Zrodzony z fantastyki

 
Awatar użytkownika
Jakub_Bartoszewicz
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 889
Rejestracja: ndz paź 08, 2006 6:24 pm

czw kwie 05, 2007 4:02 pm

Przepraszam za paszkudne opóźnienie,

Borys pisze:
Dlaczego "Baudolino" lepiej czytać po angielsku niż po polsku, skoro i tak w oryginale napisano go po włosku?


Czepliwość niedorównana do sugestii. Pa włosku nie umiem, czytałem po polsku i po angielsku, toteż polecam. Oczywiście, najlepiej czytać w oryginale, tak, jak klasyków, ale jak się nie ma co się lubi, to się przebiera w tym, co się ma.
 
Borys

czw kwie 05, 2007 8:10 pm

Nie czepliwość, tylko pytanie, na które nadal zresztą nie odpowiedziałeś konkretnie. :) Ja nie znam ani polskiego, ani angielskiego przekładu "Baudolino", więc ciekaw jestem: Czy to polskie tłumaczenie jest takie kiepskie, czy też angielskie tłumaczenie takie dobre? A może jeszcze jakiś inny powód, dla którego to ostatnie przypadło Ci bardziej do gustu?
 
Awatar użytkownika
Qball
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 643
Rejestracja: śr lis 02, 2005 11:43 pm

wt kwie 17, 2007 12:46 am

Borys pisze:
Czy to polskie tłumaczenie jest takie kiepskie


Nie jestznów takie złe. Angielskiego nie miałem okazji sprawdzać ale polskie nie wywołuje uczucia odrazy do tłumacza.

Aet pisze:
"Swiat Książki" dni temu kilka wydał odczyt "O bibliotece", wygłoszony ćwierć wieku temu i tym samym zupełnie nieaktualny (te rozważania o "powielaczach"...), 10 minut czytania... tylko po co? Pazerność wydawców granic jednak nie zna


Nieaktualny ale momentami bardzo celny. A to że ma kilkadziesiąt stron i kosztuje kilkanaście złotych to naprawdę zgroza. Zresztą niaktualna twórczośc Eco jestnadal aktualna. Zakupiłem w zeszłym tygodniu "trzecie zapiski..." i pomimo tego że zawierają felietony sprzed ponad dziesięciu lat to cześć jest nadal aktualna i celna. Te nieaktualne dałoby się jednak uaktualnić wpasowując w nasze dzisiejsze realia i zamieniając kilka reczy. Eco jest po prostu ponadczasowy :)
 
Awatar użytkownika
Jakub_Bartoszewicz
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 889
Rejestracja: ndz paź 08, 2006 6:24 pm

wt kwie 17, 2007 12:59 am

Znów pprzepraszam za sporadyczne odwiedziny.

@Borys - nie zrozumiałem pytania. Przekład polski nie jest bynajmniej zły - kieruję się tutaj tylko i wyłącznie, co podkreślam, bo i polski i angielski są bardzo profesjonalne, przekładem fragmentów humorystycznych, które wypadają lepiej w wersji angielskiej. Ciekawe, jak we włoskiej.

Dziś w Empiryku widziałem "De bibliotheca" Eco, kilkanaście-do trzydziestu stron malutkiego formatu w twardej okładce za 12,- chyba sobie kupię, fajny blurb.
 
Awatar użytkownika
Caitleen
Częsty bywalec
Częsty bywalec
Posty: 193
Rejestracja: pn lut 28, 2005 8:16 pm

wt kwie 17, 2007 11:53 pm

'Imię róży' było pierwsze, chyba jest najbardziej przystępne, bo spodobało mi się bardzo po pierwszym czytaniu a miałam z piętnaście lat wtedy.

Resztę już próbowałam po angielsku. I 'Baudolino' bardzo mnie urzekł, mam jakieś spaczenie w stronę czasów mieczy, honoru i łotrzykowskich bohaterów :razz: dlatego to dla mnie najlepsza książka Eco.

'Wahadło...' pokonało mnie po dwóch stronach. 'Wyspa...' ciekawa ale zakończenie już nijakie. 'Tajemniczy płomień...' intrygujący swoją dziwnością.

W sumie - książki wielowarstwowe i warte polecenia.
 
Awatar użytkownika
-francez-
Użytkownik
Użytkownik
Posty: 15
Rejestracja: pn lip 02, 2007 4:18 pm

pn lip 02, 2007 5:08 pm

"Wahadło ..."

Pytam się tych co zarzucają tej książce polot, dowcip, skrzącą sie błyskotliwością fabułe, gdzie natknęli sie na te arcysmaczne kąski?

Bo ja tu znajduje erudycyjne mędrkowanie w przeważającej większosci wpływające na niestrawność w odbiorze i nie dlatego że rzeczy o których pisze są ujęte w wielokonstrukcyjny myślowy twór stwarzający czytelnikowi nie lada problem w przeniknięciu zapętlonego w wielokrotnie złożonym zdaniu sensu. A mowa o tym, że autor serwuje nam elitarną, chyba można tak powiedzieć, uniwersalną acz nie pozbawioną szczegółowosci wiedze, nie potrafiąc przekuć jej na pasjonujące opowiadanie o ponadczasowym symbolu tajemniczości, bo o tym wszak mowa. Doprawdy daleko mu do dotrzymania kroku swojemu pierworodnemu dziełu "Imię róży" pod względem przejrzystosci opowiadanej historii. Jeżeli ktoś jest amatorem takiego dowartościowanego całą plejadą obco i złowieszczo brzmiących słów powiesci, która nie jest wcale powiescią w normalnym tego słowa znaczeniu, tylko pretekstem do intelektualnej ejakulacji, gwałtu i nierządu wysublimowaną erudycjyjnie myslą to znajdzie w tym nie lada gratke. Ja do nich nie należe.

Co za tym "Wahadło ..." jest jedną z nudniejszych książek jakie ostanio czytałem...


Proszę pamiętać, że kolor czerwony jest zarezerwowany dla moderatorów.
Pozdrawiam,
senmara
 
Borys

pn lip 02, 2007 8:38 pm

"Wahadło ..."

Pytam się tych co zarzucają tej książce polot, dowcip, skrzącą sie błyskotliwością fabułe, gdzie natknęli sie na te arcysmaczne kąski?


Ja nic takiego nie zarzucam, ale powiem, jakie wrażenia, wyniosłem z lektury. Owszem, fabuła jest nudna, chociaż nie odstręczająco nudna -- czytać się da. W "Wahadle..." urzekł mnie natomiast przegęsty klimat konspiracyjno-spiskowy. To drugie dno, ta Tajemnica, aż tam pulsuje

[spoiler]chociaż prawie wcale nie wychodzi na światło dzienne i wszystko pozostaje w sferze domysłów. Niektórych takie potraktowanie sprawy przez autora może faktycznie zawieść.[/spoiler]

Poza tym niezłe jest zakończenie, które można interpretować na różne sposoby.

[spoiler]Główny bohater mógł oszaleć. Ale mógł też mieć rację i teraz, pogodzony ze swoim losem, czeka na ICH przybycie. ONI mogą go po prostu wykończyć, lecz mogą go też wciągnąć (siłą) do spisku -- tak czy owak oznacza to dla bohatera koniec dotychczasowego życia.

Poza tym niezmiernie podoba mi się idea, że bohaterowie, tropiąc Tajemnicę zupełnie dla żartu, sami dołożyli do niej cegiełkę.[/spoiler]

Reasumując, w "Wahadle..." nie ma za dużo dowcipu i polotu, a błyskotliwej fabuły ze świecą tam szukać, ale po pierwsze powieść posiada świetną atmosferę i bardzo nakręciła mnie na klimaty konspiracyjno-spiskowe, a po drugie można sobie poszukać ukrytych znaczeń i interpretacji.
 
Awatar użytkownika
Aet a Chiarr
Użytkownik zaawansowany
Użytkownik zaawansowany
Posty: 99
Rejestracja: wt sty 09, 2007 12:27 pm

wt lip 03, 2007 2:38 pm

Bo ja tu znajduje erudycyjne mędrkowanie w przeważającej większosci wpływające na niestrawność w odbiorze i nie dlatego że rzeczy o których pisze są ujęte w wielokonstrukcyjny myślowy twór stwarzający czytelnikowi nie lada problem w przeniknięciu zapętlonego w wielokrotnie złożonym zdaniu sensu.

:wink:
Czy nie w tym tkwi urok tej książki? W rozgryzaniu, kombinowaniu, szukaniu...? Zgadzam się z Borysem- pulsuje, aż miło. Nie mówiąc już o salwach zdrowego śmiechu, które naszły mnie w więcej niż paru momentach- taki np. wąż Kundalini... :lol:
 
Awatar użytkownika
nid
Częsty bywalec
Częsty bywalec
Posty: 245
Rejestracja: śr lut 15, 2006 11:24 pm

ndz lip 08, 2007 12:42 am

Szczerze mówiąc zarzut sprowadzający się do tego, że ktoś miał problemy ze zrozumieniem fabuły i musiał poznać parę nowych słów niespecjalnie do mnie przemawia... No, ale tu się chyba różnimy, bo mnie "Wahadło..." wciągnęło niesamowicie, choć to najwidoczniej zależy od przygotowania i oczekiwań odbiorcy - porównanie z "Imieniem róży" np., tak samo dosyć indywidualna kwestia polotu i dowcipu. Z ciekawości, taki np. Hofstadter to też dla ciebie intelektualne ejakulaty i gwałt wysublimowaną erudycyjnie myślą? Obrazek (wybacz że się podśmiewam, ale od czasu "stada koziorożców pędzących po moją duszę" w jednej z recenzji i "maniakalnego pławienia się w sztucznych konstruktach logicznych jakby kryło się w nich zbawienie" w jednej z wypowiedzi na jakimś forum nie zetknąłem się z tak ładnym, serio, zdaniem)
 
Awatar użytkownika
-francez-
Użytkownik
Użytkownik
Posty: 15
Rejestracja: pn lip 02, 2007 4:18 pm

wt lip 10, 2007 9:59 pm

Nidhogg pisze:
Szczerze mówiąc zarzut sprowadzający się do tego, że ktoś miał problemy ze zrozumieniem fabuły i musiał poznać parę nowych słów niespecjalnie do mnie przemawia...


Ja wcale nie czynie zarzutu książce ze jest naszpikowana dosyć wyszukaną pojęciowością, że jest za mądra! ( bo to tak jakbym czynił zarzut górze że jest stroma). Chyba najbardziej mi doskwiera po przeczytani jej i jej poprzedniczki "Imie...", że autor jednak rozcięczył swój niebanalny talent, mając środki ku wielkiemu pisarstwu. I zszedł na temat wyimaginowanego, daibolicznego konspiratorstwa (temat wcale ciekawy gdy zgrabanie napisany) tu jednak napuszonego stęchłą encyklopedyczną wiedzą słabo przsywajalną przez koszmarną swą ciągliwość. Co za tym, szybko sie zaryłem i zatarałem przy czytaniu, a początkowy entuzjazm uleciał szybko i niepostrzeżenie.
 
Borejko

śr lip 11, 2007 7:35 am

@francez- skoro tyleż w tej książce napuszonej stęchłej encyklopedycznej wiedzy czytaj diabolicznego konspiratora Dana Browna, on wykłada wszystko dla kilkunastolatka, a jak pisała pewna Pani w ostatniej Esensji nawet wykłada nam łopatologicznie co to za ustrojstwo ta straszna obroża uciskająca udo.
 
Awatar użytkownika
-francez-
Użytkownik
Użytkownik
Posty: 15
Rejestracja: pn lip 02, 2007 4:18 pm

śr lip 11, 2007 12:23 pm

Borejko pisze:
@francez- ...czytaj diabolicznego konspiratora Dana Browna...


Ja mówie, że piana na deserze zbyt słabo ubita, niezbyt puszysta przez to specjał skarłowaciał. A ty mi na to sugerujesz pełen szczerego, mądrego przepojonego zasadą wzajemnego miłowania sie i kierowania zbłakane owieczki na scieżke Pana doractwa, że jak mi nie w smak takie danie to kubeł ze śmieciami pełen ziemniaczanych kołnierzyków będzie dla mnie bardziej odpowiedni.

Czy ludzie nie potrafią zrozumieć, że ksiązka znurzona po ostateczne brzegi w dusznej encyklopedycznej wiedzy może byc, mimo swojej niepodwarzalnej uczoności, książką nudną i niezbyt dobrze napisaną? Bo chyba ja jestem jedyny który tak uwarza i czego bynajmniej nie wstydze sie powiedzieć. A rady, że lepiej byłoby żebym przerzucił sie na szkolny elementarz czy Dana Browna, bo to jaśniej i przystępniej napisane, pozostawiam bez komentarza.
 
Borejko

śr lip 11, 2007 1:34 pm

-francez- Ja tylko bronię U.Eco. Zauważ że napisał książkę dla mas popkulturową, masę genialnych felietonów, wreszcie miał ochotę napisał książkę, w której popisuje się bądź prezentuje swoją wiedzą. Zauważ że na polskim poletku obok śp. Lema nikt nie mógłby się na coś podobnego pokusić. Na książkę przepełnioną "duszną encyklopedyczną wiedzą" jak to określasz.
 
Awatar użytkownika
-francez-
Użytkownik
Użytkownik
Posty: 15
Rejestracja: pn lip 02, 2007 4:18 pm

śr lip 11, 2007 2:09 pm

@Borejko- Ja może nie czynie samego zarzutu z powodu "dusznej encyklopedycznej wiedzy" tylko jej wykorzystnie i przetworzenie, niezgrabnie rozpisanie i ujęcie w słabą fabularna całość.
 
Awatar użytkownika
Qball
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 643
Rejestracja: śr lis 02, 2005 11:43 pm

pt sie 10, 2007 12:25 am

Co jak co, ale fabuły w "Wahadle..." nie nazwałbym słabą. To że czasem tonie w zalewie "madrych" słów i wiedzy encyklopedycznej nie znaczy że jej nie ma lub jest słaba.
Jak napisał Borys - od spisków, konspiracji i knowań jest aż gęsto. Więc czy ta gęstwa jest brakiem fabuły? Nie - jest właśnie tą fabuła, do tego bardzo mocną i ciekawą.
Poza tym czytanie "Wahadła..." sprawia masę frajdy z powodu szukania ukrytych znaczeń i zakamuflowanych motywów stricte szpiegowsko-badawczych.

"Imie róży" przeczytałem dopiero po lekturze "Wahadła..." i muszę się przyznać że nudziło mnie ono momentami o wiele bardziej niż rzeczone "wahadło...".
De gustibus panowie.
 
Awatar użytkownika
nid
Częsty bywalec
Częsty bywalec
Posty: 245
Rejestracja: śr lut 15, 2006 11:24 pm

pt sie 10, 2007 10:04 pm

Ot, rzecz faktycznie w różnicy podejścia i oceny na tle "Imienia...", więc chyba nie bardzo jest o czym dyskutować, skoro o gustach nie wypada. Obrazek
 
Awatar użytkownika
earl
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 9047
Rejestracja: śr mar 21, 2007 4:10 pm

pn sie 20, 2007 1:56 pm

Chyba najsłabsza była "Wyspa dnia poprzedniego". Dobrnąłem tylko do jakiejś 100 strony, bo dostałem mętliku od różnych filozoficznych dywagacji, np. na temat, czy Chrystus zbawił tylko istoty ludzkie na Ziemi, czy też pojawił się na innych planetach, zamieszkałych przez podobne do nas istoty.

Najlepsze było chyba "Wahadło Foucalta" ze względu na tajemniczą i frapującą intrygę. Dzięki niemu zainteresowałem się genezą masonerii i ich powiązaniami z templariuszami (ciekawych tematu odsyłam do książki Christophera Knighta i Roberta Lomasa "Klucz Hirama", szczegółowo opisujących, z czego narodziło się wolnomularstwo).

"Imię Róży" przeczytałem dawno temu, jeszcze w początkach liceum. Jakiś czas później próbowałem wziąć się za nie drugi raz, ale już nie dałem rady. Za dużo dywagacji religijnych, filozoficznych i politycznych, które zaciemniają fabułę.

Natomiast "Baudolino" chyba jest najprzyjemniejszą z książek Eco, napisaną z dużym poczuciem humoru. Dzieki niej można przynajmniej zrozumieć, skąd w Europie była taka masa relikwii świętych i tyle kawałków krzyża Chrystusowego, że można z nich byłoby zbudować 4 czy 5 krzyży. A i sama atmosfera nie wieje grozą ani tajemniczością. Nic dziwnego, skoro bohaterami jest grupa przyjaciół-cwaniaków, którzy zawsze znajdą wyjście nawet z najgorszej opresji.
 
Awatar użytkownika
Siriel
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 2022
Rejestracja: śr cze 22, 2005 10:42 am

ndz paź 28, 2007 11:24 am

Caitleen pisze:
Siriel CC -> 'Tajemniczy płomień...' to jedna z najdziwniejszych książek jakie w życiu czytałam... czekam na wrażenia z lektury :)
Caitleen, specjalnie dla Ciebie. :)

Skończyłem "Tajemniczy płomień...".

Cóż, zgadzam się z krótką oceną powyżej. Książka dziwna. Niewątpliwie początek wciągający. Człowiek z kompletną amnezją emocjonalną, za to z ogromną wiedzą encyklopedyczną. Poszukiwanie siebie, odkrywanie dzieciństwa, z faszyzmem w tle.

Najbardziej podobała mi się część I, czyli właśnie na nowo uczenie się świata i zachowań. Dalej gorzej, MSZ za dużo fascynacji książkami i komiksami bohatera, choć niewątpliwie tym właśnie było jego dzieciństwo.

Trzecia część znów ciekawa, choć popadająca momentami w jakieś wizje.

Ogólnie powiem: książka nierówna, ale czyta się w miarę szybko. Mimo to plasuję ją daleko na mojej subiektywnej liście pozycji Eco. Gdzieś tak na 5 pozycji.

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości