slann pisze:Cóż, nazwanie pana RD ateistą nic nie znaczy. W końcu są ateistyczne klasyczne religie formalne(o odmianach nietypowych jak komunizm czy nazim nie wspominam).
Czy więc można pana RD nazwać niewierzącym? Oczywiście, że nie! Ludzi prawdziwie niewierzących w praktyce niema. Jedynym znanym mi człowiekiem godnym tego zaszczytnego miana był Talleyrand(a i on zapewne nie był świadomie niewierzącym). Dla mnie każdy kto potrafi w imię wyznawanych wartości poświęcić święte potrzeby biologiczne(potrzeba przeżycia i rozmnażania, pierwsza podporządkowana drugiej) jest religistą, ten kto potrafi umrzeć dla idei innej niż przetrwanie jego linii genetycznej, Osamą.
slann pisze:Dla mnie każdy kto potrafi w imię wyznawanych wartości poświęcić święte potrzeby biologiczne(potrzeba przeżycia i rozmnażania, pierwsza podporządkowana drugiej) jest religistą, ten kto potrafi umrzeć dla idei innej niż przetrwanie jego linii genetycznej, Osamą
slann pisze:tak zwana etyka to jedynie tymczasowym wytworem biologicznym
slann pisze:W praktyce nawet ewolucja jest teorią metafizyczną. W końcu metafizyka zajmuje się sensem istnienia, a ewolucja daje na to odpowiedź(przekazywać geny).
Dla mnie każdy kto potrafi w imię wyznawanych wartości poświęcić święte potrzeby biologiczne(potrzeba przeżycia i rozmnażania, pierwsza podporządkowana drugiej) jest religistą
slann pisze:Wytłumacz mi proszę dlaczego dla wielu muzułmanów, zbicie żony która go zdradza jest z wszech miar słuszne.
DeathlyHallow pisze:Dziwi mnie to, że nikt nie wyciąga pełnych konsekwencji z teorii Dawkinsa. Ja się z nim nie zgadzam i uważam go za postać wybitnie przereklamowaną, ale jeśli ktoś mu uwierzył, to życzyłbym sobie, żeby był łaskaw przesta wierzyć nie tylko w Boga, ale i w swoją własną wolną wolę i w jakąkolwiek metafiizykę.
Czytanie fantastyki przez człowieka wierzącego Dawkinsowi też musi być smutnym przeżyciem. Przecież 80% przyjemności to cień wiary, że może jednak coś takiego byłoby możliwe.
Scjentyzm to tyrania absolutnego determinizmu i nieprzełamywalnej konieczności. Scjentyzm uśmierca Boga, ale równocześnie uśmierca człowieka, jakiego znamy.
slann pisze:Ojjj ma ma! Przecież rpg ( tak jak teatr) ma religijne korzenie.
Przeżycia religijne i rpg mają nieco ze sobą wspólnego. W obu przypadkach starasz się uwierzyć w coś trudno namacalnego.
Przecierz rytuały mające na celu odtworzenie jakiegoś mitu(zwłaszcza zbiorowe) to linowa sesja. I tak, uważam, że mecz piłkarski to wydarzenie religijne)
Zresztą, RD nie jest ateistą. Jest jak większość ludzi na zachód od Bugu, i wschód o Indonezji, zachodniodwudziestopierwszowiecznianinem. Liczą się nie deklaracje, tylko styl życia(jak w przypadku ordy ałtajskiej)
slann pisze:Ojjj ma ma! Przecież rpg ( tak jak teatr) ma religijne korzenie. Przeżycia religijne i rpg mają nieco ze sobą wspólnego. W obu przypadkach starasz się uwierzyć w coś trudno namacalnego.
Nie wiemy czy świat jest deterministyczny w 100%. Więc to kwestia światopoglądu, więc i pewnego rodzaju wiary.
Czytając fantastykę oczywiście nie wierzymy w to co się dzieje, ale większość czytelników zakłada możliwość istnienia świata, w którym to mogłoby być możliwe.
Bycie konsekwentnym scjentystą zmusza do widzenia w fantasy steku obrażających inteligencję bzdur.
Nie baśni, nie tajemniczych historii właśnie, ale bzdur. Takie wszechświaty nie mają prawa się rodzić.
A jeśli rodzą się w głowach, to też źle. Zbyt blisko tu do iluzji Boga i iluzji Mitu, czyż nie?
Dawkins nie mówi, że szkiełko i oko mają być silneijsze od czucia i wiary. Dawkins całkowicie dezawuuje czucie i wiarę.
Styl życia ateisty? Konsekwentnego i spójnego? Odrzucenie całej 'nadbudowy' i każdorazowe branie jej w cudzysłów.
Polecałbym także nie mówienie o sobie poprzez konstrukt 'ja', trochę jak w "Lodzie" Dukaja. Zamiast 'poszedłem' - 'poszło się'.
Rewolucja języka? Cóż, jeśli byłaby potrzebna. Ateista, który uważa się za maszynę powinien odrzucić wszystko, co mu zasłania tą rzeczywistość.
slann pisze:Te same co w teatrze. Rpg wywodzi się bezpośrednio od komedie del’arte(nie wiem dobrze napisałem), która z kolei wywodzi się z teatru ludowego…
Innym śladem są rytuały odtwarzające starcia herosów z demonami/potworami/bogami. Jak myślisz, dlaczego w prawie wszystkich erpegach gra się osobami wyjątkowymi.
Trzecim tropem jest stan umysłu. Wbrew temu co mówią księża, zawieszenie niewiary jest podstawą religii(widoczne zwłaszcza w przypadku ludów pierwotnych).
Więc skąd te wszystkie almanachy o wczuciu się w postać? Pamiętam, że w starym dobrym mimie, za szczyt dobrego mistrzowania, uznawano wywołanie u graczy poprzez fabułę silnych emocji(płaczu strachu).
A dlaczego? Taka jest prawda. Po prostu używany termin jest za wąski.
Jakiego rodzaju ateisty? Komunisty? Oświeceniowego filozofa? Egzystencjalisty? Konfucjusza? Dobra nie będę złośliwy.
Rozumiem, że chodzi ci o ateistę czystego, bezświatopoglądowego(czy prawdziwie niewierzącego). Taka osoba powinna kierować się w życiu przedewszystkim świętymi potrzebami biologicznymi.
Po pierwsze, dziwne. To ludzie wierzący powinni się bulwersować tym, że porównuje mecz piłkarski do mszy.
Po drugie, ludzki umysł wierzy podświadomie we wszystko co zobaczy.
Wiemy wiemy. Fizyka, neurologia, jak i genetyka stwierdziły że nie ma wolnej woli.
Co takiego nie racjonalnego w jednorożcach?
Swoją drogą, bóg stwórca, jak i bogowie greccy, mogą istnieć z punktu widzenia nauki. Jeśli nasz wszechświat powstał w próbówce, to czy naukowiec który nadzorował projekt, nie był demiurgiem?
Bogowie w typie grackim to bardzo potężni ludzie. Przy odpowiedniej dysproporcji technologicznej, zeus mógłby istnieć. Dla mnie zresztą nawet Józef Stalin mógłby się mienić bogiem.
slann pisze:Po pierwsze, dziwne. To ludzie wierzący powinni się bulwersować tym, że porównuje mecz piłkarski do mszy.
slann pisze:Po drugie, ludzki umysł wierzy podświadomie we wszystko co zobaczy. Nasza podświadomość traktuje wszystko jednakowo. Racjonalizacja to proces świadomy, podobnie jak kłamanie. Nie wiara w coś jest bardzo trudne. Pomaga nam w tym nieco wspólny paradygmat realności.
[quote]
[quote="Nick cytowanego użytkownika"]cytowany fragment tekstu[/quote]
DeathlyHallow pisze:2) akrasnoludkizm nie jest tożsamy (analizując racjonalność) z ateizmem;
zupełnie lekceważycie ogólnoludzkie poznanie intuicyjne, kwestie przedrozumienia, fenomenologii i hermeneutyki
wiara w Boga nie jest emocją i przekonaniem z gatunku tych, jakimi są wiara we wróżki czy elfy ; tak psychologicznie, jak i filozoficznie
takie zestawienia są niezwykle efektowne, ale pozbawione podstaw - nie ma ludzi, którzy nagle uwierzyliby w krasnoludki i zreorganizowali swoje życie w związku z tym, a to argument pierwszy z brzegu.
DeathlyHallow pisze:Wielość ludzkich wierzeń zdaje się sugerować, że jest coś 'do wierzenia', nic ponadto, nic mniej niż to.
Co do wróżek - ani teraz, ani nigdy. Ludzie, którzy w nie wierzyli umiejscawiali je sobie w porządku świata jaki znali, ale ten porządek świetnie obchodził się bez wróżek.
Filozoficznie także ma kompletnie różne podstawy i wywołuje różne skutki - oczywiście jest kilka podobieństw, ale znacznie więcej fundamentalnych różnic.
Mamy dowody na NIEISTNIENIE krasnali, nie mamy dowodów na NIEISTNIENIE Boga.