Witam! Od dłuższego czasu pracuję nad światem w konwencji fantasy, jednak nie zanosi się na szybką publikację. Dlatego też pomyślałem, aby wcześniej przetestować mechanikę dlań przeznaczoną. Łącząc to z wcześniejszym, mglistym pomysłem powstał Mały Świat.
Będę powoli, acz sukcesywnie, prezentował Mały Świat i mechanikę A-Sist. Proszę o cierpliwość ( ;P ), konstruktywną krytykę i ocenę zamieszczanych fragmentów, zarówno pod względem merytorycznym, jak i językowym.
Stworzenie
Dwa lata temu naukowiec mieszkający w prowincjonalnej koloni tworzącego się powoli imperium galaktycznego w galaktyce zwanej Wielkim Panem, rozpoczął przygotowania do innowacyjnego eksperymentu. Składniki jakie potrzbował to: jeden metr sześcienny przestrzeni, 500 gigawatów energii, 10 gramów dowolnej materii, byle skondensowanej, jakiś komputer kwantowy i aparaturę, która przekształciłaby to wszystko w arcydzieło, uwieńczenie genialnego pomysłu – nowy wszechświat, z ściśle ustalonymi przez naukowca prawami fizyki. Naukowiec pieczołowicie wszystko przygotował, gdyż jeden błąd mógł zakończyć się katastrofą. W zależności od okoliczności wybuch mógł zniszczyć laboratorium naukowca, kolonię a nawet cały księżyc gazowego olbrzyma, na którym naukowiec mieszkał. Ewentualnie czarna dziura, mająca łączyć wszechświaty, mogła wyrwać się spod kontroli i wciągnąć powoli cały układ. Wtdy przynajmniej byłby czas na ewakuacje. Ale mniejsza z tym, naukowiec był bardzo staranny i pewny sukcesu.
Nadszedł wreszcie dzień wielkiej próby. Naukowiec właśnie skończył ostatnie poprawki w oprogramowaniu sterującym i sprawdził czy wszystkie elementy urządzenia są na swoim miejscu. Wszystko grało, zatem pozostało tylko podanie urządzeniu skondensowanej materii, podłączenie zasiania i uruchomienie systemu.
Silny impuls elektromagnetyczny, chwilowa anomalia grawitacyjna, gama nieprzyjemnych dźwięków o dużym natężeniu – wszystko wskazywało, że eksperyment się powiódł. Naukowiec zaczął więc badać wszechświat, który stworzył. Coś mu jednak w tym przeszkadzało. Sprawdził zatem odczyty, pomyślał chwilę i doszedł do wniosku, że czas w świecie potomnym płynie zbyt szybko i za dwadzieścia minut przestanie istnieć.
Naukowiec zabrał się do pracy nad spowolnieniem upływu czasu w jego świecie. Przejżał jeszcze raz wszystki dane i wpadł na pomysł jak to zrobić. W tym czasie grawitacja w tym świecie zatrzymała już wszystkie ciała, pędzące od stworzenia (Wielkiego Wybuchu), teraz zaczęły zbliżać się ku sobie. Dosłownie w ostatniej chwili naukowiec spowolnił czas, ledwie minutę przed całkowitym wciągnięciem całej materii tego świata do centralnej osobliwości.
Teraz już mógł, z pomocą specjalnej aparatury, obserwować swoje działo, Mały Świat.
Mały Wszechświat
Od razu rzuciło się w oczy kilka rzeczy. Najważniejsza to fakt, że materia w tym świecie jest podzielona na trzy mniej więcej równe części, które w normalnych warunkach prawie na siebie nie oddziałują. Zasadniczo oznacza to, że ten wszechświat, to trzy niezależne części. Naukowiec nazwał je A, B i C. Jeszcze bardziej zaskakująca była struktura wszechświata. Był to maleńki układ składający się z centralnej osobliwości, będącej źródłem światła, oraz z okrążających ją planet i kilku mniejszych słońc. Planety krążyły po skomplikowanych orbitach, mniejsze krążyły wokół większych, czasami wypadając na orbitę wokół osobliwości. Orbity planet sukcesywnie się skracały i ciała niebieskie po kolei zderzały się z osobliwością. Osobliwość była wspólna dla wszystkich części wszechświata, zarówno dla wymiaru A, B jak i C, a materia, która na nię spadła wypromieniowuje w postaci światła. Niektóre inne obiekty również pokrywały się we wszystkich, lub też w dwóch wymiarach. Najciekawsze było jednak to, że kilka ciał niebieskich było dziwnie oddalonych od reszty, jakby wyrwanych od całego układu i gdy większość obiektów była skupiona na niewielkim obszarze wokół osobliwości, te oderwane planety były bardzo daleko od niej. Jakby opierały się grawitacji, lub zamarły. Naukowcowi wydało się to nienaturalne i podejżewał, że kilka bardzo rozwiniętych cywilizacji zapobiegło w jakiś sposób zderzeniu ich planet z osobliwością. Twórca dalej studiował otrzymane dane, a tymczasem...
Tymczasem w Małym Świecie tysiące naukowców z różnych planet zastanawiało się, w jaki sposób uchronić swoje planety przed zniszczeniem, tak jak zrobiło to tych kilka nacji. Tysiące kapitanów statków przemierzało przestrzeń między planetami, w różnych celach. Tysiące władców szpiegowało się wzajemnie, czy to na powierzchniach planet, czy też pomiędzy nimi. Miliony żołnierzy ginęło walcząc w imieniu swych krajów, za bezsensowną sprawę, w obliczu końca świata, przelewają krew.