Cień
Cień niestrudzenie przedzierał się przez gęste haszcze, bujne zarośla i liczne pajęczyny zawieszone pomiędzy gałęziami drzew, prowadząc harfiarską drużynę w stronę położnych na wschodzie ruin. Krajobraz był niesłychanie monotonny, wciąż tylko te same, nie różniące się od siebie drzewa, polany i zagajniki. Mijały kolejne długie godziny. Słońce powoli chyliło się ku zachodowi, cienie drzew wydłużały się coraz bardziej, aż wreszcie ciemność całkowicie wzięła władanie nad lasem. W mroku nocy cienisty zabójca czuł się znakomicie, jednakże reszta drużyny zdecydowała się rozbić obóz na najbliższej polanie, by bezpiecznie przeczekać noc.
Kroczący wśród cieni wspiął się na jedno z drzew okalających polanę, po czym przysiadł na jego grubej gałęzi, decydując wziąć się wartę jako pierwszy. Oparł się wygodnie o pień drzewa i obserwował uważnie całą okolicę, przepatrując się przez mrok swym nawykłym do ciemności wzrokiem. Nim warta jego dobiegła końca, zrobił jeszcze mały obchód po okolicy, po czym udał się na spoczynek. Leżąc tak przy trzaskającym ognisku, długo nie mógł zasnąć. Wpatrywał się tylko w świecące na niebie gwiazdy i księżyc, rozmyślając na różne tematu. W końcu jednak zmęczenie dało o sobie znać, zamknął oczy i pogrążył się w głębokim śnie…
[c]***[/c]
Poszarzałe źdźbła trawy delikatnie falowały i drżały nieznacznie, owiewane delikatną, eteryczną bryzą. Gdzieś z oddali dochodził cichy szum wiatru szeleszczącego wśród gałęzi drzew, tajemniczy i złowieszczy, niosący słowa dla uszu śmiertelników nie przeznaczone. Cała polana spowita była w mlecznobiałej mgle, niemal całkowicie zasłaniającej rozciągający się wokół ponury krajobraz w odcieniach bieli i czerni pogrążony.
W oparach mgły, na samym środku polany, siedziała młoda kobieta. Długie, czarne włosy opadały kaskadą na jej szczupłe ramiona, zasłaniając jej piękna twarz i szare, tlące się delikatnym blaskiem oczy. Delikatna sylwetka kobiety zdawał się być lekko rozmyta, niewyraźna…
-
Długo kazałeś na siebie czekać. – rzekła kobieta, nie odwracając się nawet, instynktownie wyczuwając obecność przyjaciela
-
Przepraszam Cię. – rzekł cicho kroczący wśród cienia, wyłaniając się z oparów mgły –
Wykonywałem ważna misję…
-
Kolejne zabójstwo?– spytała -
Czyja tym razem krew splamiła twe ręce?
-
Niczyja. – zaprzeczył - Podróżuje z drużyną harfiarzy w stronę ruin starożytnej elfickiej cytadeli, przedzieramy się przez las i…
-
Las… Nie pamiętam już jak wygląda... – przerwała mu kobieta, po czym patrząc na niego błagalnym wzrokiem, rzekła –
Proszę, opowiedz mi o nim.
-
Cóż, las jest naprawdę piękny… Potężne drzewa o grubych konarach wzbijają się wysoko w niebo, ich bujne korony niemal całkowicie zasłaniają słońce… - rozpoczął niepewnie swą opowieść, po czym widząc wpatrujące się niego piękne szare oczy dziewczyny, zdającej się chłonąc każde jego słowo, kontynuował –
Słychać cichy szelest liści owiewanych przez buszujący wśród koron drzew i radosny trel ptaków, a także…
[c]***[/c]
Cień obudził się ze snu wczesnym rankiem, gdy tylko pierwsze promienie słońca przebiły się przez chmury, delikatnie muskając jego twarz. Powoli podniósł się z położonego przy ognisku posłania, wziął kilka potężnych łyków wody z bukłaka i zjadł kilka suszonych owoców ze swych podróżnych racji. Gotów do drogi, ruszył szybkim krokiem w stronę lasu i… zderzył się z pół elfim wojownikiem, który najwyraźniej wpadł na niego z rozmysłem, najwyraźniej próbując go sprowokować. Zabójca posłał mu groźne spojrzenie, chłodne i beznamiętne, jednoznacznie ostrzegające go przed zadzieraniem z nim. Nie zajmując się dłużej tym problemem, kroczący wśród cieni zniknął w cieniu drzew, tradycyjnie już prowadząc zwiad na szpicy grupy.
[c]***[/c]
Cień spojrzał z podziwem na wyłaniające się znad krawędzi drzew, wspaniałe elfickie ruiny, tonące w blasku popołudniowego słońca. Pozostałości starożytnych budowli, niegdyś majestatycznie wzbijających się w niebo, były obecnie cieniem swej dawnej chwały, lecz i tak budziły szczery podziw i szacunek do kunsztu dawnych budowniczych.
-
Plan? Trudno mówić o jakimkolwiek planie działania, skoro nie wiemy co może kryć się w tych starożytnych ruinach. – powiedział harfiarski zabójca, gdy tylko z ust elfki padło pytanie –
Musimy być ostrożni, mieć oczy szeroko otwarte i trzymać broń w pogotowiu, oto nasz plan.
Kroczący wśród cieni sięgnął po swój łuk z czarnego dębu, nałożył strzałę na cięciwę, po czym ruszył wolnym krokiem pomiędzy pozostałościami dawnych elfickich budowli, uważnie przepatrując wzrokiem okolicę…