Zrodzony z fantastyki

  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 13
 
Awatar użytkownika
Ivelio
Częsty bywalec
Częsty bywalec
Posty: 228
Rejestracja: czw wrz 15, 2005 7:45 pm

pt sie 31, 2007 3:29 pm

Mi się natomiast Blade i Van Helsing podobał, natomiast Underworld to dla mnie totalny gniot, a twórców powinno się spalić na stosie za herezje! no może troche przesadzam, ale nie podbał mi się strasznie ten film jak i jego sequel.
Do tego dorzuciłbym Rysia, Alien 4, Tomb Rider, wszystkie pottery, Z(l)ew krwi, Call of Cthulhu [może dlatego że nie lubie niemych filmów], Dracula 3000, Wiedźmin, Mortal Combat, Spiderman 1-3, Superman Returns, Od zmierzchu do świtu, Bloodrayne, Matrix Reaktywacja, Minotaur, Ring 1,2, Klątwa, Psy i chyba tyle....
 
Awatar użytkownika
NoOne3
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 1908
Rejestracja: ndz wrz 18, 2005 4:42 pm

pt sie 31, 2007 4:57 pm

Jeeez!
Tożto nawet gorszy temat niż "Najlepszy film na świecie".
Tam się przynajmniej filmy wychwala, tu się gnoi i to w najbardziej subiektywnym stylu.

Ani Blade, ani Van Hellsing nie podobał mi się... do momentu, kiedy nie siedliśmy se z kolegami z misą chipsów i nie zaczęliśmy pękać ze śmiechu ciesząc się jak dzieci z kolejnych wyłapanych z filmu "mrocznych zagrań" daywalkera, albo "serii z kuszy" zakapeluszonego łowcy. Wszystko naprawdę zależy od podejścia. Jeżeli nie można filmu oglądać poważnie, to można zazwyczaj ponabijać się z niedoróbek scenariusza, prymitywizmu postaci i wydumanych efektów specjalnych. I tak można większość złych fimów obejrzeć.

Początkowo chciałem rzeczywiście wpisać, chociażby "Wiedźmina", bo to rzeczywiście kawał solidnej kaszanki, ale jak sobie przypomniałem pewną recenzję tegoż, w necie zamieszczoną, to doszedłem do wniosku, że jak ktoś "Wiedźmina" czytał i fantasy mu nieobce, to z odpowiednim nastawieniem również się setnie na filmie uśmieje (uwaga, nie oglądać samemu, ani na poważnie!).

A "Zew Cthulhu" uważam za film wręcz genialny. Że też komuś, w dobie komputerów i internetu chciało się robić poklatkową animację... Klimat, który można łyżką mieszać.
 
Awatar użytkownika
Guru
Użytkownik
Użytkownik
Posty: 18
Rejestracja: ndz sie 26, 2007 9:06 pm

sob wrz 01, 2007 3:14 am

Ivelio pisze:
Psy


Jezys Maria! Co za herezja! Aż mnie zatkało!
 
Awatar użytkownika
Ultimate Cage
Częsty bywalec
Częsty bywalec
Posty: 215
Rejestracja: śr lis 02, 2005 5:12 pm

sob wrz 01, 2007 11:14 am

NoOne3 pisze:
Jeeez! Tożto nawet gorszy temat niż "Najlepszy film na świecie". Tam się przynajmniej filmy wychwala, tu się gnoi i to w najbardziej subiektywnym stylu. (...) Ani Blade, ani Van Hellsing nie podobał mi się... do momentu, kiedy nie siedliśmy se z kolegami z misą chipsów i nie zaczęliśmy pękać ze śmiechu ciesząc się jak dzieci z kolejnych wyłapanych z filmu "mrocznych zagrań" daywalkera, albo "serii z kuszy" zakapeluszonego łowcy. Wszystko naprawdę zależy od podejścia. (...)
Ależ nic bardziej mylnego, Szanowny Kolego NoOne3! Owszem, temat momentami niesłusznie przemieszcza się w rejony zwykłej krytyki słabych filmów, co jednak nie jest jego zamysłem. Zatem wciąż usilnie korygując jego rozwój staram się wyjaśniać, że nie chodzi tu o filmy po prostu słabe i gnojenie ich, ale o wzajemne ostrzeżenie i dialog o filmach, które rzeczywiście niepotrzebnie powstały i które namieszały zarówno w legendach, klimatach, jak i umysłach widzów. Tu mają się pojawiać solidnie uzasadnione filmy przy oglądaniu których nawet wspomniana misa chipsów i bardzo dobre towarzystwo, a nawet dziesięć litrów piwa na łebka nie pomoże! Flagowym przykładem tutaj jest właśnie "Hypercube", który zniszczył legendę i kultowość oryginału, "Mroczne Widmo", który zniszczył klimat oryginalnej trylogii, lub "Wiedźmin", który zniszczył wizję i odczucia tych co czytali książkę. Do tego tematu NIE KWALIFIKUJĄ SIĘ filmy słabe 'tak po prostu' lub propozycje nieodpowiednio uzasadnione. Hawgh!
 
Awatar użytkownika
Mandos
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 862
Rejestracja: sob sty 28, 2006 2:23 am

sob wrz 01, 2007 9:08 pm

Ultimate Cage pisze:
nawet dziesięć litrów piwa na łebka nie pomoże

To na wszystko pomaga.

Ultimate Cage pisze:
Flagowym przykładem tutaj jest właśnie "Hypercube", który zniszczył legendę i kultowość oryginału,

To znaczy, że przed obejrzeniem Hypercube pierwowzór był legendą wręcz kultową, a po obejrzeniu ... no właśnie, czym ? Jak dla mnie nic to nie zmienilo, poza tym, że obejrzałem drugą słabą częśc, co akurat nie jest czymś niespotykanym, a powiedziałbym raczej, że nagminnym.

Ultimate Cage pisze:
"Mroczne Widmo", który zniszczył klimat oryginalnej trylogii,

Patrz paragraf wcześnijeszy. Druga sprawa, że jakoś trylogia nie jest dla mnie super, ach i och więc i mroczne widmo nie zachwiało obrazu wcześniejszych dokonań pana Lukasa.

Ultimate Cage pisze:
"Wiedźmin", który zniszczył wizję i odczucia tych co czytali książkę.

Jak rozumiem, po obejrzeniu tego filmu/serialu następuje trauma w czasie ktorej zapomina się "słowo czytane" na rzecz "słowa oglądanego". I wtedy po długim leczeniu słowo wiedźmin kojarzy Ci się już tylko z panami Michałem Szczerbicem, Markiem Brodzkim i Michałem Żebrowskim, zamiast z jakimś tam Andrzejem Sapkowskim.

Odpowiedź na temat:
Nie ma dla mnie filmu który zniszczyłby cokolwiek, do każdego dzieła staram się podchodzić indywidulanie i nawet jeżeli Alien 4 jest dla mnie chałą to wciąż z przyjemnością oglądam dwójkę.
Odpowiedź na drugą część:
Żadnego. Bo mogłoby się zdażyć, że obejrzałbym tą samą kiłę dwa razy, wolę informacje na temat złych filmów trzymać gdzieś tam w główce, głęboko bo głęboko ale jednak.

ps. Temat jest bez sensu i wcześniej bądź później (wczesniej) zmieni się w licytowanie złych filmów.
 
Awatar użytkownika
Ultimate Cage
Częsty bywalec
Częsty bywalec
Posty: 215
Rejestracja: śr lis 02, 2005 5:12 pm

pn wrz 03, 2007 11:20 am

Jak zwykle bredzisz bez sensu, Mandos, żeby tylko narobić niepotrzebnego zamieszania. Co trzymasz sobie gdzieś tam w tej twojej 'główce' to nie moja sprawa. Podtrzymując mój typ na film, który nie powinien nigdy powstać uzasadniam, że "CUBE" będąc filmem niesamowitym i kultowym, głownie ze względu na niedopowiedzenia i 'brak' zakończenia, został niepotrzebnie spłaszczony przez beznadziejne 'wyjaśnienie' wszystkiego w "Hypercube" - od czego nie idzie się zdystansować podobnie jak w przypadku "Matrixa" - przed czym wypada ostrzec fanów. Dopiero "CUBE ZERO" nieco sprostował ten karygodny błąd. To tyle i ani słowa więcej ode mnie, bo nie znajduję i nigdy nie znajdowałem przyjemności w dyskusji z tobą.

EDIT: Teraz już nie ma tutaj nic obraźliwego.
Ostatnio zmieniony wt wrz 04, 2007 1:55 pm przez Ultimate Cage, łącznie zmieniany 1 raz.
 
Awatar użytkownika
Saise
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 510
Rejestracja: ndz lip 04, 2004 11:34 am

pn wrz 03, 2007 12:41 pm

Ja się muszę zgodzić z Mandosem - kiepska kontynuacja w nijaki sposób nie "dewastuje" odbioru pierwszych części. To tak jak mówi Mandos... "Wiedźmina" w kinie widziałem, ale jakoś wciąż uważam, że Saga ASa jest doskonałą lekturą, tragiczny obraz kinowy mnie nie skrzywdził. Mroczne Widmo niszczy Starą Trylogię? Brednia - jest utrzymany w zupełnie odmiennym stylu, nie gorszym, lecz innym. A na odbiór pierwszej trylogii nie wpływa w najmniejszym stopniu. Przecież Shrek 3 nie spowodował, że przestałem lubić Shreka jedyneczke...

Racja dla Mandosa i NoOne3 - temat o guścikach ;)
 
Awatar użytkownika
Furiath
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 3802
Rejestracja: ndz mar 23, 2003 12:10 am

pn wrz 03, 2007 5:40 pm

Czy istnieje film, którego wolelibyście nigdy nie obejrzeć i potwornie żałujecie, że go widzieliście?

Całych Monty Pythonów. Tylko po to, by jeszcze raz móc obejrzeć ich po raz pierwszy i śmiać sie tak potwornie, jak podczas inicjacji ze Świętym Grallem.

Ale kreatywnie zinterpretowałem temat, nie?
 
Awatar użytkownika
earl
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 9047
Rejestracja: śr mar 21, 2007 4:10 pm

pn wrz 03, 2007 6:58 pm

Najbardziej utkwiły mi w pamięci dwa: "Dziennik Bridget Jones" oraz "Utalentowany pan Ripley". Nie wiem do dzisiaj, jak wysiedziałem w kinie, może dlatego, że byłem w cudownym towarzystwie. Nie lubię filmów o sfrustrowanych kobietach w średnim wieku (o mężczyznach zresztą też), które mają problemy intymne a także o pedałach-psychopatach. Wogóle zresztą nie lubię filmów o psychopatach, także tych hetero.
 
Awatar użytkownika
Queer_As_Folk
Użytkownik zaawansowany
Użytkownik zaawansowany
Posty: 34
Rejestracja: wt lut 27, 2007 4:49 pm

wt wrz 04, 2007 6:31 pm

Zdecydowanie zgadzam się z poglądem Ultimate Cage! Gdy jest się prawdziwym maniakiem filmowym to odczucia po obejrzniu dobrego filmu są rzeczą znaczącą i każda kontynuacja czy nawiązanie powinno być godne i nie zniszczyć tych wrażeń. Oczywiście jeśli filmy ogląda się tylko pobieżnie, tak dla zaliczenia znanego tytułu, a co gorsza w marnej jakości ściągnięte z internetu, to rzeczywiście można je bez żadnych odczuć i emocji oceniać zupełnie odrębnie, nie zauważając wpływu na wcześniejsze produkcje. Spójrzcie na to z pewnej perspektywy: w przypadku wspomnianego już filmu "Matrix" - po pierwszej części był postrzegany jako niepowtarzalny i wyjątkowy film fantastyczny, który znacząco zmienił mentalność pokolenia, implantując do umysłów nowatorską tezę istnienia matrixa. Powstanie kolejnych części przeniosło postrzeganie całej serii za niewiele znaczącą fantastyczno-mangową masową produkcję (z "Animatrixami" i "Enter the Matrix" włącznie) bez głębszego przekazu, opartą wyłącznie na efekciarstwie. Podobnie byłoby z "LOST", który póki co jest bardzo intrygujący i kultowy, ale gdyby zrobić podsumowujący film zupełnie bezsensownie wyjaśniający wszystkie wątki w stylu: to wszystko to taki BigBrother, a rozbitków cały czas obserwują kosmici, to większość fanów zupełnie by to zniechęciło do całej serii, a nie tylko do jej kawałka! Zupełnie czym innym są zwykłe kontynuację, które są raz lepsze, a raz gorsze, a czym innym filmy żerujące na popularności swoich pierwowzorów, ale działające na niekorzyść historii w nich zawartej.
 
Awatar użytkownika
Denethor
Częsty bywalec
Częsty bywalec
Posty: 193
Rejestracja: czw gru 22, 2005 9:48 pm

wt wrz 04, 2007 6:46 pm

Ultimate Cage pisze:
Czy istnieje film, którego wolelibyście nigdy nie obejrzeć i potwornie żałujecie, że go widzieliście?

Oj sporo takich ponieważ teraz o nie nie trudno. :wink: Z ostatnich przypominam sobie Ghost Raidera. Totalny kicz, który zamiast mnie odprężyć jak typowy film "klasy C" tylko zirytował. Nie mogę w ciąż uwierzyć, że Nicolas Cage zgodził się zagrać w takiej szmirze "O przygodach pana płonącej czaszki".
 
Awatar użytkownika
Mandos
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 862
Rejestracja: sob sty 28, 2006 2:23 am

śr wrz 05, 2007 8:06 pm

Ultimate Cage pisze:
Jak zwykle bredzisz bez sensu, Mandos, żeby tylko narobić niepotrzebnego zamieszania. Co trzymasz sobie gdzieś tam w tej twojej 'główce' to nie moja sprawa.

Bo pojawiasz się tutaj tylko po to aby wyłuszczyć swoją rację bez podstawowej umiejętności słuchania drugiej strony. Kiedy ktoś nie zgadza się z Twoim zdaniem umiesz tylko powiedzieć "bredzisz Mandos".

Zadam Ci pytanie na które oczekuję odpowiedzi. Czy po obejrzeniu HyperCube uważasz, że Cube stał się gorszym filmem niż przed seansem ?

Queer_As_Folk pisze:
po pierwszej części był postrzegany jako niepowtarzalny i wyjątkowy film fantastyczny, który znacząco zmienił mentalność pokolenia, implantując do umysłów nowatorską tezę istnienia matrixa.

To żeś się pan zagalopował. Był popularny ale co do zmiany mentalności pokolenia to gruba przesada. To samo powiedziałbyś o 4 pancernych i psie ? :-)

Queer_As_Folk pisze:
Powstanie kolejnych części przeniosło postrzeganie całej serii za niewiele znaczącą fantastyczno-mangową masową produkcję (z "Animatrixami" i "Enter the Matrix" włącznie) bez głębszego przekazu, opartą wyłącznie na efekciarstwie.

No patrz, a ja już po ukazaniu się jedynki spotkałem się z takim twierdzeniem. Takie szukanie głębszego sensu tam gdzie autorzy wcale tego nie planowali, zresztą całkiem nagminny proceder wykorzystywny aby napędzić więcej fanów. Nic nie sprzedaje się tak dobrze jak film z naklejką "kultowy".
Motyw z matrixem nie jest nowy, w literaturze orał go w tą i spowrotem Dick na przykład. Więc zachwycanie się pomysłowością twórców tego filmu jest z lekka ... żenujące.

Teraz pytanie takie samo jak do Caga, czy obejrzenie drugiej i trzeciej części wpłynęło na Twoją ocenę części pierwszej ? Jeżeli tak, to dlaczego ? Oczywiście co innego jest ocena cyklu jako takiego, a co innego plecenie o niszczeniu dorobku filmu za pomocą jego kontynuacji.

I jeszcze jedno. Równie często jak kontynuacjami jesteśmy zdegustowanie częściami pierwszymi. Na przykład taki AvP mógłb być super, a wyszło co wyszło. Powiedziałbym nawet, że to jest "boleśniejsze" bo po dwójkach wszyscy oczekują obniżenia lotu, tak z definicji.
Ostatnio zmieniony czw wrz 06, 2007 6:12 pm przez Mandos, łącznie zmieniany 1 raz.
 
Awatar użytkownika
NoOne3
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 1908
Rejestracja: ndz wrz 18, 2005 4:42 pm

czw wrz 06, 2007 11:00 am

Mandos pisze:
Na przykład taki AvP mógłb być super, a wyszło co wyszło.


Osobiście podałbym raczej przykład "Mad Max'a" i "Terminatora", bo te już doczekały się kontynuacji (choć tendencja pozostała: po lepszych "dwójkach" przyszły "trójki" na o wiele niższym poziomie), a AvP2 jeszcze nie wiemy jaki będzie.

I nieśmiało poparłbym tu Mandosa. Nie ma co dorabiać do filmów jakiegoś etosu, niweczonego przez kontynuacje. Nie można się obrażać i narzekać na prawa rynku. Film się przecież nie zmienił. Zmienił się co najwyżej jego odbiór.
A jeśli film się sprzedał to kontynuacja powstanie i tyle. Aż dziw, czemu jeszcze nie ma "Titanica 2".

Edit:
Pamiętam, że już po pierwszym Matrixie dyskutowaliśmy nad różnymi gigantycznymi bzdurami przesłoniętymi przez egzotyczne i nowatorskie efekty specjalne. Kolejne części podsunęły tylko więcej takich kwestii, próbując odpowiedzieć na stare pytania.
 
Awatar użytkownika
Queer_As_Folk
Użytkownik zaawansowany
Użytkownik zaawansowany
Posty: 34
Rejestracja: wt lut 27, 2007 4:49 pm

czw wrz 06, 2007 12:39 pm

Mandos pisze:
Queer_As_Folk pisze:
Jak zwykle bredzisz bez sensu, Mandos, żeby tylko narobić niepotrzebnego zamieszania. Co trzymasz sobie gdzieś tam w tej twojej 'główce' to nie moja sprawa.
Ja tego wcale nie napisałem, to słowa Ultimate Cage! W wielu kwestiach się z nim zgodziłem, ale przecież nie jestem aż tak bezpośredni, choć należało się Tobie Mandos!

Mandos pisze:
Teraz pytanie takie samo jak do Caga, czy obejrzenie drugiej i trzeciej części wpłynęło na Twoją ocenę części pierwszej ? Jeżeli tak, to dlaczego ? Oczywiście co innego jest ocena cyklu jako takiego, a co innego plecenie o niszczeniu dorobku filmu za pomocą jego kontynuacji.
Akurat w przypadku "Hypercube" tak było. I teraz, uwaga, uzasadniam! Niedopowiedzenia w filmach są bardzo intrygujące, choć rzadko stosowane, szczególnie w holyłudzie gdzie wszystko musi być dosłowne, bo inaczej zżeracz popcornu by nie zrozumiał treści. Dlatego zakończenie "Cube" pozostawiało pole do własnej interpretacji lub potraktowanie go jako surrealistyczną wizję twórców. Po co zatem było tak dosłowne, nieciekawe i zupełnie niepotrzebne wytłumaczenie czego co nie wymagało wyjaśnień? W ten sposób własna wizja w stylu co by było gdyby została zastąpiona tandetną wizją z "Hypercube". Ale jak sądzę nadal tego nie zechcesz zrozumieć i zawzięcie postawisz na swoim.

Teraz pytanie do Ciebie Mandos i do NoOne3: wspomniałem wcześniej "Lost" do którego się nie ustosunkowaliście. Czy gdyby cały serial i jego nurtujące wątki wytłumaczyć w sposób zupełnie bezsensowny i nieciekawy to czy nadal uważalibyście ten serial za ciekawy? Dajmy na to - czarny dym jest jednym ze zmiennokształtnych kosmitów zamieszkujących inną planetę na którą porwali tylko jednego, do tego nieznanego jeszcze widzom rozbitka o imieniu Kazimierz i wcielając się w postaci Jacka, Sawyera, Locka, Kate, Bena i wyspy samej w sobie, tylko robią sobie taki teatrzyk dla zbadania jego zachowań? To tak samo jak durne wyjaśnienie kwestii z "Cube".
 
Awatar użytkownika
Drachu
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 1617
Rejestracja: sob cze 26, 2004 1:50 pm

czw wrz 06, 2007 12:56 pm

Queer_As_Folk pisze:
Oczywiście jeśli filmy ogląda się tylko pobieżnie, tak dla zaliczenia znanego tytułu, a co gorsza w marnej jakości ściągnięte z internetu, to rzeczywiście można je bez żadnych odczuć i emocji oceniać zupełnie odrębnie, nie zauważając wpływu na wcześniejsze produkcje.


Mandos, kamień do Twego ogródka.
Jeśli HyperCube nie popsuł Ci Cube, to na pewno ściągałes go z netu i nie było w tym uczuć i emocji, a jedynie chęć zaliczenia (o seksie też się tak mówi, no nie?).
I jeśli oglądasz Modę na sukces i odcinek 4578 nie zniszczył Ci wspaniałych wrażeń po odcinku 2345, to była to tylko chec zaliczenia i nie było w tym emocji, ani uczuć :P

Wiesz Mandos, dwóch nas już chyba jest. Mi też kiepskie sequele nie psują odbioru części pierwszych. Pewnie żeśmy buce, co zostało tak dykretnie zasugerowane :)

Queer_As_Folk pisze:
Spójrzcie na to z pewnej perspektywy: w przypadku wspomnianego już filmu "Matrix" - po pierwszej części był postrzegany jako niepowtarzalny i wyjątkowy film fantastyczny, który znacząco zmienił mentalność pokolenia, implantując do umysłów nowatorską tezę istnienia matrixa.


No proszę Cię... mentalność pokolenia? Nowatorska teza?

A swoją drogą - widziałem parę gniotów, ale jakby mi je kto wymazał z pamięci, to mógłbym przez przypadek obejrzeć je znowu.
 
Awatar użytkownika
NoOne3
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 1908
Rejestracja: ndz wrz 18, 2005 4:42 pm

czw wrz 06, 2007 1:18 pm

"Lost"? Zawiodę Cię.
Przestałem go oglądać pod koniec pierwszej serii.

Wymyślate problemy, niemożliwe konstrukcje wydarzeń. Wieczny trzydniowy zarost u większości mężczyzn i brak realizmu przy zdobywaniu pożywienia. Straszna umowność sytuacji nie pozwoliła mi się dalej wczuwać w wydarzenia i serial stracił cały swój urok.

A szukając analogii, to gdyby ktoś chciał zrobić serial, który tłumaczyłby wszystkie tajemnice "Miasteczka Twin Peaks" to nawet jeżeli bym go w ogóle oglądał, to nie sądzę żeby wpłynął na moje postrzeganie pierwowzoru.

Sztuka obroni się sama, a trochę dystansu do filmu nie zawadzi. Dobrze jest sobie obejrzeć wtedy film ponownie i zobaczyć co w nim było naprawdę, a co było tylko wrażeniem w naszej pamięci.
 
Awatar użytkownika
Ysabell
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 1410
Rejestracja: wt maja 04, 2004 12:48 am

czw wrz 06, 2007 1:53 pm

A ja chyba nigdy nie oglądałam filmu, który bym chciała wymazać z pamięci. A nawet tak dobrego, żebym go chciała wymazać i obejrzeć jeszcze raz po raz pierwszy (Pewnie dlatego, że lubię oglądać filmy, które lubię po kilka-kilkanaście razy - to tak jak z książkami)... :-)

W sumie to nawet nie pamiętam jakichś specjalnie marnych filmów, które bym oglądała, przynajmniej ostatnio... Ale ja mam łatwo, bo mogę zapytać mojego Ojca czy mi się ten film będzie podobał czy nie i chroni mnie to przed bublami. :]

A co do sequeli i innych kontynuacji - jakoś nigdy mi nie przyszło do głowy, że kontynuacja może w jakiś sposób zmienić odbiór dobrego filmu. To trochę tak jak z książkami - Pana Samochodzika autorstwa Nienackiego nie psują mi późniejsze (w większości) głupoty dopisywane przez innych autorów ;-)

Ale mi się Matrix nie podobał (nie lubię efektów specjalnych, a pomysł był ostro wtórny), chociaż i tak bardziej niż Losty...
 
Awatar użytkownika
Ultimate Cage
Częsty bywalec
Częsty bywalec
Posty: 215
Rejestracja: śr lis 02, 2005 5:12 pm

czw wrz 06, 2007 3:47 pm

...a ja nadal nie lubię "Hypercube" :evil: i wciąż żałuję, że go obejrzałem! Co nie zmienia faktu że "CUBE" i "CUBE ZERO" są filmami doskonałymi. A jeśli chodzi o krytykę całego nadanego przeze mnie tu tematu to widziałem już zdecydowanie bardziej bezsensowne na tym forum...
 
Awatar użytkownika
Guru
Użytkownik
Użytkownik
Posty: 18
Rejestracja: ndz sie 26, 2007 9:06 pm

czw wrz 06, 2007 4:36 pm

NoOne3 pisze:
Osobiście podałbym raczej przykład "Mad Max'a" i "Terminatora", bo te już doczekały się kontynuacji (choć tendencja pozostała: po lepszych "dwójkach" przyszły "trójki" na o wiele niższym poziomie), a AvP2 jeszcze nie wiemy jaki będzie.


Tak jak trzecie części obu wymienionych filmów wyraźnie są gorsze, tak zdecydowanie nie można się zgodzić z twierdzeniem powyższym.

Zarówno Terminator 1 i 2 jest nieporównywalny. To zupełnie inne gatunki. Pierwszy to horror/thriller drugi natomiast czystej krwi film akcji. Przy czym każdy z nich w swojej kategorii to klasyk i wzór do naśladowania. Tak samo jest z Mad Maxem.

Zatem twierdzenie, że jedna bądź druga część jest lepsza jest wyłącznie wyrazem upodobania do danego gatunku. Nie zaś oceną samyc filmów ogólnie.
 
Awatar użytkownika
Mandos
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 862
Rejestracja: sob sty 28, 2006 2:23 am

czw wrz 06, 2007 6:46 pm

Guru pisze:
Ja tego wcale nie napisałem, to słowa Ultimate Cage! W wielu kwestiach się z nim zgodziłem, ale przecież nie jestem aż tak bezpośredni, choć należało się Tobie Mandos!

Sorki, przy cytowaniu czasami system wariuje. Poprawiłem.

Queer_As_Folk pisze:
Czy gdyby cały serial i jego nurtujące wątki wytłumaczyć w sposób zupełnie bezsensowny i nieciekawy to czy nadal uważalibyście ten serial za ciekawy?

Widzisz tak samo jak filmy traktuję jako pewne odrębne całosci które moge różnie oceniać tak serial zwykle dzielę na sezony i traktuję podobnie. Niestety lost nie oglądałem na tyle namiętnie aby traktować to jako przykład ale możemy pogadać ogólnie.

Padł tutaj przykład Twin Peaks. Gdyby teraz powstała trzecia seria która rozwiazałaby wszystkie tajemnice i to w bzdurny sposób nie powiedziałbym, że serial przestał mi się podobać. Powiedziałbym, że dwie serie były zarąbiste natomiast trzecia to głupota. Oczywiście szkoda, że tak nośny pomysł (ogólnie podchodząc) został zmarnowany w nastepnych częściach/sezonach. Ale nie jest to jakaś tragedia.

Co do tajemnic, to się zgodzę. Fajnie jak są, niestety na przykład w serialach w końcu muszą zostać rozwiązane i zastąpione przez inne, gdyż widz na dłuższą metę zacznie się nudzić.

Drachu pisze:
Wiesz Mandos, dwóch nas już chyba jest. Mi też kiepskie sequele nie psują odbioru części pierwszych. Pewnie żeśmy buce, co zostało tak dykretnie zasugerowane Smile

Nie da się tego ukryć, i nie zmieni tego fakt, że lubisz D&D, a ja mrok Warhammera ;-).
 
Awatar użytkownika
Queer_As_Folk
Użytkownik zaawansowany
Użytkownik zaawansowany
Posty: 34
Rejestracja: wt lut 27, 2007 4:49 pm

ndz wrz 09, 2007 7:04 pm

Tylko słówko co do "Twin Peaks" - powstał przecież film zatytułowany "Fire walk with me" mający w zamierzeniu wytłumaczyć zagadki serialu, który mimo ognistego tytułu okazał się niewypałem i nie wpłynął pozytywnie na serial...
 
Awatar użytkownika
Mandos
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 862
Rejestracja: sob sty 28, 2006 2:23 am

ndz wrz 09, 2007 7:51 pm

Queer_As_Folk pisze:
Tylko słówko co do "Twin Peaks" - powstał przecież film zatytułowany "Fire walk with me" mający w zamierzeniu wytłumaczyć zagadki serialu, który mimo ognistego tytułu okazał się niewypałem i nie wpłynął pozytywnie na serial...

No widzisz jakie to proste, zupełnie o tym zapomniałem. Chociaż tytuł znajomy oraz coś mi się kołata po główce, że oglądałem. Nawet jeżeli to była porażka to po tak długim czasie pamiętam przede wszystkim dwa sezony serialu plus "siwego" walącego głową w lustro, a nie ten film. Pozytywne odczucia nie zostały wymazane przez nastepne produkcje.
 
Awatar użytkownika
NoOne3
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 1908
Rejestracja: ndz wrz 18, 2005 4:42 pm

pn wrz 10, 2007 1:45 am

U mnie to samo. Musiałem oglądać, bo coś się kołacze po głowie, a ni w ząb nic nie pamiętam z filmu.
Widać reakcja obronna organizmu.

Prawie jakby mi go ktoś "wymazał z pamięci" :shock: .
 
Magnes
Użytkownik zaawansowany
Użytkownik zaawansowany
Posty: 31
Rejestracja: ndz lip 24, 2005 6:13 pm

czw paź 11, 2007 12:44 pm

Wiedźmin, Earthsea (nie obejrzałem do końca), także... Lord of the Rings (za zepsucie książkowej wizji i obrzydzenie książki).

Mógłbym też dodać Mindhunters - zwane także Mind Killers ;) - ale nie byłoby to szczerze, bo na Mindhunters nieźle się ubawiłem wyliczając idiotyzmy, jakie w tym filmie były. Moja ulubiona scena, to gdy pojawia się gostek, który wcześniej dostał w głowę wielką gaśnicą leżąc na schodach (na oko powinna zostać miazga) i trzymał się za głowę, że go niby boli (a okazał się żywy tylko dlatego, żeby w filmie można było zaskoczyć widza zakończeniem!) oraz scena, gdzie gostek, żeby nabrać innych że nie żyje wyskoczył w kamizelce kuloodpornej pod ostrzał i dał się postrzelić w tą kamizelkę (ciekawe jakby ktoś w głowę trafił). Oczywiście także celem było zaskakujące zakończenie. Przyznam, że naprawdę przez jakiś czas myślałem, że ten film jest parodią, dopiero później na imdb.com wyczytałem, że jednak nie. :)
 
slann
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4982
Rejestracja: pt paź 14, 2005 10:35 am

czw paź 25, 2007 10:29 am

Nie oglądałem filmu, który by mi się nie podobał na tyle bym go chciał wymazać. Zawsze znajdę kilka scen, czy motywów które mi się podobają. Blade to fajna inspiracja dla wampira maskarady, a underworld dla woda. Chyba tylko drugi mortal kombat był na tyle kiepski, iż oglądanie go mnie zniesmaczyło. W sumie serial wiedźmin nie był taki zły. Kiepskie efekty specjalne i tragiczne udźwiękowienie zepsuły go. Odcinki o smoku i ten o jeżoludziu były nawet niezłe. A matrix 2 i 3 były super
 
Awatar użytkownika
Largus
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 899
Rejestracja: wt lut 08, 2005 10:39 pm

sob sty 05, 2008 11:39 pm

Najbardziej chcialbym wyrzucic z pamieci film ktorego tytulu juz nie pamietam :D a opowiadal o wloskiej mafii ktora porwala wloskiego polityka, ktory mial chyba zostac prezydentem. Film byl naprawde strasznie nudny, kompletnie zero dynamizmu, jakiejs akcji. Przez caly film przewijaly sie dialogi porywaczy miedzy soba oraz miedzy porywaczem a tym politykiem. Film podobno oparty na faktach (chyba, ze mnie pamiec zawodzi :P )

Innym filmem ktory chetnie bym wymazal z pamieci byla "Nie ma zimy bez ognia". Rowniez sie na nim wynudzilem. Opowiadal o rodzinie, ktorej splonal dom oraz stracili dziecko.

O w/w filmach napewno nie slyszeliscie jezeli nie jestescie osobami, ktore interesuja sie filmami "niszowymi" oraz nie chodza na Festiwale Filmowe.

Z takich juz bardziej komercyjnych wyrzucilbym z pamieci na pewno "Lochy i Smoki". Film chociaz stworzony na podstawie RPGa DnD to jednak jest strasznym gniotem.

Byl tez taki film "Moj najlepszy przyjaciel", film raczej malo komercyjny a opowiada o francuzie ktory zaklada sie ze znajomymi, ze za tydzien (?) przedstawi im swojego najlepszego przyjaciela, poniewaz wszyscy go podejzewaja, ze takowego nie posiada. No i tak jest naprawde i przez ten caly tydzien rozpaczliwie szuka tego jedynego, ktory okazuje sie taksowkarzem.

Nic wiecej jak narazie mi do glowy nie przychodzi. Widocznie nic gorszego nie widzialem :)
 
Awatar użytkownika
Varmus
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 1443
Rejestracja: śr sty 18, 2006 5:52 pm

ndz sty 06, 2008 12:32 am

Jeżeli film przestaje mi się podobać, przestawiam się natychmiast na system odbierania go jako komedię/parodię/pastisz/whatever i zrywam boki ze śmiechu podczas oglądania go. taka reakcja obronna organizmu na gnioty :P .

Mimo to istnieją dwa filmy, które oglądałem, i których tworców mam ochotę zamęczyć w sposób na tyle okrutny, by najstraszliwsze średniowieczne kaźnie wydawały się przy tym odcinkiem Teletubisiów.

1) Dungeons & Dragons: The Movie. Straszne. Po prost straszne, co zrobili. :cry:

2) Wiedźmin. Jedynym dobrym punktem tego filmu jest IMHO sam Geralt, ktory jako jedyny wypada wcale nieźle. Może przez tragiczną resztę, sam nie wiem. Ale za każdym razem, jak przypominam sobie ten film, mam ochotę iść z tasakiem na miasto zapolować na osoby związane ze stworzeniem tego kawału gówna.
 
Awatar użytkownika
earl
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 9047
Rejestracja: śr mar 21, 2007 4:10 pm

ndz sty 06, 2008 11:33 am

Varmus pisze:
2) Wiedźmin. Jedynym dobrym punktem tego filmu jest IMHO sam Geralt, ktory jako jedyny wypada wcale nieźle. Może przez tragiczną resztę, sam nie wiem. Ale za każdym razem, jak przypominam sobie ten film, mam ochotę iść z tasakiem na miasto zapolować na osoby związane ze stworzeniem tego kawału gówna.


Zgadzam się co do samej fabuły, gdyż scenarzysta i reżyser nie mieli po prostu pomysłu na to, jak złączyć w miarę spójnie kilkanaście, niepowiązanych zbytnio ze sobą opowiadań. Zwłaszcza, że przeciętny widz i tak nie wie dlaczego u diabła ten cały Nilfgaard szuka Ciri i po co akurat ona jest potrzebna cesarzowi do urodzenia potomstwa. Ja sam nie wiedziałem, póki nie przejrzałem całej sagi.

Natomiast oprócz Michała Żebrowskiego bardzo dobrze wypadli też inni aktorzy - jak zawsze Maciej Kozłowski w roli czarnego charakteru wiedźmina-renegata (notabene postaci nie występującej w powieściach), cyniczny Adam Ferency jako wysłannik cesarski no i Grażyna Wolszczak, która idealnie wpasowała się w rolę Yennefer - kobiety dojrzałej fizycznie ale nadal szalenie atrakcyjnej.
 
Awatar użytkownika
Seprioth
Użytkownik zaawansowany
Użytkownik zaawansowany
Posty: 42
Rejestracja: śr sty 02, 2008 6:48 am

ndz sty 06, 2008 12:28 pm

Zapominacie o genialnym IMO Zamachowskim jako Jaskrze, który był dla mnie jedyną udaną postacią w tym filmie :P
 
Craven

ndz sty 06, 2008 3:46 pm

Oo tak, ta nalana morda pasowała idealnie do hrabiego Juliana :)
I te śpiewy mmm :hahaha:
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 13

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości