"Wahadło ..."
Pytam się tych co zarzucają tej książce polot, dowcip, skrzącą sie błyskotliwością fabułe, gdzie natknęli sie na te arcysmaczne kąski?
Ja nic takiego nie zarzucam, ale powiem, jakie wrażenia, wyniosłem z lektury. Owszem, fabuła jest nudna, chociaż nie odstręczająco nudna -- czytać się da. W "Wahadle..." urzekł mnie natomiast przegęsty klimat konspiracyjno-spiskowy. To drugie dno, ta Tajemnica, aż tam pulsuje
[spoiler]chociaż prawie wcale nie wychodzi na światło dzienne i wszystko pozostaje w sferze domysłów. Niektórych takie potraktowanie sprawy przez autora może faktycznie zawieść.[/spoiler]
Poza tym niezłe jest zakończenie, które można interpretować na różne sposoby.
[spoiler]Główny bohater mógł oszaleć. Ale mógł też mieć rację i teraz, pogodzony ze swoim losem, czeka na ICH przybycie. ONI mogą go po prostu wykończyć, lecz mogą go też wciągnąć (siłą) do spisku -- tak czy owak oznacza to dla bohatera koniec dotychczasowego życia.
Poza tym niezmiernie podoba mi się idea, że bohaterowie, tropiąc Tajemnicę zupełnie dla żartu, sami dołożyli do niej cegiełkę.[/spoiler]
Reasumując, w "Wahadle..." nie ma za dużo dowcipu i polotu, a błyskotliwej fabuły ze świecą tam szukać, ale po pierwsze powieść posiada świetną atmosferę i bardzo nakręciła mnie na klimaty konspiracyjno-spiskowe, a po drugie można sobie poszukać ukrytych znaczeń i interpretacji.