zawrza³a w nim krew to móg³ byæ zabójca jego ojca! Ale natychmiast siê uspokoi³ a pomóg³ sobie w tym mocom. – koniecznie musze siê czego¶ wiêcej dowiedzieæ o nim – rozejrza³ siê po wspó³towarzyszach. Wzrok zatrzyma³ na Eraure. Odniós³ wra¿enie, ¿e jej te¿ nie przypad³ do gustu. Widzia³ w niej potencjalnego sojusznika w tym ma³ym przedsiêwziêciu. – musze z ni± pogadaæ - pomy¶la³. Postanowi³ siê odezwaæ<br />- Czyim wrogiem jeste¶ lub chcesz byæ? – doda³ zaraz po tym jak skoñczy³a mówiæ Eraure.<br />Zatopi³ swój wzrok w nowym kompanie i próbowa³ wypatrzeæ co¶, sam nie wiedzia³ dok³adnie co.<br />
 
Awatar użytkownika
Nemo__
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 1066
Rejestracja: ndz kwie 24, 2005 2:13 pm

pn sie 07, 2006 2:07 pm

Villie <br /><br />Hmm, jak widać Jedi nie poczuli do niego sympatii. Nie dziwił im się...ciekawe jak to jest, gdy zmysły które tak trenowali pod okiem swojego mistrza, (nie był do końca pewien, czy u nich funkcjonuje taki system edukacji) okazują się zawodne. Musiał to być dla nich zapewne szok...cóż, taki ich los. Następnym razem będzie musiał dawać oznaki swojej obecności by czuli się w jego towarzystwie nieco bardziej...komfortowo, choć w sumie to sprzeczne z tym, czego się uczył. Ale czego się nie zrobi dla swojej sprawy?<br /><br />Odchylił się nieco do tyłu, mrużąc wpatrzone w Jedi który się do niego odezwał lodowe oczy. <br />- Być może unikalne...choć nie tak bardzo. Jest, dla przykładu, persona bardzo znana nosząca moje imię, od którego Villie jest zdrobnieniem...ale to nie ma chyba znaczenia, prawda Jedi? Mówiąc to nieodrywał wzroku od Zara. A co do bycia wrogiem. Cóz, jestem wrogiem wrogów waszego przełożonego, a mojego sojusznika. Przerwał na chwilę, dając Jedi czas na zrozumienie jego słów. Skywalkera, jeśli nie wiecie o kogo chodzi. A jako że nie tylko jego wrogowie są moimi wrogami, ale on także jest ich wrogiem, można łatwo się domyśleć, dlaczego współpracuje ze Skywalkerem. Obrzucił wychowanków Skywalkera zimnym spojrzeniem. Dodał jeszcze jakby od niechcenia Bo wróg mojego wroga jest moim przyjacielem. Założył nogę na nogę i zamknął oczy, jakby się odprężając. Zastygł w bezruchu. Skywalker nie należy z tego co widzę do punktualnych osób...albo daje nam czas na zawiązanie pierwszych przyjaźni. Uśmiechnął się krzywo.
 
Famir__
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 954
Rejestracja: wt lis 01, 2005 3:22 pm

pn sie 07, 2006 6:27 pm

Pethros<br /><br />Młody kiffar miał mieszane uczucia co do Villie'go. Z jednej strony wiedział że mistrz Skywalker nie wybrałbyby sobie za sojusznika kogoś kogo nie darzyłby zaufaniem, ale nawet "najwięksi" popełniają błędy... i zazwyczaj są to błędy o wiele większe niż te które czynią ludzie "postawieni niżej". Jedi sam siebie skarcił za takie myślenie, gdyż nieświadomie oskarżył największego Jedi jakiego znał o niekompetencję... Tak czy inaczej nie miał wyjścia, jeśli Luke Skywalker ufał dla przybysza to on musiał mu także zaufać, ale obiecał sobie że będzie miał na niego oko. Jeszcze większe zdziwienie nastąpiło jednak kiedy zauważył że nie wyczówa zapachu tego człowieka. Z początku nie zwrócił na to uwagi i pewnie gdyby nie przypadek nie zauważyłby tego, w jakiś sposób ten Jedi wykorzystywał moc do częściowego zakłucania percepcji innych. Inni Jedi zazwyczaj starają się zwiększyć swoje zdolności percecji, ale niewielu trenuje sztukę ukrywania się przy pomocy mocy... może teoria Vos'a była błędna, ale póki co nie widział innego wytłumaczenia. Jedi postanowił się narazie nieodzywać, by nie zwracać na siebie zbytniej uwagi... miał nadzieję że może ułatwi mu to późniejsze "czytanie wspomnień" w rzeczach Villiego...
 
Coen__
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 531
Rejestracja: sob lut 01, 2003 10:34 pm

śr sie 09, 2006 4:12 pm

Grom<br /><br />Olbrzym by³ chyba jedynym w ca³ej grupie, który nie zosta³ zaskoczony faktem, i¿ nie zauwa¿y³ nowej osoby. Wiedzia³, ¿e jego trening jest daleki od koñca i czeka go jeszcze wiele pracy nim bêdzie móg³ w pe³ni polegaæ na swojej zdolno¶ci wykrywania innych osób. Niemniej jednak nowy towarzysz go zaintrygowa³, g³ownie ze wzglêdu na swoj± zbroje. Co prawda Groma ¶mieszy³a taka profanacja doskona³ych zbroi jakimi by³y zbroje produkowane przez jego przodków, forma miecza kojarzy³a siê za¶ nieprzyjemnie z pewnym zdrajc± sprzed kilkudziesiêciu lat ale "to nie strój zdobi cz³owieka"...<br />Aesir skrzywi³ siê lekko s³ysz±c jak jego dotychczasowi kompani od razu oszczekali nowego go¶cia i zaczêli snuæ jakie¶ insynuacje. Odpowied¼ Villiego by³a utrzymana w podobnym duchu. Nie chc±c durnej sprzeczki na poziomie dziesiêcioletnich dzieci, na jak± siê zanosi³o olbrzymi mê¿czyzna uniós³ pojednawczo rêce<br />- Wybacz kolego to ciête przyjêcie, jakie zgotowali Ci moi towarzysze - powiedzia³ spokojnie - Przez ostatnie kilka dni pracowali¶my ciê¿ko ratuj±c ofiary wypadku, do jakiego dosz³o na Yavin i jak widaæ zmêczenie wp³ynê³o negatywnie na humory niektórych osób. Do tego Twoje niezwyk³e zdolno¶ci i zadra gotowa. Nie miej im tego za z³e, je¶li bêdziesz taki ³askawy<br />Nagle co¶ tknê³o Groma, mo¿e wrodzona niechêæ jego ludu do pewnych aspektów powszechnie respektowanych w reszcie galaktyki, a mo¿e po prostu jego "barbarzyñski" instynkt? Niewa¿ne. Olbrzym szybko skojarzy³ nie wykrywalno¶æ tej osoby moc±, brak zapachu, pos±gow± twarz i brak poruszania siê, kiedy nie trzeba. Olbrzym chyba zaczyna³ rozumieæ, z kim, lub raczej, czym maj± tu do czynienia...
 
Awatar użytkownika
Nemo__
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 1066
Rejestracja: ndz kwie 24, 2005 2:13 pm

śr sie 09, 2006 5:33 pm

Villie <br /><br />Villie otworzył oczy i zmierzył olbrzyma lodowym wzrokiem. Po chwili jego twarz wykrzywił grymas, będący prawdopodobnie łaskawym uśmiechem. Odezwał się jedwabistym głosem<br />-Och, rozumiem ich całkowicie. Jednak nie tylko wy ciężko pracowaliście wykorzystując zdolności Mocy. Inni także, choć może w nieco...odmiennych...celach, że się tak wyraże.Pozwolił sobie na cień zagadkowego uśmiechu. Ale być może inni przeżywali gorsze rzeczy niż ratowanie ofiar losu...znacznie gorsze. Na ułamek sekundy w oczach Villiego zapaliły się mroczne iskry gniewu...i nienawiści, ale znikły tak szybko, że nie było pewności czy się tam pojawiły. Mimika twarzy pozostała bez zmian. Bardziej mnie bawi niż irytuje wasze podejście-czyżbyście tak często spotykali się ze zdradą we własnych szeregach, hm? Blach, nie macie się czego z mojej strony obawiać, jeśli o to chodzi-w pewnych...kręgach...pewne czyny karane są śmiercią, a swojej pięknej główki tracić nie zamierzam. Prędzej wolałbym, by pewni ludzie je stracili, a że nasze cele się pokrywają...Wzruszył niedbale ramionami Cóż, ogólnie mówiąc, nie tego spodziewałem sie po zachowaniu Jedi... Na jego twarzy zatańczył drwiący uśmiechA szczególnie nie Jedi, których Skywalker ceni tak bardzo. Nagle ucichł, a jedna brew Villiego uniosła się w zdziewieniu. Po chwili żachnął się z rozbawieniem Jesteście tak nieufni i podejrzliwi, że nie dość, że nie chcecie zbytnio ze mną rozmawiać, ba, mam wrażenie że traktujecie mnie jak wroga, to nawet nie wiem, jak się do was zwracać, Jedi. Tak mało ufacie swojemu mistrzowi, który uznał że będziecie godni do misji, na którą się szykujemy, a także tak godni, że jako jedyni Jedi poza nim mieliście przyjemność-wątpliwą, jak czytam z waszego zachowania-poznania mnie? Pokręcił głową z niedowierzaniem połączonym z rozbawieniem Piękną wizytówką robicie waszej organizacji, oj piękną...
 
Coen__
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 531
Rejestracja: sob lut 01, 2003 10:34 pm

czw sie 10, 2006 9:39 pm

Grom<br /><br />Twarz olbrzyma spochmurnia³a po s³owach m³odego arystokraty. Jego zachowanie nie by³o spowodowane zmêczeniem czy prze¿yciami inaczej zachowywa³ by siê wrednie od pocz±tku. Teraz po prostu wychodzi³a jego natura<br />- Pycha kroczy przed upadkiem - powiedzia³ spokojnie star± mantrê - zosta³e¶ przeproszony panie Villie, postanowi³e¶ jednak kontynuowaæ te s³own± utarczkê, zapewne aby co¶ pokazaæ. Tylko co? Swoj± wy¿szo¶æ nad nami szaraczkami? Có¿, nie wysz³o Ci, zaprezentowa³e¶ tylko swoj± arogancjê, a to nie ¶wiadczy o Tobie najlepiej. Najwyra¼niej moi towarzysze wyczuli pogardê, jak± nas darzysz wcze¶niej ni¿ ja i tym by³o spowodowane ich nastawienie. W ka¿dym razie dla u³atwienia najwyra¼niej wspólnego wype³nienia misji ja nazywam siê Grom a to s±... - i tu Aesir wymieni³ wszystkich cz³onków grupy edukacyjnej Tionny. Jednocze¶nie musia³ skorygowaæ swój wcze¶niejszy pogl±d jako b³êdny. Istota, za jak± mia³ te now± osobê nie by³a by w stanie wykonaæ niektórych rzeczy, które Villie zrobi³ przed chwil±. A to zostawia³o niewiele alternatyw. Wtem Grom dostrzeg³ wzór ornamêtyki wyposa¿enia, które mia³ mê¿czyzna. To mog³o sporo wyja¶niæ...<br />Olbrzym podszed³ szybko do Zara<br />- Musze co¶ sprawdziæ. Mistrz Skywalker siê spó¼nia, mo¿liwe, wiêc, ¿e zd±¿ê z powrotem, jakby jednak nie to przepro¶ za moj± nieobecno¶æ i przeka¿ mi potem, co Luke mia³ nam do powiedzenia. W porz±dku?
 
Awatar użytkownika
Nemo__
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 1066
Rejestracja: ndz kwie 24, 2005 2:13 pm

czw sie 10, 2006 11:05 pm

Villie <br /><br />Villie wcale nie miał zamiaru okazać jakieś tam pogardy czy arogancji-poprostu...zachowanie Jedi zirytowało go. Najbardziej jednak zdenerwowało go to, że tutaj, gdzie obiecywano mu pomoc, schronienie, bezpieczeństwo, sojuszników-poczuł się zaszczuty, poczuł się wrogiem...ale może taki pisany był mu los? Może lepiej było pozostać bezwolnym niewolnikiem, niż skończyć jako wyrzutek i wróg wszystkich, wszędzie witany nieufnością? Nie, nie dla niego.<br />Ci Jedi...nawet nie zdawali sobie, jakie mieli szczęści. Oni mieli wybór, oni byli świadomi.<br />A on?<br />On nie miał wyboru. Inni wybrali za niego.<br />I ich głowy potoczą się po bruku...ich, albo jego. Nie ma już odwrotu.<br /><br />Na chwilę Villie schował twarz w dłoniach, wzdychając ciężko. Po chwili jego ręce spoczeły na kolanach i błysneły jego niebieskie oczy...jednak inne niż wcześniej-brak w nim było zimna czy drwiny, było za to...zmęczenie? Również wyraz twarzy był inny-drwiący uśmiech zastąpił trudny do przypisania jakiemukolwiek uczuciu grymas.<br /><br />Z gardła Villiego wydobył się głos, cichy, wręcz na granicy słyszalności. Mówił powoli, wyżutym z emocji głosem.<br />- Naprawdę, nie było moim celem urażenie was czy obrażenie-usiadłem tutaj nieżywiąc żadnej "pogardy" do Jedi Gromie, których mi obiecano-a obiecano mi towarzystwo utalentowanych użytkowników Mocy, potrafiących sobie poradzić z tym, co nas czeka. Obiecano mi dobrze działający zespół-a ja, jako że traktuje Luke'a Skywalker'a jako sprzymierzeńca, uwierzyłem jego słową. W jego rękach złożyłem moje bezpieczeństwo, moją głowę. Zrobiłem to zupełnie dobrowolnie myśląc, że skoro Skywalker obiecał mi grupę która zagwarantuje temu zadaniu sukces-a co za tym idzie, zadecyduje o tym, czy będe mógł... Zawahał się na chwilę Normalnie żyć. Oczekiwałem tutaj tutaj nie tylko dobrze przeszkolonych ludzi, ale przede wszystkim...sam nie wiem czego. Za to wiem, czego nie oczekiwałem-nie oczekiwałem wrogości. A z tym, Gromie, właśnie się spotkałem. Dlatego wybaczcie mi moje zachowanie-zapewniam was, wy na moim miejscu zareagowalibyście znacznie, ale to znacznie gorzej. Nie przepraszam was za nie, bowiem nie ma za co-za to proszę o coś innego. O...pokój. Między nami. Jeśli nie chcecie mieć ze mną nic wspólnego-proszę bardzo. Ale jak już mówiłem, by przetrwać czekającą nas misje będziemy musieli współpracować, być gotowi odwrocić się do drugiego człowieka plecami, wiedząc że nie wbije nam tam miecza...jeśli tego zabraknie, marny nasz los. Na chwilę w lodowoniebieskich oczach pojawiły się złe, ponure i mroczne iskry A nie chcę przez was stracić mojej głowy. I dlatego jak już wspomniałem proszę o pokój i zaufanie-a przynajmniej taką jego dawkę, jaka będzie potrzebna. <br />Wodził wzrokiem po protegowanych Skywalker'a. Nagle przypomniał sobie o starym rytuale, który, jeśli dobrze pamiętał, funkcjonował w Starym Zakonie. Wachał się jednak chwilę...czy stare zwyczaje nadal funkcjonują? Sam wiedział o nich niewiele, czerpiąc jedynie wiedzę ze źródeł nieco...niezbyt wiarygodnych, gdyż często wiele elementów prawdy było zmienianych na fikcję ze względów...propaganowych.<br />W końcu jednak zdecydował się. Olbrzym właśnie mówił do tego...Zara. Cóz, jak na razie on jedyny powiedział coś więcej niż jedno zdanie.<br /><br />Nagłym, płynnym "wężowym" i bezszelestnym ruchem stanął na nogach z wyciągniętą do Groma ręką, w której spoczywał miecz, który niewiadomo skąd się w dłoni arystokraty wziął, skierowany rękojeścią do wielkoluda. Twarz i oczy Villiego absolutnie nie wyrażały niczego.<br />-By pokazać wam, że przynajmniej z mojej strony istnieje zaufanie do was, zgodnie ze starym rytuałem waszego porządku, powierzam ci Gromie w opiekę mój miecz i poczuje się zaszczycony, jeśli ja będe mógł przez najbliższy czas dzierżyć twoją świetlną klingę. Oczywiście W oczach arystokraty zatańczyły iskry Na czas raczej niedługi, gdyż wolałbym w razie niebezpieczeństwa stawać do walki z własną bronią, do której się już przyzwyczaiłem. Dlatego może zwrócimy sobie miecze przed wyruszeniem na nasze zadanie? Oczywiście, jeśli zechcesz uczynić mi ten zaszczyt.<br />Oczy Villiego zwężyły się nieco i płonął w nich tajemniczy, zagadkowy blask...
 
Awatar użytkownika
Uriel
Grafik
Grafik
Posty: 403
Rejestracja: sob mar 24, 2007 6:03 pm

czw sie 10, 2006 11:30 pm

Eraure<br /><br />~ Brednie~<br /><br />Przemknęło jedynie przez jej umysł. Kobieta z nieco więcej niż namiastką wyniosłości przysłuchiwała się słowom nowego współtowarzysza i jeżeli miały one wzbudzić w niej jakąkolwiek litość lub skruchę to trafiły w twardą ścianę i uleciały w ciemne odmęty nicości.<br /> <br />- Albo jesteś dobrym aktorem… Villie, albo… Marnym tchórzem martwiącym się o swoją głowę, a jeżeli jesteś tchórzem to czemu… Powiedz mi, czemu… Rościsz sobie prawo do noszenia tego?- spytała nieco ostrym głosem szturchając zabandażowaną dłonią hełm mężczyzny. Wiedziała, że musiała wzbudzić nutkę zdumienia tym ruchem, ale w tej chwili nie miało to większego znaczenia, przynajmniej nie dla niej. Zastanawiała się czemu ktoś tak tchórzliwy ma prawo do noszenia zbroi, która już samym swoim dźwiękiem i wibracjami daje znak, że ma cos wspólnego z jej ludem.<br /><br />- Zarzucasz nam wrogość? Widzisz, nie masz do czynienia z dziećmi, parę lat mamy za sobą. Parę lat pod rządami Imperium, parę pod Republiką i wierz mi, nie wiem jak tobie, ale części z nas nie musi być całkiem łatwo, więc z łaski swojej nie zarzucaj nam wrogości wszak to nie my ukrywamy się na tym statku nie dając oznak swojego istnienia… A skoro pragniesz zatrzeć swoją obecność już tutaj, na republikańskim statku to zdaje się, że nie jesteś z nami dostatecznie szczery.- odparła. Jej głos był niski, choć nie stracił kobiecości, a słowa ostre niczym najostrzejsze miecze. Mówiąc te słowa twarz kobiety była skierowana do Villiego zupełnie tak, jakby opaska na oczach się nie liczyła, a spod niej świdrowała go para morderczych, nieustępliwych oczu. <br />
 
Awatar użytkownika
Nemo__
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 1066
Rejestracja: ndz kwie 24, 2005 2:13 pm

czw sie 10, 2006 11:57 pm

Villie <br /><br />Villie spojrzał na kobietę wzrokiem, który gdyby mógł, to by zabijał-spojrzeniem zimnym i złym, pełnym...mroku. I szaleństwa.<br />-Tchórzem? Bach! Nawet nie wiesz kobieto, dlaczego zdecydowałem się na to, na co się zdecydowałem. Nie wiesz, jak wielkiej siły woli i odwagi to wymagało. I nie wiesz, ile przelanej krwi. I zapewniam cię, że przeleję następne hektolitry, jeśli będzie to potrzebne. A mój pancerz okupiłem krwią i morderczym treningiem, o którego podjęciu zadecydowano za mnie. Oczywiście, może ci się zdawać, że to jakiś pancerz mandaloriański. Nic bardziej mylnego, że tak powiem-ich pancerze służyły tylko jako punkt wyjścia, technologia może dobra, ale jak widać-niewystarczająca. To, co mam na sobie, jest technologią tysiąćkroć doskonalszą od technologi mandaloriańskiej. Pewnie wydaje ci się, że ciesze się z powodu noszenia tej zbroi? Że to dla mnie zaszczyt? A bantha prawda! Wydawało się, że jakby jakaś wewnętrzna tama pękła w Villiem, co zaowocowało tym, że jego gniew, nienawiść...żal stawały się wręcz namacalne w pomieszczeniu Uwierz mi, że wolałbym być teraz jednym z tych głupich dzieciaków, niż stać tutaj odziany w ten pancerz i trzymając w ręku ten miecz. I uwierz mi-żadne z was nie chciałoby podzielić mojego losu. Żadne. Nie oskarżaj mnie więc kobieto o tchórzostwo. Nie roszcze sobie praw do tego pancerza-roszcze sobie prawda do krwi jego twórców. I wyobraź sobie, że by osiągnąć ten cel, narażam się siłą, które mogłyby zmieść wasz wszystkich na raz z powierzchni ziemi w mgnieniu oka. Nie tylko was, ale i waszego nauczyciela. I być może jesteś zdolna pojąć, że MAM ukryć swoją obecność? Że jedynie wy macie wiedzieć, że na misji będzie jeszcze jeden człowiek? Tylko wy i Skywalker. To jest JEGO zalecenie, kobieto. I następnym razem kobieto, nie tykaj mnie. Być może wtedy nie będe miał ochoty powstrzymać odruchu, który zaowocowałby utartą twojej ręki. Przerwał na chwilę, po czym dodał gorzko I nie mów mi o "ciężkich przeżyciach", bo nie tylko przeżyłem coś, czego nie możesz sobie nawet wyobrazić, ale jeśli istnieje taka potrzeba, mogę na ludzi takie przeżycia sprowadzić...i cóż, zazwyczaj są to ich ostatnie odzucia. Villie zamilkł, a po chwili gniew i nienawiść znikły pod maską zimnej obojętności.
 
Famir__
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 954
Rejestracja: wt lis 01, 2005 3:22 pm

pt sie 11, 2006 1:48 am

Pethros<br /><br />M³ody Kiffar chcia³ "przejrzeæ" rzeczy Villiego by siê o nim czego¶ dowiedzieæ, ale to co zobaczy³ i us³ysza³ ju¿ mu wystarczy³o. Nag³y wybuch gniewu zaniepokoi³ Pethros'a, mimo ¿e Eraure go sprowokowa³a, choæ byæ mo¿e nie zrobi³a tego ¶wiadomie. Najgorsze by³o jednak to, ¿e kiedy Villie "wylewa³" z siebie to co mu na sercu le¿a³o s³ychaæ by³o wyra¼n± nienawi¶æ a nawet chêæ zemsty do osób o których (w tej chwili) z tej grupy zna tylko Villie. Chêæ zemsty to cecha, która powinna charakteryzowaæ Sith'ów a nie Jedi. Vos mia³ nadziejê ¿e ogieñ, który ogarn±³ przed chwil± Villiego szybko zga¶nie, inaczej mo¿e kiedy¶ poch³on±æ ich wszystkich podczas wspólniej misji. Pethros by³ ¶wiadomy tak¿e tego, ¿e bêdzie musia³ mieæ oko na Eraure, by³o w niej bowiem co¶ co go niepokoi³o... choæ mog³y byæ to tak¿e b³êdne odczucia. Atmosfera wydawa³a siê byæ bardzo gêsta i czas by³o j± za³agodziæ zanim stanie siê co¶ czego wszyscy bêd± potem ¿a³owaæ.<br /><br />-Uspokujcie siê i pos³uchajcie. Nie ma emocji... jest pokój. Nie ma ignorancji... jest wiedza. Nie ma gniewu... jest spokój. Nie ma chaosu... jest charmonia. Nie ma ¶mierci... jest moc. Powtórzcie sobie te s³owa i porównajcie do s³ów, które pad³y tutaj zupe³nie niepotrzebnie. Rozpalili¶my miêdzy sob± iskrê niezgody, która w czasie misji mo¿e przerodziæ siê w wielki ogieñ który poch³onie nas wszystkich. Dlatego trzeba go ugasiæ tu i teraz póki jeszcze mo¿emy to zrobiæ... najlepiej zrobimy zapominaj±c o tym nieprzyjemnym pocz±tku znajomo¶ci z naszym nowym kompanem.<br /><br />Pethros skierowa³ swój zwrok na Eraure<br /><br />-Eraure... nie wiem co mo¿e nas spotkaæ podczas misji, jakim przeciwno¶ciom losu bêdziemy musieli stawiæ czo³a. Jestem jednak pewny, ¿e Villie mo¿e i tobie i mnie uratowaæ ¿ycie i to nie raz. Wiesz czemu tak my¶lê? Nie wiem jak± osob± jest Villie, ani jaka jest jego przesz³o¶æ ale od tej chwili jeste¶my w pewnym sensie "dru¿yn±", a w dru¿ynie najwa¿niejsze jest zaufanie. Je¶li jednak twoje serce nie potrafi mu zaufaæ to niech twój umys³ tak uczyni chocia¿ po to by prze¿yæ. Pozatym jest jeszcze jeden powód... Je¶li mistrz Skywalker uwarza ¿e Villi jest godny zaufania, to i ja tak my¶lê. Nie wierzê bowiem, ¿eby mistrz wys³a³ z nami osobê która wg. niego jest "niebezpieczna" dla nas czy misji jakakolwiek by ona nie by³a. Mi ten fakt wystarcza, ale czy wystarcza tobie Eraure?<br /><br />Nastêpnie podszed³ do Villiego wyjmuj±c swój miecz ¶wietlny<br /><br />-Nie znam tego zwyczaju o którym wcze¶niej wspomina³e¶, ale je¶li go praktykujesz to pozwól, ¿e z³o¿e w twoje rêce mój miecz ¶wietlny do czasu misji jako symbol zaufania i przeprosin za to niewybaczalne i ch³odne przyjêciê.<br /><br />Wyci±gn±³ rêke z mieczem ¶wietlnym w stronê Villego czekaj±c na reakcje.
 
Awatar użytkownika
Nemo__
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 1066
Rejestracja: ndz kwie 24, 2005 2:13 pm

pt sie 11, 2006 12:23 pm

Vilie <br /><br />Villie niezbyt wziął sobie do serca mowe Pethrosa...zaraz, zaraz, czy on skądś jej nie znał? Och, przypomniał sobie-był to bodajże cytat z ich starego kodeksu...kodeksu, który chyba okazał się niezbyt dobry, patrząc na koniec tej organizacji.<br /><br />Przynajmniej szanują stare tradycje...a przynajmniej ten jeden.<br /><br />A może jednak nie.<br />Zwyczaj z wymianą mieczy był spotykany pośród Starego Zakonu-Villie kiedyś hobbystycznie zbierał informacje o Zakonie Jedi, gdy jego nowa inkarnacja jeszcze nie istniała. Cóż, może Skywalker nie nauczał ich starych praw wiedząc, że nie sprawdziły się, lub...ta myśl była nieco śmieszna-nie znał ich.<br /><br />Uśmiechnął się do Pethrosa. Było w tym człowieku coś, co sprawiało, że trzeba było być przy nim cały czas czujnym...i ten, niby przyjazny gest, zdawał się mieć w sobie coś więcej. Jedi wyglądał na przebiegłego...<br />Podobał mu się. W tej samej chwili Villie puścił miecz, w której Pethros zrobił to samo ze swoim-i rytuału stało się zadość.<br /><br />Powoli, jakby w zwolnionym tempie, ramię Villiego skierowało się do Pethrosa.<br />-Zwyczaj, o którym wspominałem i jak wspominałem, należał do jednej z najwyższych oznak zaufania do drugiego Jedi w waszym Zakonie. Pozwólmy więc, by tradycji stało się zadość.<br />Pewnym, szybkim ruchem chwycił miecz Pethrosa-ruchem który bardziej wydawało się był przyzwyczajony do wyrywania komuś czegoś z ręki, a nie przejmowania-jednak nie pociągnął go ku sobie, póki Pethros nie uczynił tego samego z jego pięknym mieczem.
 
baca007
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 352
Rejestracja: pn gru 22, 2003 1:22 pm

pt sie 11, 2006 9:17 pm

W tym momencie rozmowa zosta³a przerwana przez brzêczyk umieszczony nad drzwiami turbowindy. Po chwili wy³onili siê z nich 4 osoby, mistrz Luke, admira³ Ackbar, komandor Wedge Antilles, oraz jeszcze jedne mê¿czyzna w mundurze pilota my¶liwców. Kalamarianin oraz jedi zajêli miejsce przy stole zaopatrzonym w projektor holograficzny natomiast piloci skinêli wam g³owami i usiedli na ³awach otaczaj±cych ¶rodek sali. G³os zabra³ Skywalker:<br /><br /> -Proszê aby¶cie zajêli miejsca. Widzê, ¿e poznali¶cie ju¿ Villiego, to natomiast s± admira³ Ackbar, komandor Antilles, oraz porucznik Tainer, którzy zgodzili siê wspomóc mnie w moich przygotowaniach. Mo¿e w takim razie wprowadzê was w to, co was czeka. Nasz go¶æ Villi jest najlepszym przyk³adem na to, i¿ w galaktyce dzieje siê cos z³ego. Kto¶, nie mam jeszcze pewno¶ci, kto znalaz³ metodê obdarzenia moc± dowolnej istoty. Wiem jak nieprawdopodobne siê to wydaje jednak to prawda, proces ten odbywa siê w po³±czeniu z hipnoz± lub indoktrynacj± nie uda³o siê nam tego jeszcze ustaliæ, jednak koñcowy efekt jest taki, i¿ obiekt tego eksperymentu jest ca³kowicie pos³uszny temu, kto go przeprowadzi. Kim jest ten ON, o którym opowiedzia³ Villie? To w³a¶nie musimy ustaliæ. Na nasze szczê¶cie nasz przyjaciel ju¿ przed procesem posiada³ zasób mocy nie mniejszy ni¿ wy i dziêki temu oraz niezwykle silnej woli wyrwa³ siê spod kontroli. Spotkali¶my siê na Tatooine, gdzie by³ razem ze swoj± dru¿yn±, „macek imperatora” jak zostali nazwani w pogoni za osobami, które uda³o siê wam uratowaæ na Yavinie. Dowiedzieli¶my siê te¿, kim oni s±. Okaza³o siê, i¿ nasz tajemniczy przeciwnik urz±dzi³ niedawno napa¶æ na planetê, na której schroni³y siê rodziny rycerzy jedi. To w³a¶nie stamt±d uciekli, jako prawdopodobnie jedyni. Wiemy jednak, i¿ prawie nikt nie zgin±³ gdy¿ zgodnie z rozkazami mieli oni zostaæ pochwyceni ¿ywcem. Niestety nie znamy szczegó³ów gdy¿ wiêksza czê¶æ wspomnieñ naszego go¶æ uleg³a... Mo¿na by powiedzieæ... Zablokowaniu. Z informacji, jakie nam przekaza³ na razie uda³o nam siê wykorzystaæ jedn±: Rusznica Villexa. Zidentyfikowali¶my ten statek, nale¿y on do grupy piratów, jest to stary, ale gruntownie zmodernizowany okrêt klasy Providence.- Projektor holograficzny wy¶wietli³ obraz http://starwars.wikia.com/images/8/82/Tradecruiser.jpg - Jak uda³o nam siê ustaliæ statek zosta³ gruntownie przebudowany, przebudowano go, unowocze¶niono o nowe os³ony, pancerz i napêd a tak¿e wzmocniono uzbrojenie i demontowano po 6 ciê¿kich baterii turbolaserowych na obu burtach, oraz po 4 ciê¿kie dzia³a jonowe. Teraz pana kolej admirale. <br /><br /> <br /><br /> Mistrz jedi skin±³ g³ow± kalamarianinowi, który wsta³ i prze³±czy³ holoprojektor tak, i¿ teraz pokazywa³ ¶redniej wielko¶ci stacjê kosmiczn±, której wiêksz± czê¶æ stanowi³y zbiorniki paliw i gazów do gwiezdnych okrêtów. Ackbar odezwa³ siê swym nieco osch³ym g³osem:<br /><br /> - Wed³ug naszych danych równo, co 50 dni okrêt ten dokuje do tej stacji, aby uzupe³niæ zapasy. Czas tego dokowania zosta³ okre¶lony i wynika z niego, i¿ nale¿y siê go spodziewaæ na tej stacji za oko³o 5 standardowych dni. Nasi komandosi zostali ju¿ wys³ani na skraj systemu Saki, gdzie stacja ta jest usytuowana by j± przej±æ. Polecicie tam w towarzystwie eskadry £otrów i Widm. Kiedy zadokuje tam Rusznica wy jedi, wejdziecie do ¶rodka podzieleni na dwie grupy jedna unieruchomi g³ówny komputer i jednostkê sterowania droidami, które pomagaj± pilotowaæ ten okrêt druga odetnie dostêp do mostka i opanuje go. Nie powinno to sprawiæ k³opotu gdy¿ wiêkszo¶æ za³ogi bêdzie na stacji w barze gdzie zaopiekuje siê nimi dru¿yna komandosów, oraz piloci Widm. W razie gdyby statek wypu¶ci³ my¶liwce po unieszkodliwieniu komputera okrêtu zajm± siê nimi £otry. Jakie¶ pytania?<br /><br /> <br /><br /> Kalamarianin spojrza³ po was swoimi wielkimi oczami najwyra¼niej czekaj±c na jakie¶ w±tpliwo¶ci.<br /><br />
 
orix
Użytkownik zaawansowany
Użytkownik zaawansowany
Posty: 39
Rejestracja: wt lip 04, 2006 1:19 pm

pt sie 11, 2006 10:53 pm

Postêpowanie Villiego wydawa³o siê dziwne, bardzo dziwne. Na pewno wiele przeszed³. Mo¿e a¿ za wiele st±d jego dziwne zdolno¶ci do ca³kowitego ukrywania siê. Z pewno¶ci± jest to bardzo potê¿ny posiadacz mocy. I ta jego zbroja, wci±¿ nie dawa³a mu spokoju. „To co mam na sobie, jest technologi± tysi±ækroæ doskonalsz± od technologi mandaloriañskiej” wci±¿ ten tekst chodzi³ mu po g³owie. Musze jej dotkn±æ co za wspania³a okazja. Chcia³ siê odezwaæ ale ubieg³ go Pethros.<br />mo¿e od niego co¶ wyci±gnê – my¶la³. <br />Ten nag³y wybuch z³o¶ci da³ Zarowi powody do jeszcze wiêkszej nieufno¶ci wobec ich nowego kompana. W pewnym Momocie czu³ emanuj±c± z niego chêæ zemsty, z³o¶æ <br />Nie jest dobrze oj nie jest – my¶la³. Ale przypomnia³ sobie zaraz co mu kiedy¶ siê przytrafi³o. Jaka chêæ zemsty go wtedy opanowa³a. Trwa³o to d³ugo za d³ugo, ale na szczê¶cie by³ ju¿ teraz Jedi wiêc nauczy³ siê czê¶ciowo kontrolowaæ swoje emocje. <br /><br />Je¶li Grom wyszed³ to przed wyj¶ciem: Kiwn±³ mu g³ow± a mentalnie przes³a³ prosto do niego – za³atwione, tylko powinni¶my siê trzymaæ razem. Nie jestem go pewny…<br />Je¶li zosta³ nic nie zrobi³em<br /><br />Teraz opiera³ siê o ¶cianê sta³ blisko Eraure i ws³uchiwa³ siê w to co mówi dowództwo. Gdy skoñczyli mia³ tylko jedno banalnie proste pytanie.<br />Jedno proste admirale. Jaki jest podzia³?<br />
 
Coen__
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 531
Rejestracja: sob lut 01, 2003 10:34 pm

pn sie 14, 2006 1:03 pm

Grom<br />Aesir sta³ przy wy¶wietlaczu obserwuj±c dok³adnie model statku i wszystko inne, co pokazano. S³ucha³ uwa¿nie, co mówili dowódcy, nastêpnie za¶ kiwn± tylko g³ow± s³ysz±c pytanie przyjaciela. Tez go to ciekawi³o<br />- Ja za¶ chcia³em spytaæ o co¶ innego - powiedzia³ - co je¶li komandosom nie uda siê przej±æ ca³ej bazy - jak rozumiem bardzo du¿ej skoro taki kolos siê tam zaopatruje - tak, aby nikt nie zauwa¿y³? Bo je¶li kto¶ siê zorientuje, ¿e przejêli¶my bazê to albo okrêt nie zadokuje, albo j± zniszczy albo za³oga nie pójdzie sobie od tak do kantyny. Oraz jak mamy siê dostaæ my na sam± stacje, bo rozumiem, ¿e z niej dostaniemy siê na okrêt. Jako zwyk³y transportowiec, który przylecia³ po zapasy czy razem z komandosami po kryjomu?<br />
 
Awatar użytkownika
Uriel
Grafik
Grafik
Posty: 403
Rejestracja: sob mar 24, 2007 6:03 pm

śr sie 16, 2006 8:25 pm

Eraure<br /><br />Kobieta zacmokała lekko. Zadanie zapowiadało się na względnie ciekawe, o ile coś pójdzie ‘nie tak’, a wtedy zmieni się na ekstremalnie ciekawe, a kobiecie było w to graj. Był tylko jeden zasadniczy problem, nawet jeżeli bardzo by chciała i tak nie miała pojęcia co w danej sekundzie było pokazywane na holoprojekcie. <br />- Wszystko jest jasne… w większości. Jedyną rzeczą o którą bym prosiła to aby po zebraniu któryś z panów był łaskaw… wytłumaczyć mi w miarę jaki to statek, jak wygląda… Być może trening dał mi możliwość lepszego życia z moją małą…dysfunkcją jednak Moc nie pozwala mi dostrzec to co pokazujecie na holoprojekcie.- powiedziała, jakby sygnalizując coś dokładnie w kierunku mistrza Skywalkera.<br />
 
baca007
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 352
Rejestracja: pn gru 22, 2003 1:22 pm

wt sie 22, 2006 8:20 pm

Luke zastanowi³ sie przez chwilê po czym powiedzia³:<br />-Co do podzia³u Villy idzie razem z Gromem na mostek, reszta ma za zadanie przej±æ g³owny komputer i jednostke sterowania droidami. Co do metody jak± zastosujecie, aby przeprowadziæ aborda¿ zastanówcie siê i na miejscu podejmijce wszelkie decyzje. Je¶li chodzi o to czy uda siê przej±æ stacjê... Negocjacje prowadzi Corran Horn... Po mojej przygodzie z Jabb± Huttowie nie lubi± sprzeciwiaæ siê jedi, zw³aszcza je¶li mog± wybieraæ miêdzy tym a przyjêciem ³apówki... Ne powinno byc to problemem.<br />Po chwili us³yszeli¶cie cichy szept Tainera skierowany w stronê Wedga a po nim chichot. Po chwili porucznik zada³ pytanie:<br />-Panie Admirale a czy kiedy mówimy o przejêciu statku... Czy jesli uda³oby nam siê powtórzyæ akcjê któr± "Widma" przeprowadzi³y na pok³adzie "Nocnego Go¶cia" bêdziemy mogli zatrzymaæ statek?<br />Admira³ s³ysz±c to przewróci³ oczami w charakterystycznym dla jego gatunku gescie zdumienia, na twarzy mistrza jedi zago¶ci³ natomiast rozbawiony usmieszek. Kalamarianin odezwa³ siê po chwili tonem lekkiej nagany:<br />-Poruczniku przejecie korealiñskiej korwety to nie to samo co przejêcie kr±¿ownika z okresu wojen klonów. Ale je¶li wam siê uda... Zgodnie z regulaminem istnieje taka mo¿liwo¶æ.<br />Mê¿czyzna nie zwróci³ uwagi na lekk± naganê, po czym odpowiedzia³ z tym samym lekkim chichotem:<br />-Uda siê admirale. Przej¿a³em archiwa w których znajdowa³ siê raport i¿ podczas wojen klonów mistrz jedi samotnie, je¶li nie liczyæ klonów przej±³ taki statek. My mamy 5 jedi a "Widma" i '£otry" s± lepsze od klonów.<br />Aby zakoñczyæ t± dyskusjê Luke podniós³ d³oñ i powiedzia³:<br />-Jedynym sposobem aby przekonaæ siê czy dacie radê jest podjêcie sie tej misji. Wyruszcie natychmiast, moi uczniowie i niech moc bêdzie z nami. Wedge i porucznik Tainer wyrusz± wkrótce po was. Musimy cos jeszcze ustaliæ.<br />
 
Coen__
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 531
Rejestracja: sob lut 01, 2003 10:34 pm

wt sie 22, 2006 11:05 pm

Grom<br /><br />S³ysz±c, i¿ nikt nie pofatygowa³ siê aby odpowiedzieæ naszej ¶lepej towarzyszce Aesir szybko odwróci³ siê w jej stronê maj±c nadzieje, ¿e nie zauwa¿y i¿ o niej zapomniano. Nie chcia³ aby znowu w³±czy³o siê jej narzekanie kto wie, mo¿e nawet doceni pomoc? Choæ w to mê¿czyzna w±tpi³<br />- Okrêt ma blisko kilometr i 100 metrów d³ugo¶ci, 200 szeroko¶ci i 350 wysoko¶ci. Jest to klasyczny okrêt dostosowany do walki burta w burtê z rozlokowan± po d³ugo¶ci lini± uzbrojenia w standardowym sk³adzie. W kwestii wygl±du mo¿na wyró¿niæ g³ówny kad³ub o pod³u¿nym kszta³cie schodz±cym do jednego punktu na dziobie i jakby ¶ciêtym na rufie. Do tego do³±czono dwa wypusty jakby p³etwy grzbietow± i brzuszn± w tylnej czê¶ci okrêtu. Mostek do³o¿ony jakby od niechcenia - czyli koszmarnie wystaj±cy i nara¿ony na taki - jest umieszczony na górze przedniej czê¶ci statku. Oryginalnie przewozi³ on wiele droidów, teraz pewnie zosta³ zmodyfikowany, aby bardziej nadawaæ siê dla ludzi. Standardowa za³oga z tego, co pamiêtam mia³a ponad pó³ tysi±ca plus z pó³tora miliona droidów, oczywi¶cie nieaktywnych. Mam jednak nadzieje, ¿e piraci nie zebrali takiej si³y. Czy jeszcze jakie¶ informacje z tych, jakimi dysponuje s± Ci potrzebne? - zakoñczy³ Grom spogl±daj±c ponownie na emiter...
 
Awatar użytkownika
Uriel
Grafik
Grafik
Posty: 403
Rejestracja: sob mar 24, 2007 6:03 pm

wt sie 22, 2006 11:35 pm

Eraure<br /><br />Kobieta z lekkim zdumieniem na twarzy przysłuchiwała się mężczyźnie. Rzadko kto ofiarował jej pomoc i równie rzadko była to pomoc, można by rzec bezinteresowna. Uśmiechnęła się lekko, jednak równie szybko co uśmiech zagościł na jej twarzy, równie szybko znikł i Gromowi mogłoby się zdawać, że uśmiech ten był jedynie złudzeniem, ta kobieta przecież nigdy, przenigdy się nie uśmiecha. <br />- Dziękuję Ci bardzo, Grom. Moc pomaga mi widzieć istoty cielesne i bezcielesne, jednak z mechaniką jest… nieco inaczej. Zwłaszcza, kiedy mam do czynienia z hologramem, a nie robotem…- odpowiedziała spokojnie. Jej głos był jakby nieco bardziej… melodyjny niż jeszcze paręnaście minut temu gdy kłóciła się z Villiem, twarz jednak wciąż nie zdradzała nawet najmniejszych emocji. Czy ta kobieta w ogóle je miała?<br />- Gratuluje ci także przydziału, choć… Może nie w pełni. Z wielką ulga przyjęłabym walkę z kimś żywym niż z robotami, nie przepadam za nim choć… To chyba czyni jest łatwiejszymi celami.- dodała pod nosem odwracając się w stronę mistrza Skywalkera. <br />- Zdaje się, że jesteśmy gotowi…mistrzu.<br />
 
Awatar użytkownika
Nemo__
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 1066
Rejestracja: ndz kwie 24, 2005 2:13 pm

śr sie 23, 2006 9:50 am

Villie <br /><br />Villie przez całą szopkę Skywalkera i rybogłowego stał w ciszy, słuchając każdego słowa. Tam, skąd pochodził, przerwanie dowódcy skończyłoby się dość...boleśnie. Chociaż, w sumie, Skywalker nie był jego dowódcą. To samo rybolud. Reszte zaś całkowicie ignorował, chyba że coś prawili.<br /><br />Potem, zaczeli odzywać się z pytaniami towarzysze. Niech się pytają...<br />Dopiero zdziwiła go...pomoc Groma dla Eraure. On sam myślał, że takowa nie jest potrzebna-Mocą można wyczuć naprawdę wiele, w tym i zjonizowane cząsteczki tworzące hologram...jeśli tak on działa-tak mu mówiono. On sam prawdopodobnie przy maksymalnym skupieniu potrafiłby oślepiony odczytać hologram-umiejętność przydatna ze względu na jego...profesję.<br /><br />Gdy ślepa przyznała się, że nie potrafi z subtelną pomocą Mocy dostrzegać takich rzeczy, pokręcił tylko ze zdziwieniem głową. I dezaprobatą. Przecież to była wielka głupota! Nie wiedział, czemu była ślepa-i nie dbał o to. Wiedział za to, że w dzisiejszych czasach możliwe jest odzyskanie wzroku bez żadnych problemów. Inna sprawa, jeśil ktoś potrafił postrzegać za pomocą nadprzyrodzonych zdolności-wsłuc[beeep]ąc się w drgania powietrza czy inne takie. Ta kobieta jednak była albo głupia, albo dumna...bądź jedno i drugie.<br />Ci Jedi byli dziwni.<br /><br />On sam nie miał pytań, a przydział go niezbyt interesował. On mógłby pracować z każdym z obecnych-mimo wszelkich uprzedzeń i innych. Problemy raczej pojawiałyby się z...drugiej strony.<br />Nagle przszyła go myśl, a następnie uśmiechnął się nieznacznie. Ciekawe, czy Skywalker wyczuł w Mocy ich niezbyt dobry stosunek do nowego towarzysza i przydzielił mu tego, który był nastawiony doń najlepiej?<br />Ciekawe, czy przez całą kłótnie nie stał za drzwiami, wsłuc[beeep]ąc się w harmonię Mocy...
 
Coen__
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 531
Rejestracja: sob lut 01, 2003 10:34 pm

śr sie 23, 2006 6:52 pm

Grom<br /><br />- W±tpiê aby¶my musieli walczyæ z robotami - odpar³ mê¿czyzna troche podbudowany - krótk±, ale zawsze - reakcj± kobiety próbuj±c j± pocieszyæ - Po wojnie klonów wszystkie jednostki separatystów zdezaktywowano i w wiêkszo¶ci zniszczono. Dlatego niewiele modeli bojowych separatystów siê dzi¶ spotyka. A nawet je¶li by by³y to s± one prymitywne i prostackie. Nawet dawni padawani wycinali je setkami.<br />Nastêpnie Grom zwróci³ siê w stronê mistrza Skywalkera i reszty dowództwa, poczym skin±wszy im g³ow± odwróci³ siê do wyj¶cia<br />- Pójdê przygotowaæ statek - powiedzia³ poczym wyszed³ z pokoju narad i ruszy³ do doku gdzie sta³ zabezpieczony jego Lodowy P³omieñ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 8 gości