Żyrandole, postrachy mórz, ogólne omdlewanie i "Yo-ho, yo-ho a pirate's life's for me". Zgoda. Ale niewiele osób zwraca uwagę na to, co w świecie Faerun byłoby początkiem niesamowitej intrygi. Konkretnie chodzi o wojnę kupiecką Vodacce i Vendel. Na tej podstawie można stworzyć niezłą intrygę. W końcu w obydwu krajach są przywódcy lig, zdolni do wszystkiego, byle przewyższyć konkurencję. Spójrzmy na ten problem okiem takiego zwykłego, wbijającego sztylety w plecy, vodacciańskiego dona, który czymś handluje. Ile może być sposobów, by zawszeni rywale z północy zostawili mu rynek zbytu...Jakby tak rozpuścić plotkę na temat jego towaru? Papli wśród służby domowej nie brak, a powierzyć im tajemnicę, to jakby wykrzyczeć ją z najwyższego nomańskiego budynku.
Można zawsze nająć oprychów, czemu niewielki slup nie mógłby zatopić towaru? "Ojej, panie Laarsen, tak mi przykro. Któż mógłby przypuszczać, że 'Syrena z Odis' pójdzie na dno z całym ładunkiem? Jakby jakiś diabeł zesłał tych łotrów" (hehehehe).
Wreszcie najznakomitsza część spisku - biurokracja i dyplomacja. Podstawić zarządcę portu, lub przekonać lokalne władze, by zamknąć port dla kupców z Vendelskiej Ligi. A dostawa cytryn gnije w ładowni, ludzie na pokładzie nie dostaną pensji...cóż za niszczęście!
A kim mogą być gracze? Niezależnymi kupcami, najętymi piratami? Może dyplomaci, posłańcy wreszcie zabójcy?
Zatem proponuję pokombinować z tym aspektem Thei