Venomus -> jeśli nei czytałeś pierwszego komiksu AVP, to radzę przeczytać bo jest tam mniej więcej to, co ci się marzy, na 148 stronach
To, że tamte filmy kojarzą się Wam z jakimiś arcydziełami wynika pewnie z tego, że oglądaliście je jeszcze w wieku szczenięcym, w okresie, gdy za dużo filmów zachodnich do nas nie trafiało.
Wrong. Potrafię docenic coś nowego, a nawet postawić to ponad swoimi ulubionymi filmami z dziecństwa, jeśli jest dobre - kilka przykładów:
- Batman Begins, którego stawiam powyżej ubóstwianych przez siebie od początku lat 90-tych Batmanów Burtona.
- Terminatora 3 nie musiałem zmieszać z błotem i postawiłem sobie na półce z DVD ciesząc się że doszła jeszcze jedna część do jednej z moich ulubionych serii, może nieco słabsza, ale nadal dobra.
- Szósta część Rocky'ego jest wg mnie jedną z najlepszych w serii.
- Szklaną Pułapkę 4.0 obejrzałem bez zgrzytania zębami całkiem dobrze się bawiąc.
A filmy spod znaku AVP są dla mnie totalną porażką. Tu nei chodzi o sentymenty, tu chodzi o klasę tych filmów.
AVP-R to tani slasher, praktycznie klasa B, tyle ż efekty trochę lepsze. A ja tanich slasherów nie znoszę.
Pietia pisze:Szczerze? Wcale lepszy by od tego nie był.
Owszem byłby. Więcej, powiem nawet że mógłby być lepszy niż "Aliens" bo przynajmniej nie miał zrąbanego jak Aliens zakończenia z megaprzegięciami. Fabuły z tego komiksu starczyłoby na trwający 2,5 godziny, świetny film, nie jakąś 80 minutową popierdółkę.
Fabularnie te komiksy lepsze od AvP 2 (a nawet 1) nie były.
Owszem były i to wielokrotnie. Zastanawiam się czy mówisz o tym samym komiksie bo to co piszesz każe mi w to wątpić
Fabuła była składna, ładnie łączyła wszytskei wątki, miała postaci których losem mozna się było przejmować, miała to co potrzebne czyli czas na zbudowanie napięcia, odpowiednią ilośc akcji, odpowiednią ilośc walk międy obydwoma gatunkami, nie brakowało zupełnie niczego i nie było całego worka bzdur jakimi nas uraczył Shane Salerno w swoich scenariuszach do filmów AVP.
Coś jak z Gwiezdnymi Wojnami - "oryginalna" trylogia była tak samo głupia i infantylna jak "nowa", ale po prostu dorobiła się statusu klasyka i wszyscy mówią o niej z pozycji klęczącej...
Nie wszyscy.
Głupoty scenariusza to akurat IMO żaden problem - normalnemu człowiekowi w oglądaniu nie przeszkadza.
Jeśli twoja definicja "normalnego człowieka" oznacza kogoś kto ogląda filmy z wyłączonym mózgiem, to owszem, masz rację...