Ano, kiedyś nawet pisałem o trudnościach z Usuryjczykami, a także Vestenami. W zasadzie pogląd mi się zmienił, a jakiś czas temu uważałem te nacje za przeszkadzajki, które łatwo zepsują każdą kampanię od piracenia na 7 morzu aż po muszkieterskie afery w Montaigne.
Tymczasem postacie usuryjskie z karcianki 7th Sea jakoś mnie tak nie raziły, ba, nawet były ciekawe. Czemu?
Odpowiedź prosta jak coś bardzo prostego
Wszystko zależy od tego, jak się postać przedstawi. Jeżeli co drugi fan Usurii gra brodatym, żupaniastym Rumcajsem z wydatną czarną brodą i hopsaśną futrzaną czapą, który chla wódkę szklankami i ma w sferze głęboko analnej niuanse Thei, to wyjdzie katastrofa. Podobnie jak z Vestenem, który jako mag run łazi w wszawym futrze na plecach, z kościanymi ozdobami w brodzie i wymachuje laską z wypchanym krukiem na czubku - wychodzi z tego farsa, a nie kampania. No i niby niektórzy twierdzą, że to "niewłaściwe" podejście i że trzeba pozwolić graczom dobrze się bawić, a zadaniem MG jest zlepić to w strawną całość. Niestety! Czasem się po prostu nie da i nie ma co zwalać winy na nieudolność głupiego Misia Gry.
Zobaczmy natomiast, jak wygląda sprawa, gdy odejdzie się od stereotypów. Miałem na sesjach usuryjskich bohaterów, którzy jak najbardziej się wpasowywali w klimat. Np. artysta rezydujący na avalońskim dworze, który nie odstaje jakoś bardzo od reszty kraju, tylko jakoś lubi mocne trunki, brodę zapuszcza odrobinę pełniejszą, niż jest w modzie na Wyspach Przecudnych, no i to nazwisko jakieś takie trudne do wymówienia. Inny przykład - szlachcic pływający z resztą drużyny po całym świecie, którego charakteryzuje dziwny sposób mówienia, ponadto niepokojące spojrzenie nienaturalnie zielonych oczu...zamiana w wilka w trakcie walki może być przy takiej postaci majstersztykiem.
Wniosek - trzeba odejść nieco od stereotypów, wtedy nie wychodzi niestrawny misz-masz przypominający międzynarodowy pokaz talentów, tylko całkiem ciekawa drużyna i kampania. Wyobraźmy sobie zresztą, że drużyna zawiera rudego avalończyka obhaftowanego po uszy w celtyckie plecionki, do tego wyfiokowanego monteńczyka, obtatuowanego wikinga, rumcajsa, wreszcie czarno-czarną koronkową wiedźmę. Przesyt stereotypów w obrębie jednej drużyny aż rzuca się w oczy, nie?