Zrodzony z fantastyki

 
Awatar użytkownika
Nefarius
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 3957
Rejestracja: śr mar 08, 2006 6:39 pm

pt maja 09, 2008 10:38 pm

Leśny elf spojrzał szybko na Vesimira i zmierzył go wzrokiem od stóp do głów. Jego mina świadczyła o niezadowoleniu z zachowania kolejnego z harfiarzy. Długouch spojrzał na kobietę, która to miała być przydzielona jako przewodnik harfiarzom. Gdy jednak Vesimir zbliżył się do kobiety, zbyt blisko, jak na czas, który upłynął od zapoznania się zeń, z krzaków, zaraz za nim wyskoczył ogromny wilk o szarym futrze. Zwierzę wystraszyło jednego z bliźniaków, po czym szczerząc zęby weszło między niego a elfią kobietę. Młoda niewiasta poklepała zwierza po głowie, co wpłynęło na natychmiastowe uspokojenie się wilka.
-Nazywam się Aaliah. Jestem wojowniczką natury, a to mój kompan, Diego.- Gdy dziewczyna wymówiła imię wilka, ten wejrzał się na nią z zaciekawieniem. W głos wszedł jej jednak elf dowódca.
-Czy masz mnie za durnia?- Spytał Vesimira elf w zielonej zbroi –A co myślisz, że rozłożę ręce i poczekam aż wbijesz mi ostrze w pierś?...- Słowa nasączone były ironią, jednak właściwie było w nich trochę racji. W końcu łapanie za broń, w takiej a nie innej sytuacji raczej na akt przyjaźni nie wyglądało. –Co zaś się tyczy moich wojowników. Bronią swojego domu, przed każdym, kto zechce zakłócić nam spokój. Cóż, skąd mamy wiedzieć, że struny Harfiarzy, dotarły aż tak daleko? Jeśli chodzi o poskramianie swojego języka… Macie wielki tupet! Nie jesteście u siebie, jest was dwa razy mniej niż nas, nie mielibyście szans nawet sięgnąć po broń, a moi strzelcy już by was naszpikowali strzałami, a mimo to pyskujecie zupełnie, jakby było na odwrót. Nie wiem, co daje wam taką pewność siebie, ale lepiej sami zważajcie jak, gdzie i do kogo mówicie, bo kiedyś może się to źle dla was skończyć.- Mężczyzna spojrzał na Aaliah.
-Moja wojowniczka natury, nie pójdzie z wami. Swoimi rozdartymi gębami narazilibyście ją tylko na niebezpieczeństwo. Wasza pewność siebie was doprowadzi do klęski…- Elf rozejrzał się za siebie patrząc w las.
-Gdyby ktoś was szukał, lub o was pytał, co mamy im powiedzieć? Wątpię, żeby przeczesywanie Nodru'idu zakończyło się dla was inaczej niż bolesną śmiercią…-
 
bidzin
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 960
Rejestracja: ndz lut 06, 2005 5:08 pm

pt maja 09, 2008 11:16 pm

Glósóli

Na początku było zdziwienie, nagłym pojawieniem się elfów. Później jednak, Glósóli nie mogła uwierzyć własnym uszom. Na początku wysłuchała z nienaturalnym spokojem tego, co mieli inteligentnego do powiedzenia jej towarzysze. Kiedy leśny elf skończył zdanie, Glósóli delikatnie przeszła obok dwóch braci, nie podchodząc jednak, zbyt blisko długouchego.

Gestem dłoni odgarnęła dłuższy lok, po czym skierowała się do elfa.

- Ehhh… Myślę, że nie powinniśmy teraz się kłócić. – Tu wyraźnie spojrzała na Aelthasa. – Przybywamy do ruin tylko po informacje. Mieliśmy nie wdawać się w walkę, lecz… - Skinęła głową na rannego półelfa. – Jak widać, nie udało nam się. Nie jestem harfiarzem… Ale mam nadzieję, że moje słowa Ci wystarczą. – Kiedy skończyła, odwróciła się do kobiety z wilkiem. – Wybacz… - Po czym, spojrzała na Vesimira pobłażliwym wzrokiem. - Jakie jest teraz twoje zdanie, elfie? – Skierowała się znowu do wysokiego przedstawiciela Pięknego Ludu.
 
Rolnik.

sob maja 10, 2008 12:27 am

- Ona ma racje - wtrącił Niziołek. - nie ma sensu sie kłócić, wiec może napijmy sie razem i omówmy sytuacje? Niedaleko stąd rozbiliśmy grupę tych brzydactw. Jeśli już na prawdę nie masz pan co robić, panie elfie to zabierz sie za posprzątanie zwłok. - nie mogąc jednak opanować frustracji wywołanej przez elfa dodał -
Wy elfy macie manie wyższości, mówisz, że to wasz dom i takie tam. Wiec po jaką cholerę wy elfy wyszliście z lasów i osiedliliście sie w naszych miastach? Ma sie rozumieć w ich miastach... mam tu na myśli ludzi
- zapominając o tym co powiedział na początku kontynuował...
A pani, pani elfko niech lepiej trzyma tego pieska na smyczy. Nie chcemy przecież żeby coś mu sie stało? Prawda?
~ Jak tylko sie zbliży to zrobię sobie z niego nową kurtkę na zimę ~

Darvin nagle zdał sobie sprawę, że żona stojąca za nim daje mu do zrozumienia żeby przestał. Obrażanie elfów w ich domu nie jest zbyt grzeczne, ale Darvin taki już był. Nie przejmował sie zdaniem innych. W mieście takie sprawy załatwia sie szybko i po cichu. W tych jednak okolicznościach raczej nie było to możliwe.

- Wiec jak już mówiłem dalsza kłótnia nie ma sensu. Wiec którędy do tych ruin?
Ostatnio zmieniony sob maja 10, 2008 12:28 am przez Rolnik., łącznie zmieniany 1 raz.
 
Awatar użytkownika
Azrail
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 480
Rejestracja: pt sty 14, 2005 9:09 am

sob maja 10, 2008 12:28 am

Cień

Cień kroczył ostrożnie pośród drzew pogrążonego w delikatnym półmroku lasu, uważnie obserwując okoliczne dzikie tereny. Nagle przystanął, zaniepokojony dziwnym zjawiskiem, które ledwo dostrzegł na krawędzi swego wzroku. Wyglądało tu zupełnie, jakby w ciągu chwili krótkiej niczym mrugnięcie oka, krajobraz go otaczający nieznacznie się zmienił. Mogło to być zwykłe optyczne złudzenie, spowodowane tańcem światła i cienia, lecz intuicja i doświadczenie podpowiadały zabójcy, że ma tu do czynienia ze zjawiskiem nienaturalnym. Nim zdążył jednak zareagować w jakikolwiek sposób, poczuł jak wokół jego dłoni i nóg oplątują się pnącza roślin, całkowicie krępując jego zwinne ciało, zupełnie uniemożliwiając sięgniecie po broń czy jakiekolwiek próby wyswobodzenia się. Kolejne rośliny ścisnęły mu gardło i przeponę, począł dusić się, nie mogąc złapać kolejnego oddechu. Na szyi zaś poczuł zimną stal ostrza…

Kroczący wśród cieni zamknął swe szare oczy, przygotowując się na śmierć. Spodziewany cios jednak nie nadszedł, żadne ostrze nie rozorało jego szyi, pnącza zaś poczęły delikatnie się rozluźniać. Zabójca upadł na kolana, na gęste, leśne poszycie, kaszląc i dławiąc się, pragnąc zdobyć upragniony oddech. Dopiero gdy powietrze ponownie poczęło krążyć w jego płucach, podniósł się z ziemi i rozejrzał się wokoło, starając się szybko zorientować w sytuacji. Sprawcami całego zamieszania okazały się być leśne elfy, prawdopodobnie zamieszkujący tutejsze dzikie ostępy, które najwyraźniej z początku wzięły ich za intruzów, bezprawnie wkraczających na ich teren. Na szczęście, zorientowały się w porę swej pomyłce. Cienisty szpieg ruszył bez słowa za trójką elfów, wraz z nimi dołączając do otoczonej tłumnie przez ich pobratymców, harfiarskiej drużyny.

Cień oparł się o pobliskie drzewo, w milczeniu wysłuchując co miał na powiedzenia elficki przywódca. Zabójca postanowił nie odzywać się wogóle, pozostawiając negocjacje z leśnym wodzem swym bardziej wygadanym towarzyszom. On tu był od zwiadu wśród leśnych ostępów i skrytobójczego mordowania wrogich magów, postanowił dać innym szanse wykazania się. I niemal w tej samej chwili pożałował swojej decyzji, słysząc jak dwójka półkrwi bliźniaków o najwyraźniej sporej asympati do swych czystej krwi kuzynów, wdaje się w zupełne niepotrzebne kłótnie i przepychanki słowne z ich potencjalnym sojusznikiem. Harfiarski szpieg przypomniał sobie właśnie, dlaczego preferował pracować sam.

Nie zważając na wycelowane w niego strzały i ostrza mieczy, cienisty agent prześlizgnął się przez szereg leśnych elfów, stając bezpośrednio przed ich wodzem.
- Podróżujemy na wschód, w stronę elfickich ruin Nodru'idu… - rzekł zabójca poważnym głosem, spoglądając wodzowi prosto w oczy. - Informatorzy donoszą, że nocami w ruinach dzieją się dziwne rzeczy, słychać przerażające odgłosy, a na nocnym niebie dostrzec można dziwne światła. Tam dzieje się coś złego, a my mamy to sprawdzić. – szybko streścił celi ich misji, po czym dodał jeszcze – Zainteresowanie Demonfey tymi ruinami jest zaś kolejnym powodem, by sprawdzić co dzieje się w tej starożytnej elfickiej cytadeli.
 
Awatar użytkownika
Venomus
Z-ca szefa działu
Z-ca szefa działu
Posty: 358
Rejestracja: czw sie 11, 2005 10:29 pm

sob maja 10, 2008 3:43 am

Eorian Sarn

Młody mag pokręcił głową z rezygnacja i niedowierzeniem. Myślał, że na tą misję zostali przydzielenie sami zawodowcy, kwiat agentów Harfiarzy. A teraz ci idioci zrażają do siebie potencjalnych sojuszników, elfy. Nie dość, że przeważające nas liczebnie jakieś 10 do 1 ale na ich rodzinnej ziemi. Widać znowu będzie musiał ich wyciągnąć z tarapatów...

- Wybacz im, proszę. Oni są jeszcze młodzi, nieopierzeni. Nie mieli okazji poznać bliżej Tel-quessir. Zaręczam, że nie było w ich intencji urazić ciebie ani twej siostry, miedziany elfie. Przybywamy w pokoju i nasze cele sa podobne...- rzekł Eorian przyjaznym tonem. Podszedł do elfa z wyciągniętymi, wewnętrzną stroną do niego rękami, tradycyjnym geście powitania i dobrej woli.

- My także spotkaliśmy fey'ri. Niektórzy byli ranni, zapewne po spotkaniu z wami...nie są już zagrożeniem, zajęliśmy się nimi. Co do Daemonfey jednak...nie wiecie skąd się tu wzięli i czego szukają? Być może bylibyśmy w stanie pomóc, jako wysłannicy Harfiarzy...- mag uśmiechnął się przyjaźnie wyciągając dłoń do przywódcy długouchych. Miał nadzieję, że ten odpowie na gest przyjaźni i że pierwsze lody zostały przełamane a wcześniejsze złe wrażenie choć częściowo zatarte.

-Nazywam się Eorian. Eorian Sarn. Kiedyś wraz z mym mistrzem Sariuulem uratowaliśmy te ziemię. Słyszałeś może o nim? Albo i o mnie przypadkowo?- spytał sie elfa, pragnąc go ułagodzić.
 
bidzin
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 960
Rejestracja: ndz lut 06, 2005 5:08 pm

sob maja 10, 2008 11:42 am

Glósóli

Zanim elf zdążył jej odpowiedzieć, a przynajmniej zareagować na jej wypowiedź, Eorian, niziołek i... Cień zaczęli mówić.
Glósóli zdecydowanie wolałaby, żeby inni się nie wcinali w środku rozmowy... Ale przynajmniej wie, że nie wszyscy w jej drużynie skaczą od razu do gardeł nowo napotkanym.
Kiedy ta trójka zaczęła mówić o ich sytuacji, Glósóli z niecierpliwością czekała aż skończą.
Kiedy nastała cisza wyczekiwania, kobieta tylko odwróciła się do swoich towarzyszy, posyłając im znaczące spojrzenie, żeby to jej dali mówić.
Nie chciała wprowadzać kolejnej, niepotrzebnej kłótni, ale żeby doszli do porozumienia z elfami, musiała uciszyć resztę...

- Pozwólcie mi mówić. Mam doświadczenie. - Miała nadzieję, że to będzie wystarczyło. Kiedy nastąpiła kolejna nieprzerwana cisza, Glósóli raz jeszcze zwróciła się głowę w stronę wodza elfów, czekając na jego reakcję.
 
Awatar użytkownika
Corrick
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 3050
Rejestracja: czw cze 07, 2007 10:04 pm

sob maja 10, 2008 12:08 pm

Aelthas Dulsaer

~ Taa, elf powiedział, co wiedział, mój brat to samo. Jeszcze te niepotrzebne gesty... Ręka na miecz, podejście do tej elfki... Czy on się ma w ogóle mózg? Sądząc po jego zachowaniu - nie. Czas wziąć sprawę w swoje ręce... ~

Jednak w tym momencie odezwała się reszta drużyny. Mag, niziołek, Glósóli i... Cień. Posłał magowi piorunujące spojrzenie, mówiące "Nie mądrzyj się!" i powiedział:
- Na wstępie chciałem przeprosić za wcześniejsze zachowanie moje i mojego towarzysza. - spojrzał wymownie na Darvina - Zrozumcie, napadły nas Fey'ri w towarzystwie Glabrezu. Przy okazji wsadzili mi topór w bok. Mam prawo być wkurwiony, prawda? Nie chciałem Was obrazić, - ~Nie, wcale.~ pomyślał - a jedynie przedstawić zaistniałą sytuację.
Elf zamilknął. Mężczyzna chwilę tak milczał, po czym w końcu postanowił się odezwać.
- Przeprosiny przyjęte. Mogę spytać, czego szukacie w ruinach?-
- Jak już wspomnieli moi towarzysze, powiedziano nam, że w ruinach dzieje się coś dziwnego. Ponoć w nocy pojawiają się tam jakieś światła i słychać dziwne dźwięki. Mamy to sprawdzić i zdać raport. Idąc tu, jak już wspomniałem, zostaliśmy napadnięci. Nasze zapasy zostały uszczuplone... -
Mężczyzna spojrzał do tyłu, na jednego ze swoich ludzi, po czym kiwnął mu głową. Ten podał dowódcy swój plecak. Elf otwarł go i wyciągnął zeń trzy flaszki z grubego szkła, wypełnione błękitną cieczą.
- Weźcie to, chociaż, to nic w porównaniu z tym, co będzie wam potrzebne w ruinach. Fakt, dzieją się tam przedziwne rzeczy. Raz czy dwa, jak nasza wioska jeszcze istniała, wysłaliśmy tam dwa patrole... Żaden nie wrócił a po zwiadowcach nie było śladu. Jednak nie dzieje się to od dawna. Dziwne światła i dźwięki, pojawiły się półtora dekadnia temu. Podejrzewamy, że to właśnie Fey'ri i Deamonfey, zagnieździły się tam i przyzywają swoje istoty z otchłani do pomocy, jednak pewności nie mamy.-
- Dziękuję Ci. Może wyjdziemy tam, widzę polanę - powiedział żeglarz spoglądając pomiędzy drzewa - Z tą raną nie będę mógł zbyt długo podróżować... Nic to. Możecie nam jeszcze wskazać bezpieczną drogę? Źle się wyraziłem, nie bezpieczną, tylko najkrótszą. Według mapy mamy iść tam - mówiąc to wskazał na wschód - Ale nie jestem pewny co do tego kierunku. Instynkt mówi mi, że czeka tam na nas coś złego, jeszcze przed ruinami...
Dowódca chwilę się wahał, po czym wskazał ręką ową polanę, na znak, że zgadza się. Elf wyciągnął rękę, by zobaczyć mapę. - Mogę? -
- Tak, proszę - półelf wręczył mu mapę wziętą od Glósóli.
Mężczyzna chwilę przyglądał się mapie i nakreślonej trasie podróży. Jego oczy szybko się poruszały dokładnie analizując rysunek na papirusie.
- Tak, to najszybsza droga. -
- Dziękujemy. I jeszcze raz przepraszam za mój wyskok. Możecie załatwić resztę spraw z Nią - mówiąc to wskazał na Glósóli - Ja muszę odpocząć.
W tym momencie pod półelfem ugięły się kolana. Wsparł się jednak na konarze i pokuśtykał w kierunku dużego głazu, który znajdował się na środku polany. Zaczął się przysłuchiwać rozmowie.

~ Ciekawe, co z tego wyniknie. Zaczynam lubić te elfy… ~
 
Awatar użytkownika
Nefarius
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 3957
Rejestracja: śr mar 08, 2006 6:39 pm

sob maja 10, 2008 1:08 pm

Elfi dowódca skinął głową magowi harfiarzy. Mężczyzna w zielonej zbroi rozejrzał się po okolicy i zrobił kilka kroków w tył, by wszystkich widzieć i wszyscy widzieli jego. W końcu przycisnął dłoń do piersi i rzekł.
-Teraz, kiedy wszyscy już są spokojni, a spięcia minęły, możemy się przedstawić sobie.- w tym momencie lekko się pokłonił. –Na imie mi Verian. Jestem niepisanym dowódcą pozostałych przy życiu mieszkańców Gathlandier, naszej wioski, znajdującej się dzień drogi na południe stąd. Ci, którzy przeżyli uciekli ze mną. Kierujemy się do Polumir, innej sąsiadującej wioski niedaleko stąd. Chcemy ich ostrzec przed nadchodzącym niebezpieczeństwem i wspólnie podjąć jakieś decyzje, czy kroki.- chwilę milczał, po czym znów podjął monolog. –Sariuul? Nie, nie kojarzę jego imienia.- Mężczyzna wejrzał na ścieżkę, prowadzącą na polanę, gdzie według opowieści harfiarzy pokonali kilku fey’ri.
-Musicie uważać. Jest ich tu wiele więcej niż można się spodziewać.- Na chwilę znów zamilknął. Elf pogładził się po głowie, po czym rzekł. –Czy możecie coś dla nas zrobić? Kiedy będziecie zdawać raport wspomnijcie o przemarszu demonicznych elfów przez te ziemie. Powiedzcie przełożonym, że przynajmniej jedna z wiosek została niemalże wybita, a nie wiadomo, co z innymi.- Po chwili jakby przypomniał sobie, że kobieta, w szeregach harfiarzy, odezwała się do niego.
-Tak, tak panienko, możesz śmiało mówić.- rzekł do Glósóli.
 
Awatar użytkownika
Nefarius
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 3957
Rejestracja: śr mar 08, 2006 6:39 pm

ndz maja 11, 2008 1:07 pm

Glósóli

Dziewczyna lekko się obruszyła, nie była przyzwyczajona do określania jej mianem "panienki", ale mogła to zrozumieć, biorąc pod uwagę to, że elf jest pewnie kilka razy od niej starszy. - Zaatakowali Was... Demonfey? Kiedy dokładnie to się zaczęło? - Mówiła dość spokojnie, ale trudno jej było się uspokoić po tym, jak prawei zostali zaatakowani przez nich.

Elf zmarszczył brwi i spojrzał w bok, jakby szukał w pamięci szczegułów. -Kilka dni temu. Trzy dni maszerujemy przez ten las, więc to musiało być pięć dni wstecz.-

Pięć dni... Z niczym się jej to nie kojarzyło, przynajmniej na razie. -Jak wyglądał atak, czy było dużo z nich? - Nie chciała być zbytnio szorstka, biorąc pod uwage to, że ich pobratymcy zostali straceni, ale nie mieli czasu. - Mieliście wcześniej z nimi problemy? -

-W zasadzie nasi zwiadowcy donosili, że od czasu do czasu jakieś pojedyncze jednostki tutaj się zapuszczały, ale wtedy... Może dwie setki? Może i więcej...-

Nie ukrywała zdziwienia... Nigdy by nie przypuszczała, że tak dużo demonów może się sprzymierzyć, aby zaatakować tutejszą ludność. Prędzej się spodziewała pojedynczych ataków, mających na celu rabowanie, zabijanie, ale nie na taką skalę. - Może ktoś z Was pamięta... Kierunek, z którego mogli atakować? - Nienawidziła przesłuchiwać, wiedziała, że odkrywa tylko stare rany, jeszcze nie zagojone...

Mężczyzna znów zmarszczył brwi i gibko odpowiedział. -Właśnie najdziwniejsze jest to, że zaatakowali od południa, po wszystkim pokierowali się na północ. Dlatego właśnie nie wiemy, czy to fey'ri są sprawcami wydarzeń w ruinach, do których zmierzacie.-

Następne zdania wypowiedziała dosyć szorstko, ale wynikało to raczej z jej przekonania, niż chęci. - Nie wierzę w przypadki. Nie możemy ignorować żadnych znaków... - Na chwilę ucichła. - Tamci... Z którymi przyszło nam walczyć, byli ranni. To wasza sprawka?

Mężczyzna pogładził się dłonią po szyi, po czym rzekł -A ilu ich dokładnie było?-

- Chwileczkę... Trzech? - Spojrzała, czy reszta grupy się z nią zgadza. - Byli ranni, jeden z nich władał dobrze magią. -

Tym razem to elf się zdziwił. -Tylko trzech? Dziwne. Po co mieli odłączać się od reszty... Wątpię, by ich rany były naszą sprawką, elfy raczej nie walczyły a uciekały. Jestem niemal pewien, że to nie nasza zasługa. Może trafili tu w lesie na jakieś bestie, kto wie.-

- ... Lub mamy jeszcze jednego gracza w grze. - Dopowiedziała trochę ciszej Glósóli. - Ile wam zajmie droga do drugiej wioski? -

-Dzień, lub dwa, dlaczego pytasz?-

- Powinniście się spieszyć... Wątpie, żeby mieli wśród swoich szeregów tylko jednego maga... W każdym razie mieliście wcześniej do czynienia z ruinami? -

-Tak, kilka razy nasi zwiadowcy się tam zapuszczali, jednak po za dzikimi zwierzętami i nielicznymi potworami, nic się tam nie lęgło.-

Zamyśliła się przez chwilę, czy aby na pewno dowiedziała się wszystkiego... - No cóż, czy macie zamiar już teraz ruszać dalej? Jeśli chodzi o raport, myślę, że takie przeoczenie jak marsz demonów i zniszczenie wioski, byłoby wielką pomyłkę, lecz jak już mówiłam, nie jestem harfiarzem, więc w tej sprawie porozmawiaj z nimi. - Wskazała ręką drużynę.

-Tak, pójdziemy od razu, jak dowiecie się wszystkiego co chcecie. Nie ma sensu siedzieć na miejscu i czekać. Trzeba szybko ostrzec inne wioski.-

- Tak... Życzę wam powodzenia, mam nadzieję, że dotrzecie przed demonfey. - Powiedziała to ze szczerym uśmiechem. - Myślę, że nie ma sensu wam dalej przeszkadzać... No chyba, że któryś z moich towarzyszy chce jeszcze coś wiedzieć... Albo wy? -

-Nie, pójdziemy już...- Elf spojrzał na kobietę z wilkiem u boku. Aaliah wiedziała, co mężczyzna chce jej powiedzieć i wyprzedziła jego słowa. -Tak Verianie. Zaprowadzę ich do ruin.- uśmiechła się szczerze.
-Dobrze, tylko proszę, uważaj na siebie!- Kobieta lekko przytakła głową, po czym spojrzała na grupę. -Idziemy moi drodzy?...-
 
Awatar użytkownika
Corrick
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 3050
Rejestracja: czw cze 07, 2007 10:04 pm

wt maja 13, 2008 4:38 pm

Aelthas Dulsaer

Gdy elfy odeszły, a tropicielka zapytała czy ruszają, półelf odetchnął. Spróbował wstać. Średnio mu to wyszło, ledwo utrzymał równowagę i wsparł się na konarze. Poszperał w swej torbie, wyciągnął kawałek mięsa oraz jedno jabłko i zawołał:
- Teagrin! Gdzie cholero jesteś?! -
Po chwili mała jaszczurka wypełzła z plecaka żeglarza. Rzucił jej mięso, a sam zaczął jeść jabłko. Widząc, że wilk z ochotą spogląda na mięso, wyciągnął drugą porcję z plecaka i rzucił mu pod nos.

- Wcinaj. No, śmiało, nie zatrułem przecież. - powiedział, widząc, że wielkie zwierze dziwnie na niego spojrzało. Jednak po chwili wilk zabrał się za jedzenie. Mniej niż minutę później, mięsa już nie było. Wielkie zwierze o szarym futrze podeszło do żeglarza, powąchało go i stanęło u jego boku.

- Chyba Cię polubił - powiedziała elfka.

~ A ja chyba polubiłem te cholerne elfy… ~

- Dobra, ja jestem gotowy do drogi. Gorzej z nimi - wskazał na resztę drużyny - Możemy iść. Tylko nie za szybko, dobrze? - uśmiechnął się i wskazał na swój bok.

~ Ciekawe, co jeszcze spotkamy po drodze. Dużo tegokurestwa lata po tych lasach. Cóż, trzeba ich pozabijać... ~ pomyślał i na twarzy wykwitł mu diaboliczny uśmiech...
Ostatnio zmieniony wt maja 13, 2008 5:42 pm przez Corrick, łącznie zmieniany 1 raz.
 
Awatar użytkownika
Azrail
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 480
Rejestracja: pt sty 14, 2005 9:09 am

śr maja 14, 2008 11:25 pm

Cień

Cień zlustrował chłodnym wzrokiem elfiego wodza i jego popleczników, po czym usunął się nieco na bok. Oparł się wygodnie o gruby pień drzewa rzucający cień długi, zamilkłszy, pozwalając mówić ich leśnej przewodniczce, której najwyraźniej w jakiś sposób udało się zjednać sobie wodza elfów i załagodzić powstały konflikt. Wsłuchawszy się mądre i pomocne słowa elfiego dowódcy, cienisty szpieg ledwo dostrzegł powoli kroczącego w ich stronę potężnego wilka o szarym futrze. Kroczący wśród cienia nieświadomie spojrzał pięknemu zwierzęciu w oczy, a te spłoszyło się nieco i z podkulonym ogonem ominęło zabójcę bardzo szerokim łukiem. Tak było odkąd sięgał pamięcią, wszelkie zwierzęta czuły przed nim jakiś irracjonalny lęk, zupełnie jakby wyczuwały w nim tę dziwną nienaturalność, którą emanował od dziecka.

Kroczący wśród cieni spojrzał w dal, na wschód, gdzie daleko za rozciągającym się gęstym lasem, stać miała zapominana elficka cytadela, a właściwie to pozostałe po niej ruiny. Miał wreszcie chwilę czasu, by spokojnie zastanowić się nad misją zleconą im przez starego harfiarskiego mistrza… Słowa elfiego wodza rozwiały część nurtujących wątpliwości, lecz na ich miejsce pojawiły się kolejne pytania i niewiadome. Dlaczego tak liczne oddziały demonfey pojawiły się w lesie, mordując i grabiąc wioski leśnych elfów? Kto był odpowiedzialny za rany i oparzenia na ciałach feyri, skoro nie były to elfy i ich magia? No i czego te chędożone czarcie syny szukały w ruinach, skoro zdaniem wodza był tam tylko gruz i dzikie zwierzęta? W tych elfickich ruinach coś się przebudziło, coś starożytnego i potężnego, co przyciągało kolejnych przeklętych feyri, pragnących zagarnąć to coś dla siebie. Z pewnością już wkrótce harfiarski zabójca odkryje tą tajemnicę, o ile tylko przeżyje podróż przez las pełen tego demonicznego plugastwa.

Cień ruszył bez słowa żadnego w kierunku wschodnim, gdy tylko postanowiono o kontynuowaniu wędrówki. Przyspieszywszy nieco kroku, zniknął wśród głębokich cieni rzucanych przez drzewa, po raz kolejny dzisiejszego dnia ruszając na zwiad. Cienisty zabójca skoncentrował wszelkie swe zmysły, by nie umknął mu żaden niepokojący szczegół otoczenia. Nie mógł dać zaskoczyć się ponownie, to zdyskwalifikowało by go w oczach drużyny i samego siebie. A kolejne napotkane w tym ciemnym lesie istoty mogą nie okazać się przyjaźnie nastawione, jak to było w przypadku elfów. Musiał zachować maksymalną czujność, inaczej śmierć przepędzie po niego szybciej niż się spodziewa.
 
bidzin
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 960
Rejestracja: ndz lut 06, 2005 5:08 pm

czw maja 15, 2008 8:35 pm

Glósóli

Glósóli tylko kiwnęła głową na powitanie nowej towarzyszki. Kiedy reszta elfów zaczęła się oddalać, kobieta spojrzała tylko na wschód i cicho westchnęła. Co jeszcze im się przytrafi?

Kiedy tajemniczy Cień zniknął znowu wśród liści drzew, Glósóli tylko pokręciła głową. Nie, nie chodziło jej o to, że Cień jest podejrzany, raczej chodziło tutaj o jego sposób bycia. Pomimo, że byli zupełnie innymi osobami, jak się domyślała... To jednak, uznawała go za jednego z bardziej racjonalnie myślących członków ich grupy. To jej wystarczyło, że się jego nie czepiać.

Zanim reszta grupy ruszyła, Glósóli szybko poprawiła włosy, żeby jej później nie przeszkadzały. ~ Powinnam je już dawno ściąć . ~ Te myśli, choć jak najbardziej pospolite i nacechowane egoistycznie, napawały ją szczęściem, gdyż były one oznaką, że jeszcze nie zdziczała do końca.
Czasami warto odnaleźć okruch normalności na tym świecie...

Kiedy poprawiła ubiór, zrobiła kilka kroków, aby zorientować się, którą ścieżkę powinni teraz obrać. Kiedy się zdecydowała, odwróciła się do pozostałych i dosyć cicho wskazała drogę. - Wydaje mi się, że tędy dotrzemy w miarę szybko. Jeśli któreś z nas poczuje się zmęczone, warto wtedy zrobić odpoczynek. Spodziewam się, że nie będzie łatwo przez całą podróż, więc warto być sprawnym w każdej chwili. - Spojrzała oczekująco na towarzyszy. - W każdym razie, ruszajmy. Nie możemy dać na siebie czekać Cieniowi. - Złapała za kostur i poszła w stronę ruin.
 
Awatar użytkownika
Nefarius
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 3957
Rejestracja: śr mar 08, 2006 6:39 pm

czw maja 15, 2008 10:38 pm

Droga była dość trudna do pokonania. Wszędobylskie krzaki, zarośla, oraz gałęzie drzew, na których nierzadko wisiały lepkie pajęczyny, to tylko jedna z licznych niewygód, jakie towarzyszą podróży przez te ziemie. Słońce powoli chyliło się ku zachodowi, rzadkie chmury nabierały odcieniu pomarańczy, zaś malutkie bezdźwięczne ptaszki fruwały nisko pomiędzy grubymi konarami drzew. Raz po raz, dało się usłyszeć charakterystyczne stukanie dzioba ptaka, o czerwonym czubie, który to siedząc na korze, stukał w gałęzie, w poszukiwaniu pasożytów ukrytych pod korą. Skupianie się na drodze, by nie dostać w twarz odtrąconą gałęzią, zajmowało większość podróżników i to do takiego stopnia, że żaden nie raczył się odzywać. Grupa w końcu dotarła do niewielkiej polany, może trochę mniejszej, niż ta, na której wylądowali zaraz po teleportacji. Słońce niemal całkowicie zaszło za horyzont. Las przeistaczał się, w groźne i nieprzyjazne miejsce, które swoimi mrokami mogło wystraszyć nawet największych chojraków.
-To chyba najlepsza pora by rozbić obóz, podróż nocą jest bardzo złym pomysłem. Rozłóżcie swoje rzeczy, ja pójdę po chrust na ogień. Ustalcie kolejkę wartowania.- rzekła, druidka po czym ruszyła, by za chwile zniknąć w gęstych krzakach.

***

Nie minęły dwa kwadranse, a Aaliah wróciła z ogromną garścią drewna na opał na rękach. Również i jej zwierzątko miało w pysku gruby badyl, zupełnie jakby chciało pomóc swej pani. Kobieta rzuciła chrust pod nogi, po czym ułożyła z kamieni okrąg i rozpalając ogień rzekła –Światło w nocy odstraszy dzikie zwierzęta, a jeśli mieliby tędy przechodzić fey’ri to i tak by nas zauważyli.-
Ogień płonął, lecz dzięki patykom z specyficznego rodzaju drzewa, dym nie snuł charakterystycznego zapachu ognia, oraz nie rzucał się w oczy. Kobieta ułożyła się spać, a wielki, szary wilk przeleciał wzrokiem wszystkich agentów harfiarzy, po czym ułożył się koło swojej pani.

***

-Wstawajcie! Już świta…- rozległ się głos wojowniczki natury. Kobieta delikatnie szturchała śpiących podróżników, którzy po ciężkim dniu twardo spali. Słońce ledwie pojawiło się na horyzoncie, jednak w gęstym lesie, ciągle było ciemno.
Nim grupa się pozbierała, a kobieta zgasiła dokładnie ognisko minęły około dwa kwadranse. Noc była na szczęście spokojna. Grupa jednak odnosiła dziwaczne wrażenie, że to za sprawą ewidentnie zmęczonego wilka, który jakby miast odpoczywać czuwał. Kto wie.
Gdy wszyscy byli gotowi do drogi Aaliach wskazała Cieniowi kierunek, po czym ruszyła kawałek za nim, prowadząc grupę.

***

Dużo nie brakowało do południa, tak jak to miało wynikać z obliczeń podróżników. Cień dał znać, że grupa ma się zatrzymać. To właśnie poszukiwane ruiny miały stać na drodze harfiarzy.
-Co teraz?...- spytała kobieta z wilkiem u boku –Macie jakiś plan?-
 
Awatar użytkownika
Corrick
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 3050
Rejestracja: czw cze 07, 2007 10:04 pm

sob maja 17, 2008 3:46 pm

Aelthas Dulsaer

Żeglarz wstał z posłania. Elfka już była na nogach, budziła resztę drużyny. Podniósł się odkrywając, że już nie potrzebuje grubego konara, więc odrzucił go. Otworzył plecak, wyciągnął kawał mięsa, który rzucił wilkowi, rację dla swego chowańca i śniadanie dla siebie. Zjadł, oblizał palce, wytarł je w ocierającego się o niego Cienia i poszedł za elfką.

Po kilku godzinach marszu dotarli do ruin. Nic większego się nie wydarzyło, poza tym, że brat uderzył go gałązką w pysk, za co mu solennie odpłacił kopniakiem w kostkę. Elfka zapytała o plan.

- Plan? Wejść, sprawdzić co i jak, nie dać się zabić i wrócić. Proste, Złociutka. Większe szczegóły? Cóż... Musimy sprawdzić co tu się zagnieździło. I po co. Dobra, drużyno! Wchodzimy! - powiedział i zbliżył się do ruin.

~ Na pohybel skurwysynom! ~
 
Rolnik.

ndz maja 18, 2008 5:19 pm

Darvin Evenwood

Niziołek spał do oporu. To była pierwsza dobrze przespana noc od dawna. W mieście, w nocy interesy toczyły się najlepiej. W dzień zaś praca pod przykrywką. W ciągu całej doby Niziołek spał bardzo mało. Jego żona natomiast wstała skoro świt, robiła tak ponieważ przy każdym wschodzie słońca modliła się do Ilmatera. Gdy Darvin przebudził sie pierwszym co zobaczył była piękna twarz jego żony.
- Czy reszta jeszcze śpi?... - spytał jeszcze zaspany.
- Właściwie to już ruszamy. Ty spałeś najdłużej, ale nie miałam sumienia cię budzić.
- I bardzo dobrze zrobiłaś, my Niziołki potrzebujemy bardzo dużo snu

Darvin wstał z posłania i pierwszym co zrobił było sprawdzenia czy wszystko ma na swoim miejscu. W końcu nie znał tych ludzi, a co gdyby komuś spodobał sie jeden z jego przedmiotów. Na szczęście wszystko było na swoim miejscu. Niziołek zjadł coś szybko, pociągną łyk wody z bukłaka i powiedział:
- Na co czekamy? Widzę, że tylko pan Aelthas nie próżnuje. Wiec za nim drodzy towarzysze.
Darvin szybkim krokiem dogonił Aelthas'a, upewnił się, że Cień ich nie usłyszy, po czym powiedział:
- Czuje, że tobie mogę zaufać. Uważajmy na niego.
- Na kogo? Na Cienia? Jasne że będę uważał!
- On jest bardzo dziwny.
- A czemu zawdzięczam to zaufanie?
- spytał z chytrym uśmiechem półelf. - Tak, jest bardzo dziwny.
- Wyglądasz na rozsądnego człowieka poza tym sądzę, że gdybyś był w zmowie z tymi ohydami to nie chcieli by cię zabić.
- Słuszna uwaga. Jednak, nie sądzisz, że Cień nie zabiłby swoich wspólników? Przynajmniej, nie zrobiłby tego z takim okrucieństwem... Choć, do końca nie wiemy, do czego ten sukinsyn jest zdolny.
- Nie sądzę, że utrata jednego rannego maga była dla nich wielka stratą, elf mówił ze było ich co najmniej dwie setki, jeden ranny nie robi różnicy, a jednak dla niektórych może być gwarantem zaufania.

- Hm... Masz rację. Trzeba go mieć na oku- dodał z porozumiewawczym uśmiechem. - Jednakże, nosi spinkę Harfiarza, to znaczy dość dużo. Słyszałem o nim od innych Grających, słynie z precyzji w wykonywaniu zadań.
- Ja osobiście nic o nim nie słyszałem, widywałem już ludzi mordujących bezbronne kobiety i dzieci. Oni wyglądali jak strażnicy. W naszym świecie nie zawsze warto ufać zmysłom, to co na początku wygląda jak piękna kobieta może tak na prawdę być ohydnym, owłosionym pół-orkiem

- Hahaha! Trafne porównanie, Darvinie! - klepnął niziołka w ramię - nie warto mu całkowicie ufać. Ale nie można też popadać w paranoję. Proponuję, aby któryś z nas brał wartę razem z nim - wyciągnął fajkę, nabił tytoniem i zapalił - Chcesz? - zapytał niziołka - Z tego co wiem, jest jednym z nielicznych ludzi, którzy zajmują się tzw. skakaniem po planie Cieni. Nazywają ich tancerzami cieni. Ci osobnicy są z reguły nieufni i podejrzani. Ale cóż, nigdy nie wiadomo co chujowi do łba strzeli, prawda?
- Nie pale i rzadko pije, to ogranicza umysł i przytłumia zmysły. - powiedział uśmiechając sie do towarzysza - Może masz rację, trochę przesadzam ale warto dmuchać na zimne. Warty do dobry pomysł. Sądzę, że nie warto mówić reszcie o tej rozmowie, po co burzyć morale. Rozmowę dokończymy później zdaje mi się... - Niziołek obrócił się za siebie - , że reszta się zbliża. Na tym zakończmy
- Dobrze, zakończmy na tym. Przygotuj się, zbliżamy się do ruin. Trzeba stamtąd wyjść żywym, prawda? - dodał z chytrym uśmiechem.
 
bidzin
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 960
Rejestracja: ndz lut 06, 2005 5:08 pm

ndz maja 18, 2008 8:55 pm

Glósóli

Po długiej podróży, Glósóli z chęcią przysiadła koło drzewa i tam zapadła w sen.

Po paru godzinach odpoczynku ktoś lekko zaczął ją szturchać. Okazało się, że jest to zwierzę elfki. Glósóli delikatnie przysłoniła usta przed ziewem i głaszcząc wilka powoli wstała. Zauważając, że większość ich grupy już wstała, Glósóli podeszła do rozmawiającego niziołka z półelfem. Kiedy się zbliżyła, tamci skończyli. Kobieta z lekkim skłonem przywitała się i rozejrzała.

- Od czego waszym zdaniem powinniśmy zacząć? - Wskazała bladą dłonią ruiny.
 
Awatar użytkownika
Venomus
Z-ca szefa działu
Z-ca szefa działu
Posty: 358
Rejestracja: czw sie 11, 2005 10:29 pm

pn maja 19, 2008 12:46 am

Eorian Sarn


Eorian poczuł na policzku dotyk czegoś wilgotnego. Obudziwszy się zauważył, że to wilk tropicielki. Skinąwszy głową z wdzięcznością, otworzyłem swą torbę w poszukiwaniu księgi zaklęć i czegoś do jedzenia. Znalazłem trochę suszonego mięsa rotha z poprzedniej wyprawy, część rzuciłem wilkowi w podzięce. W oczekiwaniu aż reszta się pozbiera i przygotuje do drogi, młody mag studiował czary na dziś żując głośno pokarm.-Wiesz mam sposoby by rozpoznać fey'ri...ale faktem jest, że niektórzy No właśnie...opowiedz mi więcej o tutejszych ruinach i bestiach na tym terenie...Może to pomoże rozjaśnić sytuacje i odpowiedzieć na parę pytań..-są nieostrożni. Nie znałem ich wcześniej ale teraz zastanawiam się czy szefostwo Harfiarzy dobrze dobrało ludzi do tej misji...Co do fey'ri. Ciekami mnie kto jest trzecim graczem w tym konflikcie. Demoniczne elfy z którymi walczyliśmy były ranne...Czy widzieliście ostatnio w tych lasach jakieś dziwne istoty poza Demonfey?-

Po kilku minutach wędrówki mag zrównał się z Aaliah. Chciałby poznać więcej informacji, poza tym rozmowa z elfka powstrzyma nudę.
-Witaj młoda Tel Quesir...masz obyśloną drogę jaka pójdziemy? Mam nadzieję, że dobrze znasz ta okolice...-zagaił
-Niech łaska Correlona spłynie i na Ciebie. Obmyśloną? Nie, raczej znam ją na pamięć, swojego czasu często wpadałam do tamtych ruin.- uśmiechnęła się szczerze kobieta.
-Piękna wilczyca. Jak ma na imię? Mój przyjaciel sokół wabi się Shavress. Mam nadzieję, że Twoja przyjaciółka nie gustuje w ptakach- powiedział mag uśmiechając się.
-Wybacz mi- nie zauważyłem, że to on- mówi z lekkim zażenowaniem- Wracając do sprawy...mam nadzieję, że ty i twój lud nie wzieliście sobie do serca tego co powiedziała część moich towarzyszy...są młodzi i porywczy, przez co podchodzą nieufnie do każdego kogo nie znają...-chwila milczenia- ...zresztą tak jak elfy przez długi czas-.
Kobieta uśmiechnęła się -Nic nie szkodzi- Na chwilę przystanęła w miejscu i rozejrzała się dookoła jakby sprawdzała, czy dobrze idzie. -Ja nie, moi bracia z resztą też pewnie nie. Sytuacja na każdego wpływa stresująco. Nic się nie stało, na prawdę. Tylko następnym razem niech twoi towarzysze nie mówię jaki jest cel ich podróży, bo ci Fey'ri znają się na magii. Nie dajcie bogowie a jakiś przybierze postać elfa i co wtedy?...-
-Wiesz mam sposoby by rozpoznać fey'ri...ale faktem jest, że niektórzy są nieostrożni. Nie znałem ich wcześniej ale teraz zastanawiam się czy szefostwo Harfiarzy dobrze dobrało ludzi do tej misji...Co do fey'ri. Ciekami mnie kto jest trzecim graczem w tym konflikcie. Demoniczne elfy z którymi walczyliśmy były ranne...Czy widzieliście ostatnio w tych lasach jakieś dziwne istoty poza Demonfey?-
-Wiesz, możliwe, że te fey'ri, na które Wy natrafiliście, wcześniej spotkali jakiś bardziej walecznych elfów. Może to była tylko grupa zwiadowców, która wpadła na elfy i tak a nie inaczej z tego wyszli. Może napotkali tutaj jakąś bestię. Było nie było roi się od nich w całej okolicy.-
No właśnie...opowiedz mi więcej o tutejszych ruinach i bestiach na tym terenie...Może to pomoże rozjaśnić sytuacje i odpowiedzieć na parę pytań..-
-Ruiny to pozostałości po posterunkach czy cytadelach elfów, z przed kilku wieków. Właściwie to większość z nich to pozostałości po odwrocie elfów. A potwory? Roi się tu od trolli i wywernów, ale smoki też nie należą do rzadkości. Trzeba tylko wiedzieć jak iść by nie wleźć na tereny łowieckie jakiegoś jaszczura.-
No to pięknie...a w ruinach są jakieś artefakty czy coś podobnego? Może fey'ri są tu po to by je zdobyć albo...albo jest tu uwięziona jakaś grupa Demonfey...tak jak pod Twierdzą Piekielna Brama- młodzieniec zmyślił sie z niepokojem
-Nie, ruiny zostały dawno splądrowane, z resztą nie raz tam byłam i nic nie znalazłam. Nie wiem co może być przyczyną dziwnych zjawisk towarzyszących temu miejscu. Możliwe, że to jakiś potwór, którego tutaj nie znaliśmy do tej pory.-
-Może to jest jednym z powodów dla których zostaliśmy wysłani? Trudno powiedzieć co kieruje ostatnio szefostwem Harfiarzy...od odejścia Khelbena z tym swoim odłamem stosunki pomiędzy nim w Grającymi na Harfie są chłodne niczym klimat w Dolinie lodowego wichru...
-Takie są uroki życia w miejskiej dziczy. Tutaj mamy prob lemy z Fey'ri i potworami. Nigdzie nie ma idealnie i wszędzie są problemy. Miejmy nadzieję, że w ruinach nie będzie nic strasznego i że wypędzimy to co zakłóca spokój Nodru'idu.-
-Tak...czasami wam zazdroszczę tego kontaktu z przyrodą. Deneir radzi by poznawać i odkrywać ale większość zamyka się w świątyniach, warsztatach lub swoich wieżach i tam spędza całe lata. To nie dla mnie...Heh, wasz panteon jest chociaż jednomyślny i spójny...Gdyby nie ludzie to nasi bogowie pozabijali by się w jeden dzień- uśmiechnął sie półgębkiem.
-Bogowie są spójni, zaś elfy podzielone. Słoneczne po cichu gardzą leśnymi, księżycowe chciałyby uciec do Evermeet a leśne by pozostały tutaj na swoich pierwotnych ziemiach- Kobieta wzięła głęboki wdech żalu.
A wy nie chcecie odejść do Evermeet? jednak wierzycie w Powrót o którym ostatnio tak głośno...
-My? Ja osobiście za nic w świecie bym nie opuściła tego miejsca. Reszta... Jedni chcą inni wolą odejść.-
-Módlcie sie, żeby te fey'ri tylko czegoś szukały...jeśli są zwiadem to cała demoniczna armia inwazyjna może nam sie zwalić na głowę w bardzo krótkim czasie...-odparł z ponurą miną mag.
-Wiem...-szybko odrzekła kobieta.
-W razie czego mam nadzieję, że macie dobre stosunki z Wyspą Elfów albo Evereską...bo pomoc będzie potrzebna...
-Nie mówmy o tym. Nie wiadomo co się stanie, a zrozum, ja też nie mogę wszystkiego powiedzieć wam, wybacz za określenie - obcym.-
-Rozumiem...miejmy tylko nadzieję, że uda nam sie przeżyć tą wyprawę...Jeśli Deneir i Seldarine pomogą...- Eorian uśmiechnął się smutno. Chyba wystarczy mu tych nowin jak na razie...

Po jakimś czasie drużyna doszła w końcu do ruin. Elfka obok niego zapytała sie o plan działania.

-Plan? Wejść, sprawdzić co i jak, nie dać się zabić i wrócić. Proste, Złociutka. Większe szczegóły? Cóż... Musimy sprawdzić co tu się zagnieździło. I po co. Dobra, drużyno! Wchodzimy! - rzekł jak zwykle ochoczo żeglarz.

Eorian westchnął z beznadzieją i ukrył na moment twarz w dłoniach
~Niech nas Deneir broni~ pomyślał.
- Naprawdę, cóż to za wspaniały plan! Godny samego Oghmy!-powiedział głośno i ironicznie. -Zaczynam sie poważnie zastanawiać czy Harfiarze byli trzeźwi wybierając co poniektóre osoby na ta misję...Uważam, że będzie lepiej jak najpierw przeprowadzimy rekonesans z powietrza...leć Shavressie, niech oczy sokoła dadzą nam odpowiedzi na nasze pytania.- ostatnie słowa skierowane były do jego chowańca który natychmiast wzbił sie w powietrze i bezszelestnie leciał w kierunku ruin.
Aaleisha, byłoby dobrze gdyby twój wilk także podkradł się na skraj ruin i wybadał czy nie ma tam czegoś niebezpiecznego, tak na wszelki wypadek...- powiedział do elfki.

Po objaśnieniu swego planu zamknął oczy i skupiał się. Dostrajał się do chowańca, chcąc widzieć jego oczami.
 
Awatar użytkownika
Azrail
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 480
Rejestracja: pt sty 14, 2005 9:09 am

pn maja 19, 2008 12:50 am

Cień

Cień niestrudzenie przedzierał się przez gęste haszcze, bujne zarośla i liczne pajęczyny zawieszone pomiędzy gałęziami drzew, prowadząc harfiarską drużynę w stronę położnych na wschodzie ruin. Krajobraz był niesłychanie monotonny, wciąż tylko te same, nie różniące się od siebie drzewa, polany i zagajniki. Mijały kolejne długie godziny. Słońce powoli chyliło się ku zachodowi, cienie drzew wydłużały się coraz bardziej, aż wreszcie ciemność całkowicie wzięła władanie nad lasem. W mroku nocy cienisty zabójca czuł się znakomicie, jednakże reszta drużyny zdecydowała się rozbić obóz na najbliższej polanie, by bezpiecznie przeczekać noc.

Kroczący wśród cieni wspiął się na jedno z drzew okalających polanę, po czym przysiadł na jego grubej gałęzi, decydując wziąć się wartę jako pierwszy. Oparł się wygodnie o pień drzewa i obserwował uważnie całą okolicę, przepatrując się przez mrok swym nawykłym do ciemności wzrokiem. Nim warta jego dobiegła końca, zrobił jeszcze mały obchód po okolicy, po czym udał się na spoczynek. Leżąc tak przy trzaskającym ognisku, długo nie mógł zasnąć. Wpatrywał się tylko w świecące na niebie gwiazdy i księżyc, rozmyślając na różne tematu. W końcu jednak zmęczenie dało o sobie znać, zamknął oczy i pogrążył się w głębokim śnie…

[c]***[/c]
Poszarzałe źdźbła trawy delikatnie falowały i drżały nieznacznie, owiewane delikatną, eteryczną bryzą. Gdzieś z oddali dochodził cichy szum wiatru szeleszczącego wśród gałęzi drzew, tajemniczy i złowieszczy, niosący słowa dla uszu śmiertelników nie przeznaczone. Cała polana spowita była w mlecznobiałej mgle, niemal całkowicie zasłaniającej rozciągający się wokół ponury krajobraz w odcieniach bieli i czerni pogrążony.

W oparach mgły, na samym środku polany, siedziała młoda kobieta. Długie, czarne włosy opadały kaskadą na jej szczupłe ramiona, zasłaniając jej piękna twarz i szare, tlące się delikatnym blaskiem oczy. Delikatna sylwetka kobiety zdawał się być lekko rozmyta, niewyraźna…

- Długo kazałeś na siebie czekać. – rzekła kobieta, nie odwracając się nawet, instynktownie wyczuwając obecność przyjaciela
- Przepraszam Cię. – rzekł cicho kroczący wśród cienia, wyłaniając się z oparów mgły – Wykonywałem ważna misję…
- Kolejne zabójstwo?– spytała - Czyja tym razem krew splamiła twe ręce?
- Niczyja. – zaprzeczył - Podróżuje z drużyną harfiarzy w stronę ruin starożytnej elfickiej cytadeli, przedzieramy się przez las i…
- Las… Nie pamiętam już jak wygląda... – przerwała mu kobieta, po czym patrząc na niego błagalnym wzrokiem, rzekła – Proszę, opowiedz mi o nim.
- Cóż, las jest naprawdę piękny… Potężne drzewa o grubych konarach wzbijają się wysoko w niebo, ich bujne korony niemal całkowicie zasłaniają słońce… - rozpoczął niepewnie swą opowieść, po czym widząc wpatrujące się niego piękne szare oczy dziewczyny, zdającej się chłonąc każde jego słowo, kontynuował – Słychać cichy szelest liści owiewanych przez buszujący wśród koron drzew i radosny trel ptaków, a także…

[c]***[/c]
Cień obudził się ze snu wczesnym rankiem, gdy tylko pierwsze promienie słońca przebiły się przez chmury, delikatnie muskając jego twarz. Powoli podniósł się z położonego przy ognisku posłania, wziął kilka potężnych łyków wody z bukłaka i zjadł kilka suszonych owoców ze swych podróżnych racji. Gotów do drogi, ruszył szybkim krokiem w stronę lasu i… zderzył się z pół elfim wojownikiem, który najwyraźniej wpadł na niego z rozmysłem, najwyraźniej próbując go sprowokować. Zabójca posłał mu groźne spojrzenie, chłodne i beznamiętne, jednoznacznie ostrzegające go przed zadzieraniem z nim. Nie zajmując się dłużej tym problemem, kroczący wśród cieni zniknął w cieniu drzew, tradycyjnie już prowadząc zwiad na szpicy grupy.

[c]***[/c]
Cień spojrzał z podziwem na wyłaniające się znad krawędzi drzew, wspaniałe elfickie ruiny, tonące w blasku popołudniowego słońca. Pozostałości starożytnych budowli, niegdyś majestatycznie wzbijających się w niebo, były obecnie cieniem swej dawnej chwały, lecz i tak budziły szczery podziw i szacunek do kunsztu dawnych budowniczych.
- Plan? Trudno mówić o jakimkolwiek planie działania, skoro nie wiemy co może kryć się w tych starożytnych ruinach. – powiedział harfiarski zabójca, gdy tylko z ust elfki padło pytanie – Musimy być ostrożni, mieć oczy szeroko otwarte i trzymać broń w pogotowiu, oto nasz plan.
Kroczący wśród cieni sięgnął po swój łuk z czarnego dębu, nałożył strzałę na cięciwę, po czym ruszył wolnym krokiem pomiędzy pozostałościami dawnych elfickich budowli, uważnie przepatrując wzrokiem okolicę…
 
Awatar użytkownika
Nefarius
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 3957
Rejestracja: śr mar 08, 2006 6:39 pm

wt maja 20, 2008 5:18 pm

Odpowiedzi, jakie padły z ust harfiarzy zaskoczyły druidkę. Kobieta zbladła lekko i spojrzała w bok, jakby czegoś nie zrozumiała. Chwilę tak spoglądała na ziemię, po czym spojrzeniem znów wróciła a kierunku agentów.
-Chwila, moment. To Wy chcecie tak po prostu "z buta", wejść do tych ruin przejść się po nich jak turyści, zapisać na karcie papirusu to co zobaczyliście a następnie jak gdyby nigdy nic, wyjść z ruin w las i pomaszerować do pierwszego lepszego miasta?- na chwilę zapadła grobowa cisza -i tak bez żadnej magii, ze strony mapa czarodzieja, czy też zwiadu, naszego wspaniałego, tajemniczego zwiadowcy? Nic?- spytała jakby była niepewna czy dobrze zrozumiała zamiary grupy. -Nie no, w porządku, możemy iść, ale jak sami wiecie, pojawiają się tu dziwne światła, po okolicy roznosi się jęk i skowyt nieznanych mi istot a po lesie grasuje banda fey'ri, cóż, nie uważacie, że takie impulsywne działanie nie jest zbyt przemyślane? Wiecie, jesteście agentami harfiarzy, pewnie wiecie co robicie ale gdyby tak najpierw zrobić jakieś rozpoznanie terenu? Już nie mówię o rzuceniu jakiś czarów niewidzialności czy wyciszenia naszych kroków...- kobieta rozłożyła ręce na bok i plasknęła nimi w biodra jakby z bezsilności. -No dobra, to kto prowadzi?- spytała obojętnie.
 
Awatar użytkownika
Azrail
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 480
Rejestracja: pt sty 14, 2005 9:09 am

śr maja 21, 2008 10:53 pm

Cień

Cień ruszył powoli w stronę skąpanych w promieniach słońca ruin elfickiciej cytadeli, zatrzymał się jednak, słysząc mocno ironiczne i sarkastyczne, ale boleśnie prawdziwe słowa druidki, krytykującej ich za zbytni pośpiech i impulsywność. Zabójca kiwnął głową w jej stronę, gestem tym skromnym wyrażając zarówno uznanie jej racji, jak i przyznanie się do własnego błędu. Najwyraźniej tajemnicza aura starożytnych ruin i ciekawość tego, co może znajdować się w jej wnętrzu, zaślepiła na moment jego zdrowy rozsądek. Dobry zwiad był rzeczywiście w tej sytuacji niezbędny…

Kroczący wśród cieni skoncentrował swój umysł i wolę, przenosząc swą jaźń poza zasłonę, na skryty pod drugiej stronie mroczny świat cieni. Przez czas pewien świadomość jego wędrowała po pozbawionym życia i kolorów ponurym planie, aż wreszcie odnalazł ją, siedzącą na kamieniu i wpatrująca się w odległy horyzont. Cienisty szpieg wyszeptał kilka słów w dziwnym języku, ręką zaś wykonał zamaszysty gest, jakby ciął nią powietrze, rozdzierając materię rzeczywistości i powołując do życia portal do sfery cienia.
- Przybądź Evo, przybądź… - wyszeptał zabójca, a słowa jego poniesione zostały przez eteryczny wiatr, niczym echo rozbrzmiewając wśród szarej głuszy

Eva powoli wyłoniła się z portalu czarnego niczym najmroczniejsza noc, z wielką ciekawością przyglądając się elfickim ruinom, leśnemu krajobrazowi oraz drużynie harfiarzy, najwyraźniej mocno zdziwionych przybyciem zjawy. Nie odzywając się ni słowem, usłyszawszy w umyśle mentalne polecenie towarzysza, ruszyła w stronę ruin. Unosząc się kilka centymetrów nad ziemią, poczęła przenikać przez kolejne ściany mocno nadgryzionych już przez czas budowli, znikając po chwili wszystkim z zasięgu wzroku.

Cień oparł się plecami o gruby pień drzewa, czekając cierpliwie na powrót swej bezcielesnej towarzyszki. Raport z jej rozpoznania terenu, w połączeniu z powietrznym sondowaniem orła czarodzieja, powinny dać im doskonały obraz sytuacji w tej zapomnianej twierdzy i przygotować ich na czającej się w jej mrokach niebezpieczeństwa.
 
Awatar użytkownika
Corrick
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 3050
Rejestracja: czw cze 07, 2007 10:04 pm

czw maja 22, 2008 10:58 pm

Aelthas Dulsaer

Żeglarz nie mógł nie przyznać elfce racji. Jej słowa były boleśnie prawdziwe. Nie mogli tam tak po prostu wejść. Pomysł maga był dobry, ale miał jedną wadę. Jak on, kurwa, chce rozpoznać podziemia z powietrza?!

- Posłuchaj, zrobimy tak. Widzę, że Cień już kogoś tam wzywa - widząc zaskoczoną minę zabójcy, wypalił bezczelnie - Tak, znam się także na magii - uśmiechnął się - Myślę, że wyślemy tam Darvina. Jest najmniejszy i najzwinniejszy.
Niziołek spiorunował go wzrokiem. Półelf speszył się, kopnął jakiś kamień i zaofiarował:
- Chyba lepiej będzie, jak my tam wyruszymy, razem z mym chowańcem. Eorian, bądź tak uprzejmy, zamknij jadaczkę i rzuć ten swój czar niewidzialności, dobrze? - powiedział.
~I na przyszłość, nie wymądrzaj się, bo wsadzę ci buta w tyłek, tak że poczujesz jego podeszwę na podniebieniu! ~ pomyślał, po czym rzekł
-Rozumiem twoje rozgoryczenie, ale powiedz mi, jak chcesz, rozpoznać podziemia z powietrza?! Nie udawaj wychędożonego na poczekaniu, na prawdę sądziłeś, że to co tu widać to całość? W takim razie, jesteś głupszy niż myślałem! Jasne, że będzie tam zejście do podziemi. -

Aelthas pogrzebał w swych bagażach, wyciągnął jakiś pergamin i węgielek. Powiódł wzrokiem po zebranych.
- Co?! - zapytał widząc zdziwione miny drużyny - Ktoś musi mieć jaja, zejść tam i narysować tą mapę. Chcecie błądzić po omacku? - zapytał się.

- Rzućże ten czar, magu. Byle szybko, bo czas ucieka! -
 
Awatar użytkownika
Azrail
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 480
Rejestracja: pt sty 14, 2005 9:09 am

pt maja 23, 2008 11:27 pm

Cień

Cień zamknął oczy, wsłuchując się w rozbrzmiewający mentalnie w jego umyśle, delikatny, melodyjny głos Evy, która w niezwykle dokładny i barwny sposób opisywała mu badany teren. Zjawa przenikała przez kolejne obrośnięte dzikim pnączami ściany podniszczonych budynków, które czasy świetności miały już dawno za sobą, wciąż niestrudzenie podążając wgłąb ruin. Nie natknęła się na żadną żywą duszę, ni na zwierze żadne, nie na bestię czy potwora. Ruiny zdawały się zupełnie wymarłe, tylko wiatr świszczał przeciągle wśród pozostałości tej elfickiej twierdzy. W końcu jednak, zjawa dotarła do porośniętego wysoką trawą placu, gdzie spoczywała bestia…

Kroczący wśród cieni nakazał swej towarzyszce powrót, nie chcąc narażać ją na zbędne niebezpieczeństwo. Zjawa pojawiła się przy nim kilka chwil później, kiwnęła głową na pożegnanie, po czym znikła w zanikającym już mrocznym portalu, powracając do cienistego świata, który ku jej rozpaczy był jej domem. Zabójca zbliżył się do swych towarzyszy, gotów zdać relacje ze zwiadu.
- Aelthas ma całkowitą rację, ruiny elfickiej cytadeli, tu na powierzchni, są niemal całkowicie opustoszałe. Wszelkie jej sekrety i tajemnice, pewnie i także źródło dziwnych zjawisk, musza kryć się w jej przepastnych podziemiach. – powiedział zabójca, chyba po raz pierwszy tego dnia zgadzając się i przyznając rację impulsywnemu półelfowi. – Mniej więcej w centrum ruin znajduje się plac, przy którym stoi sporych rozmiarów budynek, gdzie prawdopodobnie może znajdować się wejście do podziemi. Jest tylko jeden problem… - rzekł szpieg tonem ironiczno-sarkastycznym – Placu pilnuje wielki… skrzydlaty… niebieski… smok.

Cień zdjął z pleców swój wykonany z czarnego dębu łuk, sprawdził naciąg cieciwy, po czym nałożył na niego jedną ze swych strzał.
- Jaszczur wydaje się w miarę młody, z pewnością jest jeszcze dziki i nieokiełznany, będzie bronił swego terytorium. Wszelkie próby dyplomacji czy przekupstwa raczej odpadają… - rzekł cienisty zabójca, stawiając już pierwsze kroki w kierunku ruin – Przygotujcie się dobrze, to będzie ciężka bitwa…
 
Awatar użytkownika
Venomus
Z-ca szefa działu
Z-ca szefa działu
Posty: 358
Rejestracja: czw sie 11, 2005 10:29 pm

sob maja 24, 2008 12:07 am

Eorian Sarn

Eorian przywołał do siebie sokoła. Wszystko czego potrzebował dowiedział się z relacji Cienia.

- Smok powiadasz? no ładnie...widzę, że to nie będzie łatwe. Proponuję podejść jak najbliżej się da, ale nie na tyle by smoczysko się zorientowało. Wtedy możemy pomyśleć jakie zaklęcia rzucić aby jak najbardziej podnieść nasze szansę w walce z bestią...- rzekł do kompanów i odwracając się do elfki chcąc znać jej zdanie.

Zapowiadał się ciężki dzień.
 
Rolnik.

sob maja 24, 2008 12:24 am

Darvin Evenwood

- Smoo...Smoo...Smok powiadasz. Panowie chyba zostawiłem coś w obozie. To pozwolicie, że ja po to wrócę a wy w tym czasie zajmiecie się smokiem.
Dziwne spojrzenia reszty drużyny dały mu znak ze chyba nikt się nie nabrał.
- Nie zaszkodziło sprobować. A wiec... smooook
Na twarzy Darvina pojawił sie grymas mówiący "smok = skarb".
- Cieniu chyba nie znasz potęgi dyplomacji, jest to siła większa niż ogr czy smok. Lecz tym razem się z tobą zgodzę. Nie ma sensu marnować dziesięciu minut na targowanie się z czymś co i tak cię zje.
 
Awatar użytkownika
Corrick
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 3050
Rejestracja: czw cze 07, 2007 10:04 pm

sob maja 24, 2008 11:37 am

Aelthas Dulsaer

- Smok, powiadasz? Niebieski? O kurwasz jego mać! - syknął żeglarz - Na niebieskie jest tylko jeden sposób. Ale niestety, nie mam odpowiednich urządzeń, aby go pokonać. Choć czekajcie, przeszukam tylko torbę... - zrzucił plecak z ramion i zaczął w nim czegoś intensywnie szukać. Po chwili wyleciały z niego kolejno: lekka kusza, trzydzieści bełtów, jakaś flaszka, najprawdopodobniej z winem.
Chwilę później półelf wstał trzymając w ręku malutki flakonik i z dumą na twarzy oświadczył:
- Znalazłem. Olej gromów. Wrzucisz mu to do pysk i już po nim. Ma ktoś pomysł, jak mu to wrzucić? Może znajdziemy jakieś zwierzę, które sukinkot zje i w nim schowamy? Niech się nażre. Później się go wybawi z tej dziury, on ruszy dupe i go ropierdzieli od środka. Co Wy na to? - zakończył swoją tyradę pytaniem.
- Można jeszcze owinąć to w strzępki mojej kolczugi, mocniej poczuje... - dodał szeptem i uśmiechnął się diabelsko.

~ Niech poczuje, co znaczy gniew Harfiarzy... ~
 
Awatar użytkownika
Nefarius
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 3957
Rejestracja: śr mar 08, 2006 6:39 pm

sob maja 24, 2008 11:47 pm

Cień zdał mało szczegółowy, lecz zupełnie wystarczający raport. Jak się okazało niedaleko, w zabudowanej części ruin na miejscu, gdzie niegdyś w czasach świetności tego miejsca, znajdował się plac, siedział samotny smok o błękitnym kolorze łusek. Bestia zdawała się czuwać, pilnować, lecz nie wiadomo, czego dokładnie. Z opowieści Cienia wynikało, że istota zachowuje się zupełnie tak, jakby miała nadmiar wolnego czasu. Na szczęście smok zdawał się nie być stary, co za tym idzie zbyt doświadczony i obejście go mogło nie być tak trudne jak można się było spodziewać.

Po zdaniu raportu, padło kilka propozycji, ułożenia jakiegoś planu. Planu, który miał rozwiązać skrzydlaty problem. W końcu Aelthas zaproponował bezpośrednie starcie. Twarz Aaliah po raz kolejny wyrażała lekkie zdziwienie. Kobieta postanowiła wyrazić swoje zdanie na temat propozycji.
-Wiecie, smok jest na swoim terenie. szczegółowych pewnością zna każdy zakamarek, zna plan ruin i jestem niemal pewna, że pozakładał jakieś pułapki w okolicy, gdyby ktoś chciał tak cicho go zajść. Po za tym, walka z taką bestią na otwartej przestrzeni jest bardzo trudna. On wzniesie się w górę a my go nie będziemy mieli jak dosięgnąć, przynajmniej kilkoro z nas.- elfka przejechała dłonią od czoła aż do potylicy, po gładkich włosach, po czym dodała do swoich przysłowiowych trzech słów. –No i ja nie wiem czy dobrze zrozumiałem, ale przecież podobno mieliście przybyć tutaj, ażeby zrobić rozpoznanie terenu a nie opustoszyć ruiny z każdego potwora.- Dziewczyna obrzuciła wszystkich spojrzeniem, przepełnionym zaintrygowaniem i ciekawością.

-Wiecie nie chce się wymądrzać i wchodzić wam w kompetencje, zrobicie, co uznacie za słuszne, ale z głębi serca posyłam wam moje rady.- rzekła.

***

Ostatnimi czasy Wysoki las stał się wiele bardziej niebezpiecznym miejscem, niż choćby jedną wiosnę wstecz. Jego obrzeża stały się siedliskiem znacznie większej liczby potworów niż dotychczas, do tego pojawiły się kolejne zupełnie nowe zagrożenia. Co raz to większa liczba orków, które nie zapuszczały się tak głęboko w te tereny. Kolejne migracje elfów na piękną wyspę zachodu były tylko zachętą dla bestii i bardziej rozumnych pomiotów zła. Od niedawna, w lesie pojawiły się również kilku osobowe grupki straszliwych hybryd elfa z jakimiś piekielnymi istotami. Smukłe niskie ciała, wzbogacone w odziedziczone po otchłannych przodkach, skrzydła oraz małe rogi na czole były najłatwiejszym sposobem ich opisu.

Demoniczne pomioty zdawały się być bardzo sprytne. Ostatnia śledzona trójka takich właśnie istot, choć de facto rannych, została rozgromiona przez kilku osobową grupę, która za sprawą prawdopodobnie magii pojawiła się w odpowiednim miejscu i czasie. Te osoby nosiły na swych ubraniach znaczek, który bez problemu pozwolił je rozpoznać. To był znak tego delikatnego i miłego dla oczu instrumentu, jakim była harfa. Grupka w dość efektowny sposób pokonała fey’ri, i tylko trochę dłużej walczyła z wezwanym przez nich demonem. Na szczęście ktoś z podróżników znalazł genialny sposób na pozbycie się demona. Wezwany diabeł był idealnym przeciwnikiem dla tanar’ri.

Zaraz po wygranej walce agenci harfiarzy ruszyli naprzód w las, zupełnie nie zrażeni spotkaniem z demonicznymi elfami. Niedługo później spotkali się oni z tymi dobrymi, czystej krwi elfami. Chwilowe kłótnie i słowne przepychani w końcu zakończyły się konsensusem i przydzieleniem jednej elfki do oddziału grających na harfie. Kobieta miała u boku masywnego wilka, to też zbliżanie się nadto było nierozsądne. Następnego dnia grupa dotarła do ruin Nodru’idu. Harfiarze dłuższą chwilę debatowali stojąc u bram starożytnych ruin, gdzieś w gęstych krzakach, które świetnie odgrywały rolę kamuflażu i chwilowej ostoi spokoju, potrzebnej do narady…
 
Awatar użytkownika
Klebern
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4195
Rejestracja: czw gru 01, 2005 5:53 am

ndz maja 25, 2008 10:37 am

Jazon

Wędrował po lesie szukając śladów bytności Fey'ri, którzy napadli na osadę. Rozglądał się czujnie, gdyż las ten choć miły dla oka, ostatnimi czasy stał się bardzo niebezpieczny. Zastawiał się co takiego, się tu dzieje. Nigdy przedtem nie widział takich demonicznych elfów, a ich możliwości troszkę niepokoiły. Nie bał się, ale postanowił być bardzo ostrożny. Z jego doświadczeń wynikało, że te monstra to pewnie jakieś sługi, kogoś o wiele potężniejszego. Zastanawiał się kim ów tajemniczy osobnik jest, lub czym ?
Wędrówka nie była uciążliwa. Był zawołanym tropicielem, toteż natknął się na ślady ludzi. Poszukiwacze przygód ? Wrogowie ? Przyjaciele ? Tajemnica rozwiała się, gdy natrafił właśnie na walkę pewnych ludzi z tymi Fey'ri. Szybko się uporali z problemem. Siedząc nadal z daleka w ukryciu, komplementował umiejętności nieznajomych. Rozpoznał ich brosze.
~hmmm, więc harfiarze wysłali tutaj swoich, pewnie też chcą się dowiedzieć co tu się dzieje~
Miał ochotę wyjść z ukrycia i powitać tych co noszą znak harfy, jednak wrodzona ostrożność nakazała mu obserwować. Zdumiał się jak zobaczył w jaki niegrzeczny i obcesowy sposób rozmawiali z elfami
~ co za głupcy, przecież te elfy to pani tej dzikiej krainy. Pierwszy raz widzę tak nierozsądnych agentów harfiarzy~
Obserwował ich nadal, aż zaprowadzili go w pobliże tajemniczych ruin. Słuchał ich rozmowy z elfką, która zaprowadziła ich w to miejsce. Był zdumiony, gdy zrozumiał sens całej tej rozmowy. Nawet nie starali się być cicho. Uśmiechnął się tylko, gdy zobaczył, że jeden z harfiarzy przywołuje cienia. Znał to aż za dobrze. W końcu ci zapalczywi osobnicy postanowili zrobić jakiś rekonesans.
Po dłuższym zastanowieniu postanowił w końcu wyjść z kryjówki i przywitać się z tymi osobami. W końcu co jak co, ale przyjacielem harfy był od dawna. W końcu te ruiny wyglądały na źródło tych zmian w lesie, a razem zawsze bezpieczniej. Zwłaszcza, że na przeszkodzie stał smok. Ruszył śmiało w kierunku nieznajomych, przecież podchodzenie nie miało sensu, bo wilk i tak go wywęszy.
Wyszedł z gęstwiny nieopodal ich kryjówki. Tak by mogli zobaczyć jego w całości. Te dwa dziwne zakrzywione lekko miecze, bardziej przypominające maczety, koszulkę kolczą w kolorach brązu i zieleni, połyskujące dziwnymi refleksami rękawice i metalowe płytki ochraniające przedramię. Na plecach miał plecak. Kędzierzawe brązowe włosy, niska krępa postura. Oczy, pełne spokoju.
- Witajcie drodzy nieznajomi. Jestem Jazon, przyjaciel Harfy – po czym grzecznie się ukłonił
 
Awatar użytkownika
Corrick
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 3050
Rejestracja: czw cze 07, 2007 10:04 pm

ndz maja 25, 2008 9:15 pm

Aelthas Dulsaer

Ich przemiłą konwersację zakłócił jakiś szelest w krzakach. Odwrócił się w tamtym kierunku, z ręką na rękojeści rapiera. Z lasu wyszedł człowiek, niższy od niego, z dwoma zakrzywionymi mieczami. Przedstawił się jako Jazon, przyjaciel Harfy.
- Kim jesteś, nieznajomy? Podajesz się za przyjaciela Harfiarzy, lecz nie znamy Twych prawdziwych zamiarów... - powiedział do tropiciela.
- Hmmm, cóz. Jakiego dowodu oczekujesz, listy moich znajomych wśród harfy? Nie mam, przyjacielu. - odparł.
- Broszy! -
- Nigdy jej nie przyjąłem. Choć wielokrotnie mnie do tego namawiano. -
- Kto był Twym mentorem? Jeżeli ktokolwiek nim był. -
- Cóż mój przyjacielu, ciągle mylisz się. nie jestem harfiarzem i nie mam mentora. Ale pomagałem harfie w Waterdeep. Muszę Cie, przyjacielu rozczarować, macie tylko moje słowo. Nie wiem, jakie jest zadanie, a znając dyskrecję Harfy nigdy sie tego nie dowiem -
- Wierzę Ci - powiedział po dłuższej chwili zastanowienia żeglarz.
- Dziękuję Ci. Wzamian wyjaśnię Ci powody mojego przybycia tutaj -
- Słucham zatem -
- Poproszono mnie bym zajął sie demonicznymi elfami. Niedawno zaatakowały pobliską wioskę. A ja zawsze pomagam potrzebującym. Mam zamiar spenetrować te ruiny, jeśli chcecie możemy tam razem się udać - dodał po dłuższej chwili zastanowienia.
- Dobrze - wyciągnął rękę do człowieka - Masz jakiś pomysł jak pozbyć się niebieskiego smoka?
- Cóż, a nie istnieje sposób na przejście niezauważonym? - uścisnął dłoń półelfa, po czym kontynuował - Nie wiem jak Wy, ale mam kilka sztuczek by obejsć tą bestię. A walka może ściągnąć nieposzonych gości. Myślę o tych elfach piekielnych.
[i]- Kilka osób spośród nas może niepodołać Twemu manewrowi -
wymownie spojrzał się na maga. - Może ktoś go odciągnie? -
- Hmm odciągnąć go, powiadasz - zastanawia sie chwilę - To niebezpieczny sposób, ale wart próby. Pytanie kto będzie tą przynętą -
- Może mag wywoła jakiegoś potwora czy królika z kapelusza? I oblecze go w jakąś iluzję? - zapytał żeglarz.
Tropiciel spojrzał się po wszystkich zebranych po czym odrzekł - Nie sądzę by smok, nawet tak młody jak ten nabrał sie na taką sztuczkę. Cóz, obawiam się, że ktoś musi pójść -
Wziął głeboki wdech i powiedział - Mogę to być ja. Jeżeli Wasz mag rzuci na mnie magicznie przyspieszy -

Półelf zajrzał tropicielowi głęboko w oczy, po czym stwierdził, że żal mu młodego, ludzkiego wojownika. Skinął mu głową ze zrozumieniem i z uznaniem. Wziął głęboki wdech, zacisnął mocniej pięści, po czym rzekł:
- Ja również pójdę. Jeśli Valkur pozwoli, zabiję tą bestię. I przeżyję. Mam już nawet plan. Potrzeba mi tylko jednego zwoju, jeśli mamy go w naszych zapasach... - uśmiechnął się chytrze - Zwoju Kamiennej Skóry. Masz taki, Eorianie? - po raz pierwszy zwrócił się do maga po imieniu.

~ Mam nadzieję, że to czego mnie nauczyłaś, matko, zadziała... ~
 
Awatar użytkownika
Venomus
Z-ca szefa działu
Z-ca szefa działu
Posty: 358
Rejestracja: czw sie 11, 2005 10:29 pm

ndz maja 25, 2008 11:34 pm

Eorian Sarn

Mag spojrzał na nowo przybyłego...

- Żeglarzu poczekaj! Ja znam tego człowieka. To Jazon, rzeczywiście jest przyjacielem Grających na Harfie. Sporo o nim słyszałem gdy działałem w Mieście Wspaniałości. Można mu zaufać...


Po wywodzie reszty drużyny młody mag pokręcił z rezygnacją głową...


- Czy wyście poszaleli? Czy musimy koniecznie walczyć z każdym kogo spotkamy a nie należy do tak zwanych "dobrych" ras? Jak zobaczycie orka opalającego się to go zarzniecie za to, że jest orkiem? Te ruiny to dla smoka dom, radze nie zakłócać mu spokoju i obejść. I nie nie mam zwoju z Kamienna Skórą, wbrew pozorom nie każdy mag jest chodzącą fabryką zwojów...- przerwał na chwilę i odetchnął. Trzeba inaczej.

- Zapomnieliście, ze jesteśmy Harfiarzami? Tymi dobrymi? Nie zabijamy jeśli nie ma takiej potrzeby a ja jej nie widzę. Poza tym nie takie mieliśmy rozkazy. Byliśmy wysłani aby zbadać tą okolicę i ruiny a nie zabijać bestię. Radze sie wam opanować bo to się zaczyna zamieniać w jakąś wyprawę do lochów i mordowanie smoków w celu zdobycia bogactw i sławy...jak z jakiejś marnej jarmarcznej sztuki. Ja nie zaatakuje smoka gdyż nie jest to konieczne a ta przypinka coś znaczy i do czegoś zobowiązuje. Nasza tropicielka pewnie się ze mną zgodzi. - po tym monologu Eorian przeszedł kilka metrów w stronę ruin.

- Ja zamierzam zbadać co jest w środku, kto chce niech idzie ze mną a reszta, która nie ma dość oleju w głowie może sobie walczyć z jaszczurem. Gdybyście nie wrócili szefostwo zrozumie może w końcu, żeby nie dawać znaczka każdemu szczekającemu który uważa, że walczy po stronie tych...mniej złych. Można jeszcze spróbować porozmawiać z Błękitnym. Jeśli się boicie to sam z nim porozmawiam- przemówił do zebranych. Nie bał się jaszczura. Smoki są inteligentne i lubią rozmowę nawet te określane jako złe. Co mu szkodzi spróbować?
 
Awatar użytkownika
Klebern
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4195
Rejestracja: czw gru 01, 2005 5:53 am

pn maja 26, 2008 10:58 am

Jazon

Mężczyzna popatrzył się na maga.
- Nie zabijam bez powodu, a faktycznie powodu nie mamy by szlachtować tego smoka. Ja jednak wolę go obejść. Możliwe, że to strażnik wejścia do ruin. Nie uważam też by walka była najlepszym sposobem

Wział głęboki oddech. Najwidoczniej nie był przyzwyczajony do długiego przemawiania

- Walka odpada, bo smok nic nam nie zrobił ani nikomu innemu. Dwa, odgłosy mogą ściągnąć nieproszonych gości. Widzę, że nasze cele pokrywają się. Tak samo jak Wy mam zamiar wejść do tych lochów pod ruinami, ale nie z buta, na chama, bo nigdy nei wiadomo co tam sie czai. Najrozsądniej by było wejść tam po cichu, zbadać dokładnie co tam się gnieździ i wtedy wiedząc możliwie najwięcej podjąć decyzję, co robić dalej z tym fantem.

Utknął swe oczy ponownie w magu
- Dlatego mój przyjacielu pomysł rozmowy nie jest najlepszy, ale jeśli się upierasz... Zastanowił się chwilę, wodząc oczyma po zebranych towarzyszach

- Jak widzę, część i tak nie ma możliwości przejść po cichu obok smoka, więc ci niech pójdą z magiem. Ja, i wszyscy, co umieją się podkradać bardzo dobrze, pójdziemy ukradkiem, tak by ten smok nie wiedział ilu jest nas tak naprawdę.

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 12 gości