Nie chodzi mi o jak to ładnie określono "chwilową przerwę w akcji" zakończona szybkim wskrzeszeniem, ale o sytuację, gdy parafrazując monty pythona:
Nie usycha, ale już uschła. Tej postaci już nie ma. Przestała istnieć. Odeszła na spotkanie ze swoim stwórcą. Sztywniak. Opuściło ją życie, teraz spoczywa w spokoju. Strzeliła w kalendarz i śpiewa teraz w anielskim chórze. To jest ex-postać.
Mianowicie chodzi mi o to, że przynajmniej w moim odczuciu, takiej śmierci na sesjach praktycznie nie ma.
Mogę tu przytoczyć przykład, gdy na sesji, w której grałem, drużyna zeszła śmiercią tragiczną, ot po prostu trochę za trudny przeciwnik i brak możliwości wycofania się w porę, i co wtedy się zdarzyło?
MG wygłosił publiczną samokrytykę, stwierdził, że czegoś nie policzył w czasie walki i zarządził powtórkę. Nie pamiętam czy powtarzaliśmy tak raz czy dwa razy, ale szczerze mówiąc osobiście znacznie bardziej wolałbym rozwiązanie "rzuć sześć razy 4k6 i odrzuć najmniejszą", czy też "masz 32 punkty do rozdania" od metody save load.
Sam również musze się przyznać, że podczas ostatniej sesji automagicznie wskrzesiłem postać, na swoja obronę mogę powiedzieć tylko tyle, że sesje w tym składzie udaje się przeprowadzić raz na pół roku, a każde inne rozwiązanie w moim odczuciu zabrałoby sporo fun-u z gry drużynie.
Mówiąc szczerze, uważam, że w sytuacji, gdy gramy śmiałkami zmagającymi się z wszelkimi możliwymi niebezpieczeństwami, niemożność zejścia zubaża w moim odczuciu grę. Chętnie, przynajmniej na trochę pograłbym w sytuacji, gdy:
That's the 17th character you rolled tonight?
Mouahahahahahahahahahah!"
Jak sądzicie taki problem w ogóle występuje czy to tylko mój problem?
Pod którym stwierdzeniem najchętniej podpisalibyście się?
- Na sesjach w których uczestniczę, postaci giną od czasu do czasu i jest OK.
- Na sesjach w których uczestniczę, postaci nie giną i jest OK.
- Na sesjach w których uczestniczę, postaci nie giną i mi to przeszkadza.
- Na sesję noszę zapas kilkunastu czystych kart postaci i często nie starcza;)