tom II opowieści o SiNafay. Oparte o znaną wszystkim grę (ale ze zmianami wynikającymi z tomu I). Proszę o komentarze.
P.S. Choć założę się że Raven będzie pierwszy
P.S. Choć założę się że Raven będzie pierwszy
SiNafay Vrinn ominęła strażników w fortecy Candlekeep.
ochlapała sobie twarz winem, następnie go zlizała.
Ku jej zdumieniu cała trójka roześmiała się szczerym śmiechem.
SiNafay Vrinn popatrzyła zdumiona na Goriona, który właśnie kazał jej wstać znad lektury...
- Hej, ty! Ty jesteś tym bachorem Goriona, no nie?
Twój ojciec Gorion prosił mnie o dziwną przysługę. Mam cię nauczyć walczyć. Gotowa?
bliźniacze miecze zawyły w powietrzu, a gardło Jondalara zostało przecięte.
- Uciekaj, moje dziecko, ile sił w nogach! – krzyknął Gorion.
Drowka nie spierała się z nim.
Rozmowę przerwał okrzyk strażnika.
- Pani! Pod murami znaleźliśmy dwa ciała mrocznych elfów!
Pozostali zobaczyli, jak drowka z głuchym okrzykiem zaciska kurczowo platynowy amulet w dłoni i pada zemdlona na ziemię.
Przerwało ją trzaśnięcie drzwi i głos strażnika, który po chwili wszedł do pokoju. Prowadził za sobą mrocznego elfa z rozpłatanym bokiem.
- Hej, odsuń się! Nie lubię tu takich jak ty! – warknął.
- Hej, ty im powiedz, Marl – wtrącił się człowiek, z którym ów wcześniej rozmawiał.
- Hola! Idziemy, kędy wola! Masz coś przeciwko temu?
Pomimo zauroczenia wspaniałym widokiem mroczna elfka zachowała dość przytomności umysłu, by uchylić się przed niespodziewanym atakiem.
SiNafay uchyliła się przed ciosem, trafiając go kantem dłoni pod kolano.
Zgruchotane przez ogrilliona kolano Khalida załamało się pod nim.
SiNafay podniosła kuszę i strzeliła Montaronowi w twarz. Niziołek przewrócił się na wznak.
- Imoen, daj mu odtrutkę! – warknęła.
Jego zaklęty czubek przeciął pierś Neiry
miniaturowy przestrzenny chomik Boo
Pergamin zatrzeszczał i spłonął, patrząc mężczyznę,
To najdalej na zacgód wysunięta odnoga
skinął głową i puścił się pędem przez wiszący mosty
Jeden z psiogłowych przeleciał nad bareirką z lin
most przestał się niebezpiecznie bujać, drużyuna przeszła po nim
Upuszcozne przez nich halabardy
stanęła znów obok nich mkilka metrów
Calishyta rzucił się do biegu wymachując ogromnym, przeklętym mieczem, który już raz stał się przyczyną jego śmierci.
- Ty okaleczyłeś Khalida – powiedział chłodno Solaufein, pochylający się wciąż nad rannym – więc ty coś z tym zrób!
Możesz poruszać się siłą woli, wystarczy, że pomyślisz, w którą stronę chcesz się udać, także w górę i w dół.
Rozjuszony słowami SiNafay Mulahey zamachnął się ciężkim młotem.
Bękart i władca kopalni Nashkell runął na ziemię.
- Za cenę życia naszej towarzyszki. Jeżeli zechcesz ją zastapić, Xanie, będziesz mile widziany – odezwała się Dynaheir.
- Zabij mnie – wyszeptał.
- Jeśłi chcesz go zabić zabij i mnie!
nie odrywając wzroku od szkarłaatnych oczu Mrocznej Matki
Zeszli po wąskich, trzeszczących, drewnianych kładkach w dół
Czyżbym miał do czynienia z kolejną grupą poszukiwaczy przygód chcącą zakończyć nasze problemy?
Może chcecie nas zdradzić
Zireael pisze:Jeżeli chodzi o "wchodzenie do głowy" to trzymam się faktu ze to SiNafay jest główną bohaterką, i tylko jej przemyślenia czasem się pojawiają. A przemyślenia w rodzaju "Muszę dopaść Sarevoka..." niezbyt ciekawe są. Very Happy Very Happy Very Happy
Khalidzie… zdobyłeś zbroję bohatera swojego kraju… - głos jej lekko zadrżał.
Ardavel pisze:Śmieszni są ludzie, którzy w ten sposób odbierają krytykę...