Nie, przecież napisałem - konwencja zakłada również, że pewne rzeczy robi się w kulminacji, a nie w pierwszej scenie. To może być niespójne psychologicznie czy realistycznie, ale nie taką logiką rządzi się film widowiskowy. Tutaj bohaterowie podejmują decyzje wtedy, gdy to pasuje to fabuły i jest odpowiednio dramatyczne.
Agreed. Z tym, że wspomniana przeze mnie scena nie niesie ze sobą żadnego ładunku dramatyzmu. Jest zupełnie zbyteczna. Widz doskonale wie, że serce Davy'ego jest cały czas na muszce. Wnosiłaby coś jedynie wtedy, gdyby po zejściu Norringtona Davy'emu udało się odbić skrzynię.
W Piratach są trzy naprawdę ważne postaci: Will i Liz oraz Jack. Reszta to tło, a Kalipso jest jedną z kluczowych postaci tworzących tło. (...) To nie o niej film, jest postacią drugiego planu. Idąc tym tokiem myślenia więcej powinno być o Norringtonie.
Byzydura. O Norringtonie nie ma w tym filmie niemal nic, pojawia się może w sumie na 40 sekund, tylko po to, by zamknięty został jego wątek. Natomiast Kalipso i jej historia stanowią fundament fabuły "Na krańcu świata". I choć jest Kalipso tylko postacią drugoplanową, to wątek jej związku z Davym oraz wątek uwięzienia jej w ludzkim ciele stają się elementami pierwszego planu. Twórcy wyraźnie sygnalizują (już od początkowej pieśni), że jest to dla filmu bardzo ważny wątek. Sama Kalipso grozi swoim oprawcom i przysięga im srogą zemstę. I co? I pstro. Wybacz, ale naprawdę nie rozumiem, jak możesz tak istotny dla Piratów III wątek sprowadzać do funkcji przydatności dla wizualnych aspektów finałowej potyczki.
Może się nie zrozumieliśmy, ale wydawało mi się, że dziwiłeś się, że to nie ona go zabija.
Źle Ci się wydawało. Następnym razem postaram się być maksymalnie precyzyjny.
A co do konwencji, owszem, jest różnica, ale bynajmniej nie tak poważna jak między kwadratem a kołem. Polecam uważne obejrzenie pierwszej części.