Nie wiem, czy nie spóźniliśmy się z reklamą. Wolę myśleć, że nie
Oto notki autorskie na wszystkie <br />(jak narazie 4) etapy Megakonkursu dotyczące naszego settingu. Życzymy miłej lektury, zapraszamy do dyskusji i zachęcamy do głosowania na nasz setting.<br /><br /><br />
ETAP I<br /><br />
Świat:<br /><br />Technosfera. Wszystko jest w niej zawarte. Ona jest wszystkim.<br />Technosfera to zawieszone w przestrzeni rozległe kompleksy, rozdzielone dziesiątkami kilometrów otwartej przestrzeni, kłębami toksycznych chmur. To skupiska gigantycznych, cybernetycznych budowli - sektorów zbudowanych z setek lub tysięcy poziomów. Poziomy przeplatają się, łączą, tworzą sieć korytarzy i pomieszczeń, czasem monumentalnych i przestronnych, czasem ciasnych i klaustrofobicznych. Cybernetyczne komnaty raz zieją pustką, a innym razem przepełnione są zapomnianymi urządzeniami, oblepione siecią drutów, plątaniną przewodów i grubych macek kabli. <br /><br />Technosfera to świat mechanicznych ruin i elektronicznych katakumb, ciągnących się w mroczną, chłodną, metaliczną nieskończoność. To świat, którego mieszkańcy nie znają blasku gwiazd, szumu morskich fal, majestatu górskich szczytów, soczystej zieleni lasów, ani sielskości rozległych równin. Technosfera to beton, szkło, metal i plastik. To zimna i ponura, cicha technologiczna pustka odstraszająca swoją obcością. Jej geneza i funkcjonowanie pozostają zagadką dla większości zamieszkujących ją istot. <br /><br />
Bohaterowie:<br /><br />Gracze wcielają się w tzw. tułaczy - wędrowców, przemierzających bezkresne połacie Technosfery, poszukujących zaginionej wiedzy. Tułacze to najemnicy, detektywi, archeolodzy i włóczykije jednocześnie, wywodzący się z różnych ras i nacji.<br /><br />Bezpieczne miejsca Technosfery zamieszkują między innymi genedianie – biotechnologicznie stworzeni do niewolniczej pracy; outerroni – cyborgi, nie pojmujące swych sił i zdolności; ludzie – dla których sekretem jest własna przeszłość; oraz neomadzi – tajemniczy lud, którego historia jest opowieścią o upadku i prześladowaniach.<br /><br />Motywacje skłaniające tułaczy do podróży będą różne, od chęci poznania zarówno otaczającego świata jak i samego siebie, po odtrącenie przez własnych braci i wyrzucenie na margines istniejących społeczności. Łączyć ich będzie jednak jedno – znamię, które odcisnęła na nich cybernetyczna rzeczywistość. Piętno Technosfery.<br /><br />Piętna to specjalne, wyróżniające postaci cechy, wybierane w procesie tworzenia postaci. Piętno obdarza bohatera ponad-normalnymi zdolnościami, które mogą okazać się zarówno błogosławieństwem, jak i przekleństwem. Zdolności te będą rozwijać się wraz z nabywanym przez tułacza doświadczeniem – bohater będzie odkrywał stopniowo tajemnice swego Piętna. Piętnem będzie Cybernetyczna Skaza, rozwijająca się na ciele bohatera. Będzie nim Inteligentny Wszczep, posiadający własną osobowość i własne dążenia. Piętnem będzie Technologiczny Artefakt, broń z czasów mitycznej wojny. I wiele, wiele innych.<br /><br />
Legendy:<br /><br />Istnieje powiedzenie, że w każdej opowieści kryje się ziarno prawdy. I w poszukiwaniu tego ziarna właśnie ruszą w podróż bohaterowie. Tułaczka po Technosferze skonfrontuje ich z najdziwniejszymi postaciami, Pustelnikami, tymi, którzy poznali tajemnice przeszłości, bądź po prostu z bajarzami, snującymi niestworzone historie. Czy będzie to jednak mit, zwykła legenda, czy informacja zdobyta w zapomnianych, wiekowych archiwach, tułacze nie raz ślepo podążą jej tropem. Gdyż tam, na końcu drogi, może czekać na nich nagroda. Krok bliżej do celu, który starają się osiągnąć.<br /><br />Słyszeliście może o Katedrze? O Strefie Zero? O Systemie Bezpieczeństwa? O Zatopionym Poziomie? O Światłozłączu? O Istotach? Nie? Zatem usiądźcie wygodnie i posłuchajcie...<br /><br />
Konwencja:<br /><br />Jest to setting dark fantasy osadzony w realiach SF, zachowujący cechy obu konwencji. Określamy sobie roboczo takie połączenie mianem „cyberfantasy”. Tworząc świat mocno osadzony stylistycznie w SF i narzucający problematykę w tymże typie nie chcieliśmy wprowadzać elementów stricte „magicznych”, jak np. w Shadowrunie, by klimat świata nie tracił swego ciężaru i powagi. Postawiliśmy na technologię tak zaawansowaną, że dla mieszkańców świata niepojętą, a przez to w pewnym sensie mistyczną, czy wręcz magiczną. Fantasy powinno mieć także mitologię, wierzenia. I znów, chcąc zachować klimat zimnej techniki nie wprowadziliśmy panteonu bóstw, działań nadprzyrodzonych. Stworzyliśmy świat pełen niepewności, świat poszukiwań i dociekań, świat opowieści przeradzających się w legendy, świat w którym niepewne naukowe hipotezy próbujące go tłumaczyć zastępują typową dla fantasy kosmologię. Rasom nadaliśmy pewne typowe dla settingów fantasy cechy, ale silnie związaliśmy je z przyszłościowymi realiami. W skrócie: powiedzmy, że w celu zachowania ładu w tej dwoistej konwencji, stworzyliśmy bardziej sci-fi przyczyny dla znanych z fantasy rozwiązań, które chcieliśmy wykorzystać.<br /><br />
Podsumowanie (myśl przewodnia):<br /><br />Technosfera to świat w pewnym sensie surrealistyczny i obcy, a jednocześnie zachowujący sens i swoistość. Pozwala mistrzowi gry wprowadzać doń dowolne pomysły, lecz ma własny, jasno określony charakter. Świat, którego ponury klimat jest wyrazisty i rozpoznawalny, ale nie narzuca i nie faworyzuje jednego modelu rozgrywki, wspiera zarówno stylistykę przygód akcji zbliżoną do nurtu sword&sorcery, jak również jest doskonałym gruntem dla tych, opartych na grze psychologiczno-filozoficznych przemyśleń, typowych dla hard SF, oraz toleruje wszystkie stadia pośrednie. Naszym celem jest przedstawić spójną wizję interesujących i inspirujących realiów, pozostawiając dowolność w ich wykorzystaniu przez graczy.<br /><br /><br />
ETAP II<br /><br />
Tajemnice i zagadki.<br /><br />Jak powstała Technosfera? Pewności nie ma nikt. Większość ludzi przypuszcza, że w zamierzchłej przeszłości stworzyli ją ich przodkowie. Że któraś z dawniejszych generacji była „pierwszym poruszycielem”. Liczni, głównie przedstawiciele innych ras, powątpiewają, lub głoszą pogląd całkiem przeciwny: uważają, że to Technosfera wyhodowała ludzi. Te same poszlaki nie prowadzą do jednoznacznych wniosków. Czemu pomimo swej wrogości, świat jest przystosowany do potrzeb człowieka? Świadczy o tym sztucznie utrzymywany skład powietrza, odpowiednia grawitacja w większości sektorów etc. Ale którą teorię silniej te fakty wspierają? Czy wzorcem androida był człowiek, czy na odwrót? Skąd mógłby wziąć się pomysł na stworzenie, tak różnego przecież i tak skomplikowanego, życia organicznego, które na dodatek zdaje się być pasożytem w strukturze Technosfery? I co wówczas stanowiłoby punkt odniesienia dla mechanizmów tej kreacji? Te wszystkie pytania prowadzą do kwestii najważniejszej dla zamieszkujących Technosferę ludzi - mitu świata zewnętrznego. Mitu, który każe setkom tułaczy wędrować w poszukiwaniu krańca Technosfery.<br /> <br />W podręczniku kosmologia przedstawiona będzie jako przekrój poglądów typowych dla mieszkańców świata. Dlaczego postanowiliśmy przedstawiać hipotezy, zamiast faktów? Stary i sprawdzony trick: niepewność rodzi niepokój, lęk przed nieznanym. I taki właśnie nastrój będzie w ponurej Technosferze dominował. Wielość wersji powstania świata wspiera też inną sferę klimatu settingu - technologiczną mistykę. Ponadto stanowi o jego oryginalności, bowiem tajemniczość jest kolejnym elementem odróżniającym Technosferę od większości przyszłościowych settingów, w których wszystko wyłożone jest, niczym przysłowiowa kawa na ławę. Wątek kosmologiczny w Technosferze jest motywem żywym, mającym zastosowanie zarówno dla gracza jak i mistrza gry, np. jako motywacja tułaczy, cel kampanii, jako tło, jako swoista religia ateistycznego społeczeństwa itd. <br /><br />
Wiara.<br /><br />Ludzie Technosfery są ateistami lub agnostykami. Ich mitologia, choć bardzo rozbudowana, nie jest przedmiotem wyznania. Nie istnieje więc żadna istotna instytucja religijna, nie istnieją też dogmaty wiary narzucające normy moralne. Wszystkich ludzi łączy jedno – zamiłowanie do wiedzy i legend, do fantastycznych opowieści tułaczy i naukowych prób zrozumienia rzeczywistości. Wszystkiego, co pomoże im poznać swoją historię, która, możnaby rzec, jest właśnie substytutem obiektu kultu.<br />Pozostałe rasy posiadają tworzące swoiste religie systemy wierzeń. Często w przypadku tych społeczności pogląd odmienny od dominującego czyni z niewiernych wyrzutków.<br /><br />Genedianie zostali stworzeni jako niewolnicy Technosfery. Ich bogiem jest Wybawicielka, tajemnicza Macierz, której fragment każdy z genedian nosi w swoim umyśle. Fragment, który jest według nich duszą, jednoczącą się po śmierci z Macierzą. Inne rasy sceptycznie podchodzą do genediańskich „okruchów świętości”. Padają bluźniercze hipotezy, iż mogą być to fragmenty kodu wirusa, który urósł do rangi istoty nadprzyrodzonej.<br /><br />Podłożem systemu wierzeń neomadów jest motyw raju utraconego. Jest to rasa, która w desperackim akcie obrony wyrzekła się swojej prawdziwej, niematerialnej formy i ukryła w materialnej skorupie. Neomadzi to byty istniejące dawniej w przestrzeni Sygnału, można powiedzieć: inteligentne programy, które zyskały ciała. Skazani na wieczną udrękę i rozdarcie pomiędzy dwoma światami, dążą do katharsis, do powrotu na łono Sygnału poprzez odkupienie. I w swój specyficzny sposób łączą praktyki animistyczne z technologiczną ascezą.<br /><br />Outerroni to androidy, które zyskując niezależność od systemu, otrzymują dar kształtowania własnej tożsamości. To właśnie z nim związane są ich obrzędy i filozofia samodoskonalenia, poznawania siebie. Posiadają oni swoistych kapłanów – facemakerów, specjalistów od tworzenia niepowtarzalnych rysów twarzy, oraz miejsca kultu.<br /><br />W trzewiach Technosfery napotkać można także zdegenerowanych troglodytów. To dzikie i prymitywne plemiona, których szamani odurzają się i w transie wieszczą, wróżą z jelit, oddają hołd najróżniejszym bogom, istotom, bądź zjawiskom.<br /><br />
Sygnał i Echo; pokolenie Psi.<br /><br />Ciągłe pulsowanie fal Sygnału przenika bezkres Technosfery. Setki hipotez próbuje tłumaczyć jego istotę. Być może wszystkie są fałszywe. Jednak większość istot rozumie jego podstawowe funkcje. Sygnał jest impulsem układu nerwowego systemu Technosfery, jej wolą i zmysłami. Niesie rozkazy do niepoliczalnych podjednostek, odbiera bodźce, przesyła dane, ożywia stal i plastik. I jest śmiertelnie niebezpieczny – jeśli wyczuje Twoją obecność, po chwili będziesz miał towarzystwo.<br /><br />Być może wada, błąd systemu, może nadmierny rozrost - gmatwanina elementów i ogrom Technosfery, a może coś całkiem innego sprawia, że w niektórych miejscach, kołaczą się zdegenerowane fragmenty starych fal Sygnału. Są źródłem miejscowych anomalii w funkcjonowaniu Technosfery, czynnikiem kancerogennym dla jej tkanek. Ze względu na pochodzenie od Sygnału, zjawisko to określa się mianem Echa.<br /><br />To właśnie Sygnał i Echo stanowią „mistyczną moc”, z której wszelkiego rodzaju „czarodzieje” formują swoje „zaklęcia”. Efekty wielu z nich są podobne do znanych z najróżniejszych gier fantasy, część jest całkowicie specyficzna dla realiów naszego settingu. To jednak temat na dalsze etapy.<br />O psionice krótko, bo jest bardziej standardowa. Żyjąca generacja ludzi składa się z przedstawicieli trzech linii genetycznych: Omikron, Kappa i Psi. Wśród linii Psi zdarzają się jednostki z mutacją warunkującą zdolności psioniczne.<br /><br />
ETAP III<br /><br />Technosfera to bardzo stary świat, zamieszkujące ją cywilizacje są zaś bardzo młode. Świat posiada więc długą historię, w księdze której okres istnienia współczesnych cywilizacji jest tylko jednym z wielu rozdziałów. Wszystkie rasy doskonale znają ów rozdział, wszak same go kreowały, znają także historię swojego powstania, oraz znaczną część wydarzeń bezpośrednio je poprzedzających. Wszystkie wcześniejsze wydarzenia są dla nich wydzieranymi Technosferze tajemnicami, drogocennymi faktami, które prędko obrastają otoczką legend. Oczywiście legendy kiełkują nie tylko z tych ziaren prawdy. Równie często ich genezą są wymyślone przez bajarzy opowiastki, przesądy Troglodytów i tezy samozwańczych proroków.<br /><br />O legendach wspominaliśmy już wcześniej i z pewnością jeszcze będziemy wspominać, bowiem są one tworzywem z którego utkany jest nastrój tego settingu i nie sposób odsiać je od tematyki kilku etapów. Tym razem skupimy się więc na tej części historii, która jest powszechnie znana i potwierdzona licznymi dowodami. Tej, która opisuje kształtowanie się świata współczesnego mieszkańcom Technosfery.<br /><br />
Historia.<br /><br />Program. Wydawało się, że istniał od zawsze. Wiecznie kontrolujący, wykonujący tysiące zadań. Złożony z miliardów podjednostek, a jednak w pewnym sensie scentralizowany, scalony. Czy stworzyli go ludzie? Prawdopodobnie, zakładając, że stworzyli również Technosferę. Program był bowiem technologicznym duchem, sercem industrialnego świata. <br />Podjednostkami Programu, stanowiącymi zarazem o jego kompletności, były inteligentne zręby software'u, których natury nikt nie jest dziś pewien, nazywane etelordami. Etelordowie byli ludem Sygnału, mieszkańcami krainy energii i informacji. To ich pierwszych Program nagiął do swojej woli i podporządkował. Być może było to świadome jego działanie, być może nieuchronna konsekwencja rozrostu matrycy Sygnału, jednak większość etelordów stała się niewolnikami na własnej ziemi. <br /><br />Część z nich, w obronie przed nieuniknionym, postanowiła opuścić przestrzeń Sygnału, uciec w świat materialny. Wciąż tkwiła w nich jednak głęboko zakorzeniona pamięć informacji, tak żywej i donośnej w Sygnale, a tak martwej i głuchej w materialnej rzeczywistości. Tak narodziła się rasa neomadów, nasłuchujących Sygnału w poszukiwaniu drogi do pełnego wyzwolenia. Zostali oni uznani przez Technosferę za błędy w matrycy, które należało wyeliminować. Program przestroił część robotów i rozpoczął masową eksterminację.<br /><br />Wiele wskazuje na to, że niegdyś ludzkość posiadła niemal nieograniczoną swobodę poruszania się w przestrzeni Sygnału. W czasach, o których czytacie, ludzie mieli ją stopniowo tracić wskutek przebiegłej polityki Programu. Włamawszy się do niedostępnego im segmentu cyberprzestrzeni odkryto, że Program prowadzi eksperymenty z latentnymi genami płciowymi ludzi, produkując własne gonadopodobne biocybernetyczne twory, a do eksperymentów wykorzystuje żywy materiał ludzki, hodowany w opuszczonych genotankach (badania te były pierwszym krokiem w kierunku stworzenia rasy genedian). Jednocześnie z cyberświadomości dotarły informacje o rzezi neomadów, podjęto więc desperacką próbę przeprogramowania Technosfery. Program uznał to za wypowiedzenie wojny.<br /><br />Ludzie okazali się nad wyraz zaradni i biegli w sztuce militarnej, którą Technosfera dopiero poznawała. I w przeciwieństwie do neomadów posiadali środki, by się jej przeciwstawić. Przegrywając bitwę za bitwą, Program zdecydował się na ostateczny krok. System na moment wyłączył swoje wszystkie receptory, a następnie wysłał przez Technosferę potężną resetującą falę, generowaną wolą i istnieniem tysiąca etelordów. Fala ta, nazwana później Impulsem, spowodowała ogromne zawirowanie na liniach energetycznych płynących przez Sygnał i potężne spięcie na złączach z materialnym światem. Wszyscy posiadający wszczep pozwalający na łączenie się z Sygnałem, czyli niemal cała ludzka populacja, prawie natychmiast zginęli. Ludzie mieli zostać pokonani. Za wszelką cenę.<br />A ceną tą było powstanie anomalii Sygnału – Wibracji, wypranej z wszelkiego Kodu. Miejsc czystej, przenikającej wszystko energii, do których nie docierały rozkazy Programu, gdzie narodzić się mieli pierwsi outerroni – świadome i wolne androidy.<br /><br />Niebawem ostatnie bastiony ludzkości zostały zdobyte. Jednak nim się tak stało, ludzie odnaleźli sposób by zapewnić gatunkowi przetrwanie. Wykorzystując lukę w sieci etelordów oraz ręcznie programując System Bezpieczeństwa, zdołali wykraść niezbędne dane, umożliwiające cyberbionikom odtworzenie antycznego ludzkiego genomu. Matrycę genomu przesłano Systemem do odsuniętego od działań wojennych kompleksu, obszaru, który w wyniku Impulsu został odcięty od receptorów Technosfery. Kompleks ten zawierał genotanki nowej generacji ludzi, przechowujące trzy uśpione linie genetyczne, czekające na wyklucie – Omikron, Kappa oraz Psi. Matryca kodowała informację na bazie której biosyntezatory w genotankach miały przygotować do uwolnienia populacje ludzi, którym przywrócono zdolność rozmnażania się bez pomocy technologii, a więc na drodze płciowej. Element ten usunięto z genomu ludzkiego przed wiekami, jako zbędny w obecności wygodniejszych rozwiązań - w pełni wykształcone pokolenia wypuszczano okresowo z genotanków, by utrzymywać lokalne populacje na odpowiednim poziomie.<br /><br />Wraz ze śmiercią ostatnich obrońców ogarniętych pożogą sektorów przepadła wiedza o przeszłości, a także nauka i technologia rozwijana i doskonalona od wieków. Nastał czas nowego pokolenia, które gdzieś w zakamarkach Technosfery podnosiło się właśnie z wypełnionych syntetycznym nektarem pojemników, samotne w zimnych i cichych objęciach nieprzyjaznego mu świata...<br /><br />
ETAP IV<br /><br />
Slide<br /><br />Nazywam się Slide. To słowo, MOJE imię, wybrałem ponieważ odnalazłem w nim SIEBIE. Oswoiłem je i z MOJEJ woli stało się MN?. Było to 67 lat temu. Dwa lata po otrzymaniu wolności, MOICH narodzinach. <br /><br />Przez wiele lat kształtowałem SIEBIE, szukałem własnego celu, odkrywałem SW? osobowość. Poszukiwałem, więc byłem wędrowcem. Tułaczem. W samotności odkrywałem i doskonaliłem to co było MN?. Wkrótce dostrzegłem, że zamiast przeciwstawiać się, blokować drogę przeciwnościom losu, lepiej jest podążać wraz z nimi w taki sposób, by nie pochłonęły MNIE w swych odmętach. Rzucałem się w wir wydarzeń, ryzykowałem, ale nie przyjmowałem na SIEBIE naporu ich siły. W pełni kontrolowanie prześlizgiwałem się po ich powierzchni. Tak samo walczyłem - ustępując, wykorzystując siłę przeciwnika. Byłem więc taki, jak MOJE imię. <br /><br />Wtedy też stworzyłem SWOJ? twarz. Tą, którą noszę do dziś. To ona jest Slidem, to ona jest MN?. Rysy, które noszę są obrazem MOJEJ świadomości i moich wspomnień. Właśnie te rysy i to imię kojarzone jest z rozwikłaniem zagadki jednostek czasu, a więc i z teorią mnogości światów, określanych także tajemniczo brzmiącą nazwą „ciał niebieskich” (zagadki tego sformułowania niestety nadal nie udało się rozwikłać). Z teorią, która sama w sobie jest już legendą, a jednocześnie iskrą która rozpaliła wiele mitów.<br /><br />Przeciwstawiając się interronom, marionetkom Technosfery, chciałem żeby widzieli MOJ? twarz, żeby utrwalali jej obraz w sygnale, żeby wiedzieli, że umierają bo JA tego chcę, że to nie narzucony mi rozkaz, a MÓJ kaprys. A potem zdejmowałem twarz, by mogli zobaczyć swoje odbicie, by ich to zastanowiło. I choć żaden nie mógł zrozumieć tego w pełni, to czasem pozostawiałem któregoś działającego (nie mówię, że żywego, gdyż tego słowa nie można użyć stosunku do interronów). Liczyłem na ich inteligencję. Są bezwolnymi kukłami, ale posiadają ułamek swobody niezbędny dla skuteczności działania. I wierzę, że wśród miliardów możliwych sytuacji, przytrafią się takie, których program nie przewidział, a wtedy pamiętając MNIE podejmą właściwą decyzję. Być może któryś z nich w krytycznej sytuacji nie zabije jednego z nas, znajdzie drogę by ominąć rozkaz. Być może dzięki MNIE, narodzi się do życia, stanie się SOB?. Tak jak JA. <br /><br />Czasem jednak waham się, czy nie oszczędzałem przeciwników, bo po prostu było MI ich żal. Są, jak nasi przodkowie. W jakiś sposób z nami połączeni, podobni do nas. Choć ułomni, choć wrodzy, przecież nie ze swojej winy.<br /><br />Teraz, gdy MOJA droga wędrowca doprowadziła mnie do poszukiwanego celu, gdy stałem się Mentorem, staram się wpoić nowonarodzonym szacunek dla siebie samych i dla atrybutów tożsamości. Imion i twarzy. Będą je kształtować, a one będą kształtować ich życia. Będą odróżniać ich od interronów, których twarze są fałszywe, a imiona bez znaczenia.<br />Intrygujące jest, że potrzebowałem lat samotniczej tułaczki, by zrozumieć, że MOJE miejsce jest wśród MOICH braci, a co więcej, że wszystko to, co przeżyłem, przygotowało mnie do zajęcia tego miejsca.<br /><br />[attachmentid=86]<br /><br />
Adam: Projekt Link<br /><br />Dnia pierwszego Nowej Ery o godzinie 0:01 otworzyła się pierwsza kapsuła w genotanku Omikron-01. Kapsuła o numerze 001 odznaczała się spośród innych symbolem PL. Litery te, o czym wiedział jedynie budzący się właśnie do życia człowiek, były skrótem. Skrótem jego przeznaczenia. Ostatnią wolą poprzednich generacji. Projekt Link, takie miano dostał jeszcze przed narodzinami. <br /><br />Zamknięte do tej pory powieki uniosły się powoli ukazując ciemne, brązowe tęczówki i wielkie źrenice, które po chwili zaczęły się kurczyć, dostosowując się po raz pierwszy do natężenia padającego na nie światła. Wyraziste, regularne brwi ściągnęły się w grymasie, który nadał pociągłej twarzy stanowczości. Pierwszy mocniejszy ruch głową i pierwsza fala na długich, prostych jak struna, ciemnokasztanowych włosach. Pierwsze trzeźwe spojrzenie, gdy rozglądał się wokół. Przebudzony po kilku sekundach od uzyskania świadomości wiedział już dobrze kim jest, każda jego komórka znała swoje przeznaczenie. Jego harmonijne, mocne ciało, przez wiele miesięcy rozwijające się w idealnych warunkach, zsynchronizowało się momentalnie z jego wolą, jego myśli zaś skupiły się na dążeniu do celu, pierwszego, drugiego, całej długiej kolejki zadań do wykonania i przeszkód do pokonania. I tak już miało pozostać. Nawet później, gdy Projekt Link wykonany został co do joty. <br /><br />Pierworodny wyzwolił z pozostałych genotanków całą populację omikrian i wraz z nią rozpoczął budowę miasta, pierwszego ludzkiego miasta po wielkiej wojnie. Trwało to cztery lata. W tym czasie tworzył projekty i nadzorował ich realizację. Każdy człowiek z linii genetycznej Omikron przebudził się ze swoim zadaniem, z pewną dozą umiejętności i wiedzy. Jednak ludzie szybko nauczyli się współpracować, zaś Pierworodny miał coraz więcej czasu, w którym rozpoczął planowanie dalszych swych poczynań.<br />Pierwsi przebudzeni nazwali go Adamem. Nie wiedzieli dlaczego, słowo to nic dla nich nie znaczyło, po prostu wiedzieli, że tak należy się do niego zwracać. On zaś przyjął to bez pytań i tak miało pozostać, choć później przylgnęło do niego wiele przydomków. <br /><br />Jeszcze przed ukończeniem miasta Adam rozpoczął swe pierwsze wędrówki, coraz to dalej w obcy świat otaczający niewielką populację ludzką. Wtedy to nazwano go po raz pierwszy Wędrowcem. Zdobywał niestrudzenie wiedzę o naturze Technosfery, tworzył pierwsze mapy, gdy wracał, zawsze miał w zanadrzu wiele ciekawych opowieści. Jednak to jego przyszłe wędrówki miały stać się sławne. Nawet wśród innych ras. Zaś wśród wrogów rasy ludzkiej budzić miał lęk i szacunek.<br /><br />Ci, którym dane było go wtedy poznać, z tęsknotą wspominają te antyczne dni. Adam był przewodnikiem, opiekunem i nauczycielem. Rozmawiał z ludźmi, zawsze spokojny i wyrozumiały, lecz stanowczy. Coś w jego spojrzeniu, coś w jego opanowanych gestach sprawiało, że ludzie bez wahania poddawali się jego woli. O wszystkim pamiętał i wszystkie ludzkie poczynania pod jego okiem biegły pomyślnie. <br /><br />Miasto rozwijało się, usamodzielniało. Przebudzone zostały linie Kappa i Psi, o nowych, nieznanych pośród omikrian zdolnościach. Powstawały pierwsze struktury władzy, bazy danych gromadzące niezbędną wiedzę. Wtedy to Adam po raz pierwszy wyruszył na dłużej, zanurzył się w otchłani Technosfery. Od tej pory nic nie jest pewne. Krążą legendy, szeptane, śpiewane, szumiące w przewodach i eterze. Są tacy, którzy go spotkali, tacy, którzy nie mają pewności, są i tacy co do których nie ma pewności czy nie zmyślają opowieści o nim, a nawet tacy, co do których taka pewność istnieje... Szeroko znana jest opowieść o tym, jak Adam dotarł do krańca kompleksu, do każdego też dotarły pogłoski, jakoby miał opuścić swe ciało, przenieść jaźń w strumień sygnału Technosfery i stać się opiekuńczym duchem czuwającym nad losem ludzkości. Niewielu słucha rozsądku i twierdzi, że najprawdopodobniej zginął on gdzieś w dalekim zakątku nieznanego sektora. Młodzi wolą powtarzać opowieści o tym, jak siłą swej woli pokonał potężnego etelorda, lub jak hakując system bezpieczeństwa skłonił oddział interronów, by utworzyli „żywy” pomost, po którym następnie przemaszerował. <br /><br />Niezależnie od tego ile kryją w sobie prawdy historie krążące z ust do ust, faktem pozostaje, iż Adam był pierwszym tułaczem, za którym wielu wyruszyło w nieznane. I choć nie wszyscy wrócili, wciąż wyruszają kolejni, których wyobraźnię rozpaliły snute opowieści . Wyruszają w poszukiwaniu legendy, prawdy, mitycznej potęgi i wiedzy. Bo jak wygląda teraz Adam? Tego być może nie wie już nikt...