Uważam, że horror powinien bazować na strachu. Nie płasko pojmowanym, a więc opisowym: jak najwięcej krwi na stronach. Raczej powinien wzbudzać niepokój. Śmiertelny niepokój. I najwyższą sztuką jest tutaj w ogóle nie tyle, co ukazanie upiorów, wampirów czy jeszcze innych poczwar, ale wprowadzenie czytelnika w bojaźń przed najzwyklejszą codziennością.
Można spotkac wiele horrorów na półkach, zwłaszcza w antykwariatach, z początku lat 90-tych. Większośc tych książek nie straszy niestety
Ale czytam teraz "Letnią Noc" Dana Simmonsa i jest to horror pełną gębą. Nie można się oderwać. Straszy, porusza i zastanawia. Nie tyle opisuje mroczne zachowanie, ale stara się też popatrzeć na samą śmierć i przywrócić jej straszny wymiar w czasach, gdy większość ludzi umiera na szpitalnych łóżkach.
Znacie jeszcze jakieś DOBRE horrory? (Ale umotywować wybór, proszę )