Havelock pisze:Wyjście z undergroundu na salony jest możliwe - hip-hopowcom się udało, to nam też się uda
To tutaj pojawia się zaraz pewne zagadnienie i powód, dla którego gry fabularne nie są zbyt popularne. Hip-hop jest najmniej wymagającą muzyką. Pod względem muzycznym to tylko rytm, cos jak bębny murzyńskie. Gry fabularne są jedną z najbardziej wymagających form spędzania wolego czasu. Pominąwszy tych gracz, którzy zaczynają w wieku 8-12 lat i na początku grają na zasadzie: "Stoicie z mieczami blokując drogę w jaskini, szarżuje na was armia orków... większe rozczepienie... zabiliście 60 i dowódcę, padliście, ale akurat przybył oddziałek z pobliskiego miasta, orków dobił, was uleczył i dał wam złoto, a MG pedeki. I macie poziom.", gra fabularna jest wysiłkiem intelektualnym. Mistrz gry, który wymyśla przygody często tyle, co potem trwa sesja. Odgrywanie postaci. Wymyślanie historii. Usilna próba przeżycia. To wszytko jest wysiłek intelektualny. Gra rozwija, ale i wymaga. Osoby mówiąc wprost - głupie, bez okręcenia konkretnego, kto to taki, niemal nie grają w gry fabularne. Zwróć uwagę, że prawie wszyscy eRPeGowcy kończą ogólniaki i idą na studia, zaś im wyższy poziom tych ogólniaków, tym zwykle więcej graczy. Szczególnie w miastach to się sprawdza.
A właśnie, w miastach. Ale im mniejsza mieścina, tym mniejsze prawdopodobieństwo znalezienia podręczników. Wolniejszy napływ "idei" gier fabularnych, które przecież u nas są jeszcze dość nowe, przez co zbyt wielu 30 letnich graczy się nie uświadczy. Mniejsza szansa na skompletowanie drużyny, szczególnie o na tyle zbieżnych preferencjach, by grać razem. Drużyny spoza bliskiego kręgu niemal zawsze kompletuje się wśród osób znających zagadnienie. Zaś jak mało osób zna, to cóż. Można i grać 10 lat, a potem "cześć RPG" drużyna się rozpadła, innych graczy odpowiednich nie ma.
evreltor pisze:Dlatego też, podsumowując, wyrażam nadzieję, że RPG zostanie zauważone przez media (bo czy znacie jakiś magazyn RPG? program w telewizji?).
Zostało, lecz jeszcze nie w Polsce. W amerykańskim filmie, czy programie można nie raz usłyszeć w tle o grach fabularnych. Wychodzą też magazyny. Od naprawdę dawna. Nawet w podręcznikach D&D masz odwołań kilka do Dragon Magazin. Należy zwrócić uwagę na to, że gry fabularne mają ponad 30 lat, ale u nas ewenementem na Polskę jest ktoś, kto zaczynał więcej, niż 15 lat temu.
Uważam, że najważniejsze kwestie to niemal zupełny brak reklam i czas.
Sam, gdy pod koniec 6 klasy usłyszałem o grach fabularnych od o 1,5 roku starszego kolegi przez całkiem długi czas nie rozumiałem do końca o co chodzi. W mojej klasie w podstawówce nikt o grach fabularnych nie słyszał. W gimnazjum jedna osoba grała na wczasach w "Grę przygodową Dungeons & Dragons" i 2 maiły przelotny kontakt z młotkiem. I nikt nie grał. W ciągu trzech lat wszyscy w klasie wiedzieli, co to są gry fabularne, wszyscy chłopacy w życiu zrobili przynajmniej jedna kartę, 11 miało na koncie więcej, niż 2 sesje, 7 grało całkiem długo, 4 bardzo dużo, zaś 3 gra ze mną nadal. Ponieważ ja zawsze prowadziłem inni uczyli się być graczami, lecz jeden gra obecnie ze swoim kuzynem. Mój brat w klasie miał trochę mniej graczy, ale nadrobił to graczami spoza niej. Tak więc od jednego wspomnienia nam o "eRPGach książkowych" rozpowszechniło się to niemal jak pożar. Jeszcze 2 graczy, którzy nie grają teraz u mnie, gra u innych MG.
Klasa składała się ludzi inteligentnych (zrobili nam zbitkę, wszyscy na koniec gimnazjum mieli czerwone paski).
Hyareil pisze:Na hasło "Pratchett" zareagowało pół mojej klasy
Hm.. ja nie czytam literatury tego rodzaju, ale u mnie nie da się nie znać tego autora, tyle osób czyta na przerwach, czy na religii (ksiądz pozwala, a klasa mało religijna). Zresztą w gry fabularne też gra ponad połowa. Uczęszczam
zaś do mat-infu w jednym z wrocławskich ogólniaków. Z tego co zauważyłem w mojej szkole najwięcej osób gra w mat-infach, a najmniej w humanie (nie liczac tych biol-chemów, gdzie sa niemal same dziewczyny, bo w szkole nie wiem, czy poza jedną z mojej klasy któraś gra). Co do czytania Prachetta, to że się czyta fantastykę nie znacyz, że wie się co to są gry fabularne. Nawet to, że się czyta książki z Forgottena nei oznacza, że się to wie. Miałem przykład w klasie w gimnazjum. Kilka osób czytało fantastykę, jednej ulubioną była saga o Drizzcie, a o RPGach nie wiedzieli.