Ja widziałem. Film jest żenująco nudny, denny do bólu i durny do kwadratu. Film z kategorii "tak zły, że aż trzeba go obejrzeć, by później przez tydzień walić głową w mur, bo się zmarnowało 12 zeta". Ale po kolei.
Wybrałem się na film w kaliningradzkim kinie, więc miałem możliwość podziwiać reakcje publiczności. Na seansie zagościł lud prosty, odbierający telefony w trakcie seansu i zachowujący się niczym kibole. Przez cały seans krzyczeli "dwaja Andriej, zabij go" etc. Można było się przestraszyć.
Sama historia jest durna i schematyczna. Otóż główny bohater Adriej, chłop, niewiolnik, jako mały chłopiec był świadkiem rzezi dokonanej przez Polaków na rodzinie Godunowów. Kocha się oczywiście w kniaziównie. Potem już jako dorosły niewolnik trafia w ręce pewnego hiszpańskiego najemnika. Hiszpana oczywiście zabijają, a nasz gieroj przyjmuje rolę swojego pana, oczywiście przy pomocy pewnego Tatara (aktor, któy grał Lutego w 9 kompanii). Władania rapierem czy też szpadą uczy się we śnie od swojego zmarłego pana (sic!).
Poza tym cały czas się przez ekran przewija jednorożec. Co on na tej Rusi robi, nie wiem. Chyba ma symbolizować dziewictwo Rosji.
Film jest pełen durnych pomysłów. Np. działo zrobione ze skóry czy dwuczęściowy pocisk połączony łańcuchem (będę wdzięczny za podanie nazwy tego ustrojstwa), które nasz chłop-niewolnik-uczeń ducha hiszpana wymyśla ot tak.
Reżyser sam chyba za bardzo nie wiedział co chce zrobić. Czy film historyczny, propagandowy czy historyczne fantasy. Jeśli chociażby się zdecydował na jedną konwencje, byłoby dobrze. A tak, sam strzelił sobie gola. Z filmu, bowiem, wynika, że Rosjanie wygrali z Polakami dzięki hiszpańskiemu duchowi, jednorożcowi i Tatarowi. Super.
A jeśli chodzi o antypolskość, to też wypada blado. Polacy ciągle rzucają "kurwami" [nawet nie myślcie o cenzurowaniu
] (i tylko nimi, tak jakby w naszym języku nie było innych przekleństw). Rosjanie zaś mówią pięknym kwiecistym językiem niczym sam Puszkin czy Lermontow. Do tego Polacy wyglądają jak pijaczyny, rzezimierzki, cwaniaki i w ogóle wszystko co najgorsze. Rosjanie są zaś piękni i kulturalni.
Żebrowski dał ciała grając w filmie. Próbował naśladować domagarowskiego Bohuna, ale mu to nie wychodziło. Efekt przypominał nieco wiedźmina.
Co zasługuje na uwagę? Na pewno cała techniczna strona. Właściwie tylko jedna scena kuleje. Efekty robią wrażenie, są naprawdę świetne. Husaria jest rewelacyjna i dopracowana (przynajmniej dla szarego człowieka, Gerdziu H. się pewnie będzie czepiał, że nie ten kolor piór;) ). Pokazują ją niczym kierowce przygotowującego swój bolid do startu. A to ujęcie piór trzepoczących na wietrze, a to kopyto konia ryjące o ziemie. Naprawdę robi wrażenie.
1612 rok jest niemal naturalistyczny jesli chodzi o język (poza wcześniej wspomnianymi bluzgami). Kiedy żebrowski mówi po rosyjsku, mówi z silnym akcentem, popełniając przy tym błędy. Tworzy to obraz w miarę naturalny i łatwy do odebrania dla Rosjanina.
1612 rok, to bodaj jedyny film, do ściągania którego mógłbym zachęcić. Jest on bowiem tak słaby, że nawet nie warto za niego płacić. A najlepiej poczekać, aż będzie w telewizji, albo zobaczy się go przez przypadek.